15-10-2017, 12:35 | #71 |
Reputacja: 1 | Walter, Ceska, Dogma Zabity mężczyzna ubrany był w kombinezon mieszkańca Arki. Prosty, wygodny, z naszywką z imieniem i nazwiskiem (której u niego brakowało) i stopniem, w przypadku, gdy załogant należał do frakcji wojskowej. Kombinezon był brudny, potargany, brakowało w nim wyposażenia, butów. Na ramieniu ostała się naszywka z nazwą Arki "IAV Hope". Obróciwszy zwłoki ciężko było wywnioskować coś po twarzy denata - tej w zasadzie nie było po celnym strzale Waltera, jednakże całe ciało mężczyzny było wychudzone. W jednej z kieszeni kombinezonu Ceska znalazła inhalator, taki jakie stosuje się przy astmie, jednakże ten był zmodyfikowany. W zasadzie jego nabój wyglądał na otwierany i zamykany ponownie, a na jego powierzchni widniał napis z jakimś numerem, napisany czarnym markerem. Trójka załogantów ruszyła na poszukiwanie stacji naprawczych. Jeśli mieli naprawić własny statek i wrócić na Arkę to najpierw musieli zatroszczyć się o swoje kombinezony. Obecnie znajdowali się na poziomie upraw. Ostatni dron Dogmy nie odnalazł w pobliżu odpowiedniej infrastruktury służącej naprawom, więc musieli szukać gdzie indziej. Ruszyli w kierunku wind, gdyż to była ich jedyna nadzieja. Z Tego co przypominała sobie Ceska, na schematycznym przekroju przez Arkę, pod hodowlami i uprawami znajdowały się magazyny części - to mogła być dobra droga. Droga mijała powoli, w milczeniu. Walter i Dogma skupieni byli na odróżnianiu halucynacji od prawdy, a Ceska na obserwacji pozostałej dwójki, aby móc zareagować w porę. Wizje i głosy trochę zelżały i załoganci byli w stanie funkcjonować w miarę normalnie. Gdy dotarli do przedsionka szybów windowych Ceska sprawdziła warunki panujące w środku - niestety była tam próżnia. Któreś drzwi prowadzące do windy musiały być otwarte, a bez szczelnych kombinezonów nie przeżyli by w próżni. Została im podróż schodami. Po dłuższym schodzeniu dotarli do poziomu oznaczonego jako "MAGAZYN CZĘŚCI". Korytarze tutaj były również skryte w mroku, jedynie światła awaryjne działały, jednak było tu czysto. Nie było nigdzie śladów krwi, napisów ani dziwnych odgłosów. Trójka załogantów ruszyła w głąb sekcji. Po chwili dotarli do śluzy, takiej jak znajdowały się na innych poziomach. Ceska podpięła się pod jej konsolę, dała rozkaz otwarcia jednak drzwi ani drgnęły. Po chwili dziewczyna zobaczyła, że brzegi śluzy są zaspawane, uniemożliwiając jej otwarcie - jakby ktoś chciał żeby nikt nie dostał się do środka... albo z niego nie wydostał. Musieli znaleźć inny sposób, żeby ją otworzyć. Violet, Cotis Powoli brnęli przez skrytą w mroku sterownie. Na podłodze co rusz chrzęściły pod ich butami fragmenty ciał, a sama posadzka była śliska od krwi. Spomiędzy plam krwi i członków ciała widniały te same, złowrogo brzmiące napisy, co w korytarzach. Gdzieniegdzie mogli zauważyć porozrzucane inhalatory albo naboje do nich. Do tego V, pozbawiona filtrów w hełmie, czuła okropny zapach - mieszanki krwi, potu, odchodów i... śmierci. Nie wiedziała jak, ale czuła ją w powietrzu. Gdy byli już blisko mężczyzny usłyszeli co mówił do siebie - Ichor... Ichor... Ichor... Chyba nie żyję, chyba umarłem... Nie wiem!... Krew martwych bogów... Ichor...- i tak w kółko. Mężczyzna nie reagował na nic, ani na światła latarki ani na słowa Cotisa - siedział obejmując rękoma kolana i bujał się delikatnie w przód i w tył. W jednej z jego dłoni Cotis dostrzegł inhalator. Rzuciwszy okiem na świecący na czerwono ekran zauważyli napis: "AWARIA. WYMAGANA INSPEKCJA TURBINY. PO SPRAWDZENIU NALEŻY WYKONAĆ RĘCZNY RESTART SYSTEMU. ZRESTARTOWAĆ? TAK / NIE" Violet Dziewczyna usłyszała coś za plecami, odwróciła się gwałtownie mierząc w tamtym kierunku bronią i świecąc latarką. Nic jednak nie zauważyła. Gdy miała zwrócić się znów ku konsoli kątem oka zauważyła jakiś szybki ruch w półmroku, jakby coś przebiegło z kąta w kąt. Violet rozglądała się nerwowo, jednak nie była w stanie niczego dostrzec. Po chwili usłyszała głos "Ichor... Ichooooor... Nie walcz z tym... Zabij... Zaaabiiijjjj...."
__________________ Może jeszcze kiedyś tu wrócę :) |
24-10-2017, 21:11 | #72 |
Wiedźma Reputacja: 1 | - Wiecznie tylko jakiś Ichor i Ichor, krew, flaki, i dupa blaszana - Warknęła pod nosem V - Wszyscy tu macie nieźle narąbane, nażarliście się zepsutego syfu z automatu? - Powiedziała, niby to do Cotisa, niby do tego nieznajomego świrusa obok nich. Violet wpatrywała się w milczeniu w konsolę i napisy. Awaria turbiny, inspekcja, jej restart. Tak to trzeba było zrobić, komputer sam dał wytyczne krok po kroku... coś gdzieś za nimi! Nie, tam nic nie było... a jednak! V mocniej pochwyciła karabin, świecąc jego latarką w poszukiwaniu kogoś lub czegoś, co tam gdzieś przemknęło w półmroku. - Cotis, pilnuj go - Szepnęła do towarzysza, mając oczywiście na myśli wciąż kiwającą się niedojdę na podłodze - A jak się ruszy to mu strzel w łeb. - Hej, Ty tam! - Dodała już głośniej - Wyłaź, albo zacznę strzelać! No już! Kim do cholery jesteś i co tu się dzieje?
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |
26-10-2017, 08:58 | #73 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Li Wong stała przed zespawaną śluzą, zastanawiając się co zrobić. Od pewnego czasu bawiła się w dłoni znalezionym inhalatorem. - Dane, które udało nam się zgromadzić, wskazują na to, iż zaburzenia psychofizyczne pochodząc z atmosfery wewnątrz Arki. Ten inhalator mógł więc chronić denata przed "zarażeniem" lub wręcz przeciwnie, do niego doprowadzić. Myślę jednak, że jeśli któreś z was...albo ja... będziemy już na granicy trwałego szaleństwa, można spróbować go użyć. Ja w każdym razie zgadzam się na to. Podniosła wzrok i spojrzała bez sympatii na śluzę. - To samo tutaj, może to ich ostatni bastion oporu... a może gniazdo zarazy, które starali się odseparować. Mówi się, że ludzie dzięki wierze potrafią dokonać cudów. Nam cud by się przydał. W co więc chcemy wierzyć? Skierowała wzrok na Dogmę, a potem na Waltera.
__________________ Konto zawieszone. |
26-10-2017, 17:16 | #74 |
Reputacja: 1 | Halucynacje i podszepty nieco odstąpiły, teraz Walter mógł się skupić na otoczeniu, a nie oszaleć myśląc o tym że szaleje. Niby masło maślane, ale nagromadzenie ciemnych myśli jakie miał w tej chwili w głowie, popchnęło by do szaleństwa prawie każdego. Ale nie Waltera, on musiał być przydatny, chciał tego. A więc wysłuchał w spokoju Li Wong i zbliżył się do drzwi. Zastukał chwytem rewolweru we wrota. - Skoro to ich ostatni bastion, może by otworzyli… Poszukajmy tuneli serwisowych. O drodze poza statkiem raczej nie ma mowy w naszym stanie, z rozszczelnionymi kombinezonami. Przy okazji Walter starał się określić z której strony nastąpił spaw. Zza drzwi, przez kogoś kto chciał przeżyć i tam się zamknął, czy przez kogoś kto chciał przeżyć i zamknął tam… cokolwiek. Być może nadal znajdowali się tam nie zarażeni, wysyłający w głąb arki, czasami, niczym w powieści z XX wieku autorstwa braci Strugackich stalkerów, poszukujący żywności, butli z czystym tlenem, leków i innych zapasów, by mogli tam egzystować.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść. Po prostu być, urzeczywistniać sny. Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć. Po prostu być, po prostu być. |
26-10-2017, 23:12 | #75 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Soft kitty, warm kitty, little ball of fur... Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur." "za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!" |
28-10-2017, 14:39 | #76 |
Reputacja: 1 | - Liund mógłby zbadać skład porcji inhalatora - nawigatorka odezwała się spodełba. - Podobnie jak atmosfery. |