Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-02-2017, 15:42   #41
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Nie spodziewała się, że to stanie się tak szybko, że nic przy tym nie poczuje. Żadnych sensacji w żołądku, żadnego zawrotu głowy, raz w jednej chwili była w posiadłości Georga Cartera, a teraz stała na dworu kolejowym z zeszłej epoki. Palce zacisnęły się mocno na pierścionku ślubnym noszonym wedle tradycji brytyjskiej na palcu serdecznym prawej dłoni, jako oznaka wdowieństwa. Rozejrzała się. Była tu sama. Rita, Frazn, George, Pauline i hrabia Zamoyski zostali w domu Cartera. Westchnęła cicho. Sama sobie naważyła tego piwa, to i sama będzie musiała je wypić- pomyślała, gdy usłyszała kroki za sobą.
- Hrabio?! - Była zszokowana, ze ktokolwiek postanowił uczynić to co i ona, przecież nikt z towarzystwa nie wierzył w metafizyczny wymiar świata. Lokomotywa stanęła buchając parą. Popatrzyła na hrabiego, a w jej oczach zagościł smutek. Pokręciła głową ze zrezygnowaniem.
- Nie powinien Pan tego robić. - powiedziała nim tłum ich rozdzielił. Ludzie krzyczeli jedni przez drugich, jeszcze inni szukali osób, które się tu nie pojawią. Ten pociąg się robił, wykoleił i wiele osób poniosło śmierć. Nie mogli wsiąść do pociągu jeśli chcieli przeżyć.

Potrafiła rozmawiać z duchami, ale to chyba nie były duchy, a przynajmniej nie byli nimi do końca. Eleonor mimo wszystko miała za mało doświadczenie. teoria, a praktyka, to dwie tak odległe sobie rzeczy, że ich rozbieżności można by porównać do odległości dzielącej kontynent Ameryki Południowej od kontynentu Afrykańskiego. Lady Howard zdawała sobie z tego sprawę i delikatnie drgnęła, gdy ktoś się do niej zwrócił. Przyjrzała się młodemu i za życia zapewne przystojnemu, mężczyźnie. Mimo to na chwilę wstrzymała oddech widząc jego sine wargi i podkrążone oczy. Widziała jego wyciągniętą w jej kierunku dłoń i pokręciła delikatnie głową.
- Zimno mi nie przeszkadza- odparła, a w myślach pomodliła się. Do stwórcy, do świata, do bogów, do przodków, bo jeden z nich wiedziałby co zrobić w takiej sytuacji. Ojciec by wiedział.
 
Lunatyczka jest offline  
Stary 23-02-2017, 21:06   #42
 
WolfSet's Avatar
 
Reputacja: 1 WolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemu
W pierwszej chwili Zamoyski pomyślał o tym, żeby wsiąść do jednego z wagonów. Gdy jednak usłyszał błagania, najwyraźniej Henry'ego Stanley'a, zrozumiał że to nie najlepszy pomysł. W dodatku Eleonor wyglądała na naprawdę przerażoną. Zagadną ją wyglądający jak trup młody człowiek, hrabia wiedział, że trzeba szybko działać. Pociągną młodszą koleżankę w kierunku lokomotywy. Jednocześnie krzykną do Henry'ego - Musisz wyskoczyć przez okno, szybko, inaczej zginiesz!!!
Gdy dobiegli do pierwszego wagonu Maurycy puścił Eleonor -Nigdzie się stąd nie ruszaj, zaraz wracam. Ten skład się stąd nie ruszy.
Hrabia wskoczył między pierwszy wagon a lokomotywę. Nie miał pojęcia jak rozłączyć skład, ale na pewno musiała się tu znajdować jakaś dźwignia. Szarpał z całych sił wszystkie elementy które mogły odłączyć wagony od lokomotywy, szukał jakiegoś haka lub drążka.
~ Do diabła - pomyślał - muszę zdążyć nim to przeklęte żelastwo ruszy z miejsca!
 
WolfSet jest offline  
Stary 24-02-2017, 20:05   #43
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Pauline oparła się o fotel. Jako kobieta nauki nigdy by nie uwierzyła w to, co się właśnie wydarzyło. Być może nawet dalej wmawiałaby sobie, że to jakieś przewidzenie lub choroba psychiczna, gdyby nie to, że na ścianach pokoju były bąble – niewątpliwy dowód tego, iż pociąg z piekła rodem był prawdziwy.

Co gorsza, biedna MacMoorówna widziała, jak jej przyjaciele – Eleonor i hrabia Zamoyski – zniknęli w powietrzu. Był to dla niej spory szok, a im dłużej nad tym myślała, tym bardziej implikacje tego faktu dochodziły do jej świadomości. Zniknęli. Nie ma ich. Przepadli. Jak kamień w wodę.

Pauline usiadła na fotelu, biorąc głębokie wdechy i wypuszczając powoli powietrze z płuc. Cała się trzęsła.

Miała nadzieję, że którychś z panów coś wymyśli. Ona sama była zbyt pogrążona w strachu, szoku i rozpaczy by zaproponować jakiś pomysł – zakładając oczywiście, że istnieje jakakolwiek możliwość by przywrócić do świata dwójkę zagubionych dusz.
 
Kaworu jest offline  
Stary 26-02-2017, 10:59   #44
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Rita rzuciła się w stronę wyjścia z pokoju, przez który niedługo miał przejechać dziwny, widmowy pociąg. Carter nie zwróciła uwagi na to, że Franz i jej kuzyn rzucili się w stronę wtyczki, nie zauważyła też jak hrabia Zamoyski wraz z jej najbliższą przyjaciółką Eleonor znikają wraz z awarią prądu.
W pośpiechu nie zauważyła lekko zawiniętego brzegu dywanu. Nieszczęście dopadło ją niemal natychmiast. Zahaczyła lakierowanym pantoflem o wybrzuszenie i poleciała jak długa do przodu. Znajdowała się wtedy niezwykle blisko masywnej komody z ciemnego drewna. Uderzyła głową o kant mebla i nim upadła na podłogę, poczerniało jej przed oczami i całkowicie straciła przytomność.

Ocknęła się leżąc na podłodze. Pierwszym, co poczuła, to jak ciepła strużka krwi spływała po jej skroni i rozpływała się na policzku. Otworzyła oczy i przed sobą ujrzała kucającą kobietę w stroju służby. Wszystko po chwili zaczynało nabierać kształtów, a myśli w głowie układały się w jedną całość. Po kilku chwilach Rita całkowicie odzyskała świadomość i kiedy podniosła się do pozycji siedzącej z nogami ugiętymi w kolanach, wzięła szklankę zimnej wody od kobiety, która musiała być jedną z pracownic George'a.
- Dziękuję - odparła i zdała sobie sprawę, że strasznie jej wyschło w gardle i z wielką wdzięcznością wypiła całą zawartość szklanki.

Potem, nie zważając na słowa kobiety, że powinna jeszcze chwilę odpocząć, wstała i podeszła do Franza i George'a. Zupełnie zapominała o tym, że ze spływającą krwią z całkiem płytkiej rany, musiała wyglądać makabrycznie. Stojąc przy dwójce mężczyzn, rozejrzała się po pomieszczeniu i coś jej tu nie pasowało.
- Wy też to widzieliście, prawda? - upewniła się, odstawiając pustą szklankę obok makiety piekielnego pociągu.
Podeszła do jednej ze ścian i przyjrzała się bąblom, które musiały się wytworzyć podczas przyjazdu pociągu.
Nagle odwróciła się i badawczo rozejrzała się po pokoju. Potem spojrzała po trójce przyjaciół, którzy się tam znajdowali.
- Gdzie Eleonor i hrabia Zamoyski? - spytała.

Nie mogła być nieprzytomna zbyt długo, bo wtedy na pewno zostałaby przeniesiona na którąś z kanap lub, znając George'a, do osobnej sypialni, a tak się nie stało - wszak ocknęła się jeszcze na podłodze. Musiało zatem minąć zaledwie kilka chwil od tej dziwnej wizji z nadjeżdżającym pociągiem.
Kiedy ktoś łaskawie wytłumaczył jej, a przynajmniej opowiedział, co się mogło stać, że hrabia i Eleonor zniknęli wraz z pociągiem, Rita jedynie przytaknęła.

- Musimy zatem ponownie włączyć to ustrojstwo. Nie widzę innego wyjścia.
Rita powoli przestawała powątpiewać w wykład profesora Smitha. Wielka szkoda, że nie było go wraz z nimi - pewnie wiedziałby, jak sprowadzić dwójkę zaginionych z powrotem.
Panna Carter wpadła na jeszcze jeden pomysł. Podeszła szybko do modelu pociągu i przerysowała tajemnicze znaki na osobną kartkę. Wtedy też przypomniała sobie o swojej ranie.
- Przydałby mi się opatrunek - rzuciła w stronę służby George'a.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 27-02-2017, 05:51   #45
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
George szarpnął razem z Franzem za kabel, a huk jaki temu towarzyszył ogłuszył go na dobrą chwilę. Całość jednak się udała widmowy pociąg zniknął i wizja skończenia jako mokra plama na torach oddaliła się. Dopiero po kilku chwilach spostrzegł, że w pokoju brakuje dwójki jego przyjaciół.
- Nie - wyszeptał i podniósł się z kolan - Nie -
Myśli Georga pędziły w wściekłym tempie i doszły do jedynego sensownego rozwiązania, dwójka została tam przy torach. Już chciał krzyczeć za służbą gdy drzwi się otworzyły, a do sali wszedł jeden z jego pokojowych.
- Wołaj Paula i jeszcze dwóch innych pokojowych ale to biegiem. - rozkazał Carter zimno, a pokojowy już bez dalszych pytań wycofał się z pomieszczenia zostawiając w nim jednak lampę. Wtedy dostrzegł też, że Rita leży chyba nieprzytomna bo nie podniosła się z podłogi na szczęście Franz już przy niej był.
- Panno Catlin - krzyknął George, a do pokoju chwilę później weszła młoda służka i z przerażeniem w oczach przyjrzała się pokojowi.
- Panie Litościwy - powiedziała pokojówka unosząc dłoń do ust, Carter jednak nie miał czasu by ją uslokakać, Eleonora potrzebowała pomocy.
- Zajmijcie się moją kuzynką - rozkazał.



W trakcie gdy Carter czekał na powrót służby Rita na szczęście poszła do siebie, a zobaczywszy ją wciąż we krwi George posłał służce która się nią zajmowała mordercze spojrzenie które to wygnało ją z pomieszczenia gdy tylko uświadomiła sobie swój błąd z prędkością błyskawicy.

- U ciebie czy u mnie w fabryce Franz ? - zapytał reportera - U ciebie możemy być za 10 min, a w fabryce dopiero za półtorej godziny. Nie wiem czy to ma znaczenie. -

Służba gdy wypowiadał te słowa gnała już korytarzami willi, sam model zaraz będzie gotowy do transportu, pod dyskusje pozostał jednak wciąż temat gdzie go zabrać.
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy

Ostatnio edytowane przez czajos : 27-02-2017 o 05:54.
czajos jest offline  
Stary 27-02-2017, 22:35   #46
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację

Rita Carter, Pauline MacMoor, George Carter, Franz Von Meran
To, co się wydarzyło zszokowało wszystkich. Coś co wydawało się mitem, fantazjom, czy nawet szaleństwem, w oka mgnieniu urealniło się bardzo boleśnie.
Patrząc na nieruchomy model parowozu Franz, Rita, Pauline i George oczami pamięci widzieli profesora Smitha wyświetlającego slajdy zdjęć, które miały udowodnić istnienie epifenomenów oraz innych światów.
Wtedy w czasie wykładu żadne z nich, mimo całej sympatii dla profesora, nie traktowało jego słów zbyt poważnie.
A teraz?
Teraz każde z nich wiele by dało, żeby profesor był z nimi w tym trudnym momencie.

Na szczęście George zachował dość rozsądku, aby zacząć zarządzać tą jakże kryzysową sytuacją.
Jego służący zapakowali makietę do zamówionej taksówki bagażowej i zajęli się ranną panną Carter.
Gdy ta została należycie opatrzona, cała grupa wsiadła do limuzyny Georga i ruszyła w kierunku domu Franza.


Zbliżała się północ, gdy George i Franz przy pomocy niezawodnego Bena wnosili makietę przeklętego pociągu do środka.
Noc była bardzo jasna, pełna gwiazd na niemal bezchmurnym niebie. Jasny sierp księżyca dopełniał tylko tego, jakże urokliwego krajobrazu. Wszyscy z ulgą przywitali ogień trzaskający w kominku w głównym salonie rezydencji. Ich serca jednak nadal były skute lodem strachu i niepewności, zarówno o los przyjaciół, jak i swój własny.
Teraz, gdy wiedzieli już z czym wiąże się uruchomienie makiety lęk i obawa były jeszcze silniejsze.

Franz zaproponował po szklaneczce starej, dobrej, irlandzkiej whiskey na odwagę i przepędzenie krążących nad nimi demonów. Wszyscy przyjęli to z aprobatą i uśmiechem na twarzy.

- Sir, zgodnie z życzeniem makieta została ustawiona i jest gotowa do uruchomienia - zakomunikował wyjątkowo szorstko Ben.
- Dziękuję ci bardzo - odparł Franz - Może iść już spać. Nie będę cię już dzisiaj potrzebował.
- Jeśli pan pozwoli, to chciałbym wyrazić swoje wielkie zdziwienie i zaniepokojenie, pańskimi ostatnimi zabawami. Do późnych powrotów panu zdążyłem się już przyzwyczaić, ale to… 0 Ben zawiesił głos i przewrócił wymownie oczami - Ja naprawdę rozumiem dekadencję i ekstrawagancję, ale takie infantylne zabawy naprawdę panu nie przystoją.
- Dziękuję ci - powtórzył Franz, nie mając zamiaru wdawać się w dyskusje i tłumaczenia ze służącym.
- Ja również dziękuję, sir. Dobranoc i życzę udanej zabawy.


Przyjaciele zajęli miejsca wokół makiety. W pokoju zapanował, jakże wymowna i złowróżbna cisza. Tym razem George nie pozwolił sobie już na głupie żarty, czy komentarze. Bez słowa wsadził wtyczkę do kontaktu i przekręcił pokrętło w zasilaczu.
Lokomotywa ożyła. Elektryczny silnik zabrzęczał. Mechaniczne przekładnie zazgrzytały, a miniaturowy reflektor na czole lokomotywy dała znać, że zabawa się zaczyna.

Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Koła - w ruch!


Lokomotywa ruszyła naprzód, ciągnąć za sobą cały zastęp wagonów. Pierwsza pętla po ósemkowym torze się rozpoczęła. George powiódł wzrokiem po wszystkich obecnych i lekko drżącą ręką przekręcił pokrętło potencjometru w prawo.

Najpierw - powoli - jak żółw – ociężale,
Ruszyła - maszyna - po szynach - ospale,
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi,


Miniaturowy pociąg rozpędzał się z każdą sekunda coraz bardziej. Pędził naprzód pokonując kolejne pętle. Jego podróż donikąd rozpoczęła się na dobre.

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las,
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to , tak to to, tak to to.
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna, zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.


Nikt nic nie mówił. W pokoju rozbrzmiewał tylko szum elektrycznego silniczka napędzającego model pociągu z 1897 roku, który rozbił się w czasie podróży do Liverpoolu.
Pędził on po torze bez końca i początku. Pokonywał kolejne pętle, a z każdą pętlą rósł strach w sercach czwórki przyjaciół.

Gdy rozległ się potężny gwizd, wszyscy aż podskoczyli na swoich miejscach. Niemal natychmiast oczy wszystkich zwróciły się w lewą stronę na ścianę frontową domu. Minęło jeszcze kilka sekund i spektakl przenika się rzeczywistości rozpoczął się znowu.
Cichy szmer silnika zastąpił dudniący huk setek ton stali. Demoniczny pociąg był coraz bliżej. Jasny snop światła rozlał się po pokoju, a po podłodze zaczęły snuć się kłęby szarego dymu.

George cały spięty i gotowy, niczym sprinter oczekujący na sygnał od starter, stał najbliżej makiety. Franz z całej siły ściskał wtyczkę od zasilacza. On także czekał na ten jeden moment, aby szarpnąć i uniemożliwić całkowite przeniknięcie się światów.
Każda upływająca sekunda sprawiała, że pokój w rezydencji Franza stawał się coraz mniej realny. Z każdym kolejnym uderzeniem serca niewielka stacyjka ze żelaznym zadaszeniem materializowała się coraz mocniej.

Nagle Franz spostrzegł coś, co zmroziło mu krew w żyłach. Ku nim z wielką szybkością pędziła wielotonowa, gwiżdżąca jak wściekła lokomotywa. Jej jasne reflektory wyglądały, niczym ślepia złowrogiej bestii.
Nie to było jednak najgorsze. O wiele bardziej deprymujący był fakt, że za lokomotywą nie było ani jednego wagonu.

George z rozdygotanym sercem wpatrywał się w materializującą się stację. Płyta niewielkiego dworca, ku jego przerażeniu była całkowicie pusta.

Szansa, że hrabia Zamoyski i panna Howard znajdowali się w lokomotywie była bardzo niewielka.
Spojrzenia Franza i George;a skrzyżowały się. Obaj dżentelmeni wiedzieli, że muszą podjąć decyzję. Pozwolić, aby lokomotywa z piekła wjechała do salonu Franza, czy wyrwać wtyczkę i przerwać plugawy rytuał.
Czasu mieli niewiele. Ledwie kilka sekund, aby dokonać wyboru od którego zależało życie ich przyjaciół, jak i ich samych.


Eleonor Howard, Maurycy Zamoyski
Zazwyczaj stateczny, poważny i dość powolny w swych ruchach hrabia Zamoyski, nagle wyrwał się niczym młodzieniaszek. Rzucił się w kierunku panny Howard, która została osaczona przez tłum podejrzanych pasażerów.
Bezceremonialnie złapał ją za rękę i pociągnął w kierunku lokomotywy.
- Nigdzie się stąd nie ruszaj, zaraz wracam. - zarządził, po czym wskoczył z grymasem bólu na twarzy na pomost przy pierwszym wagonie za węglarką.

Przez tłum pasażerów przeszedł pomruk niezadowolenia. Część z nich, zgodnie ze wcześniejszym zamiarem zaczęła wsiadać do pociągu. Jednak kilku postanowiło zostać jeszcze chwilę na peronie.
Oczy ich wszystkich wbiły się napastliwie w osamotnioną postać panny Howard. Na czele pięcioosobowej grupy stał młody dżentelmen, który kilka chwil temu zapraszał Eleonor, by wsiadła do pociągu.
- Nie zimno panience? - zapytał chrapliwy i łamiącym się głosem.
Eleonor spostrzegła, że z każdą upływającą sekundą ubrania pasażerów coraz bardziej niszczeją. Wokół rozniósł się zapach wilgoci i śmierci.

Eleonor spostrzegła coś jeszcze. Coś co całkowicie zmroziło krew w jej żyłach. Nie tylko ubrania pasażerów piekielnego pociągu ulegały coraz bardziej postępującemu rozkładowi. Także ich ciała z każdą sekundą stawały się coraz bardziej… coraz bardziej… przerażający, ohydne i potworne.
Skóra odpadała płatami od ich twarzy. Spod niej zaczęły wystawać pokryte oślizgłą posoką, wysuszone mięśnie. U niektórych z nich widoczne były jelita, które niczym pełzające węże wydostawały się na zewnątrz. Przystojny niegdyś młodzieniec wyciągnął ku Eleonorze dłoń, która w tej chwili była li tylko kościstą łapą umarlaka.
Młoda blondynka z zakrwawioną twarzą i martwym dzieckiem na rękach wysunęła się na czoło trupiego pochodu i wyciągając szyję w kierunku panny Carter, syknęła:
- Chodź do nas śliczności! Chodź do nas!
[MEDIA][/MEDIA]
Jej słowa podchwycili inni. I już po chwili po peronie niósł się trupi syk, przypominający skrobanie pazurami po zardzewiałej blasze.
- Chodź z nami! Chodź z nami!


Nagły gwiazd, jakby zmroził wszystkich. Kłęby pary buchnęły spod kół lokomotywy. Zdyszany hrabia spojrzała z niepokojem na lokomotywę oraz trupi orszak, który z każdą chwilą zbliżała się ku pannie Howard. Pot spływał mu po czole i plecach. Nie był już młodzieniaszkiem i choć zdrowie dopisywało mu jako tako, to na pewno siłowanie się z ciężkim żelastwem było ponad jego siły. Bez żadnego sprzętu, narzędzia, nie mógł wiele zrobić. Ponownie spojrzał na przerażoną i bladą, niczym prześcieradło przyjaciółkę. Maszynista, kimkolwiek był, ponownie szarpnął za sznurek wpuszczający parę w gwizdek. Przenikliwy i upiorny dźwięk ponownie zahuczał w tej nierealnej przestrzeni.
Hrabia Zamoyski stanął okrakiem nad zaczepem, łączącym wagon z lokomotywą. Ostatkiem sił szarpnął za ciężki żelazny zacisk. Zamknął oczy i napierał na niego, błagając się w duchu, by stał się cud.
I cud się stał. Hrabia Zamoyski nie był religijnym człowiekiem nie wiedział, więc który złośliwy bóg wysłuchał jego próśb.
Zaczep puścił i lokomotywa ruszyła z miejsca, zostawiając w tyle wagony oraz wszystkich pasażerów.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.

Ostatnio edytowane przez brody : 27-02-2017 o 23:14.
brody jest offline  
Stary 02-03-2017, 00:43   #47
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Krzyk poniósł się po mglistym dworcu i odbił echem miliona głosów w pustce, która rozpoczynała się zaraz za nim. Eleonor Howard dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że krzyk ten wydobywa się z jej płuc, a kiedy zabrakło w nich powietrza łapczywie nabrała oddech. W jej głowie była pustka, wszystko to co się działo.. nawet jej poprzednie doświadczenia nie mogły jej na to przygotować.

Rozglądała się dookoła, gwałtownie obracając głową, a ciemne włosy, spięte ozdobną szpilą niebezpiecznie falowały, grożąc uwolnieniem się z upięcia.

Wdech, wydech, wdech, wydech, wdech..


Rozbiegany wzrok jak u zaalarmowanej, nieznanymi dźwiękami sarny przesuwał się po twarzach, ciałach, kościach, strzępkach ubrań dziwnej zbieraniny, która wyciągała ku niej zimne dłonie.

Uciekać!


Instynkty zadziałały i Lady Howard unikając potknięcia się o własne nogi, ruszyła, biegiem, zapominając o dobrych manierach i wychowaniu. Pomyślała o ojcu, pomyślała o zmarłym mężu, a myśli zaprowadziły ją ku temu, czym się zajmowała. Jeśli potrafiła będąc w świecie rzeczywistym skontaktować się z drugą stroną, to dlaczego to nie mogłoby zadziałać i w drugą stronę. Zadzierając nieprzyzwoicie wysoko sukienkę i odsłaniając uda próbowała odbiec jak najdalej od nieprzyjaznego jej tłumu. W głowie pojawiły się tak dobrze jej znane i umiłowane twarze. Rita, Franz, George i Pauline, oni zostali po właściwiej stronie.

Świat zafalował


Będący w domu Austriaka przyjaciele wyglądają na zmęczonych, na ich twarzach piętno odcisnęły wydarzenia ostatnich kilku dni. Eleonor miała ich na wyciągnięcie ręki. Jednocześnie byli tak bardzo materialni, a jednak zupełnie nie. Zmysły Lady Howard zmieszały się, nie potrafiła wychwycić, co jest prawdą, a co tylko ułudą. W centrum był Franz von Meran. Jego blond włosy, jego zazwyczaj wesołe oczy. Był oczywistym wyborem, Eleonor potrzebowała mężczyzny, kogoś, kto jest w stanie obronić niewiastę przed zagrożeniem, a jednocześnie kogoś komu ufała i z kim łączyła ją na tyle silna więź, że połączenie nie zostanie nagle zerwane.
W desperackim geście wyciągnęła do niego dłoń. Był daleko... ta bardzo daleko, a rozdygotana, targającymi ją emocjami Eleonor, na krótką sekundę zwątpiła, ze uda jej się dosięgnąć przyjaciela. Już widziała jak palce przelatują tuż przed jego ramieniem, gdy kątem oka dostrzegła, że na peronie, wciąż jakby osnute mgłą, ale jednak bardziej materialni pojawiają się wszyscy, Ci, którzy pozostali w rzeczywistości. To wystarczyło, ten impuls, ta ułudna nadzieje, która sprawiała, że ludziom wydawało się, że potrafią przenosić góry. Ta chwilowa pewność, to chwilowe przeświadczenie o słuszności sprawiły, że Lady Howard złapała ramię Franza i niewiele brakowało, by mogła znaleźć się w jego ramionach. Mentalnie, niematerialnie, ale dla niej całkowicie prawdziwie.
 

Ostatnio edytowane przez Lunatyczka : 02-03-2017 o 01:26.
Lunatyczka jest offline  
Stary 02-03-2017, 09:37   #48
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
To było dziwaczne, nierealne, szalone. Czuł się jak Ci ludzie z czasów pierwszych niemych filmów, którzy uciekali z sali kinowej, gdy widzieli na ekranie pędzący w ich kierunku pociąg. Tyle tylko że teraz nie było ekranu, a świat po drugiej stronie był aż nadto realny.

Pomimo wysiłków Franz nie ujrzał zaginionych przyjaciół na peronie i jego nadzieja, że wrócą po ustanowieniu połączenia legła w gruzach. Przygotował się jednak na taką ewentualność i był gotów wyciągnąć wtyczkę, by spróbować ponownie później. Jego ręka podążyła do kontaktu, gdy …
czyjaś zimna dłoń chwyciła do za przegub. Była to delikatna, kobieca dłoń. Usłyszał też przenikliwy, piszczący kobiecy głos, choć nikogo nie było w pobliżu.
- Ratuj mnie Franz! Błagam! Żywe trupy idą po mnie!

Franz nie ma żadnych wątpliwości, że to Eleonor przekazała mu wiadomość z zaświatów, jakkolwiek nieprawdopodobnie by to brzmiało. Zawahał się i cofnął dłoń. Wstał i spojrzał prosto w nadjeżdżający pociąg. Trudno. Trzeba było zaryzykować. Nie mógł zostawić przyjaciółki samej. Wytężał wzrok, by ją dojrzeć. Nie miał pojęcia jak wrócą, gdy połączenie się ustabilizuje. Żałował tylko, że nie wtajemniczył Bena. On mógłby pomóc.

Pociąg był tuż. Franz spiął się by uskoczyć w bok, gdyby miał się z nim zderzyć.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 05-03-2017, 10:57   #49
 
WolfSet's Avatar
 
Reputacja: 1 WolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemuWolfSet to imię znane każdemu
Hrabia sam nie wierzył w swoje szczęście, jakimś cudem udało mu się odczepić skład, gdy jednak zdążył złapać drugi oddech spostrzegł obrzydliwe kreatury w które zmieniają się pasażerowie.
~Cóż za potworna halucynacja, muszę nas z tego jakoś wyrwać~pomyślał. Wdrapał się z powrotem na peron, Lady Eleonor odbiegła gdzieś w panice, widoczniej okropności których doświadczyła złamały w niej hart ducha. Hrabia zareagował w sposób desperacki, postanowił zastosować fortel by oszukać te żywe trupy.
-Proszę państwa, proszę o spokój! Nazywam się Jim Morrison i pracuję dla Królewskiej Tajnej Służby Ochrony Kolei. Odjazd państwa pociągu zostanie opóźniony gdyż w jednym z przedziałów znajduje się groźny przestępca. Proszę ze mną współpracować,a postaram się jak najszybciej rozwiązać problem i umożliwić państwu dalszą podróż.
Hrabia podszedł do wagonu z którego wychylała się niedoszła ofiara samospalenia i krzykną:
Panie Henry Stanley jest pan aresztowany, proszę natychmiast opóścić wagon z podniesionymi ramionami !
 
WolfSet jest offline  
Stary 05-03-2017, 20:38   #50
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację



Moment zawahania i przeczucie lub przewidzenie, które przesądziło los kilkorga ludzi. Ręka Franza zawisła w powietrzu, dosłownie centymetry od wtyczki zasilającej elektryczną kolejkę.
Kłęby dymu w pokoju gęstniały z każdą chwilą. Ściany bladły niczym wystawione na słońce akwarele. Z każdą upływającą sekundą dworzec spoza czasu i przestrzeni stawał się coraz bardziej namacalny.
Coraz bardziej widoczne stawało się też to, co działo się na tym oderwanym od znanej im rzeczywistości, miejscu.
Pochód ohydnych, rozkładających się ciał, które żadną miarą nie miały prawa poruszać się, a jednak to właśnie robiły. Ich oszpecone twarze z których skóra i mięso odpadało płatami, wykrzywiały się w złowieszczych grymasach.
Przerażona Eleonor próbowała się wyrwać z uścisku wysokiego dżentelmena w cylindrze. Kilka metrów dalej, hrabia Zamoyski, leżał na ziemi przygnieciony przez dwa rozkładające się i cuchnące mułem i śmiercią ciała kobiet. Kobiety, choć nieżywe, całkiem żwawo szarpały nogi hrabiego próbując uniemożliwić mu wejście do pociągu.
Franz, Rita, Paulina i George wylądowali dokładnie pośrodku makabrycznego tańca śmierci.


Rita Carter, Pauline MacMoor, George Carter, Franz Von Meran
Zmysły i umysł nie miał czasu, aby w pełni pojąć i zaakceptować, to co się właśnie stało. Krew szumiała w skroniach, a serca pulsowały, jak szalone. Nie było ani chwili, aby opracowywać jakikolwiek plan lub radzić się wzajemnie. Od razu trzeba było reagować, gdyż ożywieni jakąś bluźnierczą siłą pasażerowie, łaknęli krwi. Ich oczy aż lśniły od żądzy mordu. Trzech mężczyzn i korpulentna kobieta szli w ich kierunku. Ich usta wykrzywiały się w upiornej parodii uśmiechu.
Jeszcze sekunda lub dwie i ich kościste dłonie zacisną się na miękkich gardłach, czwórki skonsternowanych i przerażonych przyjaciół.


Eleonor Howard
Paniczny strach dławił serce Eleonor. Ostatkiem sił zdołała wezwać pomocy i ta przybyła. Franz, George, Paulina i Rita pojawili się na dworcu. Iskierka nadziei błysnęła w pogrążonym w rozpaczy umyśle panny Howard.
Radość nie trwała jednak długo. Choć niemal namacalny strach ściskał jej duszę, to jej umysł pozostał w pełni świadomy.
I gdy zobaczyła, jak całą czwórka jej przyjaciół materializuje się na dworcu pośrodku kosmicznej pustki, zdała sobie sprawę, co tak naprawdę zrobiła.
Tym jednym gestem przypieczętowała los ich wszystkich. Skazała na śmierć nie tylko siebie, ale i pozostałych. Skoro bowiem wszyscy byli tutaj, to w realnym świecie, na Ziemi, nie pozostał nikt, kto mógłby pomóc im wrócić.
Świadomość tego faktu była niczym ukłucie lodowatego sztyletu, prosto w serce.
- Panienka się nie boi - usłyszała obok siebie chrapliwy głos, dżentelmena w cylindrze - Ja się panienką zaopiekuje.
Eleonor poczuła, jak przenikliwie lodowata dłoń mężczyzny zaciska się na jej dłoni. Mężczyzna, choć nieżywy, był niezwykle silny. Przyciągnął ją do siebie i zbliżył swoje napuchnięte i nabrzmiałe usta do jej ust.
Pocałunek śmierci był zimny niczym stal i ohydnie cuchnący i lepki. Eleonor chciała krzyczeć, ale nie mogła. Poczuła jak świat wokół wiruje, a siły życiowe odpływają. Tonęła w koszmarnym pocałunku, tonęła w objęciach wysokiego dżentelmena, zapadała się w objęcia śmierci.


Maurycy Zamoyski
Przemowa hrabiego nie zrobiła żadnego wrażenia na pasażerach piekielnego pociągu. Mimo to szlachcic zdecydował się toczyć rozpoczętą grę. Ledwo łapiąc oddech ruszył w kierunku wagonu, gdzie przebywał Henry Stanley.
Zdołał zrobił zaledwie parę kroków, gdy poczuł bolesne ukłucie w klatce piersiowej. Serce zadrżało, krew w uszach zaszumiała, a świat wokół otuliła gęsta, nieprzenikniona, czarna mgła.
Hrabia poczuł, że leci w dół. W bezdenną otchłań nieistnienia.

Czyjeś kościste dłonie pochwyciły go w ostatniej chwili za kostki. Ich lodowaty chłód przywrócił mu zmysły i czucie.
Z przerażeniem spostrzegł, że leży pół metra od wagonu Henry’ego Stanley’a. Lodowate dłonie szarpnęły go raz, a po chwili znowu. Poczuł, jak ostre pazury wbijają mu się w łydkę. Odwrócił się i ujrzał dwa kobiece trupy uczepione u jego nóg. Obie damy cuchnęły mułem i śmiercią. Ich oczy lśniły w krwiożerczej żądzy mordu.
- Chodź do mnie - syknęła jedna z nich, ukazując rząd połamanych zębów - Chodź do mnie kochanie!
Hrabia machnął nogą z całych sił, próbując wyswobodzić się z śmiertelnego uścisku. Na niewiele się to zdało. Upiorne damy nadal były uczepione u jego nóg.
- Niech mnie pan złapie za rękę - krzyknął ktoś nad nim.
Hrabia spojrzał do góry i ujrzał Henry’ego Stanley’a stojącego w otwartych drzwiach wagonu. Jego wyciągnięta ręka zadawała się ostatnią deską ratunku dla hrabiego.
- Szybko! Pociąg zaraz ruszy! Nie możecie tu zostać, bo zginiecie.
Jakby na potwierdzenie tych słów rozległ się złowieszczy gwizd lokomotywy.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172