Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-09-2017, 13:53   #11
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
April nie mówiła zbyt wiele. Wsłuchiwała się jedynie w rozmowę między przyjaciółmi na temat przeprowadzonej rozgrywki. Czasami uśmiechała się pod nosem, uciekając wyobraźnią do przygód, które przed chwilą przeżyła wraz ze swoją złodziejką Liddą.
Kiedy znaleźli się na dole, April przez chwilę zastanowiła się czym mógł być ten dziwny hałas dochodzący z zewnątrz. Był to zapewne ojciec Toby’ego, który przybijał ostatnie dekoracje, jednak April wolała zupełnie inną, odbiegającą od rzeczywistości wersję. Przecież to musiały być szkarady z dziczy nieopodal, odwieczni wrogowie ich drużyny śmiałków, którzy próbowali przedrzeć się przez magiczną barierę do ich bezpiecznego schronienia. Na szczęście rzucony czar był na tyle potężny, że nie musieli martwić się tym, że wkrótce będą musieli stoczyć kolejną walkę.
April uśmiechnęła się pod nosem. Lubiła przeistaczać zwykłe, codziennie wydarzenia w różne niesamowitości. Uwielbiała używać swojej wyobraźni. Dzięki temu nie tylko mogła na chwilę uciec od czasami przytłaczającej rzeczywistości, ale też przeżyć wiele niesamowitych przygód, niczym bohaterowie licznych książek, które przeczytała.

Dziadek Toby’ego jest dosyć dziwny. Czasami mam wrażenie, że nas nie lubi i dlatego tak nas straszy. Z drugiej strony, fajnie mieć dziadka. Chciałabym kiedyś posłuchać wszystkich tych opowieści, które ma do przekazania”.
April nie bała się starszego pana. Być może odnajdywała samą siebie w jego dziwactwach, a może po prostu uważała go za starszego, trochę ekscentrycznego mędrca - jak Gandalf!
- Tylko wariaci są coś warci - powiedziała cicho, posyłając serdeczny uśmiech w stronę dziadka Toby’ego.
Niedługo później wparowała mama Toby’ego, podstawiając im pod nos halloweenowe babeczki. April sięgnęła po jedną i przyjrzała jej się z zaciekawieniem. “Pamiętam, jak mama raz próbowała upiec babeczki. Były paskudne! Od tamtego czasu piekarnik służy nam za schowek na nadmiar naczyń”. Winters ugryzła ostrożnie babeczkę, nie chcąc się ubrudzić lukrem i na chwilę przymknęła oczy. “Mama Toby’ego to prawdziwa mistrzyni wypieków. Nikt nie mógłby oprzeć się tym babeczkom, nawet sama Królowa!”. I wcale nie chodziło April o królową Anglii, a o władczynię puszczy, dla której czasami wykonywali niebezpieczne zadania podczas swoich zabaw.

- Twój dziadek miał rację - enigmatycznie odparła April na słowa Toby’ego, kiedy znaleźli się poza jego kuchnią. Spojrzała z niepokojem dookoła, po czym wzruszyła ramionami.
Halloween było faktycznie nocą duchów. Nie raz April miała okazję przeczytać mrożącą krew w żyłach opowieść o tym, co działo się właśnie w to święto. Skądś te opowieści musiały się brać. April nie wierzyła, by wszystko mogło być zmyślone.

- To nie tak, że nie mam stroju - powiedziała z lekkim zakłopotaniem, kiedy wszyscy zaczęli proponować jej pomoc w wykombinowaniu przebrania. Była wdzięczna Toby’emu, że jako jedyny powstrzymał się przed tym.
April miała przygotowany strój. Wisiał na szafie i długo wpatrywał się w nią, zanim ta nie zasnęła poprzedniej nocy. Miała się przebrać za Alicję z Krainy Czarów - w końcu idealnie pasowała do tej postaci. Nie miała jednak na to ochoty. Nie chciała się przebierać. Nie lubiła Halloween. Dla niej zabawa w przebieranki skończyła się pięć lat temu. Jedynie, by nie martwić swojego taty, zawsze przygotowywała wcześniej przebranie, którego później i tak nie ubierała. Nie wiedział, bo spędzał ten dzień w biurze szeryfa.
- Jeśli mam wam przeszkadzać, to po prostu pójdę do domu, nie przejmujcie się - powiedziała, siadając na swoim niebieskim BMXie. Niebieski to był jej ulubiony kolor. Trochę namęczyła się, by odpowiednio usadowić się w sukience, ale w końcu była gotowa do jazdy. - Zawsze też możemy uznać, że jestem duchem. Albo Nancy Drew, chociaż ona miała trochę inny styl ubierania się…
April nie przepadała za nadmierną uwagą, choć jakoś zawsze się tak działo, że ją na siebie sprowadzała. Potrafiła to jednak czasami wykorzystać, jak na przykład wtedy, kiedy wszczęła bunt młodszych klas przeciwko kilku starszym dziewczynom, które okupowały szkolne toalety i pobierały od młodszych opłaty za korzystanie z nich. Tym razem skorzystała z okazji i przekazała swój plan działania.
- Według mnie powinniśmy jechać najpierw do Winstona - powiedziała, spoglądając na Toby’ego. Wiedziała, że mu się to nie spodoba. - Lepiej mieć to szybciej za sobą, a później będziemy mogli rozluźnić się popijając milkshaki i nie będziemy musieli się niczym już zamartwiać.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 24-09-2017, 15:10   #12
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację

Jim wystraszył się nie na żarty - ALEŻ NIE! Naprawdę nikomu nie przeszkadzasz! My chcieliśmy tylko pomóc prawda dziewczyny? - Spytał się bliźniaczek, po czym, spojrzał ponownie na April - Na serio nie przejmuj się nie było tematu - Mini artysta dopiero teraz przypomniał sobie, jaka tragedia spotkała koleżankę i wyraźnie zmartwił się, że zrobił jej przykrość.

Chłopczyk spróbował zmienić temat - Jak będziemy zbierać słodycze to musimy uważać, bo w takim reportażu, co szedł w TV wieczorem opowiadali o wariatach, co chcą krzywdzić dzieci i wtapiają żyletki w ciągutki, batony i cukierki. Dlatego lepiej przełamać zanim się zje. Podobno dilerzy narkotykowi dodają LSD żeby zrobić z dzieci narkomanów bezdomnych - Keetle jak zwykle naoglądał się sensacyjnych reportaży zapominając, że mieszka na miłym bezpiecznym przedmieściu gdzie wszyscy wszystkich znają.

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 24-09-2017 o 20:14. Powód: Pomyliłem imiona BG.
Brilchan jest offline  
Stary 24-09-2017, 16:47   #13
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację


Na słowa Elliot, Toby wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.
- Świetny pomysł, El.! Ja sobie kupię czekoladowego, to mój ulubiony! - Mówił z podekscytowaniem nieco podniesionym głosem. Po chwili spojrzał na Jimmiego i odpowiedział na jego propozycję. - Wiem, że byłoby szybciej, ale nie chcę się rozdzielać. Pojedźmy najpierw do pani Merple po słodycze, zanim będziemy musieli taszczyć te ciężkie dynie, poza tym po tej babeczce mam straszną ochotę na więcej cukru. - Zatarł dłonie, patrząc po przyjaciołach.

Gdy odezwała się Emily, Toby pokiwał twierdząco głową.
- Em. ma rację, szybciej będzie, jak April przebierze się w coś u dziewczyn, niż czekać na przerobienie kostiumu u ciebie, Jimmie. Poza tym mam wrażenie, że Consuella nie za bardzo mnie lubi. Jakaś taka straszna się wydaje. - Gardner wzruszył ramionami i spojrzał na April. - Daj spokój, April, przecież umawialiśmy się, że spędzimy ten dzień całą paczką. Wybierzesz sobie coś u Em. i El. i będzie fajnie, zobaczysz.

Chwilę później Jimmie zaczął opowiadać o słodyczach naszpikowanych żyletkami i narkotykami.
- Naprawdę, J.? A mówią, że to ja mam wybujałą wyobraźnię. - Chłopak popukał czarnoskórego przyjaciela delikatnie po głowie, jakby pukał do drzwi. - Nie ma czasu do stracenia, załogo. Najpierw El. i Em. załatwiają strój dla A. a potem jedziemy do "CandyLand". Dobra?
Toby złożył do środka "stopkę" swojego bmx-a, patrząc na przyjaciół z delikatnym uśmiechem na twarzy.

 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 24-09-2017, 17:04   #14
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Emily posłała uroczy uśmiech Tobyemu, bo zgadzała się z nim w pełni, we wszystkim. To był jeden z tych chłopców, który był trochę mniej głupi od całej reszty, ale wciąż nie był księciem.
- Z tymi cukierkami i żyletkami, to Miejski Mit, dość powszechnie powtarzany i rozpowszechniony w całych stanach, a co w niektórych podobno są jeszcze jaja pająków - zaśmiała się, bo na czym, jak na czym, ale na Miejskich Mitach to ona się znała - a narkotyki to w cukierkach rozdaje podejrzany pan z białego vana - znów zaśmiała się perliście, zaraźliwie, tak jak tylko dzieci potrafią.

- Poza tym Toby ma racje we wszystkim April. Zresztą spójrz na to z tej strony, bez przebrania nie ma cukierków, więc jeśli chcesz chodzić z nami po domach potem i zebrać wór łakoci musisz się przebrać - uśmiechnęła się jak tylko prawdziwe księżniczki potrafiły - El ma też jakiś strój, w który powinien być na Ciebie dobry, jeśli chcesz. W zeszłym roku, razem ze mną była księżniczkami, bo ja wybierałam stroje - wedle Em, Elliot była najlepszą siostrą na świecie, choć nie lubiła sukienek w minione Halloween przebrała się za księżniczkę, tylko dlatego, że Em ją o to ładnie poprosiła - ale jeśli nie chcesz i masz gotowy strój, to możemy po drodze zajechać do Ciebie i poczekamy, aż się przebierzesz.
Zakończyła swój wywód z pewnością słuszności całego planu, w głosie.
- a potem pojedziemy do Panny Merple, robiąc sobie słodki postój w drodze.
 
Lunatyczka jest offline  
Stary 24-09-2017, 18:05   #15
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację

- Oj no dobra, dobra niech wam będzie może to tylko w wielkich miastach takie rzeczy się dzieją a nie u nas ? - Uśmiechnięty Jim niechętnie przyznał się do błędu. Jak to możliwe, że Telewizja się pomyliła?! Był w szoku!

- Aji no, ale zostawcie April w spokoju! Jak nie ma ochoty się przebierać to niech się nie przebiera. To w końcu ma być zabawa a nie jakaś dyktatura. Nic się nie martw ja się z tobą podzielę moimi cukierkami oraz innymi słodyczami w końcu nie mogę ich za dużo jeść, bo za mocno utyje i wtedy będzie ze mnie tłusta kulka a nie tancerz! - Próbował pocieszyć koleżankę. Od dawna miał problem ze słodyczami i tłustym jedzeniem, bo w szkole, telewizji i gazetach ciągle mówili, jakie to niezdrowe, ale były takie pyszne, że nie mógł się powstrzymać.

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 24-09-2017 o 18:32.
Brilchan jest offline  
Stary 24-09-2017, 19:35   #16
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Chyba właśnie za to najbardziej lubiła Tobiego. Był konkretny i potrafił wyrażać własne zdanie zarówno, gdy mówił o swoich zainteresowaniach w gronie przyjaciół jak i kiedy odpowiadał ustnie w szkole przed całą klasą.

Elliot przewróciła oczami, gdy dla odmiany Keetle wpierw poparł April w jej użalaniu się nad sobą, a później zaczął marudzić coś jakie to cukierki tuczące. Skrzyżowała ręce przed sobą, a na jej ustach pojawił się zadziorny uśmieszek.
- Ej to żadna dyktatura. Większością głosów zostało ustalone, żeby się przebrała - odparła Jimmy'emu, dumna że mogła powiedzieć tak mądrą uwagę,. - A cukierki nie tuczą jak dużo bawisz się na dworze, jedynie psują zęby jak nie myjesz ich - dodała.

Spojrzała na April i podeszła do niej. W radzeniu sobie ze smutasami miała nieco doświadczenia i w jej opinii przede wszystkim trzeba było przekonać takiego kogoś by bawił się razem z resztą. Zabawa skutecznie odciągała od smutków. A żeby się bawić, April przecież nie mogła stać z boku.

- April no weź nie bądź taka. Nie zostawimy cię przecież samej. Obiecuję ze będziesz się super bawić - zapewniła koleżankę bardzo przekonana co do swoich słów. - Z Em szybko pomożemy ci się ubrać. Choćbym siłą miała cię ubrać w kieckę - dodała z rozbawieniem, choć każde z przyjaciół wiedział, że Elliot nie stronił od rozwiązań siłowych, przez co wielokrotnie wdawała się w bójki. A bić potrafiła się nawet ze starszakami i nawet je wygrywać, przez co starsi chłopcy raczej jej dawali spokój by później w szkole nie mieć łatki tego, którego pobiła dziewczyna.

- Poza tym, jak nie będziesz miała stroju to wszyscy będą się na ciebie dziwnie patrzeć. Przecież nawet dorośli się dziś przebierają - zauważyła Elliot, która powiedziała to poważnym tonem. - A ty przecież nie lubisz kiedy się na ciebie gapią. Ale znowu jak zostaniesz w domu to w szkole będą gadać, że nie było ciebie na zbieraniu cukierków - podała, wyliczając to wszystko na palcach. - Na pewno te wredne dziewczyny z klasy wyżej od nas będą ci dokuczać tym. A wtedy będziesz jeszcze bardziej smutna! - zauważyła. W końcu uderzyła pięścią o otwartą dłoń. - Nie pozwolę ci na to, o! Nie będziesz dzisiaj smutna! Idziemy cię przebrać! Jeszcze będziesz nam dziękować. Ekipa idziemy do nas przebrać April! - powiedziała Elliot na koniec w pełni zaangażowana by zadbać o koleżankę.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 24-09-2017, 19:47   #17
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację

Jimmi nie mógł się zgodzić z postępowaniem Elliot - W ostatnim programie Oprah Winfrey opowiadała o asertywności, że każdy ma prawo podejmować decyzje za siebie i nikt nie powinien się przejmować opinią innych... A potem wszyscy dostali samochód! - Zakończył wsiadając na swój rower.
 
Brilchan jest offline  
Stary 25-09-2017, 09:16   #18
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
hoć Elliot była bardzo przekonywująca i miała wiele racji w tym, co mówiła, April pozostawała niewzruszona. Nie chciała się przebrać i już. Bardziej konkretna z sióstr Mouser próbowała nawet zaciągnąć ją siłą do domu, jednak pozostali stwierdzili, że to nie ma sensu, skoro blondynka nie czuje takiej potrzeby i Elliot dość niechętnie odpuściła. Pobiegła przy okazji do domu, gdzie zaaferowana rozmową przez telefon mama wyciągnęła szybko z portfela dolara i podała dziewczynce, nie pytając nawet, gdzie wraz z siostra się wybierają. Zaopatrzeni w pieniądze na słodycze i milkshake'i, w końcu odjechali w kierunku centrum.


Jesień w Hollow Creek była piękną, magiczną porą. Na głównej ulicy i uliczkach od niej odchodzących można było spotkać drzewa witające przechodniów złoto-czerwonymi barwami liści zmieszanymi z brązem. Do tego dochodziło rześkie, ostre powietrze. Zbliżał się czas, kiedy dzieciaki spędzały popołudnia po szkole w domu, znajdując sobie jakieś zajęcie, lub z przyjaciółmi, grając w przeróżne gry, czy to planszowe, czy telewizyjne. Czas, kiedy puszyste koce idealnie współgrały z książką i kubkiem ciepłej herbaty zrobionej przez mamę. Po ulicach krzątali się mieszkańcy, załatwiając swoje sprawunki i uśmiechając do mijających ich dzieciaków, a spod domów szczerzyły się do nich w ponurych uśmiechach powycinane dynie, czekające na nadejście wieczoru. Podziwiając pięknie udekorowaną okolicę, wyjechali w końcu na główną ulicę miasteczka.

O tym, że sklepik ze słodyczami o wdzięcznej nazwie "CandyLand" był rajem dla dzieciaków, wiedzieli wszyscy rodzice w okolicy. Starsza pani Merple prowadziła go z córką, oferując odwiedzającym sklep małym klientom szeroki wybór przeróżnych ciastek, cukierków, gum balonowych, lizaków, milkshake'ów, lodów i domowych wypieków. Do wyboru, do koloru. A biorąc pod uwagę ciepły wystrój wnętrza i przemiłe, wręcz babcine podejście starszej pani, w "CandyLand" zawsze przebywali jacyś klienci, wydając podarowane przez rodziców pieniądze na najlepsze słodkości w miasteczku. Bez dwóch zdań było to dla dzieci miejsce magiczne, w którym czuły się bardzo komfortowo. Poniekąd mogły spełniać tu marzenia o najlepszych słodkościach, jakie kiedykolwiek jadły.

Toby i przyjaciele szybko rozpełzli się po głównej sali zastawionej słodyczami i po dłuższej chwili już stali przy ladzie, kupując wybrane cukierki, milkshake'i i na co im jeszcze starczyło pieniędzy. Co dzieciakom najbardziej się podobało, to fakt, że pani Merple nigdy nie wołała od nich dodatkowej zapłaty za przekroczenie odpowiedniej wagi kupowanych słodkości, a milkshake'i nalewała aż pod samo plastikowe zamknięcie, że czasem aż ciężko było nie rozlać. Dlatego między innymi była kochana przez wszystkie dzieciaki w miasteczku. Odgłos dzwonka przy drzwiach zapowiedział nagle nowego gościa i Toby z przyjaciółmi ujrzeli wysoką, rudowłosą kobietę, która uciszała szczekającego przy wejściu amstaffa.
- Cicho, Butter, cicho! Zaraz dostaniesz ulubione żelki! - Krzyczała na niego, zupełnie nie mogąc sobie poradzić z pobudzonym, warczącym psem stającym na tylnych łapach.

W końcu zamknęła drzwi i przeszła do lady szybkim, sprężystym krokiem, nie zwracając uwagi na dzieci. One jednak kojarzyły ją, bo ciężko było nie znać tak ponurej postaci, którą czasami straszono niegrzeczne dzieciaki - to była pani Prudence, służąca pana Barkera, samotnika mieszkającego w wielkim domu na obrzeżach Hollow Creek, do którego posiadłości żadne dziecko nie zbliżało się ze względu na puszczonego zwykle samopas psa Buttera. Zresztą, rodzice wałkowali z nimi ten temat tyle razy, że wiedzieli, żeby nie chodzić w tamte rejony, bo szalony pies mógł zrobić któremuś z nich krzywdę. A jeśli nie pies, to pani Prudence, zabierająca niegrzeczne dzieci do samego piekła.

Toby delikatnym skinieniem głowy dał pozostałym znać, że czas się ulotnić i gdy pani Merple rozmawiała z Prudence, dzieciaki wyskoczyły na zewnątrz, mijając w biegu ujadającego w ich stronę Buttera. Pies aż parskał pianą z pyska, próbując capnąć któreś z dzieciaków, na szczęście był solidnie przywiązany do metalowej rury przy wejściu. Duży i umięśniony wyglądał jak bestia z piekieł. Na pewno stamtąd przyprowadziła go pani Prudence! Dzieciaki szybko znalazły się na rowerach i odjechały, słysząc za plecami oddalające się szczekanie amstaffa.

Nie przejechali nawet dwustu metrów, gdy nagle z uliczki obok wyjechała na rowerach piątka chłopaków. Przodujący im Butch, piętnastoletni, pulchny chłopak, wjechał w przednie koło jadącego na przodzie Toby'ego, w wyniku czego chłopak upadł na chodnik. Nie było w tym nic nadzwyczajnego - Butch Harrigan nie od dziś pastwił się nad Toby'm i Jimmy'm.
- I jak jeździsz, baranie?! - Warknął Butch, schodząc ze swojego roweru przy akompaniamencie szyderczych śmiechów znajomych. Podszedł do Toby'ego i chwycił go za płaszcz wampira, unosząc do góry. - Teraz zapłacisz mi za to, Gardner. Dostaniesz tak po gębie, że odechce ci się zabawy halloween'owej.
- Daj mi spokój, Butch, to ty wyjechałeś na nas - rzucił Toby, próbując wyrwać się z uścisku większego chłopaka.
- Kłamiesz, gnoju! - Harrigan uderzył Gardnera otwartą dłonią w twarz, a jego towarzysze się zaśmiali. Po chwili zauważył stojącego obok Jimmy'ego. - Murzynek też tu jest, wiecie, co z nim zrobić, nie? Tylko dziewczyn nie ruszajcie, bo zaraz do mamy pobiegną... - Zaśmiał się, ciskając Toby'ego na pobliski trawnik.
Kumple Butcha zeszli z rowerów, kierując się w stronę Jimmy'ego, Elliot, Emily i April.

 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline  
Stary 25-09-2017, 11:36   #19
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację

W drodze

James pedałował na rowerku odpowiadając na uśmiechy przechodniów i podziwiając piękno natury. Z całej tej rozpierającej go radości zaczął śpiewać.
Wybrał Am I Alone And Unobserved z operetki Patience zupełnie nieświadomy ironii w tekście, jeżeli porównać go z jego zachowaniem oraz obecną sytuacją. Po prostu lubił melodie oraz tempo o śpiewanie podczas jazdy było doskonałym treningiem na pojemność płuc.

W cukierni

Czarnoskóry chłopiec nigdy nie miał problemów z kasą jego rodzina była jedną z najbogatszych w mieście a zapracowani rodzice uspokajali swoje sumienia wmawiając sobie i innym, że zapewniają dziecku wszystko, co mu potrzeba. Maluch miał, więc przy sobie całe pięć dolarów! Przykazano mu jednak żeby podzielił się z kolegami i koleżankami - Dzień Dobry ja poproszę kawałek szarlotki z bitą śmietaną i czystego milkshaka. Chcecie coś jeszcze? Tato stawia prosił żeby was od niego pozdrowić - Spytał ekipę.

Gdy w kilku kęsach pochłoną gorącą szarlotkę wmawiając sobie, że to najzdrowszy z wyborów, więc może sobie pozwolić na bitą śmietanę przyszła ta straszna Pani z jeszcze straszniejszym psem - Dzień Dobry Pani Proudence czy wie Pani, że psy nie powinny jeść słodyczy? W telewizji ostatnio mówili w takim jednym programie, że psy źle trawią cukier i potem mają za dużo energii i chorują. Butter powinien dostać specjalne psie ciasteczka to byłby wtedy zdrowszy i spokojniejszy - Powiedział Jimmi ze szczerą bezczelnością, na jaką może się zdobyć tylko przemądrzałe dziecko.

Butch

James był sparaliżowany strachem zwykle, gdy natrafiał na Butcha i jego ekipę po prostu uciekał gdzie pieprz rośnie albo chował się po kątach. Nie raz fantazjował o tym jak kradnie z kuchni nóż i wbija go w bebechy barbarzyńskiego berserkera Butcha by beczał jak baba! Niestety doprowadzał tą fantazje do logicznego jego zdaniem końca, czyli śmierci na krześle elektrycznym za zabójstwo.

Marzenie o wynajęciu N.W.A, którymi tak zachwycał się jego młodszy brat żeby dali łobuzom nauczę z kolej kończyło się długoletnim wyrokiem więzienia, więc nawet w swych własnych fantazjach chłopiec nie mógł się czuć bezpieczny. Butch za to często nawiedzał go w koszmarach gdzie łamał mu ręce i nogi niszcząc jego marzenia o karierze artystycznej, dlatego bał się stawiać, choć świętej pamięci dziadek często mu powtarzał, że trzeba walczyć z opresorami czy coś podobnego?

Dopiero widok sponiewieranego Toby ego na trawie wybudził Jima z odrętwienia - Naprawdę chcecie nas bić na oczach córki Szeryfa? Nie słyszeliście nic o brutalności policji i pistoletach, które "przypadkiem" strzelają podczas czyszczenia? Może lepiej niech każdy pójdzie w swoją stronę ? - Spróbował postawić wszystko na jedną kartę i przekonać dręczycieli do swoich racji, choć potem na pewno dostanie mu się od April za to, w jakim świetle odmalowuje jej ojca to obecnie cieszył się, że dziewczynka jednak z nimi została.

Jeżeli Butch i jego białe murzyny jak mawiał o nich Alec nie dadzą się zastraszyć Jim spróbuje oblać ich resztką milkshaka trzasnąć laską w kolano, aby potem uciec. Był to głupi plan bez absolutnie żadnej szansy na powodzenie, ale miniaturowy artysta był obecnie zbyt przerażony żeby zastanawiać się nad konsekwencjami swoich czynów.

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 26-09-2017 o 21:00.
Brilchan jest offline  
Stary 28-09-2017, 00:43   #20
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Elliot ciężko było przekonać do zmiany zdania. Jednak widząc jak Jimmie staje murem za April, a w ślad za tym Toby machną ręką, to i Han Solo dał sobie spokój. El nie rozumiała czemu Keetle był zapatrzony w córkę szeryfa, ale chłopak był najliższym przyjacielem Tobiego, który znowu był jej najlepszym kumplem i... Przez wzgląd na nich dziewczyna uznała, że po prostu przestanie zwracać uwagę na dziwactwa April. W sumie to młoda Mouser przywykła, że nie idzie jej się dogadać z innymi dziewczynami, które jej zdaniem najczęściej były trudne do zniesienia. Jak te ze starszej klasy, które chciały brać opłaty za wpuszczanie młodszych do toalety. Wtedy to się zadziało jak Emily się poskarżyła siostrze... Między innymi El wylądowała na dywaniku u dyrektorki i musiała się spowiadać dlaczego ciągała "koleżankę" za włosy.

Mama była zła.

Przynajmniej do momentu jak wiedziona poczuciem niesprawiedliwości młoda Mouser opowiedziała o co poszło. Więc nie tylko ona musiała się tłumaczyć przed dyrektorką. Ale w domu szlaban i tak był na telewizję. Emily musiała jej opowiadać co działo się kolejnych odcinkach Drużyny A...

W każdym razie Elliot stanowczą niechęć April do integrowania się z grupą skomentowała jedynie przewróceniem oczu.
"Nawet się nie stara" przeszło jej przez myśl i było to ostatnie co w tym temacie miała do gadania.
Ale i tak siostry Mouser wróciły się do swojego domu. El jeszcze poprosiła tatę, który już siedział w swoim warsztacie samochodowym mieszczącym się w dużym garażu obok domu, by na szybko jej dopompował powietrza w kołach, bo przecież dziś miała jeździć po asfalcie a nie piasku. W międzyczasie Emily dostała pieniądze od mamy.

Nareszcie ruszyli przed siebie. El jak to ona, ścigała się to z Tobym, to z Jimmym, popisując się przed wszystkimi jak świetnie radzi sobie z jazdą na BMXie. Potrafiła nawet jechać bez trzymanki.


Han Solo kowbojskim krokiem przemierzał "CandyLand" rozglądając się po wystawionych na półkach łakociach. Waniliowy milkshake i czekoladowe cukierki z kolorowymi kulkami, o których wspomniał jeszcze w swoim domu Toby, były wyborem Elliot. Dziewczynka uwielbiała panią Marple, która dobrze znała się z babcią Sarą. Starsze panie co niedziela spotykały się na Bingo. El kiedyś została zabrana przez babcię tam, ale wynudziła się straszliwie i już nigdy nie dała się w to wrobić.

- Dzięki Jim - wyszczerzyła ząbki, gdy przyjaciel stwierdził, że zasponsoruje zakupy.

Szybko zjadła słodycze, wycierając usta w rękaw i z napojem w ręku wyszła, mijając wściekłego psa. Spojrzenie El tylko na krótką chwię spoczęło na amstaffie.
- Takie psy używają do walk. Puszczają dwa takie, jeden na drugiego i walczą, aż któryś nie zostanie zagryziony... - skomentowała, gdy dopadli do swoic rowerów.


Wydawać się mogło, że spotkanie ze strachem na wróble na dyniowym polu miało być najmniej przyjemnym wydarzeniem tego dnia. Przynajmniej dla co poniektórych.
Ale był jeszcze on.

El nie cierpiała Harrigana. Był taki jak mówiła Emily ogólnie o chłopcach - głupi. Tyle że ten był wybitnie durny. Elliot już nie raz chciała interweniować, gdy ten znęcał się nad jej kolegami, ale zawsze ją przegadali, że nic się nie stało, a to marudzili, że nie chcą wyjść na maminsynków, że skarżą się rodzicom, bo przecież sami sobie poradzą.
No i tak sobie radzili, że Butch i jego kumple ciągle coś do nich mieli. Tak jak i teraz.

Młoda Mouser zezłościła się widząc jak Butch rzuca Tobym na ziemię, a jego słowne pogróżki tylko pogarszały wszystko.
- Em, jedź po tatę, szybko - mruknęła Elliot, która wyciągnęła z kieszeni gumkę do włosów i szybko związała długie włosy z tyłu głowy. Jak zawsze kiedy zamierzała wpakować się w kłopoty. Wtedy piętnastolatek uderzył Gardnera co całkiem już wściekło dziewczynę. Rzuciła swój rower na ziemię i nie zważając na koleżków Butcha, zakasując rękawy podbiegła do szefa tej bandy.

Zgodnie ze szkołą jej starszego kuzyna Denisa, Elliot zamierzała uderzyć z pięści Butcha prosto w nerki. A jak to nie zadziała to kopniak w krocze już na pewno.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 28-09-2017 o 01:37.
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172