Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-12-2013, 16:28   #21
 
Davout's Avatar
 
Reputacja: 1 Davout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputacjęDavout ma wspaniałą reputację
Żukowski nie tracił zimnej krwi - w istocie widok "gumowego ucha" rozbawił go. Amatorszczyzna - pomyślał. Kto go uczył szpiegostwa? Tępy młokos chce ocalić świat. Czy kiedykolwiek pula genetyczna dla nich się wyczerpie? Proporcje między skurczysyństwem (czego dumnym reprezentantem jest Janisław właśnie) a bohaterszczyzną zawsze wypadały blado dla tego pierwszego. Zresztą - nieważne.

W czasie kiedy senator plótł swoje trzy po trzy, eks-agent również wyjął swoje papierosy. Gardził tymi ruskimi. W czasach ustroju słusznie minionego był na nie skazany. Na szczęście jednak - nigdy nie wygadał się, że smakują jak suszone bryły węgla. Elegancka, emaliowana papierośnica błyszczała w pełnym słońcu jak psu jajca. Wyciągnął jednego, zapalił - i bawił się puzderkiem, puszczając dyskretne zajączki. Jednego z nich skierował wprost między oczy Rybnickiego.

- Sławku, oczywiście możesz na mnie liczyć - Żukowski odwrócił twarz do niego, ciągle opierając się o balustradę i paląc papierosa. - Zastanawia mnie tylko, jak taka współpraca będzie wyglądała.. Mamy, hm, ograniczony wpływ na ludzi. Oni potrzebują słów otuchy. Może nawet fałszywych, ale jednak.

Żukowski gra na czas, jak przyczajony tygrys czeka na reakcję Rybnickiego. Przed senatorem udaje zakłopotanego, nerwowo strzepuje popiół za balustradę.

- Powiem wprost, Sławku: chodzi o moją rodzinę. Danka jest sparaliżowana, nie przetrzyma podróży.. - troskliwie przypomniał senatorowi o ciężkiej egzystencji jego byłej żony (z którą od pięciu lat nie utrzymuje kontaktu).
 
Davout jest offline  
Stary 29-12-2013, 17:54   #22
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Ryszard nie sądził, że pomyśli z wdzięcznością o ostatnich tygodniach ciężkiej pracy. Gdyby przyszło mu biec miesiąc temu, już dawno chwytałby oddech, wsparty o jakiś budynek. Tym niemniej starał się patrzeć realistycznie - trochę harówki nie zrobi z niego sportowca.
Czuł znajomy ścisk żołądka - to silny stres. Pomimo upału, zrobiło mu się zimno - efekt odpływania krwi z naczyń włosowatych w skórze, podpowiadała pamięć, przywołując absurdalną w tym momencie scenę wywiadu z jakimś ekspertem w "Pytaniu na śniadanie". Poczuł się zupełnie nie na miejscu. Biuro, wyjazdy służbowe, a w domu telewizja i książki - to jest jego życie. Przepocona koszulka, ból mięśni, ucieczka, niebezpieczeństwo - co to jest???
Pozwolił sobie na chwilę odpoczynku. Z dwóch kierunków zbliżali się pacjenci, wybrał więc drogę ucieczki jak najdalej od nich. Rozglądał się uważnie - może jakiś porzucony rower, albo jakaś kryjówka?
 
Reinhard jest offline  
Stary 29-12-2013, 23:11   #23
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Milikowi pot gęsto zalewał oczy, na budowie została jego koszulka i krem na poparzenia oraz manierka z wodą. Bez koszulki był szczególnie narażony na ugryzienia i zadrapania. A mimo to, zrobił strasznie głupią rzecz. Stanął przed domem i rozdarł mordę, ile tylko miał dechu w piersiach i to nie raz, ale kilka razy.

- MATEUSZ! MATEUSZ! Kurwa... KULIG! Otwieraj do cholery klatkę!

Nie wiedział czy jego wrzaski cokolwiek zdziałały, ale dopóki ożywczyki były jeszcze dość daleko, mógł próbować wejść komuś do mieszkania przez ów nisko zawieszone balkony. Same ożywczaki nie były na tyle chyba sprytne, aby wejść za nimi. Przynajmniej na filmach nigdy nie były.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 30-12-2013, 09:40   #24
 
Pasiasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Pasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetnyPasiasty jest po prostu świetny
Trzeba będzie się przerzucić na pistolet z tumnikiem.- pomyślał Kodowski, który zrozumiał, że jego, chodź pojedyncze strzały z karabinu snajperskiego- przyciągają jeszcze więcej zarażonych.
Może spróbujemy wejść na jakiś dach? Dobrze jest się z niego bronić i też widać, czy w pobliżu nie czają się zarażeńce.- mówił to wyciągając mały pistolet, z bocznej kabury umocowanej na skórzanym pasku.
To jest bardzo dziwne, że zarażeni byli tak daleko, a on już wpadł w panikę i odruchowo wystrzelił jednemu z nich prosto między oczy- nie myśląc o żadnych tego konsekwencjach. A jeszcze obecność w tej grupie jego żony nie przyprawiała mu powodów do spokoju. Trzymaj się blisko mnie.-te słowa powtarzał praktycznie w kółko, ale ani on, ani chyba nikt inny na to nie zwrócił uwagi.
Jack dobrze mówił, nożna było spróbować wejść przez balkon. W końcu nasi przeciwnicy-fakt, są cholernie niebezpieczni- ale do najmądrzejszych nie należą. Wiedział też, że taki balkon nie powinien stanowić problemu dla jego żony, więc jak dla niego na tą chwilę był to najlepszy pomysł.
 
__________________
"The oldest and strongest emotion of
mankind is fear" -H. P. Lovecraft
*****
Szukam MG, który przyjmie początkującego gracza pod swoje skrzydła ;)
Pasiasty jest offline  
Stary 02-01-2014, 20:23   #25
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Lena Sarnecka, Michał Schmidt

Lena spojrzała na Schmidta jak na wariata:
-Michał, jeśli myślisz, że pozwolę ci iść tam samemu, to ci zupełnie odbiło! - zanim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, puściła się biegiem po schodach, by ostrożnie zwolnić, kiedy dochodziła na piętro, gdzie mieściło się mieszkanie i gdzie zostawiliście stwora. Michał sprawnie do niej dołączył.

Zarażony, odwrócony do nich tyłem, wydawał z siebie obrzydliwe, mlaszczące dźwięki. Towarzyszył mu charkot i jęki ofiary, która powoli, zbyt powoli, się wykrwawiała. Dresiarz naruszył jej tętnicę szyjną, ale za mało, by spowodować litościwy zgon. Pożerał ją żywcem. Tylko pulsująco zwiększająca się plama krwi odmierzała nieunikniony czas.

Poznali dziewczynę, która była ofiarą, po conversach i markowych jeansach. Ucztujący na niej Szwędacz zasłaniał jej twarz, a włosy - wiedzieliście, że jasnobrązowe - były zupełnie zlepione krwią. Kiedy Michał z Leną otwierali drzwi do mieszkania, zwrócili uwagę na drgające w agonii palce. Paznokcie pomalowała na czerwono...

Schmidt w kuchni znalazł długi ostry nóż, Sarnecka uzbroiła się w porządny śrubokręt i młotek, znalezione w skrzynce z narzędziami. Spojrzawszy na siebie porozumiewawczo, odetchnęli głęboko i przekręcili klamkę.

Potwór nigdzie się nie ruszył, usłyszawszy jednak skrzypnięcie drzwi, podniósł wzrok znad ofiary i zwrócił się w kierunku Michała i Leny, ukazując całe zakrwawione oblicze. Spomiędzy zębów wystawał mu strzęp ciała. Michał i Lena podeszli do stwora od dwóch stron - Michałowi trafiła się ta, na którą zarażony kulał, myśląc, że to go spowolni.

Szybkość dresiarza zaskoczyła ich oboje. Może to nie problemy z nogą były problemem dla niego przy zejściu ze schodów, a bardziej zawiniła niechlujna sztuka budowania schodów z lat 50tych? W każdym razie, zanim Schmidt zdążył wyprowadzić cios, zarażony zacisnął ręce na jego szyi i błysnęły zakrwawione zęby. Schmidt nie stracił głowy, siłując się z potworem, widząc, że za nim jest Lena.

Lena chwyciwszy oburącz młotek, zadawała cios za ciosem w głowę potwora, starając się przebić czaszkę. Życie to jednak nie film, a jedynym, co udało jej się zrobić, to na tyle wstrząsać równowagą dresiarza, by nie mógł ugryźć Michała. Ten oparł się o balustradę schodów i odbił się mocno, odrzucając w końcu od siebie szwędacza. Zaskoczona nagłym ruchem Lena nie była w stanie odskoczyć w porę i ożywieniec wpadł nią, oboje przewrócili się na dogorywającą ofiarę.

Schmidt dopadł zarażonego, kiedy wyciągał ręce po leżącą tuż obok Lenę. Chwycił mocno za kaptur od dresu i wbił mu w oko długi, kuchenny nóż aż po rękojeść. Przekręcił go jeszcze, powiększając ranę. Dresiarz padł na podłogę i znieruchomiał.Lena chwiejnie wstała, spoglądając nieco nieprzytomnie to na powalonego przeciwnika, to na Michała. Oboje zdali sobie sprawę, jak nienaturalnie spokojni byli w czasie całego zajścia.
Lena spojrzała po sobie, dostrzegła, że jej ubranie jest mokre od krwi dziewczyny. Sarnecka podeszła do Schmidta. Chwilę stali w milczeniu, po czym nagłym ruchem rzuciła mu się na szyję, pocałowała mocno w usta, a potem... Zupełnie się rozryczała.

Cytat:
Mechanicznie:
  • Konfrontacja ze Szwędaczem, Lena i Schmidt poz. 22-27,
  • Trzy tury walki ze Szwędaczem: Schmidt Kroki do śmierci -3
  • Konsekwencja nieudanego testu Sprawności (poz. 22), Schmidt Kroki do śmierci -1
  • Schmidt, pechowa 6, Sprawność+
  • Schmidt, 3 szczęśliwe jedynki, Panika -3
  • Schmidt, Panika 0, Kroki do śmierci 5
Zdzisław Klepacz, Andrzej, Agata

-Jedź do placu Narutowicza, tam jest największy posterunek. Dużo żołnierzy, powinno być bezpiecznie - powiedział łącznościowiec. Klepacz wykręcił beczkowozem i pomknął Filtrową, trąbiąc na uciekających przed nimi ludzi.

-Niech pan zjedzie na tory - poradziła Agata i rzeczywiście okazał się to niezły pomysł. Dosłownie po chwili byli przy placu. Ich oczom ukazał się widok przerażający. Setki zarażonych wchodziły od południowo-zachodniej strony placu, od Wawelskiej. Żołnierze w szyku i porządku barykadowali się w Urzędzie Marszałkowskim, zapewne czekając na posiłki. To była z pewnością dobra fortyfikacja, z wysokimi oknami i grubymi murami. Z odgłosów młotków i przerażonych twarzy w budynkach mieszkalnych można było poznać, że również mieszkańcy postanowili czekać na przybycie "kawalerii". Andrzej zaczął majstrować przy swoim radiu, szukając odpowiedniego kanału.

-Uciekajmy stąd! Do placu Zawiszy! - rzuciła Agata.

Ryszard Malinowski

Skoro pacjenci szli od wschodu i zachodu, a na południu kończyła się strefa, logicznym byłoby skierowanie się na północ, ku placowi Zawiszy. Ryszard zwrócił uwagę na to, że tuż przy ogrodzeniu Filtrów stała wiata przystanku autobusowego - można było na nią wejść i w ten sposób łatwo przekroczyć ogrodzenie, po czym już na terenie Filtrów, odgrodzonym od wszystkich zarażonych solidnym murem, iść w tamtym kierunku. W krzakach obok przystanku leżał także rower Veturilo - zapewne niepodokręcany, poobijany i z nie najlepiej napompowanymi oponami, ale jednak rower. Bardziej niepokojąca była dość duża kałuża krwi obok tego roweru.

Kuba Rybnicki, Janisław Żukowski

-Jeśli nie przetrwa podróży, to nie ma sensu jej zabierać - stwierdził twardo senator.-Musisz dokonać wyboru, Janisławie. Unikać zbędnego balastu. Możesz wziąć dzieciaki, raczej takich w pieluchach nie masz - obrzucił biznesmena spojrzeniem, po czym się uśmiechnął -no, chyba, że gdzieś parę zmajstrowałeś niedawno. Postawiłem już dzielnych junaków w gotowości, nasza dzielna młodzież przygotuje plan, który rozpocznie się o ósmej wieczorem. Myślę, że pakowanie węgla im zajmie kilka godzin - może do północy, może trochę dłużej. Kiedy będą wracać, doczepimy na Zachodnim wagon z nami i przebijemy się do lotniska. A potem fru, na lotnisko agenta Bolka, gdzie przesiądziemy się w śmigłowiec do Juraty.

Rybnicki dalej siedział w tej samej pozycji, a Karwas, zamyślony, kontynuował:

-Poproszę cię, byś powiedział parę słów do judenratów - w czasie epidemii powołano do kontaktowania się z ludźmi coś na kształt reprezentacji mieszkańców poszczególnych bloków albo osiedli. Elity ironicznie zwały je "judenratami", po stworzonych przez Niemców radach żydowskich w gettach.-Ludzie im ufają, a jak nie, to im mordy obiją. Ale akurat o przyjęcie planu ewakuacji się nie boję. Ludzi przygnębia wizja martwego miasta. A tam wiesz, drzewka, rzeczki, łosie...

Rybnicki chyłkiem wycofywał się do wyjścia z tarasu...

Tom Grabowski

-Opuszczę cię na chwilę - powiedział Rybnicki i zniknął w chwilę po tym, jak Żukowski i Karwas opuścili pokój. Tom patrzył z niesmakiem na zalaną przez Żukowskiego mapę, mimowolnie przypatrując się kolejnym zaznaczonym na niej ulicom, punktom zbornym i posterunkami. Wiedział, że bez węgla przetrwanie Warszawy nie wydawało się możliwe. Przyglądając się mapie, usłyszał ciężkie kroki dochodzące z sypialni przylegającej do pokoju w którym się znajdował. Ktoś obrócił klamkę z tamtej strony, drzwi jednak pozostały zamknięte, wyraźnie zamknięte na klucz... Grabowski przez chwilę nasłuchiwał, a po gardłowym, niskim charkocie był nawet pewien - w pomieszczeniu obok znajdował się zarażony!

Cytat:
Mechanicznie:
  • Zgłoszona nieobecność (wreszcie )
  • Grabowski Udany test Rozsądku, za ścianą jest szwędacz.
  • Pechowa szóstka, Rozsądek+.
Czas na odpisanie 7 I
 

Ostatnio edytowane przez Cooperator : 07-01-2014 o 13:03.
Cooperator jest offline  
Stary 04-01-2014, 20:51   #26
 
Pechowy Ninja's Avatar
 
Reputacja: 1 Pechowy Ninja nie jest za bardzo znany
Wbił nóż z zimną krwią. Zabijał człowieka. Niby to nie był do końca człowiek, ale jednak...

Nie był to czas na moralne rozterki, toteż Michał, zwykle chętny do roztrząsania i dzielenie każdej swojej myśli, niczym włosa, na czworo, teraz nadzwyczaj szybko otrząsnął się z nostalgii.

Pomógł Lenie wstać, chciał coś powiedzieć, nie dała mu dojść do słowa. Zaskoczyła go namiętnym pocałunkiem. Potem zaskoczyła go jeszcze bardziej. Popadła w histeryczny płacz.

- Co, aż tak słabo całuje ?- Rzucił kiepskim żartem i lekko się zaśmiał. Objął ją i mocno przytulił, tego teraz potrzebowała. Krew z jej ubrania poplamiła jego koszulkę.

-. Idź do domu i przebież się. I tym razem posłuchaj, bez gadania.- Dodał z najjaśniejszym uśmiechem jakim tylko dysponował. By sobie i jej dodać otuchy.

Spojrzał na ofiarę. Znał tą dziewczynę, była jego sąsiadką od kilku lat. I chociaż nie była mu bliska, to widok kogoś znajomego, martwego, zagryzionego, mocno na niego wpłynął.

Swoją wiedzę na temat zarażonych opierał, jak większość, na amerykańskich filmach i serialach. Jeżeli wierzyć tym produkcją, to jego sąsiadka już niedługo zamieni się w zombie.

Spojrzał na nóż w swojej ręce. Dobić ją ?

Tego uczynić nie potrafił, mimo, że było to najrozsądniejsze rozwiązanie. Zamiast tego postanowił ją odizolować.

Nóż włożył za pasek, wziął zwłoki dziewczyny pod pachy i zaczął ciągnąć. Wrzuci ją do łazienki. Wodę już dawno im odcięli, więc był to najmniej potrzebny pokój. Postanowił że wyciągnie tylko apteczkę, jakieś kosmetyki itp. i zostawi ją tam. Ale co dalej ? Iść po matkę ? Przebijać się do strefy ? Na to już chyba za późno, za dużo czasu stracił na walkę z pacjentem, kto wie ilu z nich jest w pobliżu domu. A co jeśli ją dopadli ? A może tylko schroniła się u którejś ze znajomych, mieszkających bliżej wodopoju ?

-Poczekam.- Mruknął sam do siebie.-Najpierw schowam tą dziewczynę do łazienki, a później zamknę mieszkanie na klucz i poczekam.

Nie wiedział czy robi dobrze. Wiedział, że nic lepszego teraz nie wymyśli.
 
Pechowy Ninja jest offline  
Stary 04-01-2014, 22:40   #27
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Ryzykować? Ani z niego akrobata, ani rabuś...wyciągniętym marszowym krokiem podążał dalej na plac Zawiszy, trzymając się z dala od miejsc ograniczających widoczność i uważając na ludzi w panice. Wszędzie naraz umocnienia nie mogły paść, dojdzie gdzieś, gdzie jest porządek...Był gotów przyspieszyć do truchtu, jak tylko zauważy gdzieś pacjentów...
 
Reinhard jest offline  
Stary 04-01-2014, 22:53   #28
 
KapitanMorgan's Avatar
 
Reputacja: 1 KapitanMorgan nie jest za bardzo znanyKapitanMorgan nie jest za bardzo znany
Tomislav wciąż trzymał się za Milikiem. Nie znał gościa do którego biegli, ale w obecnej sytuacji był to drobny szczegół. Wziął kilka głębszych oddechów. Nagle Jacek zaczął wołać swojego kolegę.
-Popieprzyło cię? - zapytał agresywnie Tomi - Zachowuj się ciszej, zaraz ich tu wszystkich ściągniesz. Skurwiela najwidoczniej nie ma.
Przyjrzał się dokładnie blokowi. Spróbujmy wejść na ten balkon-wskazał najbliższy-Wypieprzymy cicho szybę i wbijemy do mieszkania. Może znajdziemy tam coś przydatnego i przeczekamy najgorsze..
Tomi nie czekając na Milika zaczął iść w stronę balkonu z zamiarem wspięcia się na niego.
Jeśli uda mu się dostać do mieszkania przeszuka je i zacznie obserwować wydarzenia z okna.
 
KapitanMorgan jest offline  
Stary 05-01-2014, 11:53   #29
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Bał się. Nawet bardzo. Nie był już młody, ale to, co działo się na ulicach przekraczało granice strachu u każdego. Młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni. Łamali się tak samo.

W takiej chwili z człowieka wychodziło to, co najgorsze. Albo to, co najlepsze. Zależnie, z jakiej wykuto go stali, czy jakoś tak.

Zdzisiek jechał szybko lecz nie za szybko, aby nie zniszczyć opon na torowisku. Czu się troszkę, jak kierowca karetki ignorujący przyjęte nakazy i zakazy. I było to uczucie dość miłe.

Uciekający ludzie stali się bezimiennym tłumem. To nic, że mógł wielu z nich znać, kiedy rozdawał im wodę. To nic. Teraz liczyło się tylko przetrwanie.

Słuchał się Agaty i parł cysterną na Plac Zawiszy. Wielkość pojazdu, którym kierował, utorowałaby mu drogę gdyby była taka potrzeba. Ale modlił się gorąco do Najświętszej Panienki, by takiej potrzeby nie było.

Chciał żyć, ale chyba nie za cenę innych. No chyba, że to komuniści. Tych mógłby rozjechać, gdyby coś. Ale jak poznać komunistę w tłumie.
 
Armiel jest offline  
Stary 07-01-2014, 13:24   #30
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Zdzisław Klepacz, Andrzej, Agata

Andrzej cały czas majstrował coś przy swoim radiu, nie zwracając uwagi na drogę. Wśród różnych dźwięków i szumów czasami można było wyróżnić alfabet Morse'a, strzępy rozmów rozlicznych patroli, a nawet przez chwilę udało mu się wejść na zabezpieczony kanał policji.

-Odcięto Nowowiejską, odcinają teraz Filtry. Kolejne drużyny wchodzą do akcji oczyszczenia. Siódemka, zgłoś.

-Tu Siódemka. Zgłaszam.

-Siódemka, pozycja.

-Trasa AL. Jedziemy z włączonymi głośnikami, by skupić na siebie jak największą uwagę zarażonych. Póki co sukces. Udało się w czwórce opanować sytuację, dojeżdżamy do szóstki.

-Brek. - włączył się nowy głos.

-Masz brek.

-Tu piątka. Siódemka, puśćcie jakąś dobrą muzykę, żeby się dobrze strzelało do zasrańców.

Śmiech.

-Siódemka do piątki. Wybacz, stary, ale mam tylko mp3 córki, od pół godziny katujemy się Rihanną.

-Są gorsze rzeczy.

-Nie doszliśmy nawet do połowy playlisty. Najgorsze jeszcze przed nami. Siódemka do piątki, po łączności. Siódemka do centrali.

-Słuchamy cię, siódemka.

-Przed nami pozycja szósta. Kiepsko to wygląda, dużo ich. Bardzo dużo. O kur...

-Siódemka, zgłoś! Co się dzieje?

Odpowiedziały już dalej tylko trzaski. Chwilowe rozluźnienie minęło i w beczkowozie. Andrzej pokręcił głową.

-Te geniusze próbowały odciągnąć wszystkich pacjentów od nas. Teraz je zebrali w jedno miejsce, tuż przy nas. I jeszcze odcinają Filtry, sukinsyny. Co to oznacza?

Po chwili było już wiadomo co. Dojeżdżając do placu Zawiszy od strony Raszyńskiej, zobaczyli wielki spanikowany tłum, kłębiący się przy wjeździe. Wkrótce nie dało rady dalej jechać. Z wysokości szoferki było widać, że wojsko ustawiło samochody w taki sposób, by stworzyły prowizoryczną barykadę. Rozstawili jeszcze kilka modułowych ogrodzeń jak na meczach, a nawet, choć brak sensu tego rozwiązania aż raził, worki z piaskiem. Tak jakby zarażeni zamierzali strzelać. Pozostawiono tylko wąskie przejście, przez które po kolei przeprowadzano ludzi, sprawdzając zapewne, czy nie mają śladów ugryzień. Spanikowani mieszkańcy napierali na żołnierzy, paru zarobiło kolbami od kałachów.

Andrzej zaklął, otworzył drzwi i spojrzał do tyłu.

-Zaraz będziemy mieli towarzystwo! - na horyzoncie rzeczywiście widniały już pierwsze szeregi zarażonych. A w dużo mniejszej odległości zobaczył Ryszarda Malinowskiego.

Ryszard Malinowski

Idąc szybkim krokiem i bacznie rozglądając się na boki, Malinowski zobaczył, że tłum przed nim w pewnym momencie się zatrzymał. Przez megafony wojsko ogłaszało, że objęto teren kwarantanną i żeby zachować spokój i poddać się kontroli. Ryszarda zastanowiło, czemu nie ma żołnierzy po drugiej stronie ogrodzenia Filtrów, gdzie by mieli świetne stanowiska strzeleckie. Póki co, jedynie kilkunastu spośród uciekających podejmowało próby przeskoczenia przez ogrodzenie, bezpieczne od natychmiastowego sforsowania przez zarażonych. Widział również różny efekt tych prób. Prawię na pewno siedmio-ośmioletni chłopczyk, podsadzony przez ojca, złamał nogę przy bolesnym upadku, gdy się ześlizgnął po drugiej stronie. Inni starali się dobić do budynków stojących po przeciwległej stronie ulicy, ale te zabarykadowali mieszkańcy czekając na dalszy rozwój wypadków. Ci, którzy uciekali do zaułków, pospiesznie stamtąd wracali, więc wydawało się, że zarażeni szli nie tylko głównymi drogami.

Zdzisław Klepacz, Ryszard Malinowski, Andrzej, Agata

-Rysiek! - zawołał Andrzej machając Malinowskiemu z szoferki beczkowozu. Malinowski idąc szybkim krokiem ulicą już wcześniej dostrzegł znajomy beczkowóz, ale żaden z pasażerów go nie zauważył. Teraz, kiedy utknęli w tłumie przed kordonem, mogli się lepiej rozejrzeć.

-Gdzie reszta? Co z nimi? Zaraz będzie gorąco, musimy uciekać!

Cytat:
Mechanicznie:
  • Zbliżanie się Szwędaczy, Klepacz i Malinowski Kroki do śmierci -1 (czas.)
  • Klepacz, Panika 1, Kroki do śmierci 8 (9)
  • Malinowski, Panika 1, Kroki do śmierci 6 (7)

Lena Sarnecka, Michał Schmidt

Michał zapatrzył się tępo na długą, czerwoną smugę krwi, która została po przeniesieniu zwłok. Czym to wytrzeć? Wody na to marnować nie można było, na sucho wytarcie niewiele dawało. Pomyślał o piasku, ale skąd go wziąć? Przy szkole na Nowowiejskiej było wprawdzie podwórko z piaskownicą dla przedszkolaków i młodszych dzieci, ale od dłuższego czasu służyła dość intensywnie jako latryna.

Usiadł na kanapie i czekał, aż Lena się przebierze. Równocześnie nasłuchiwał dźwięków z łazienki. Zamek nie był jakiś nadzwyczajny i pytanie brzmiało, jak długo wytrzymają po przemianie. Ile w ogóle zajmie, zanim sąsiadka wstanie z martwych? Jak ona się w ogóle nazywała, ta dziewczyna? Przeszukiwał pamięć, jakby to było bardzo istotne. Jakoś ją znowu uczłowieczyć. Sylwia? Beata? Milena? To była taka typowa nastolatka jak spod sztancy, z zaczesaną grzywką, w markowych ciuchach na jakie zarobiła roznosząc ulotki i ciułając kieszonkowe dawane od babci. Razem z inną dzieciarnią w tym wieku paliła pod murem Agencji Mienia Wojskowego pierwsze papierosy i próbując pierwszych poważnych trunków. Pewnie miała już na koncie więcej związków niż sam Schmidt.

Próbował przypomnieć sobie jej imię, może po to, by zapomnieć widok jej rozerwanej krtani i wielkiego, pogryzionego kawału mięsa w jaki zamieniła się dolna część jej twarzy. Może po to, by nie widzieć znowu przed oczami bąbelków spienionej krwi, kiedy próbowała oddychać. I tych czerwonych paznokci, równie czerwonej jak wszystko w promieniu kilku metrów od niej.

Kilku sąsiadów przechodziło przez ten czas, jaki upłynął od walki. Paru chyba nawet zwymiotowało na widok ciała zarażonego dresiarza. Schmidt siedział w spokoju i czekał...

Po jakimś czasie usłyszał szybkie kroki na schodach i ktoś pociągnął za klamkę. Rozległo się szybkie pukanie. Zanim zdążył wstać, otworzyły się drzwi do pokoju obok i wyszła z nich Lena. Znowu płakała, a on, zamiast się domyślić wszystkiego, jak ten kołek siedział w tym pokoju.

-O Boże, Kuba! Jak dobrze, że jesteś!

Do pokoju wszedł Rybnicki.

Lena Sarnecka, Kuba Rybnicki, Michał Schmidt

Z Rybnickiego lał się pot, na czerwonej, nabrzmiałej twarzy odbijały się mocno wybałuszone, przerażone oczy.

-Kuba, co ci jest? - spytała cicho Lena.

-Musimy stąd uciekać. Ewakuacja... to blaga. Politycy nas zostawią na pastwę losu...

Schmidtowi wydało się, że słyszy jakiś szmer z zamkniętej łazienki...

Cytat:
Mechanicznie:
  • Związanie i zabezpieczenie dziewczyny przed przemianą, Schmidt Kroki do śmierci +1
  • Schmidt, Panika 0, Kroki do śmierci 6
Tom Grabowski

Drzwi coraz mocniej łomoczą, skoro zarażony po drugiej stronie próbuje się wydostać.

Cytat:
Mechanicznie:
  • Grabowski, niezgłoszona nieobecność, Kroki do śmierci -3
  • Grabowski, niezdany test Odwagi (poz. 30)
  • Szczęśliwa jedynka, Panika -1, niezdany test, Kroki do śmierci -1
  • Grabowski, Panika 0, Kroki do śmierci 3
  • Grabowski jeśli nie odpisze w następnej turze - zginie
Janisław Żukowski

Rybnicki niezauważony wymknął się z tarasu. W kilka minut potem pokazał się pracownik hotelu, który zwrócił się do Żukowskiego:

-Proszę pana, na dole w bufecie oczekuje na pana pańska córka.

-Idź, Janek - odezwał się Karwas.-Spotkamy się na dole.

Cytat:
Mechanicznie:
  • Żukowski, niezgłoszona nieobecność, Kroki do śmierci -1
  • Żukowski, Panika 0, Kroki do śmierci 7
Justyna Kodowska,Mateusz Kodowski, Jacek Milik, Tomislav Milošević

Ram pa pa pam, ram pa pa pam...

-Rihanna? Co do... - kolejny refren zagrano dużo głośniej, więc to, co Kodowska miała powiedzieć na koniec, zostało zagłuszone. Również idący Szwędacze zdawali się zatrzymać, zaaferowani innym dźwiękiem.

Ram pa pa pam... Trzask.

Milosevic wybił szybę w oknie i bez większego problemu dostał się do mieszkania. Milik wszedł drugi, pomógł wejść Justynie. Kodowski dłużej patrzył za zarażonymi. Muzyka urwała się i tłum zataczających się, pokracznie idących postaci rozpoczął na nowo swą drogę w ich kierunku. Kapral dołączył do towarzyszy. Kiedy przeskakiwał przez balustradę, kątem oka wydawało mu się, że widzi beczkowóz Klepacza, zawracający z placu Narutowicza.

Mieszkanie było dwupokojowe, chyba mieszkali tam starsi ludzie - zarówno kredens, regał z zupełnie przypadkowymi książkami jak i duży, okrągły stół pachniały komuną. Milosevic włamując się do mieszkania zrzucił kilka doniczek z kwiatami, których duża ilość stała i na drugim oknie.

Szybko zorientowali się, że mieszkanie zostało opuszczone. Brakowało jedzenia, na ścianach widniały puste ślady, zapewne po rodzinnych zdjęciach. Drzwi zostały zamknięte od zewnątrz tak, że nie dało się ich otworzyć bez ich wyważenia. No, pewnie można by było też rozkręcić zamek, ale byłyby wtedy równie bezużyteczne - łańcuch w drzwiach raczej nikogo nie powstrzyma. Drzwi również nie wyglądały jakoś strasznie solidnie.

Schowani za firanką Kodowscy obserwowali ulicę. Po drugiej stronie było ogrodzenie za Filtrami i widzieli, że coraz więcej osób szuka tam schronienia. W końcu pojawili się pierwsi zarażeni. Sporo z nich miało na sobie szpitalne kitle, jedna starsza kobieta nawet dalej ciągnęła za sobą podciągniętą kroplówkę - to chyba pacjenci ze szpitala na Banacha. Szli jak lunatycy, nie zwracając baczniejszej uwagi na kamienicę, skupiając się na ciągle uciekających ludziach. Byli więc bezpieczni chwilowo...

Nie. Moment. Byliby.

Niestety, z górnego piętra poszły w ruch zapalone butelki z benzyną, zaimprowizowane mołotowy raz po raz rozbijały się o idących pacjentów. Coraz więcej głów odwracało się w kierunku kamienicy, część zarażonych zaczęła już sunąć w kierunku drzwi...

Cytat:
Mechanicznie:
  • Kodowski, niezgłoszona nieobecność Kroki do śmierci -1
  • Mieszkańcy kamienicy zwrócili na siebie uwagę Szwędaczy: Kodowski, Milik, Milosevic Kroki do śmierci -1 (czas.)
  • Kodowski, Panika 1, Kroki do śmierci 6 (7)
  • Milik, Panika 1, Kroki do śmierci 7 (8)
  • Milosevic, Panika 1, Kroki do śmierci 8 (9)
Czas na odpisanie 10 I
 

Ostatnio edytowane przez Cooperator : 07-01-2014 o 13:35.
Cooperator jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172