Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-05-2013, 22:12   #21
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Rzucając się od jednego mocowania do drugiego, czuł się jak dzieciak grający w uderz kreta. W pełni skupiony na tym co robił, nawet odpowiedź mechanika niemalże przemknęła koło niego, wyłowił ją jedynie dzięki temu, że włoskie przekleństwa łatwo identyfikowały pierwszego mechanika.
- Biegiem! - Nie tracił zbytnio oddechu na pogaduchy, starczyło mu że koło siebie miał przebicie pancerza. Oddychał w miarę spokojnie, robił swoje i tylko to się dla niego liczyło w tym momencie. Nawet kropla potu nie zdążyła mu wyskoczyć na czoło, kiedy statkiem wstrząsnęło kolejne uderzenie. Zapewne nie zorientowałby się co dokładnie w nich przyrżnęło, gdyby nie śruba, którą właśnie odkręcał, zamiast spokojnie opaść mu do ręki, poleciała w bok. Za śrubą podążył wzrok Shrouda.
- Kurwa. - Słowo, które wyleciało z jego ust było tak mięsiste i naładowane skrajnymi emocjami, że równie dobrze w tym momencie mogło być całym znanym ludzkości słownikiem.

Z chwilowego otumanienia, jakie wywołało w nim wbicie się drugiego szpikulca w maszynownię, otrząsnęło go dopiero szarpnięcie silnika, najwyraźniej mimo ostrzeżeń Kerensky miał zamiar podprowadzić Dragona pod Żniwiarza. W tym momencie był całkiem pewien że chciałby się znaleźć jak najdalej od tego przeklętego statku i czegokolwiek, co mógłby zawierać w sobie. Tylko ciężko byłoby to przetłumaczyć kapitanowi, nawigatorowi również. To nie oni patrzyli jak fragmenty obumarłego statku anihilują poszycie mniejszej jednostki. Miał zresztą większe problemy, szarpnięcie silnika wytrąciło go z równowagi i powoli zaczynało go ściągać w stronę dziury. *Myśl Shroud, myśl, po coś masz tą łepetynę, rusz nią albo ją stracisz. Ciesz się że masz na sobie skafander... skadander!* - Trybiki w głowie Oliviera w końcu zaklekotały jak należy do sytuacji. Teraz musiał zostawić układy i mechanizmy i zająć się własnym przetrwaniem. Odpalił magnesy na pełną moc i spróbował się złapać, czego się tylko dało.
- SI, skieruj wszystkie boty naprawcze do spawania poszycia. Najwyższy priorytet! - Był pewien że maszynownia już została odcięta i wyłączona z obiegu podtrzymywania funkcji życiowych. Trzymał się tak jak tylko mógł, jednocześnie starając się zlokalizować ze swojej mało wygodnej pozycji awaryjne wyłączenie silników i obiegów mocy. Były baterie, ale te miały za zadanie podtrzymywać inne systemy a nie silniki. - Kurwa... - Mechanik smakował to słowo na języku jak najlepsze ale z jednego z małych lokalnych browarów w Somerset, czekając na koniec manewrów.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 17-05-2013, 17:34   #22
 
Neride's Avatar
 
Reputacja: 1 Neride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie cośNeride ma w sobie coś
„- Stevenson - szepnął do interkomu - co to kurwa jest?”

Kobieta podniosła głowę, podążając wzrokiem za snopem światła, aż do dziwnie znajomego kształtu, który unosił się pod sufitem.
- To ciało – odpowiedziała kobieta spokojnym głosem, analizując kontury ciała, które z tej odległości wydawały jej się nienaturalne. Nic dziwnego. Człowiek był przecięty na pół. Po dalszych oględzinach Melisa doszła do wniosku, że rana nie była czysta. Z tej odległości bez problemu można było zauważyć paskudnie rozszarpane wnętrzności i poszarpaną skórę. Melisa potrzebowała przyjrzeć się ciału, aby dowiedzieć się czegoś więcej.

„- Kamery – usłyszeli głos Trampa. – Nagrajcie ciało. Stevenson, zbliż się do niego.”

Melisa włączyła kamerę i ostrożnie poszybowała w stronę trupa. Szyja była oplątana kablami, dlatego ciało zamiast fruwać po całym pomieszczeniu, unosiło się pod sufitem. Kobieta na wszelki wypadek oświetliła sufit, aby upewnić się, czy w pomieszczeniu nie ma jeszcze więcej ciał. Nagły okrzyk kapitana zburzył spokój Melisy, która od początku swojego pobytu na statku była pewna, że nie istnieje absolutnie nic, co mogłoby zaskoczyć, albo przestraszyć tego mężczyznę. Ostrożnie poszybowała z powrotem do swoich towarzyszy i rzuciła okiem na plan okrętu, który przyszedł jej na WKP. Kapitan wydał im polecenie odcięcia zdekompresowanego sektora, który i tak przyprawiał ją o gęsią skórkę. W dodatku opinia Sancheza, że materiały wybuchowe zostały użyte, bo ktoś chciał stąd uciec, ani trochę nie powołała, że czuła się lepiej.



„- Sanches, Stevenson! Spójrzcie na to!”

Głos Rosjanina spowodował, że kobieta podniosła zdziwiona wzrok z nad mapy. Kolejny trup? Tym razem jednak chodziło o coś innego. Coś było z drzwiami. Melisa ostrożnie zbliżyła się do nich, zastanawiając się, co jest nie tak, tym bardziej, że nie poświęciła im zbyt wiele uwagi, odkąd tu weszli. Drzwi były dokładnie zaspawane. Melisa odruchowo spróbowała je pchnąć.
Kobieta patrzyła na Petrenko, gdy ten dryfował kolejno do pozostałych przejść. Jego zachowanie powodowało, że Melisa zaczynała się naprawdę bać. Wyglądało na to, jakby uświadomił sobie coś, na co oni nie zwrócili uwagi. Byli w potrzasku?
Brak statku po drugiej stronie dziury wraku spowodowało, że Melisa zamarła.
- Gdzie statek? – wyszeptała do interkomu.
- Spokojnie... Nie mogli nas tak po prostu zostawić - dodała po chwili już nieco pewniejszym głosem, usiłując przekonać samą siebie do wypowiedzianych właśnie słów.
 

Ostatnio edytowane przez Neride : 17-05-2013 o 17:37.
Neride jest offline  
Stary 18-05-2013, 13:11   #23
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
- ZWARCIE! - Krzyknęła z rozwartymi oczyma rzucając się w jej kierunku.

Zwarcie potrzebowała pomocy. Nie pytając i nie czekając na nic, złapała kompankę za uchwyt i oporządzenie na karku skafandra i pociągnęła ją z całej siły do góry. Odciągnięcie takiej osoby w braku grawitacji to było jedynym, co wpadło jej do głowy, by nie dopuścić do zranienia kogokolwiek. Obie musiały uciekać od zasięgu prowizorycznej broni.

To było już dla niej zaskoczeniem.

Manewr się udał. Napastnik lub napastniczka w okrwawionym kombinezonie - bo nie dało się określić płci agresora ze względu na skafander - przeleciała obok odciągniętej pod sufit Zwarcie. Szpikulec, którym atakował napastnik, przeszył tylko pustą przestrzeń w miejscu, gdzie stała Anastazy. Nico i Zwarcie poszybowały pod kopułę pomieszczenia. Przeciwnik stracił z oczu obie dziewczyny, ale nadal widział Massimo i popędził w jego stronę. Jego magnetyczne buty działały, trzymając szaleńca przy podłodze.

- Mass...! - syknęła podążając wzrokiem za napastnikiem.

Trzeba było ratować kolejna osobę. Tym razem było to bardziej skomplikowane. Podstawa pracy Ratownika było zapewnienie bezpieczenstwa własnej osobie. Nie było mowy o bezpośrednim rzuceniu się na zakrwawiony skafander. Jedyne, co mogla błyskawicznie użyć w tej sytuacji to naładowany blaster z lina i hakiem. Sięgnęła po niego celując w nogi towarzysza. Znając osiągi swojego narzędzia wystrzeliła uwiązany hak w kierunku kompana i odbiła się o sufit w odpowiednim momencie, by wrócić na dół.

- ...sssimo...! - Syczała dalej lecąc już w kierunku dołu.

Hak miał przelecieć nad głową agresora i trafić pod nogi Analityka. Nicko natomiast miała wylądować za plecami napastnika i ciągnąc za linę mieć nadzieje, że szarpnięty hak zabierze za sobą niebezpieczna osobę.

Działając szybko i zdecydowanie wszystko przebiegło zgodnie z planem. Wystrzelona linka znalazła się tam, gdzie miała się znaleźć a pociągnięcie jej wywaliło napastnika na plecy.

Odbijanie się od powierzchni spowodowało utratę kontroli Nicko nad swoim ciałem. Minęła dłuższa chwila zanim odpowiednio się obróciła i kucnęła na podłodze. Widząc, że agresor jest trzymany przez dwójkę miała odrobinę więcej czasu na działania. Swoją końcówkę liny, która została po części wystrzelona odpięła od siebie a sam blaster odepchnęła na bok, by również sama lina zeszła z jej drogi. Następnie sięgnęła na tył skafandra i chwyciła niewielkie pudełko ochronne. Otworzyła je, by wydobyć niewielką jednostkę medpacka. Ustawiła ją na zastrzyk silnie uspokajający. Podniosła się na proste nogi i dobiegła do swojego pacjenta. Otwartą dłonią skręciła i przytrzymała mocno hełm, by ten nie przeszkadzał w zabiegu. Dopiero jej oczom ukazało się wiele ran. Zmrużyła oczy i dodała do zastrzyku silne znieczulenie. Następnie przystawiła urządzenie do medportu, znajdującego się nad sercem. Przycisnęła mocno i trzymała tak długo, aż pacjent nie wykazał pierwszych oznak działania medykamentów.

Człowiek w skafandrze szarpał się dziko, nie zwracając uwagi na trzymających go Zwarcie i Massimo. Wydawało im się, że słyszą dzikie wycia pod zakrwawioną przesłoną.

Wstrzyknięte przez Nicko substancje uspakajające zbliżyły się niebezpiecznie do dawki krytycznej. Sprzężony z urządzeniem wyświetlacz na hełmie ratowniczki wyemitował ostrzeżenie o zbyt dużej dawce.
Mimo jednak tej końskiej wręcz ilości środka uspokajającego przeciwnik miotał się i szarpał. Nie widać było, by medykament zadziałał w jakikolwiek sposób.

- Co jest... - rzuciła pod nosem kwaśnej miny

Normalny człowiek nawet w mocnym szoku nie byłby w stanie się oprzeć takiej dawce. Powinien się już dawno ślinić od uspokajacza i uśmiechać od substancji przeciwbólowych. Cofnęła rękę z jednostką iniekcyjną. Nie wiedziała, co w takim przypadku zrobić. Trzymając hełm, dociskając kolanem ramienia, musiała się zastanowić. Minęła następna chwila szamotaniny zanim Nicko wykonała jakiś ruch. Ręką z medpackem zaczęła błądzić po skafandrze szukając plakietki ze stanowiskiem oraz nazwiskiem człowieka. Jedynym sposobem na brak reakcji na taką dawkę była obecność innych substancji w jego krwi. Stanowisko mogło podpowiedzieć, jednak krew i tak należało zbadać.

Będąc już na krawędzi zdecydowała, że będzie na niej balansować. Ciało jest w stanie odeprzeć medykamenty, natomiast braku tlenu nic nie jest w stanie przeskoczyć. Wsunęła medpacka za jeden z pasów i sięgnęła do pistoletu tlenowego. Podłączenie go bez pojemnika miało spowodować ucieczkę całości tlenu jaka jest w skafandrze. Do wykonania tak radykalnego kroku potrzebowała tylko uniesienia głowy leżącego na tyle, by odsłonić port znajdujący się pod karkiem.
 
Proxy jest offline  
Stary 18-05-2013, 16:19   #24
 
Gortar's Avatar
 
Reputacja: 1 Gortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputację
- Cholera!!! - Krzyknął Massimo

Było to ostatnie co rozniosło się w przestrzeni. W jednym momencie słyszał swoje towarzyszki, w drugim poczuł jakby ktoś podpiął mu się do WKP i rozpoczął nadawanie dźwięków mających go przestraszyć. No cóż, jeśli to był czyjś zamysł to powiódł się. Sytuacja gdy patrzysz przez drzwi, które za moment mają zostać otwarte, a za nimi dostrzegasz ruch, którego tam być nie powinno, zdecydowanie do najprzyjemniejszych nie należy. Dziwnym trafem zakłócenia komunikacyjne zaczęły się w momencie gdy Anastazy odblokowała właz.

- Cholera!!! - zakląłby ponownie Luvezzi gdyby nie fakt, że to co zobaczył odebrało mu na chwilę mowę. Przez otwarty właz wlatywał właśnie jakiś świr w barwach MISCHIMY trzymający jakiś ostry odłamek, mogący wystarczająco skutecznie zniszczyć skafander próżniowy, by nie chciało się potem oglądać osoby, która w takim skafandrze przebywała. Gość kierował się w stronę Zwarcie ewidentnie chcąc wyrządzić jej krzywdę.

Massimo nie był przyzwyczajony do sytuacji w, w których ktoś dybie na życie jego lub kogoś z jego otoczenia. To, że rodzina Luvezzich wiązana była z mafią, nie oznacza że zabójstwa były dla włoskiego analityka na porządku dziennym. Nigdy nie mieszał się w śliskie interesy, które prowadziła część jego rodziny. Był spokojnym absolwentem uczelni, a nie jakimś cholernym gorylem jakim otaczali się jego wujowie. Nawykły do takich sytuacji czy nie, Massimo nie chciał umierać. Jego analityczny umysł podpowiadał, że napastnik raczej nie należy do osób, z którymi można by przeprowadzić rzeczową dyskusję na temat tego co mu leży na sercu i jest powodem jego frustracji. Wyglądało na to, że sytuacja należy do tych z cyklu: Albo on, albo my.

Włoch nie bardzo wiedział jak ma pomóc Zwarcie, ale perspektywa potencjalnej walki o życie skłoniła go do poszukiwania jakiegoś narzędzia do obrony. Jak na zawołanie w jego zasięgu znalazła się gaśnica.

Kiedy już ją złapał zauważył, że Nico odciągnęła Zwarcie z drogi świra, ten zaś niezrażony ruszył w kierunku kolejnego dostępnego celu: włoskiego analityka. Wszystko rozgrywało się bardzo dynamiczne, bo gdy przerażony Massimo rzucił w napastnika trzymaną gaśnicą chcąc wybić mu z ręki szpikulec - co w efekcie na nic się zdało, gdyż szaleniec odbił “pocisk” z łatwością - Anastazy i Nico zrobiły coś co umknęło uwadze Luvezziego i powaliły go na ziemię. Anastazy trzymała napastnika ale ten się wyrywał. Włoch nie zastanawiając się długo ruszył z “odsieczą” również przytrzymując agresora.

***

Ujeżdżanie byków - cała liga na którą składa się corocznie 31 pokazów, w których bierze udział 40 najlepszych kowbojów. Wydarzeniom tym towarzyszą pokazy pirotechniczne, pulsująca muzyka i efekty specjalne. Jeźdźcy próbują utrzymać się na byku przez osiem sekund, po czym sędziowie oceniają występ zarówno byka, jak i ujeżdżającego. Na koniec zawodów piętnastu najlepszych zawodników konkurują ze sobą ponownie. Kowboj, który zgromadzi największą liczbę punktów w przeciągu całych zawodów, wygrywa.

***
Massimo czuł się tak jakby był kowbojem mającym ujeździć jakiegoś pieprzonego byka. Kolejne sekundy mijały i czułby się już “zwycięzcą tych zawodów” gdyby nie to, że gość pod nim wyrywał się szaleńczo i nawet coś co wstrzyknęła mu Nico nie zmieniło tej sytuacji. Widać było, że nie uda się go uspokoić. Luvezzi zaczął szukać czegoś czym mógłby zakończyć szamotaninę definitywnie. Czuł że sił nie starczy mu na długo i podejrzewał, że z Nasty jest podobnie. W trakcie poszukiwań uzmysłowił sobie jeden fakt. To że znalazł ich jeden szaleniec nie oznaczało, że nie może ich być więcej. Ponadto przeciwnikom łączność mogła działać bez zarzutu. Analityk próbował sobie przypomnieć jak zhakować czyjeś WKP mając do niego bezpośredni dostęp... Nie chciał by nagle za jego plecami pojawiło się więcej tego typu świrów.
 
__________________
---------------
Rymy od czasu do czasu :)

Ostatnio edytowane przez Gortar : 18-05-2013 o 16:26. Powód: Pomyłka w imieniu :)
Gortar jest offline  
Stary 19-05-2013, 09:27   #25
 
Mrsanczo's Avatar
 
Reputacja: 1 Mrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znany
„- Stevenson - szepnął do interkomu - co to kurwa jest?” Na to z pełnym opanowaniem odpowiedziała mu Melisa – To ciało. Dość chłodne podejście do rozszarpanych zwłok było lekkim zaskoczeniem dla Sancheza. Miał świadomość że jego ekipa to w większości alkoholicy i odrzutki. Napięcie i strach potęgowały się w nim z każdą sekundą. Rozerwane ciało było dla niego czymś tak abstrakcyjnym jak lodowiec na środku lądu. Strach ewidentnie błysnął w jego oczach co prawie spowodowało odruch wymiotny. Zgiął się lekko w pół zapewne by uniknąć kontaktu wzrokowego z potwornym widokiem zamarzniętej krwi. Próbował się powstrzymać od komentarza, ale mimowolnie wykrztusił z siebie – obrzydliwe – był to na tyle cichy głos, że nikt nie zwrócił na niego uwagi.

Chwilę po lekkim ataku paniki zobaczył, że w powietrze wzbiła się Stevenson. Zapewne miała sprawdzić lub nagrać ciało. Podczas gdy była zajęta oględzinami on sam zajął się poszukiwaniem jakichś wskazówek. – „Co tutaj się stało” – powtarzał sobie jak mantrę Technik. Widząc zamarzniętą krew nie bardzo potrafił się skupić, lecz wzrokiem wyłapał dryfujące ładunki wybuchowe. Nie były to standardowe ładunki ratownicze te które wisiały w przestrzeni przypominały mu dokładnie te same, którymi prawdopodobnie zniszczono powierzchnię HARVESTERA. Chwycił je nie odrywając się od podłogi. To może się nam przydać – powiedział na głos pokazując teatralnym gestem nowy nabytek. Po chwili schował ładunki do inwentarza.

Towarzysze zaczęli zachowywać się bardzo niespokojnie. Niestety Sanchezowi udzieliła się atmosfera. Zaczął się zastanawiać czy na pewno dobrze zrobił wchodząc przez dziurę w poszyciu. Jak zwykle genialne pomysły naszego kochanego Kapitana Trampa. Rozdzielmy się i pozwiedzajmy ogromny statek. Po słowach – „Co tutaj się stało” - najczęściej przeszywającą jego umysł frazą stało się - „Idiota Tramp”. - "Kto normalny tak robi" – zastanawiał się – "No kurwa kto" – pytał samego siebie jakby oczekiwał odpowiedzi. W międzyczasie gburowaty alkoholik przeskakiwał od drzwi do drzwi. Po upewnieniu się przez kompanów, że drzwi są zaspawane usłyszał - Tramp, gdzieś się kurwa podział sukinsynu – słowa te załamały go jeszcze bardziej. Obrócił lekko ciało w stronę w którą patrzyła się ekipa - Gdzie statek? - słysząc wystraszoną kobietę lego obrót skrócił się momentalnie. To co zobaczy a raczej czego nie zobaczył osłupiło go. Sstatek – powiedział załamującym się głosem tak cichym, że ledwie sam siebie słyszał. - Spokojnie... - dodała blondyneczka - Nie mogli nas tak po prostu zostawić. Taak – powiedział - to im to powiedz -l dało się wyczuć jakby niepewność czy pytanie w tych słowach.
 
__________________
"Ignorance is bliss." ~ Cypher

Ostatnio edytowane przez Mrsanczo : 19-05-2013 o 16:02.
Mrsanczo jest offline  
Stary 19-05-2013, 10:29   #26
 
Komiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Komiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetnyKomiko jest po prostu świetny
- Panie kapitanie, ten człowiek nie wygląda jakby gdzieś się wybierał. To naprawdę takie pilne? -
Kerensky nie zdążył jeszcze odetchnąć po wykonanym "parkowaniu", a kapitan już wymagał od nich kolejnych deklaracji. Bennet zastanawiał się nad sytuacją, jeśli ta osoba nie należała do załogi statku, który przybył tu niedługo przed nimi to mogła wisieć na tej linie od dwóch dni, a wtedy śpieszenie z pomocą byłoby mocno spóźnione...
- Spróbuje zaoszczędzić nam zachodu, wszystkie czujniki ciągle mamy sprawne... -
Spokojnie zgasił niedopałek swojego papierosa na metalowym blacie, uważając by niczego przy okazji nie podpalić i przeszedł z menu nawigacyjnego do czujników biologicznych. Chciał przeskanować mały obszar, konkretnie ten gdzie unosił się nieruchomy człowiek. Starał się dostroić ustawienia czujników tak by wykryły ewentualne funkcje życiowe u nieszczęśnika. Jeśli facet okazałby się trupem, oszczędziłoby im to niebezpiecznej wycieczki w zaśmieconą odłamkami próżnię. Jeśli jednak okazałoby się, że gościu żyje, należało szybko ruszyć tyłek na zewnątrz. Odgłosy dobiegające z komunikatorów reszty załogi nieco go niepokoiły. Znajdowali trupa za trupem, ale z drugiej strony nie było w tym niczego dziwnego, nie w statku w którym wybuch wyrwał dziurę w poszyciu.
 
Komiko jest offline  
Stary 20-05-2013, 15:36   #27
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Massimo co jest ? – zapytała „Zwarcie” która właśnie uruchomiła aktywację drzwi - natychmiast się otworzyły.
- Zrobione – powiedziała Zwarcie, zajęta śluzą.

„Po chwili śluza rozsunęła się na boki i w tej samej chwili w ich stronę skoczył jakiś kształt. Człowiek w skafandrze próżniowym w żółtych i białych barwach korporacji MISHIMA. W rękach agresor, niczym pikę, trzymał ostry kawałek stali, na tyle groźny, że mógł zniszczyć nawet lekki skafander próżniowy, który mieli na sobie ratownicy ze SPACE DRAGONA II. Napastnik rzucił się wprost na stojącą najbliżej wejścia Zwarcie, która zauważyła, że skafander szaleńca pokrywa sporo plam krwi.”

- orzesz w mordę – osłoniła się swoim podzespołem do hakowania komputerów pokładowych:
Szybkim ruchem odsunęła się od agresora. Chwyciła wkrętarkę z bitami by w razie konieczności mieć czym się bronić. Próbowała też wyłączyć buty magnetyczne by się odbić w górę.

Po chwili poczuła szarpnięcie i uniesienie w górę. Co za szczęście że udało się jej wyłączyć magnetyczne buty. Więc powędrowała wraz z kompanką do góry. Była to ostatnia chwila więc ulżyło jej na sekundę, gdyż wiedziała że na dole grasuje dalej jak rozwścieczony byk, gospodarz tego statku. Szybkim ruchem ręki odwróciła się tak by widzieć agresora i trzeciego kompana. W tym momencie zauważyła hak lecący w dół i agresora który przymierza się do ataku na Massimo.

- ...uuuck...! - Syczała dalej lecąc już w kierunku dołu.

Hak miał przelecieć nad głową agresora i trafić pod nogi Operatora Gaśnicy. Który nią po prostu rzucił.

Anastazy odbiła się od jednej z ścianek by znaleźć się nad agresorem. Jak tylko znalazła się pod nim, zamąciła rękoma, tak jak w wodzie by skierować nogi w dół prosto na agresora. I w tym momencie włączyć buty magnetyczne. Ciężar jej ciała zwiększył by się i może uda się go chociaż obezwładnić lub ogłuszyć. Ciężko było się skupić by wymyślać coś innego przez hałasy w hełmie. Dodatkowo buty powinny unieruchomić dalsze poruszanie się agresora. Oby magnesy były tak silne - pomyślała Anastazy.

– I w ten sposób znalazła się na….. brzuchu agresora gospodarza tego statku. Hełm jak i resztę kombinezonu miał zachlapaną od krwi. Wyglądało to jakby pracował w rzeźni. Co to za chora sytuacja pomyślała Anastazy. Spod hełmu wydobywał się jakiś dziwny, niezrozumiały bełkot.

Anastazy jak tylko upadla z impetem na agresora obezwładniła go tymczasowo. Zgubił przedmiot zagrażający kombinezonom. W tym momencie była szansa. Trzymała ręce delikwenta i oplotła jego nogami tak by się nie ruszył. W ten sposób modliła się by ktoś ją usłyszał lub zareagował w jakiś sposób. - koledzy jak mnie słyszycie to pomóżcie! - odezwała się przez interkom. Modląc się żeby hałas nie zakłócił jej wiadomości.

Człowiek w skafandrze szarpał się dziko, nie zwracając uwagi na trzymających go Zwarcie i Massimo. Wydawało im się, że słyszą dzikie wycia pod zakrwawioną przesłoną.

Anastazy nie miała już sił utrzymać agresora. Ręce już jej drżały od ściskania. Pot spływał na szybkę hełmu i tworzył małe oczko wodne. Nicko coś wstrzykiwała ale nie dawało efektu. Jedno co przyszło namyśl Anastazy to jakoś go związać albo po prostu zabić.



----------------
 
Nasty jest offline  
Stary 20-05-2013, 21:11   #28
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
SHROUD

SI posłuchała polecenia i po chwili z włazu technicznego i z luku naprawczego wyłoniło się mrowie robotów naprawczych. Automaty poruszały się po wyznaczonych przez komputer kursach korzystając z magnetycznych odnóży i małych silniczków i po chwili pokryły wyrwę spawając, zaginając, zgrzewając plazmowo. Shroud wiedział jednak, że to wszystko tylko prowizoryczne naprawy, że maszyna nie zastąpi człowieka z plazmo – spawarką. Teraz jednak musiał zająć się przetrwaniem.

Szybko doszedł do włazu technicznego i korzystając ze specjalnej rękawicy dostępowej otworzył go i szybko wszedł do środka. Kiedy gródź opadła za plecami mechanika mógł w końcu chwile odetchnąć.
Nagle, niespodziewanie poczuł dziwny nacisk na skroni i przez chwilę mózg zalała mu fala koszmarnych wizji.

Ujrzał okrwawioną ludzką twarz, która zębami odgryzała kawałek z innej twarzy. Widział człowieka trzymającego swoje wyprute trzewia, wylewające się śliskimi girlandami z rozdartej jamy brzusznej. Ów mężczyzna z wizji śmiał się szaleńczo i wpychał sobie swoje własne wnętrzności do ust. Widział kobietę, która wydłubywała sobie oczy długim paznokciem śmiejąc się opętańczo i jakiegoś innego mężczyznę spijającego krew wylewającą się z rozprutego gardła innego nieszczęśnika.

- Cieeepłe – ohydne, trudne do rozpoznania szepty wdarły się w uszy Shrouda.

Mechanik zachwiał się i oparł plecami o metalową ścianę przez chwilę walcząc z ogarniającą go słabością.

Chyba nawet na moment stracił świadomość, bo kiedy odzyskał zmysły siedział w kucki plecami oparty o ścianę, czując w ustach metaliczny smak własnej krwi.


SANCHES, PETRENKO, STEVENSON


Byli w potrzasku. Wszystkie wyjścia ktoś z dużym trudem zaspawał. Pewnie przed tym, nim rozwalił korytarz bombą i przy okazji być może siebie. SPACE DRAGONA II nie było nigdzie widać, a dziwne trzaski w słuchawkach zagłuszały łączność poza korytarzem, w którym się znaleźli.

Na ich WKP-ach zdążyła wyświetlić się mapa HARVESTERA. Wynikało z niej, że poza zabezpieczonymi grodziami i dziurą w kadłubie mieli jeszcze jedną drogę w głąb statku. Wystarczająco szeroki tunel techniczny przebiegał wzdłuż korytarz i prowadził do pomieszczenia oznaczonego na mapie TECH 1 – najprawdopodobniej pomieszczenia technicznego lub przepompowni statku.
Stamtąd bez większych problemów powinni dotrzeć do wyznaczonego celu, – czyli sterówki. Tam, po podpięciu się kodem ratowniczym do terminala mieli szansę uruchomić niesprawne systemy okrętu.

Mogli też spróbować użyć małych przepalarek, w które wyposażone były ich skafandry i sforsować którąś z zamkniętych grodzi. Mogło to jednak zająć sporo czasu, chociaż niewątpliwie zaoszczędziłoby im to marszu przez korytarze HARVESTERA.

Ostatnią alternatywą było wyjście w przestrzeń kosmiczną i próba znalezienia drogi którymś z włazów technicznych na kadłubie lub dotrzeć do mostu cumowniczego, którym weszła druga grupa.



NICOLAYEVA, ZWARCIE, LUVEZZI


To, co działo się w pomieszczeniu kwarantanny przypominało koszmarny sen. Jak bardzo by się nie starali, tym bardziej oszalały pracownik Mishimy się szamotał. Nawet końska dawka środka uspokajającego zdawała się nie działać.

Zwarcie nie wytrzymała. Włączyła swoją wiertarkę, przycisnęła wiertło do powierzchni hełmu szaleńca i wcisnęła wysokie obroty. Narzędzie pokonało opór i po chwili weszło miękko w czaszkę znajdującej się w skafandrze osoby.
Z hełmu uniosła się smuga czerwieni zmieszana z brązową mazią mózgu i podryfowała w górę w zero – G.

Zszokowani Nicolayeva i Luvezzi spojrzeli na Nastazję, która dokończyła morderstwa, kiedy wiertło całe znikło w hełmie.

Przeciwnik znieruchomiał. Przynajmniej tyle udało się osiągnąć.

I nagle, nim minęło kilkanaście sekund, nagle wizura hełmu eksplodowała od środka!

Drobinki cosmo – szkła, kości, skóry poleciały w górę, a z ust wysunął się pokrwawiony fragment czegoś, co wyglądało jak kręgosłup lub … kolczasta, ociekająca krwią macka.


Skafander zabitego przez Zwarcie człowieka zdawał się puchnąć, rozrywać od środka, jakby za chwilę i on miał eksplodować.


KERENSKY


Kerensky szybko wykonał ograniczoną procedurę skanowania i upewnił się, że przyczepiony do małej jednostki człowiek jest martwy. Za to na samym okręcie znajdował się ktoś żywy. Najpewniej w kabinie pilotów, bo mała jednostka nie posiadała zbyt wielu miejsc, na którym można się było ukryć.
Już miał przekazać swoje spostrzeżenia kapitanowi Trampowi, kiedy drzwi do sterówki otworzyły się i w przejściu pojawił się Temparillo.

- Co jest?! – zapytał mechanika O’Donnel.

A wtedy zdarzyło się coś, co na chwilę pozbawiło Kerenskyego zimnej krwi.

W rękach Temparillo błysnęła przecinarka plazmowa i nim ktokolwiek zdążył zareagować Włoch doskoczył do fotela, w którym siedział pierwszy nawigator i wprawnym ruchem, kierując łukiem przecinarki jak bronią, Temparillo przeciął głowę i fotel zaskoczonego O’Donnela. Pomieszczenie sterówki SPACE DRAGONA II wypełnił mdlący smród palonego ciała i smażonej krwi.

- Kurwa! – krzyknął Tramp i poderwał się z fotela rzucając na szaleńca z śmiercionośną bronią. Cudem uniknął rozżarzonego łuku i rzucił się obiema rękami na Temparillo.

Widać jednak było, że ta nierówna walka nie potrwa długo. Mechanik był silniejszy niż kapitan, a poza tym zachowywał się w dziki, typowy dla psychotyków sposób.

Kerensky przez chwilę rzucił okiem na nadal otwarte drzwi do sterówki. Miał szansę jeszcze się wymknąć pozostawiając Trampa w nierównej walce z szaleńcem, lub też zaryzykować życie i spróbować wraz z kapitanem pokonać uzbrojonego przeciwnika. Kerensy wiedział, że nie jest super silnym i super sprawnym człowiekiem. Ot, zwykły przeciętniak w tych sprawach. Czy to wystarczy, by sprostać morderczemu amokowi, w jakim zdawał się pozostawać Temparillo?
 
Armiel jest offline  
Stary 22-05-2013, 18:39   #29
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Byli w głębokiej dupie. Petrenko uderzył ze złości ręką w metalową ścianę pomieszczenia. Gdyby nie zignorował czerwonego światełka, które zaświeciło się w jego głowie w chwili gdy zbliżali się do rozrytego kadłuba Żniwiarza. Mógł wtedy zawrócić...

~ Хорошо! Takie przemyślenia prowadzą do niczego. Skup się Petrenko! Udowodnij, że wewnątrz czaszki masz tam jeszcze coś więcej niż tylko galaretę.

~ Najlepiej wydostałby się z tąd tą samą drogą co wszedł do środka. Ale co dalej? Jeśli Космический Дракон z jakiś niewyjaśnionych przyczyn odleciał i zostawił ich tutaj ~ wziął głęboki oddech ~ jedyną ich szansą jest dostanie się do środka Harvestera!

Spojrzał jeszcze raz na plany wrzucone na jego WuKaPa. Co prawda wszystkie grodzie były zablokowane, jednak, co zauważył już wcześniej, wgłąb statku prowadził jeszcze dość szeroki tunel techniczny, którym powinni swobodnie dotrzeć do jednego z pomieszczeń technicznych.

- Co proponujecie? - spytał niepewnym jeszcze głosem.

Na propozycję sforsowania grodzi odpowiedział grymasem, którego pewnie nie zauważyli, a który aż nadto był wymowny. Skomentował więc głośno:

- Skoro te grodzie zostały zablokowane, to znaczy, że ktoś miał cholernie dobry powód, żeby to zrobić. Niekoniecznie chciałbym wiedzieć co to za powód.

~ Przynajmniej nie w tej chwili ~ pomyślał.

Wyprawa na zewnątrz, w pustkę kosmosu, w której szalały odłamki też nie była dobrą opcją. Kto wie, gdzie podział się ten cholerny statek badawczy? Zdecydował więc za wszystkich:

- Jeżeli się ze mną zgadzacie, wchodzimy przez tunel techniczny - odczekał jeszcze czy nikt nie wyrazi sprzeciwu, po czym zarządził - Idę pierwszy, Stevenson za mną, Bambus pilnuje tyłów. - Rozglądnął się wokół szukając czegoś co mogłoby mu posłużyć za ewentualną broń jednak wśród latających śmieci nie dostrzegł niczego godnego uwagi. - Starajmy się nie robić hałasu.

Otworzenie włazu nie przysporzyło im większych kłopotów. Kilka zaworów ustąpiło pod wpływem użycia odpowiedniej siły. Korytarz był dość wąski i nie projektowany do pokonywania go w pełnym rynsztunku MODLISZKI. Jednak można było go pokonać idąc bokiem. Chociaż starali się poruszać cicho, ich elektromagnesy wydawały charakterystyczne “clang, clang” przy każdym kroku na metalowej podłodze. Na szczęście, jak wynikało z planów, tunel nie był długi, co zresztą potwierdziło się niebawem, gdy stanęli przed kolejnym włazem. Dimitri zakręcił pokrętłem i już po kilku obrotach kolejna blokada została sforsowana.

TECH 1 okazał się ciemnym, dużym pomieszczeniem. Światło latarki wyłuskało z ciemności wielkie, nieruchome, cylindryczne kształty, w których rozpoznał tuleje Torporova - elementy systemu podtrzymywania życia. Tabliczka znamionowa głosiła:

Cytat:
エンジェル

Rosjanin cmoknął z uznaniem widząc japońską, nowoczesną technologię. Te cacuszka były Toyotą wśród podtrzymek. Wszystkie urządzenia stały nieruchomo i wyglądały na sprawne, był jednak jeden zasadniczy problem. Statek pozbawiony był zasilania. A to można było naprawić tylko z centrum dowodzenia okrętem lub bezpośrednio w maszynowni. W pomieszczeniu panowała głucha cisza, którą przerwał jednak gwałtowny dźwięk, kiedy coś uderzyło w kadłub HARVESTERA. Petrenko skulił się odruchowo.

- Блять! - przeklął cicho. To pewnie jeden z odłamków zabębnił o kadłub Żniwiarza. - Stevenson, zrób skan w poszukiwaniu życia - głos Rosjanina był przyciszony, jakby bał się, że ktoś ich usłyszy. - Bambus, sprawdź wyjście na korytarz, czy nie jest zablokowane. Tylko na miłość Boską, nie otwieraj drzwi, póki co!

Zaczął studiować plany podesłane przez WuKaPa. Do centrum dowodzenia Harvesterem mieli do przebycia cztery korytarze, gdzie znajdowała się winda prowadząca wprost do sterówki. Cztery korytarze - nie dalej niż sto metrów długości łącznie. Maszynownia znajdowała się na samym końcu statku.

- Wyglądają na sprawne - poklepał z czułością wysokie cylindry. Uśmiechnął się do siebie. - Красивые!

- Stevenson, Bambus, meldujcie! - rzucił w końcu służbowo, poddenerwowany przedłużającą się ciszą w eterze.

- Mam dobrą i złą wiadomość - zaraportowała Melisa. - Dobra jest taka, że nie ma tu żywej duszy, a zła, że mam jakieś zakłócenia i w dalszym ciągu nie jestem w stanie nawiązać kontaktu ani ze statkiem, ani z drugą grupą.

- Stevenson. Co według was się tutaj kurwa stało? Czy tylko ja się czuję jak w jakimś tanim horrorze klasy B?

- Ogromna dziura w poszyciu statku. Facet, który zaspawał wszystkie wejścia, a następnie się wysadził? Na to nie ma medycznego wyjaśnienia. W dodatku zostaliśmy odcięci od pozostałych.

- Jakaś choroba psychiczna? - zasugerował.

- Nie jestem psychiatrą... Ale to może grozić każdemu z nas - wyczuł w jej głosie nutkę rozbawienia.

- Да. Sam w to nie wierzę. Jakiś wyciek?

- Nie sądzę. Zbyt długa izolacja, może jakieś leki, problemy z którymi nie potrafił się uporać. To może być wszystko. Nie wiemy, co tu się stało, a to co zobaczyliśmy... Nie potrafię tego nawet logicznie wyjaśnić. To wszystko jest dziwne, zagadkowe i... przerażające - westchnęła.

- Dobra. Ruszmy dupy. Nie dowiemy się nic więcej jeśli będziemy tutaj siedzieć. - Spojrzał w kierunku, do którego udał się Sanchez. - Powinniśmy iść do sterowni. Może uda nam się przywrócić zasilanie. Zobaczymy co ten trup jeszcze potrafi. Bambus, co do kurwy nędzy z tymi drzwiami?
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline  
Stary 22-05-2013, 19:27   #30
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Przynajmniej SI jeszcze działało, nie tylko udało się chwilowo załatać poszycie, to jeszcze dał radę przedostać się rękawem dalej, spory kawałek metalu od pustki przestrzeni. Oddychał głęboko, starając się uspokoić i jakoś skupić. Miał w dupie Harvestera i to, że jest wart krocie. Chciał się znaleźć jak najdalej stąd.
- Dostaliśmy drugim odłamkiem Harvestera, zmieliły nam poszycie maszynowni. Jeśli już zakończyliście manewry, dajcie znać, każę SI wyłączyć silniki i gdzie jest ta przeklęta przecinarka! – Wydarł się na wszystkie możliwe kanały. Jedyne jednak co dostał w odpowiedzi to szumy i zakłócenia. Przynajmniej na początek. Potem zaczęło się dziać coś dziwnego.

Poczuł jakiś dziwny ucisk na skroni, a potem było już tylko gorzej. Chore wizje zalały jego mózg i świadomość. Gdyby tylko był nekrofilem lub kanibalem, mógłby z tego zrobić film, i czerpać przyjemność do końca życia. Tyle że nie był. Miał pewną dozę znieczulicy, dzięki sieci, grom i z rzadka oglądanym horrorom, ale tego było dla niego za dużo, czuł że zaraz zwymiotuje, albo zrobi cokolwiek, byle nie musieć tego więcej oglądać.

Najwyraźniej jego ciało działało o wiele lepiej od samego Oliviera i wiedziało co jest dla niego dobre. Shroud ocknął się pod ścianą, na kuckach. W ustach czuł ten nie do pomylenia smak. Krew. Jego? Kogoś z wizji, czy też jeszcze coś innego. Najpewniej musiał przyciąć sobie język albo wargę, kiedy stracił przytomność. Tak, to musiało być to, uspokajał się w duchu. Poczuł nagłą potrzebę, taką jakiej nie miał od bardzo dawna, ludzkiego towarzystwa, jakiegokolwiek.
- Słyszy mnie ktoś? Czy ktokolwiek kurwa mnie słyszy?! – Spróbował wstać i ruszyć w kierunku pokoju nawigacyjnego, tam ktoś powinien być. Przynajmniej taką miał nadzieję, niczego już nie był pewien.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172