Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-02-2010, 10:13   #1
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
[Wampir: Mroczne Wieki] W imieniu Władcy - Konstantynopol Nocą.

Wszyscy wiedzieli o tym co zaszło w herbaciarni „Kwiat Jaśminu”. Morderstwo członka rodziny zawsze podgrzewało atmosferę powodując spekulacje i domysły; uruchamiając polityczną maszynę insynuacji, knowań i prób ugrania czegokolwiek... W mieście, którego polityczna stabilność była co najmniej wątpliwa – zdarzenia podziało jak zapałka która pada na mieszek z czarnym prochem... Napiętą sytuację miało załagodzić śledztwo prowadzone przez znanych obywateli... Znanych, a jednocześnie nieprzesiąkniętych jeszcze całkowicie pokrętną polityką Konstantynopola...

Każdy klan miał prawo do wyznaczenia swojego przedstawiciela w grupie poszukiwawczej i wszystkie klany z niego skorzystały co prawda część nominacji była zaskoczeniem, a nawet dużym zaskoczeniem... Czy w tym mieście kiedykolwiek, cokolwiek mogłoby się odbyć bez wpływu polityki i na politykę? Sytuacja jednak została uspokojona... Chwilowo. Do czasu zakończenia śledztwa wszyscy zobowiązali się do niepodejmowania jakichkolwiek działań...
Każda z wyznaczonych osób miała zostać zawiadomiona przez Primogena swego klanu o powołaniu i wprowadzona w sytuację, Lucien otrzymał zadanie przedstawienia ich wszystkich sobie oraz przygotowania pierwszego spotkania. Spotkanie to zostało zwołane na godzinę drugą w nocy, aby wszyscy spokojnie zdołali przybyć. Kainita wyraźnie zaznaczył, że nie życzy sobie przyprowadzania żadnej świty na samo spotkanie – sprawa i tak była drażliwa; a im więcej uszu ją słyszało tym więcej języków miało co opowiadać...

*****

Lucien przybył kilkanaście minut wcześniej i przyjrzał się przygotowaniom.
Sala Spotkań w pałacu została przygotowana. Zawsze była przygotowana... Duże oliwne lampy zawieszone wysoko pod sufitem oświetlały pomieszczenie, a jednocześnie nie drażniły oczu. Było dostatecznie jasno, aby zauważyć każdy ruch, nawet nie uciekając się do użycia jakiejkolwiek mocy... Lucien, jako Lasombra, nie lubił tej sali – było tu zdecydowanie za mało cienia...


Na bocznym stoliku ustawiono kilkanaście pucharów z krwią – podniósł jeden z nich i spokojnie czekał...
Kainici, którzy mieli stanowić grupę powołaną, aby... Mężczyzna zastanowił się na moment; właśnie – powołaną po co? Minęło kilka dni... Czy ktoś byłby w stanie sam się ukrywać tak długo w mieście? Czy raczej, korzysta z opieki któregoś klanu? Jeżeli tak – to którego? Lucien coraz bardziej skłaniał się do teorii, że ktoś tu kogoś wodzi za nos... Tylko kto i kogo? Nie łudził się również, że ta grupa coś znajdzie czy rozwiąże... Zauważał pojawienie się każdej persony i delikatnie skłaniał głowę, kiedy pojawili się wszyscy podniósł się i powiedział:

- Witam Was wszystkich: Samaro Wasiliewna klanu Brujah; Sebiemirze klanu Torreador; Yusufie Emre El Sidisie Wyznawco Seta; Roberto Alvarezie de Lara klanu Gangrel; Mieczysławie Czarny klanu Tremere; oraz ciebie - Alexie klanu Nosferatu. Nie widzę Izzata klanu Ravnos, który również powinien uczestniczyć w tym spotkaniu... Cóż. Zaczniemy zatem bez niego, nie chcę zbyt długo odrywać was od waszych obowiązków... Zapewne zostaliście poinformowani przez waszych starszych o celu dzisiejszego spotkania oraz o zadaniu, które w imieniu Petroniusa chcę wam powierzyć. Zostaliście wybrani przez Starszyznę, która ufa, że będziecie w stanie wykonać zadanie oraz, że wykażecie się inicjatywą oraz samodzielnością. Wszyscy mieszkańcy dziedziny zostali poinformowani, o tym, że będziecie prowadzili to dochodzenie oraz, że mają wam udzielić informacji, a także, jeżeli zajdzie taka potrzeba, pomocy. Mam nadzieję, że nie muszę wspominać, że Petronius wykazał się wielkim zaufaniem dając wam tak szerokie uprawnienia oraz możliwości. Mam nadzieję, że nie zawiedziecie tego zaufania i pokładanych w was nadziei... - zrobił niewielką przerwę dla podniesienia efektu i kontynuował:
- Jak zapewne wiecie trzy dni temu został zamordowany jeden z naszych braci. Sprawa ta mocno wstrząsnęła Starszyzną i samym Władcą – nie możemy pozwolić, aby tego typu i tak otwarte działania miały miejsce w naszej dziedzinie. Nie udało się zebrać zbyt wielu informacji – obecni na miejscu bardziej zatarli ślady niż umożliwili ich zbadanie. Czcigodna Alexia Theusa zajęła się zbadaniem prochów i być może ona będzie w stanie udzielić dokładniejszych informacji o samym ataku lub być może o napastniku. W chwili obecnej posiadamy tylko portret domniemanego zabójcy – położył na stole bardzo dobry szkic mężczyzny w wieku około czterdziestu lat – niestety nie jest to nikt znany, ani nikt o kim wiadomo byłoby, że jest gościem dziedziny... Przyjmujemy, że nie jest to człowiek oraz że musi się ukrywać gdzieś w mieście... choć klan Nosferatu nie ma i nikim takim informacji; możliwe zatem, że ukrywa się na terenach kontrolowanych przez Tzimisce lub Wyznawców Seta... Nie rzucajmy jednak jakichkolwiek oskarżeń pod adresem kogokolwiek. Waszym zadaniem jest określenie oraz – jeżeli to możliwe – wyeliminowanie zagrożenia. Nie muszę chyba nadmieniać, że sprawa bardzo delikatna i poufna; a wprowadzanie kogokolwiek w jej detale jest zdecydowanie niewskazana... W sprawie tej proszę kontaktować się ze mną. Przez całą noc w herbaciarni „Pustynny Kwiat” będzie czekał mój sługa, który będzie mógł przekazać mi wiadomość lub – w bardzo ważnych przypadkach – skontaktować bezpośrednio ze mną lub wskazać miejsce mojego pobytu.

Usiadł na jednej z poduszek i zanurzył wargi w kielichu.
- Czy są jakieś pytania? - dodał po chwili.
 

Ostatnio edytowane przez Aschaar : 28-02-2010 o 19:50.
Aschaar jest offline  
Stary 11-02-2010, 00:36   #2
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Mieczysław Czarny herbu Adwaniec pochodził z jednego z najstarszych szlacheckich rodów w Polsce, o czym wiedział zapewne tylko jeden z pozostałych uczestników spotkania. Został przemieniony w okolicach lat trzydziestu, choć niezwykle przenikliwe spojrzenie i głębia inteligencji która się za nim kryła, stwarzały wrażenie jak gdyby miał dużo, dużo więcej lat niż to zdradzały jego rysy twarzy. Nie wyróżniał się specjalnie, gdyby postawić go w tłumie arabów o ile w nocy można było znaleźć taki tłum...choć w pewnych miejscach Konstantynopol nocą był właściwie nawet bardziej zatłoczony niż za dnia... Jako słowianin miał bledszą cerę niż arabowie, ale chyba tylko ułatwiało to sprawę w nocy gdy swą bladość zawsze mógł wytłumaczyć tym że jest z daleka. Dawno już w sumie przed zwykłymi ludźmi nie musiał się tłumaczyć, jednak ostrożność wyniesiona z pierwszych lat po przemianie, dawała o sobie znaki cały czas.
Nie wyróżniał się specjalnie ani budową ani wyglądem, gęste czarne włosy z zakolami, smukła niemal chuda sylwetka była starannie ukryta pod arabskim płaszczem, strój już dawno wybrał miejscowy, nawet nie dla tego, iż był zwyczajnie wygodniejszy niż stroje noszone we Włoszech, Niemczech czy w Polsce, ale zwyczajnie nie wyróżniały go z tłumu. A Mieczysław nie zamierzał się specjalnie wyróżniać...miał inne rzeczy do roboty. Jego prawdziwym zainteresowaniem cieszyły się księgi a właściwie wiedza w nich ukryta i co bystrzejszy obserwator mógłby dostrzec drobinki materiału z papirusów, które nieustannie pokrywały wszelkie jego ubrania. Był jednak zbyt ekscentryczny by przejmować się takimi detalami, nawet na tak ważnym i towarzyskim spotkaniu jak to w którym akuratnie uczestniczył.
Wychodząc z domu myślał, że ubrany jest elegancko i dystyngowanie, dopiero teraz powoli dostrzegał jak bardzo zaniedbuje sprawy swojego wizerunku. Oczywiście gdyby miał wyglądać lepiej kosztem zdobycia wiedzy nigdy nie przystałby na taką propozycję.

Mieczysław chwilowo milczał obserwując zebrane wampiry...Dokładnie utrwalał obraz twarzy i przywiązywał doń imię właściciela...niektóre imiona był szczególnie kłopotliwe, zagraniczne, jednak Mieczysławowi zdawały się nie sprawiać żadnych trudności. Z fotograficzną pamięcią rejestrował wszelkie szczegóły - a wygląd i informacje tyczące się innych wampirów uważał za szczególnie istotne. Chwilę uwagi i cień uśmiechu zwrócił w kierunku Sebiemira którego znał jeszcze z pobytu w Rzymie. Rodak pomimo, że zdawał się interesować wyłącznie ludzkimi przyjemnościami, był godnym zaufania partnerem a przynajmniej był najbliższą taką osobą w grupie...szczególnie że osobie której w ogóle można by zaufać w środowisku Khainitów ze świecą szukać...
Oczywiście Mieczysław był zbyt starym - a może po prostu zbyt ostrożnym wampirem, aby nie zapominać o wewnętrznej polityce klanów. Wiedział że czasami Klan może wymagać ofiary z przyjaciela a nawet rodziny...czy ktokolwiek miał prawo się temu sprzeciwiać? Czy dobro jednostki należało bez wahania poświęcać dla dobra ogółu? Tego typu pytania dość często trapiły przedstawicieli Tremere. To był ich chleb powszedni. Mimo że od polityki starał się trzymać na pewien dystans, to nie mógł zaprzeczać faktom, że polityka de facto regulowała życie wampirów, bo czymże innym były zasady i reguły rządzące środowiskiem wampirów, jak nie wypracowanym kompromisem?

Dlatego właśnie klany z taką uwagą podchodziły do sprawy, naruszenie zasad, szczególnie tak świeżo po krucjacie było niebezpiecznym występkiem, przykładem który mógł ściągnąć naśladowców, anarchistów. Co gorsza na wolności wciąż pozostawał morderca a jeśli nie uciekł z miasta , znaczyło to że zamierza ponownie uderzyć - bo po cóż innego miałby zostawać? Pytanie właściwe brzmiało: w kogo ma znów uderzyć...?

Mieczysław ukłonił się jednak dostojnie i niezbyt głęboko, gdy wymieniano jego imię. Klan Tremere a właściwie to jego przedstawiciele, nie mogli pozwolić sobie na żadną wpadkę, zbyt wiele klanów im nie ufało...mieli ku temu pewne powody. Nieco skrzywił się słysząc, że podejrzany o mord może ukrywać się u Tzimistze nie było klanu który bardziej żarł się z Tremerami...ale z drugiej strony stwarzało to niewyobrażalna możliwość utarcia nosom Tzimitze, nawet jeśli nie byli bezpośrednio zaangażowani w ukrywanie mordercy.

Oczywiście wchodziła w grę możliwość ukrywania się na terenie Setytów jednak z uwagi na obecność jednego z nich w ekipie poszukiwawczej mogło to oznaczać tylko kolejnego potencjalnego sprzymierzeńca. Jeśli morderca ukrywał się wśród Setytów Mieczysław nie miałby nic przeciwko zrzuceniu winy na Tzimistze. Co chyba najbardziej dowodziło jak polityka potrafiła już na niego wpłynąć. "Tak czy inaczej wyznawcom Seta winno zależeć, by wszelkie podejrzenia i negatywne oceny zrzucić z dala od własnego klanu." - pomyślał świadom niezręcznej sytuacji w jakiej znaleźli się wyznawcy Seta. Nikomu kłopoty związane z przestępstwem nie były potrzebne, szczególnie nie teraz gdy niemal każdy Klan starał się odzyskać siłę lub utrzymać niedawne zdobycze. Nikt nie mógł sobie pozwolić na osłabienie.

- Co wiadomo o ofierze? - nie mógł nie zadać tego pytania, ofiara powinna wiele powiedzieć o zabójcy, o ile nie był jakimś zwichrowanym szaleńcem który nie typował swoich ofiar...a takiego mordercy khainita nie typował wśród tych którzy mogli zabić wampira. To nie mogło być dzieło ani szaleńca ani przypadku. Oczywiście nie oczekiwał samego imienia czy klanu w odpowiedzi, za jego pytaniem kryło się coś więcej, pytanie o przypuszczalną przyczynę zgonu takiego a nie innego wampira i gdyby rozmówca tego nie załapał zamierzał dopytać się szczegółowiej. Może zajmował się czymś szczególnym?... Z resztą pytań jaka chwilowo cisnęła mu się na usta postanowił poczekać, albo nie zadać ich wcale. "Mądry człowiek nie mówi co wie, ale wie co mówi" - pomyślał przypominając sobie stare powiedzenie, które lubił powtarzać jak mantrę, dzięki temu trzymał język za zębami gdy naprawdę była taka potrzeba. Właściwie to samo zadanie reszty pytań postanowił pozostawić reszcie grupy, sama wiedza kto i o co spyta mogła być cenna informacją bądź wskazówką na przyszłość.

- Ofiarą morderstwa był jeden z młodszych przedstawicieli klanu Lasombra, Akin Yusuf - zrelacjonował Lucien rzeczowo i spokojnie - Ciężko określić czy to faktycznie on był celem ataku. Wchodził bowiem do herbaciarni ze swoim towarzyszem, również członkiem rodziny, Velledem klanu Gangrel; a w samym pomieszczeniu oczekiwała ich jeszcze Erasta klanu Tzimisce. Z opisu jaki przekazali będący przy zdarzeniu kainici - Akin i Valled byli bardzo podobni budową i sposobem poruszania się; tej nocy mieli również praktycznie identyczny ubiór... Istnieje zatem możliwość, że napastnik się pomylił. W tej sytuacji oboje - zarówno Erasta, jak i Valled - korzystają z ochrony swoich klanów. Jak wspomniałem - niewiele więcej udało się ustalić - morderstwo w publicznym miejscu, zrozumiała panika oraz niedostateczne umiejętności...

Były to ważne informacje z punktu widzenia Mieczysława. Skoro istniała szansa , ze zabójca mógł się pomylić co do ofiar, to istniała też szansa, że wróci aby dokończyć dzieło - szczególnie jeśli pozostał w mieście. Niezależnie od ochrony Klanów Tremer uznał iż warto będzie przyjrzeć się potencjalnej ofierze a może nawet dyskretnie ją obserwować?
"Jednak czemu zabójca zdecydował się uderzyć w miejscu publicznym, wśród innych wampirów? Musiał być bardzo pewny siebie i swoich umiejętności, skoro założył, że i tak nikt mu nie przeszkodzi. Być może śpieszyło mu się...a jedynym sposobem było zabicie Akina zanim spotka się z pozostałymi. Czy młody Akin posiadał jakieś informację? Czy zajmował się czymś co zwróciło uwagę zabójcy? Tylko tak można uzasadniać jakże niebezpieczną przecież likwidację wampira na oczach innych. Chyba...że nie chodziło o Akina, tylko o wywołanie zamieszania, zbrodnia dla samej zbrodni... Co jednak miało to dać przestępcy? Jak do tej pory to poza pogłoskami i podniesionymi emocjami zwołana została grupa w celu odnalezienia mordercy - czy na to liczył czy może tego się właśnie obawiał? Z pewnością nie mógł zakładać, że żadne środki nie zostaną podjęte w odpowiedzi." Wampiry reagowały zwykle dość szybko na wszystko to co stwarzało dla nich zagrożenie. Burza myśli targała Tremerem, czuł, instynktownie wręcz ocierał się o tajemnicę, wiedział już, że to nie jest prosta sprawa - a sam fakt publicznego zabójstwa wskazywał na coś więcej niż porachunek między dwoma wampirami - takie porachunki załatwia się w możliwie najmniej głośny i widoczny sposób.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 11-02-2010 o 12:41.
Eliasz jest offline  
Stary 13-02-2010, 13:28   #3
 
Vampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Vampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znanyVampire wkrótce będzie znany
W dzielnicy starego miasta zwanego też Bizantnion przy murach niedaleko wielkiego kościoła Hagia Sophia stała pokaźnych rozmiarów posiadłość. Była ona zabytkiem sztuki antycznej, z białego kamienia, z przodu, przed wejściem wsparta kolumnami, oparta o wysokie mury, za którymi widniało już Morze Marmara. Poprzez oświetloną dzielnicę starego miasta szedł pewien mężczyzna. Miał on krótkie, ciemne włosy, piwne oczy, odziany był w czarny, arabski płaszcz okalający go do kostek. Spieszył się gdzieś, rozglądał co chwila. Bez przeszkód dotarł owej, pięknej, marmurowej budowli. Wszedł na podest po schodach i mosiężną kołatką zapukał do wysokich, dębowych drzwi. Otworzył mu wysoki mężczyzna, o bladej cerze, która odbijając światła nocy wydawała się sama świecić. Jego głowę okalały długie do ramion loki koloru kasztanu. Spojrzał na przybysza szmaragdowymi ślepiami.
-Czego chcesz, człowieku? – spytał
-Kazano mi to Panu dostarczyć. – odrzekł mężczyzna sięgając pośpiesznie do wewnętrznej kieszeni płaszcza wyciągając zapieczętowaną kopertę i wręczając ją właścicielowi domu. Gdy ten zaś powoli odebrał kopertę dziwny mężczyzna ukłoniwszy się nisko odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem wrócił skąd przybył niknąc po chwili w cieniach Bizantionu.

Sebiemir usiadł na fotelu z wysokim oparciem i wpatrywał się w przesyłkę obserwując pieczęć. Nie znał właściciela stempla, poza tym sam doręczyciel był niepokojący. Po pewnym czasie zdecydował się otworzyć list. Przeczytał kilka razy uważnie zawartość przesyłki nie mogąc nadziwić się treścią. Po chwili odłożył list na dębową komodę i otworzył barek. Znalazł tam specjalną przesyłkę od Primogena Torreador, nie pamiętał już nawet za co. Powoli nalał sobie krwi do pucharu i odłożył butelkę z powrotem na swoje miejsce. Pociągnął łyk i zasiadłszy w fotelu rozmyślał…

Następnego wieczoru zdecydował się iż pójdzie w wyznaczone miejsce w wyznaczonej godzinie. Ogarnął się, odział w czarny kaftan ze srebrnymi ornamentami, czarne lniane spodnie, wysokie buty, a na ramiona nałożył jeszcze swój ulubiony płaszcz. Przed wyjściem wziął swoją ulubioną, hebanową laskę ze stalową głowicą w kształcie róży.

Dotarł jako jeden z pierwszych na miejsce, skinął głową zebranym i zasiadł na jednym z miejsc. Gdy wszyscy znaleźli się już w sali Torreador spojrzał po zebranych. Znał ich z widzenia, prawie wszyscy kiedyś byli w elizjum. Zdziwił się tylko widząc znanego rodaka, Tremere Mieczysława Czarnego. To iż powołali go to tego zadania było również zaskakujące jak samo wezwanie Sebiemira na spotkanie. Wysłuchał, co organizator spotkania miał do powiedzenia oraz uwagi Tremere. Dlaczego wybrali go do tego zadania? Przecież kompletnie się nie znał na morderstwach, sposobach zabijania, ani na niczym takim. Nie miał zielonego pojęcia, o co mógłby spytać, póki co milczał i słuchał uwag i pytań reszty zebranych.
 

Ostatnio edytowane przez Vampire : 14-02-2010 o 10:07.
Vampire jest offline  
Stary 13-02-2010, 20:55   #4
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Westchnął cicho - choć słyszalnie widząc pewna konsternację, zakłopotanie a może nawet zaskoczenie na twarzach zebranych. Informacje jakie na nich spłynęły lub rola jaką mieli odegrać najpewniej nie dotarły do nich w tak błyskawicznym tempie jak to się czasem Mieczysławowi zdarzało. Nie tyle obawiał się, że będzie musiał dźwigać myśleniowy ciężar prowadzenia śledztwa, ile tego jak na to zareaguje reszta. Jak widać wielkiego wyboru nie miał i upewniwszy się że upłynie jeszcze chwila ciszy po odpowiedzi, że nikt nie śpieszy się z zadaniem kolejnego pytania, sam zadał własne...miał ich przecież jeszcze tak wiele, a okazji płynącej z tego spotkania nie należało marnować. Później ich rola będzie polegać na dostarczaniu informacji a nie ich wyciąganiu - a przynajmniej tak zwykli robić starsi...

- Skoro zginął ktoś z Lasombry czemu to oni nie zajmą się poszukiwaniem mordercy? - brew Mieczysława nieznacznie się uniosła. Było to pytanie z jednoczesnym zwątpieniem. Dziura której szukał - otwarte morderstwo może i było czymś nagannym czymś co konsolidowało uwagę wampirów, ale zazwyczaj był to problem jednego Klanu...Gdyby tak za każdym zabójstwem zwoływać specjalną grupę... Coś tu ewidentnie nie grało, lecz Mieczysław dawno już zaprzestał zabawy w proste pytania. Te skomplikowane, z ukrytym dnem, nie tylko osłaniały prawdziwą wiedzę lub niewiedzę mówcy, jego powody i motywy kryjące się za pytaniem, pozwalały wyciągnąć o wiele więcej - gdyż działały czasem tam gdzie nikt nie udzielił by odpowiedzi wprost.
Jedno było pewne - same środki jakie zorganizowano w związku z tym morderstwem świadczyły że nastąpiło coś ponadprzeciętnego, i o ile zabity nie był nikim ważnym o tyle sposób morderstwa lub rozmach musiał być dla starszyzny przerażający..."Czyżby bali się, że pojawiło się "coś" co i im może zagrozić?"- zastanawiał się w duchu.
Tremer znał reakcje innych wampirów - młodych wtajemniczanych Tremerów - gdy dowiadywali się jaką potęgę daję taumaturgia, jaką potężną bronią jest i przewagą, gdy krew można uczynić starszą a poprzez to zdominować nawet starszego - zazwyczaj - pokoleniem wampira...
Był zdziwiony że na tylu przedstawicieli różnych klanów nie zgłosił się nikt z Lasombry...nikt.

- Czy klan Lasombra zlecał ostatnio jakieś zadania Akinowi? Czy zajmował się czymś specjalnym, czymś co mogło ściągnąć uwagę zabójcy?

Pytanie połączone z pierwszym jakie zadał, było pytaniem krzyżowym. Wszystko opierało się bowiem na wyjątkowości ofiary - "Jeśli nie była wyjątkowa, to po co to całe śledztwo? Ba, jeśli nie była wyjątkowa to po kiego wyszkolony zabójca - z pewnością nie człowiek - rzucał się na bogu ducha winnego wampira? ... Inkwizytor, wilkołak? - Nie... oni nie działali w ten sposób, zostawili by po sobie więcej śladów." - myślał. Na tym etapie Mieczysław nie wiedział czy Lucien świadomie zataja przed nimi informacje czy sam nimi nie dysponuje. Jego empatia nie była na tyle wysoka aby bezbłędnie i u każdego wykryć kłamstwo lub ukrywanie czegoś, jednak jego inteligencja z łatwością odnajdywała błędy i zgrzyty logiczne. Profesjonalny morderca i nic nie znacząca ofiara, śledztwo i polityczna pokazówka. Mieli coś odkryć czy tylko pokazać że coś robią?


- Na ile pozwalają nam nasze obecne kompetencje? Czy możemy przeszukać podejrzaną kryjówkę?... Co grozi wampirowi odmawiającemu współpracy z nami i jak możemy rozumieć granicę owej współpracy?


Dopiero po chwili tłumaczył się z celu...

- Tak właściwie moje pytania zmierzają do tego jak właściwie mamy być skuteczni? Bo o ile obecność wśród nas jednego z wyznawców Seta powinna ułatwić ewentualne poszukiwania mordercy na ich terenie, o tyle u Tzimistze może być już gorzej... i nie mówię tu tylko z perspektywy mojego Klanu, gdyby chcieli współpracować ktoś od nich już by tu był... " Mały prztyczek polityczny nigdy nie zaszkodzi..." - przeleciało mu przez głowę.

- Poza tym to wszystko to wciąż za mało informacji aby zadać właściwe pytania, musimy dowiedzieć się więcej i o ofierze i o zabójcy aby wyciągnąć elementy wspólne, aby odkryć motyw morderstwa a w końcu i samego sprawcę.

Lucien pozwolił pytaniom zawisnąć na kilka chwil w przestrzeni sali. Upił kolejny łyk i odpowiedział:

- Klan Lasombra w chwili obecnej jest jednym z mniej licznych klanów tego miasta. Jest to jeden z powodów, dla którego w waszej grupie nie ma nikogo z nas, choć jest tutaj osoba, którą jako Primogen wskazałem. Tak, każdy ze starszych otrzymał prawo wskazania jednego członka grupy - niekoniecznie ze swego klanu. Sam zamordowany... nie zajmował w hierarchii klanu jakiejś wyższej pozycji, nie wyróżniał się niczym i według mojej wiedzy - nie wykonywał żadnych czynności dla klanu. Zabójstwo to wydaje się więc bezsensowne - na pierwszy rzut oka. Gdy jednak się nad nim zastanowić - jest polityczną gierką mającą od czegoś odwrócić wzrok... - zawiesił głos i ponownie zanurzył wargi w kielichu - Kompetencje. Wasze kompetencje pozostają niezmienne przez cały czas. Wszyscy kainici zostali poinformowani o tym, że działacie w imieniu Księcia Petroniusa, i mają wam udzielić jak najdalej idącej pomocy. Oczywiście nikt nie może nikomu nakazać złamania prawa czy waszej grupy postawić ponad prawem i tradycją. Zapewne będziecie się spotykali z pytaniami - każdy ma prawo zapytać jaki związek widzicie pomiędzy sprawą a miejscem czy zdarzeniem. W przypadku odmowy możecie zwrócić się do mnie lub do Starszego danego klanu w celu uzyskania pomocy... Od tego właśnie jesteście - aby zebrać i przedstawić więcej informacji; aby rozwiązać sprawę. Gdybym posiadał wszystkie odpowiedzi wasza obecność tutaj byłaby zbędna - nieprawdaż?

Mieczysław od razu zwrócił uwagę na wyjaśnienie przyczyn powołania grupy. "Polityczna zagrywka mająca odwrócić uwagę...ale od czego? Z pewnością szykowało się coś wielkiego, skoro publicznie zamordowano wampira tylko po to by odwrócić uwagę... Ktoś chciał działać nie niepokojony wiedząc, że cała uwaga skupi się na poszukiwaniu mordercy...z tego wynikało, że morderca miał swojego zleceniodawcę...gdyż gdyby to mordercy chodziło o dokonanie jeszcze jakichś planów to nie skupiał by uwagi na sobie dokonując nic nie znaczącego - a jakże przyciągającego uwagę morderstwa...
Komu mogło zależeć aby być mniej pilnowanym? Kto do tej pory był na oczach i ustach aby zależało mu na odwróceniu uwagi?... Ktoś niebezpieczny, komu zawsze trzeba patrzeć na ręce...lub ktoś nowy..."

Spostrzeżenia chwilowo jednak zachował dla siebie, bez dowodów były i tak niewiele wartymi przypuszczeniami...mimo to Mieczysław czuł że jego myśli płyną we właściwą stronę...Cieszył się w tym momencie z obecności jednego z Nosferatu, on najlepiej mógł odpowiedzieć na pytania które otoczyły głowę Mieczysława. Zamiast pytań postawił na podsumowanie pewnych spostrzeżeń, pozwalając by pytania same zrodziły się w głowie słuchaczy.


- Tak więc szukamy tak naprawdę dwóch osób... mordercy i zleceniodawcy. Zleceniodawca jest kimś kto chce działać niezauważony dzięki uwadze jaką skupia morderstwo... Przypuszczalnie przed morderstwem skupiał wystarczająco dużo uwagi... lub jest osobą nową - na tyle interesującą aby nie zaginąć w tłumie... Tak podpowiada przynajmniej logika... Morderca i zleceniodawca muszą znać się dobrze...może więzy krwi?
Jeżeli morderca gotów był zabić tylko dla odwrócenia uwagi, to jest gotów do dużo większych poświęceń...To osoby z misją.


Mieczysławowi nie trudno było to zrozumieć, wiedział jak silne więzy łączą Tremerów i że gdyby nakazano mu samobójczą misję pewnie musiałby się na nią zgodzić... Zresztą już wiele razy zgadzał się na nie, jednak dotychczas okazywały się jedynie testem lojalności...na szczęście.
- I wybaczcie proszę te teoretyzowanie, - zwrócił się do towarzystwa - czasami jednak trzeba ułożyć koncept osoby poszukiwanej, najwyżej z czasem się zmieni po tym jak odkryjemy w nim błędy. Bez konceptu nie ruszymy natomiast z miejsca.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 14-02-2010 o 12:17.
Eliasz jest offline  
Stary 14-02-2010, 11:38   #5
 
Garik's Avatar
 
Reputacja: 1 Garik nie jest za bardzo znany
Ciemny mroczny kanał przemierza wielki wędrowny szczur …. biegnie ile sil w nogach. Do szyi i pleców przywiązany ma zwinięty świstek papieru. Po wielu minutach biegu dochodzi w końcu do pomieszczenia na którego środku stoi stara kamienna krypta. Ów szczur podchodzi pod nią następnie wskakuje na jej krawędź po czym zostaje błyskawicznie chwycony przez wynurzająca się stamtąd postać. Alexander uważnie przyjrzał się szczurowi po czym spokojnie odwiązał przesyłkę na której widniała pieczęć Primogena Nosferatu.

- Może wreszcie coś zacznie się dziać... tylko co?

Pozwalając sobie na krótka refleksje - rozwija i czyta uważnie list po czym podchodzi do świeczki i spala przesyłkę. Następnie udaje się do starej zżartej przez korniki szafy, chwyta za drzwiczki i ją uchyla ze zgrzytem. Chwyta swój ulubiony płaszcz, szybkim trzepnięciem pozbywa się z nań kurzu i pajęczyn po czym go nakłada doczepia do boku miecz i wyrusza spokojnym krokiem do pałacu.

Na miejsce dotarł jako trzeci nie licząc Lucjana. Gdy tylko wszedł do pomieszczenia światło tak poraziło oczy Alexa że musiał je przymrużyć, a zrobił to tylko po to by uważniej przyjrzeć się tu zgromadzonym. Od razu wszystkich rozpoznał. Na wejściu ukłonił się i zasiadł przy stole, chwycił za kielich i pociągnął łakomego łyka. Siedział tak kilka chwil, przyglądał się badawczo nowo przybyłym i czekał aż Lucjan rozpocznie rozmowę.

Gnębiła go tylko jedna myśl – Jak to możliwe, że ktoś w mieście morduje wampiry i my nic o tym nie wiemy … muszę się tego dowiedzieć... może....

Rozmyślania Alexa przerywają słowa Lucjana który to rozpoczyna posiedzenie. Wsłuchiwał się uważnie co każdy mówił i milczał.
 
Garik jest offline  
Stary 14-02-2010, 13:06   #6
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Życie było dla Samary proste. Słabi umierali, aby silni mogli żyć. Nie życie nie różniło się znacząco
Miasto i bezczynność ją irytowały. Była przyzwyczajona do przemierzania bezkresnych przestrzeni i żołnierskiego rzemiosła. Teraz jednak znowu mogła służyć. Umarlak został zamieniony w popiół, a ona miała odszukać winowajcę. Proste. Przynajmniej na Rusi byłoby proste.
Przechadzała się po na poły zrujnowanym dworku, w którym mieszkała. Dzisiaj miała przyjść na spotkanie z nijakim Lucjanem, razem z szóstką innych krwiopijców. Będzie musiała poinstruować…. Towarzyszy. Najpierw zajrzy jednak do Soni
Piękna ruda dziewczyna klęczała przed prawosławnym krzyżem i modliła się. Samara przygryzła wargi. Sonia spojrzała na nią swoimi ślicznymi zielonymi oczami
- Chcesz czegoś? – zapytała
Samara chciała. Chciała ją wziąć w ramiona i pocałować. Całować usta, szyję, piersi uda i …. Nie potrafiła jednak skrzywdzić swej podopiecznej.
- Czemu się modlisz?
-Przeszkadza ci to? – zapytała dziewczyna?
- Nie. Mogłabym nawet powiedzieć, że przywołuje wspomnienia. Kiedyś podróżowałam z pewnym popem, najprawdziwszym popem, wyobrażasz to sobie? Straszny był z niego rębajło, ale pobożny. Miał ciekawą słabość, żenił się bowiem z każdą dziewką którą chciał mieć. Niestety, szybko mu się nudziły, więc zmuszony był się ich pozbywać. Przywiązywał im kamień do szyi i sru do wody. W końcu zirytował mnie swoim egoizmem i marnotrawstwem , i kazałam go też utopić
- Po co mi to mówisz? – Sonia zapytała cicho
- Po nic – odpowiedziała – dzisiaj idę na spotkanie z innymi umarlakimi – odwróciła się do wyjścia
- Dbaj o siebie – dziewczyna rzuciła do wychodzącej wampirzycy
W głównej sali zobaczyła Anatazję i rozmawiającą sobie. Anastazja co jakiś czas wybuchała głośnym śmiechem.
- Selim! – zawołała stanowczo. Tatar natychmiast podbiegł do niej i bijąc pokłony powiedział.
- Czego sobie życzysz od swego sługi?
- Dzisiaj idę na spotkanie z innymi pijawkami. Przypilnujecie w nocy Sonii
- Twój sługa będzie ci posłuszny- odparł Tatar. Wampirzyca skinęła głową. Poszła poszukać Aleksieja. Uczony przebywał w niewielkiej biblioteczce którą sobie urządził. Siedział przy świecy nad jakąś książką
- Łatwo marnujesz oczy, które odzyskałeś – powiedziała
- Zbyt dużo czasu spędziłem w ciemności – rzekł spojrzawszy na nią swymi młodymi oczami – Czego moja wybawczyni chciała ode mnie?
- Idziesz ze mną. W mieście zabito jakąś i książę chce schwytać sprawcę. Ja i kilku innych mamy odszukać sprawcęArchitekt wstał i zamknął księgę


Na miejscu była wcześnie, ale pozwoliła pozostałym zabrać głos. W końcu jednak powiedziała
- We wschodnich krainach gdy książę chce by jego słudzy występowali w jego imieniu, daje im wszelkie pełnomocnictwa. Okłamanie ich, to okłamanie księcia, a podniesienie na nich ręki, to podniesienie ręki na księcia. Tutaj najwyraźniej jest inaczej
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 17-02-2010 o 12:31. Powód: Błędy
Slan jest teraz online  
Stary 19-02-2010, 19:43   #7
 
radogost's Avatar
 
Reputacja: 1 radogost nie jest za bardzo znanyradogost nie jest za bardzo znany
Niedaleko styku rzeki Lykos oraz murów miejskich, znajduje się karczma "Pod wesołym Katem" speluna, jakich wiele w tym mieście. Dlaczego właśnie tak swego czasu niedaleko mieszkał jeden z katów miejskich. Wejście do lokalu zdobi drewniany szyld przedstawiający maskę kata, dokładniej wpatrując się można dostrzec, że maska a w zasadzie usta, są wykrzywione w dziwnym grymasie, przypominającym uśmiech? Umiejętności osoby, która wykonała to nie były pierwszych lotów.
Wchodzisz, więc do środka, na dzień dobry tuż po otwarciu drzwi uderza ciebie odór spalonego mięsa, nieczystości, potu oraz wszelkie inne zapachy rynsztoków średniowiecznych miast. Mimo to robisz kolejny krok, hura jesteś w środku, twym oczom ukazuje się sala, o wymiarach 15x15 m około, zastawiona 16 prostokątnymi ławami, przy każdej mieści się 8 - 10 gości, tylko gdzieniegdzie dostrzegasz pojedyncze wolne miejsca. W oddali na wprost wejścia widzisz kontuar wraz z rubasznym karczmarzem, chyba grek, zbliżasz się do niego. Wita cie doniosłym głosem zapraszając abyś zasiadł na jednym z wolnych miejsc, przedstawia się, jako Aleksandros. Chwile po tym jak siadasz przychodzi do ciebie jedna z trzech dziewek służebnych niosąc piwo, pierwszy łyk, zaskoczenie jak na taka norę nawet niezłe. Rozglądasz się po pomieszczeniu ludzie wchodzą, wychodzą nowi nawet spory ruch, pierwsza myśl, dlaczego to chyba przez te piwo. Po chwili pojawia sie ponownie dziewka i przynosi strawę, pieczyste i chleb, pierwszy kęs, też niezłe, zajadasz się rozglądając się po pomieszczeniu. Za kontuarem widoczne są drzwi, w których co jakiś czas znika karczmarz donosząc piwo oraz dziewki przynoszące strawę, jakieś 3 m od końca kontuaru widoczne są kolejne drzwi wiodące, na zaleczę oprócz tego widoczne są jeszcze schody znajdujące sie w prawym rogu na przeciw wejścia, od Aleksandrosa możesz dowiedzieć się, że można tu również przenocować, karczma dysponuje 10 izbami oraz możliwością nocowania na wspólnej sali na dole.

Yusuf zjawił się się, jako ostatni, nieco spóźniony, pokłonił wszystkim obecnym rozpoczynając od Lucjan
witaj efendi, przepraszam za spóźnienie, siła wyższa
Rozejrzał się po pomieszczeniu szybkim krokiem przeszedł do najbliższego wolnego miejsca gdzie można zasiąść, po czym zaczął wsłuchiwać się w słowa Lucjana a następnie innych dość. Na jego twarzy nie był widoczny jakikolwiek grymas podczas wypowiedzi poszczególnych osób. Po zakończeniu słów Samary, wstał, pokłonił się obecnym, zaczął powoli krążyć wokół zebranych
czy są pytania, cóż jest ich wiele, hmm, skąd domniemania, że to nie jest to człowiek, fanatyzm i poświęcenie ludzi jest wielkie, zwłaszcza, jeśli za ich plecami stoi ktoś z rodziny?
spojrzał na Lucjana, żeby słowa mogły zabijać to ten by padł już martwy, odchylił pierwszy palec prawej dłoni
skąd domniemania, że może przebywać na terenie będącym w na chwile zamilkł kontrolowanym przez moich braci, to jest wielkie miasto, zamachowca może już dawno nie być w mieście, lub jego ciało mogło zabrać morze
ponownie zmienił ton wypowiedzi na bardziej spokojny, odchylił kolejny palec
czy w ostatnim okresie zginął ktoś inny jeszcze?
myślę, że na początek powinniśmy porozmawiać z droga Alexia, aby uzyskać informacje na temat śmierci
chociaż może na początek spotkajmy się z Velledem i to jego przepytajmy, póki jeszcze żyje
powiedział z ironią w głosie
przychylam się również do słów drogiego Mieczysława względem naszych kompetencji

wrócił na miejsce wcześniej zajmowane, gdzie usiadł

po chwili dodał jeszcze

a jeszcze jedno pytanie jak długo Akin przebywał w mieście
 

Ostatnio edytowane przez radogost : 23-02-2010 o 14:17.
radogost jest offline  
Stary 19-02-2010, 21:48   #8
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Yusuf zjawił się się, jako ostatni, nieco spóźniony, pokłonił wszystkim obecnym rozpoczynając od Lucjana.

- Witaj efendi, przepraszam za spóźnienie, siła wyższa.
- Yusuf przemówił na początek wywołując konsternację Mieczysława.

Mieczysław uniósł brew, świadomie, " Jakaż to siła wyższa może powstrzymać wampira przed spotkaniem?... Szczególnie ułożonej o tak później porze, iż każdy mógłby przejechać przez miasto w tą i z powrotem... Świadomie kłamie? Z powodu takiej błahostki? " Mieczysław zastanawiał się na ile spóźnienie było celowe, rozmówca zdawał się mieć sporo pytań i wątpliwości, ewidentnie zwracał na siebie uwagę - więc pewnie i spóźnienie było celowym zabiegiem. Tremer nie mógł się nie skrzywić dając wyraz swej dezaprobacie, Yusuf albo otwarcie ignorował pozostałych Khainitów przybywając spóźnionym i na dodatek otwarcie kłamał, albo faktycznie coś go zatrzymało co oznaczało iż jest po prostu słabym Khainitą. Tak czy inaczej wyglądało to kiepsko.

- Czy są pytania, cóż jest ich wiele, hmm, skąd domniemania, że to nie jest to człowiek, fanatyzm i poświęcenie ludzi jest wielkie, zwłaszcza, jeśli za ich plecami stoi ktoś z rodziny?

- Może dlatego, że nikt nie był w stanie zareagować? Nie mówiąc już o próbie walki czy choćby pościgu za zabójcą? Żaden człowiek, nawet najbardziej zagorzały fanatyk nie dorówna kilku wampirom, nie otwarcie. Poza tym nie słyszałem aby zwykli ludzie, choćby nie wiem jak fanatyczni działali tak szybko aby zabić wampira i uciec nim ktokolwiek z Khainitów zdąży jakkolwiek zareagować. - odpowiedział Tremer, wydawało mu się to oczywiste, że w gę mogli wchodzić jedynie nie-ludzie - choć niekoniecznie wampiry...

Yusuf spojrzał na Lucjana, z mordem w oczach i słowach, odchylił pierwszy palec prawej dłoni.

Yusuf wyraźnie dokazywał, Mieczysław zaczął się wręcz zastanawiać nad lojalnością jego Klanu względem starszyzny, gdyby to zdarzyło się Mieczysławowi przed jakimkolwiek z przełożonych Tremerów, gdyby takim tonem i słowami przemawiał oraz o zgrozo gdyby wyciągnął palec w geście wskazująco-oskarżającym to w najlepszym razie straciłby tego palca na stałe. Co prawda Yusuf na nikogo nie wskazywał, ale takie wyliczanki To Mieczysław mógł robić swoim sługom a nie Khainitom którzy decydowali o życiu i nie życiu w mieście. Tremerzy już by się postarali z pomocą magii krwi aby ten palec nie odrósł, zresztą spotkałyby go znacznie gorsze cierpienia niż utrata palca, za samo tylko sugerowanie, że może wyrażać otwarty sprzeciw czy brak szacunku. Yusuf wyraźnie się zagalopował o czym świadczyła dalsza jego przemowa.

- Skąd domniemania, że może przebywać na terenie będącym w na chwile zamilkł kontrolowanym przez moich braci, to jest wielkie miasto, zamachowca może już dawno nie być w mieście, lub jego ciało mogło zabrać morze - zapytał Yusuf

" Bo skoro Nosferatu nie mają o nim pojęcia to musi być na obszarze przez nich nie zbadanym. Prosta logika, zresztą Lucjan nie mówi, że zabójca jest tu czy tu, po prostu wskazuje najbardziej racjonalne obecnie miejsca do poszukiwań, przeczesywanie całego miasta i brak założeń doprowadzi do braku rezultatów, to proste. A jak go nie ma to nie ma , to się chociaż wszyscy uspokoją, że jest szukany a za jakiś czas będzie spokój. Gorzej jeśli został a my nic nie zrobimy" - pomyślał, lecz nie odpowiadał tym razem, nie było sensu, nie chciał też okazywać braku szacunku wobec Lucjana, to do niego były kierowane pytania a Mieczysław nie był jego obrońcą.

- Czy w ostatnim okresie zginął ktoś inny jeszcze?zapytał Yusuf

" Słuszne pytanie, ale ja bym się na nie nie poważył, nie bez danych " - pomyślał, wiedząc, że gdyby byli jacyś martwi i gdyby Lucjan o nich wiedział to powiedział by o tym grupie poszukiwawczej. Jeśli nic takiego nie mówił to znaczyło że nie wiedział, albo że miał powody aby nic takiego nie mówić, na otwarte pytanie nie pozostawało już mu raczej nic innego niż zaprzeczyć, jakkolwiek samo postawienie takiego pytania wyrażało otwarte zwątpienie w dotychczas przekazaną wiedzę - a otwarte zwątpienie wśród Khainitów było niczym bunt...przynajmniej wśród Tremerów a tych Mieczysław znam niemal na wylot, sam był jednym z nich i przez pryzmat własnego klanu oceniał zachowania innych. Czasami były wręcz szokujące.

- Myślę, że na początek powinniśmy porozmawiać z droga Alexia, aby uzyskać informacje na temat śmierci chociaż może na początek spotkajmy się z Vladem i to jego przepytajmy, póki jeszcze żyje. Powiedział Yusuf z ironią w głosie

Rozmowa stawała się ciekawsza z każdą chwilą, otwarta ironia... Tremer zastanawiał sie czy Yusufa spotkają oficjane konsekwencje, bo o podjęciu przynajmniej nieoficjalnych był przekonany. Sam by tak zrobił. Oficjalne kroki potwierdziły by jednak dotychczasowe spostrzeżenia na temat innych Khainitów i wewnętrznej między nimi polityki. Dotychczas uznawał je za bardzo brutalne, choć może i przez to że sam niemal wyłącznie bytował wśród wampirów które szacunek i lojalność względem przełożonych traktowały priorytetowo.

- Przychylam się również do słów drogiego Mieczysława względem naszych kompetencji
- dodał Yusuf

Po raz kolejny pokusił się na uniesienie brwi. Co prawda pochwała z ust "przestępcy" brzmiała średnio przyjemnie, to jednak nie było to też aż tak niemiłe czy zaskakujące. Od początku przewidywał naturalny przecież sojusz z Setytą, jednak teraz zastanawiał się nad jego sensem. " Czas pokaże" - pomyślał i uważnie obserwował reakcję Lucjana - zamierzał się z niej sporo nauczyć.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 19-02-2010 o 22:49.
Eliasz jest offline  
Stary 20-02-2010, 10:32   #9
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Samara uśmiechnęła się słysząc słowa islamskiego wampira
- A czemu by nie domniemywać? Setyci mieszkają w mieście i na pewno mogą mieć powody aby pozbyć się jakiegoś cienia. Nie zrozum mnie źle Yusufie, to równie dobrze mógł być ktoś z mojego klanu. Zeloci słyną z łagodnego temperamentu i opanowania, na co ja jestem najlepszym przykładem. – uśmiechnęła się szeroko - Możecie mi wierzyć, że uczeni też potrafią być okrutni,- spojrzała na siedzącego pod drzwiami architekta – i mściwi. Oczywiście, w sprawę mógł być zamieszany któryś z Diabłów, choć oni wolą mniej podstępne metody. Wystarczy, że któryś z nich zmienił twarz, a to potrafi nawet… revenant, i możemy szukać wichru w stepie. Nie zapominajcie też o wilczym ludzie. Nie bierzcie ich, za bezmyślne zwierzęta. Potrafią być nie mniej przebiegli niż nasz wspaniały rodzaj. Kiedyś, gdy jeszcze jako żywa śmiertelniczka służbie swego Ojca, trafiłam do zajazdu należącego do pewnego kainity. Jak się okazało, miejscowe wilkołaki zawarły z nim pakt. W zamian za spokój donosił o każdym kainicie, który zatrzymywał się pod jego dachem. Ledwo uciekliśmy…. W każdym razie czeka nas ciekawe polowanie
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest teraz online  
Stary 20-02-2010, 14:58   #10
 
radogost's Avatar
 
Reputacja: 1 radogost nie jest za bardzo znanyradogost nie jest za bardzo znany
Spojrzał najpierw na Mieczysława a następnie Samare
- oczywiście, masz rację Samaro, ale twierdzenie na początku śledztwa, że to mój bracia czy smoki mogą stać za tym, jest równoznaczne z tym, że głowa, która spadnie będzie należała do kogoś z tych dwóch klanów,
- natomiast ja uważam, że to może być ktokolwiek z rodziny, o ile to jest sprawka rodziny, bo jak zauważył drogi Mieczysław może to być ktoś inny z boskich

spojrzał ponownie na Mieczysława
- ale wracając do sedna mojej myśli nie możemy nikogo wykluczyć spośród rodziny
- a moim osobistym zdaniem to jest tylko zasłona mająca odwrócić uwagę od czegoś innego, ważniejszego

Po czym dodał parę słów w nieznany języku
Adaf ghhrty bvxcgtd arqw (to w języku nubijskim, będącym językiem wczesnośredniowiecznego egiptu a znaczy) Panie wybacz im nie wiedzą co czynią
 

Ostatnio edytowane przez radogost : 23-02-2010 o 16:07.
radogost jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172