Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-07-2015, 12:12   #31
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
HOTEL PARADISO

Gdy Jessica i Tony weszli do kiepsko prezentującego się holu hotelu, poczuli ciarki na plecach i jakiś niepokojący zapach. Tony już kiedyś coś takiego przeżywał. Miało to miejsce w opuszczonym budynku, gdzie udała się matka Pameli. Jessice zapach nie kojarzył się z niczym, a ciarki po plecach wiązała z napięciem spowodowanym zniknięciem Maxine.
- Czy mogę służyć? - zapytał starszy mężczyzna wychylający się zza kontuaru - Jakieś wyrko, na małe bara-bara?
- Nie tym razem - uśmiechnęła się Jessica.- Ale będę pamiętała o propozycji - puściła oko do recepcjonisty. - Szukamy naszej znajomej. - wyciągnęła komórkę i pokazała mężczyźnie zdjęcie Maxine.
- Hmmm…. niezła - westchnął z rozmarzeniem mężczyzna - pamiętam ją. Była tutaj z taki jednym murzynem. A co? Zgubiła się wam ta ślicznotka?
- Kiedy to było? Weszła z nim, czy wyszła?
- Całkiem niedawno. Weszła, a potem wyszła. Jak chcecie, to za stówę dam wam adres tego murzyna.
- Powiesz mi kiedy, a potem pomyślę nad stówą. Weszła z nim? I wyszła z nim?
- Dzisiaj, wczoraj. Nie pamiętam. Pomyśl nad stówką, bo czarny może wiedzieć, gdzie przebywa wasza kumpela. Słyszałem, że czarny lubi takie właśnie dupy. Wygadane, wyszczekane, jak wy to wykształceniu mówicie elokwentne. Lubi takie. A wiecie, że ponoć kilka lat temu był podejrzany o gwałt. I to kurwa na piętnastolatce. Dacie wiarę?
Tony słuchał do tej pory spokojnie, obserwując zachowanie mężczyzny. Nie lubił takich fircyków.
- Słuchaj, nie mamy czasu na pierdolenie. Żadnej stówy nie będzie, za to grzecznie powiesz nam, gdzie znajdziemy tego czarnucha. Uwierz mi, nie chcesz narobić sobie wrogów. - to powiedziawszy odsłonił połę marynarki, ukazując rękojeść zdobionej beretty.
Gdy Tony odsłonił broń, recepcjonista padł na kolana, a po chwili uniósł ręce w górę. Uwadze Jessici nie uszedł ruch, jaki wykonał dłonią w kierunku blatu.
- To był błąd. Możesz go jeszcze naprawić. Powiedz, gdzie go znajdziemy, a my sobie stąd wyjdziemy. Jeśli nie, to… gdy zjawi się tu policja to zastaną tylko twojego trupa z dziurą w głowie. Mów. - powiedział Tony głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Dwie przecznice stąd. Mieszka na parterze. Nazywa się Rudolf. Rudolf Valentino. - widząc minę Tony’ego zaraz szybko dodał - Tak na niego wołają. Naprawdę. Jak ma w dowodzie to nie wiem. Jest alfonsem i wszyscy do niego tak mówią. Nie zabijaj mnie, proszę.
Tony sięgnął po berettę. Szybkim ruchem wyciągnął rękę spod marynarki, ale zamiast broni w dłoni miał wymięty banknot pięciodolarowy. Rzucił go na blat i powiedział - Trzeba było tak od razu. -
Po czym odwrócił się na pięcie i opuścił przybytek. Gdy Jessica wyszła za nim powiedział:
- Zbierajmy się, zaraz przyjedzie policja. Pieprzony gnojek, coraz mniej nas szanują… - dodał bardziej do siebie, mając na myśli “nas” gangsterów.
- Zawiadomił kogoś. Mamy mało czasu – potwierdziła Jessica.


MELINA RUDOLFA

Blok w którym ulokował się alfons Rudolf nie prezentował się zbyt dobrze. Z resztą w okolicy niewiele było budynków, które można by było określić mianem “zadbany”, czy też “w porządnym stanie”



Większość to były rudery nadające się do wyburzenia.
Przed wejściem do klatki stało kilku wyraźnie zawianych murzynów. Z ustawionego na ziemi boomboxa leciał głośny bit i jakiś rap o ciężki życiu na ulicy.
Na widok Tony’ego o Jessici mężczyźni odsunęli się na bok i uważnie ich obserwowali.
Żaden się jednak nie odezwał.

Po kilku głośnych uderzeniach w drzwi do mieszkania Rudolfa, ktoś w końcu im otworzył. Była to zapewne jedna z jego bliskich współpracownic. Rozczochrana kobieta z mocno podkrążonymi oczami i ostrym, alkoholowym oddechem.
- Co jest? - zapytała.
- Jak to Gary - krzyknął z wnętrza jakiś mężczyzna - to powiedz mu, żeby spierdalał. Koks za free się skończył. Będzie hajs, to będą prochy.
- Nie chcemy prochów. Szukamy Rudolfa - opowiedziała Jessica. - Jest?
- A coście za jedni. Na gliny nie wyglądacie. Prywatni? Ta… chwila.
Jessica skinęła głową, a kobieta przymknęła drzwi i poszła po Rudolfa. Ten pojawił się za chwilę, ubrany w szerokie, luźne spodnie oraz zloty łańcuch kołyszący się na szyi.


- Co jest? - zapytał.
- Szukamy dziewczyny - Jessica pokazała zdjęcie - Maxine. Podobno ją znasz?
- A coś więcej? - odparł nader uprzejmie Rudolf - Znam wiele kobiet. Kto to? Wasza córka? Znajoma? Macie jakieś zdjęcie?
- Mamy to, co widzisz. Wiemy, że widziano cię z nią, więc nie ściemniaj. Zaginęła.
Na widok zdjęcia przez twarz Rudolfa przebiegł dziwny grymas. Można go było odczytać zarówno niechęć, jak i strach. Jessica nie miała wątpliwości, ze rozpoznał kobietę. Gość wiedział więcej, ale z jakiś powodów przemilcza pewne fakty. Zapewne niewygodne dla siebie.
- Nie znam jej - powiedział krótko i oschle - Kto wam powiedział, że ją znam?
- Pewnie źródło - ucięła krótko kobieta. - Słuchaj, nie mamy dużo czasu. Wolisz gadać z glinami? O prochach, o Maxine…
- Nie powiem im więcej niż wam - burknął Rudolf - Co to za dziewczyna? Nie wygląda na taką co ją łatwo zbajerować.
- Znajoma. Bliska. Nie mamy z nią kontaktu. Powiedz, co wiesz i się zmywamy.
- Zaginęła tutaj w okolicy?
- To ją widziano. Z tobą.
- Ja jej nie znam. Ktoś wam wcisnął niezły kit i wpuścił w kanał. Popytam, zobaczę. Nic nie obiecuję. Biała kobieta zapewne rzuciła się w oczy.
- Ok., liczę na to.
Nie udało się wyciągnąć z faceta nic więcej. Na razie utknęli.
- Podejdziemy pod Paradiso i tam się zadekujemy. – zdecydowała Jessica. – Poczekamy, aż atmosfera się oczyści, i dociśniemy hotelarza raz jeszcze. Myślę, ze ta znajoma Valentina też może coś wiedzieć. Tylko trzeba poczekać, aż wyjdzie z mieszkania. Valentino nie mówi wszystkiego, to oczywiste, ale ja z niego nic nie wyciągnę. Może ty i Jeremy go dociśniecie?
Zadzwoniła komórka. Jessica zerknęła na wyświetlacz. Jeremy
- Hej! Mam namiary na tego Jay'a, chłopaka Pameli z kultu czy chuj wie co. Klub SD-38. Jadę tam teraz, lepiej z tym nie czekać. Macie coś o Maxime? Profesor, którego szukała był chyba jakimś zbokiem. Może też był zamieszany w te sekty ich. Myślę, że te skurwiele mogą wiedzieć, że ich szukamy. Kimkolwiek są...


- Nie mamy pojęcia, gdzie jest - odpowiedziała Jessica. - Była w hotelu Paradiso, a potem widziano ją z takim sutenerem, nazywają go Rudolf Valentino. Obaj coś ściemniają, i hotelarz i Rudlof, ale na razie nic więcej mi nie powiedzą. Może ciebie posłuchają… Myślę, ze chłopak Pameli może poczekać, póki Maxine się nie odnajdzie. Tu bardziej jesteś potrzebny. Czekamy pod Paradiso, hotelarz wezwał ochronę, czy policję… jak się zwiną, znów wejdziemy. Alfons obiecał się rozejrzeć za Maxine, ale pewności mieć nie możemy.

Jeremy mruknął coś i powiedział, ze oddzwoni później, bo teraz jedzie po Jaya.

Wyglądało na to, ze utknęli. Obserwowali hotel, czekając, aż opustoszeje.
Po trzech godzinach Valentino się jednak odezwał:
- Słuchajcie, nie wiecie tego ode mnie. Jasne? Wasza znajoma była w “Paradiso” Pytajcie tam o Barta. On coś może wiedzieć więcej. Myślę, że to jednak nie on. W hotelu był też jeden gość. To dziwny typ. Nie wiem o nim wiele, ale mówi się, że już kilka razy widziano go z kobietami, które potem znikały. Mówią na niego “Zaskroniec” Tyle wiem. Jasne. Temat zamknięty.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 24-07-2015 o 13:11.
kanna jest offline  
Stary 28-07-2015, 23:39   #32
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Jessica Wiliams, Tony Ferriello, Jeremy Evans
Trójka detektywów siedziała w samochodzie Evansa i w milczeniu wpatrywała się w drzwi hotelu “Paradiso”
Neon mrugał rytmicznie i rozświetlał feriom barw kałuże na chodniku Krople deszczu rytmicznie rozbijały się na szybie. Atmosfera wewnątrz auta była gęsta i nieprzyjemna. Nikt nie miał ochoty mówić o tym, co się stało. Wszyscy wiedzieli, że ich praca niesie ze sobą ryzyko. Wiele symptomów wskazywało na to, że sprawa Pameli Barttoli nie należy do kategorii zwykłych zaginięć, czy nawet porwań.
Zarówno Tony, Jeremy, jak i najbardziej z nich racjonalna Jessica widzieli niepokojące sygnały, ale wszyscy je zlekceważyli.
Zniknięcie Maxine to mógł być zwykły przypadek, nieostrożność lub zbieg okoliczność, ale równie dobrze to mogła być wina ich zaniedbania.

Musieli czekać, bo portier nadal był ten sam. Za parę godzin powinien pojawić się jego zmiennik i wtedy detektywi mogli, by wkroczyć do akcji.
Czekanie było jednak straszne.
Świadomość, że coś mogło się stać Maxine była dołująca i paraliżowała wszelkie działania, a nawet myśli.
Nikt nie mówił o poszlakach i śladach dotyczących Pameli. W tym momencie liczyła się tylko ich…
No właśnie, kto? Współpracownica, koleżanka, czy przyjaciółka.
Ich relacje nie należały do najłatwiejszych. Czy jednak w dzisiejszych czasach ludzi jeszcze łączą proste i nieskomplikowane relacje?

Godziny mijały i wieczór zmienił się w noc. Minęła dziesiąta, a zmiana portiera nie nastąpiła. Wyglądało na to, że czeka ich czuwanie do samego rana.

Pierwsze promienie słońca padły na twarz Evansa i wybudziły go ze snu. Zdrętwiały i zmarznięty przetarł oczy dokładnie w momencie, gdy portier chodził z hotelu. To był znak, że nastąpiła zmiana i teraz detektywi bez obaw mogą wejść do środka i spróbować zdobyć jakieś informacje o Maxine.

- Szukamy Barta - wypalił prosto z mostu Evans podchodząc do kontuaru. Młody chłopak spojrzał lekko zlęknionym wzrokiem na detektywa i przez dłuższą chwilę milczał.
- Drugie piętro. Pokój 203 - wypalił chłopak.

Całą trójką weszli na górę zapukali do wskazanego pokoju.
- Wejść - padło w odpowiedzi na ich ciche pukanie do drzwi.
Detektywi pełni napięcia weszli do środka. Na skórzanym fotelu siedział młody mężczyzna w kapeluszu naciągniętym na oczy. Wokół niego unosił się gęsty dym, który wydobywał się z tlącego się cygara, tkwiącego w jego prawej dłoni.
Mężczyzna gestem dłoni wskazał szeroką kanapę stojącą na przeciwko niego.
- Szukamy kobiety - zaczął Tony.
- To wiem - przerwał mu Bart - Jakiej? Wiek, kolor włosów, jakieś inne preferencje?
- Nie o to chodzi. Szukamy naszej przyjaciółki - wyjaśniła Jessica.
- To nie biuro osób zaginionych - odparł bez żadnych emocji mężczyzna.
- Ponoć widziano cię z nią tuż przed jej zaginięciem - wtrącił zimnym jak stal głosem Tony.
- Nawet jeśli to jeszcze nie przestępstwo. Śmierdzi od was na kilometr psiarnią. Czego chcecie? Nie ma czasu na was czasu.

Maxine Saint John
Jasny błysk światła wdarł się pod jej powieki i sprawił niemal fizyczny ból.
Przebudzenie nie należało do przyjemnych. Mięśnie miała spięte, jakby złapał ją długotrwały skurcz. W wielu miejscach czuła piekące rany.
Gdy spróbowała otworzyć oczy, głowa jej niemal eksplodowała.
- Spokojnie - usłyszała tuż obok siebie - Wypij to.
Ktoś podsunął jej pod usta kubek z jakąś gorącą kubek, którego zawartość parował ziołowym aromatem.

***

Ile minęło czasu od ostatniego przebudzenia? Pamiętała ich już tak wiele. Ciemna piwnica. To dziwne pomieszczenie i tortury. Oszałamiający ziołowy zapach i ciepły kobiecy głos.
Miała dziwne wrażenie, że już go gdzieś słyszał. Ba, Że nawet znała bardzo dobrze.
Tylko czy w obecnej sytuacji mogła ufać własnym zmysłom i osądom?

***

Gdy kolejny raz się przebudziła już bez trudu otworzyła oczy. Cóż to za ulga, tak bez bólu otworzyć oczy i spokojnie rozejrzeć się wokół.
Znajdowała się w jakieś zrujnowanej hali. Podobnej do tej w której znalazła rozkładające się ciała. O ile to wspomnienie było prawdziwe.
Tutaj jednak wszystko wyglądało na o wiele bardziej uporządkowane. Mimo, że wszędzie walały się puste puszki po piwie, większe i mniejsze kartony, gruz i zardzewiały złom, to wszystko wydawało się leżeć na swoim miejscu. Jakby ten cały śmietnik ułożył z góry ustalonym planem.
Myśl zaiste przewrotna, ale Maxine nie mogła się jej pozbyć.
Maxine spróbowała się unieść na rękach, aby sprawdzić swoje siły i jednocześnie lepiej się rozejrzeć.
Gdy to zrobiła gdzieś na końcu hali zauważyła, jakieś zwierzę. Tak przynajmniej się jej zdawało. W jej umyśle obudził się niemal instyktowny strach, a pod powiekami pojawiły się przerażające obrazy jakiś groteskowych potworów. Coś na kształt wychodzonej hieny połączonej poruszającej się na dwóch łapach.
Zanim jednak Maxine zdążyła się przyjrzeć, zwierze uciekło.

- O! W końcu się obudziłaś się. - usłyszała tuż obok znajomy, kobiecy głos.
Metr od brudnego śpiwora w którym leżała, stała wychodzona kobieta. Smród brudnych i przetłuszczonych ubrań niemal znowu nie pozbawił Maxine przytomności. Kobieta miała na sobie kilka, jeśli nie kilkanaście warstw ubrań. Swetry, bluzki i puchowe kamizelki. Wszystko nie prane od miesięcy, poplamione i świecące się od brudu. Lata spędzone na ulicy w groteskowy sposób odcisnęły się na twarzy kobiety. Grube bruzdy i zmarszczki, siwe, przerzedzone włosy i strasznie wyłupiaste oczy sprawiały, że wyglądała niczym archetypiczna wiedźma z bajki.
Zapadnięte oczy i plamy na skórze sugerowały, że substancje odurzające nie są jej obce.
- Nie bój się - szepnęła przykucając przy posłaniu Maxine - Ich już tu nie ma. Jesteś bezpieczna. Napij się. - powiedziała wyciągając do przodu dłoń z parującym kubkiem.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 10-08-2015, 09:30   #33
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Dziwna kobieta, dziwne miejsce... Maxine miała wrażenie, że znajduje się w jakiejś innej rzeczywistości, że wszystko co dotąd się wydarzyło po prostu jej się śni. Jak niekończący się koszmar. Jednak ciało zaprzeczało temu co podpowiadał umysł. Wszystko ją bolało. Dlatego wypiła podaną jest ziołową miksturę. Nawet jeśli miałyby to być narkotyki to niech ukoją ten ból...


Kolejne przebudzenie nie było już tak nieprzyjemne. Nadal odczuwała pewien dyskomfort przy poruszaniu się, ale ból zelżał i pozwalał swobodnie myśleć. To nie mogły być więc prochy.... wiedziała coś na ten temat.
Przyjrzała się kobiecie, która podawała jej napój.

- Kim jesteś ? - smród bijący od kobiety drażnił powonienie Maxine, ale był przynajmniej prawdziwy. Poza tym ona sama również nie pachniała fiołkami. - Dokąd mnie zabrałaś? Dziękuję…. - Max wyrzucała z siebie słowa jedno po drugim.

- Nie bój się. - odparła kobieta - Tu jesteś bezpieczna. Nic ci się nie stanie. Oni tu nie przyjdą.

Usiadła na przeciw Maxine i wpatrywała się w nią.

-Kim są oni? Gdzie ja jestem? - Max nie dawała za wygraną - Czy jest tu gdzieś telefon?

- Telefon? NIE! - krzyknęła kobieta - Oni wszystko słyszą. Znajdą nas. Tu jesteś bezpieczna, tutaj jest twój dom, tu cię nie znajdą. Odpoczywaj. Musisz odzyskać siły. Chcesz coś zjeść?

- Ale nikt nie wie co się ze mną stało. Ja sama tego nie wiem. Rozumiesz? Jestem ranna, potrzebuję żeby obejrzał mnie jakiś chirurg! - ostatnie zdanie wykrzyczała rozpaczliwie

- To dobrze - kobieta uśmiechnęła się przy tych słowach - Oni cię nie znajdą. Będziesz bezpieczna, ja się tobą zajmę i zaopiekuję. Mam to - powiedziała i zza pazuchy wyciągnęła podręcznik akademicki do medycyny. - Nic się nie bój, odpoczywaj.

Maxine patrzyła na kobietę z niedowierzaniem i przerażeniem. Najwyraźniej trafiła w ręce wariatki. Podręcznik do medycyny ????? Podręcznik?!?

Kobieta opadła z powrotem na posłanie. Musiała nabrać sił żeby się stąd wydostać.. Jak najszybciej, zanim szalona gospodyni postanowi ją pozszywać wg. książki albo jeszcze gorzej….

Nagle coś jej się przypomniało

- Tam, w tym budynku, zostali ludzie. Jeden jeszcze żył jak wyszłam… Trzeba mu pomóc…. Tam było tylu ludzi…. Co tu się dzieje???

- To diabły. Są martwi, nie musisz się martwić. Nic ci nie zrobią.

Kobieta zdecydowanie była nienormalna. Jakie diabły?

- O czym ty mówisz? Jakie diabły???

- Diabły! - pisnęła kobieta - Diabły w ludzkich skórach. Przekleństwo tego świata. Dobrze, że zdechli. Świat będzie bez nich lepszy.

- Skąd wiesz, ze ja nie jestem diabłem? - zaczęła Maxine, ale zaraz poddała się. nie było sensu sprzeczać się z ta biedną kobietą. Najważniejsze żeby wrócić do domu i zapomnieć o tym koszmarze.

- Ty nie masz mroku w sercu, ty jesteś dobra. Diabły chciały ci zabrać duszę - powiedziała przesuwając jednocześnie dłonią po swojej głowie.

Dalsza rozmowa nie miała sensu, kobieta bredziła.

Babinka zaczęła kręcić się po hali, przygotowując jakieś jedzenie. Z tego co Maxine zdołała zaobserwować była to jakaś zupka czy papka gotowana w ciężkim żelaznym kociołku zawieszonym nad ogniskiem. Maxine zjadła ją nie bacząc na smak. Była głodna i po prostu łykała gorące pożywienie.
Musiała nabrać sił.

Kiedy kobieta w końcu zasnęła, Maxine cicho podniosła się z barłogu w którym spędziła cały dzień. Nie chciała zbudzić gospodyni, więc poruszała się wolno i ostrożnie. Hala w której się znajdowali pełna była różnego rodzaju śmieci rozrzuconych po podłodze. Gospodyni ułożyła w stosy tylko te większe i najwyraźniej bardziej użyteczne.

Idąc w kierunku uchylonych stalowych drzwi, Maxine poczuła powiew świeżego powietrza, który dodał jej sił. Przyspieszyła nieco kroku, gdy tylko znalazła się w bezpiecznej odległości od kobiety.

Pełna euforii zatrzymała się przy wyjściu z magazynu i ostrożnie pchnęła drzwi. Serce jej łomotało, jak małej dziewczynce czekającej na świętego Mikołaja.

Drzwi ku jej zdziwieniu nie zaskrzypiały, ale….

… to co Maxine zobaczyła za nimi sprawiło, że cofnęła się z lękiem o półkroku. Na asfalcie pod drzwiami leżało, jakby zwierze. Przypominało psa, choć miało też ludzkie cechy. Jego całe ciało wyglądało jakby zerwano z niego skórę. Widać było dokładnie strukturę mięśni, a w kilku miejscach przebijała trupia biel kości. Zwierze miało bardzo ludzkie rysy twarzy i to było w nim najgorsze. Maxine z ulgą przyjęła fakt, że czymkolwiek był ten stwór najwyraźniej spał. Szybko rozejrzała się ponownie po hali. W słabym blasku małego ogniska, przy którym spała kobieta, nie widział innego wyjścia z hali.

No pięknie. Pomyślała Maxine. To było jak koszmar senny. A może nadal poddawano ja torturom, albo jakimś eksperymentom? Przecież takie stworzenia jak to przed drzwiami nie istniały!!! Ale tak samo nie istniał świat, w którym znaleźli się razem z Tonym i ten straszny facet, który do nich podszedł… Nic nie rozumiała, czuła się skołowana. Niech szlag trafi całe zlecenie. Co ja podkusiło, żeby w ogóle się nim zajmować, żeby grzebać tam gdzie nie powinna? Najchętniej złapałaby kogoś za fraki i potrząsała aż wreszcie opowie jej co tu się dzieje.

Co robić?

Jej rozmyślania przerwał dźwięk z głębi hali. Jakieś szuranie i odgłos spadającej puszki.

- Gdzie jesteś kochanieńka? - rozległ się głos jej gospodyni. Uszy stwora uniosły się i obróciły w kierunku skąd dochodził dźwięk. Maxine zamarła w bezruchu. Na jej szczęście istota nie wykazała zainteresowania krzykiem. Teraz dopiero musiała intensywnie myśleć, co robić?

Cholera jasna - pomyślała szybko

Nie było wyjścia, musiała wrócić. Babka mogła ściągnąć jej na głowę tego stwora, a wtedy zrobi się bardziej niż nieprzyjemnie. Wyglądało na to, że była to maskotka babki i nie wiedziała jak zareaguje. Maxine nie miała na tyle sił, żeby uciekać. Musiała lepiej poznać teren i przede wszystkim dowiedzieć się czym było to coś… i jak to ominąć.

Zawróciła więc dość szybko i dopiero po chwili powiedziała, starając się nie krzyczeć.

-Tutaj babciu. Już idę.

Po powrocie do “obozowiska” Maxine została zbesztana za nierozsądne zachowanie.

“W twoim stanie nie powinnaś wcale chodzić” – usłyszała. Kobieta ponownie przygotowała ziółka i kazała Maxine się położyć.

Maxine przez cały czas lustrowała magazyn i poza drzwiami przy których odkryła tylko zejście na niższy poziom, podobnie jak w poprzednim magazynie, gdzie znalazła ciała. Tam były okna. Część z nich była wybita, ale Maxine nie była pewna czy da w ogóle radę wspiąć się i przez nie wyjść.

Babinka w końcu ponownie zasnęła.

Maxine była zmęczona. Wycieczka do drzwi co prawda nie wyczerpała jej mocno, ale rany nadal bolały, bo w końcu nikt ich profesjonalnie nie opatrzył.
Max westchnęła głośno. Jej stan fizyczny nadal nie pozwalał na wyczerpujące czynności. Poza tym obawiała się, że rany ponownie zaczną krwawić.
Nie pozostawało nic innego jak tylko wypić kolejną porcję ziółek i spróbować się wyspać.

Kolejne dni przeznaczy na lepsze rozeznanie terenu, zwłaszcza piwnic. Musiała się stąd jakoś wydostać i poszukać telefonu.
Może babina zrobi się rozmowniejsza i wyjaśni jej coś więcej na temat potwora leżącego przed drzwiami?

Dzień z babcią wyglądał dość rutynowo. Przygotowywała zupkę/papkę, ziółka i kazała Maxine leżeć. Sama gdzieś wychodziła. Zamykała metalowe drzwi i Maxine słyszała, że je czymś zastawia. Wracała miej więcej po pół godzinie z garścią nowych fantów, które potem przeglądała.

W czasie jej nieobecności Maxine postanowiła zejść na niższe piętro magazynu i poszukać wyjścia...
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline  
Stary 13-08-2015, 00:16   #34
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Mężczyzna gestem dłoni wskazał szeroką kanapę stojącą na przeciwko niego.
- Szukamy kobiety - zaczął Tony.
- To wiem - przerwał mu Bart - Jakiej? Wiek, kolor włosów, jakieś inne preferencje?
- Nie o to chodzi. Szukamy naszej przyjaciółki - wyjaśniła Jessica.
- To nie biuro osób zaginionych - odparł bez żadnych emocji mężczyzna.
- Ponoć widziano cię z nią tuż przed jej zaginięciem - wtrącił zimnym jak stal głosem Tony.
- Nawet jeśli to jeszcze nie przestępstwo. Śmierdzi od was na kilometr psiarnią. Czego chcecie? Nie ma czasu na was czasu.
Tony podszedł do Jeremy’ego i powiedział
- Słuchaj, możemy zamienić dwa słowa na osobności? - po czym odszedł dwa kroki, pozostawiając dyskusję z Bartem na chwilę w rękach Jessici.
- Pamiętasz adwokata, który cię wyciągnął z pierdla w Renovo? No, właśnie. Dzwonił do mnie. Znaleźli tego gościa, który zaginął. Nie żyje… a ty jesteś głównym podejrzanym. Chcą, żebyś stawił się w biurze prokuratora okręgowego. To chyba nie ma sensu, bo cię znów zamkną, więc musisz uważać. Mogą cię zawinąć w każdej chwili, więc pewnie będą cię szukać. Zróbmy tak, że uruchomię znajomości w Rodzinie, pomogą ci się ukryć na jakiś czas, albo chociaż zmylić trop. Ale tym zajmiemy się po rozmowie z Bartem -
po tych słowach Tony wrócił do Jessici i mężczyzny, z którym rozmawiała.
- Jej szukamy. - powiedział pokazując zdjęcie Maxine
Bart wziął zdjęcie do ręki i przyjrzał mu się uważnie. Oczy mu zalśniły, a usta wygięły się w dwuznacznym uśmieszku.
- Ładna. Nie przypominam sobie, żebym ją widział. Co to za jedna? Wasza kumpela po fachu? Może nadepnęła niewłaściwej osobie na odcisk i spotkało ją coś przykrego? Jedno natomiast jest pewne. Ktokolwiek powiedział wam, że widział mnie z nią, kłamał. Pierwszy raz ją na oczy widzę, a mówię wam szczerze, że taką buźkę to bym zapamiętał.
Jeremy zacisnął pięści starając się trzymać nerwy na wodzy. Jebane skurwysyny. Teraz będą go wrabiać? Sprawka tego jebanego szeryfa, jak nic.
Cicho rzucił mocną wiązankę przekleństw pod nosem i ścisnął gniew z zarodku. Odwrócił się do Barta i powoli podszedł do niego, gdy ten mówił coś czego Jeremy nie musiał słuchać. Jak zawsze nic nie wiedział, jak oni wszyscy.
Nachylił się do siedzącego mężczyzny i popatrzył na niego w milczeniu przez parę sekund.
- Okej… nie ty to może Zaskroniec? Ten koleś? Może on się kręcił w pobliżu niej, hm? Podobno często obraca się przy młodych dziewczynach, których potem nie można jakoś znaleźć.
- Zaskroniec - westchnął Bart - To raczej nie wasza liga. Lepiej zgłoście zaginięcie na policji, jeśli faktycznie chcecie pomoc koleżance.
Jeremy westchnął ciężko, prostując się powoli. Sięgnął za pas po pałkę teleskopową, którą rozłożył nie kryjąc swoich zamiarów.
- Ile czasu będę musiał ci poświęcić, by przebić się do jego ligi? Mówiłeś, że nie masz czasu, nie marnujmy go więcej, dobrze?
- Nigdy się do niej nie przebijesz - odparł lekceważąco mężczyzna - A tą pałeczką, to możesz tylko przedszkolaków wystraszyć. Pozwól, że zapytam dlaczego nie chcecie zgłosić zaginięcia na policji. Czyżby wasza przyjaciółka miała wstydliwe skłonności?
- Co ty kurwa, z tą policją? - warknął Jeremy. - Jeśli wiesz kim jest, to wiesz jakie ma skłonności, ostatnio szansa cwelu - powiedział zaciskając mocniej dłoń na uchwycie broni, a drugą ręką powoli sięgając po pistolet. Zdecydowanie nie był w nastroju na przedłużające się przesłuchanie, z kolejnym, zbyt pewnym siebie playboyem.
- Ściągnij lejce kowboju - niemal krzyknął Bart unosząc ręce w geście poddania się - Ja tam nie znam tej waszej kumpeli. Od siebie dobrze tylko radzę, aby nie wchodzić w drogę takim ludziom, jak Zaskroniec. To nie jest człowiek z którym byście chcieli się zaznajomić. Nawet ja, gdybym mógł to bym cofnął decyzję kiedy poszedłem do niego.
- Ślicznie. Gdzie jest? - spytał krótko.
- Nie wiem. Tego nikt nie wie. Mogę jednak spróbować was z nim skontaktować. On nie z każdym chce się spotkać. Muszę mu sprzedać jakąś wiarygodną historyjkę. Może, że was kręcą młodzi chłopcy? Pasuje? I muszę mu podać jakieś info o was. Kim jesteście? Skąd o nim wiecie? Takie tam rzeczy.
- Wszystko jedno, byleby zadziałało. Ty znasz go najlepiej z nas, więc wiesz co łyknie. Wymyśl coś. - wtrącił się Tony
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się smutno dotąd milcząca Jessica. - Przyjmijmy, że mogę dobrze zapłacić za seks z młodym chłopakiem. I inne rzeczy. I że mam określone wymagania, które chętnie omówię na osobistym spotkaniu
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 13-08-2015, 22:25   #35
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Bart mruknął, że się postara, ale niczego nie obiecuje i na tym spotkanie zakończyło się. Wyszli w dość ponurych nastrojach. Znów zostało im to, czego nie znosili najbardziej, choć powinni się już przyzwyczaić – czekanie.
Czekali do wieczora, kiedy dostali połączenie z zastrzeżonego numeru.
- Bart mówił, że jesteście zainteresowani prywatnym show. Jeśli tak to jedźcie na skrzyżowanie 8 Alei i 57 Zachodniej.
Zanim Jessica zdążyła zadać jakiekolwiek pytanie rozmówca rozłączył się. Na skrzyżowaniu stały jakieś kamienice, nie zobaczyli żadnych szyldów, czy innych znaków świadczących o tym, że znajdować się może tutaj jakiś bar, czy inny lokal. Rozglądali się, kiedy zadzwonił automat umieszony na ulicy.


Jeremy podniósł słuchawkę.
- Dobrze. Skoro tak, to jedźcie na Westchester Ave - usłyszał.

Na miejscu znaleźli kolejna budkę. Gdy Jeremy sięgał po słuchawkę, Jessica zauważyła: - Musieli działać w skautach w młodości.
- 181 Wschodnia, numer 71, budynek z czerwonej cegły. W suterenie mieści się sex-shop, Poprosicie o półgodzinny taniec w kabinie nr 3 – usłyszał Jeremy.

Nie było na co czekać, szybko podzielili role: Jessica udała się do środka, a Tony i Jeremy robili za obstawę. Tony ustawił się na rogu ulicy i ze znużeniem obserwował ulicę. Wypatrywał najmniejszego podejrzanego ruchu, choćby śladu zagrożenia.
Jeremy tym czasem prowadził luźną dyskusję z nader grubą właścicielką sklepu. Udawał zainteresowanie kolekcją filmów, która była na promocji.
Jessica udała się sama na tyły sklepu, gdzie oferowany był indywidualny taniec erotyczny. Weszła do wąskiego korytarza po którego prawej stronie znajdował się szereg drzwi. Zatrzymała się przed tymi oznaczonymi numerem “3”
Wewnątrz czekała na nią pluszowa kanapa w kolorze bladego różu i nastrojowe czerwone światło. Z głośników umieszczonych w rogach pomieszczenia płynęła nastrojowa muzyka.
Gdy Jessica usiadła na kanapie światła przygasły i ściana na przeciw niej stała się przeźroczysta ukazując niewielkie pomieszczenie po drugiej stronie. Stał tam półnagi mężczyzna, która niemal natychmiast rozpoczął swój pokaz. Ubrany był niczym archetypiczny kowboj. Szerokie spodnie z frędzlami, skórzana kamizelka i kapelusz z szerokim rondem. Wyginał się i kołysał w rytm muzyki. Każdy jego ruch był ponętny, ale jednocześnie wyuczony i rażący sztucznością,
Jessica obserwowała pokaz z mieszaniną nudy i zażenowania.
Po kilku minutach mężczyzna przybliżyła się do szyby oddzielającej oba pomieszczenia. Nachyliła się odrzucając od siebie kolejną część skąpej garderoby. Stał przed szybą tylko w skąpych różowych stringach.
- Napisz czego potrzebujesz i ile jesteś w stanie za to zapłacić - powiedział ledwo słyszalnym szeptem, podsuwając jednocześnie przez szparę w szybkie niewielką karteczkę.

Jessica wzięła kartkę i wyciągnęła długopis.
- Dużo - napisała, a potem przycisnęła kartkę do szyby tak, żeby mógł zobaczyć. Kiedy miała pewność, ze przeczytał, odsunęła kartkę od szyby i dopisała kolejne słowa “Ty jesteś Zaskroniec? Seks, ale z przekraczaniem granic. Trans. Wizje.
Tancerz wziął kartkę z obojętnym wyrazem twarzy. Kompletnie nie zareagował na zachowanie Jessici. Nie czytając kartki tancerz wsadził ją sobie do ust i zaczął żuć. Muzyka w tle nagle zwolniła w nienaturalny sposób. Światło przygasło i zapanował nieprzyjemny półmrok. Mężczyzna zaczął na nowo swój taniec, ale tym razem poruszał się w taki sposób, jakby w ogóle nie miał kości. Jego ręce i nogi wyginały się pod zupełnie nienaturalnymi kątami i kręciły wokół własnej osi. Jessica patrząc na te ruchy sama odczuwała niemal fantomowy ból. Potrząsnęła głową, starając się odegnać wizje.
Z przerażeniem zobaczyła, że przy każdym kolejnym ruchu z ciała mężczyzny coś kapie. Nie był to pot, a coś jakby wosk. Surrealistyczna scena wbiła Jessicę w fotel. Tańczący przed nią człowiek wydawał się woskową figurą wprawioną w ruch i roztapiającą się na jej oczach.
Po niespełna minutowym tańcu za szybą tańczył pozbawiony skóry i mięśni szkielet. Wokół niego leżały mniejsze i większe krwiste kawałki mięsa i skóry.
- Takich wizji oczekujesz maleńka - usłyszała za sobą.


Gdy się odwróciła ujrzała stojącego za kanapą krótko ostrzyżony mężczyznę, średniego wzrostu. Ubrany był w pomięty garnitur i poszarzałą białą koszulę. Miał poluzowany krawat i czuć było od niego metaliczną woń krwi, jakby właśnie wyszedł z rzeźni.
- A może szukasz mocniejszych wrażeń. Spójrz. - nakazał i wskazał palcem szybę oddzielającą pomieszczenia. Po drugiej stronie nadal tańczył pozbawiony mięśni szkielet.
Na szybie ukazało się niewyraźne odbicie podobne do obrazu ukazującego się na szybie samochodu, gdy przejeżdża się przez jasno oświetlone miasto.
Jessica wystraszyła się i instynktownie spięła mięśnie. Na szybie zobaczyła bowiem pełzającą na czworakach, zakrwawioną i poranioną Maxine. Brnęła przez jakiś pogrążony w ciemność zniszczony magazyn.
- Takich wrażeń oczekujesz? - zapytał mężczyzna - Wskaż mi drogę do Pameli, a ja powiem ci gdzie odnajdziesz przyjaciółkę, bo po to przyszłaś, prawda?
Wystraszyła się, ale bardziej obecności mężczyzny, niż tego, co zobaczyła. Zwykle słyszała, jak ktoś zachodził ją od tyłu. Odchrząknęła i powiodła spojrzeniem po ścianach pomieszczenia, szukając dysz, z których rozpylali halucygen. Nic nie widziała, ale też czuła się normalnie, więc może chodziło raczej o jakieś zjawisko optyczne, coś związanego z nakładaniem obrazu na szybę… Nie wiedziała, kiedy zostały zrobiony film z Maxine, ale wyglądało na to, że - choć poobijana - to żyje.
Spojrzała na mężczyznę, już spokojniejsza.
- Współpracowniczkę - uściśliła. Nie było co ściemniać, wszystkim mówili, że szukają Maxine. - Maxine Saint John. Moi partnerzy, by się wahali, lojalność wobec klienta i te sprawy… Ale ja nie mam takich skrupułów - uśmiechnęła się, ale po sekundzie spoważniała. - Oczywiście, matka Pameli nam zapłaci, ty też możesz.. wystawię ci Pamelę, ale najpierw muszę mieć pewność, że Maxine żyje.
- Przecież widzisz - odparł lekko znudzony mężczyzna - Jakiego jeszcze chcesz dowodu?
Jessica przewróciła oczami.
- Widzę to, co mi pozwalasz zobaczyć. Nie musi to być prawda. Chcę z nią porozmawiać.
- Widzisz to, co chcesz zobaczyć - odparł mężczyzna - Nie jesteś w stanie zobaczyć nic innego.
Jego słowa jeszcze nie wybrzmiały do końca, a w pokoju zapanowały całkowite ciemności. Jessica poczuła powiew zimnego powietrze, które wypełniło pomieszczenie. W ciemności usłyszała jeszcze oddalający się głos Zaskrońca:
- Czekam, aż wskażecie mi drogę do Pameli.
Sekundę później fala czerwonego światła zalała ponownie pokój. Zza szybą nadal niczym nakręcona lalka kołysał się umięśniony mężczyzna. Wymachiwał przy tym kowbojskim kapeluszem i uśmiechał się sztucznie do Jessici. Ta wiedziała, że przedstawienie Zaskrońca zostało zakończone.

Wyszła na zewnątrz, nie planowała jednak przyjąć zasad mężczyzny - nie wierzyła mu. Zamiast szukać Pameli, postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej o Zaskrońcu, poobserwować budynek, popytać.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 17-08-2015, 21:02   #36
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Jessica wstała i wyszła szybko z pomieszczenia.Nie wiedziała, co myśleć o całej sytyuacji. Opisała współpracownikom “seans” i wizje? miraże?, które zostały jej zaprezentowane.
- Wygląda na to, ze Maxine żyje, ale jest ranna. Dośc ciężko, jak sie wydaje, choć zachowała przytomnośc, skoro sie porusza. To dobrze. Ale nie wiem, co ten facet mi pokazał i kiedy ten film był kręcony. I czy to film, czy fotomontaż. W każdym razie , obiecywał oddać doprowadzić nas do Maxine w zamian za odnalezienie dla niego Pameli. Wygląda na to, że znów utkneliśmy.
Jeremy pokiwał głową przygnębiony.
- Czyli najwyraźniej podtrzymują ją przy życiu, jeśli szczerze chcą się wymienić. Jeśli nie to i tak jest martwa i musimy znaleźć Pamelę - powiedział ponuro, ale szczerze. - Musimy ją znaleźć i póki co nie widzę innego wyjścia niż próba znalezienia Jaya. Od niego dojdziemy do Pameli i oby jakoś do Maxime. Wątpię by tacy ludzie bawili się w wymianę zakładników, a nawet jeśli to nie mam zamiaru w to grać. Znajdziemy je obie i obie będą żyć - powiedział z jakiegoś powodu niespecjalnie w to wierząc. Za dużo gówna się na nich zwaliło by mógł zachować optymizm, ale przynajmniej łatwiej mu będzie uniknąć zawodu.
Jessica nie wierzyła w to, co usłyszała.
- Czyli co? Zapominamy o Maxine i wracamy do Pameli, licząc i wierząc, że to nas do Maxine doprowadzi?! Masz pewność, ze Zaskroniec mówił prawdę? Czemu ufasz, że się wywiąże z umowy? Albo jesteś naiwny jak dziecko, albo .. nie wiem.. - potrząsnęła głową, zdenerwowana - postanowiłeś sobie odpuścić szukanie członka zespołu? Nie wierzę, po prostu nie wierzę.
Jeremy pokręcił głową.
- Nie widzę innego sposobu znalezienia jej niż przez wybadanie otoczenia Pameli. Ten Zaskroniec jest najwyraźniej zbyt ostrożny, a do dziewczyny mamy już dużo poszlak. Nie zarzucam poszukiwania jej, ale wydaje mi się, że trzeba to zrobić… naokoło - powiedział pstrykając palcami po znalezieniu odpowiedniego słowa. - Nie będziemy raczej iść z nim na umowę, dopóki nie będziemy ostro zdesperowani, ale jeśli masz lepsze pomysły to…
- Trzeba COKOLWIEK zrobić, Jessica. To, że nie szukamy Maxine nie znaczy, że do tego nie dążymy. Masz jakiś pomysł, gdzie jej szukać? No właśnie, ja też nie. Jeremy ma rację. W tej chwili to jedyne wyjście, chyba, że chcesz tam wejśc z buta i wszystkich wystrzelać. No ale wtedy nigdy nie znajdziemy Maxime ani Pameli. Wiem, że z moich ust zabrzmi to dziwnie, ale … musimy to załatwić delikatnie i finezyjnie. Nie traćmy więcej czasu. Jak znajdziemy Pamelę znajdziemy też Maxine…
Gdzie teraz? Co nam zostało? Czegoś nie sprawdziliśmy? Zespół sprawdzony, wróżka też.
Jedyny trop, który mam to adwokat, który ma “prywatne sesje” u wróżki. Zdobyłem jego numer od jej asystentki. W zasadzie, mamy jego wizytówkę, więc pewnie jest tutaj gdzieś adres… O tu. - powiedział wskazując na jedną z linijek tekstu na kawałku kartonika.
- Myślę, że możemy zamienić z nim dwa słowa. -
- Zróbcie to - powiedział Jeremy, szukając kluczyków w kieszeni marynarki. - Ja zajmę się Jay’em. Mam namiary, o ile nie ma go w klubie, to ktoś tam musi go znać.
Jessica potrząsnęła głową, zdeterminowana .
-Nie odpuszczę temu Zaskrońcowi - powiedziała . - on wie więcej, niż mówi. Może Clive coś na niego znajdzie, chciałabym go jeszcze przycisnąć. Sprawdzę ten sex shop, pewnie gość bywa tu częściej. Wy jedźcie, ja zostanę, popytam, pogadam z personelem. Znajdę go, jeśli ktoś ma doprowadzić nas do Maxine to właśnie on.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172