Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-12-2013, 12:52   #11
 
Pechowy Ninja's Avatar
 
Reputacja: 1 Pechowy Ninja nie jest za bardzo znany
Zobaczył krew, co od razu postawiło go w stan gotowości. Czasami śmiał się, że obejrzenie wszystkich sezonów „the walkin dead” doskonale przygotowało go do tej sytuacji.

Teraz jednak wcale nie było mu do śmiechu.

Na klatkę wyszła Lena i również zobaczyła krew. Nim Michał zdążył choćby krzyknąć, pobiegła na górę. Nigdy nie przechodziła obojętnie obok ludzkiej krzywdy i teraz też nie miała zamiaru. Nagle stanęła jak wryta i skinęła na niego, by podszedł.

Oczywiście, wiedział jak zombie, lub, jak mówiła większość „pacjenci” wyglądają. Słyszał plotki o tym kim są i co robią. O ich smrodzie, o tępym, nieobecnym wzroku, o trupiej skórze. O ich krzykach i jękach, o zębach i pazurach.

To wszystko wcale jednak nie przygotowało go na to, z czym musiał się zmierzyć. Poczuł strach który złapał go za gardło.
Potwór był niewysoki, ubrany w szerokie spodnie i bluzę z kapturem. Jęknął przeraźliwie i ruszył w ich stronę.

Przez sekundę stali jak zamurowani, ale monstrum nie wykorzystało swojej okazji. Szerokie spodnie i słaba koordynacja okazały się kiepskim połączeniem. Potknął się na schodkach.

W tej chwili Michał jakby prze trzeźwiał. Działał pod wpływem silnej adrenaliny i chyba tylko dlatego udało mu się odepchnąć Lenę, ocalając siebie i ją przed pewną śmiercią.

Pacjent leżał u jego stóp, ale tak mocny upadek nie robił na nim żadnego wrażenia. Zaczął powoli wstawać. Trzeba było działać szybko.

- Uciekaj !- Krzyknąl z całą mocą i zdecydowaniem do Leny. – Znajdź jakiegoś żołnierza albo policjanta !

Nie patrzył już na nią, odwrócił się, licząc na to że posłucha. By zyskać dla niej trochę czasu, postanowił kopnąć potwora w łeb. Nie powinno to być trudne, ostatecznie leżał on prawie u stóp Michała. Potem sam Schmidt miał zamiar uciekać. Był odważny, ale wiedział czym może się skończyć zbędne bohaterstwo. Liczył że mocne kopnięcie spowolni zombie na tyle, że i on zdoła uciec.
 
Pechowy Ninja jest offline  
Stary 23-12-2013, 21:51   #12
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Puszka z ręki Milika wyślizgnęła się mimowolnie i upadła na ziemię, a złocisty płyn rozlał się wokół roboczego buta Jacka. Zawsze coś go oddzielało od pacjentów, ale nie tym razem. Miał ich przed sobą i zagrożenie było nadto wysokie, więc musiał uciekać. Mocniej zacisnął rękę na łopacie, którą mieszał zaprawę w taczce i złapał Andrzeja za ramię.
- Lepiej spierdalajmy, samo nic nie zdziałamy. Tomek – jak mówił do Tomislava – Ty też.

Nie oglądał za bardzo na kolegów, którym poradził niczym samemu sobie. Tylko to mógł dla nich zrobić, a on sam mógł się jedynie trzymać daleko od pacjantów i szukać jakiś wojskowych. Miał taką przewagę, że chyba był najbardziej opanowanym człowiekiem w tym gronie szaleńców.

Wcale nie był przygotowany na to że umrzyki wedrą się do strefy, myślał że zdążą otoczyć miasto murem i będą tam sobie dostatnio żyć. Eh, mógł spierdalać na wieś do matki kiedy mógł, ale teraz było za późno. Przypomniało mu się chyba w ostatecznym momencie, że w jednym z budynków przy tej ulicy mieszkanie ma jego stary kumpel który dawał mu pracę w czasach normalności, wbicie się mu do mieszkania było teraz bardzo dobrym planem.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 23-12-2013, 22:48   #13
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Andrzej tylko spojrzał za Milikiem, po czym rozejrzał się.
-Beczkowóz! Tomek! Wjedziemy nim w barykadę i nie przejdą!
 
Cooperator jest offline  
Stary 23-12-2013, 23:11   #14
 
Davout's Avatar
 
Reputacja: 1 Davout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputację
Przez jedną setną sekundy źrenice Żukowskiego rozszerzyły się – jakby w przestrachu. Był to jednak za mały okres czasu aby zwykły człowiek to dostrzegł. I było to za mało, aby skonfudować biznesmena i eks-agenta. Jego umysł zerwał się niczym atleta do skoku. Ostentacyjnie ziewał w trakcie utarczek Karwasa i Rybnickiego – z pauzą na wlewanie w siebie szkockiej i tępe wpatrywanie w mapę. Momentalnie jednak – kiedy wzrok senatora spoczął na Janisławie i zaczął do niego kierować słowa – wywrócił szklankę, w której przed chwilą jeszcze szkliła się whisky.

- Och, przepraszam, taka ze mnie niezdara.. – przerwał w pół zdania Karwasowi i wyjął z kieszeni marynarki jedwabną chusteczkę, którą począł rozmazywać whisky na całej mapie. Powstały, rudo-brązowy, kleks zaznaczył się na całej długości Czerniakowa i Skarpy Wiślanej. Janisław teatralnie rozmarzył się – niejeden kieliszek się tam wychyliło i niejednego ogórka zagryzło.. W jednej chwili, brzuch mu zafalował i uniósł swój – jeszcze klejący od płynu – palec w górę.

- Przyczółek Czerniakowski, nota bene, kolejny ważny punkt w Warszawskim Syndromie Małego Powstańca – kiedy skończył znowu swoje kpiarstwo z „polaczków”, spojrzał głęboko w oczy Karwasowi. Posłał mu jedno krótkie spojrzenie, w którym zakodowane było jedno krótkie słowo – „wiem”.
 
Davout jest offline  
Stary 24-12-2013, 00:17   #15
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Mieli przesrane, to było pewne. Zdzichu szybko analizował fakty i zaistniałą sytuację. Walczyć nie było sensu i zdecydowanie źle by się to skończyło. Uciekać, to brzmiało zdecydowanie lepiej, ale problem w tym, że ucieczka powodowała wprowadzenie pacjentów w obręb bezpiecznej, ponoć strefy. Powstawał wyłom, który prawdopodobnie będzie ciężko zablokować.
Zdzichu wahał się tylko chwilę, a słowa Andrzeja tylko przyspieszyły jego decyzję.
- Chyba cię cycki szczypią, stary - rzucił Andrzejowi, a do wszystkich wokół krzyknął swym doniosłym głosem - Spierdalamy wiara! Kto żyw, niech się pakuje na Stara!
Nie czekał na reakcję ludzi, rzucił się biegiem w kierunku szoferki. W prawej dłoni ściskał kluczyki. Zamierzał znokautować prawym sierpowym każdego kto mu stanie na drodze. Nie było czasu na debaty, dyskusję, czy planowanie. Trzeba było brać nogi za pas i to czym prędzej. To nie on był tutaj od organizowania obrony i dokładnego jej planowania. Od tego byli inni i to oni zawiedli. Zdzichu Klepacz nie zamierzał za to płacić.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 24-12-2013, 07:42   #16
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
-Załatwi się. Znam gościa.... - wydarzenia sprawiły, że Ryszard nigdy miał nie dokończyć tego zdania.
W swojej pracy kilka razy musiał oglądać zwłoki w stanie rozkładu - przypadkowe odkrycia na placach zabytkowych budynków, które ze względu na finansowe obostrzenia konserwatora zabytków były mniej prawdopodobne do stania się placami budowy i tym samym były dobrym wyborem dla bandytów, którym nie chciało się jeździć do Kampinosu. Odkrył, że był bardziej odporny na takie widoki od innych.
Tylko, że wtedy to było jedno, nieruchome ciało w głębokim wykopie. A tych tutaj było mrowie. Nawet nie musieliby atakować. Sam fakt znalezienia się w takim tłumie, bez żadnych normalnych ludzi obok, powodowałby obłęd z przerażenia.
Straszliwe uczucie osaczenia przerwało polecenie Klepacza. Ryszard zamierzał początkowo wdrapać się na pakę ciężarówki ale to tak wysoko! Zmienił zdanie i zaczął uciekać w głąb bezpiecznej strefy, w stronę Raszyńskiej i placu Zawiszy. Byle dalej od pacjentów.
 

Ostatnio edytowane przez Reinhard : 25-12-2013 o 09:01.
Reinhard jest offline  
Stary 25-12-2013, 11:16   #17
 
KapitanMorgan's Avatar
 
Reputacja: 1 KapitanMorgan nie jest za bardzo znanyKapitanMorgan nie jest za bardzo znany
Tomislav przystanął na chwilę. Ciężko było mu zebrać myśli. Z jednej strony uciekający Milik, z drugiej chmara zarażonych. Andrzej patrzył na niego wyczekująco.
-To szalone!-krzyknął do Andrzeja-Rusz tyłek, biegniemy za Milikiem!
Pchnął Andrzeja w stronę, w którą zaczął biec Milik po czym sam zaczął biec, starając się trzymać jak najbliżej Jacka.
 
KapitanMorgan jest offline  
Stary 26-12-2013, 11:51   #18
 
Pasiasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Pasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetny
To będzie ciężka rozmowa- pomyślał Mateusz, wpatrując się w wielkie, niebieskie, piękne oczy swojej małżonki.
Mam prośbę- zaczął delikatnie-daj mi wszystko powiedzieć, nie przerywaj mi... Wiesz o tym, że sam prosiłem Oskara, żeby uruchomił swoje kontakty i w miarę możliwości załatwił nam tę ewakuację. Wiesz też o tym, że jesteś dla mnie wszystkim, zrobię wszystko aby cię chronić i abyś była szczęśliwa. Kocham Cię! I myślę, że mi wybaczysz, ale nie mogę opuścić tej grupy. Kiedyś przysięgałem, bronić ojczyzny, a teraz dostałem jasne polecenie. Dlatego ostatnio nie mogliśmy się widywać. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym iść z tobą i mieć to wszystko z głowy, ale nie mogę... Lepiej będzie jeśli sama pojedziesz tym transportem i po prostu poczekasz na mnie. A ja na pewno wrócę...
Nagle usłyszał panikę innych ludzi. Odwrócił się gwałtownie i zobaczył gromadę zarażonych idącą ku nim. Co robimy?!- krzykną przerażony i jednym, delikatnym ruchem reki przesuną żonę za siebie. Po chwili dobył karabin leżący obok i wycelował. Oddał strzał. Dopiero po strzale zrozumiał, że to nie miało sensu, ich jest tak dużo, że trzeba by było jego całej drużyny z pełnymi magazynkami, aby ich wybić.
Mateusz miał mroczki przed oczami, ręce zaczęły drżeć mu z przerażenia, nie tyle o swój los co o bezpieczeństwo grupy towarzyszy,(którzy nagle się rozproszyli- jedni wskakiwali od ciężarówki, a Tomislav i Jacek najprawdopodobniej chcieli się gdzieś schować i chwilę przeczekać) i bezpieczeństwo swojej żony- Justyny. To było jasne, że musieli się teraz trzymać razem, Mateusz nie mógł i nie chciał zostawić swoich kolegów i bezpiecznie odtransportować żonę do punktu ewakuacji, ponieważ potem odnalezienie towarzyszy graniczyło z cudem.
Trzymaj się blisko mnie- powiedział to spoglądając na przerażoną żonę. Nic się nam nie stanie, słuchaj tylko moich poleceń i nie panikuj, wszystko będzie dobrze.
Mateusz wiedział, że nie może jechać ciężarówką, ponieważ było za mało miejsca dla niego i jego żony, więc postanowił pójść z Tomislaw'em i Jackiem i znaleźć jakieś bezpieczne miejsce na przeczekanie tego wszystkiego. Teraz, gdy zarzucił swój karabin snajperski na ramię, odpalił papierosa przy czym spoglądał na Jacka i spytał lekko drżącym głosem: Co teraz? Gdzie uciekamy?- mówiąc to ściskał mocno dłoń żony.
 
__________________
"The oldest and strongest emotion of
mankind is fear" -H. P. Lovecraft
*****
Szukam MG, który przyjmie początkującego gracza pod swoje skrzydła ;)
Pasiasty jest offline  
Stary 27-12-2013, 08:06   #19
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Justyna Kodowska, Zdzisław Klepacz, Mateusz Kodowski, Ryszard Malinowski, Jacek Milik, Tomislav Milošević, Andrzej, Agata

-Oszaleliście chyba! Do ciężarówki, wszyscy! – skoro nie przekonał nikogo do użycia beczkowozu jako tymczasowe wsparcie barykady, Andrzej stwierdził, że jedyne ocalenie może przynieść ucieczka ciężarówką. Po raz kolejny jednak łącznościowiec został zignorowany przez resztę ekipy. Rzucił się jeszcze w kierunku Agaty i odciągnął ją, bo w panice zaczęła biec za tłumami ulicą. Wrzucił ją przed sobą do szoferki, po czym sam wskoczył do samochodu.
-Nie używajcie broni! Ich ściąga hałas! – wrzasnął jeszcze za resztą, ale odpowiedział mu tylko odgłos serii z broni maszynowej Kodowskiego.

Justyna Kodowska, Mateusz Kodowski, Ryszard Malinowski , Jacek Milik, Tomislav Milošević

Krótka seria wystarczyła, aby kapral Kodowski zrozumiał swój błąd. Rozbiegane, mętne spojrzenia nadchodzących zarażonych w jednym momencie zwróciły się ku żołnierzowi. Niski, gardłowy pomruk wydobył się z głębi gardeł i nawet pełzający pacjenci zdawali się szybciej poruszać zmiażdżonymi kończynami, kłapiąc zębami w bezsilnej złości.

Ulica Filtrowa nie należała do najszerszych. Ograniczona z jednej strony wysokim ogrodzeniem Filtrów, składała się tylko z dwóch pasów i torów kolejowych. Z nieparzystej strony stały ciasno ustawione budynki mieszkalne Starej Ochoty. Wysokie, bo przedwojenne lub zbudowane zaraz po wojnie, trzy-czteropiętrowe, o płaskich dachach, stanowić mogą drogę ucieczki, jeżeli tylko znajdzie się sposób jak przekroczyć kilkunastometrowe odstępy przy pomniejszych uliczkach.

Same budynki jednak stanowiły słabe schronienie. Na parterze przeważnie miały balkony, wystające nieledwie kilkadziesiąt centymetrów poza wysokość chodnika. Również drzwi ciężko nazwać było większą przeszkodą dla masy ciał… Choć dla uciekającej ekipy budynek Filtrowej 67, gdzie mieszkał znajomy Milika, stał póki co zamknięty. W lepszych czasach w drzwiach był zainstalowany domofon, a teraz mieszkańcy po prostu zamykali je na klucz. Owszem, wyważenie drzwi nie stanowiło większego problemu. Ale jaki sens jest się chronić za wyważonymi drzwiami?

Zza rogu odległego o kilkaset metrów wyłaniali się pierwsi zarażeni i choć część z nich ruszy za ludźmi uciekającymi w przeciwnym kierunku, wystarczająco wielu szło w kierunku ekipy.

Cytat:
Mechanicznie:
  • Opuszczenie bezpośredniego niebezpieczeństwa ze strony Szwędaczy: Milosević, Milik Kroki do śmierci +2, Malinowski, Kodowski Kroki do śmierci +1,
  • Kodowski używa głośnej broni palnej, zwracając uwagę Szwędaczy: Kodowski, Malinowski, Milosević, Milik Kroki do śmierci -1
  • Kodowski, Panika 1, Kroki do śmierci 8
  • Malinowski, Panika 1, Kroki do śmierci 8
  • Milik, nieudany test Szczęścia i Odwagi (poz. 14, 17), Panika 1, Kroki do śmierci: 8
  • Milosević, Panika 0, Kroki do śmierci 9
Ryszard Malinowski

Biegnąc dalej wzdłuż Filtrowej do Raszyńskiej, Malinowski szybko znalazł się pośród tłumu, który obrał tę samą trasę. Gdy dobiegł do skrzyżowania, spostrzegł, że od przeciwnej strony również uciekają ludzie. Wskoczywszy na ogrodzenie Filtrów, zobaczył, że od strony Narutowicza również snują się dziesiątki zarażonych... Czy przy placu Zawiszy na pewno będzie bezpiecznie? Kilku ludzi, na pewno młodszych i bardziej wysportowanych od niego, przeskoczyło przez kilkumetrowe ogrodzenie Filtrów, szukając schronienia za solidnymi, żelaznymi prętami.

Cytat:
Mechanicznie:
  • Malinowski, niezdany test Odwagi (poz. 19), Panika 2, Kroki do śmierci 7
  • Szczęśliwa jedynka, Panika obniżona o 1
Michał Schmidt, Lena Sarnecka

Zarażony ożywił się zdecydowanie, kiedy Michał podchodził do niego, by mu jeszcze przykopać. Schmidt zwinnie uniknął ręki, która niemal zacisnęła mu się na kostce. Przykopał w głowę dresiarza tak mocno, że usłyszał chrupnięcie kości, chyba przynajmniej sprawił, że pękła mu żuchwa. Szybko dołączył do Leny na dole.

Sarnecka nie wyszła z budynku w poszukiwaniu policjanta lub żołnierza. Zupełnie zbaraniałym wzrokiem oglądała, jak setki ludzi z krzykiem i w panice uciekało z ulicy Nowowiejskiej, wrzeszcząc do zgromadzonych zdziwionych ludzi, że zarażeni przedarli się przez barykadę. Zanim Michał zdążył zareagować, usłyszał z góry makabryczny krzyk. Ktoś inny trafił na zarażonego...

Cytat:
Mechanicznie:
  • Opuszczenie bezpośredniego niebezpieczeństwa ze strony Szwędaczy: Schmidt Kroki do śmierci +2
  • Tura walki ze Szwędaczem: Schmidt Kroki do śmierci -1
  • Udany (test, poz. 13) na unieruchomienie Szwędacza.
  • Schmidt, Panika 0, Kroki do śmierci 9
Tom Grabowski, Janisław Żukowski, Kuba Rybnicki

Karwas wytrzymał spojrzenie Żukowskiego. Z niesmakiem spojrzał na mokrą mapę, po czym odezwał się do Grabowskiego i Rybnickiego:

-Panowie, dostaliście swoje zadanie, razem z panem Janisławem nie będziemy panom przeszkadzać. Niech młodzi geniusze nie będą rozpraszani przez starych działaczy! Panie Janisławie, proszę pana na taras.

Wjechali windą - na wygodę obrońców Ojczyzny prądu nie żałowali. Żar lejący się z nieba nie spodobał się ani Żukowskiemu, ani Karwasowi, ale niezły widok na dobry kawałek Warszawy dobrze wpływał na poważne rozmowy. Socjaliści potrafili daleko zajść, zwłaszcza jeśli po drodze wyzbywali się socjalistycznych złudzeń - na tym samym tarasie Józef Piłsudski przepraszał Ukraińców, że nie udało mu się odbić dla nich Ukrainy. Krótkie, łzawe przemówienie, a potem, po spisaniu wszystkich oficerów w obozie dla internowanych, wydał ich bolszewikom. A potem, zgodnie z dziejową karuzelą - koleżkowie zarabiali, a proletariat zawsze będzie tylko proletariatem. A potem wielu z tych koleżków przemelinowało się w PPR i PZPR, by ostatecznie wysyłać swoich synów na zagraniczne stypendia na kapitalistyczny Zachód. Zarówno Karwas, jak i Żukowski odczuwali mocno tę logiczną ciągłość w sprawowaniu władzy nad Krajem Przywiślańskim.

Oparci o balustradę, spokojnie ciągnęli wódę za wódą. Byli pewni siebie, wręcz bezczelnie - zresztą, czemu mieliby nie być? Od dekad byli panami sytuacji. Teraz też się wywiną.

-Dopilnowałem koniecznych interesów, Janisławie. Moja misja skończona. Jutro o tej porze będziemy popijać w Juracie. W taki skwar to nic tylko jechać nad morze - nawet ten nasz śmierdzący Bałtyk przy takiej temperaturze jest znośny. Nie to, co Soczi, rzecz jasna. Jestem w Komitecie Olimpijskim, ale coś mi się nie wydaje, żeby te igrzyska się odbyły...

Wyciągnął paczkę mocnych, ruskich papierosów. Jeżeli prawdę mówi powiedzenie, że klasę mężczyzny poznaje się po tytoniu, jaki pali, to Karwas w pełni zasługiwał na swoje ukończone cztery klasy szkoły partyjnej. Zaciągnął się mocno i przez chwilę zapanowało milczenie. Żukowski nie przerywał. Coś jednak przykuło jego uwagę. Kiedy podnosił po raz kolejny szklankę whisky, oślepiło go odbite skądś światło. Rozejrzał się dyskretnie, co też mogło spowodować tego "zajączka" i spostrzegł czającego się Rybnickiego. Serce zaczęło mu mocniej bić. Karwas, nic nie spostrzegłszy, kontynuował:

-Piloci na Okęciu dawno by sami uciekli, ale trzymamy ich rodziny jako zakładników. Coś się w tym dziadostwie zepsuło, niestety, ruska myśl techniczna jest jaka jest. Wsio charaszo, wsio charaszo, a jak się samolot rozleci, to wina pilota. Nieważne, czy serwisowane, czy nie, nieważne, czy jakaś pancerna brzoza, he he. Ja bym się jednak wolał nie rozlecieć, więc to wszystko musi potrwać...

Odwrócił się do Żukowskiego i zmierzył go chłodnym spojrzeniem:

-Musisz mi pomóc, Janisławie, by to wszystko kręciło się aż do ostatniej minuty. Wiesz, walnąć parę przemówień do narodu, o ewakuacji, o prądzie, o naszych F16, które tylko czekają, by zbombardować paru zadżumionych... W zasadzie nikt tu nie został. Sama gównarzeria, posłowie z ostatnich ław. Szczurki. Każdy z nich chce kurna walczyć z kryzysem, żeby się wywindować. A na takim gównie wywindować się nie da. Telewizji nie ma, Miecugow z Olejnik programu nie zrobią, Michnik nie przeprowadzi wywiadu, Karnowscy z Sakiewiczem nie oplują, żeśmy żydowscy agenci i PiS by to zrobił lepiej... Chcą popularność na ludzkiej pamięci zrobić, amatorzy - wyszczerzył zęby w uśmiechu.-A jak to całe gówno się skończy, to my przecież napiszemy, jak było naprawdę i czyja to była wina. A ci o których tamci zabiegają... Kto wie, czy za pięć minut nie będą chcieli zeżreć im mózgów? To jak, Janisławie. Mogę na ciebie liczyć?

Cytat:
Mechanicznie:
  • Grabowski, niezgłoszona nieobecność, Kroki do śmierci -2
  • Karwas wie, że Żukowski wie: Żukowski, Kroki do śmierci -2
  • Żukowski spostrzega (test Rozsądku+, poz. 20), że Rybnicki podsłuchuje, Karwas (poz. 21) nie spostrzega.
  • Grabowski, Panika 0, Kroki do śmierci 7.
  • Żukowski, Panika 0, Kroki do śmierci 8.
Czas na odpisanie do 2 I
 

Ostatnio edytowane przez Cooperator : 02-01-2014 o 08:27.
Cooperator jest offline  
Stary 27-12-2013, 13:59   #20
 
Pechowy Ninja's Avatar
 
Reputacja: 1 Pechowy Ninja nie jest za bardzo znany
Widok tłumu ludzi uciekającego w popłochu przeraził Michała.

Setki ludzi biegły przed siebie w totalnej panice. Barykada padła, a wraz z nią część strefy.

Myśl, myśl. - Powtarzał sobie Schmidt w głowie. Musiał okiełznać strach.

Matka. - Przypomniał sobie nagle. Wyszła po wodę. Była w tłumie gdy pacjenci przedarli się przez barykady. Była już starszą osobą, jej sprawność fizyczna nie należała do najlepszych. Z drugiej strony strach dodawał sił do biegu, a matka była jedną z twardszych kobiet jaką znał.

Michał domyślał się, że pierwsze kroki Irena skieruje do domu. Nie zostawi swojego ukochanego syna i mieszkania.

Z drugiej strony w miejscu gdzie byli zaraz miało zaroić się od zombie. Zostanie tutaj było co najmniej ryzykowne. No i ten cholerny pacjent na górze...

W tym momencie Schmidt usłyszał krzyk. Przerażający krzyk osoby która właśnie jest mordowana.

Długo miał nie zapomnieć tego dźwięku.

Nie było czasu na myślenie- trzeba było działać. Skoro nie można było liczyć na pomoc wojska ani policji, sam musiał zająć się tym potworem. Postanowił wbiec na górę do mieszkania, wziąć nóż z kuchni i zabić to coś, czymkolwiek było. Wiedział, że musi to zrobić, inaczej, jeżeli jego matka tu wróci, natknie się na to monstrum.

-. Poczekaj tu na mnie, zaraz wracam, nigdzie nie odchodź !- Krzyknął do Leny.

Pobiegł na górę. Jego plan był prosty- gdy już zabił pacjenta, miał zamiar uciec z Leną. Chciał biec do środka strefy, do terenów zajmowanych przez polityków. Te na pewno były dobrze obstawione przez żołnierzy. Liczył, że nowa posada Kuby i powołanie się na niego da im dostęp do tego miejsca.

A potem ? Nie było innego wyjścia, musiał wrócić tu i odszukać matkę.
 

Ostatnio edytowane przez Pechowy Ninja : 27-12-2013 o 14:01.
Pechowy Ninja jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172