26-09-2006, 21:48 | #251 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - Tak, rzeczywiście, może to tylko efekt wyczerpania i niedawnych przeżyć. Jednak co do torped jestem prawie pewna, cóż innego mogłoby spowodować wybuchy? Przepraszam, że nie jestem w stanie lepiej pomóc, chciałabym o tym wszystkim jak najszybciej zapomnieć. Szkielety??? Więc to też przywidzenie? Chciałam spytać o Horsta, o jego ciała, ale za bardzo bałam się, że on też był złudzeniem. Może lepiej nie wiedzieć i zapomnieć? I znaleźć się już w domu, kiedy przyjedzie Blair i zaopiekuje się mną. Boję się też jednak, że patrząc na niego, będę widziała tego Niemca i już nigdy nie zapomnę o tamtych wydarzeniach.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
26-09-2006, 21:58 | #252 |
Reputacja: 1 | - Może z czasem sobie pani przypomni. A tymczasem mamy jeszcze jedno pytanie. Właśnie o strzelanie. Wspominała pani o niejakim Horście. Nie ma takiego kogoś na liście pasażerów - powiedział Marek. - Dodatkowo twierdzi pani, że zabił prawdopodobnie dwoje ratowników by potem próbować zabić panią. Jak na 40 letni szkielet, to nieźle sobie poczynał? Zbadaliśmy odciski palców na tej broni i są tam tylko pani odciski. Jak pani to wytłumaczy?
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
26-09-2006, 22:13 | #253 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Tak bardzo się tego bałam. Więc jednak Horst to tylko moja wyobraźnia. Przynajmniej nie będe żyła ze świadomością, że zabiłam kogoś z zimną krwią. - Ja... nie wiem. Może to wszystko to była jedna wielka halucynacja? reakcja na stres, odcięcie się od świata rzeczywistego spowodowane katastrofą? Nie wiem co mogę panom powiedzieć, nie wiem. Schowałam głowę w dłoniach i wzięłam kilka głębszych oddechów. Niech oni już sobie idą i dadzą mi spokój.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
26-09-2006, 22:29 | #254 |
Reputacja: 1 | Policjanci popatrzyli się na siebie. Starszy znów wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zaczął ją obracać w palcach. Grzegorz wstał od stołu i podszedł do okna. Odsunął szpitalną firankę i przez zakratowane okno spojrzał na ulicę. Najwyraźniej w słowniku policjanta nie ma miejsca na słowo "halucynacja". - Pani Amelio. Na szczęście, albo i nie, nadal próbujemy ustalić kogo tak naprawdę martwego znaleźliśmy przy pani. Nie wiadomo, jak się tam dostali, ani co chcieli. Póki co nie jest pani o nic oskarżona, ale w przyszłości będziemy mieli jeszcze kilka pytań do pani. Marek również wstał od stolika. - To na razie będzie wszystko. Gdyby pani coś sobie jednak przypomniała przed naszym kolejnym spotkaniem, proszę do nas zadzwonić. Młodszy podszedł do dziewczyny i zapytał: - Czy wszystko w porządku? Zaraz zawołam pielęgniarkę. I podszedł do drzwi.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
28-09-2006, 18:29 | #255 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | - W porządku, jestem tylko trochę zmęczona i chciałabym się położyć. Oczywiście zadzwonię, jeśli sobie coś przypomnę. Głowa zaczynała boleć, i to coraz mocniej. Czy to ja zabiłam tę parę? Nie możliwe, to musiało być inaczej, ale jak? Będę musiała coś wymyślić, bo nigdy nie uwierzą w moją wersję wydarzeń. Ale na szczęście, na wymyślenie historyjki będe jeszcze miała trochę czasu.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
28-09-2006, 20:08 | #256 |
Reputacja: 1 | - Bardzo na to liczymy. Jest pani jedyna, która ten lot przeżyła i chcemy się o tym dowiedzieć jak najwięcej - rzekł Marek. Drugi z policjantów właśnie wyszedł na korytarz i słychać było jak woła pielęgniarkę. Po chwili pojawił się on w drzwiach z uśmiechem na twarzy. - Zdaje się, że nie tylko my przyszliśmy dziś do pani w odwiedziny Ami odwraca wzrok na wejście i widzi tam...Blaira. Jej Blaira. Automatycznie podnosi się z metalowego krzesełka i podbiega do ukochanego. Rzuca mu się na szyję i mocno przytula. Jest on jedyną ostoją teraz i nie pozwoli by odszedł w takiej chwili. Zapach skórzanej kurtki oraz czegoś bardzo znajomego podrażniło jej nozdrza, tak długo wystawione na szpitalne zapachy. Czuje też głaszczącą ją po włosach rękę oraz słowa: - Już dobrze, wszystko będzie dobrze. Chwilę jeszcze trwają we wzajemnym uścisku. Wreszcie mężczyzna mówi: - Ami, zabieram Cię stąd. Już zgody mam, załatwione papiery. Od razu wyjdźmy i nie wracajmy tu. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, co przejść musiałaś. Dziewczyna cieszy się każdym słowem, każdym gestem, a propozycja opuszczenia tego przygnębiającego miejsca jest najwspanialszą rzeczą, jaką ostatnio słyszała. Gliniarze już się zmyli, zatem i oni wyszli. Przeszli do wyjścia i wyszli na zalany słońcem parking. Mężczyzna otworzył drzwi samochodu i pomógł wsiąść Ami. Na tylne siedzienie wrzucił białe zawiniątko - "To Twoje rzeczy kotku" - powiedział i sam usiadł za kierownicą. Spojrzał na Ciebie a radość biła z jego oczu równie wielka jak z Twoich. Chyba wszystkich cieszy to spotkanie. Samochód ruszył z piskiem opon. Za odjeżdżającą parą zostały szare mury szpitala i zaczęły się kolorowe ulice miasta. Nie było korków zatem auto gładko sunęło po czarnym asfalcie. Blair stuknął w przycisk radia. Od razu załapało audycję i popłynęły z głośników dźwięki piosenki. Wjechaliście na most Świętokrzyski. Micj Jagger właśnie rozgrzewał się przed refrenem. - To gdzie jedziemy Kochanie? - spytał Blair i spojrzał na Ami. Dziewczyna poczuła zapach piasku oraz morskiej wody, a także skórzanych obić samochodu. Spojrzała na kierowcę. Nie dostrzegła na jego twarzy niczego poza szczerym uśmiechem. [scroll:d34d80017e]♪♪ Please to meet you ♪♪♪ ♪♪ Hope to guess my name ♪♪♪ ♪♪ But whats puzzling you ♪♪♪ ♪♪ Is the nature of my game ♪♪♪[/scroll:d34d80017e] [center:d34d80017e]KONIEC[/center:d34d80017e]
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
|
| |