Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-10-2013, 16:20   #11
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Dziękuję za pyszną kolację. Charles obdarzył Matyldę ciepłym uśmiechem i bacznym spojrzeniem. Dopił cydr do końca i odstawił szklankę na stół.
- Teraz z chęcią bym się przewietrzył. Olivio, idziesz? Zagadnął patrząc w oczy przyjaciółce i podnosząc wizytówkę ze stołu.
Zastanawiała go niechęć Matyldy do rozmowy na temat zmarłego. Chyba nie przepadała za Malvinem, a może po prostu nie przepadała za obcymi?

Pomimo deszczu naprawdę miał ochotę przejść się po okolicy. Może było mokro i mgliście ale właśnie ta aura dodawała niesamowitej malowniczości temu miejscu.
Szedł wolno w stronę wyjścia dając Olivii czas na odpowiedź. Zatrzymał się przy wieszaku. Wzuł kowbojki na nogi, spokojnie dopiął koszulę i nałożył ciemny płaszcz sięgający do połowy uda. Zakładając kapelusz chwycił za klamkę i odwrócił się rzucając ostatnie spojrzenie wgłąb korytarza.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 18-10-2013, 16:25   #12
Ali
 
Ali's Avatar
 
Reputacja: 1 Ali jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwu
Pożałowała nieco drążenia tematu. Bądź co bądź natręctwo nie należało do ideałów, które wychwalała, więc chcąc rozładować napięcie powiedziała szybko:
- Oczywiście, w każdym razie dziękujemy pani. Rozumie pani, to dla nas ciężka i przykra sytuacja. Mam nadzieję, że nie nadużyliśmy pani cierpliwości. Jedzenie i cydr były wyśmienite, teraz chyba rzeczywiście czas odetchnąć świeżym powietrzem... - skinęła głową do Charlesa.
Musiała uciec spod obciążającego spojrzenia Matyldy. Nie lubiła dymu i nie do końca rozumiała ludzi, którzy w paleniu odnajdują przyjemność. Teraz jednak nawet niemiłe uczucie w podrażnionym nosie i płucach było lepsze, niż pozostanie w gęstej atmosferze domu. Ubrawszy płaszcz, wyszła na ganek do Władimira. Szkoda, że w pośpiechu zapomniała wziąć z domu parasola.
- Chyba zdenerwowaliśmy gospodynię - zagadnęła na początek do Bazhukova, obróciwszy się, aby sprawdzić, czy nikt niepowołany jej nie słyszy. - Malvin, Malvin... - westchnęła już bardziej do siebie - co przeskrobałeś? - Jednak zamiast dać temu retorycznemu pytaniu wybrzmieć, dodała od razu: - Pogoda nie zachęca do spacerów, ale może przeszlibyśmy się po tej... dziurze? - ucieszyło ją, że otaczają ją znajomi, przy których może sobie pozwolić na luźniejsze słownictwo. Miły akcent w ponurej rzeczywistości.
 
__________________
"We train young men to drop fire on people, but their commanders won't allow them to write "fuck" on their aeroplanes because it's obscene." Apocalypse Now
Ali jest offline  
Stary 18-10-2013, 16:56   #13
 
student's Avatar
 
Reputacja: 1 student nie jest za bardzo znany
Trzymał dogasającego kiepa i rozglądał się w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby posłużyć mu za popielniczkę. W końcu zrezygnował i przygasił o krawężnik.

- Mały spacerek nie zaszkodzi. Kilka godzin w samolocie, potem dojazd tutaj zrobiły swoje. Zresztą kończą mi się papierosy, także najchętniej poszedłbym w stronę stacji benzynowej.

Nie wyjmując rąk z kieszeni obrócił się na pięcie odpychając nogą niczym hulajnogą. - Ale mój kompas zawodzi - Dodał obracając się coraz szybciej.
 

Ostatnio edytowane przez student : 18-10-2013 o 17:03. Powód: literówka
student jest offline  
Stary 18-10-2013, 21:52   #14
Ali
 
Ali's Avatar
 
Reputacja: 1 Ali jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwu
Zaśmiała się na widok obracającego się Władimira. Wydawało jej się, jakby widziała tych dwóch dopiero wczoraj. Mogła przysiąc, że wcale się nie zmienili. Z wyglądu trochę starsi, ale w środku tacy sami, jak gdy ich poznała. Ale jaką mogła mieć pewność? Ona pewnie także wydawała im się Olivią sprzed lat, może odrobinę bardziej poważną, sama jednak wiedziała, jak wpływają na nią trudy i smutki codziennego życia. Ilu ludzi jest szczerych, ilu zaś zasłania się maską?
- A da radę się zgubić w takiej małej mieścinie? Nawet jeśli, to pewnie żądni sensacji mieszkańcy szybko naprowadziliby nas na trop – odezwała się tonem wskazującym na niechęć do tego zaścianka.
Owinęła się wyjętą z kieszeni chustką tak, by nie tylko osłaniała szyję od wiatru, ale również włosy przed deszczem. Marny środek zapobiegawczy, ale najlepszy, na jaki mogła sobie pozwolić. Nie miała zamiaru prosić pani Matyldy o parasol, najwyżej zaopatrzy się w taki w czasie zakupów.
- Nie widziałam po drodze stacji, ale na pewno mijałam sklep. Może przypadkiem ktoś puści parę z ust na interesujące nas tematy. Pozwól, że będę twoją przewodniczką – rzuciła żartobliwie i wsunęła lewą rękę pod ramię Władimira, a prawą wyciągnęła w oczekiwaniu na reakcję Charlesa. Nigdy nie potrzebowała dużo alkoholu, ani nie musiał on być wysokoprocentowy, by zdołać nieco rozluźnić kobietę. To były jedyne momenty, w których wydawała się w miarę zwyczajna. Mimo wszystko doskonale znała granice swoich możliwości i nigdy się nie zapominała, wypijając choćby o kroplę za wiele.
- Mamy tyle spraw do obgadania, dlaczego musiała się zdarzyć taka tragedia, żebyśmy mogli się zobaczyć? – zaczęła smutno, by po chwili dodać z szelmowskim uśmiechem. – Ale nie trzymajcie mnie dłużej w niepewności. Co nowego u was? Dlaczego nie chwalicie się żadną panią Brooks czy Bazhukov?
 
__________________
"We train young men to drop fire on people, but their commanders won't allow them to write "fuck" on their aeroplanes because it's obscene." Apocalypse Now
Ali jest offline  
Stary 18-10-2013, 22:46   #15
 
student's Avatar
 
Reputacja: 1 student nie jest za bardzo znany
Zatrzymał się wyrzeźbiwszy koło. Stał tak przez chwilę i wpatrywał się w żwir, aż podeszła do niego Olivia. - Miło Cię znowu widzieć. - Powiedział kładąc jej rękę na ramieniu. – No wiesz w zasadzie to nie ma o czym mówić. - Zmieszany podrapał się po czapce. - Tak sobie myślę... Ty nie wiesz, że ja i Malvin, tzn... No, że pokłóciliśmy się. No bo wiesz, ja wyjechałem, dyplom zrobiłem dopiero u siebie w domu, to jest... na Uniwersytecie Miejskim w Magnitogorsku. - urwał i przystanął, zatrzymując i Olivię. - A Wy się obroniliście, prawda? - Wzrokiem wodził za Charlesem. - A jeżeli chodzi o rodzinę, to nie miałem czasu, tzn. była jedna Pani Bazhukov, ale nam nie wyszło. - Znów podrapał się po głowie. - Praca, zbyt długie przesiadywanie w bibliotece, nałogi i hazard, kobiety tego nie lubią, kobiety lubią być rozpieszczane, a ja na pieszczoty nie miałem czasu. - Zamilkł i uśmiechnął się. Ręce miał już spocone, usta zeschnięte, a oczy przekrwione... Wyglądał na wyczerpanego.

 

Ostatnio edytowane przez student : 18-10-2013 o 22:51. Powód: + fotka
student jest offline  
Stary 19-10-2013, 19:23   #16
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Charles wziął Oliwię pod drugą rękę i w trójkę ruszyli w dół ulicy zasnutej mgłą. W świetle nielicznych latarni widać było małe kropelki deszczu. Miasteczko wyglądało tajemniczo i trochę strasznie, jak ze starego horroru albo jakiejś detektywistycznej powieści. Cienie dokładnie skrywały okolicę w mroku, ustępując jedynie przed światłem latarni ciągnących się wzdłuż głównej drogi. Kręgi światła rzucane przez latarnie były jakby wyspami wśród odmętów ciemności. Sugerowały bezpieczeństwo i ujawniały kałuże tylko czekające na nieostrożnie skierowane kroki.
Niebo nie dawało zbyt wielkiej nadziei na zobaczenie gwiazd w najbliższej przyszłości co nie napawało Charlesa optymizmem. - Pogoda idealna na pogrzeb. Pomyślał gorzko.

- Gdy tu jechałem tankowałem w chyba jedynej stacji w okolicy. Ale jest spory kawałek stąd więc nie ryzykował bym spaceru patrząc na pogodę. Może się bardziej rozpadać. Powiedział patrząc w niebo i przymykając oczy. Pojedyncze kropelki deszczu kończyły swój lot na jego twarzy.

- A co nowego u mnie? Jak dotąd żadna z pań nie chciała zostać Panią Brooks. Przynajmniej na stałe... Obrócił głowę w stronę przyjaciół, twarz miał poważną. - Chyba po prostu jestem zbyt nudny. Po chwili pauzy roześmiał się cicho. - Ale kto wie, kto wie... Dodał tajemniczo.
- Poza tym robię to co zwykle. Obijam się przez większość czasu i czytam książki. W dodatku ludzie do mnie przychodzą i zostawiają swoje pieniądze! Innymi słowy prowadzę antykwariat w Bostonie. Brooks & Books, jeśli będziecie w okolicy to zapraszam. Może znajdziecie coś interesującego. Odetchnął i spojrzał zadziornie na Olivię.
- Skoro już przy temacie książek jesteśmy. Gratuluję doktoratu Pani Olivio. Miałem w rękach jedną z Twoich publikacji. Coś o biochemii i pewnie jeszcze wielu rzeczach z istnienia których nie zdaje sobie nawet sprawy. Przepraszam, nie czytałem. Prawdę mówiąc nic bym z tego nie zrozumiał, zawsze byłem głupi z tych dziedzin, sami wiecie. Uśmiechnął się. Jego kowbojki miarowo stukały na betonie chodnika, a stukot ten odbijał się echem po okolicy konkurując z szumem deszczu.

- A co do obrony Władimirze... taak byłem na tyle leniwy że zostałem na Harvardzie i zrobiłem tam doktorat. Było całkiem ciekawie, pojeździłem trochę przy okazji i jakoś bezboleśnie mi zleciało. Pisałem o kulturach majów i azteków. Historia i takie tam. Spojrzał na Olivię.
- Twoja praca ma przynajmniej przyszłość, moja tylko przeszłość. Zaśmiał się.

- Chyba pora już wracać, musimy się wyspać. Jutro czeka nas dłuugi dzień.

Krople deszczu stawały się większe, a wiatr powiewał coraz śmielej. Charles przytrzymał kapelusz żeby nie musieć gonić go po okolicznych kałużach. Dopiero teraz zaczynał czuć zmęczenie. Marzył o ciepłym, miękkim łóżku i zastanawiał się nad przebiegiem jutrzejszego dnia. Niesamowicie zainteresowała go córka Malvina. Ciekawiło go ile miała lat, i dlaczego jej matka nie pojawi się na pogrzebie. Pytania kłębiły się w jego głowie. Ale musiały zaczekać na odpowiedzi, które nadejdą za kilka godzin.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 19-10-2013, 21:03   #17
 
student's Avatar
 
Reputacja: 1 student nie jest za bardzo znany
Spojrzał w górę częstując się kroplami deszczu. Choć zawiało, nie poprawił płaszcza, tylko wsunął rękę do kieszeni i wyciągnął paczkę z ostatnim papierosem. Przełknął ślinę i starannie włożył paczkę z powrotem. - Na czarną godzinę - powiedział poklepując płaszcz.

- w dziejach ludzkości nie było większej zbrodni, jak ludobójstwo Indian. Prawdę powiedziawszy jednak, od czasów studiów nie zagłębiałem się pod fundament kultury europejskiej. Gdzieś na półce leży "Cywilizacja miedzi i kamienia", zakurzona i przykryta filozofią XIX i XX wieku. W zasadzie, to nie żebym ignorował ten temat specjalnie, ale sam rozumiesz, cywilizacje rzeczne zbytnio opierały na mistyce, a za mało na logice. Przez zarazę, której nabawiłem się w Harvardzie - zacisnął pięść. - zmarnowałem kilka lat życia na poszukiwaniu czegoś, co tak naprawdę w praktyce - podkreślił ten wyraz unosząc palec w górę - okazało się być czymś "zupełnie" - zaakcentował - materialnym! - i niemalże wykrzyczał.

Wladimir zrobił się czerwony, wszystkie jego mięśnie były napięte, dłonie się trzęsły. Po chwili mu przeszło i już spokojnym tonem dokończył.

- Nie żebym obwiniał za wszystko Malvina, już bowiem dawno zdałem sobie sprawę, że motorem napędzającym moje poszukiwania była prawda, a przeżyte z Wami przygody były fascynującym doświadczeniem życiowym, nawet mam ze sobą kilka notatek sprzed lat.... Zaraz po przyjeździe do Magnitogorska napisałem do niego list. Po piątym bez odpowiedzi dałem sobie spokój. Chciałem przeprosić, pogodzić się z nim... Tak bardzo żałowałem. A on nawet nie raczył odpisać! - wykrzyczał podnosząc do góry pięść, po czym szybko schował rękę i spotulniał. - Ja go rozumiem...., ja go nie winię, ja mu przebaczyłem, może on nie przebaczył mnie? Może po prostu pisałem pod zły adres... Ale jak tylko dowiedziałem się, że nie żyje... Kiedy przyszedł od niego list... - wyciągnął papierosa z paczki i szybko go odpalił. - Teraz już nie mam fajek... Gdy tylko przyszedł od niego list - kontynuował - myślałem, że w końcu się odważył, że się przełamał i mi przebaczył, że mnie zaprasza do siebie. Potem się przeraziłem, ale już w samolocie, kiedy przelatywałem nad Pacyfikiem, uświadomiłem sobie, że to jest żart. I ta cała maskarada z prawnikiem i jego ojcem, córką.... To wszystko się układa. Mówię Wam, on chce sobie z nas zażartować, zaraz wyskoczy zza drzewa, no może nie zza drzewa, ale może pojawi się na pogrzebie i powie "surprise"! Kurcze, tak musi być, przecież nikt inny nie przyjechał.

Wladimir zaciągnął się i z żalem popatrzył na papierosa. - Charles, jak jesteś autem to może podskoczymy? - skierował wzrok w stronę przyjaciół.
 

Ostatnio edytowane przez student : 19-10-2013 o 21:11. Powód: skasowałem "do cholery", bo nie pasowało.
student jest offline  
Stary 19-10-2013, 22:24   #18
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Z chęcią ale nie dzisiaj. Jutro rano możemy podskoczyć. Cały dzień siedziałem za kółkiem, napiłem się przed chwilą i prawdę mówiąc czuje się jak dziurawy ponton. Nie czuje się na siłach żeby jechać gdziekolwiek. Może i Charles sprawiał wrażenie niezbyt zmęczonego, ale gdyby przyjrzeć mu się dokładniej bez problemu można by dostrzec prawdę.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 19-10-2013, 22:25   #19
Ali
 
Ali's Avatar
 
Reputacja: 1 Ali jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwu
Nie skomentowała kłótni Władimira z Malvinem. Chciała spytać, o co poszło, ale obawiała się, że wtedy musiałaby przyznać, że ją też coś mocno poróżniło ze świętej pamięci przyjacielem. Rozpad rodziny był natomiast tematem przykrym, ale skoro do tego doszło, to wiadomo było, że na Bazhukovie nie ciążyła słodycz posiadania dzieci. Sama nie wyobrażała sobie, by miała kazać wychowywać się Roberto i Gabrieli bez obojga rodziców. Postanowiła więc uderzyć w żartobliwą nutę:
- Nie wiem, jak możecie znosić te rozpieszczone, wymagające baby… - powiedziała przekornie oburzonym tonem, choć nie mogła zaprzeczać oczywistościom. Tak, lubiła być rozpieszczana. Tak, uważała, że mężowie są to winni żonom i nie, nie powinni zachowywać się jak jej rozmówca. Toteż nie dziwiła się byłej pani Bazhukov, choć sama nie zdecydowałaby się na taki krok.
- Tacy przystojni, a tacy samotni - westchnęła teatralnie, ale zaraz żywo zainteresowała się interesem Brooksa, a jeszcze bardziej tym, że miał w rękach jej publikację.
- Dziękuję, Charles, i nie śmiałabym się złościć. Biochemia, biogenetyka… na piśmie to nudy, zapraszam do laboratorium. - Wysłuchaszy uwagi kolegi, dodała: - Ale badanie przeszłości ma w sobie więcej romantyzmu, prawda? Najważniejsze, by robić to, co się kocha.

Zachowanie Bazhukova zdenerwowało ją na tyle, że, występując kilka kroków napród, rzuciła mu gniewne spojrzenie i pozwoliła sobie na zadziwiająco ostry ton:
- Uspokój się, Władimir. Malvin nie był typem, który żartowałby ze śmierci. Mnie również nie jest do śmiechu i nie pozwolę, abyś wygadywał takie bzdury, nawet jeśli sama nie byłam z nim w najlepszych… - urwała, łapiąc się na tym, że za bardzo dała się ponieść nerwom. - Ja również jestem zmęczona, panowie, dziękuję za miły spacer - powiedziała boleśnie oficjalnym tonem, pełnym wymuszonej, ale perfekcyjnie wyuczonej grzeczności.

Wraz z tymi słowami ruszyła szybkim krokiem w stronę pensjonatu. Kałuże rozpryskiwały się pod jej butami, delikatnie ochlapując spód drogiego płaszcza. Przez tę chwilę straciła ochotę na towarzystwo przyjaciół. Rzeczywiście, sen był chyba najrozsądniejszym rozwiązaniem, kiedy w grę wchodziło uspokojenie szalejących emocji.
Nie mogła przestać zastanawiać się, co by było, gdyby sama próbowała przepraszać Badocka. Czy zostałaby potraktowana tak samo jak Rosjanin? Teraz nie miało to znaczenia. Nie należało rozdrapywać ran, skoro i tak nie było jak naprawić błędów.
Ciężkie krople odbijały się od ramion Olivii, a chustka na jej głowie już dawno przemokła, nadwyrężając starannie ułożoną fryzurę. Widok tej przeklętej przez pogodę mieściny dobijał ją. Czuła niewytłumaczalny niepokój, ale nie wiedziała, czy to przez zapowiedź jutrzejszego pogrzebu, czy aurę tego miejsca. Drżała - być może z chłodu. Teraz miała ochotę tylko na ciepły prysznic i grubą kołdrę podwiniętą pod samą szyję. Przydałaby się gorąca herbata, a jednak skręcało ją na samą myśl o rozmowie z panią Matyldą.
 
__________________
"We train young men to drop fire on people, but their commanders won't allow them to write "fuck" on their aeroplanes because it's obscene." Apocalypse Now
Ali jest offline  
Stary 20-10-2013, 17:28   #20
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Tej nocy żaden z trójki przyjaciół nie miał spokojnego snu. W ich głowach kłębiły się myśli i wspomnienia. Krople deszczu z coraz większą częstotliwością rozbijały się o parapety i szyby ich pokoi. Ta muzyka natury dodatkowo przeszkadzała w zmrużeniu oka. Ich serca napełniał niezidentyfikowany niepokój.
Być może jego źródła trzeba było szukać w reakcji gospodyni, pani Matyldy w pytanie o Malvina. A być może to sam Malvin był powodem tej bezsenności. Nie widzieli go tyle lat, a czuli się jakby rozstali się wczoraj. To mylne uczucie jeszcze bardziej mieszało im w głowach.
Nadal też nie wiedzieli, co się właściwie stało. W telegramie, wszak było napisane, że Malvin zginął śmiercią tragiczną. Takim słowami określa się tylko wypadki i nagłe, niespodziewane zgony.
Co zatem przydarzyło się ich przyjacielowi?

Gwar rozmów i poruszenie na dole zbudził całą trójkę. Deszcz ciągle padł, a niebo zasnute było ciemnymi chmurami. Zdecydowanie zanosiło się na dłuższe opady.
Z dółu dobiegały odgłosy rozmów wielu osób i zapewne nie było to codziennością tego pensjonatu. Wczorajszy wieczór dobitnie pokazał, że goście są tutaj wyjątkową rzadkością. Ubrawszy się przyjaciele wspólnie zeszli na dół.
W holu i jadalni zebrało się kilkanaście osób. Na widok obcych, wszyscy zamilkli.
Nastała jakże niepokojąca cisza, której nikt nie śmiał przerwać. Po kilku sekundach przez tłum przedarł się pan Terenbach. Jego poważna i zasmucona mina pokazywała, że stało się coś niedobrego.
- Państwo pozwolą ze mną - rzekł bez przywitania adwokat.
Wraz z nim trójka przyjaciół wyszła na tył domu i tam w otoczeniu kubłów na śmieci i strug deszczu uderzających w lichy dach ganku, otrzymali informację, która wstrząsnęła nimi do głębi.
- Szanowni państwo stała się tragedia. Rzecz wręcz niebywała, okrutna i bluźniercza. Powiem wprost, bez owijania w bawełnę. Ktoś wykradł ciało Malvina Badocka z kostnicy.
Przyjaciele przez długą chwilę trawili podaną im informację i nie potrafili uwierzyć w to co właśnie usłyszeli.
We wsi na końcu świata, wsi gdzie każdy znał każdego, wsi, gdzie umarł ich przyjaciel, ktoś właśnie dokonał kradzieży zwłok. Jego zwłok.
Nikt nie zdążył skomentować tych przerażających faktów, gdy warkot potężnego silnika zakłócił ciszę, jaką nastała.
- To chyba ona - powiedział Terenbach - Państwo wybaczą.
Widać było, że nie tylko oni są zszokowani zaistniałą sytuacją. Adwokat tak spokojny i opanowany wczorajszego wieczora, dzisiaj był niczym obłąkany. Nie tylko nie dbał o dobre maniery i zachowanie, ale także w jego oczach i twarzy malował się przejmujący lęk i niepokój.
Nie mając innego wyjścia wszyscy ruszyli za Terenbachem.

Przed pensjonatem pani Matyldy zaparkował właśnie stary, zdezelowany Land Rover. Wysiadła z niego wątła kobieta o niezwykle zgrabnej sylwetce. Bez jasnowidza, czy też podpowiedzi pana Terenbacha, każdy z trójki przyjaciół wiedział, że oto stoi przed nimi córka Malvina.
Ubrana w długą, czarną suknię z licznymi koronkami i falbanami przypominała wdowę z minionych stuleci. Jej twarz skryta była za gęstym woalem, który zwisał z niewielkiego kapelusika umieszczonego na jej głowie.
- Panno Badock - adwokat wyszedł przed szereg i uściskał dłoń kobiety - Jak dobrze, że pani już jest musimy natychmiast porozmawiać.

W biurze Terenbacha
Biuro pana Terenbacha mieściło się zaledwie kilkadziesiąt metrów od pensjonatu pani Matyldy. To właśnie tutaj trójka przyjaciół udała się wraz z adwokatem i córką Malvina, po krótkim powitaniu, jakie nastąpiło na ganku pensjonatu.
Gabinet adwokat był przestronny i urządzony w bardzo klasycznym i wysublimowanym stylu. Skórzane meble, dębowe szerokie biurko oraz eleganckie lampy. Ściany ozdobione dyplomami oraz akwarelami przedstawiającymi okoliczne krajobrazy.
- Panie Terenbach - rzekła córka Malvina - To, co pan mówi przechodzi ludzkie pojęcie…
- Wiem droga pani. Bardzo przepraszam, ale zapewniam panią, że dołożymy wszelkich starań, aby sprawę wyjaśnić.
- Nie wątpię,nie wątpię. Nie bardzo rozumie tylko, jak do czegoś takiego mogło dojść. W takiej mieścienie, jak Raccoon Creek kradzież zwłok. Niewiarygodne.
- Nie potrafię tego wyjaśnić, droga pani.? Chciałabym porozmawiać z przyjaciółmi mego ojca.
- Ależ oczywiście. Jak będę potrzebny, to proszę wołać.

Gdy tylko adwokat opuścił gabinet, córka Malvina zajęła jego miejsce za biurkiem i rzekła do trójki przyjaciół.
- Powiem szybko i bez zbędnych formalności. To miejsce nie jest zbyt dobre do prowadzenia spokojnych rozmów, ale z braku innych możliwości w tej chwili… Lepszy wróbel w garści, jak mówi przysłowie. Powiem otwarcie… potrzebuje państwa pomocy. Sama nie dam rady. Ludzie tutaj mają specyficzny styl bycia i może się okazać, że bardziej będą nam chcieli zaszkodzić niż pomóc. Proszę zatem abyście mi państwo pomogli odszukać ciało ojca. Mam nadzieję, że mi nie odmówicie.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172