Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-11-2016, 13:25   #11
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Dziadek przez chwilę przyglądał się wnukom, a z jego twarzy niewiele dało się wyczytać.

-To są zwierzęta - oznajmił oczywistość.-Dla nich to normalne, że w nocy jest ciemno. Jak się pali za długo światło, to myślą, że jest dzień - mówił do nich powoli, jak do wyjątkowo tępych dzieci. Widać było, że dbanie o psychologiczne potrzeby zwierząt stanowiło dla niego absolutną, niezgłębialną abstrakcję. Nawet przyjrzał się krowom i starej klaczy, jakby szukając potwierdzenia bzdur, które usłyszał przed chwilą.

-Eee. - machnął ręką.-Chcecie to se siedźcie. Tylko buty wytrzyjcie jak będziecie wracać. I ręce. A, i ty - wskazał palcem na Dominika - masz nie trzymać drzwi do obory otwartych, jasne? - dziadek miał groźny wzrok.-Jak mi się zwierzaki pozaziębają, to inaczej pogadamy. Pilnuj dzieciaka - rzucił do Moniki i zostawił ich samych w oborze.

Samych z chłopcem, oczywiście. Fakt, że dziadek wyszedł, zdawał się nie robić na nim większego wrażenia. Dalej wpatrywał się w rodzeństwo, ale pierwszy szok minął.

-Kurde, wy tu mieszkacie? - zapytał. Głos miał zupełnie normalny, może trochę lekko zachrypnięty.-Gdybym wiedział… A. Przyjechaliście tu na wakacje - domyślił się.-To dobrze. Słuchajcie. Jesteście w niebezpieczeństwie. Do końca wakacji nie wolno wam tutaj wchodzić. On… Upiór w sensie - chłopiec sprawiał wrażenie, jakby chciał powiedzieć za dużo naraz-może wejść tylko tam, gdzie ja jestem. Przychodziłem tutaj, żeby trochę popatrzeć na zwierzęta… No i posłuchać jak się kłóci wasz dziadek i babcia, bo to bardzo zabawne, a ja… nooo… nie mam zbyt wielu rozrywek - uśmiechał się przepraszająco.-Upiór jest niebezpieczny tylko dla dzieci, więc trzymałem się tych osób, które nie mają dzieci, żeby… no… żeby ich nie porwał, tak jak mnie. Dobra, to ja już pójdę. On może wywęszyć, że rozmawiam z wami. Tak przy okazji, jestem Alek. Może o mnie słyszeliście. Zaginąłem w zeszłym roku. No to cześć!

Po tej dziwnej przemowie chłopak ruszył w kierunku drzwi obory.

***

Kasia przyglądała się przez chwilę Natalii zdziwiona - trochę przestraszona, ale niedługo. Widocznie pan Zbyszek, podobnie jak ojciec Natalii, na tyle często okazywał swój gwałtowny charakter, że dziewczyna do tego przywykła.

-Ty go znasz - powiedziała, uśmiechając się nagle szeroko, zaraźliwie.-No tak, mogłam się domyślić! Kto jak nie ty? Ty tutaj przecież znasz każdy kamień i każde drzewo, to i na pewno każdego ducha! - podekscytowana, teraz ona wstała i zaczęła by krążyć po pokoju, gdyby nie to, że pokoik był za mały na takie manewry.-Przestaje padać - rzuciła rzeczowo. Rzeczywiście, deszcz stracił na intensywności i coraz rzadziej niebo było rozdzierane przez kolejne rozbłyski. Burza oddalała się.

Łomot i głośne przekleństwo wskazywało, że i pijący mężczyźni - a przynajmniej jeden z nich - próbowali się podnieść i skończyło się to wprawdzie w widowiskowy, ale mało pomyślny sposób.

-KAAŚKAAA! - rozległ się krzyk.-Ruszaj dupę, idziemy!

Dziewczyna skrzywiła się z niesmakiem, obrzydzeniem wręcz.

-No nic, chyba na mnie pora - uśmiechnęła się.

Przy wyjściu doszło do awantury. Pan Zbyszek zataczał się mocno, był dużo bardziej pijany od ojca Natalii. Bełkotał. Kasia oświadczyła, że sama wróci do ośrodka.

-Cooooooooooo? - pan Zbyszek próbował na niej skoncentrować wzrok.-Nieee… Nieee… Idziesz ze mną! Jeszcze cię porwą… zgwałcą… Jak ty żeś się ubrała, co? Jak mała kurewka! - przyglądał się jej spódnicy i bluzeczce, jakby zobaczył ją po raz pierwszy.

Twarz dziewczynki pociemniała.

-Jedyną niebezpieczną osobą, jaką widzę teraz, jesteś ty, wujku! - rzuciła i wybiegła z domu.

-Coooo? Wracaj, kurwa! Gdzie ty kurwa biegniesz?! - rzucił się za nią w pogoń, ale nie trafił do końca w drzwi, odbił się od framugi. Kasia była już daleko.

-To jest dramat, kurwa… Józek, czy ty żeś to widział?! Szacunek dla starszych… Szacunek, ja kurwa mówię! Jak ją dorwę… To ją… To ją zapierdolę, kurwa. Nóżki jej siekierą obetnę, będzie kurwa pełzać…

Ojciec Natalii roześmiał się. Wykrzykując kolejne przekleństwa, pan Zbyszek w końcu z sukcesem opuścił ich dom.

***

Pokój zajmowany przez pana Zbyszka i Kasię nie był duży, ale dość dziwny. Pod dwiema ścianami stały dwa wąskie łóżka. W poprzek pokoju stała duża szafa. Między szafą a ścianą, gdzie znajdowało się łóżko Kasi, przeciągnięto sznurek do którego agrafkami przyczepiono prześcieradło, służące za przepierzenie, dające dziewczynce minimum prywatności. Wyglądało to fajnie, Michał musiał to przyznać. Trochę jak łóżko z baldachimem. Fakt, Kasia czasami zachowywała się jak księżniczka.

Po stronie pana Zbyszka, poza łóżkiem i szafką nocną niewiele było do zobaczenia i sprawdzenia. Chociaż w sumie… Uwagę Michała od razu przykuła stara mapa, leżąca na szafce. Mapa była przedwojenna i po niemiecku. Długopisem zaznaczono okolice Kortumowa (“Cor-Tuum” na mapie), zobaczył też, że przed wojną we wsi były dwie wsie w miejscu, gdzie teraz była tylko jedna. Altimker i Neuimker. Michał wiedział, że Altdorf to Stara Wieś, rozpoznał “Neu” jako “Nowe”, zresztą, wieś teraz nazywała się Bartniki Nowe. Nieistniejąca wieś musiała się nazywać Bartniki Stare. Przy tej wsi długopisem dopisano “Weinrebe”.

Natomiast, jak na prawdziwej mapie skarbu, był też krzyżyk. “X” został zaznaczony na samym jeziorze. Raczej nie zaznaczył w ten sposób łowiska szczupaka, króla wody jak lew był królem dżungli, chociaż Michał mógłby się założyć, że jego tata właśnie tak by właśnie postąpił.

Nagle usłyszał kroki na schodach. Ktoś po nich zbiegał. Usłyszał głos swojej mamy:

-Kaśka! Poczekaj! Co się dzieje!

-Nic się nie dzieje! - zawołała Kasia, najwyraźniej płacząc.-Chcę być sama!

Michał miał jeszcze może kilkanaście sekund na reakcję.
 
Cooperator jest offline  
Stary 27-11-2016, 13:42   #12
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- O kurde.
Gdy tylko chłopiec ujrzał mapę stracił zainteresowanie resztą otoczenia. Pochłaniał jej treść jak gdyby była to mapa Imperium w ogromnym przybliżeniu. Lokalizacja krzyżyka potwierdziła jego przypuszczenia co do związku Zbyszka z mutantami z jeziora i choć nie wiedział co dokładnie się kryje pod znakiem „X” wyobraził sobie z łatwością jak ten łotr sprzedaje ryboludziom wszystkie dzieci z okolicy w zamian za dostęp do zlokalizowanego na dnie jeziora skarbu. Niespodziewane odgłosy z parteru obwieściły nagły powrót Kasi. Ostatnio często wracała do pokoju z płaczem, ale co ją podkusiło, żeby samotnie wracać po ciemku i w trakcie ulewy? Gdzie był teraz Zbyszek?

Jedynym źródłem światła w pokoju był snop rzucany przez latarkę na mapę. Michał zacisnął dłonie, by lepiej się skupić i zapamiętać jak najwięcej. Rzucił na niemiecki plan okolicy ostatnie spojrzenie a następnie podbiegł za skrzydło drzwi, wyłączył latarkę i schował ją do kieszeni. Twarz zaskoczonego chłopca oblał rumieniec, choć jeszcze nie był widoczny.

Jeśli pozostanie niezauważony skradając się naciśnie delikatnie klamkę, wyjdzie przez drzwi i ukryje się w spiżarce. Liczył w duchu, że Kasia naprędce rzuci się na łóżko za zaimprowizowaną kotarą nie domykając drzwi, ułatwiając mu tym samym wymknięcie się na korytarz. Na wypadek gdyby jednak został przyłapany w środku przygotował sobie awaryjną formułkę.
- Możesz podać mi świeże prześcieradło z szafy? Jest na górnej półce. - Dopytany uszczegółowi - oblałem swoje sokiem, tylko weź nie mów mamie.
 
Avitto jest offline  
Stary 28-11-2016, 20:26   #13
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Dopiero gdy dziadek wyszedł Dominik uświadomił sobie, jak fatalny był to pomysł, zostać w półmroku obory z tym dziwnym obcym chłopakiem, którego nie powinno tu być i który w jakiś sposób potrafił być niewidzialny dla dorosłych. A jak to jakiś czubek? Dominik nie miał przy sobie nawet ołówka, ani niczego czy mógłby się bronić.
Gdyby wyszli, przez całą noc nie zmrużyłby oka, myśląc o chłopcu z obory. Teraz wiedział, że i tak nie zmruży. Jak to mawiała babcia? "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła"?
Już słowa "niebezpieczeństwo" i "upiór" nie wróżyły dobrze. Potem było tylko gorzej. Niko poczuł, że jego stopy przywierają do ziemi, jakby podeszwy kaloszy pokryte były klejem. Nie był w stanie się ruszyć a jedynie zezować dookoła, wypatrując w mroku w głębi obory wspomnianego upiora. Owładnął nim paraliżujący strach. Gdy chłopiec... Alek skończył mówić i ruszył do drzwi, Dominik przywarł plecami do ściany.

- Ja-jak to... zaginąłeś? - wydukał.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 28-11-2016 o 20:28.
Bounty jest offline  
Stary 28-11-2016, 23:05   #14
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
- Dobra! Ale po polowaniu na księcia! - Paulina przystała na propozycję dziadka, obwieszczając w ten sposób, że rano wyrusza na polowanie na żaby. W końcu, bardzo chciała spotkać owego tajemniczego jegomościa, o którym marzyły wszystkie dziewczynki. No… prawie, bo Pałka wolała tłuc się ze smokami po lesie, które na pewno porywały i więziły księżniczki!
Niestety… jeszcze nigdy nie odbiła owej panienki z łap potwornego gada, tak więc zadowalała się całowaniem płazów, bo a nuż się przemieni? I stanie się sławna… jak rycerze!

Już miała odejść od okna i poprosić dziadzia o grzankę (koniecznie z bułki) z topionym, śmietankowym serkiem kiedy dostrzegła… no właśnie, co to było? Ni to ryba, ni to człek, trochę jak żaba, ale może to jakiś traszkoludź?
Dziewczynka przykleiła buzię do okna, chuchając i zaparowując szybę, przez co na chwilę straciła delikwenta z oczu. Przetarła szybko taflę ręką.
- Dziadek, dziadek! Widzisz tam w wodzie? - Czy widział, zapewne jak zwykle nie będzie, ale to nie przeszkadzało blondynce, za każdym razem sprawdzać, bo może jej dziadek po prostu potrzebował więcej czasu do przebudzenia super wzroku… a może, po prostu był już za stary i za ślepy?
- Złapię go i przyniosę, dobra? Założę kalosze i wezmę wiaderko! - podekscytowana skoczyła do szafki na buty, siadając na ziemi by naciągnąć czerwone kalosze.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 29-11-2016, 19:59   #15
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
O kurka wodna!

Po raz kolejny pożałowała, że ciekawość zwyciężyła u niej z rozsądkiem. Rozsądne dziecko wzięłoby nogi za pas, młodszego brata pod pachę i w tempie Strusia Pędziwiatra opuściło pogrążoną w półmroku stodołę. Oni jednak zostali.
Monika, Dominik i Alek, który zaczął opowiadać jakieś przerażające bzdury. Nie przerażające bzdury w sensie głupie rzeczy. Przerażające w sensie przerażające! Straszne, takie, od których gęsia skórka powstaje na całym ciele.

Zebrała w sobie wszystkie resztki odwagi i głosem, który w jej mniemaniu miał być zupełnie normalnym, i przede wszystkim nie pokazującym strachu, głosem starszej siostry, powiedziała – Wygląda na to, że dorośli Cię nie widzą. Jesteś jakimś… - jej głos na chwilę zamarł nie chcąc wypowiedzieć kolejnego słowa - …duchem, czy co?
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline  
Stary 30-11-2016, 09:37   #16
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Z zażenowaniem i zwyczajną pogardą obserwowała sytuację, która rozgrywała się na progu jej domu. Kiedy pijany idiota Zbigniew wyleciał wreszcie za drzwi goniąc biedną Kasię, Natalia nie domknęła ich do końca i pod czujnym okiem nietrzeźwego ojca podeszła wolnym krokiem pod wieszak na płaszcze. Spojrzała na mężczyznę, a pełna napięcia cisza trwała tak kilka długich sekund.
- Głupi, pijany bałwan! - wściekle krzyknęła, zdarła z wieszaka swoją czarną kurtkę i wybiegła przez niedomknięte drzwi, zatrzaskując je głośno za sobą.

Od razu wpadła w gęste błocko, które rozpościerało się praktycznie po całym podwórku. W mroku nadchodzącej nocy nieco mniej nędznie to wyglądało. Mała obora na lewo waliła się pod własnym ciężarem. Ojciec już przestał parkować tam swojego zielonego tarpana, ze strachu przed niepewnym, powyginanym dachem. Całe rozległe podwórze okrążone było przez drewniany płot, który wydawał się starszy niż ta ziemia! Przeżarty przez pleśń, białe i monstrualnie wijące się grzyby - stał nadal mocarnie, majestatycznie na swoim miejscu. Jakby nieugięty, nieśmiertelny strażnik tego marnego domostwa. Ogrodzenie było wyższe od samej Natalii, która nie jest przecież tak niską dziewczyną. Jedyne możliwe przejście (strach przez płot skakać, jeśliby cały zawaliła - ojciec by ją do domu nie wpuścił!) to mała furteczka zamykana na niewielką, drucianą pętelkę. Nie czekając na nic, wybiegła przez furtkę, przymknęła ją jedynie i już znalazła się w swoim dzikim świecie.

Wokół domu Natalii gęsto rozpościerał się bukowy las, przez który biegła stara, wyjeżdżona przez koła tarpana ścieżka. Wiodła ona do centrum Bud Kortumowskich, gdyż dziewczyna mieszkała raczej na leśnym pograniczu tej pięknej wsi. Czy naprawdę była aż tak piękna? Ciężko powiedzieć, ale Natalia za taką ją uważała. Kochała spacerować i bawić się po jej tajemniczych ostępach, zaglądać w każdą możliwa szparę, a dzięki temu znając niejedną wspaniałą kryjówkę. Tym razem jednak nie w głowie jej były żadne zabawy. Urażona duma domagała się zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy, ale było już trochę zbyt późno na niezorganizowaną wyprawę.

Nie zamierzała jednak wracać dopóty, dopóki jeszcze lampka świeci się w ojcowskim pokoju. Kiedy ten pijany wór rzuci się wreszcie na łóżko, będzie mogła wrócić, aby nabrać sił na najbliższą sprawę. Tymczasem musi ochłonąć, przespacerować się wydreptaną ścieżką wiodącą wokół starego płotu.
Mimo złości i wściekłości na Alka, to nadal był jej przyjaciel, którego najbardziej w świecie chciała ponownie przytulić.
A dom z iglastego boru zaś nieustannie straszny... i jakże przecież opuszczony.
 

Ostatnio edytowane przez Szkuner : 30-11-2016 o 14:55.
Szkuner jest offline  
Stary 01-12-2016, 11:55   #17
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Dziadek Pauliny przez chwilę wpatrywał się w miejsce, które wskazała dziewczynka.

-Widzę. To boja - oznajmił w końcu. W pierwszej chwili Paulina chciała westchnąć i stwierdzić, że niestety, dziadzia zawodzi wzrok, co wprawdzie było zrozumiałe w przypadku kogoś, kto widział jeszcze żyjące dinozaury (to smutne, że zostały tylko smoki), ale również sprawiało, że musiała liczyć tylko na siebie. Droga wojowniczki jest drogą samotną.

Dla potwierdzenia rzuciła okiem raz jeszcze i… hmm… no w sumie… to mogła być boja. W sensie teraz, bo wcześniej na pewno był to łeb żaboluda. Zapewne dostrzegł, że Paulina go zauważyła i postanowił tak z niej zakpić. Boja. Taaa…

-Chcesz wyjść na dwór w taką pogodę i po nocy? - spytał spokojnie dziadek. Wielu dorosłych od razu by zaczęło krzyczeć i załamywać ręce, ale nie on. -Bardzo odważne z ciebie dziecko. Ale jezioro ma strome brzegi, wiesz? I teraz one są strasznie śliskie. A ty jeszcze będziesz mieć w rękach wiaderko. Pouciekają ci wszystkie żaby, które nałapiesz. Chodź, dziadek zrobi ci grzankę. Z bułki - oznajmił oczywistość.-Jutro złapiesz księcia.

***

-Przez chwilę sam się zastanawiałem, czy jestem duchem - oznajmił Alek. Stanął przy drzwiach do obory i przez chwilę nasłuchiwał. Burza już przeszła dalej, zupełnie się wyciszając.Ale nie sądzę. W sensie, dalej rosnę - pokazał przykrótkie rękawy koszuli - chociaż nie muszę jeść i spać. I widziałem przez ten czas parę duchów, nie tylko upiora. One mi powiedziały, że jestem w Międzyświecie. To strasznie skomplikowane… - nagle zamarł. Monika i Dominik chyba również coś usłyszeli. Coś jak rżenie konia, ale to na pewno nie była Plamka, ani żaden normalny koń. Mrożący krew w żyłach skowyt powtórzył się, już zdecydowanie bliżej.

-Uciekajcie! - krzyknął Alek.-To on! Ja go powstrzymam, lećcie!

Po chwili, już bezpieczni w domu dziadka, który tylko spytał ich, czy na pewno dobrze zamknęli drzwi do obory, mogli usłyszeć coraz bliższy tętent kopyt upiornego wierzchowca.

***

Światło w pokoju ojca Natalii zgasło bardzo wcześnie. I bardzo dobrze, bo buty przemokły jej w makabrycznym tempie. Jeszcze przez chwilę zwlekała, bo rozgwieżdżone po burzy niebo miało magnetyczną moc. Aż chciało się spacerować pod tym niebem, wdychając wilgotne, rześkie powietrze. Ale do tego przydałby się ktoś bliski jako towarzysz. Ktoś, kto by odgonił smutki, zrozumiał wściekłość i pokazał, że na tym dziwnym świecie jest jeszcze inna droga. Droga nadziei.

Kiedy już leżała w łóżku, wydawało jej się, że słyszy dziwny skowyt, ni to zwierzęcia, ni to nie wiadomo czego. Zapadła w niespokojny sen, gdzie Alek razem z nią i Kasią bronił opuszczonego domu w lesie przed armią szkieletów, które wrzeszczały na nich pijanym głosem pana Zbyszka.

***

Michał, wyślizgnięcie się z pokoju Kasi, trudność 12

Move 3, I’m good thinking fast +3,

Rzuty: 3, 1, 1, 4, 5, 2

Wynik: 5+4+3=12, test zdany

Kostnica



Realizacja planu poszła nad wyraz sprawnie. Wprawdzie Michał musiałby wymyślić na szybko nową wymówkę, bo jego mama niestrudzenie szła za Kasią i weszła za nią do pokoju, więc mówienie o upapranym sokiem prześcieradle, delikatnie mówiąc, by nie zdało egzaminu. Na szczęście dla młodego poszukiwacza w świecie niebezpiecznych przygód, dziewczynka wparowała do pokoju i od razu rzuciła się za kotarę, przez co, skoro zaraz jego mama przyszła, to również musiała odchylić zasłonę, by z nią porozmawiać. Wiadomo, zaraz zaczęły mówić jakieś dziewczyńskie rzeczy, więc Michał szybko wykorzystał swoją szansę.

Zagadka zniknięcia pana Zbyszka rozwiązała się po jakichś 20 minut, kiedy pijany mężczyzna w końcu dotarł do domu. Nie dał jednak rady schodom, tylko ciężko upadł na wersalkę w salonie. Cóż, pan Franz zatem nie znalazłby dla siebie miejsca do spania. Ciekawe, gdzie będzie spał, jak już przyjedzie.

Scena druga: Świetlica

Burza okazała się silniejsza niż się wydawało. W Bartnikach Nowych i Gruzach, okolicznych wsiach, zerwało kable wysokiego napięcia, odcinając rodziny od prądu. W lesie leżało dużo zwalonych drzew. Ledwo przestało padać, a już OSP z Kortumowa ruszyła do likwidowania szkód. Rano dołączyli do nich okoliczni mężczyźni, w tym dziadkowie Pauliny, Moniki i Dominika i ojciec Natalii. W przypadku tego ostatniego był to prikaz z góry, bo w cegielni również nie było prądu, więc tego dnia nie mieliby co robić. Dziadek Pauliny zawiózł swoim samochodem dziewczynkę do ośrodka “Relax”, przepraszając, że do zamku nie wybrali się z samego rana. Ale Paulina i tak miała polować rano na żaby, więc bardzo się nie przejęła. Zanim odszedł, zabierając z bagażnika dużą apteczkę, poprosił babcię Dominika i Moniki, żeby miała baczenie na młodą pogromczynię smoków, po czym wsiadł do traktora starego Molendy, który akurat podjeżdżał z przyczepą.

Wśród dorosłych było więcej wielkich nieobecnych. Niewielka plamka na jeziorze świadczyła o tym, że pan Sylwester, tata Michała, postanowił wykorzystać być może ostatni raz, kiedy będzie mógł wędkować bez konkurencji pana Franza. Przy śniadaniu wujek Robert opacznie powiedział, że pan Franz był bardzo dobrym wędkarzem, wygrywającym nawet ogólnokrajowe, niemieckie zawody. I chociaż jeszcze przed śniadaniem pan Sylwester odżegnywał się od pomysłu dzisiejszego wędkowania, bo szkoda czasu na ryby odsypiające stresy burzowej nocy, zbladł wyraźnie i w ciągu 15 minut wyruszył na jezioro. Brakowało również pana Bagniarza, kierownika ośrodka. Pojechał do Kortumowa wypożyczyć lepszą łódkę dla pana Franza. Faktycznie, to, co było w wypożyczalni na terenie ośrodka, wyglądało na nieodwracalnie zniszczone spaczeniem, a może i wyjątkową uwagą Nurgle’a, boga zarazy.

Nie wiadomo też jak liczyć pana Zbyszka, niby był, ale jego chrapanie jasno wskazywało, jak bardzo nieobecny był duchem.

Gdy o 8.00 w świetlicy zaczęła się “Sally Czarodziejka” (bo szczęśliwie odbierała Polonia 1), właściwie wszystkie dzieciaki były już na nogach. Z dzieciarni brakowało Filipa, kolegi i rówieśnika Pauliny - jego rodzice pewnie jeszcze spali, bo nie byli ani miejscowymi, ani lekarzami poczuwającymi się do służby na rzecz likwidacji szkód. Nie było również Izy oraz Kamila, którzy - obrzydliwie z siebie zadowoleni - siedzieli w przyczepie starego Molendy, bo mieli pomóc dorosłym, w przeciwieństwie do “miastowych”. Była natomiast Natalia, bo kiedy mężczyźni ze wsi się zbierali, babcia Moniki i Dominika kategorycznie zażądała od pana Józefa, by córkę przekazał pod jej opiekę. Kiedy wnuczętom i sąsiadce dawała obfite śniadanie, załamywała ręce nad tym, jak bardzo jest wychudzona. Kasia i Patryk zamykali listę obecnych dzieciaków mieszkających w ośrodku.

W świetlicy poza telewizorem (telewizor był królem świetlicy, jak lew królem dżungli, a szczupak królem wody), leżało na regałach kilkanaście gier planszowych i parę pudełek (prawię kompletnych) puzzli. W dużym, plastikowym pojemniku leżał sprzęt sportowy - piłki wszelkiego autoramentu, rakietki i paletki. Był kącik czytelniczy (rzadko kiedy używany, poza komiksami “Kaczora Donalda”. Na początku turnusu były też cztery numery Asteriksa, ale szybko zniknęły) i super ekstra dywan w ulice, gdzie można było bawić się samochodzikami.

Z placu zabaw za boiskiem do siatkówki raczej nie mogli jeszcze korzystać - było zdecydowanie za mokro. Natomiast pogoda była niezła, niedługo wszystko doschnie zupełnie, słońce świeciło jasno i mocno.
 
Cooperator jest offline  
Stary 01-12-2016, 13:08   #18
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Michał był w świetlicy bardzo wcześnie, gdyż odprowadził go tata pędzący w gumofilcach i wędkarskiej kamizelce na pomost. Nie wiadomo w jakim celu tuż za nimi przypałętał się Zbyszek. Chłopiec najpierw się wystraszył, że tamten wie, że on wie o mapie skarbu i spisku lecz mężczyzna nie dał nic po sobie poznać i szybko zasnął na siedząco na dziecięcych rozmiarów zydelku.

W świetlicy był już Patryk, który pomstując na kałuże na zewnątrz kopał o ścianę małą gumową piłkę. Uwielbiał spędzać każdą wolną chwilę na bieganiu za piłką i jako jedyny z całej dzieciarni nie zbił w tym roku żadnej szyby podczas gry w jedynki. Trochę się to gryzło z jego aparycją, która ze względu na tułów o kształcie beczki nie predestynowała go do grona najlepszych sportowców na świecie. Całości dopełniały małe świńskie oczka i zadarty nos na pucołowatej twarzy.
- Ale burza była w nocy! Aaaa... Ty, Baleron - zwrócił się Michał do Patryka, stając tuż przy nim a głos zniżając do szeptu. - A pan Zbyszek wczoraj mówił, że jesteś gruby.
- Przecież nie jestem! Każdego z Was prześcignę, jego też!
- No ale on mówił tak wujkowi Robertowi i jeszcze, że dobrze kopiesz po ziemi, ale na główkę to nie umiesz wrzucać.

Czy słowa kolegi zabolały Balerona? Na chwilę się zawiesił jakby decydował czy sobie pójść, zwyzywać Zbyszka czy może pokazać mu natychmiast, jak dobrze dośrodkowuje.

Następnie Michał odciągnął Dominika od siostry, rzucając jej tylko "cześć" bez podnoszenia na nią oczu. Musiał pilnie porozmawiać z przyjacielem bez postronnych uszu.
 
Avitto jest offline  
Stary 02-12-2016, 20:03   #19
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Deszcz lał nieustannie jednorodną siłą, od czasu do czasu ostro zacinając przy wietrze. Paulina stała w swoich kaloszach i patrzyła przez okno na wesoło bujającą się w wodzie boję. No faktycznie… jak tak teraz patrzyła… no ale wcześniej jej tam nie było!
Na 100, a nawet 200%.
Czy dziewczynce się przewidziało?
Na pewno nie.
Czy dziadek miał racje, że to niebezpieczne wychodzić w burze na dwór łapać żaby?
Moooże… w końcu był lekarzem, a lekarze podobno byli mądrzy - i to bardzo.

Dziewczynka spojrzała na kalosze, które dostała od wujka z Niemiec. Zrobione były ze skóry smoka i były magiczne, doskonale widziała o tym ona, i doskonale wiedziało o tym samo obuwie.
Z wiaderkiem czy bez, na błocie na pewno by się nie pośliznęła, w ogóle w owych, gumowych artefaktach, rzadko co sprawiało jej trudności w przemieszczaniu się. Była szybka i zwinna, a przynajmniej tak właśnie się czuła, a jak się tak czuła to znaczy, że było to prawdą.

- Hhhmmmmmm - Pałka zajęczała głośno, dając znak, że myśli i wcale nie jest jej łatwo. Teraz gdy podstępny mieszkaniec jeziora ukrył się gdzieś poza jej zasięgiem i w dodatku dziadek postanowił zrobić grzanki, ochota na polowanie jakoś jej przeszła pod naporem pierwszego, łakomego burknięcia w brzuchu. - Ale z topionym serkiem! - zawołała za odchodzącym do kuchni mężczyzną, kopiąc nogami w powietrze, aż buty nie spadły z powrotem w kąt domku.

Bosa w skarpetkach w paski pobiegła do stołu i usiadła na drewnianej ławie, przyglądając się jak dziadek kroi bułkę i wkłada kromeczki do tostera.
Nie odzywała się. Myślami była bardzo daleko. No… może nie aż tak bardzo. Była na zewnątrz, w kaloszach i żółtym, dużo za dużym sztormiaku. Biegła do wody, w której podrygiwała boja. Gdy tylko się do niej zbliżyła na odległość rzutu kamienia, wzięła kawałek gruzu z ziemi i zamachnęła się, trafiając celu.
Bojka kwiknęła, odwracając się i ukazując szpetny traszkowaty pysk.
- Haha! Masz za swoje płazińcu, następnym razem nie oszukuj mi dziadka! - krzyknęła zwycięsko w kierunku jeziornego mieszkańca…

***

Paulina siedziała pod oknem, wyglądając przez zachlapaną szybę na zewnątrz. Oczy miała troszkę szerzej ponad normę otwarte. Nie ruszała się i nic nie mówiła. Na uszach miała lekko zużyte słuchawki od walkmana, słuchała muzyki, wyłączając się na świat rzeczywisty, co w sumie nie było dla niej, ani takie trudne, ani nietypowe.
Dzieciaki i tak nie chciały się z nią bawić, a Filo, jej jedyny towarzysz polowań na smoki, nie pojawił się w świetlicy.
Dziewczynce nie pozostało więc nic innego, jak jej własna wyobraźnia i niedokończona rozmowa z żaboludziem z poprzedniej nocy.

- Widzę, że wezwałeś swoich towarzyszy, tchórzu jeden! - Blondyneczka stała w strugach deszczu, a na przeciw niej wychodziły trzy podwodne kreatury o żabich pyskach, rybich łuskach na ciele i traszkowatych ogonach.
- Panoszysz się jakbyś była u siebie, zobaczymy czy będziesz tak samo ruchliwa jak wciągniemy cię pod wodę…
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 03-12-2016 o 12:55.
sunellica jest offline  
Stary 04-12-2016, 22:00   #20
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
WIECZÓR

Dominik zdyszany zatrzasnął za sobą i siostrą drzwi domu.
- Dziadku, babciu! - zapiszczał od progu sieni, ignorując pytanie dziadka o zamknięcie obory. - Upiór! Upiór tu jedzie!
Alek mógł być niewidzialny dla dorosłych, ale musieli przecież słyszeć zbliżający się tętent kopyt!

-Upiór? - zdziwiła się babcia. Dziadek wzruszył ramionami, bez słowa wziął starą, wielką latarkę i wyszedł na podwórze, rozglądając się uważnie.

Chłopiec czym prędzej odsunął się w głąb domu. Odważył się tylko wyjrzeć ostrożnie przez okno.
- Nie słyszycie?

- I po co wszystko gadasz? - spytała z wyrzutem i boleśnie szturchnęła brata łokciem. Sama chciała rozegrać to trochę inaczej. Teraz pozostało jej czekać na reakcje dziadków.

- Au! - jęknął Dominik, ale posłusznie ucichł.

Po chwili wrócił dziadek i machnął ręką.
-E, żaden upiór. To gość tego Rosjanina sobie popił - zmierzył Dominika surowym spojrzeniem.-Naprawdę tyle trzeba, żeby cię przestraszyć? Co, w tej Warszawie to nie piją, czy jak?
-Tadzik, daj dzieciakowi spokój - od razu włączyła się babcia.-Ciemno, las pod okiem, burza i jakieś wyjące bydlę, bo człowiekiem w tym stanie go nazwać nie można. Lepiej, żeby dzieciak przybiegał i mówił. Co, może nie lepiej?
Dziadek tylko coś zamruczał pod nosem i zniknął w swoim pokoju.

Niko bezradnie spojrzał na siostrę, wyraźnie zbity z tropu jakże racjonalnym wyjaśnieniem całej sytuacji.
- Pan Zbyszek jeździ na koniu? - zapytał z głupia frant.

-Na koniu? - zdziwiła się babcia. - Nie sądzę. Może to jakiś jeleń drogę przebiegł? Albo sarna? - zastanawiała się przez chwilę. -Wiesz, rano możesz starego Molendę spytać. Tutaj po tym błocie to na pewno wszystkie ślady widać, a on się na tropach zwierząt zna jak mało kto. Może ci powie, co to za zwierza wypatrzyłeś - uśmiechnęła się.-To co, może jeszcze gorącego kakaa wam zrobię, dzieciaki?

Monika kiwnęła głową aprobując pomysł wypicia gorącego kakao. - Babciu - zaczęła dość niepewnie - słyszałaś o takim chłopcu, Alku? Podobno zaginął tu kiedyś. - Spojrzała badawczo na twarz kobiety.

-Alek, mówisz? Hm… Niech pomyślę, niech pomyślę… - babcia przez chwilę zastanawiała się. - A to nie ten harcerz, co w zeszłym roku zaginął. Trzeba by się dziadka spytać, on to ma lepszą pamięć ode mnie. TADZIK! - krzyknęła tak, że na pewno spłoszyła całe nocne ptactwo.-TADZIK! Pozwól no do mnie.
Z pokoju wyłonił się dziadek, już w samej podkoszulce.
-Mordują kogo? - burknął.
-Ty no, słuchaj, stary. Bo tutaj się Monisia pyta o jakiegoś Alka czy Olka, co to miał zaginąć tu w okolicy. Ty to wszystkie te gazety czytasz - machnęła ręką na duży stos, czekający na spalenie w piecu.
Dziadek spojrzał na wnuczkę nieco podejrzliwie.
-A tobie kto o tym nagadał, co?

- Noo… - wydusiła i zrobiła dłuższą przerwę żeby coś wymyślić, przecież nie powie dziadkowi prawdy, tak, jak ten głupi Dominik o upiorze. - Dzieci w świetlicy mówiły coś, że chłopiec zaginął i nie wiem czy im wierzyć.
Dominik przełknął głośno kakao i kiwnął głową, na potwierdzenie słów siostry.

-Słuchajcie dzieciaków, to będziecie wszędzie upiory widzieć - oznajmił dziadek, spiorunował spojrzeniem babcię i poszedł do pokoju.

Rodzeństwo dopiło kakao, po czym babcia zapędziła ich do kąpieli a następnie do łóżek.
- Dziadek coś wie, ale nam nie powie - stwierdził Dominik, gdy byli już sami w pokoju. - I co robimy? - zapytał siostry. - Myślisz, że tu jesteśmy bezpieczni?

- Spytamy jutro Izy i Kamila, może oni wiedzą coś o tym Alku - stwierdziła. - Jeśli nic o zaginięciu nie słyszeli, w co wątpię, wtedy będziemy musieli jakoś podejść dziadka, albo popytać innych miejscowych. - Ziewnęła.
- Myślę, że jesteśmy tu bezpieczni. - Powiedziała głosem który miał dodać Dominikowi otuchy. - Ale lepiej nie wyłączajmy dziś w nocy lampki. - Dodała i przykryła się szczelnie kołdrą, bo przecież powszechnie wiadomo, że potwory atakują tylko wtedy, gdy jakaś kończyna wystaje spod przykrycia.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172