- Co za kretyn - jęknęła Darla, kiedy mężczyzna zdecydował się wyjść odwracać uwagę bandytów. Jego działanie było kompletnie pozbawione sensu, z góry skazane na niepowodzenie.
Ale faceci tak już mieli. Kozaczyli, nie potrafili odpuszczać. Henry, Stephen, Joel, ojciec.... i każdy inny, jakiego znała. Nie potrafili odpuszczać. I przez to pakowali się w kłopoty. Przez własną głupotę. Tak to widziała.
Tak więc teraz tylko zamknęła drzwi na dodatkową zasuwę. A potem usiadła w rogu pomieszczenia, z dala od okien.
Czekała. W końcu przecież ta noc musi się skończyć. |