Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-07-2014, 17:03   #11
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Mark Cooper
Wizyta u Lockharda uzmysłowiła Cooperowi kilka rzeczy. Po raz kolejny pokazała moralną zgniliznę świat i ludzi na tak zwany wysokim. Nie było w tym co prawda nic odkrywczego, ale konfrontacja z człowiekiem, który dla rozgłosu gotów był bronić nawet mordercy, który bez skrupułów posuwał się do oszustw i matactw i przy tym wszystkim był z tego dumny, budziła w Cooperze fizyczną niemal odrazę.
Rozmowa z Lockhardem zachwiała również pewnością Marka, co do decyzji jaką podjął. Wszystko, co wydarzyło się w metrze było niemal jak jakiś zły sen. Z każdym kolejnym mijającym dniem zacierały się szczegóły z tamtych wydarzeń. I zapewne, gdyby nie zeszyt z notatkami i fragment gazety, Cooper straciłby pewność, czy to wszystko miało w ogóle miejsce.
Słowa Lockharda, że O'Brain to psychopata wryły się w pamięć Marka. Idąc na spotkanie z byłym gliniarzem czuł rosnące podniecenie i dreszczyk emocji.
Lada moment miało się okazać, jak wiele z tego co wydarzyło się w metrze jest prawdą.

Thomas O'Brain
Wizyta u Marka Coopera nie przyniosła nic poza wzburzeniem i rosnącym zdenerwowaniem. Przez reakcję sąsiada Thomas poczuł się jak zwykły menel, który nawiedza przyzwoitych ludzi.
Wbita głęboko w duszę postawa funkcjonariusza, osoby o pewnym statusie, o pewnej pozycji i władzy, nie pozwalała na pogodzenie się z tym faktem.
O'Brain był pewny, że sąsiad złoży skrupulatną relację z jego wizyty. Mogło się zdarzyć, że jego słowa spowodują niechęć Coopera i obietnica, którą złożył w tamtym dziwnym, mglistym i eterycznym wagonie metra przestanie obowiązywać.
O'Brain wiedział, że gdyby tak się stało to straciłby ostatnią nadzieję, ostatnią szansę na uratowanie swojej duszy.
Gdyby Cooper odmówił, to Thomas ponownie stoczyłby się na dno i już nic nie byłoby go w stanie z niego wydobyć.

Wracając do domu bił się więc z myślami i analizował sekunda po sekundzie całą rozmowę. Z każdą upływającą chwilą zdawał sobie coraz bardziej, że popełnił błąd, który może go kosztować bardzo wiele.
Z każdą chwilą rosło w nim też pragnienie napicia się. Organizm domagał się swojej codziennej porcji procentów. Dłonie trzęsły mu się coraz bardziej, a wszystkie narządy wewnętrzne zdawały się ssać go niczym kosmiczny odkurzacz.

Thomas siedział na kanapie i gapił się tempo w telewizor w którym wyłączył fonię. Na niewielkim stolik stała puszka piwa, która jakimś cudem jeszcze ostała się w lodówce.
Thomas spoglądał to na migoczące obrazy, to na puszkę, to na zegar, który ospale odmierzał czas do godziny szesnastej.

Thomas O'Brain, Mark Cooper
O godzinie piętnastej trzydzieści Mark Cooper zapukał do mieszkania numer 124 w starej czynszowej kamienicy na Brooklynie.
Obdrapana klatka i pomazana farbą drzwi zwiastowały niezbyt przyjemne wnętrze. Jednak to właśnie tutaj miał mieszkać były policjant Thomas O'Brain.

Gdy Thomas usłyszał pukanie do drzwi w pierwszej chwili myślał, że śni, że jego pragnienia wywołały w umyślę iluzję. Gdy jednak dźwięk się powtórzył drugi i trzeci raz nabrał on przekonania, że to nie sen.
Z obawą wstał i zbliżył się do drzwi. Drżącą dłonią chwycił klamkę i stanął na przeciwko mężczyzny, którego widział w swoim śnie. Mężczyzny, który obiecał mu pomóc.

 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 30-07-2014, 19:02   #12
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Topienie czasu, zwłaszcza gdy jest się alkoholikiem pogrążonym w rozpaczy nie jest przyjemnym.
Siedzę więc na małej kanapie, oglądam telewizję. Bardziej nieme obrazy, pełne surrealności. Ludzie są tak przyzwyczajani do tego co mają... do tego, że jest dźwięk. A przecież cisza, cisza bywa lepsza. Nie chcę słuchać entuzjastycznych reklam, zbędnego pieprzenia.

I wtedy, dokładnie o w pół do czwartej usłyszałem pukanie.
Zrywam się jak idiota, pełen nadziei. Niczym dziecko w Boże Narodzenie.
Podchodzę do drzwi, patrzę w judasza - tak, to on.
Otwieram drzwi i szybko się mu przeglądam.

Tak jak myślałem - ucieleśnienie amerykańskiego snu. Przykładny mąż, dobrze zarabiający pracownik. Może bankier? Na pewno ktoś znaczący. Nie co dzień chodzi się w idealnie skrojonym garniturze. W sumie, stać go. Miesza w dobrej okolicy, wygląda na zadbanego i kochanego - kurwa, też kiedyś taki byłem. A teraz jestem wychudzony, byłym gliną z alkoholowym nałogiem.
Dobra żona, pewnie jakaś wysoko notowana szprycha albo dobra mamuśka. Tacy nie gustują w byle czym, o nie.

Jednak.. nie, to chyba cień rzucany przez rysy twarzy. Mógłbym przysiąc, że ta wizja - pierwsze wrażenie ma jakąś skazę, że cień, który pojawił się przed chwilą był cieniem jego duszy, życia. Zupełnie jakby nabrudził w nim, nie był do końca uczciwy albo kogoś skrzywdził. Nie chodzi o ten mandat, chociaż taki ideał.. aż nieprawdopodobne. Jeden mandat za złe parkowanie, uregulowany błyskawicznie. Przez tyle lat zero kontaktu czy zatargów. Zero wezwań w charakterze świadka, spraw sądowych, przesłuchań. Istny anioł kurwa mać..
Anioł w idealnie skrojonym garniturze, na którego duszę pada tajemniczy cień, wykrzywiający jego idealny życiorys. Mój zmysł gliny szaleje, nie potrafię wyczuć tego gościa.
- Udało Ci się.. Właściwie to znalazłem Cię pierwszy, ale nikogo nie zastałem w domu. Proszę, wchodź.
Przesuwam się na bok i wraz z tym ruchem dostrzegam coś kątem oka. Jakby widmowa postać jego wzrostu, ożywiony cień pojawił się na chwilę. Przerażony stanem swojego umysłu odrywam wzrok. Masuje palcami oczy przez zamknięte powieki. To tylko zwidy.. zupełnie jak te w metrze.
Tak. Kolejny rzut spojrzenia to potwierdził - nie ma tam niczego.
Gdy Mark wchodzi do środka zamykam drzwi.
 
Gveir jest offline  
Stary 31-07-2014, 08:51   #13
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Stara czynszówka śmierdzi stęchlizną. Gdy wchodzę na klatkę schodową, przytykam dłoń do twarzy. Mam złe przeczucia, ale gdy już raz podjąłem sobie cel, realizuję go konsekwentnie. Wspinam się po kamiennych schodach na piętro. Znajduję odrapane drzwi z ledwo widocznym numerem mieszkania. Głęboki wdech. Pukam.
Otwiera mi człowiek, który zdecydowanie ma lepsze dni już za sobą. Długie kudły włosów opadają po wymizerniałej twarzy. Podkrążone oczy znaczą ślad długich, nieprzespanych nocy. Co życie z tobą zrobiło, Thomasie?
Nim cokolwiek zdążam powiedzieć, on zaczyna pierwszy:
- Udało Ci się.. Właściwie to znalazłem Cię pierwszy, ale nikogo nie zastałem w domu. Proszę, wchodź.
Przechodzę przez próg, cały czas obserwując zmęczonego gospodarza. Dosłownie na ułamek sekundy czuję dreszcz na całym ciele. Zdaje mi się bowiem... nie, to tylko przywidzenie. Pozostałość po metrze.
Idziemy do salonu. W pomieszczeniu panuje nieład. Po ziemi walają się puszki po piwie. Popielniczki stoją niemal na każdej, płaskiej powierzchni. Kurz osiada na wszystkim, tworząc aurę szarości. Nie lubię takich miejsc. Całe życie dbam o porządek wokół siebie. Inaczej nie potrafię klarownie myśleć. Ale rozumiem jednocześnie, że sprzątanie to ostatnio o czym myśli O'Brain. Nie siląc się na grzeczność, porządnie wytrzepuję miejsce na wersalce, gdzie zamierzam spocząć. Wreszcie siadamy na przeciwko siebie. Widzieliśmy się już wcześniej, ale teraz patrzymy po sobie nie dowierzając we własne istnienie. Próbuję rozładować napięcie.
- Niełatwo cię znaleźć. Powinieneś lepiej dobierać sobie prawników. Ten Lockhard sprzedałby cię za parę srebrników, niczym Judasz. Mówi się, że ktoś ma serce we właściwym miejscu, nie? W przypadku tego człowieka owym miejscem jest bank centralny.
Facet nawet się nie uśmiechnął. Patrzy na mnie beznamiętnie. Rzeczywiście, to wrak człowieka.
- Przejdźmy do rzeczy. Obydwaj wiemy, czemu tu jestem. Aczkolwiek, chcę mieć jasną sytuację. Pamiętasz mnie Thomasie? W jakich okolicznościach mnie widziałeś? Co mówiłem?
 
Caleb jest offline  
Stary 31-07-2014, 13:05   #14
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Wzdycham. Opuszczam lekko głowę i próbuje zebrać myśli. Jakby nie dość, że uwolniłem się od tych koszmarów - teraz muszę je przywoływać. Ale skoro Mark zobowiązał się mi pomóc.
- Pamiętam. Pamiętam ten cholerny koszmar. Metro, niekończący się pociąg metra. I mój strach, nie wiem przed czym, bo przecież nic mnie w tym koszmarze nie atakowało. Taka beznadzieja, wiesz? - podnoszę głowę i patrzę w oczy Coopera. Używam ostatków aury gliniarza, aby włączyć w sobie wykrywacz kłamstw. Resztki respektu, coś jak Brudny Harry. Glina poza granicami prawa i przyzwoitości.
- Jednak pomimo tej beznadziejności, uwierz mi: czułem jakąś celowość. Jakbym znalazł się tam z jakiegoś powodu. Ciągła wędrówka, z wagonu do wagonu. Sen był kurewsko realistyczny - wiesz, odczuwałem zimno, ciepło, każdy zmysł i bodziec z zewnątrz. I mógłbym przysiąc, że każdy wagon był inny.
Wstałem na chwilę. Podszedłem do półki na której trzyma pamiątki po Lucy. Biorę moje ulubione zdjęcie, oprawione w metalową ramkę. Biorę te ostatnie świadectwo mojej córeczki w dłonie, z pietyzmem, nabożnością. Boże, jak tęsknie za tym radosnym urwisem..

Wracam na kanapę i kładę na stoliku zdjęcie.


- Idąc przez te wagony czułem się dziwnie. Realny sen, część czegoś większego. Myślałem, że obudzę się na końcu jednak tak się nie stało. W jednym z wagonów znalazłem.. Lucy. Umierającą, w kałuży krwi. Padłem na kolana i zacząłem ją tulić. Zabrano mi najcenniejszą osobę, Cooper? Rozumiesz ten ból? Ja, były glina nie mogłem ocalić córki. Wytropić skurwiela i zabić go na miejscu. Myślę, że nikt by nie zipnął... dostałbym jeszcze nagrodę, albo pochwałę od przełożonych za wzorową postawę. Skurwysyna zapakowaliby do pieca krematoryjnego i tyle..
Z paczki Cameli leżących na stoliku wyciągam papierosa. Wkładam go w usta i szybko zapalam. Mały obłoczek dymu posyłam w górę, z dala od Marka. Widziałem jego minę - jest pedantem, perfekcjonistą. Nie lubi chaosu, ale ciekawe jak on zachowywałby się na moim miejscu...
- I potem pojawiłeś się Ty. Powiedziałem "Zobacz co jej zrobili?" Odpowiedziałeś lakonicznie "To nie kwestia boga. Ludzie są źli." Potem coś o zemście, że mam do niej prawo i pomożesz mi jej dopełnić. Pomożesz mi zemścić się na człowieku, który zamordował moją kochaną córeczkę.
Kolejny obłoczek dymu, kolejne emocje ulatują ze mnie. Nie mogę już płakać, nie mam łez. Czuje tylko pustkę, a wraz z pojawieniem się Coopera ogromną determinację, rosnącą furię ukierunkowaną na wypełnienie mnie siłą. Dopadnę tego śmiecia z pomocą Marka.. a wtedy, wtedy pożałuj. Znowu będzie głośno w mediach, jednak tym razem o tym, że Thomas O'Brain odnalazł mordercę i wymierzył sprawiedliwość.
- Co do tego adwokata... sam się zgłosił. Szukał pogłosu, sensacji. Wiem, że nie był tani, ani uczciwy. Właściwie to skurwiel był typem człowieka którego nienawidzę: świnia, która spasła się na cudzym nieszczęściu, o cieniu na duszy. Nic tylko sklepać mu mordę.
 
Gveir jest offline  
Stary 31-07-2014, 14:10   #15
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Thomas zaczyna mówić. Głos mu się łamie, ale widzę w nim resztki motywacji.
- Pamiętam. Pamiętam ten cholerny koszmar. Metro, niekończący się pociąg metra. I mój strach, nie wiem przed czym, bo przecież nic mnie w tym koszmarze nie atakowało. Taka beznadzieja, wiesz?
Świdruje mnie oczami. Bada.
- W tym cały problem. Człowiek najbardziej boi się tego, co niewidoczne.
- Czułem jakąś celowość. Jakbym znalazł się tam z jakiegoś powodu. Ciągła wędrówka, z wagonu do wagonu. Sen był kurewsko realistyczny - wiesz, odczuwałem zimno, ciepło, każdy zmysł i bodziec z zewnątrz. I mógłbym przysiąc, że każdy wagon był inny.
Pokiwałem głową. Moje wrażenia były bowiem podobne.
- To nie był sen. Twoja świadomość po prostu połączyła się z tamtym miejscem. Nie patrz tak na mnie. Nie wiem czym ono jest, ale byłem tam dłużej i swoje wiem.
Thomas podszedł do regału i zdjął jakieś zdjęcie. Postawił je przede mną, odwracając głowę. Z pewnością miał łzy w oczach. Nic dziwnego. Dziewczynka na fotografii była jak z obrazka. Małe, słodkie dziewczątko. Co za chory psychopata mógłby skrzywdzić taką istotę?
Pozwalam O'Brainowi mówić. Czuję, że tego potrzebuje.
- Idąc przez te wagony czułem się dziwnie. Realny sen, część czegoś większego. Myślałem, że obudzę się na końcu jednak tak się nie stało. W jednym z wagonów znalazłem.. Lucy. Umierającą, w kałuży krwi. Padłem na kolana i zacząłem ją tulić. Zabrano mi najcenniejszą osobę, Cooper? Rozumiesz ten ból?
- Nie będę cię okłamywał. Trudno mi zrozumieć, gdyż sam nie jestem ojcem. Ale gdy cię spotkałem, czułem twój ból. Nie w sensie empatycznym. Tamto miejsce, rozumiesz, jest wielokrotnością osadzonych w nim emocji.
Biorę pustą butelkę i przykładam jej szyjkę do zapalonej lampki. Światło rozlewa się po szkle i resztkach płynu weń.
- Rozczepia pragnienia, uczucia, instynkty - kontynuuję, obrazując swoje słowa - W ten sposób można je zobaczyć na własne oczy. Gdy zatem ujrzałem twój ból, wiedziałem że nie blefujesz.
Thomas spojrzał na mnie jakoś inaczej. W jego oczach ujrzałem na moment coś innego niż rezygnacja. Nadzieję?
- Pomożesz mi zemścić się na człowieku, który zamordował moją kochaną córeczkę - chciał się upewnić, że potwierdzę swoją deklarację.
- Tak. Dotrzymam słowa. Nie bez powodu się tam znalazłem. Jeśli mieliśmy się tam spotkać, abym ci pomógł, niech tak będzie. Niezbadane są ścieżki pana - kończąc te słowa, zerkam po regałach mieszkania w poszukiwaniu Biblii.
Podchodzę do okna. Otwieram je na rozcież. Do środka wpada świeże powietrze. Miła odmiana.
- Musisz wziąć się w garść. Swoją córkę będziesz mógł opłakiwać, gdy to wszystko się skończy. No dobrze. Trzeba od czegoś zacząć - zataczam kółka w pokoju, przypominając sobie ostatnie zdarzenia oraz wizje - Widziałem go w tamtym świecie, ale pamiętam to jak przez mgłę. Czekaj. 7Pack! Firma kurierska. Zdaje się, że ten skurwiel tam pracował.
 
Caleb jest offline  
Stary 31-07-2014, 14:55   #16
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Chłonę całą rozmowę niczym ćpun. Słowa są mi potrzebne, spotkaliśmy się w tak nierealnym miejscu i złożył mi tak realną przysięgę.
Cooper podchodzi do okna i otwiera je. Powiew powietrza atakuje małe mieszkanie, wywiewając z niego resztki trosk i żalu. Mam dziwne wrażenie, że ten człowiek był tym czego potrzebowałem - do bólu racjonalnym liczydłem, mózgiem, który pomoże mi w ustawieniu całej układanki.
-Musisz wziąć się w garść. Swoją córkę będziesz mógł opłakiwać, gdy to wszystko się skończy. No dobrze. Trzeba od czegoś zacząć
Kiwam głową na te słowa. Gaszę papierosa i zbieram butelki. Wszystkie lądują w koszu, tak samo jak jakiś etap mojego życia.
-Widziałem go w tamtym świecie, ale pamiętam to jak przez mgłę. Czekaj. 7Pack! Firma kurierska. Zdaje się, że ten skurwiel tam pracował.
Będąc w kuchni dobiegają do mnie te słowa. Czyli widział jego twarz.. to punkt zaczepienia.
Wychodzę z pomieszczenia i uruchamiam komputer.
- Jak duże masz kontakty? Co potrafisz i możesz? Kim jesteś z zawodu? Mogę przeczesać kartoteki policyjne, uruchomić pewne kontakty.. nawet te nielegalne. Zdobycie broni tez nie jest problemem. Jeśli pamiętasz tego gościa i coś wywinął, znajdziemy go w kartotece.
Kolejny raz siadam przez sprzętem, ryzykując własną głowę. Z resztą, chuj z nią! Zemsta to zemsta, nic mnie nie powstrzyma.
 
Gveir jest offline  
Stary 01-08-2014, 09:13   #17
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Staję za plecami Thomasa, gdy uruchama on komputer. Mężczyzna jest poddenerwowany. Wreszcie coś mamy, więc wcale się nie dziwię. Zanim ekran logowania pojawia się na ekranie, O'Brain pyta mnie:
- Jak duże masz kontakty? Co potrafisz i możesz? Kim jesteś z zawodu?
- Pracuję w urzędzie podatkowym. Mogę się dostać do wielu informacji, ale bardziej finansowych niż personalnych.
- Jeśli pamiętasz tego gościa i coś wywinął, znajdziemy go w kartotece.
- Wiesz. Tam wszystko było kaskadą dziwnych zdarzeń. Ciężko mi z pamięci wyłowić jego twarz w szczegółach.
Chwilę się zastanawiam. Thomas nie uderza palcami w klawiaturę i czeka. Nieaktywny komputer uruchamia oszczędzanie energii. Ekran gaśnie, teraz widzę w nim tylko odbicie policjanta.
I wtedy dociera do mnie pewien fakt.
- Nie, zapomnij. Było tego zbyt wiele. Jedno miesza mi się z drugim.
Wracam bez słowa do salonu i zatapiam się na kanapie. Niewyłączony telewizor nadaje wiadomości. Jakiś karambol na drodze stanowej. Sanitariusze transportują kilka ciał na noszach do ambulansu. Przyglądam się temu, ale myślę zupełnie o czym innym. Niedawno takie obrazy by mnie obrzydzały.
Pewnie tamten teraz pomyśli, że coś ukrywam i ma rację. Kiedy Thomas wraca do pokoju ze zdezorientowaną miną, podejmuję decyzję. Wszystko na jedną kartę.
- Nie wiem co sobie o mnie myślisz, nie zależy abyś miał mnie za zdrowego psychicznie. Wiedz jednak, że dotychczas byłem osobą twardo stąpającą po ziemi. Także podobne zwierzenia przychodzą mi trudno. Ten kurier, to chyba byłeś ty. W metrze coś próbowało mi wyperswadować, że jesteś mordercą. Ale nie wierzę w to. Jest jeszcze coś. Od kiedy "wróciłem", miewam dziwne przebłyski. Słabo śpię, może to dlatego. Niemniej powinieneś o tym wiedzieć. Gdy tu wszedłem, miałem chwilową wizję, jakby coś cię otaczało. Potem, kiedy pokazałeś mi to zdjęcie - wskazuje palcem na obramowany obraz Lucy - Widziałem jakiś magazyn i tam też twoją córkę.
 
Caleb jest offline  
Stary 01-08-2014, 10:36   #18
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Już mam zamiar wpisywać wszelkie hasła, uruchamiać wielką maszynę, gdy Cooper odchodzi od biurka.
- Nie, zapomnij. Było tego zbyt wiele. Jedno miesza mi się z drugim.
Siada na kanapie, a ja odwracam się do niego. Zaczynam słuchać, mam wrażenie, że gość chce coś wyznać.
- Nie wiem co sobie o mnie myślisz, nie zależy abyś miał mnie za zdrowego psychicznie. Wiedz jednak, że dotychczas byłem osobą twardo stąpającą po ziemi. Także podobne zwierzenia przychodzą mi trudno. Ten kurier, to chyba byłeś ty. W metrze coś próbowało mi wyperswadować, że jesteś mordercą. Ale nie wierzę w to. Jest jeszcze coś. Od kiedy "wróciłem", miewam dziwne przebłyski. Słabo śpię, może to dlatego. Niemniej powinieneś o tym wiedzieć. Gdy tu wszedłem, miałem chwilową wizję, jakby coś cię otaczało. Potem, kiedy pokazałeś mi to zdjęcie - wskazuje palcem na obramowany obraz Lucy - Widziałem jakiś magazyn i tam też twoją córkę.
Kiwam głową. Ta wizja, sen.. a może to był czyściec, wypaczały rzeczywistość i umysł. Oboje czuliśmy dziwne rzeczy tam, w tym przeklętym wagonie metra. Moja pamięć ledwo funkcjonuje, ale te słowa o firmie kurierskiej..
- Mam dziwne przeczucie. Mówi mi, że za tym morderstwem stało więcej niż jedna osoba. Nie umiem podać Ci racjonalnych argumentów, to po prostu przeczucie gliniarza. Pamiętam, że szukałem białego samochodu i.. cholera. Ta firma kurierska o której mówisz - z jakiegoś powodu..
Wstaje z krzesła i idę napić się zimnej wody. Dlaczego umysł płata mi figle i wyciąga masę dziwnych kawałków? Zamiast setki małych, mógłby podać dziesiątki większych. Wypijam łyk zimnej wody. Szczęście, że lodówka pracuje jak należy. Odstawiam szklankę i wychodzę z kuchni. Spoglądam na Marka i dokańczam zdanie, teraz nieco pobladły
- Z jakiegoś powodu pamiętam scenę: ja przed szafką na ubrania firmy kurierskiej o której mówiłeś
 
Gveir jest offline  
Stary 01-08-2014, 13:13   #19
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
- Mam dziwne przeczucie. Mówi mi, że za tym morderstwem stało więcej niż jedna osoba.
Spoglądam na Thomasa. Kolejna, swobodna właśnie myśl wpadła mi do głowy.
- Jesteś policjantem. Na pewno wielu ludziom zaszedłeś za skórę. Czy nie było grupy, której szczególnie zależało na twoim nieszczęściu?
O'Brain kręci się niespokojnie po mieszkaniu ze szklanką wody w dłoni. Musi go nosić po odstawieniu alkoholu. Będę musiał na niego uważać. Przy ciągu jaki przeszedł, najmniejszy kompromis będzie fatalnym powrotem do nałogu.
- Z jakiegoś powodu pamiętam scenę: ja przed szafką na ubrania firmy kurierskiej o której mówiłeś.
- Czcze gadanie w twoim mieszkaniu niczego nie zmieni. Odwiedźmy tą firmę. Popytamy kto tam ostatnio pracował i czy przypominał wyglądem ciebie. Mogą to uznać za dziwne. Ale co z tego. Kto jak kto, ty masz sposobności by wyciągać z ludzi informacje.
 
Caleb jest offline  
Stary 02-08-2014, 13:03   #20
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
- Prawda, wielu mogłem zaleźć za skórę, ale nie rób ze mnie ogromnego asa z wydziału zabójstw. Byłem śledczym w dochodzeniowo-śledczym.. ot co, normalne sprawy. Bardzo rzadko coś poważniejszego. Ale miałem kontakty z tymi i owymi.
Siadam na krześle i ponownie robię na nim obrót. Myślę..
W ciągu mojej kariery, odkąd jako 18 letni szczyl wstąpiłem do akademii policyjnej, minęło wiele czasu. Zdążyłem przejść jedno załamanie, kilka nierozwiązanych spraw, które ciążą na duszy policjanta. Zawsze, ale to zawsze szef odbywa z takim policjantem rozmowę. "Słuchaj, Ted, wiem, że się starałeś ale sam znasz wyniki. Wszelkie poszlaki się zacierają, nie mamy dobrych dowodów, świadkowie kręcą albo ich nie ma. Przeanalizowałeś wszystko i potrafisz jeszcze ślęczeć. Ted, wykonałeś dobrą robotę. Nie powinieneś się zamęczać, weź kilka dni urlopu". Brałem, ale to nie pomagało.
Przekonałem się o jednym jako detektyw - przestępcy mają dziwny kodeks honorowy, który niejednokrotnie zadziwi normalnego człowieka. Mnie zadziwił również, szczególnie, że w porównaniu z niektórymi przekupnymi gliniarzami.. szkoda kurwa gadać. Czasami nawet wydział wewnętrzny był przekupiony.
- Przestępcy są dziwni. Z mafią nie miałem do czynienia, z większymi grupami przestępczymi też. Może z jakimiś małymi, czy gangami ale wiesz co? Okazywali większy honor niż nie jedne gliniarz. Pamiętam jednego.. Wielkiego Papę, szef pomniejszej bandy na Brooklynie. Dałem mu wolną rękę, bo sprawa chodziła o jego rodzinę. Nie byłem z tego dumny, powinienem go zapuszkować bo łamał prawo federalne ale tego nie zrobiłem. Po wszystkim, Papa odnalazł mnie, zaprosił do małej knajpki w Brooklynie. Rozmawialiśmy dosyć długo, jedliśmy, piliśmy. Docenił mój gest, to Włoch więc wiesz jakiego mają hopla na punkcie rodziny. Powiedział, że gdy będę potrzebował przysługi mam do niego walić w dym.

Wstaje na tyle szybko, że krzesło robi obrót samoczynnie. Podchodzę do otwartego okna, aby zaczerpnąć zgiełku miasta. Życia, huku, ludzi. Tak długo się izolowałem.
Pogrążałem w rozpaczy i alkoholu, ale teraz mam dziką determinacje. Wręcz furię.
-Czcze gadanie w twoim mieszkaniu niczego nie zmieni. Odwiedźmy tą firmę. Popytamy kto tam ostatnio pracował i czy przypominał wyglądem ciebie. Mogą to uznać za dziwne. Ale co z tego. Kto jak kto, ty masz sposobności by wyciągać z ludzi informacje.
Kiwam głową na zgodę. Marka ma racje. Ciesze się, że ten ułożony urzędnik jest po mojej stronie.
- Mam. Szkoda tylko, że nie mam odznaki: byłoby łatwiej. Broń mogę łatwo zdobyć. Ciut lepiej wyciąga się przy jej pomocy informacje.

Brakuje mi pracy. Bardzo, ale to bardzo. Zamieniłbym alkoholizm na pracoholizm, rozpacz nad butelką, na zaangażowanie w śledztwie. Szkło butelki na dotyk odznaki. Pieprzona świnia..
- Zróbmy to.
 
Gveir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172