lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/)
-   -   Aliens - Origins (+18) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-rpg-z-dzialu-horror-i-swiat-mroku/8468-aliens-origins-18-a.html)

Lhianann 11-01-2010 18:49

Briefing jak briefing
Wszystko i tak wyjdzie w praniu.
Totalne olanie tych bardziej do rzeczy pytań.
Norma, według dowódców żołnierz nie ma myśleć, tylko bezwarunkowo wypełniać rozkazy.
I najlepiej jeszcze samemu wykopać sobie grób zanim wyruszy na akcje by zminimalizować koszta.
Zmierzyła długim spojrzeniem drugiego snajpera.
Aara, tak chłopiec od Dragunova. Czyli średnio opancerzone cele ludzkie są jego.
Reszta składała się najwyraźniej z gruntów i OBC-eków.
Medyków i mechaników dwójka. Czyli im trzeba będzie pilnować tyłków, bo jak coś się zjebie, to od tej czwórki ludzi może tak naprawdę zależeć być albo nie być całej reszty. Taka jest brutalna ale najszersza prawda.
Wyciągnęła z otulin swoją zabawkę, jej ideał faceta.
Matowa powierzchnia metalu nie odbijała światła, Raine z uśmiechem przeciągnęła dłonią po gładkich powierzchniach broni. Rutynowo przejrzała jak chodzi zamek, czy nic nie stało się z oprzyrządowaniem celowniczym. Trzy rodzaje pocisków BMG. Nie spodziewała się by ktokolwiek prócz niej używał broni chodzącej na ten kaliber, ale kto wie.
Najpierw najważniejsza bron, potem reszta ekwipunku. Wszystko na miejscu tak jak być powinno.
Teraz tylko pozostało przebrać się w torii nieregulaminowy, ale wywalczony sort mundurowy. Przyzwyczajenie wpojone od urodzenia. Strój dający osłonę na całe ciało, jednoczęściowy, nie dający możliwości by zabójczy chłód zbyt łatwo wślizgnął się pod niego.
Teoretycznie cienki materiał będący idealnym izolatorem. Zarówno dla ciepła jak i dla zimna.
Po pewnych bojach w końcu udało jej się wywalczyć noszenia takiego a nie innego munduru. Nawet w jej aktach było o tym wspomniane. Z tego co wiedziała jej sprawa była swego rodzaju precedensem, umożliwiała ludziom pochodzącym z planet o innych warunkach temperaturowych nosić stroje pozwalające na właściwy proces aklimatyzacji. Już teraz czuła, że się zaczyna pocić, mimo, że na statku panowała umiarkowana temperatura.
Jej kombinezon był utrzymany w przepisowych barwach – oliwkowo- czarno- szare moro, nosił naszywki i tym podobne.
Ale był tylko jej.

Szybko wzięła zimny prysznic, wytarła się i mając głęboko w poważaniu, czy ktoś na nią patrzy czy nie zaczęła się ubierać.



Po chwili była gotowa, włożyła pancerz, jeszcze raz dla pewności sprawdziła ekwipunek, włożyła końcówkę przewodu krystalicznego do ucha i zaczęła słuchać.

necron1501 11-01-2010 19:17

Alexander Kirislev

Dziwny ten nowy sierżant. Jakby sam nie wiedział czego ma się spodziewać, a tym bardziej na co być przygotowanym. lecz widocznie tylko jemu to robiło problem, bo nikt nie wyrywał się ze spostrzeżeniami.
Większość wyszła z sali śpiesząc się przygotować. Alexander pozostał na krześle przyglądając się poszczególnym osobom "Dziwni jacyś, cisi, zero rozmów. Boże dziwnie się momentami zachowują". Po chwili pozostał w sali sam.
Nieśpiesznie podniósł się z krzesła myśląc co porobić przez te 5 godzin. Toż to kupa czasu. Zobaczył jak Desmond zaczyna napastować pytaniami robota. "Co mi tam, dołączę się, kocham zadawać mu pytania na które nie potrafi odpowiedzieć". Podszedł nieśpiesznym krokiem do dwójki.
-Hej Desmond, przyszedłem ci pomóc przegrzać mu obwody- zagaił Alex, przyglądając się androidowi. Ten widocznie zmieszany pytaniem Desmonda szykował się na jakąś odpowiedź.

Mae 11-01-2010 19:57

Z grzeczności postanowiła nie skomentować „tego typa”. Prychnęła sobie pod nosem, patrząc, jak Raine odchodzi. Podniosła swoje szanowne cztery litery i rozprostowała się, jej wzrok przykuło coś innego.
Mogłaby sobie tu spekulować na temat ogólnego stanu pojazdów używanych do takich misji, ale...Znając procedurę na tyle, na ile, będzie wystarczył protokołowy przegląd maleństw, ewentualnie podkręcenie świec albo zmiana płynu to robota na minutę - dwie, nie musiała i nie chciała wchodzić w drogę drugiemu mechanikowi. W końcu i tak się spotkają, ale to może poczekać. Musiałaby jeszcze wpaść po narzędzia, przebrać się w coś wygodnego... Ach, za dużo roboty z tym wszystkim, a najbardziej nie pasowało jej zajmowaniem się mruczusiami na chybcika.
-Hej, chłopcy. Ja Was już chyba widziałam, prawda? - Podeszła do wielbicieli robotyki, widząc, że towarzystwo pomknęło każde w swoją stronę.
-Taaak Bee.... jakieś sto razy. - Desmond posłał lekki uśmiech zbliżającej się kobiecie i przeniósł wzrok na Alexandra, który podszedł do niego chwilę wcześniej. - Staram się pocieszyć Logana.... największy mózgowiec na okręcie został zdegradowany do funkcji kelnera. - Widać było, że pan Kapral dostał chyba chwilowego napadu głupawki, może w ten sposób odreagowywał stres przed misją.
Korzystając z okazji, przyjrzała się Desmondowi z bliska, trochę przypominał jej ojca, ale był starszy stopniem, więc uśmiechnęła się do niego. Poprawiła włosy, czuła się jeszcze trochę nieswojo, do pełnej radości czerpanej z bytu potrzeba było jej trochę smaru i wiatru we włosach, a o to drugie szczególnie było ciężko w obecnej sytuacji.
-Biedny Logan. -Poklepała androida po ramieniu, uśmiechając się tym razem do niego. -Kapralu, nie wiesz może, gdzie będziemy mogli się położyć? Razem czy tam oddzielnie. - Zatrzepotała rzęsami. - Ostatnio w kubryku ktoś ciągle macał mnie po tyłku, a żeby miał jeszcze delikatniejszą łapkę, to może bym się nie budziła... Mam nadzieję, że to nie była Rayne. - To ostatnie dodała szeptem, jakoś zazwyczaj udawało się jej przekręcić imię Corvax.
W końcu przyjrzała się i Alexandrowi, korzystając z okazji, posłała mu figlarny uśmieszek.

Tasselhof 11-01-2010 20:01

Logan zamyślił się o ile było to możliwe w przypadku syntetyka. Po chwili odpowiedział z obojętnym wyrazem twarzy.
- Nadal masz mi za złe, że wtedy na Nuta7 nie chciałem ci obciągnąć?
O ile było stać syntetyka na coś takiego, uśmiechnął się.
- Wybacz ale jestem wybredny i moje oprogramowanie nie przewiduje zabaw z członkami poniżej średniej 8 cm. A teraz przepraszam ale w odróżnieniu od was mam dużo pracy. Zabaw się z ruskiem, widzę że chętny po śnie kriogenicznym.
Po czym powoli bez słowa Logan wyminął dwóch marines i udał się do sali informatycznej.

darlar 11-01-2010 20:44

Flipper chciał kontynuować rozmowę z dziewczyną, ale odpowiedź androida nieco go przygasiła. Uniósł więc lekko brwi, wydął usta i odprowadził syntetyka wzrogie.
- Ej, co on taki spięty i poważny? Więcej mu współczuł nie będe, jebany złom, zero wdzięczności.
Wyraźnie rozeźlony Flipper splótł swoje ramiona na torsie.
- Jeżeli chodzi o spanie Bee, to chyba nasz nowy sierżant chętnie zorganizowałby ci jakieś posłanko. Od biedy, możemy skoczyć do mesy na browar, uchlać się, pospać na stole, w pięć godzin wytrzeźwieć i stawić się na zbiórkę w pełnym rynsztunku... Damy radę?
Z uśmiechem przeniósł pytające spojrzenie na Alexandra.
- Coś widać ostatnio dopiekłeś Loganowi, ale żeby na mnie... A to złom, na puszki trza go przerobić. Bee sprawdź mu może obwody...
Skomentował z lekksza wybity z tropu Alexander.
- Nie ma mowy, to tak jakbym miała się bawić w proktologa dla syntetyków. -
Fuknęła na niego po czym jednak się uśmiechnęła.
- W chlaniu możesz na mnie liczyć, tylko nie będę nikogo zbierać.
Odpowiedział na nie zadanie Desmonda.
- Choć dla ciebie Bee zrobię wyjątek, jak tak bardzo chcesz... A właśnie Desmond, wycisnąłeś od niego, co "nowy" chciał od naszych dziewczyn?
- Niestety nie.... zręcznie zmienił temat na gadkę o pienisach i czmychnął... Widać go kryje, albo wkurwił się tak, że zignorował ten temat...
Mężczyzna westchnął cicho i powoli ruszył w stronę drzwi.
- Coś mi się nie wydaje by przed misją matka wydała nam jakikolwiek alkohol, ale zawsze możemy wykombinować karty i spalić kilka szlugów... po drodze chyba wstąpie do kibla, chyba zaczyna mnie coś cisnąć w bebechach....
Zaśmiał się pod nosem i krocząc leniwie, uniósł ręce i splótł sobie dłonie na karku.
- Coś dziwnie zachowuje się ten android. Zaczynam się o niego bać. No cóż pewnie dowiemy się na misji. Swoją drogą zauważyłeś, że nasz nowy sierżant jakby coś pomijał, albo nie do końca chciał nam wszystko powiedzieć?
Zapytał Kirislev ruszając za przyjacielem. Nagle zatrzymał się i szturchnął Desmonda.
- A damy nie zaprosisz gburze? Oczywiście nie mówię o szczaniu, tylko o piciu.
Powiedział oburzony Marine o rosyjskich korzeniach.
- Czy dama raczyłaby nam, gburom towarzyszyć podczas picia lub palenia skrętów? -
Zapytał uroczystym tonem.
- A ja nie mówie o szczaniu, tylko o sraniu...
Kapral odszepnął do niego konspiracyjnie po czym obrócił się w stronę Bee i machnął do niej ręką kiedy Alexander bawił się w gentlemana.
- Chodź śpiochu! Nie chcesz chyba przegapić być może ostatniej partii pokera w swoim życiu?
- Pójdę popatrzeć, wiesz dobrze, że nie palę i odżywiam się zdrowo.
Zmierzyła go spojrzeniem i ruszyła za nimi.
- Gdyby nie to, nie miałabym tak nieskazitelnego tyłka, prawda?

Endless 11-01-2010 21:05

"Coś tu nie gra..."
Rob wzruszył ramionami i poszedł się przygotowywać. Przygotowanie ekwipunku nie zajęło mu wiele czasu. Zabrał jeszcze tylko swoje "zabawki" które były przydatne w jego fachu i powrócił do luku, gdzie wszyscy się krzątali. Był nowy, więc nie za bardzo ludzie nawiązywali z nim rozmów. Po kilku nudnych minutach siedzenia na ławce postanowił pomóc przy lżejszych pracach. W trakcie pomagania mechanikom i innym członkom oddziału bacznie przyglądał się towarzyszom i nasłuchiwał ich rozmów.

Roni 11-01-2010 21:27

"Zaraz. Poker? Szlugi?"
-Hej! Poczekajcie! - krzyknął do Desmonda i ruska. - Można zagrać? Mam pół litra czystej wódki w szafce. Możemy się najebać. I tak nie mam nic do roboty.
- Ja nie gram, bo Desmond po pierwszych dwóch kielichach znowu będzie mnie namawiał na rozbieranego...-odpowiedziała laseczka.
- A ja po pół litra na czterech nie będe wiedział gdzie jestem. - Dodał Desmond.
-Ja z Ruskiem, znaczy Alexem po flaszce na łebka byśmy wzięli.
Więc ruszyli.

Karmazyn 11-01-2010 22:19

Odprowadził sierżanta wzrokiem. Coś mu się w nim nie podobało, lecz nie wiedział, co.
"Pieprzyć go. Do póki nie przestanie rzucać się o to jak strzelam może sobie gadać, co chce."
Nie śpiesząc się udał się by przygotować ekwipunek. Ciężki pancerz założył z dość dużym ociąganiem się.
"Im więcej czasu zejdzie mi tu tym mniej przy załadunku."
Sprawdził smartgun’a. Wszystko było z nim w porządku. Uśmiech rozjaśnił twarzy Den’a. Tak było za każdym razem, gdy z jego zabawką nie działo się nic złego. Jeszcze tylko dodatkowy pas przełożony przez prawe ramię tak by kabura Vektora znalazła się na wysokości mostka. Sam pistolet trafił na swoje miejsce. Pozostały ekwipunek sprawdził i przygotował do misji równie ślamazarnie. Jeszcze tylko zarzucenie smartgun’a na ramię i mógł wracać do luku.
Z zabójczą wręcz szybkością podszedł do jednego z pojazdów. Położył swoją broń na ziemi. Robił to tak delikatnie jakby miał do czynienia z dzieckiem, a nie z żelastwem. Nie mając nic lepszego do roboty zabrał się za pomaganie przy załadunku. Tutaj już nie ślimaczył się tak jak wcześniej. Gdy rozchodziło się o pracę zespołową robił wszystko by nie odbiegać od reszty grupy. Pomimo współpracy z innymi osobami starał się wypowiadać słowa tylko w ostateczności, olewając w razie potrzeby natrętów. Gdy ktoś doczepiał się jego małomówności w dość opryskliwy sposób kwitował to zdaniem:
- Jak się nie podoba, to się kurwa nie patrz.

Rahaela 11-01-2010 22:35

Wzruszyła ramionami i przewróciła oczami. "Nic nowego." Wstała i podążyła do ambulatorium spakować podręczną torbę na ramię z medykamentami. Sprawdziła termin ważności na co ważniejszych środkach. Następnie wzięła się za żmudny przegląd metalowej walizki z medykamentami do poważniejszych zabiegów. Sprawdziła czy wszystko jest na miejscu i zamknęła potężne metalowe klamry.
Rozłożyła się na klozetce z dwoma pistoletami i zaczęła je polerować. Nigdy nie wiadomo kiedy mogą się okazać potrzebne. Gdy skończy zatroszczy się o amunicje wsuwając ją do kieszeni i do podręcznej torby.

andramil 12-01-2010 07:06

Wreszcie mogli się rozejść. Spiesznym krokiem, lekko pogwizdując melodyjkę z openingu "Miasteczko Halloween" (nawiasem mówiąc kochał tą piosenkę w wersji Marilyna Mansona) ruszył w stronę szatni. Jednym ruchem otworzył szafkę i szybko sięgnął po paczkę papierosów. Oparł się plecami o żelastwo chowające ich rzeczy i z czcią i szacunkiem powąchał białą rureczkę niczym stare, dobre cygaro. Papieros szybko znalazł się w jego ustach a w dłoni zapalniczka Zippo. Dopiero gdy się zaciągnął, a dym rozprzestrzenił błogie uczucie po całym ciele, spostrzegł Maxa sprawdzającego swą broń kilka kroków od niego. Na szczecie Maxa Wilanowskiego.
- Wiesz co Max? Nie musisz martwić się o brak warunków pod ziemią. Nie zapominaj, że jesteśmy drużyną, i ktoś tyłek będzie ci bronił z krótkiego zasięgu.
Sam też począł ubierać sobie ekwipunek. Pod mundurem znalazła się oczywiście nieprzepisowa czarna koszulka, ale kogo by to obchodziło. Dokładnie założył swój pancerz - nie lubił gdy było coś zbyt luźno. Sprawdził swą broń po czym oba MP5 schował do kabur przy nogach. Lżejsza broń - jego P99 - znalazła się lewej na piersi. Trochę innego mniej zdatnego w otwartej walce sprzętu (choć ratującego dupsko w warunkach leśnych) znalazło swe miejsce w kieszeniach i schowkach. Kończąc szczegóły poczuł się ubrany. Lecz gdy usłyszał o pokerze mina mu zrzedła.
- I chuj. - rzucił tylko pod nosem. Ruszył za polakiem. Chciał się przyjrzeć grze, a jak dojdzie do rozbieranego, to nawet wziąć udział. Żałował tylko, że już się uzbroił. Tak trochę idiotycznie teraz wyglądać będzie w pełnym rynsztunku. Karabin tylko zostawił by rąk nie zajmował.
- Nie będę przeszkadzać? Ktoś karmi raka? - zapytał się zebranych częstując papierosami.
- Cherry, czy naprawdę uważasz, że Twoja dziewucha będzie miała z Ciebie jakikolwiek pożytek, jeśli nadal będziesz tak smolił? - Bee uśmiechnęła się do niego dość znacząco.
- Heh, biorąc pod uwagę profesję jaką się paramy, aż miło by było zejść w czystej pościeli przy kochającej rodzince od czasu do czasu kaszląc. - Odparł wesoło mimo dość poważnego tematu.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:21.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172