Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-01-2012, 14:47   #131
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Halucynacja, wizja… Jeden chuj co to było, nie spodobało się żołnierzowi. Do tych okropnych obrazów, szybko doszyły obrazy z wojny. Gdzie co niektórzy żołnierze, zdemoralizowani smarkacze prosto ze szkoleń, zaspokajało swoje niewyżyte rządze na Boga im ducha winnych kobietach, urządzający sobie strzelanie dla rozrywki, do pierzchających zakosami dzieci i mężczyzn.
Ale on był w tym całym gównie i co z tego, że nie brał w tym udziału. Był przy tym, wiedział o tym, nic nie robił. Odkładał te wspomnienia w najbardziej zakazane meandry umysłu, w wielką fikcyjną szafę, z tabliczką ”Nie otwierać pod żadnych pozorem”. A teraz, gruby łańcuch którym ta szafa była szczelnie owinięta, aby ani jedno wspomnienie nie uciekło, pękł, zalewając umysł Strode’a niechcianymi wspomnieniami.
Do oczu samoczynnie napłynęły mu łzy. Jedna ręka zacisnęła się w pięść, druga na nożu. Aż do białości, do krwi. Szczęka zacisnęła się w nadchodzącej fali złości, gniewu. Smutek ulatniał się, odprawiony do ponownego zamknięcia szafy. W niekontrolowanych, energicznych ruchach zjechał do cokole na dół, do pomieszczenia. Płyn który mieścił się niecce pod sufitem, a spadając znalazł się na kolumnach, teraz pokrył jego ręce i ubrania. Wyglądał jak postać z nienajlepszego horroru.
Czerwone, spłakane oczy. Ubabrany od stóp, po czubek głowy cholerną krwią. W ręce zaciśnięty, na razie, niezwykle czysty i lśniący nóż.


Przed nim walczyły dwie osoby, a on niczym w szale, wiedział kto jest jego celem. Nie biegł w ich kierunku, nie popisywał się. Szedł powoli, napięty do granic wytrzymałości, gotowym być zrobić unik i wykonać automatyczną kontrę, w swoim wrogu.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 23-01-2012, 18:45   #132
 
Latin's Avatar
 
Reputacja: 1 Latin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znany
Zmysły szalały. Wszystko było w czerwonych barwach, a głowy wypełniały okropne wrzaski i piski. Wszystko to było nie do zniesienia. Okrutna wizja pojawiła się przed oczami wszystkich zebranych w tym upiornym miejscu, jedna z najokropniejszych rzeczy jakie Shane widział w swoim życiu porządnie nim wstrząsnęła. Kiedy już zniknęła stał przez chwilę osłupiały zapominając o wszystkim co się działo wokół niego.

Kiedy się otrząsnął Cassio już biegł w stronę mężczyzny w masce, który trzymał dwa potężne, długie, zakrwawione noże. Spojrzał w górę i zobaczył wojskowego, który bardzo sprawnie dostał się na dół i również rozpoczyna atak.

Taylor wiedział, że właśnie teraz to wszystko się skończy. Jakie będzie zakończenie? Zobaczymy. Trzeba działać, teraz albo nigdy. Krzyknął dopingująco do policjanta i popędził na pomoc kompanom w niedoli.
 
Latin jest offline  
Stary 25-01-2012, 18:51   #133
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
Czy powinien ryzykować własnym życiem za znienawidzonego czarnucha, fajną niewydymkę i bohatera z pałkami? Nie. Nie wykazali wobec niego żadnego szacunku, wobec funkcjonariusza policji. Traktowali go jak zwykłego kiepa z pistoletem do strzeżenia ich własnych tyłków. Wielcy bohaterowie. Właśnie tak kończą. W jakimś zawszonym tunelu, bez perspektyw na ratunek.

Gdy spojrzał na Shane'a, który biegł na pomoc Montero przyspieszył nieco kroku, aczkolwiek dał się wyprzedzić Murzynowi. Głupcy, powinni od razu nie dopuścić go do powrotu do grupy. Musiał to zrobić. Nie mógł ryzykować utraty własnego życia dla jakiś wyssanych z palca idei. W domu czekała na niego dziewczyna, majątek po rodzinie...może to wszystko działo się w jego wyobraźni, może te wszystkie głosy to tylko paranoja... ale... zbyt wiele dziwnych rzeczy dane mu było dzisiaj obejrzeć by mieć jakiekolwiek wątpliwości. Wytłumaczy się... jakoś...na pewno.

Przechodząc obok Alice, zbliżył się do dziecka i szybko unosząc pistolet strzelił w nie z bliska odwracając lekko wzrok. W jego głowie rozpoczął się wir emocji. To było dziecko, niemowlę... bezbronna istota... gówno nie bezbronna, widziałeś jej ślepia... te głosy... szalone psy... zabiłem dziecko... potwora. Natychmiast przesunął broń i wystrzelił dwukrotnie w pierś Alice.

Krew. Czuł jak ciepła ciesz opryskuje jego twarz. Poczuł jej metaliczny posmak w ustach, wymierzył w plecy Shane'a i również wypalił dwukrotnie mierząc dokładnie.
 
Kirholm jest offline  
Stary 26-01-2012, 01:49   #134
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Cassio Montero, Stony Strode
Trójka mężczyzn ruszyła naprzeciw człowiekowi w masce. Wszystko wskazywało, że to on jest odpowiedzialny za to całe piekło. Za ich ból, cierpienie i szaleństwo. Za śmierć kilkorga z nich oraz nie wiadomo ilu przed nimi.
Nie wahali się. Nie czuli strachu, ani wyrzutów sumienia. Byli gotowi poświęcić się dla idei w które wierzyli i cenili.
Stojący przed nimi psychopata ani drgnął. Spokojnie czekał, aż mężczyźni go zaatakują. Jego twarz skryta była pod maską, ale i tak bił od niego iście stoicki spokój. Żadnych emocji, żadnych nerwów. Chłód, spokój i oczekiwanie.
Pierwszy do ataku ruszył Montero. Jego pałki Maculele z ogromną siłą spadły na psychopatę. Montero czuł wielką wściekłość i agresję. Mężczyzna próbował się zasłonić przed kolejnymi ciosami, parując je zakrwawionymi nożami. Coraz więcej jednak ciosów docierało do celu.
Wtedy do akcji wkroczył wojskowy, który tak nagle pojawił się w tym dziwacznym pomieszczeniu. On także zaatakował zamaskowanego mężczyznę. W jego ruchach był niezwykły spokój i każde kolejne pchnięcie nożem było bardziej metodyczne.
Mężczyzna w masce zaczął się wycofywać, a grad ciosów sprawił, że nie mógł z żaden sposób kontratakować. Pozostawała mu tylko desperacka obrona. Zasłaniając się zakrwawionymi nożami krok za krokiem zbliżał się do ściany.
I właśnie wtedy padła strzał, a zaraz po nim następne.


Shane Taylor
Taylor ruszył na pomoc Montero. Wiedział, że nie ma on szans w pojedynkę. Wizja, której doświadczył tylko utwierdziły go w przekonaniu, że zamaskowany mężczyzna musi zginąć.
Nie ważne co wydarzy się później. Czy w ten sposób uwolnią się od tego piekła, czy może wręcz przeciwnie skażą się na wieczne potępienie.
On musiał zginąć za wszelką cenę.
Nagle powietrze przeszył huk wystrzału, a zaraz po nim następny. Shane odwrócił się i ujrzał wykrzywioną w groteskowym uśmiech twarz policjanta, Jacka McCaina. Mierzył on do Taylora z rewolweru. Tuż obok niego leżała martwa Alice i mały chłopiec z roztrzaskaną głową.
Nie było ucieczki. Nie było ratunku.
Huk wystrzału i ołowiana kula przeszyła pierś murzyna, który upadł bezwolnie na ziemię.

Jack McCain
Jack chciał tylko jednego. Chciał zakończyć to szaleństwo w którym się znalazł. Chciał przerwać ten wariacki taniec. Chciał wyjść z tych pieprzonych podziemnych korytarzy i odetchnąć świeżym powietrzem.
Jack chciał wolności.
Jack wierzył, że droga do wolności jest tylko jedna.
Śmierć demona, który ich tu wszystkich sprowadził. Niewinna powłoka nie zmyliła wprawnego oka policjanta. Bez wahania podszedł do Alice, która tuliła do piesi chłopca. Uniósł broń i odwrócił głowę. Nie mógł patrzeć w te niewinne wielkie oczy za którymi czaiło się pierwotne zło.
Wymierzył i pociągnął za spust.

WSZYSCY
Huk wystrzałów zastał zagłuszony przez opętańczy i histeryczny wręcz śmiech. Niósł się on gromki echem odbitym od sklepienia pomieszczenia i wypełnił wszystkie korytarze podziemnego metra. Dudnił w uszach zebranych i przyprawiał o dreszcze.
- Wypełniło się! - ryknął człowiek w masce unosząc ręce do góry w bluźnierczym geście uwielbienia.
Jego śmiech ciągle brzmiał echem w ciemnych korytarzach.
Mężczyzna zdarł maskę z twarzy i odrzucił ją gdzieś w kąt. Obecni ujrzeli jak wraz z maską zdarł on skórę, mięśnie i ścięgna. Pozostała tylko biała, pozbawiona oczu czaszka. W kolejnej sekundzie płomienie żywego ognia ogarnęły całą sylwetkę mężczyzny. Płoną on niczym pochodnia. Jego krzyk brzmiał jak jęki rozkoszy.

Zebrani w sali ludzie wiedzieli, że właśnie nastąpił ich koniec. Cały wysiłek i wspólny trud poszedł na marne. Zło triumfowało. Wszystko czym żyli do tej pory w jednej sekundzie przestało mieć znaczenie. Realny świat za którym tak tęsknili i do którego pragnęli powrócić na zawsze został stracony. Nic nie można było już zrobić.
Ból i ogień jaki zaczął trawić ich wnętrzności był niczym w porównaniu z wieczną tęsknotą za utraconym życiem i szansami.


Jack McCain

Gdy reszta pasażerów zwijała się w potwornych konwulsjach, Jack stał i patrzył prosto w puste oczodoły demona. Świadomość, że popełnił błąd przygniotła go niczym stalowy blok. Nie mógł wierzyć, że uległ podszeptom zła. Szalony sufler przywiódł jego i całą resztę do zguby. Jack nie mógł ani drgnąć, ani nawet powiedzieć słowa. Mimo wolne łzy smutku pociekły mu po policzku, wżerając się w niego niczym kwas.
Przemieniony demon wyciągnął dłoń i szepnął:
- Dziękuję ci. Teraz ty zajmiesz moje miejsce i będziesz szukał swego odkupienia.

 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172