Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-11-2006, 08:57   #11
 
wejcher's Avatar
 
Reputacja: 1 wejcher ma wyłączoną reputację
- W końcu iluzja na tym polega. Sztuczki... Zręczne manipulowanie dłońmi, zwykłe sztuczki... Nie ma w tym nic nadprzyrodzonego. Nawet sam Wielki Houdini demaskował wszelkiej maści spirytystów - to mowiąc Mark wyciągnął rękę po szklankę wody i widząc, że mało kto zwraca na niego uwagę dodał.
- Szkoda, że od pewnego czasu wycofał się z życia publicznego... Niektórych mediów nigdy nie udało mu się zdemaskować... - po czym zrobił wiekszy łyk wody.
- Mówi Pan "do niedawna". Co chce Pan przez to powiedzieć?
 
wejcher jest offline  
Stary 10-11-2006, 21:26   #12
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
- To są sztuczki. Podobnie jak dla ludzi pierwotnych nauka...ale jest coś jeszcze na tym świecie, co pozostaje nieodgadnione - mężczyzna w okularach nachyla się nad stołem nie zważając na to, jak wielkim to będzie nietaktem. - I właśnie dlatego tu jestem. To jest właśnie owe "do niedawna" panie Zalewsky.
Krótki kaszel przerwał wypowiedź Edwarda.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 10-11-2006, 21:40   #13
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Chyba udało mu się dorwać jakiś alkohol, bo nie mówi jak człowiek trzeźwy.
- Niech pan usiądzie normalnie, przypominam, że jest pan w towarzystwie dam.
Czy musięli posadzić mnie przy stoliku z takim człowiekiem?
- Więc co właściwie chce nam pan powiedzieć?
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 10-11-2006, 22:04   #14
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Najmocniej przepraszam jeśli kogoś uraziłem, ale nie to chciałem osiągnąć. Ja nie za często w mojej pracy mam czas na takie wyjścia jak to, więc nie przebywam za często w takim towarzystwie. Ale nie jestem tu przypadkiem - mężczyzna spojrzał na wszystkich przy stoliku - choć Wy z całą pewnością tak. Mam dla Was propozycję - ja już z niej nie skorzystam, ale dla Was może się przydać. I jest to związane właśnie z tym - i wskazał na niewielką estradę, na której zaraz będą występy iluzjonistów i wszelkiej maści magików.
- To są zwykłe sztuczki, jak raczył zauważyć pan Mark, ale to, co mam Wam do zaoferowania będzie związane z czymś więcej niż tylko sztuczki. I wiem, co mówię - sam przez to przeszedłem
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 10-11-2006, 22:15   #15
 
wejcher's Avatar
 
Reputacja: 1 wejcher ma wyłączoną reputację
Po plecach Marka mimowolnie przeszedł dreszcz. Nie z powodu słów jakie usłyszał, lecz z powodu wspomnień jakie wywołały owe słowa.
Minimalnie pokiwał głową patrząc w zmęczone oczy rozmówcy, tak, jakby chciał mu powiedzieć,
że rozumie.
 
wejcher jest offline  
Stary 10-11-2006, 23:33   #16
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Izabell Review

Gdy kelner przyprowadził do stolika pozostałą dwójkę mężczyzn, Izabell przywitała ich swoim sposobem - ciepłym, grzecznym uśmiechem i podaniem ręki.
Pierwszy z mężczyzn, jakoś niespecjalnie zwrócił jej uwagę swoją ignorancją i brakiem kultury. "Gbur jakich wielu." - pomyślała sobie, bez większej urazy.
Czasami spotykała się również z takim zachowaniem jak to. Jednak w szerszej skali takie przypadki były odosobnione. Może z tego powodu, iż ona sama robiła na mężczyznach duże wrażenie swoją urodą i zachowaniem, więc trudno było im przejść objętnie obok TAKIEJ kobiety, jak ona,
Wszak zupełne zainteresowanie osobą pana Marka, a nawet powodami z których znalazł się on dzisiejszego wieczoru własnie przy tym stoliku utraciła, gdy zaczął prowadzić z Edwardem dyskusje na temat jakichś kuglarzy. - Wkońcu to tylko miła rozrywka jakich wiele i zupełnie nie ma sensu demaskowanie czegoś takiego...
Drugi z mężczyzn.. Ten w czerwonym krawacie... Wydała się Izabell dużo ciekawszym towarzystwem na taki jesienny wieczór, jak ten... Chociaż oczywiście zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że był on takim samym gościem jak ona tutaj i że większą uwage powinna przywiązywać do słów.. Bodajrze organizatora tego spotkania -pana Edwarda Call'a, bo to właśnie on miał interes w tym, aby wszyscy oni spotkali się dzisiejszego wieczoru, w tym umówionym miejscu i to właśnie on miał im coś do zaoferowania.

Izabell zapalając w międzyczasie papierosa w długiej, szklanej, gustownej lufce próbowała skupić się na słowach, widać słabo-towarzysko obytego mężczyzny, które niestety nie brzmiały zbyt składnie i logicznie, gdy siedząca niedaleko niej kobieta wygłosiła ostrą reprymendę na temat jego zachowania. Być może i słuszną, jednak jak na gust Izabell, troszkę zbyt mało taktowną, jak na osobę ,która chciała się liczyć w dobrym towarzystwie. Z drugiej strony, może poprostu nie musiała ona już pracować nad swoim wizerunkiem w takich miejscach jak to.
"Nie wiem, nie znam jej.. I w sumie niewiele mnie to obchodzi. Po co innego tu dzisiaj przyjechałam."
Dobrze, przynajmniej, że wynikła z tego jedna, pozytywna rzecz dla całej sprawy - nareszcie przeszliśmy do jej sedna.

- To są zwykłe sztuczki, jak raczył zauważyć pan Mark, ale to, co mam Wam do zaoferowania będzie związane z czymś więcej niż tylko sztuczki. I wiem, co mówię - sam przez to przeszedłem...

Cała sytuacja nareszcie zaczynała nabierać wyraźnych kolorów.. Co niewątpliwie podobało się Izabell. W interesach była osobą taktowną, ale i konkretną. Nadomiar tego, taka zapowiedź wzbudziła w niej dreszcz emocji, sowodowany także po części nudą wynikającą z wielkomiejskiego życie, które niewiele się ostatnio niestety rozwijało. Ponad to podrażniony został instynkt odkrywcy..
Nic, jednak nie dała po sobie poznać... Dalej spokojnie zaciągała się papierosem i delikatnie wypuszczała dym swoimi kształtnymi, wyrazistymi ustami, tak by jak najmniej wydostawało się poza obręb stolika przy którym siedzieli.. "Atmosfera grozy i napięcia" - pomyślała delikatnie się przy tym uśmiechając i czując, że ostatnio wypowiedziane słowa zawisły w ciężkim powietrzu nad stołem...

- Dobrze... A więc co pan ma nam do zaoferowania, panie Call? Co wzbudziło w panu poniekąd... Tak silne emocje?

Mówiła powoli, opanowanym i przyjemnym dla ucha tonem, który niewątpliwie przesycony był nutką delikatnej ironi..
Izabell wyznawałą w podobnych sytuacjach tylko swoją, własną zasadę:
"Zawsze lepiej jest skryć swoje prawdziwe emocje pod płaszczem innych, uczuć mogących prawdopodobnie towarzyszyć sytuacji.."
 
rudaad jest offline  
Stary 11-11-2006, 16:05   #17
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Niccolo Castelano

Nico przysłuchiwał się rozmowie z zainteresowaniem. Kątem oka zerkał na obie damy znajdujące się przy stoliku. Nie przywykł do takiego towarzystwa, ale musiałby przyznać, że bardzo mu to odpowiadało.
To co mówił Call wydawało się jakimiś bzdurami, które rozsądny człowiek przyjąłby w najlepszym wypadku z rozbawieniem. Sam mężczyzna sprawiał wrażenie jakby wychylił już jednego głębszego ale... Nico musiał przyznać, że Edward Call wzbudził jego ciekawość.
- To co się dzieje na scenie, czy to sztuczki, czy nie - przerwał swoje dłuższe milczenie - to ciekawy sposób na spędzenie wieczoru.
Sięgnął po szklankę z sokiem i wziął mały łyk. Zamyślił się na moment, by po chwili mówić dalej.
- Ale są na świecie rzeczy, których człowiek nie potrafi wyjaśnić - odstawił szklankę i spojrzał po pozostałych - przynajmniej nie tak łatwo...

Zwrócił się w stronę Calla.
- Skoro to co dzieje się tutaj, to niby zwykłe sztuczki, w takim razie dlaczego interesując się czymś... głębszym, wybrał Pan właśnie to miejsce? I co my mamy z tym wspólnego? - zapytał, wbijając w Calla zimne spojrzenie swoich błękitnych oczu - No i skąd pomysł, że wszyscy jesteśmy tu przypadkiem?
 
__________________
Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić...
Malekith jest offline  
Stary 11-11-2006, 18:35   #18
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Tak, pani Review, mam coś do zaoferowania. Nie wiem, czy akurat to będzie tym, na co liczycie, ale sądzę, że zainteresuje to Was. Nie wiedziałem, kogo spotkam tutaj, bo jak mi powiedziano, w takie dni jak ten, nie wiesz, gdzie cię posadzą. Dlatego wspomniałem o pewnym przypadku, który nas spotkał ze sobą. To prawda, że wybrałem to miejsce, panie Castelano, ale nie wiedziałem, kto się zjawi. A jak widzę i słyszę, to chyba może rzeczywiście nie jest to takie do końca przypadkowe. Już sam nie wiem, co o tym myśleć.
Muzyka na sali lekko obniżyła głośność. Kilka świateł zgasło, a pozostałe skupiono wokół sceny. Półmrok zaległ na sali. Mężczyzna westchnął cicho, ale wystarczająco byście usłyszeli. Wyczuwacie, że chyba trochę się boi, ale z drugiej strony chce coś przekazać, wyrzucić z siebie. I ta chęć powoduje, że kontynuuje rozmowę:
- Jestem fizykiem. Zajmuję się elektryką oraz wytrzymałością materiałów. Lubię swoją pracę oraz jestem dumny z tego, co wiem. Kiedy przyszedłem do ... nich, to myślałem, że to tylko takie zabawy, jak na uczelni. Wiecie, zabawy w bractwa i inne takie dziwactwa. Dla mnie liczyło się tylko to, że mógłbym zajmować się pracą badawczą. Przecież jestem naukowcem.
Edward Call znów upił trochę ze szklanki. Pustą postawił na stole i w półmroku zaczął nalewać do niej soku. Na scenie pojawił się pierwszy z artystów. Czarny surdut, białe rękawiczki i nieodzowna chusteczka oraz asystentka. Ludzie zaczęli się przyglądać. Oczywiście ci, którzy zakończyli rozmowy lub od nich uciekali.
- Pracuję już dla nich 10 miesięcy i musicie mi uwierzyć - nie były to łatwe miesiące. Początki były wspaniałe - własne laboratorium, asystenci, pieniądze. Jednak potem to się zmieniło. Praca mieszała się z tymi ich rytuałami, gdzie przyjmowano kogoś w ich szeregi, spotykano się by rozmawiać o filozofii czy sztuce. Ja jestem umysł ścisły i mnie takie rzeczy nie interesują, ale bycie na czymś takim było moim obowiązkiem. Niektórzy z asystentów zmieniali się bardzo szybko, czasami codziennie. Chyba nie muszę Wam mówić, jak bardzo to utrudnia pracę. Musiałem swoją pasję dzielić pomiędzy te bzdurne rytuały a laboratorium. Ostatnio coś się zaczęło na nich dziać. Nie mogę tego opisać, ale to...zjawisko zdawało się przenikać wszystko i wszystkich. Jakiś rodzaj energii pojawiał się i znikał, zostawiając pustkę w głowie oraz zawroty.
Zamilkł, by dać czas na oklaski, które zerwały się gwałtownie w wyniku jakiegoś szczególnie udanego efektu na scenie.
- Słyszałem głosy z dołu, pełne bólu i cierpienia. W nocy, w laboratorium, słyszałem je wyraźnie. I czasami rozpoznawałem. I nie było to przyjemne. Pytałem się, ale nikt mi nie odpowiadał. Prosiłem o wyjaśnienia, ale nikt mi ich nie udzielał. Wreszcie postanowiłem odejść. Oczywiście mi nie pozwolono. I tego mam dość. Mam dość tego...Zakonu, tego miejsca oraz tej pracy. Wolę spokojną pracownię przy uniwersytecie niż to miejsce. Proszę, pomóżcie mi. Dam Wam pieniądze. Jeśli nie pieniądze to może skontaktuję z kimś z moich krewnych z Nowego Jorku, z rodziny Gambinich. Oni znajdą zajęcie dla Was. Tylko proszę o jedno - pomóżcie mi się wyrwać i zacząć nowe życie. Czy nazwie to pan, panie Castelano, przypadkiem czy nie, spotykamy się tu i teraz. Tylko tak mogłem wyjść na miasto i będę mógł bezpiecznie wrócić.
Prestidigitator właśnie wyciągnął królika z kapelusza. Z uśmiechem przekazał go swojej uroczej asystentce by wyjąć bukiet kwiatów z lewej kieszeni. Pęk czerwonych róż zabłysł w jego rękach i zmienił się w kłąb confetti, które opadły barwną kaskadą na scenę. Zabrzmiały oklaski. Iluzjonista ukłonił się głęboko i zszedł ze sceny. To zapowiedź tego, co będzie dzisiejszego wieczoru.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 11-11-2006, 19:49   #19
 
wejcher's Avatar
 
Reputacja: 1 wejcher ma wyłączoną reputację
Rytuały... filozofia... Nie przypominam sobie aby w Bostonie była aż tak duża loża masońska aby móc organizować badania naukowe... Dziwne, tym bardziej, że mówi iż nie może odejść. Gdyby to była jakaś hermetyczna organizacja, nie zmieniali by tak często asystentów jak opisuje to pan Cell... Więc kim oni są? Dlaczego nic o nich nie wiemy?
[user=532]Mark stara się sobie przypomnieć czy w Bostonie lub w granicach stanu działają jakieś bardziej wpływowe organizacje magiczno-okultystyczne[/user]
- Panie Cell, rozumiem, że znalazł się Pan po presją wpływowych ludzi... Czy ten "Zakon" jak Pan to określił jakoś wewnętrznie się nazywa? Może wie Pan czy to miejscowa organizacja, czy może jest jedynie lokalną lożą zgrupowania o większym zasięgu? Było by to niezmiernie pomocne w ustaleniu z czym ma Pan lub może i my, teraz problem.- to mówiąc Mark zaczął palcami gładzić się po podbródku wyraźnie zainteresowany tematem rozmowy
 
wejcher jest offline  
Stary 11-11-2006, 22:10   #20
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
- Mnie też nurtuje pewne pytanie. Gdzie znajduje się to laboratorium, i gdzie organizowane były te spotkania?
Ciekawe, dlaczego ktoś interesujący się filozofią finansuje badania fizyka? Dlaczego ten człowiek nie może stamtąd odejść? Czuję, że to będzie długi wieczór.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172