Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-12-2010, 21:59   #11
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Zerwanie flagi spodobało się Lambertowi.
– Ostry jest, Norweg – mruknął do kolegów i ruszył za zwiadowcą.
Kroki ciężkich butów odbijały się od betonowych ścian, gdy mężczyźni gęsiego penetrowali schron.
Adam mijał kolejne korytarze, zaglądał za kolejne zakręty. Palce okryte cienkimi strzeleckimi rękawiczkami drętwiały na chwycie broni.

Wreszcie drzwi. Wyważone z olbrzymią siłą, a za nimi pokój. Młody Niemiec siedział w kącie zbyt przerażony, by zareagować, ale to nie on zwrócił całą uwagę Adama.

Na ścianie wisiało TO. Nawet nie "kto", bo Lambert w okrutnie okaleczonym ochłapie mięsa wolał nie dopatrywać się człowieka. Ciało omotane stalową liną, nadziane na drut kolczasty niczym dżdżownica na haczyk. Z jakimś chorym sarkazmem powieszone w formie człowieka witruwiańskiego - symbolu oświecenia i rozumu. Mężczyzna przełknął ślinę - choć doświadczał już okrucieństwa, widział Murzynów szlachtujących się maczetami, pamiętał co bolszewicy robili jeńcom, ale na ten widok nie był przygotowany. Nawet nie starał się myśleć, czy esesmanna nadziano na drut żywcem, czy też ktoś zadał sobie tyle trudu dla samej profanacji zwłok.

Zwrócił pobladłą twarz do towarzyszy, którzy właśnie zaczynali mówić jeden przez drugiego.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 20-12-2010 o 23:07. Powód: dialogi na GD
JanPolak jest offline  
Stary 20-12-2010, 22:48   #12
 
arek9618's Avatar
 
Reputacja: 1 arek9618 nie jest za bardzo znanyarek9618 nie jest za bardzo znanyarek9618 nie jest za bardzo znany
Mathias wciąż prowadził resztę oddziału. Kręte i długie korytarze nie wywierały na nim zbytniego wrażenia. Pozostawały jednak pytania bez odpowiedzi. Nagle spostrzegł otwarte, wielkie stalowe drzwi. Norweg poczekał na resztę.
- Na trzy wchodzę... Trzy!

Mathias jako pierwszy wszedł do pomieszczenia za wrotami. Pomieszczenie jak pomieszczenie nic nadzwyczajnego. Wyglądało jak jakieś biuro. Świadczył o tym wystrój wnętrza: biurka, na których znajdowały się sterty dokumentów.
- Czysto!- krzyknął Johansen i ruszył wgłąb pomieszczenia. Zaczął przeglądać dokumenty. Wszystko było po niemiecku. Zostawił je z racji tego, że nie znał zbyt dobrze tego języka. Towarzysze z oddziału znaleźli siedzącego w kącie szkopa. Wyglądał jakby zobaczył ducha- trząsł się jak galareta
- Kurwa!- krzyknął kapitan

Oczom żołnierzy ukazał się przerażający widok. Na ścianie wisiał niemiecki żołnierz. Był zmasakrowany. Przez jego ciało przechodziły druty kolczaste. To był odrażający widok, lecz nie tym martwił się norweg. Kiedy wchodził jako pierwszy do pomieszczenia nie spostrzegł on niczego dziwnego. Sala była nadzwyczaj... normalna. Bał się, że może to mieć związek z jego wzrokiem, że traci swój "dar". A jakby w pomieszczeniu schowany był niemiecki żołnierz, a Mathias wprowadziłby do pomieszczenia swój oddział... Nie chciał o tym myśleć. "Postaram się nie popełniać już takich błędów. Muszę się skupić"- motywował się Johansen. Spojrzał na resztę żołnierzy. Na ich twarzach było widać obawy, oraz obrzydzenie. Niemiec siedzący w kącie siedział nadal w tym samym miejscu.
- Zna ktoś niemiecki? Spytajcie się go co tu się ku**a stało. To nie jest normalne. Co te nazistowskie świnie robią ze swoimi ludźmi- rzekł Mathias w drodze do wielkiej, nieoznakowanej mapy Antarktydy. Spojrzał na nią i szukał jakichś znaków. Wiedział już, że to nie jedyny taki bunkier w okolicy. Odwrócił się do towarzyszy i powtórnie na nich spojrzał. Niektórzy wciąż wpatrywali się w trupa na ścianie. Mathias już po prostu nie zwracał na niego uwagi.
 
arek9618 jest offline  
Stary 21-12-2010, 11:15   #13
 
Feataur's Avatar
 
Reputacja: 1 Feataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetny
Jeremy sunął przez korytarz bunkra, nie zwracając chyba większej uwagi na jego budowę. Nie widział żadnych innych tego typu budowli, więc nawet nie miał jak ich porównać do jego europejskich odpowiedników.
Zaciekawiły, czy może zwróciły jego uwagę dopiero masywne drzwi, leżące w przejściu do jakiegoś pomieszczenia. Pierwszy wszedł do środka Johansen. Withcord zauważył, że ten człowiek ma nieodpartą chęć, aby wciskać się pierwszy tam, gdzie nikt nie chciał się znaleźć. Ta cecha, według Jeremy'ego, mogła być dla niego zgubna. Zostawił tę myśl jednak dla siebie i wkroczył do pomieszczenia w chwili, gdy Dębski krzyknął "Kurwa".
Młody Anglik szybko przetłumaczył to sobie jako angielskie "Fuck" wszedł do pomieszczenia. Jego wzrok od razu przykuło wiszące na ścianie sponiewierane truchło.
- What the fu... - nie zdążył dokończyć, bo wystrzelił z pomieszczenia. W chwilę potem można było usłyszeć odgłos wymiotowania. Withcord pojawił się parę chwil później, wycierając usta. Kiedy ponownie znalazł się w pomieszczeniu, starał się unikać wzrokiem szczątek SS. Jednak na unoszący się w powietrzu zapach krwi i ekskrementów nie dało się nic poradzić. Usłyszał, że ktoś pyta o znajomość niemieckiego i dopiero wtedy zwrócił uwagę na kulącą się postać niemieckiego żołnierza.
- Ja znam - wykrztusił, chcąc jak najszybciej opuścić tę makabryczną salę - Ale nie tutaj.
 
Feataur jest offline  
Stary 21-12-2010, 16:53   #14
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Ściany korytarza nie pokryte żadnymi dekoracjami świadczące o obecności szkopów bardzo zdziwiły Edda. Szli tak parę minut podskakując co jakiś czas na dźwięk jakiegoś odgłosu. Doszli do wyłamanych, masywnych drzwi. ~ Oho, czuję, że będzie kurwa impreza ~ pomyślał. Oczywiście weszli do środka. Generalnie wszystko było w idealnym porządku. Żadnych śladów walki lub podobnych. Jedynym babolem był szkop wciśnięty w róg pomieszczenia. Wyglądał jakby przed chwilą zobaczył coś niedorzecznego. Kingston skierował lufę karabinu w jego stronę i czekał na rozkaz zlikwidowania. Nic takiego nie usłyszał więc odwrócił głowę w kierunku dowódcy:
- Szefie - szepnął Edward klepiąc go w ramię. - Mamy szkopa na dwunastej - i pokazał palcem na skulonego żołnierza.
- Cholera... Jak dobrze pamiętam, ktoś na lotniskowcu chwalił się, że umie niemiecki... - odpowiedział.
- No nic... Halt!!! - Eddy wrzasnął do żołnierza celując w niego bo tylko to zapamiętał po bitwie na Narwiku.
W tym momencie wydarł się McMillan:
- Kurwa to coś co zajebało tego szwaba nie mogło być człowiekiem to jest niemożliwe to nawet gorsze od tego co potrafią robić te nazistowskie skurwysyny mamy tu do czynienia z czymś o wiele gorszym czymś co może dorwać i zapierdolić nas wszystkich a rząd brytyjski te pierdolone świnie dobrze o tym wiedzą dobrze wiedziały co będzie nas tutaj czekać musimy trzymać się razem jeżeli nie chcemy zdechnąć w tej zasranej dziurze musimy dokończyć naszą misję nie mamy i tak wyjścia jak zakończymy już misję to i tak nikt nam nie uwierzy co sprawiło że musieliśmy ją zakończyć jeżeli nawet ktoś nam uwierzy to rząd uzna że wiemy za dużo i zdarzą się nam wszystkim nieprzyjemnie wypadki to pieprzone zdradzieckie świnie! - potok słów polał się szybko bardzo niezrozumiałym strumieniem. Po chwili wziął głęboki wdech i dodał:
- Potrzebujemy nowego planu. Przesłuchajmy żywego, poszperajmy w dokumentach i pomyślmy
- Ale żeś się kolego rozgadał - skomentował Eddy - Ja tak potrafię tylko pod prysznicem. A o co wam w ogóle chodzi? Ja tu pilnuję szkopa, żeby nie strzelił nam w plecy. Jaki niemiec? Co go zajebało? Co wy kurna gadacie?... Łoł kurwa jego jebana mać! Co to kurwa jest, do jasnej cholery!?

Jego oczom ukazał się widok, którego nawet nie mógłby sobie kiedykolwiek wyobrazić.
- Jeremy! Pogadaj z tym Niemcem! - Rozkazał Dębski - Może dowiemy się czegoś więcej...
- Spogląda na stół i przegląda kartki, szukając jakiś ciekawych i zrozumiałych dla niego informacji.
Lambert odwrócił pobladłą twarz do towarzyszy:
- Tak. - Trzeba przesłuchać tamtego - skinął głową w stronę młodego hitlerowca - Bloody Hell, myślicie, że fryce zarzynają się nawzajem?
- Wątpię - zaoponował Edward - A w sumie czego nie? Hitler pojebany to i oni również. Szkopy walone w dupę w pizdziec, po kiego grzyba zaczęli podskakiwać? Tak to bym był w domu pomagając w odrabianiu lekcji moim dzieciom, a tu kurwa nie wiem czy kurwa stąd wrócę do kurwy nędzy!
- Zamiast narzekać pomóżcie mi zdjąć tego człowieka ze ściany.- Rozkazał dowódca wskazując palcem na zmasakrowane ciało ofiary.
Lambert rzucił okiem na zwłoki, ale nie kwapił się z ich dotykaniem.
- A pan co? - Kingston również był przeciwny - W samarytanina się pan bawi? Wie pan, że on by nam kurwa jeszcze granat do dupy wsadził?! Nawet nie mam zamiaru go ruszać! - krzyczał jak wariat Eddy. Nie panował nad sobą jak nigdy wcześniej.
- Dowiemy się może kim był i co tu do cholery robi. Potraktujcie to jak rozkaz, a nie stoicie jak te pały! Ruszyć się!
- Co ty w ogóle mówisz?! - wtrącił się Lee - Chcesz ruszać te truchło?! Czyś ty postradał zmysły?! - stuknął się w głowę patrząc na trupa.
Adam spojrzał z obrzydzeniem na trupa i wrócił do przeglądania papierów.
- Kapitanie, trupa zostawmy na potem - Lambert starał się uspokoić głos - Ubezpieczmy wejścia i dowiedzmy się, co tu się dzieje.
- Masz rację, ubezpieczmy wejście i poczekajmy aż Withcord czegoś dowie się od Niemca.
Polarnik skinął głową.
- Kurwa - zakończył Eddy i stanął przy drzwiach, a w zasadzie framudze trzymając karabin gotowy do strzału obojętnie czy do przyjaciela czy do wroga. Strzela gdy ktoś lub coś podejdzie na 20 metrów.
- Już go przesłuchuję - powiedział łamiącym się głosem Withcord - Ale zabierzmy go stąd. Wątpię, czy da radę nam coś powiedzieć przy tym... trupie.
Edward czekał tylko jak mu coś wyskoczy pod lufę. Z chęcią to podziurawi.
 
Ziutek jest offline  
Stary 22-12-2010, 00:55   #15
 
Sagon's Avatar
 
Reputacja: 1 Sagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie cośSagon ma w sobie coś
Sytuacja zrobiła się nerwowa i dość... mroczna. Ian spodziewał się wszystkiego, od przepakowanego oddziału SS Commando po superbroń, ale to co wisiało na ścianie nie przeszło mu przez myśl. Chwycił w kieszeni swojego Colta, z nadzieją, że już odtajał i da radę z niego strzelać. Przeładował pocisk w komorze. Uff. Pistolet już chodził swobodnie. Będzie z czego strzelać. Sięgnął na ramię- karabin jeszcze nie nadaje się do walki, chyba że do walenia kolbą.
Trzymając Colta w dłoni, obszedł pomieszczenie. Koledzy z oddziału próbowali dowiedzieć się czegoś od Niemca. Zainteresował się drugimi drzwiami. Podszedł i popatrzył przez okienko.
 
__________________
Jeśli coś musisz zrobić to to zrób a nie gadaj o tym
Sagon jest offline  
Stary 23-12-2010, 18:54   #16
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Alianci po krótkiej rozmowie i decyzji dowódcy o zabraniu jeńca ruszyli przez zamknięte drzwi, zostawiając ciało SSmanna w stanie nienaruszonym. Po tym co ujrzeli tutaj każdy zakręt przyśpieszał bicie serca prawie do granic możliwości. Jednak przez długi czas nic się nie działo, korytarze ciągnęły się ewidentnie w głąb ziemi. Od czasu do czasu żołnierze napotykali kilka schodków w dół, czasem jakieś stalowe drzwi, które były zapewne nie do wysadzenia bez naprawdę ciężkiego sprzętu. W końcu grupa aliantów dotarła do kolejnych drzwi. Metalowe drzwi ze zbrojoną szybką jak w celach - byle móc zobaczyć czy wszystko się dzieje. Pierwszy zajrzał dowódca. Za szybką znajdowała się ogromna sala, której ściany wyłożone były białymi kafelkami. Biurka, stoły i wystrój przypominający salę operacyjną. Stoły operacyjne, pełne krwi, miejsca do sterylizacji narządzi chirurgicznych, jakieś wielkie, dziwne urządzenia które zapewne zapewniały działanie jakiegoś mechanizmu. Nic się nie ruszało, nie było nikogo. Jedyny ślad ludzkiego bytu w tym miejscu to pojawiające się tu i ówdzie plamy krwi.

Kapitan obejrzał się na towarzyszy. Nie widzieli tego co on, czekali na rozkaz. Niemiecki jeniec patrzył się na drzwi bez jakiegokolwiek wyrazu na twarzy. To trochę zaniepokoiło dowódcę, lecz po głębokim oddechu powiedział
- Wchodzimy.
Kopnął drzwi,a te ustąpiły pod naciskiem jego buta. I nagle stało się coś, czego nikt nigdy się nie spodziewał. Sala wyglądała tak jak wcześniej, przez szybkę, lecz nie było śladów krwi. Byli natomiast ludzie. Lekarze, naukowcy, badacze - nie wiadomo. W fartuchach o kolorze niebiesko-szpitalnym patrzyli się na zaszokowanych aliantów. Nikt jednak nie chwycił za broń, nie było żołnierzy, oficerów, nie błysnął nawet jeden wyciągany z kabury Luger. Naukowcy po chwili wrócili do swoich zajęć, jakby nic się nie stało. Przeglądali papiery, robili coś przy maszynach, cięli coś ... lub kogoś na stołach operacyjnych. Całkowity brak reakcji na nieproszonych gości. Sami żołnierze alianccy przez chwilę stali zamurowani, aż wreszcie jeden po drugim, z nieopisanej ciekawości weszli do sali. Jeniec szedł za nimi nadal bez śladu jakichkolwiek emocji na twarzy, która przestała być już przeraźliwie bladą.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 23-12-2010, 20:33   #17
 
arek9618's Avatar
 
Reputacja: 1 arek9618 nie jest za bardzo znanyarek9618 nie jest za bardzo znanyarek9618 nie jest za bardzo znany
Mathiasowi nie spodobał się pomysł o wzięciu jeńca. Jego zadaniem nie było pilnowanie jakiegoś szkopa. Nie wiadomo co ten Niemiec mógłby im zrobić podczas chwili nieuwagi. Należało go wcześniej zlikwidować, a wraz z nim problem, który sprawiał.

Norweg szedł na czele. Kręta droga prowadziła wgłąb ziemi. Co chwilę odkręcał się za siebie, obserwując jeńca, który nie okazywał już żadnych emocji. "Na pewno wie o co tu chodzi, tylko nie chce powiedzieć. Pewnie prowadzi nas w pułapkę do swoich po****nych towarzyszy, którzy zabijają swoich"- myślał Mathias.

W końcu oddział dotarł do kolejnych drzwi. Drzwi jak drzwi, lecz nie wiadomo było dokąd prowadzą. Może za nimi kryją się Niemcy czekający tylko, aby wpakować aliantom kulkę w łeb. Na drzwiach była mała szybka. Podszedł do niej kapitan Dębski, który uległ Lee'mu i pozwolił zabrać ze sobą szkopa. Spojrzał przez szybkę i chwilę patrzył. Po chwili odszedł od drzwi. Nie wyglądał na zadowolonego widokiem. Wyraźnie widać po nim było, że trudno będzie mu podjąć decyzję o wkroczeniu do pomieszczenia za drzwiami. Kapitan nabrał powietrza do płuc:
- Wchodzimy- rzekł kapitan i potężnym kopnięciem wyważył drzwi. Mathias zaraz po kapitanie wdarł się do pomieszczenia. W środku znajdowali się jacyś naukowcy. Nad czym pracowali- niewiadomo. Johansen skierował ku nim broń i patrzył na nich, a oni na niego... jakby nigdy nic. Nie widać było nawet strachy w ich oczach. Po kilku sekundach gapienia się w żołnierzy, skupili się na swojej wcześniejszej pracy. To było dość dziwne. Na widok nieprzyjaciela, który do nich mierzy powinni krzyczeć, kłaść się na ziemię lub skierować ręce ku górze. Tych zjawisk jednak nie dało się zaobserwować. Mathias opuścił Colta i skierował się do kapitana:
- Co teraz robimy? Chyba nie weźmiemy kolejnych jeńców? W ogóle to jest dziwne miejsce. Nigdy przedtem nie spotkałem się z takim czymś. Najpierw tamto ścierwo na ścianie, teraz jacyś naukowcy, którzy postradali zmysły i nie boją się wroga. Coś tu nie gra i musimy się dowiedzieć co.

Mathias z powrotem skierował wzrok na pracujących Niemców. Wyglądali jakby to był zwyczajny dzień pracy i bez przeszkód wykonywali swoje obowiązki. Dla norwega jednak to bez wątpienia nie był zwykły, rutynowy dzień.
 
arek9618 jest offline  
Stary 25-12-2010, 17:51   #18
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Rozkaz dowódcy:
- Wchodzimy!
Kopnięcie w drzwi. Krok naprzód. Światła sali operacyjnej uderzyły w oczy Adama, gdy omiatał pokój lufą peemu. Zaskoczenie. Nikt nie krzyczał w gniewie i przerażeniu, w ich stronę nie posypały się kule i granaty. Wydawać by się mogło, że stanęli za weneckim lustrem i naukowcy nie widzą i nie zdają sobie sprawy z wtargnięcia żołnierzy.

Jedną z fascynujących cech ludzkiego umysłu jest potrzeba poszukiwania logiki w napotykanych doświadczeniach. Niektórzy znajdują powiązania między układem ciał astronomicznych, a wydarzeniami w ich życiu, inni wierzą, że drobne rytuały przynoszą powodzenie. Jednak ta konieczność budowania ciągów przyczynowo-skutkowych bywa zgubna, gdy rzeczywistość wymyka się możliwościom poznania umysłu. Jak śmiertelnie ranny żołnierz, który zamiast wołać medyka - desperacko szuka zagubionego hełmu, bo wpojono mu, że hełm równa się bezpieczeństwo. Lub gdy człowiek poparzony wapnem próbuje ugasić je wodą. Tak właśnie w chwilach wielkich emocji wykonujemy działania, kierując się naszą wewnętrzną logiką - zapominając o tym, że ogarnięcie nieskończenie skomplikowanej rzeczywistości jest poza zasięgiem naszych mózgów.

Być może Lambert przeczuwał, że coś działo się nie tak. Cała wyprawa do bunkra była dla niego jak znajdowanie dziwnych i niepasujących do siebie puzzli. I teraz, gdy kolejny element układanki niepodobny do reszty znalazł się przed jego oczami, zadziałał tak, jakby nie istniało nic poza tym jednym kształtem, który należy umieścić we właściwym miejscu choćby przy pomocy pięści. Potrzeba budowania wokół siebie racjonalnego świata pognała go do jednego, czego nauczono go robić na widok nieuzbrojonych wrogów.

- Halt! Hände hoch! - Krzyczał po niemiecku, wbiegając do pokoju - Rzucić wszystko, odejść od stołów! Ręce tak, żeby je widział - mierzył do naukowców z thompsona, rozpoczynając okrążanie pokoju - Raus! Raus! Tempo! Tempo!
Adam krzycząc szedł wzdłuż prawej ściany, tak by koledzy mogli iść w lewo i otoczyć jeńców.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 27-12-2010, 14:17   #19
 
Feataur's Avatar
 
Reputacja: 1 Feataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetny
Było to dziwne. Jeremy nie tak wyobrażał sobie front, nawet w tak odległym rejonie. Nastawiał się na długą wymianę ognia, krzyki rannych (oczywiście Niemców) i chwałę, kiedy zdobywałby pozycję wroga. Jednak ten bunkier, cały ten kompleks był całkowicie jakby wyjęty z wojennej zawieruchy. Tutaj wszystko było spokojne, ciche, niemal martwe, jak SSman na ścianie. Zerknął w stronę wiszącego oficera, zanim weszli w kolejny korytarz. Gdzieś między nimi pałętał się Niemiec.
Withcord nie wiedział, co sądzić o tym szeregowcu. Niby nic nie wiedział i nie dbał o życie... Ale czy to nie byłoby normalne w jego sytuacji? Przecież nikt nie mógłby zagwarantować mu, że przeżyje, jeśli wszystko wytłumaczy. Więc równie dobrze może udawać obłąkanego, by w odpowiedniej chwili zdobyć przewagę... Na przykład kosząc cały oddział ze zdobycznego karabinu. Jeremy wzdrygnął się na myśl o śmierci w tak odludnym miejscu. Nie takiej śmierci chciał.
Korytarze to skręcały, to znów biegły prosto. Wkrótce dotarli do drzwi. Jeremy kątem oka dojrzał ślady krwi. Później zaś, kiedy otworzyli, lekko powiedziane, drzwi, stało się coś, czego Jeremy się nie spodziewał.
Ludzie - badacze - kręcili się po całym pomieszczeniu. Co więcej, nic ich nie zdziwiło pojawienie się uzbrojonego wroga. Withcord wszedł do pomieszczenia wykrzykując pytania do personelu. Lecz albo oni byli głusi, albo nie robili sobie nic z jego słów. Tak samo jak i ze słów Lamberta. Sam zaś zaczął iść wzdłuż lewej ściany. Jeśli ktokolwiek próbowałby coś powiedzieć, on albo Adam, mogliby to wychwycić.
 
Feataur jest offline  
Stary 31-12-2010, 20:09   #20
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Niestety ten młody szkop idzie z nimi. Eddy mruknął:
- Tylko niech mi zacznie plątać się pod nogami... To będzie miał w ciele parę otworów więcej.
Nie było na co dłużej czekać. Ruszyli dalej. Szef wykopał drzwi i wszyscy wsypali się do środka krzycząc jak wariaci. Zobaczyli zgraję jajogłowych, pracujących w pocie czoła. Kingston przygotował się na zbiorowy krzyk po niemiecku i pacających na ziemię naukowców lecz o dziwo nic takiego się nie stało. Wszyscy zajęci byli swoimi sprawami.
- Może ich postraszymy? - zaproponował i z lekką złośliwością i podszedł do najbliższego naukowca, przyłożył mu lufę karabinu do pleców i udawał, że strzela.
A gdzie tam. Nawet nie drgnął. Na tych ćwoków nic nie działało. Krzyki, groźby, rozkazy, nic. Wreszcie podenerwowany dowódca zaczął szarpać najbliższego doktorka wykrzykując rozkazy aby dał znak, że mózg i zmysły działają na 100%. Nic. Kingston skierował lufę Brena w sufit i oddał parę strzałów, które w zamkniętym pomieszczeniu zrobiły taki huk jak bombardowanie. spojrzał po jajogłowych oczekując reakcji.
 

Ostatnio edytowane przez Ziutek : 31-12-2010 o 21:25.
Ziutek jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172