Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-06-2008, 23:43   #11
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Podniósł się, nieco nieprzytomnie rozglądając na boki. Był w magazynie, tak jak poprzednio. Brakowało jednak kolesi z SD. No i brakowało też kilku wspomnień z najbliższej przeszłości. Stracił przytomność? Zapewne. Dziwiło go tylko to, że tamci tak zniknęli. Pewnie pobiegli szukać przyczyny tego zamieszania. Zamierzali zniszczyć blok D. Ale kto? I na litość - po co?! Teraz jednak Axel nie miał ochoty się nad tym zastanawiać, było kilka ważniejszych spraw. Na przykład wyniesienie z tego całego zamieszania swojej głowy. Nadal przytwierdzonej do ciała i z pracującym mózgiem. To zaczynało przekraczać jego skromne możliwości. Tymczasem jednak należało zacząć działać, SD-cy mogli za chwilę powrócić. Podszedł do monitora, przyglądając się przez chwilę kobiecie po drugiej stronie. Wydawała się znajoma. Załapał, gdy się odezwała a potem przedstawiła.

-Tanja? Tanja Hahn? Widziałem twojego brata. Nie wiem co się dzieje, zamknęli mnie w jakimś magazynie. SD, kręcili się tu. Chyba wzięli mnie za jakąś grubą rybę, czemu to nie wiem. Jesteś w bloku D? Nie było żadnej pomyłki. Ktoś chciał go zniszczyć. Powiedz jak do ciebie dotrzeć, jestem w bloku C, poziom 23.
-Chyba schodami, musisz zejść jeden poziom, przez magazyny, chyba że działają jakieś windy, jestem w D-01, naprawdę przyjdziesz?
-Jak mi się uda, rozumiesz, tuż przed tym wszystkim był tu ktoś z SD. Teraz go nie ma, a ciała wolę nie szukać. Jak na nich wpadnę to koniec. Postaram się. Chociaż do cholery sam nie wiem czemu. Jesteś tam sama?
-Nie. Jest jeszcze przynajmniej dwóch nieżywych facetów. I poziom E. Spróbuję Ci pokazać. Widzisz? Co to jest? Dlaczego ściga cię SD? Pracujesz z Konradem prawda? Jak to ktoś chciał zniszczyć? Cały dzień przegrzewali reaktory, otworzyli tunel czasprzestrzenny. Sami się zniszczyli.
-Nie wiem. Nic kurwa nie wiem. Jestem Axel, tyle w każdym razie. A z Konradem pracowałem, powiedzmy, że SD mnie wypisało z tej roboty. Musimy pogadać, ale w cztery oczy. Ten archaiczny szmelc nie jest pewny. Spróbuję się stąd wydostać.
Masz konektor? nie chcę stracić z tobą kontaktu, jesteś... -
nie dokończyła - Mów coś do mnie od czasu do czasu, proszę.
-Mam. Poczekaj chwilę.


Odszedł od monitora, rozglądając się dookoła za czymś pożytecznym. Jedyną taką rzeczą był łom, który zresztą wziął do ręki i zniknął Tanji z pola widzenia. Podszedł do drzwi, wepchnął stalowe narzędzie w szparę pomiędzy drzwiami i framugą i pchnął mocno. Drewno zatrzeszczało i z głuchym trzaskiem zamek puścił nagle. Axel nie otwierał na razie dalej, uśmiechnął się tylko do siebie i wrócił przed kamerę.

-Dobra, udało mi się wyważyć te pieprzone drzwi. Czekaj tam na mnie.
-Dobrze. Dziękuję.
-Podziękujesz za dwa lata. Bez odbioru.


Ostatnie co zobaczyła Tanja, to łom, który z dużą szybkością zbliżył się do kamery, rozwalając ją w drzazgi. Następny był monitor. Lepiej nie pozostawiać śladów, wolał dotrzeć do kobiety jako pierwszy. Wciąż trzymając łom otworzył drzwi i wyjrzał na zewnątrz. To co zobaczył... zaskoczyło go. Za drzwiami nie zobaczył bowiem spodziewanych SD-ków a Joannę. Wciąż młodziutką, chociaż teraz dziwnie wyglądającą w czarnym płaszczu. Co gorsze, patrzyła na niego rozbawionym wzrokiem. To nie wyglądało dobrze.
-Asia?! Co ty tu robisz?
Zdawał sobie sprawę, że przez zaskoczenie, jego pytanie było po prostu głupie.
-Chodź szybko, nie możemy zostać na korytarzu, najwyraźniej mnie szukają.
-Spokojnie, Axel. Znamy się już od dość dawna i wiem, że to dziwnie wygląda. Zazwyczaj nie bywam tu. Jestem Ci winna parę wyjaśnień. Masz chwilę czasu?
-Obiecałem siostrze mojego znajomego, że do niej zejdę do bloku D. Możesz mówić idąc? Obawiam się, że ja powodów do uśmiechu nie mam, wybacz.
-No dobrze, chodźmy zatem do niej. Co to za jedna?
-Fizyczka. Znam ją tylko z twarzy. Ale rozjebało, wybacz słowa, cały blok D. Same trupy dookoła.
- Tak. Wiem o tym, i mamy pewne informacje o tym, kto jest za to odpowiedzialny. Hmm... Jak on to...? Aaa, no tak. Konrad Hahn. To prawdopodobnie on doprowadził do wybuchu reaktora w bloku D. Inaczej by mnie tu nie było.
-Osz kurwa. To jego siostra. Wiedział gdzie będzie. Nie ucieszy się, ale tym bardziej muszę do niej dotrzeć. Co tu się do cholery dzieje?!
-Hej, uspokój się i nie panikuj tak. Mamy sobie parę rzeczy do wyjaśnienia. Po kolei. Po pierwsze, nie nazywam się Joanna Humbl, tylko Maria Kleiner. Co prawda mam te 17 lat, ale nie jestem tym, za kogo mnie uważałeś przez cały czas. Tia, pracuję dla Kombinatu. Tak jak ty.
-Niezła jesteś, mów dalej. I nie bój się o mnie, do paniki mi daleko. Panikujący hakerzy są martwi lub za kratami.
-Swojego czasu związałeś się z podziemiem Neoberlina, a to dobrze. Podrzucili mnie do Ciebie. Miałam udawać Twoją laskę dopóki coś nie poszłoby źle. Ale pierdolło, co? Fakt. Coś się stało.


Zapaliła papierosa.
-Widzisz... Tak naprawdę nie wiedziałeś o tym wcześniej.
-Przynajmniej wiedzieli kogo warto przy sobie trzymać. Ale nie lubię jak palisz.
-Ale tam, na zewnątrz, właśnie wybucha powstanie. Przygotowane przez nas. Zresztą, wiedzieliśmy, że coś zaczyna się dziać, jak GSA władowało się w centrum miasta. Po prostu nie było odwrotu.
-Wyczytałem, że jestem jakimś projektem. Waszym czy ich? Bo swojej roli nie do końca w tym rozumiem. Zresztą, kurwa to wszystko mnie już przerasta. Zabieram stąd Tanję i spieprzam. Moja rola zakończona, nic tu po mnie w tym burdelu.
-Nie wiem, o czym mówisz. To, o co Ci chyba chodzi, należy do starszyzny. Oni ciągle mają swoje pokręcone tajemnice, stary. Poza tym, dostaniemy pomoc od oficjalnych sił Benefactoris Nostrum, ale po tym, jak wybuchł reaktor, za cholerę nie możemy się z nimi skontaktować, a oni chcą użyć jakiejś broni biologicznej. Boimy się, że stracimy ludzi.
-No co ty nie powiesz? A to, że jestem wkurwiony w niczym nie przeszkadza, jak rozumiem. Ogólnie ta cała szarada powinna dostać kopa w zgrabny tyłek, rozumiesz?
-Ja nie mam nic do gadania. Przyniosłam Ci rozkazy od sztabu. Formalnie nazywaliśmy się Partią Obrońców Ludzkości, taka pojebana nazwa, żeby zmylić Korporację. Teraz nazywamy się Rebelią Nowej Polski.
-A co mi do tego?! Ja jestem tylko cholernym hakerem, pomagałem bo pomagałem, ale rozkazów się komuś zachciało?!

Wybuchnął nagłą złością. Miał tego dość. Ale szybko się opanował, chociaż na chwilę.
-Uh. Przepraszam.
-Nie czaisz tego, stary. My wszyscy podpisaliśmy kontrakt, pakując się w podziemie. Jeśli teraz nie będziemy sobie pomagać, to Korporacja nas zajebie, a po nas przejadą czołgi Beenu. Wewnątrz Muru jest jeszcze w miarę bezpiecznie, ale po tym, jak GSA wtargnęło w Centrum, zaczęła się istna masakra, zanim wkroczyli nasi. Przestało być bezpiecznie i na powierzchni łatwo zginąć.
-Po pierwsze, nie jestem taki stary. A po drugie - jakoś sobie radziłem. Wolę podziemia. Po prostu nie toleruję rozkazów, rozumiesz? Wolę prośby.

Dziewczyna parsknęła, po czym wybuchnęła krótkim śmiechem.
-Na jedno wychodzi. Chcesz je usłyszeć, czy nie?
-Dla ciebie tak, dla mnie nie. Gadaj.
-Tym, kto spowodował wybuch reaktora, jest Konrad Hahn. Chcemy wziąć jego, najlepiej żywcem, bo może nam sporo powiedzieć. Mamy ludzi na zewnątrz, ale nikogo wewnątrz Muru. Przyszłam Cię tu zwerbować. Odnajdź Konrada Hahna i doprowadź do nas. To ważne. Mówiłeś coś o jego siostrze?
-Czy ja wyglądam na jebanego komandosa?! Jestem hakerem, rozumiesz co to znaczy dziewczyno? Ty również jesteś wewnątrz muru, a jeśli "rodzice" dali ci dostępy to znasz to gówno lepiej niż ja. A mnie zabiją SD-cy jak tylko zobaczą.

Teraz już Axel wyraźnie był wkurwiony i widać było po nim, że cała ta rozmowa podkurwia go jeszcze bardziej a na dziewczynę patrzył z niechęcią i niejakim obrzydzeniem.
-Axel. Znasz komputery. Widziałam, co umiesz. Jeśli będziesz iść przez magazyny, to nikt Cię nie nakryje, bo są opustoszałe. Poza tym, radziłabym Ci nie odrzucać sojuszników. Chcemy dobra ludzi, nie esdecji i GSA. Po prostu znajdź go. Jeśli znajdziesz jego siostrę, to jeszcze lepiej. Zresztą, tu chodzi też o Ciebie, Axel. Boję się o Ciebie.
-Jego siostry nie dostaniecie. Jak go spotkam to dam znać, ale on wie co się dzieje i po dobroci nie pójdzie. Wiecie to i wy. I nie pierdol, że się boisz o mnie. Wykonywałaś rozkazy, zresztą pewnie ja też.

Przez jej twarz przemknął grymas złości. To zaciekawiło hakera. I sprawiło, że jego podejrzliwość irracjonalnie wrosła.
-Czy Ty sądzisz, że robiłam to kurwa po mojej dobrej woli? Gdybym nie wiedziała, że to się stanie albo że mogę uciec, to pierdoliłabym to już dawno! Myślisz, że dawałabym Ci takie rady po chuj? Człowieku, oprzytomniej! Jest wojna, do cholery, a Ty jesteś jedynym, z którym byłam tak długo. Nie mam nikogo innego...
Nagle posmutniała. Axel był pod wrażeniem ilości emocji, które wyrażała w tej jednej rozmowie.
-Mogłaś kilka spraw wyjaśnić wcześniej. Domyślasz się, jak ja się teraz czuję? Pewnie nie? Myślisz, że ja kogoś mam dziewczyno? Tutaj, w tym cholernym mieście? Chcę opuścić mur, zaraz wpadnie tu SD i będzie po mnie. A Ty?
-Nie mogłam wcześniej tego powiedzieć, Axel. Ja nie mogę nic poradzić na ten system, po prostu robiłam to, co należałam. Co do SD, nie wpadnie do magazynów. Wierz mi. A co do mnie... Cóż, na razie mamy wojnę. Ja chcę dogryźć Korporacji.
-Eh, ja chociaż mam powód, przynajmniej tak mi się zdaje. Poza faktem, że mi to sprawiało przyjemność. A Ty? Masz przecież ledwie 17 lat! Idę teraz do bloku D, ty rób co chcesz. Potem zobaczymy, na pewno nie będę biegał po całym murze jak ten idiota. Jak mi się uda dorwać się do kamer to zrobię to co chcecie, jeśli nie to znikam stąd jak najszybciej.
- Uważaj na siebie. Masz tą odznakę -
dała mu odznakę z logiem RNP - jeśli spotkasz naszych na powierzchni, pokaż im to. Nie zabiją Was. Ja muszę iść. Co do kamer - jeśli spotkasz Konrada, po prostu zadzwoń do mnie. Namierzymy Cię przez Konektor. Uważaj na siebie.
-Ty również mała.


Odprowadził dziewczynę wzrokiem. Sam nie wiedział, co dokładnie czuł. Współczucie? Pogardę? Obrzydzenie? Na pewno złość. Ta mała cholera nie mówiła mu nic wcześniej, tak samo i teraz nie powiedziała mu wszystkiego. Nie wierzył jej, tak samo jak nie zamierzał się podporządkować tym całym "rozkazom". Włączył konektor.

-Tanja? Jesteś tam? Schodzę właśnie do dołu, na razie bez problemów. Ale to 23 piętra. Trzymaj się. Dowiedziałem się kilku nowych rzeczy, może uda nam się wszystko połączyć w jakąś wspólną całość. Bez odbioru.

Ruszył po schodach, mając nadzieję, że po drodze nie pojawią się jakieś problemy. Chociaż jak wybuch był potężny to schody mogły się w niektórych miejscach zawalić. Zaś w głowie warczały mu słowa wiadomości od Fixxxera. "Projekt Axel Heintz". Nie podobało mu się bycie projektem. Dałby wiele, by wiedzieć, czyim projektem jest. Joanna całkiem zignorowała to pytanie. Wydawało się, że jedynymi jego sprzymierzeńcami będą tylko tacy jak on, całkiem zagubieni w sytuacji. Może dlatego tak chciał odnaleźć tą Tanję?
 
Sekal jest offline  
Stary 18-06-2008, 18:44   #12
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Na szczęście nie dane mu było jeszcze zginąć najgłupszą śmiercią z możliwych. Bez problemów przeszedł po desce na drugą stronę. Przyglądał się kratkom wentylacyjnym aż w końcu spostrzegł, która z nich jest najbardziej zardzewiała. Ujął pręty i pociągnął z całej siły. Kratka odskoczyła wydając przy tym metaliczny dźwięk. Ostrożnie odłożył ją na bok by nie narobić niepotrzebnego hałasu. Wchodząc w otwór wentylacyjny spostrzegł, że zdjęcie odczepiło się od kamery. Pierwszą myślą, która przyszła mu do głowy było, to, że minister edukacji zamiast starać się o nowe podręczniki powinien zadbać o lepszej jakości przybory szkolne. Drugą myślą były wątpliwości, co do tego, kiedy owe zdjęcie zostało zdmuchnięte z obiektywu. Trzecią myślą było pogonienie siebie samego do szybszego działania. Trzecia myśl była myślą ostatnią przed zanurzeniem się w głąb szybu.

Z trudem przeciskał się przez niesamowicie ciasny szyb. Przez powszechny brud nieco poplamił sobie ubranie, co bardzo mu się nie spodobało. Wprawdzie wykonywał brudną robotę, ale i tak nie zmieniało to faktu, że w gruncie rzeczy był estetą. Odetchnął z ulgą, kiedy wreszcie znalazł się na korytarzu. Ta ulga była nietrwała gdyż widok zapuszczonego pomieszczenia, do którego nikt nie zaglądał prawdopodobnie od kilku miesięcy. Profesor jak widać bardzo zwlekał z wynajęciem prywatnego detektywa. Szybko dotarł do mieszkania i otworzył drzwi. Zdziwiło go, ze zostały pozostawione otwarte. Na zewnątrz zostawiają jednego strażnika i nie zamykają nawet drzwi do najważniejszego mieszkania. A może były zamknięte, ale nie zauważył tego ze względu na to, że wyskoczyły one z zawiasów.

We wszystkich pomieszczeniach panował zapach zgnilizny. Patrząc na marny stan pokoi spodziewał się różnorodnego robactwa przejmującego schedę po poprzedniej właścicielce mieszkania. Jednak poza kilkoma żukami,co, do których nie miał nawet pewności czy jeszcze żyją, nie było tu żadnych istot żywych. Oczywiście nie licząc samego Franka. Zapalił lampę tylko nieco rozjaśniając ciemne pomieszczenie i rozpoczął standardową procedurę przeszukiwania mieszkania. Nie oczekiwał, że znajdzie coś ciekawego. Traktował to tylko jako zwykłą formalność. Formalność, którą mógł przepłacić w najlepszym razie więzieniem. Przeszukując mieszkanie dotarł do łazienki, przy której jego łazienka jawiła się jako 8 cud świata. Wszechobecny zapach szamba drażnił jego nos. Podszedł i zaczął oglądać muszlę klozetową.
„Mam nadzieję, że spłuczka jeszcze działa” – pomyślał rozpinając rozporek.

Spłuczka wprawdzie nie działała, ale nie przeszkodziło mu to w dalszej inspekcji sanitarnej. Jego uwagę zwróciły wielkie dziury w murze. Dziury znajdujące się w podłodze prowadziły do podziemi. Sądząc po odgłosach przejeżdżającego pociągu do stacji metra. Wiedział, że to może przydać się przy ewentualnej ucieczce.

Wśród brudu i zgnilizny ku swojemu zaskoczeniu znalazł wartościowy przedmiot. Owym wartościowym przedmiotem była płyta DVD podpisana jako „MATERIAŁY DOTYCZĄCE BUNKRA”. Kolejną ciekawą rzeczą dotyczącą jego śledztwa wydawał się obraz przedstawiający bliżej niezidentyfikowaną wyspę z latarnią morską. Na tym obrazku znajdował się napis "CZEKAMY NA CIEBIE!". Cała ta sytuacja zaczęła mu przypominać kiepski horror. Nie zwlekając dłużej włożył płytę do laptopa i obejrzał nagranie.

Ta dziewczyna na nagraniu to była bez najmniejszych wątpliwości Sara Connor. Frank miał wręcz fotograficzną pamięć do twarzy. Po tym wszystkim, co zobaczył siedział jeszcze przez chwilę zaszokowany. Nie było wiele rzeczy, które potrafiły go zaszokować. Jednam myśl kłębiła mu się po głowie, „Co to do cholery było”. Uczucie brania udziału w kiepskim horrorze jeszcze bardziej spotęgowało się.

Najchętniej posiedział by jeszcze dłużej i ogarnął to wszystko, co zobaczył na nagraniu, ale w tym momencie usłyszał kroki. Instynktownie sięgnął po broń. Okazało się, że to był tylko Hans Schlaufen. Franka zdziwił jego widok w takim miejscu jak to.
- Malak...? Co ty tu robisz, człowieku? Zresztą, do diabła, nieważne.
Tutaj opowiedział mu o sytuacji w centrum. Gdy słuchał o przybyłych posiłkach początkowo przeraził się, że oni wszyscy przyjechali z jego powodu. Szybko jednak zreflektował się dochodząc do wniosku, że ta sprawa nie może być aż tak duża.

- Co robimy? Idzie tu pięciu z SD... Cholera, za dużo tej policji dzisiaj. Co robimy, Frank?

Frank rozejrzał się po całym mieszkaniu. Nie namyślał się długo.
- Oczywiście wiejemy. Za mną.
Schował płytę DVD i zeskoczył przez dziurę w podłodze piętro niżej. Zeskakiwał coraz niżej żeby w końcu dotrzeć do stacji metra skąd będzie mógł niezauważony opuścić okolicę.
 
wojto16 jest offline  
Stary 19-06-2008, 10:57   #13
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
jeśli

# Tanja Hahn
Wyszłaś z windy - ta parę minut później poleciała z hukiem w dół; wyglądało na to, że zawdzięczasz życie swojemu szczęściu. Wyjrzałaś w szyb; choć nie mogłaś dojrzeć końca, który ginął w ciemności, to jednak dało się zauważyć parę świateł dochodzących z niższych pięter. Po prawej była drabina awaryjna. Zeszła jeden poziom niżej, jednak tutaj miała mniej szczęścia: Chociaż z przezroczystych drzwi widać było jasno oświetlony korytarz, to te same były zamknięte.
Wrzuciła dysk informacyjny do stacji; ten przyjął to bez większych oporów, wkrótce wyświetliła się lista folderów. Pierwszy był zatytułowany: „ZYKLON B ZOMBIE”. Otworzyła go; okazało się, że zawiera serię filmów, podobnych do tego, które wyświetlił Ci trup leżący koło konsolety. Przedstawiały one ludzi w różnych stadiach rozkładu, zazwyczaj pojedynczo w celach, choć czasami było ich więcej w jednej. Wszystkie te rzuty były zrobione z kamer umieszczonych nad celami, wszystkie też pochodziły z bloku E. Bloku, który być może nigdy nie istniał.
Być może, gdyby Hugo Steinerd, a nawet Steffen Müller jeszcze żyli, to sytuacja stałaby się nieco bardziej klarowna; cóż, Steinerd znajdował się na końcu szybu, zaś Müller był tylko śliniącą się powłoką. Steinerd zamierzał chyba objaśnić te obrazy, które znajdowały się na dysku.
Drugi folder nosił nazwę: "KONRAD HAHN". Tanja kliknęła na wielkie litery folderu. Ponownie, było tutaj parę filmów, a także jeden dokument.
Dokument brzmiał:

38/452-624
Odkrycie świata granicznego stało się bezpośrednim zagrożeniem przede wszystkim dla Neoberlina, ale także dla Unabhängige Deutsche Korporation, jako że posiadamy swoją siedzibę w tym firnamentum. Oświadczamy, że wszystkie badania dotyczące teleportacji czasoprzestrzennej mają zostać zawieszone na czas nieokreślony.
Ad. 1
Kolejnymi dowodami niekompetencji zespołu badawczego są częste przegrzewanie się serii reaktorów, a przez to ich uszkadzanie, a także straty w ludziach, podczas przechodzenia przez portale, wypadki energetycznych, ale także notuje się sporą liczbę zaginień w świecie granicznym.

38/492-624
Zarządzono zamknięcie wrót głównego silosu testowego z powodu zagrożenia portalu.
Widniał pod tym ręczny dopisek(dokument został zeskanowany): Tym razem wyszły z portalu.


A później kliknęła na kolejny film. Obraz zafalował, pojawiła się wizja.

Szybkie kroki po betonowej posadzce. Białe światło odbijające się od ścian, które nadawały mu niebieski posmak.
Konrad Hahn był przebrany w biały kitel, zaś za nim wędrowała kamera. Wyglądało na to, że był to celowo skręcony dokument, bowiem w prawym górnym rogu widniał indeks i data(23 lutego 2212), chociaż obraz kamery był słaby i zamazany przez częste potrząsanie nią. Przez pierwsze parę chwil ubiór laboratoryjny Hahna był tylko rozmazaną plamą. Dał znak do wejścia do celi. Była ona pusta, nie licząc topornego biurka i krzesła.
- Tu Konrad Hahn, lokacja kręcenia dokumentu: Hoffnunghaus, podziemne sektory.
Głos Hahna był znudzony, widocznie była to nieprzyjemna rutyna.
- Raport dla dywizji GSA, zastosowanie nowej broni biologicznej – westchnął. - Faktem jest, że nie potrafimy wytworzyć dostatecznie mocnego pola neutralizacyjnego, jednak sądzę, że jest to kwestią czasu. Wiele z tych stworzeń, które próbowaliśmy sprowadzić z Externusa umarło, podobnie jak wiele eskadr badawczych po prostu zaginęło. Zabawne, nie ujrzeliśmy tam niczego przynajmniej równie inteligentnego ludziom, chociaż niektóre elementy wskazują na oczywiste bytowanie tam jakiejś cywilizacji. Jakkolwiek, chociaż te "budynki" są wielkie i skonstruowane z rozmachem, teraz nie przypominają niczego więcej nad ruiny...
Trzask obwieścił koniec przekazu. Można było przez chwilę zastanowić się, czy faktycznie Steinerd nie wykradł tej transmisji z jednego z kanałów GSA; sugerował by to fakt, że film urwał się w pewnym momencie.
Być może też wpłynął na to fakt, że dysk był uszkodzony – a w każdym razie tak pokazywał terminal.
Próba dostania się do kamer sektoru D powiodła się. Jakkolwiek nie udało się uzyskać dostępu do wszystkich kamer - uzyskałaś dostęp do monitoringu aż do sektora trzydziestego, jednak M-SLATE zabronił dostępu do głównego silosu badawczego, do reaktorów i do laboratoriów czasoprzestrzennych. Były jednak dostępne sale teoretyczne, gros korytarzy sektorów podstawowych, magazyny – w tym magazyny z materiałami anomalnymi, używanymi w rozruchu pola Thamma, a także magazyny z bronią(do sektora D docierały niektóre podziemne linie, które były używane do zasilania Hoffnunghausu i baz GSA).
Były to miejsca opuszczone. Zadziwiała nienaturalność tego faktu: Teleportacja czasoprzestrzenna, uznana za najbardziej opłacalną dla Korporacji, była najbardziej zaludnionym blokiem całego kompleksu. Na kamerach było widocznych zaledwie paru ludzi i parę trupów. Ludzie ci zazwyczaj siedzieli skuleni w ciemnych kątach pokoi. Czasem uwięzieni, czasem wyglądało po prostu na to, że nie chcieli się ruszyć z miejsca.
Na jednym z tych obrazów był Adam Tolle, były Tanji. Wyglądało na to, że przeżył katastrofę, jednak nie wiadomo, jak nagle znalazł się w bloku D, sektorze 01. Nie siedział on jednak z założonymi rękami i nie gapił się w przestrzeń. Na jego stole leżał rozłożony PAKT, nad którym majstrował z zawziętą miną.
Mapa pokazywała także(oczywiście do pewnego momentu) wszystkie zapieczętowane czy zablokowane drzwi; umiejętności Tanji pozwalają manipulować tymi drzwiami dowolnie. Część sektorów, szczególnie ta bliżej silosu, była zawalona lub promieniowanie Thamma było tam szczególnie silne; te pola były pokazane na czarno lub czerwono. Tanja skopiowała mapę do swojego podręcznego palmtopa.
Jednak drzwi w pokoju, w którym znajdowała się Tanja były zwykłe, a w dodatku – zamknięte.
Za przejrzystym pleksiglasem znajdował się martwy człowiek. Trudno co prawda było dojrzeć na drugą stronę przez białą siatkę pęknięć, jednak był on bez wątpienia martwy. Leżał oparty o ścianę, na której znajdowała się plama czarnej krwi.
Coś znajdowało się na jego twarzy. Był to jeden z tych stworów, które Tanja zobaczyła na twarzach innych więźniów w celach w bloku E. Czarna, owłosiona skóra lśniła w migotającym blasku jarzeniówki. Wyglądało to tak, jakby zwłoki miały wielki, czarny bąbel w miejscu twarzy.
Nic jednak się nie ruszało. Napatrzywszy się, Tanja wlazła w kratę wentylacyjną.
Przez pewien czas czołgała się w ciasnym tunelu, choć nie trwało to długo. Napotkawszy kolejną kratę wentylacyjną, wybiła ją. Weszła do środka.
Było tutaj ciemno, więc rozświetliła latarką. Mapa wskazywała, że powinien być tu magazynek i tak było w istocie; wschodnia ściana pomieszczenia została rozerwana: Wystawało z niej parę rur ciśnieniowych, które dyszały parą(niedaleko był zawór), zaś dziura w ścianie była na tyle duża, że można było bez problemu wejść do środka.
Poza tym w magazynie znajdował się łom, oparty o ścianę w kącie niedaleko drzwi. Licznik Geigera tykał w kombinezonie Tanji: Okazało się, że wybuch spowodował rozlanie się chemikaliów i drobnych pierwiastków promieniotwórczych: Ciemnobrunatna breja, wraz z potłuczonymi fiolkami, znajdowała się na północnym wschodzie, to jest w kącie.
Na lewo od kraty wentylacyjnej znajdowały się drzwi z zamkiem elektrycznym, który wyglądał na zwęglony. Naprzeciwko niego była konsoleta zasilania.

* * *

# Axel Heintz | 1
Długowłosy mężczyzna – nie, dzieciak, wyglądał bowiem zaledwie na piętnaście lat wyszedł wolnym krokiem z furgonu z logiem Korporacji. Ubrany był w czarne bojówki i sportową kurtkę; niósł ze sobą stalową teczkę. Za nim podążyło trzech esdeków, którzy mieli na swoich plecach duże plecaki.
Pomimo tego, że cała reszta oddziału skierowała się w okolice centrum, oni wydawali się ignorować strzały dochodzące z całkiem bliska; przynajmniej ten dzieciak, bo strażnicy rozglądali się od czasu do czasu niespokojnie na ściany Muru a także na wyłom znajdujący się jakieś dwa kilometry dalej.
Strzeżony zatrzymał się i położył teczkę przed sobą; usiadł w siadzie skrzyżnym – zwrócił swój wzrok w ich stronę.
Jeden z nich skinął, zdjął plecak i zaczął go rozpakowywać. Pozostałych dwóch zrobiło to samo.
Wypakowywali kable, złącza, mikrochipy; to wszystko skręcali prędko w jedną całość, by wyciągnąć elementy pancerza, magazynek, lufę, szpony i pajęcze odnóża. Uwinęli się w mniej niż piętnaście minut.
Składali oni jeden z projektów Korporacji, które wykorzystywała do walki w ciasnych pomieszczeniach: Lekkie, a przez to niesamowicie zwrotne, opancerzone korpusy na pajęczych odnóżach były posyłane do walki w początkowych rebeliach Neoberlina. Wykazały się tam skutecznością lepszą od strażników SD; te długie na półtorej metra roboty miały parę zalet: Po pierwsze, były w miarę tanie. Po drugie, były skuteczne – ogień z dwóch karabinów maszynowych, gaz łzawiący, a to wszystko poparte słusznej grubości pancerzem potrafił zmusić wielu rebeliantów do kapitulacji. Kontrolowane mózgiem Sicherheitsdienstkinder, dzieci wyszkolonych specjalnie do tego zadania, wykonywały swoją robotę nader skrupulatnie. Jakkolwiek rzadko były widoczne ostatnimi czasy na ulicach Neoberlina.
Tamten mruknął zadowolony, otworzył teczkę, po czym wyjął z niej kabel – rozwinął go i wcisnął sobie w otwór czaszkowy. Wtyczka weszła z kliknięciem.
Upadł na ziemię. Przez chwilę nie mógł wykonać żadnego ruchu.
Na to jeden esdek schylił się, wyciągnął antenę z teczki i ustawił ją nieco dalej. Błysnął czerwony przycisk pod jego dłonią.
A potem Leichfresser zniknął w drzwiach prowadzących do C-70. Tak. Tak właśnie się nazywał.
Leichfresser.

* * *

- Axel? - zabrzęczał Konektor, a Ty wiedziałeś, że jest to Joanna Humbl vel Maria Kleiner. - Posłuchaj dobrze. Zaraz, jak wyszłam z budynku, widziałam ludzi majstrujących coś przy wejściu do bloku C. Wyglądało to jakby mieli fresera. Pospiesz się, bo prawie skończyli. W jednym z magazynów natkniesz się na moich ludzi, umieściłam ich tam, żeby pomogli ci schwytać Hahna. W razie czego będą cię chronić.
Krótki trzask i Maria rozłączyła się.
Prędka podróż przez kolejne korytarze sektorów magazynów nie obfitowała w wielkie odkrycia czy też przerażające przygody. Magazyny bloku C, już z dawien dawna opustoszałe, tym bardziej teraz świeciły pustkami. Tylko nogi bolały coraz bardziej, w końcu było to ponad 30 pięter do przebycia. Dzięki Twojemu identyfikatorowi wszystkie drzwi stawały przed Tobą otworem tak, że często obierałeś krótszą drogę. W końcu natknąłeś się na tych, których pozostawiła Maria Kleiner.
Byli to z wyglądu kolejni partyzanci miejscy, nie zdradzili Ci swoich imion, jeden tylko pokazał, byś szedł za nimi. Tak zrobiłeś. Weszliście do jakiejś mało znanej windy, której istnienia nawet nie podejrzewałeś. Magazyny bywają pełne niespodzianek.
Winda nagle się zatrzymała. Spojrzeliście po sobie, jeden zaklął. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że... Zaczęła wędrować do góry nieregularnymi ruchami. Zupełnie tak, jakby ktoś wziął drut dźwigu i podciągał go do góry.
Czarnowłosy zaklął. Otworzył klapkę w suficie, spojrzał. Zobaczył chyba coś złego, bo zaklął jeszcze plugawiej. Strzelił parę razy do drutu.
- Hamulec! - wykrzyknął. - Później hamulec! - po czym wystrzelił z karabinu pulsowego jeszcze kilka razy.
Drut się urwał, drugi nacisnął hamulec. Winda poleciała kilka metrów na dół, podskoczyliście, jednak ktoś zaciągnął hamulec.
W samą porę! Dało się jeszcze przejść na jeden poziom. Prędko wygramoliliście się z windy. Jeden rzucił Ci spojrzenie – widocznie otrzymał tą samą informację, co Ty. To mógł być freser.
Skinął na dwóch pozostałych. Przykleili dwa ładunki wybuchowe do drzwi windy i zaczęli uciekać. Jeden zbyt późno. Usłyszeliście metaliczny syk linki. Ten ostatni został rozsiekany dwoma strumieniami promieni pulsowych. Ktoś nacisnął zapalnik.
Wybuch zawalił część korytarza.
- Prędzej, kurwa, prędzej! - wrzeszczał czarnowłosy. - To nie zatrzyma tego chujstwa na długo!
Usłyszeliście trzask. Coś jakby młot walił o ścianę. Wham-wham. I jeszcze raz.
Zeszliście schodami; znaleźliście się w korytarzu, na którego końcu znajdowały się zwłoki, przy czym na twarzy miały pluskwę. Nikt poza Tobą nie zwrócił na to uwagi.
- C4, C4, kurwa mać!
Rozmieszczono ładunki na schodach, skryliście się.

- Axel! Rieffen! - omal nie ogłuchliście od wrzasku Kleiner w Konektorach. - Wiedziałam, że nie mogę was tam kurwa samych zostawić! Spierdalajcie stamtąd! Idzie esdecja, ktoś nie chce, żebyście byli blisko silosu! Do cholery, obok jest sta-a-a...
Świat zwolnił, rzeczywistość zwolniła. Przed oczyma wystąpiły Ci niebieskie plamy. Usłyszałeś pisk, coś jakby metro nadjeżdżało. A potem huk i niebieski błysk przed oczyma. Portal...

* * *

# Frank Malak
Zeskakiwałeś po ruinach, za Tobą podążał Hans Schlaufen. Nie miałeś pojęcia, co mogło wywalić tak duże dziury w jednym bloku; tym bardziej zastanawiałeś się nad tym, dlaczego blok wyglądał, jakby do niego nie zaglądano od miesięcy, jako że córka została uprowadzona przed dwoma tygodniami.
Zeskoczyłeś do ciemnego dołu, zapaliłeś latarkę. Ta część metra była chyba już od dawna nieużywana, choć w oddali widziałeś stację – brudną i zaniedbaną.
Schlaufen mamrotał coś, a Ty nie słuchałeś go przez pewien czas.
- Hej – zawołał. - Hej, popatrz tu, Frank.
Zdałeś sobie sprawę, że już gdzieś widziałeś to miejsce. Dokładniej rzecz biorąc, widziałeś je na filmie. Były tutaj te same zwłoki(choć, nie da się ukryć, w o wiele bardziej zaawansowanym stopniu rozkładu), ta sama martwa pluskwa leżąca kilka metrów dalej.
Znalazłeś też zwłoki młodej dziewczyny, przypuszczalnie Sonji.
Poszliście dalej.
- Schowałem tutaj gdzieś broń... - powiedział handlarz. Pogrzebał w jakimś rumowisku i wydobył z niego dwa pistolety pulsowe. - Jeszcze świeże – uśmiechnął się. - Powinniśmy dać radę z tymi maszynkami.
Pobiegliście dalej. Nie chcieliście dać szansy SD, a i wyglądało na to, że sam Schlaufen przejął się całą sytuacją.
- Posłuchaj, Malak – wydyszał podczas truchtu. - Tą broń schowałem niedawno, bo znam mniej więcej to miejsce. Tutaj była ta laska, prawda? Ten tunel metra prowadzi do zewnętrznych sektorów Muru, jednak nie wiem, do których dokładnie. Z tego, co udało mi się wywiedzieć, to właśnie stąd GSA dostało pierwsze karabiny pulsowe. Nie wiem – tu odchrząknął i splunął – dokąd właściwie się ładujemy, ale... Kurwa! Widzisz to?
Jakimś cudem stały tutaj wagon sterowniczy i jeszcze dwa wagony metra, podłączone do sieci trakcyjnej. Schlaufen wydał z siebie zduszony krzyk.
- Kiedyś bawiłem się w maszynistę, jak byłem jeszcze smarkiem i bawiłem się na dworcu kolejowym w Berlinie zachodnim – zarechotał. - Masz, kurwa, szczęście, jeśli zdołam to odpalić...
Weszliście do środka; pojazd był kompletnie pusty. Twój towarzysz zachichotał jak dziecko, po czym podbiegł do konsolety. Światła, które nagle rozbłysły w wagonie, oślepiły Cię.
- Tak! - doleciał do Twoich uszu entuzjastyczny krzyk handlarza broni. - Kurwa, wiedziałem! Jedziemy!
Jak powiedział, tak zrobił. Przekręcił wajchę na maksymalną prędkość. Metro z wielką prędkością ruszyło w kierunku ciemnego tunelu. Na ekranie pokazała się nawet mapa z trasą, którą jechaliście. Było to route do sektora D-11. Właśnie przejeżdżaliście przez kolejne, małe stacje sektora D-01.
Być może chciałeś coś powiedzieć, jednak nie zdążyłeś. Być może Schlaufen chciał też coś krzyknąć. Nie zdążyliście – poczuliście się, jakbyście zeszli pod wodę, bardzo, bardzo głęboko, a ciśnienie chciało wam rozerwać głowy. Pociąg też zaczął wyhamowywać, a na ekranie mapy pojawiła się...
Twarz czarnowłosej kobiety w okularach. Uśmiechnęła się, a obraz zaśnieżył kompletnie.
Tunel przed wami zawalił się. Kawał gruzu zmiażdżył przednią część wagonu sterowniczego – byłby zmiażdżył i Schlaufena, gdyby ten nie uskoczył.
Widziałeś to wszystko jak w jakimś głupim filmie sprzed dwustu lat: Schlaufen uskakuje, widziałeś fruwające odłamki szkła, płynące leniwie w przestrzeni.
I błysk niebieskiego światła w waszych oczach: Po swojej lewej zobaczyłeś jasnoniebieską kulę, która rozrywała kawał ściany. Ryk wichru. I nic. Nagle wszystko skończyło się.
- Prędzej, prędzej! - wrzeszczał podekscytowany Schlaufen. Wypadł z wagonu, potoczył się. Pobiegł po rumowisku, a Ty, chcąc nie chcąc, podążyłeś za nim.

* * *

# Axel Heintz | 2
Wszystko skończyło się tak prędko, jak się zaczęło. Nagle, na scenę wyskoczyło czterech nowych bohaterów teatru.
Uderzenie fali Thamma rozbiło szyby pleksiglasowe w drobny mak; udało Ci się co prawda zasłonić oczy, jednak wyglądało na to, że jeden z partyzantów pozostanie ślepy do końca życia. Jęczał i krzyczał, wciśnięty w ścianę. Wyjrzałeś zza roga: Tam, gdzie znajdowały się zwłoki z dziwnym zwierzęciem na twarzy(które poleciały na koniec korytarza), stała Tanja Hahn. Rozpoznałeś ją bez problemu.
Z drzwi po tej stronie korytarza, był to chyba kolejny magazyn, wybiegł jakiś mężczyzna w laboranckim kitlu. Nie znałeś go, ale ona go znała: Był to Adam Tolle. Trzymał w ręku dziwne urządzenie, które od czasu do czasu widywałeś w komorach testowych: Był to PAKT.
Przez wyłom w ścianie wbiegli dwaj następni: Jeden, z gruzem i pyłem na włosach, nieco przy sobie jegomość, dzierżący pistolet pulsowy. Drugi był ubrany w białą koszulkę i niebieskie jeansy, a także czarną bluzę z kapturem.
- Posłuchajcie – powiedział Tolle. Mówił szybko, nerwowo. - Mogę nas stąd wszystkich wydostać. Przerobiłem Trakorp tak, by teleportował nas wszystkich na drugą stronę tych stalowych drzwi... Potrzebuję jednak ochrony! Każdy proces teleportacji trwa parę chwil! Nie jestem pewien, czy to zadziała, ale czy mamy jakiś wybór? - tu popatrzył na dwóch partyzantów z karabinami pulsowymi, którzy wlepiali wzrok w schody. - Prędzej, namyślajcie się!

* * *

# ???
Terkotanie karabina maszynowego SD stało się monotonne, tak monotonne, jak niemal tykanie zegara. Trójka strażników stała u szczytu ulicy, przed nimi zaś ulica, wyściełana trupami, gniła i śmierdziała. Słońce powoli dochodziło do południa. W Neoberlinie naprawdę wstał dzień.
- Myślisz, że to wypali, Józiu?
- Powinno. Przestań mnie tak nazywać, bo czuję się jak pedał.
- Ale ty...
- ...zamknij się. Od dzisiaj zrywam z tobą – przerwał mu ostro.
Młotewskiemu stanęły łzy w oczach.
Ignorując błagania i prośby swojego byłego partnera, były pracownik SD, teraz zaś nowonarodzony rebeliant, czekał. Patrzył na trzech esdeków przy karabinie maszynowym.
Wzdrygnął się. Stanął mu w oczach widok tego, którego tam posłali.
Właściwie, to nie pamiętał, skąd go wytrzasł. Chyba przybłąkał się, niczym bezdomny pies, z torbą dawnej Bundeswehry wypełnioną pirackimi dyskami, na której były filmy animowane sprzed dwustu lat. Kiedy go poznał, był pijany, więc nie mógł sobie przypomnieć nazwy tej bajki, którą przytahał jego przyszły wspólnik. Księżyc? Czarodzieje? Szkoła japońska? Nie potrafił wydobyć z pamięci nazwy.
Rysiek, bo tak się nazywał po trzeźwemu, był transwestytą i transseksualistą. Wierzył, że jest japońskim dziewczęciem("szczupła, średniego wzrostu"). Co prawda chwalił sobie swój szkolny mundurek, w którym cały czas chodził, jednak ten, nieprany chyba wieki, śmierdział strasznie. Tworzyło to dziwne wrażenie, połączywszy to z niebieskimi pantofelkami, zarośniętą mordą i włosami, które pomalował szarym i niebieskim sprayem. I, tak, wielka, niebieska kokarda u jego długich włosów. Poza tym cały czas próbował udawać lękliwego, mimo tego, że zamierzał popełnić samobójstwo.
Biegł teraz, pijany, ze szkolnym mundurkiem, z dwoma granatami w garściach, krzycząc, w stronę strażników SD. Dwóch gejów dobiegły jego wrzaski.
- Jestem czarodziejką z Neptuna! Chuj z tą z księżyca, ja mam dwa granaty! Nazywam się... Nazywam się Mineee...!
Nie dokończył. Wybuchł rozerwał jego i trzech esdeków, którzy w osłupieniu umarli patrząc na widmo, które ich zaatakowało.
Czarodziejka z księżyca, pomyślał były policjant. Do diabła, musimy więcej kamikaze przebierać w takie mundurki. Wygramy wojnę.
 

Ostatnio edytowane przez Irrlicht : 27-06-2008 o 19:18.
Irrlicht jest offline  
Stary 20-06-2008, 12:34   #14
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Prawie nie poświęciła myśli tym celom oglądanym na dysku Steinerda, zwłokom jak z taniego horroru, może za trudno było jej uwierzyć, mimo trupa za przezroczystą ścianą, mimo tej narośli prawie na wyciagnięcie ręki. Ale raczej przyczyna tkwiła w tym, że zbyt przestraszyła ją ilość stron tajnych dokumentów poświęconych Konradowi. Przecież nie był nikim aż tak ważnym. Był wyjątkowy, ale pracował tu cztery lata, miał nad sobą ludzi, fizyków naprawdę wybitnych, a tymczasem to wszystko wskazywało jakby był filarem tych doświadczeń, zakrętem historii samym w sobie. A potem z wolna docierał do niej fakt odkrycia nowego uniwersum. Stało się nieuniknione. Jej marzenie w karykaturalnej formie.
Externus - świat zewnętrzny, świat ruin i potworów, piekło, które ciągnie się bez końca. Niemniej jednak odczuwała fascynację. Chciała zobaczyć ten portal, ruiny, nagle z nowym zaciekawieniem obejrzała czarnego robala na głowie trupa za szybą, istotę z innego kontinuum. Externus - nazwa dźwięczała echem w jej głowie. Z jednej, jedynej krzywizny nowy świat? Czy może otworzyli więcej tuneli? To ekscytujące, ile jeszcze można odkryć, ile podobieństw między światami, przecież te stwory - robale, pluskwy - ziemskie analogie nasuwały się same, pasożytują na ludziach, gdzie indziej musiały mieć podobnych dawców. Jak podobna do nas jest ta obca cywilizacja? I mimo błędów tego świata było to wspaniałe, nie jesteśmy sami, ktoś gdzieś na pewno uczy się na błędach. Szok Tanji przechodził w euforię.
Musi znaleźć brata. Z nagłą pewnością pomyślała że poszedł do głównego silosu, choć nie za bardzo potrafiła sobie wyobrazić po co, może gnany tą samą niecierpliwością, którą ona zaczynała odczuwać. Odkryliśmy inny świat. Wgrywała z pośpiechem mapę. Sprawdzi chociaż drogi wyjścia, w oczekiwaniu na Axela. Zastawiła ciężkim biurkiem drzwi dźwigu, zeszła poziom, bezskutecznie próbowała otworzyć drzwi, w końcu musiała wrócić. Potem bez namysłu wczołgała się w labirynty wentylacji. Słyszała przez konektor głos mężczyzny, nieznajomego, który wydawał jej się teraz może jedynym prawdziwym człowiekiem na świecie. W klaustrofobicznych tunelach kierowała się na wyczucie w stronę silosów. I w końcu wypadła z którejś kratki do pomieszczenia.

W promieniującym magazynie musiała włączyć pole ochronne kombinezonu, pozakręcała zawory rozwalonych rur. Znowu zamknięte drzwi. Na szczęście terminal działał i Tanji udało się obejść zabezpieczenia. Zapaliły się też światła.
Wszystko przypominało senny koszmar. Niepewnym krokiem weszła do pokoju za otwartymi drzwiami, jednego z magazynów materiałów anomalnych. Całe emitowało pola Tamma, śmierdziało rdzą, zapachem zawsze towarzyszącym polu. Do tego lśniło bladobłękitnym blaskiem. I wydawało odgłos. A właściwie wydawała go przeciwległa ścina pokryta jakimś dziwnym mchem koloru brązowego. Tanję przyprawiało to o dreszcze. Do tego w podłodze była ciemna, głęboka dziura, zmieściłoby się w nią najwyżej dziecko, a w ścianie wklęśnięcie, bez żadnych rys, jakby to już nie była ściana a plastelina, w którą cos walnęło. No i jeszcze, to właściwie zobaczyła pierwsze, bo pozornie należało do znanego jej świata, szybko podniosła lekki przedmiot, niewielki karabinek – PAKT. Ale i on tylko przez chwilę nie był obcy. Różnice wskazywały, że oddziaływał z polem Tamma i ten pojemnik na materiały anomalne.
Stojąca w zimnej poświacie promieniowania dziewczyna sama nie wyglądająca ani nie czująca się zbyt normalnie, nie przemyślawszy konsekwencji tego czynu skierowała pistolet na drażniącą swym oddechem ścianę i wystrzeliła.
Wiązka promieni przypominająca wodę wystrzeliła z broni; podobnie jak woda, kałuża tej dziwnej energii rozlała się na ścianie, tworząc coś w rodzaju falującej powierzchni cieczy, która była jednak matowa. W niby pakcie zapaliła się niebieska lampka. Tanja minąwszy dziurę podeszła do ściany, na bezpieczną odległość, bo dotknąć, och nie nie bezpośrednio, dość już głupstw, kijem, obu dziwnych substancji. Mech był miękki, zestrzelony fragment twardy jak ściana. Szybko skierowała broń na metalowe biurko. Nowa wiązka dziwnych promieni tym razem otworzyła... tunel czasoprzestrzenny. Biurko zniknęło w nowej tafli po czym zaraz wypadło przez starą.
Ledwie zauważyła, że materiały anomalne rozświetlają pokój coraz intensywniej. "Nie otworzyli jednego tunelu. Mogą je otwierać kiedy chcą, ale na tych samych parametrach. To jakby jeden tunel otwierany po wielokroć. Nic dziwnego, że Mauer drży w posadach. Pistolet do zakrzywiania czasoprzestrzeni. Szaleństwo."
Władza nad wymiarami.

Dopiero teraz podeszła do drugich w magazynie drzwi. I w końcu wyszła na korytarz. Prawie jednocześnie z potworną eksplozją. A korytarz pełen był żywych ludzi. W tym dwóch jej znanych.
Pierwszy zaczął mówić dzierżący w ręku PAKT Tolle. Mimo, że Tanja widziała już Adama przez obraz z kamer fakt, że tu był nadal ją ... rozwścieczał.

- Ty cholerny dupku, sam się klonuj bęcwale! – nawet nie wiedziała, że ma tyle siły na krzyki - Skąd w ogóle wiesz jak to działa?! To w najlepszym razie nie będziesz Ty, w najgorszym Ty tu zastaniesz a za ścianą będzie dalej uciekał Twój klon, który zresztą z niewyjaśnionych przyczyn wkrótce umrze. I to nie będzie moja klątwa. W ogóle to znajdź lepiej jakieś medyczne wyjście z tej sytuacji, no właśnie – wskazała na ociekającego krwią partyzanta – nim się zajmij. Bo przecież lekarzem jesteś, prawda?! Fizykę i PAKTy zostaw fizykom!
- Oddaj to oszuście – podbiegła do faceta, który ponoć był zwykłym, niezależnym zasranym internistą, a teraz twierdził, że przerobił PAKT i też chciał się dostać do silosów. Pomyśleć, że zerwała z nim bo wkurzała go jego nijakość. Teraz miała niesubtelną ochotę skopać mu tyłek. I była nagle pewna że sypiał z nią, bo coś chciał od Konrada, pewnie nawet zerwanie sam sprokurował, gdy dotarło do niego jak mało ma kontaktów z bratem.
- Zresztą teleportuj się palancie. – zatrzymała się w pół kroku - Mam gdzieś co się z Tobą stanie.
- Kto nas goni? – zapytała Axela i zdała sobie sprawę, że nie przywitała się z tym drugim mężczyzną, który, bez powodu zaryzykował zejście tutaj, dla niej.
- Cieszę się, że jesteś - powiedziała jakoś cicho, z pewnym zażenowaniem, jakby w tej sytuacji były to słowa nieodpowiednie, bo pewnie i były, głupio się cieszyć, że ktoś dla ciebie naraża swe życie.
- Tamtędy – wskazała gestem magazyn, ż którego wyszła – dojdziemy do jakiś magazynów z bronią. Tylko trzeba będzie skorzystać z kanałów wentylacyjnych. Bo ja muszę – i znowu zawstydziła się zawierając przecież w tej deklaracji prośbę by jej towarzyszył – jakoś przedostać się za te stalowe drzwi, po Konrada.
- Mam drugi kombinezon – dodała jeszcze bardzo cicho.
 

Ostatnio edytowane przez Hellian : 20-06-2008 o 12:46.
Hellian jest offline  
Stary 20-06-2008, 14:59   #15
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Nie podobało mu się to wszystko. Niby miało być bezpiecznie, a dołączyło do niego kilku "partyzantów", których kurwa sobie nie życzył. Ale teraz nie wypadało mówić, by szli sobie w diabły. Zresztą mogli być przydatni o ile nie spróbują mu rozkazywać. I na diabła skąd tak szybko znalazł się tu freser?! Jakiś czas interesował się robotyką, a przynajmniej włamywaniem do tajnych archiwów i przekopiowywaniem stamtąd wszelkich planów. Te robociki też tam były, chociaż tak na prawdę dzięki temu wszystkiemu znał tylko tą nazwę i wyposażenie fresera. Ale zniszczenie go? Cóż, może bezpośrednie trafienie z rakietnicy? Niestety rebelianci mieli tylko marne karabinki pulsowe. Szybko okazało się również, że Maria myliła się co do tego, że nie ma tu SD-ków. Owszem, byli.

Stłumił w sobie odruch wymiotny, gdy jeden z jego tymczasowych towarzyszy został niemal zdezintegrowany. Krew chlusnęła na wszystkie strony, a Axel takie rzeczy to zazwyczaj oglądał tylko w filmach. W zasadzie to oglądał takie rzeczy TYLKO w filmach. A teraz jakiś jebany freser i pewnie przynajmniej setka SD-ków chce zrobić z niego ser z masą dziur w środku. To mu dodawało sił. By szybciej przebierać nogami. Niestety oślepiający błysk i odłamki szyby powaliły go na ziemię zanim w ogóle pomyślał o tym, że dzieje się coś złego. Czwórka ludzi zmaterializowała się dość niedaleko. A więc to nad tym tak tu pracowali? Ale gówno. Wszedłby do takiego czegoś tylko wtedy, gdyby na prawdę nie było innego wyjścia. Teraz jednak nie zastanawiał się długo. Podszedł do powalonego rebelianta i zabrał mu karabinek i jakieś granaty. I coś, co przykleili do windy. Tamten i tak już tego nie poużywa. Co prawda nigdy nie strzelał z takiej broni, ani tym bardziej nie rzucał granatami, ale to nie powinno być jakoś szczególnie trudne. Wyszedł do nowo przybyłych w chwili, gdy Tanja kończyła swoją tyradę. Uśmiechnął się do niej, chociaż wyglądało to raczej na niezbyt wesoły, bardziej kwaśny uśmiech.

-Spodziewamy się co najmniej fresera i z setki SD-ków. Nie lubią nas, znaczy bardziej to ich.
Kiwnął na partyzantów i skierował wzrok na tego, którego dziewczyna określiła "cholernym dupkiem".
-Jesteś lekarzem? To mu pomóż!
Wskazał na poranionego żołnierza. A gdy napotkał na ścianę protestu w wyrazie oczu tego kolesia, bez słowa przyłożył mu karabin do brzucha.
-Głuchy jesteś? Tanja, mogę go odstrzelić?
Przerażona najwyraźniej tą perspektywą fizyczka pokręciła głową. Co prawda Axel blefował, ale był na tyle wkurzony, że faktycznie mógł zrobić coś głupiego. Lubił adrenalinę, ale zazwyczaj doświadczał jej siedząc przed komputerem. Teraz czuł się nieco nieswojo. Ale myślał dość trzeźwo, jak zawsze zresztą. Tylko zazwyczaj błąd mógł się skończyć przyłapaniem, tutaj mógł się skończyć jego śmiercią. A to nie była akceptowalna perspektywa.
-Ty! - wskazał palcem na jednego z rebeliantów - Możecie rozwalić te drzwi? Tymi minami, czy czymkolwiek? Jeśli są tu magazyny broni to może będzie też coś bardziej przydatnego. Jak nie to możemy spróbować wentylacją. Daj mi ten kombinezon.
Niespodziewanie odwrócił się do Tanji, nie nadążając pewnie nawet za własnym tokiem rozumowania.
-Pójdziemy tylko we dwójkę. Musimy odnaleźć twojego brata, a jeśli mówisz o kombinezonach to nawet nie będę dyskutował. Wiem jednak, że nie dam się teleportować, czy cokolwiek wy tu robicie. Kojarzy mi się to z transferem danych, a one się charakteryzują tym, że jakieś ułamki danych zanikają i są uzupełniane nowymi, z nowego nośnika. Mam rację?
Podszedł do drzwi, umieszczając przy zamku jedną z tych samoprzylepnych min.
-Jak to nie podziała to spróbujemy czegoś innego. Znasz inną drogę Tanju? Odsuńmy się.
Odszedł na bezpieczną odległość i zaczął zakładać ten dziwaczny kombinezon. Rzucił zapalnik jednemu z rebeliantów.
-Ty się tym zajmij.
W ogóle nie pomyślał o tym, że nie będą chcieli zgodzić się z tym co gadał i o co prosił. Zresztą to zabawne, nigdy nawet nikim nie dowodził. Wolał skupiać się na dowodzeniu samym sobą.
 
Sekal jest offline  
Stary 21-06-2008, 17:23   #16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Cała ta sytuacja zaczęła przybierać coraz bardziej przerażające kształty. Przypomniał sobie, że zaginięcie zgłoszono dwa tygodnie temu, a dom był tak zapuszczony jakby zniknęła przed kilkoma miesiącami. To nagranie uświadomiło mu prawdopodobieństwo tego, że Sara udała się tamtym tunelem i nigdy nie wróciła. Jedyne, co mu przychodziło do głowy mówiło o winie ojca Sary. Podejrzewał, że on wiedział, co spotkało jego córkę i najwyraźniej ktoś kazał mu siedzieć cicho do pewnego momentu. W owym pewnym momencie żeby nie wzbudzać więcej podejrzeń nakazano naukowcowi na zgłoszenie sprawy na policję. Ewentualnie sam ojciec wystąpił przeciwko rozkazom i nakazom i zgłosił sprawę na policję kłamiąc, co do daty zniknięcia. Jedno było pewne. Sara zaczęła się interesować brudami, którymi interesować się nie powinna.

Kiedy zeskoczyli na sam dół otoczenie od razu zwróciło uwagę Franka. Wyglądało na ten sam tunel, do którego zeszła Sara z koleżanką na nagraniu. Wszelkie wątpliwości rozwiały się, gdy Hans wskazał mu dość makabryczny widok. Wreszcie na żywo zobaczył te dziwne zwłoki i pluskwę widzianą na filmie. Do jednych zwłok dołączyły też drugie. Były to zwłoki przyjaciółki Sary. Położenie tych zwłok było kolejną dziwną sprawą. Na filmie wyraźnie było widać jak zostaje ona odciągnięta w głąb tunelu, a teraz jej ciało znajdowało się ponownie tuż przy dziurze.

W tym czasie Schlaufen wyciągnął ukrytą pod rumowiskiem bron. Malak był zdziwiony tym, że Hans znał to miejsce i na dodatek ukrył w nim broń. Znał to miejsce lepiej niż początkowo podejrzewał. Hans opowiedział mu o tym, że ten tunel prowadzi do wewnętrznych sektorów muru. Frank natychmiast zwęszył okazję do sprawdzenia, co takiego się tam kryje. Miał podejrzenia, że to „coś” martwego pochodziło z tamtejszych laboratoriów. A to, że prowadził tam ten tunel jeszcze mocniej utwierdziło go w tym przekonaniu.

Nieopodal znajdował się zepsuty pociąg albo jego pozostałości w zależności od tego jak na to patrzeć.
- W takim razie powinienem liczyć na szczęście. Potem mi wyjaśnisz skąd tyle wiesz o tych tunelach i wejściach do Mauer – odpowiedział Hansowi wchodząc za nim do środka. Mimo pogróżek dotyczących niewielkich szans na odpalenie pociągu w końcu ruszyli niosąc za sobą radosny krzyk Hansa. Wtem kilka rzeczy wydarzyło się zaraz po sobie.

Najpierw silne ciśnienie jakby znaleźli się pod wodą. Następnie twarz czarnowłosej kobiety w okularach na ekranie, której Frank nigdy w życiu nie widział. Jej twarz pojawiła się i zniknęła razem z całym obrazem. I na koniec pociąg zaczął się trząść pod wpływem spadających gruzów. Frank zaklął zasłaniając się rękoma przed nadlatującymi kawałkami szkła. Można by nazwać cudem to, że nie został nawet zadrapany. Jakby tego było mało został oślepiony przez błysk niebieskiego światła, którego źródłem była jasnoniebieska kula rozrywająca kawałek ściany. Przyszło mu do głowy, że ta tajemnicza kula może być również odpowiedzialna za ogromne dziury w mieszkaniu Sary, dzięki którym udało mu się uciec przed SD. O tym jednak na razie się nie przekonał gdyż kula po prostu znikła jakby nigdy jej nie było. Nie licząc oczywiście zniszczeń, jakie poczyniła. Frank stał w miejscu przez dłuższą chwilę wciąż spoglądając raz na ekran, raz na dziurę w ścianę jakby spodziewał się, że zaraz coś z nich wyskoczy.
Jednak nic nie wyskoczyło.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że Hans coś do niego krzyknął i opuścił pociąg. Pobiegł on ku dziurze po rumowisku. Frank pobiegł za nim w końcu to Hans znał te tunele.

Przez dziurę dostali się do kolejnego pomieszczenia. W nim stała grupa ludzi, którzy początkowo wydali mu się strażnikami. Jednak drugi rzut oka wystarczył żeby przekonać się, że to przypadkowa zbieranina różnych osobistości.
- Czy to twoi kumple, Hans? – zapytał się swojego towarzysza wskazując ludzi wyglądających na partyzantów.
W tym momencie mężczyzna wyglądający jak naukowiec zaczął mówić. Kiedy go słuchał czuł się jakby oglądał w kinie film od połowy. Teleportacja, stalowe drzwi, brzydko wyrażająca się na temat naukowca kobieta twierdząca, że ten proces teleportacji jest niebezpieczny. Spojrzał na dziwne urządzenie trzymane przez naukowca. Znał je pod nazwą PAKT, ale ogólnie niewiele o nim wiedział. Wspominali też, co nieco o wysadzaniu drzwi i szukaniu zaginionego brata. W głowie miał mętlik, który próbował jakoś wyprostować i logicznie ułożyć.

Spojrzał na twarz obecnego tam mężczyzny. Nagle przed oczami pojawiły mu się zdjęcia z policyjnej kartoteki, z której kilka tygodni temu Saint pozwolił mu zaczerpnąć informacji. Widniało tam zdjęcie właśnie tego mężczyzny.
Axel Heintz.
Przypomniał sobie jeden z artykułów, na które tylko łaskawie rzucił okiem podczas przeglądania dzisiejszej gazety. Była to lista najbardziej poszukiwanych hakerów. Oczywiście Heintz się na niej znajdował.
„A zapowiadał się taki zwyczajny dzień” – pomyślał.
- Hej. Panie NPHŚ – zwrócił się do Axela. Kiedy tylko przykuł jego uwagę kontynuował:
- To skrót od Najbardziej Poszukiwany Haker Świata. Chyba, ze wolisz Axel Heintz albo JNPSŚ. Ten ostatni skrót sam sobie przetłumacz. Powiem ci tyle, że dzisiaj masz farta. A teraz wybaczcie, ale chyba wpadłem w sam środek jakiegoś śmierdzącego szamba i nie wypłynę z niego dopóki nie odkryję, jakie sekrety skrywa. Tak, więc czy ktoś z tu obecnych może mi wyjaśnić całą tą niecodzienną sytuację?
 
wojto16 jest offline  
Stary 22-06-2008, 11:07   #17
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
rzeczy

# Frank Malak - Tanja Hahn - Axel Heintz
Czarnowłosy nacisnął zapalnik, a sklepienie nad schodami eksplodowało. Runęła na was fala pyłu i mniejszych odłamków; ktoś zakaszlał. Gdy kurz opadł, przemówił:
- To powinno nam dać około piętnaście albo dwadzieścia minut więcej. Zależy, jak długo wytrzymają pręty zbrojeniowe – spojrzał w stronę poskręcanych zwojów metalu. - Możemy teraz spokojnie porozmawiać.
Zignorował Malaka; wyglądało na to, że nikt nie miał czasu, aby odpowiedzieć na to pytanie. Skrzywił się nieco, jakby drażnił go jego ton.
- Nie ma teraz na to czasu! – wykrzyknął Tolle do Malaka. – Musimy uciekać!
Tolle, biorąc ze sobą PAKT, poszedł za róg. Obejrzał oczy tamtego i westchnął.
- Odłamki szkła wbiły się głęboko w ciało, Tanja. Musiałbym usunąć je operacyjnie.
Chyba usprawiedliwiony w jego własnym mniemaniu, umilkł na chwilę. Cisza przedłużała się, więc kontynuował.
- A, no tak. Pewnie zastanawiacie się, co pracownik służby medycznej robi w takim miejscu. Ja... - zawahał się. - Pracuję dla Korporacji. A właściwie pracowałem, teraz po prostu chcę wydostać się z tego miejsca, tak samo jak i wy. Zresztą, co z tego!? - podniósł nagle głos, jakby ten fakt go drażnił. - Wielu pracowało dla Korporacji przed... Przed dzisiejszym rankiem. Teraz Mur to chyba bardziej bezpiecznie miejsce, niż to, co jest na zewnątrz.
Głuchy huk dobiegł do wszystkich z oddali.
- Nazwywam się Heinrich Schwarzmann – podjął tamten ponownie. Podszedł do wyłomu, minął Malaka i Schlaufena. - Zanim SD z powierzchni tutaj dotrą, minie trochę czasu – mruknął do siebie.
Zmitygował się, zamyślił się na chwilę. Usłyszeliście wszyscy jeszcze jeden huk, który był jakby dalej. Schwarzmann mruknął coś do siebie i kiwnął głową.
- Zaczęło się bombardowanie. Ten tutaj – skinął na Tollego – ma rację. Obecnie Mur, mimo tego, co znajduje się w środku silosu, jest najbezpieczniejszym miejscem.
Zauważył ironiczne spojrzenie Schlaufena.
- To prawda, idzie tutaj esdecja, ale nie sądzę, żeby dotarli tutaj ze stacji tak szybko. Nawet gdyby wszyscy biegli, zajęłoby im to pół godziny. Zresztą – żachnął się – SD to nasz najmniejszy problem. Prawdziwym problemem jest to, co wyjdzie z tego żelastwa za dwanaście minut.
Jakby na potwierdzenie tych słów, z tamtej strony dobiegł dźwięk walenia czymś ciężkim, raz po raz. Zaraz potem dźwięk rozgrzebywania.
- Taa... - podrapał się w głowę. Po chwili zwrócił się do Axela: - C4 nie rozwali tej stali, człowieku. Moglibyśmy sobie jebać w te drzwi do dnia sądu.
Jeden partyzant zaśmiał się i zdjął kominiarkę. Jego twarz była zdeformowana: Nie miał w ogóle nosa, miast niego ziały dwie podłużne dziurki. Tam, gdzie miały być usta, sterczały dwa cylindry.
Patrząc na zdumienie zebranych, Schwarzmann stwierdził:
- Nazywa się Fritz. Kiedyś czasy były lepsze i esdekom nie robili wody z mózgu, jak dzisiaj. Ale – nabrał powietrza w płuca – pani Maria Kleiner kazała nam współpracować z tobą, Axel – jego ton był spokojny, mimo że huki ze strony schodów przeszły w cichy, jednak słyszalny dźwięk wiercenia. - Dobrze myślisz. Nie zabijemy tego gówna tak łatwo, a przynajmniej bez hałubicy nie ma o czym gadać. Proponuję uciekać. Mamy parę ścieżek do wyboru.
Po pierwsze, możemy użyć tego tutaj ustrojstwa, które ze sobą macie. Stwierdzam, że to nie jest taki głupi pomysł – odłosy wiertła stawały się coraz głośniejsze. - Tolle, co możesz powiedzieć na temat tego twojego PAKTu?
- Przerobiłem go tak, żeby dało się teleportować człowieka. Tanja – tu nagle zwrócił się do kogo innego – ja wiem, że to może wyglądać niebezpiecznie, ale przetestowałem to. Popatrzcie!
Uchylił drzwi magazynu, z którego wyszedł. Leżały tam zwłoki dawnego Tolle'a.
- Ja wiem, że to jest makabryczne, ale pewne odkrycia dotyczące PAKTów czy ich wersji międzywymiarowych po prostu ukrywaliśmy. Niektórych wprowadzaliśmy po prostu w bardziej zaawansowaną technologię poziomu D.
- Osiem minut – przypomniał Schwarzmann.
- Tak więc – pospieszył – teleportacja korpuskularna powoduje o wiele mniejsze zaburzenia pola Thamma. Jesteśmy dość blisko silosu, więc raczej bym pozostawał przy tym – tu podnióśł PAKT korpuskularny. - Zaginanie czasoprzestrzeni blisko silosu jest zbyt niebezpieczne – stwierdził. - Chociaż efekt będzie ten sam: Przeniesiemy się na drugą stronę drzwi pancernych. Widzicie? - przepchał lufę PAKT-u przez szczelinę. - Ojej!
- Czy ktoś tam jest? - zabrzmiał głos z drugiej strony.
- Zaraz! - wykrzyknął Fritz.
- Siedem minut. Możemy też zwyczajnie użyć windy towarowej i przedostać się do systemów wentylacyjnych pod silosem. To też jest rozwiązanie, jest tylko jedna kwestia.
- Jaka?
- W windzie mogą być na jeden raz maksymalnie cztery osoby...
- ...skąd wiesz tyle o tym miejscu?
- Opowiem ci, jak przeżyjemy. Poza tym, nie wiem, czy chcecie leźć przez wentylację z freserem na karku.
- Ej, ej... -
zająknął się Tolle. - Przecież wokół silosu...
- Tak. Jest basen z odpadami radioaktywnymi. Tylko wy dwoje macie OHU. Metrem nie uciekniemy.
- Możemy spuścić przecież windę towarową...
- ...tak, wiem, na sam dół, ale przecież i tak tylko dwóch może się przedostać bezpiecznie przez ten jebany basen! -
wrzasnął. Wyraźnie tracił cierpliwość. Jego oczy spoczywały cały czas na zegarku. - Zresztą, basen z odpadami to też nie problem. Najgorszy jest freser.

* * *

- Zatem postanowione – rzekł Schwarzmann. – A teraz prędko, do cholery, prędko!
Skinął na Fritza. Ten zabrał ze sobą rannego partyzanta: Zarzucił go na plecy, po czym zniknął w wyłomie w ścianie. Usłyszeliście zaledwie pospieszne, niknące kroki odchodzące w głąb zawalonego tunelu metra.
Podczas gdy Schwarzmann manipulował windą, odezwał się Tolle:
- Tanja... – potrząsnął głową, jakby próbował odgonić od siebie natrętne myśli. – Posłuchaj. Jeśli rzeczywiście zamierzacie iść do głównego silosu testowego, musicie wiedzieć parę rzeczy.
Schwarzmann odciął jedną z lin, winda poleciała w dół. Po paru sekundach dobiegł wszystkich huk rozbijanego metalu.
- Robiliśmy eksperyment z portalami. Byłem tam z twoim bratem, więc wiem, co chcieliśmy zrobić. Elementem... Tego przedsięwzięcia było otwarcie portalu do świata granicznego.
Ponaglany przez Schwarzmanna, handlarz broni, stojący nabliżej szybu, spuścił się na dół po drucie. Axel otworzył drzwi, po czym przyniósł ze sobą z magazynu parę granatów. Pozostali także zaopatrzyli się w broń w magazynie.
- Coś nie wypaliło. Nie wiem, bo podczas otwierania głównego portalu musieliśmy wyjść. To dlatego ja i twój brat przeżyliśmy. W każdym razie fale Thamma, które rozchodzą się teraz po całym Mauer pochodzą właśnie stamtąd. Jeśli...
Schwarzmann machnął ręką na Tolle’a i sam wszedł do szybu.
- ...jeśli uda się wam dotrzeć do reaktora zasilającego silos, to wyłączcie go albo chociaż naprawcie. To wszystko może w każdej chwili wybuchnąć. Poza tym, im bliżej silosu, tym jest większe prawdopodobieństwo wystąpienia... Aberracji rzeczywistości.
Po czym skierował strumień PAKT-u na swój brzuch. Po pomieszczeniu rozlał się błękitny błysk, Tolle wybałuszył oczy i upadł. W szczelinie za drzwiami pancernymi rozbłysło takie samo światło. Skierowaliście się do szybu.

* * *

Zaraz potem, gdy zjechał ostatni, Schwarzmann znowu nacisnął zapalnik.
- To było nasze ostatnie C4.
Biegliście. Tunele wentylacyjne pod silosem były nieporównywalnie bardziej ciasne i niedostępne niż te z bloku C. Poznaczone prostokątnymi kanałami, czasami nawet rurami ciśnieniowymi były rozświetlane głównie latarkami z kombinezonów OHU i wyposażenia Schwarzmanna. Czasami załomy korytarzy były oświetlane małymi, czerwonymi lampkami: Były to osobliwie miejsca, w których znajdowały się konsolety kontrolne czy też mapki poszczególnego sektora wentylacyjnego.
Sam Schwarzmann wydawał się wiedzieć, dokąd idzie, tak więc pewnie poruszał się po wszystkich rozwidleniach i odnogach, z rzadka zerkając do mapy w palmtopie Tanji. Wtedy mruczał coś do siebie, kiwał głową i ponawiał bieg. Przechodzenie przez tunele nie trwało więcej niż może dziesięć, piętnaście minut. Pod koniec czarnowłosy partyzant ponaglał was, sam poruszając się niesamowicie szybko w tym labiryncie. Zaczynały się sektory należące do silosu testowego, to jest mapa Tanji zaczęła być wielką, białą plamą.
- To tu – powiedział Schwarzmann, przebijając się przez ciszę, przerywaną w oddali skrzypem wentylatora. – Prędko, właźcie. Przez ten szyb wywietrza się wyziewy z basenu.
Wyłamał kratę szybu wentylacyjnego. Prędko weszliście do środka, a Schwarzmann, tym razem, wszedł ostatni.
Przeszliście kanał: Na końcu wyłamano także kratę. Liczniki Geigera w kombinezonach OHU zaczęły powoli tykać.
Znaleźliście się, jak wyglądało, w którejś z podziemnych komór pod silosem. Schwarzmann, zapytany przez Schlaufena, skąd zna to miejsce, odparł:
- Pracowałem kiedyś dla GSA i podczas budowy tej części Muru zostałem przydzielony do ochrony. Byłem tu przez ponad miesiąc, ale zdążyłem się nauczyć większości planów tych pomieszczeń. Teraz jesteśmy dokładnie pod basenem. To dlatego Geiger wam tyka – zauważył, słysząc charakterystyczny dźwięk. – W tej komorze spuszczane są odpady, gdy jest ich za dużo w głównym basenie.
Weszliście drabiną na górę. Zajęło to dłuższą chwilę, bo drabina prowadząca na rampę u góry miała około pięćdziesiąt metrów. Gdy byliście już na górze, ten podjął na nowo:
- Freser powinien być już w tunel... O cholera!
Usłyszeliście brzęk i zobaczyliście cienisty kształt w dole komory. Na krótko. Partyzant zaczął krzyczeć. Pospieszyliście się.
- Prędko, do cholery! To chujstwo, jak się rozpędza, może pokonywać trzydzieści metrów w sekundę.
Dobiegliście do stalowych drzwi. Otworzyły się automatycznie, jednak zaraz po tym, jak weszliście, Schwarzmann zablokował je. Ostatnim widokiem z komory była linka fresera zaczepiająca się o barierkę rampy.
A potem pojechaliście windą na górę: Poprzez pręty zbrojeniowe można było widać żółty ognik odspawywanych drzwi.
- Cholera – mruknął Schlaufen. – Po cholerę wysłali to coś za nami!? W życiu nie widziałem tego...
- ...fresera – podjął znowu Schwarzmann. – Też jestem ciekaw. Ktoś wyraźnie nie chce, abyśmy znaleźliśmy się w silosie testowym – rzucił spojrzenie na Axela. – To miała być zwykła wycieczka po Konrada Hahna, bezpiecznie ukrytego w silosie testowym. Nie wiem, po co za nami wysyłają rzeczy, które są w stanie zabić cały blok mieszkalny.
Przewrócił oczyma. Gdy tylko winda zatrzymała się, wyszedł, poczekał, aż reszta wyjdzie i zablokował dźwig. Zablokował także kolejne stalowe drzwi. Intensywność tykania liczników w OHU zelżała.
Znaleźliście się w starym – czy może tylko wyglądającym staro – pokoju sterowniczym. Na ścianie wymalowano farbą nazwę sektora. Był to: D-14.
W pomieszczeniu znajdowały dwa rzędy po osiem komputerów. Nie były to zwykłe komputery, których zwykli używać cywile z powierzchni: Zwoje poskręcanych kabli, złączy i kart leżały między rzędami. Po prawej stronie od wejścia była jednostka główna. Axel, znając dobrze sprzęt komputerowy wiedział, że są to jedne z najlepszych komputerów organicznych. Podobnie zresztą wyglądał GOS w jego mieszkaniu. Teraz jednak to miejsce wydawało się opuszczone i... Stare. Gruba warstwa kurzu wzbijała małe chmury pod Waszymi nogami. Poza tym na stołkach siedziały dwa trupy, przypominające bardziej mumie niż ludzi, którzy umarli przed paroma godzinami. Dodatkowo znajdowały się tutaj szafki personelu
Schlaufen podszedł do szyb, które otwierały się na radioaktywny basen. Zaklął. Spojrzeliście i Wy; z tego miejsca dobrze było widać silos: Wyglądał niczym wielka wieża stojąca pośrodku basenu. Widać było dobrze pęknięcia na powierzchni osłony – niektóre z bloków żelazobetonu po prostu odczepiły się i spadły na dół, do basenu, odsłaniając czarną, pogiętą ścianę ołowiu. W basenie pływały niezliczone łupki i odłamki, a także płatki rozbitego tynku i, jak rozpoznała Tanja, niektóre kawałki pierwiastków promieniotwórczych. Nie mogliście dojrzeć sklepienia tej wielkiej komory: Niknęło ono w ciemności.
Trudno było sobie wyobrazić, żeby ktoś bez kombinezonu OHU mógł wytrzymać na zewnątrz.
- Patrzcie – rzekł Schwarzmann. – Nie ma mostu.
Było tak w istocie. Jedyny most prowadzący z rampy do wnętrza silosu testowego został zerwany prawdopodobnie przez większy odłam. Były co prawda jeszcze dwa inne wejścia, lecz z rampy, na którą wychodziło się z pokoju sterowniczego, nie można było się na nie dostać.
Schlaufen podszedł do drugiego okna.
- A te stalowe drzwi po prawej?
- Nie ma sensu, akurat te, przy których jesteśmy, prowadzą chyba do laboratoriów. Tymi drzwiami przyszlibyśmy, gdybyśmy skorzystali z PAKT-ów. Kurwa – zacisnął zęby. Usłyszeliście brzęk odpadających drzwi z komory zapasowej. – On tu idzie. Musimy coś zrobić... Jakieś koncepcje? – zapytał, myśląc nad swoim planem. – Zanim coś poradzimy z mostem, musimy się tego pozbyć. Bronią pulsową możemy to tylko przystopować.
Stanął, zamyślony, tymczasem usłyszeliście dźwięk rozrywanej windy. Zaraz potem drzwi, do pomieszczenia, w którym jesteście, zaczęły być powoli odspawywane...
 

Ostatnio edytowane przez Irrlicht : 09-07-2008 o 14:31.
Irrlicht jest offline  
Stary 23-06-2008, 18:44   #18
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Ucieszyła się, że Axel wziął od niej kombinezon, mniej, że nagle okazało się, że wszyscy chcą dostać się do silosu.
Bzdurne wydały jej się uzasadnienia że to najbezpieczniejsze miejsce w mieście. Potem Adam pokazał swoje zwłoki, zrobiło jej się niedobrze, coraz więcej dowodów na to, że świat zwariował.
Jesteś tylko ładunkiem na orbicie dziewczyno, nie masz nawet konkretnego położenia póki ktoś Cię nie potrąci. W jakimś sensie sama wybrała, wtedy, pięć lat temu, teraz orbituje wokół swego brata, czego nie dotknie odbija się echem jego imienia.
Dwaj nowi, z zewnątrz, z jakimiś pretensjami. I partyzanci. Nici z odłączenia od grupy. Choć trudno się dziwić, że nikt nie chciał teleportować się z Adamem.
Schwarzmann za dużo mówił. Wkurzał.
Słuchała ze względnym spokojem, co Tolle do niej mówi. Wyłączyć reaktor silosu. A potem jeszcze jeden trup. Nie wiedziała jakim cudem nie płacze.

Biegła za tymi obcymi ludźmi.
To miała być zwykła wycieczka po Konrada Hahna, bezpiecznie ukrytego w silosie testowym – Schwartzmann nadal rozgadany
Nie zareagowała. Po prostu więcej elektronów. Chuj im w dupę. Znajdzie brata i poradzą sobie z tą cholerną bandą. A na razie trzeba uciec potworowi, którego sprowadzili tu Ci, z bożej łaski, Obrońcy Ludzkości. W głębi duszy Tanja nikomu źle nie życzyła, ale miała wrażenie, że jest ostatnią normalną osobą, która wie co robi i ma ku temu prawdziwy powód. Reszta jest manewrowana przez okoliczności i nieobecnych.

Wpadli do pokoju sterowniczego. Fraser rozwalał drzwi.
Ponaglana przez Axela wyłączała sprzęt elektroniczny. Chciała mu zaufać i wiedziała, że to jest słabość. Ale na roztrząsanie niektórych kwestii przyjdzie czas jeśli przeżyją.
 

Ostatnio edytowane przez Hellian : 23-06-2008 o 19:03.
Hellian jest offline  
Stary 23-06-2008, 21:05   #19
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Axel Heintz

Gdy wszedł ten palant i z miejsca się przedstawił, jako co najmniej były policjant a w najgorszej wersji - obecny SDek, Axel się autentycznie zapowietrzył. Nie dał się jednak sprowokować. Co to, to nie. Nie miał pojęcia kim był ten kretyn, który oczywiście zaczął od zrobienia sobie śmiertelnego wroga, zamiast chociażby się przedstawić. No i jeszcze fakt, że wszyscy leźli razem. I gadali, zamiast działać. Miał ich dość, miał tego wszystkiego dość. Zawsze działał sam, może dlatego teraz ludzie wkurzali go tak bardzo, zwłaszcza, gdy byli tak mało efektywni. Poza tym ten Schwarzmann za dużo gadał. A to wykluczało go z bycia żołdakiem na ten przykład. Oni zawsze nie mielili tak ozorem. Kim na diabły była ta zbieranina nazywająca się partyzantami?! Gorzej, że stał po ich stronie. Życie było popieprzone.

Musiał się uspokoić. Na szczęście na czas ucieczki rozmowy zamilkły. Nawet ten partyzant mruczał tylko coś do siebie. Axel po drodze zgarnął kilka granatów, zwykłych i wyzwalających impuls elektromagnetyczny. Innego pomysłu na tego robocika nie miał a jego tymczasowi towarzysze również tu nie imponowali. Trudno.

Pokój, w którym się znaleźli, wyglądał dość dziwnie. Co się tu stało? Co mogło postarzeć całe otoczenie w zapewne kilka chwil? Spojrzał na Tanję pytająco. Ale nie było czasu na pytania. Ten metalowy bydlak już dobierał się do drzwi. Heintz jeszcze raz rozejrzał się po towarzyszach, i nie widząc na ich twarzach zbytniej pomysłowości, zaczął działać sam. Włączył stojące tu komputery, na szczęście uruchomiły się. Impuls elektromagnetyczny zawsze wzmacniał się przy eksplozjach, stąd trzeba było to popsuć. W nowoczesnych maszynach złe było to, że w zasadzie ciężko było je ot tak uszkodzić. Bo i niby jak uszkodzić coś, co częściowo myśli samo? Na szczęście wciąż potrzebne były radiatory i systemy chłodzenia powietrzno-wodną mieszanką. Kilkoma szybkimi ruchami dobrał się do obudowy i wyrwał przewody. To jednak było za mało. Na szczęście zabrał ze sobą łom, którym przypieprzył w chłodnicę. Poszła w diabły.

-Schowajcie się w rogu, obstawcie stołami. Odłamki będą groźne. Wyłącznie wszystko co macie i co da się wyłączyć.

Robot był już w połowie drogi do otworzenia sobie drzwi, zaś Axel metodycznie otwierał kompy, rozwalał, odłączał lub wyrywał łomem system chłodzenia i szedł dalej. Wiedział, że nie zdąży wszystkich, więc przerwał w połowie i podszedł do konsolety. Na ekranach błyskały już komunikaty ostrzegające przed przegrzaniem. To bydle by zaraz wyłączyło się samo, lecz do cholery nie po to był hakerem! Jego palce zamigały wręcz po klawiszach, w błyskawicznym tempie wpisując coraz to nowe komendy. Jeden komputer wyłączył się mimo wszystko. Axel zaklął, nie było już czasu. Wbił łom w jakiś zwitek kabli, które uważał, że były tymi od zasilania jednostki "myślącej". Poszły iskry. Również po nim. Tym razem zaklął głośniej, ale rzucił się już do reszty, za prowizoryczną barykadę. Wcisnął jednemu z partyzantów zwykły granat.
-Rzuć tym w komputery jak dam ci znać!
Freser już kończył. Axel zacisnął zęby, szybko przeglądając instrukcję posługiwania się granatem. Nie była trudna.
-Teraz!
Odbezpieczył i cisnął EMP w pobliże drzwi. Chwilę potem, cisnął drugiego, i nie patrząc na efekt rzucił się na Tanję, przygniatając ją do ziemi i zasłaniając swoim ciałem. Jeśli to przeżyją, to będą potrzebować chociaż jednego kombinezonu i paktu. Stół, jego kombinezon i ciało powinny stłumić impuls na tyle, by nie zniszczył sprzętu fizyczki. Oczywiście to wcale tak nie wyglądało. Bardziej wyglądało to jak chronienie kobiety w krytycznej sytuacji. Jak w filmie. Tyle, że to nie był film.
 
Sekal jest offline  
Stary 24-06-2008, 19:39   #20
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Gdy rozległ się huk eksplozji Malak wciąż czekał na satysfakcjonującą odpowiedź, ale nikt nie kwapił się z udzieleniem jej. Naukowiec wykrzyczał, że nie ma czasu na wyjaśnienia. Jednak miał czas na wyjaśnienie, że pracuje w korporacji. Tak samo czas na wyjaśnienia miał partyzant, który przedstawił się, jako Schwarzmann. Trudno było uwierzyć w to, że Mur jest teraz najbardziej bezpiecznym miejscem na świecie. Choć oczywiście solidna stal mogła dać poczucie bezpieczeństwa nawet w obliczu nuklearnej zagłady to jednak nie było wątpliwości, co do tego, że SD podąży tropem jego i Schlaufena. Jemu samemu określenie drogi ucieczki zbiegów w takiej sytuacji zajęłoby najwyżej kilka minut. Znając ogólny poziom inteligencji obowiązujący w SD zapewne zajmie im to od paru minut do godziny. Nie martwiło go to. Był tam gdzie chciał być i teraz żadna istniejąca na świecie siła nie dałaby rady zmusić go do wycofania się.

Prawdopodobnie na widok zmasakrowanej twarzy jednego z żołnierzy miałby odruch wymiotny. Miałby gdyby nie oglądał, od kiedy skończył 13 lat dziesiątek filmów gore. Oglądanie takich filmów było bardzo przydatne w pracy w policji gdzie zmasakrowane zwłoki nie robiły na nim żadnego wrażenia. Naukowiec zaczął znowu swoją paplaninę zachwalającą PAKT co przypominało mu Telezakupy i reklamę nowego, udoskonalonego odkurzacza z wbudowanym radyjkiem oraz minitelewizorem. Zaciekawiony zajrzał za drzwi uchylone przez naukowca dostrzegając za nimi jego zwłoki. Początkowo był nieco zdezorientowany, ale szybko uświadomił sobie, na czym działanie tego PAKT-u polega.
- Prędzej dam się rozstrzelać nim powierzę swoje życie tak zwanej „najnowocześniejszej technologii” – rzucił do naukowca.

Gdy Schwarzmann odcinał windę naukowiec, który był znany jako Tolle zaczął znowu coś tłumaczyć towarzyszącej im kobiecie. Frank tylko stał obok milcząc udając obojętnego, ale tak naprawdę wsłuchiwał się w każde wypowiedziane słowo. W końcu wiedzy nigdy dość. Tego nauczył się po latach wykonywania swojego zawodu. Z magazynu zabrał kilka granatów zwykłych, 1 EMP, dodatkowy pistolet pulsacyjny i trochę amunicji do swojego colta. Tak zaopatrzony czuł się znacznie pewniej na terenie wroga. Podsłuchał o eksperymentach związanych z portalami, nad którymi pracował razem bratem owej kobiety. Po czym zobaczył jak używa swojego wynalazku na sobie i pada na ziemię. Wydawał się być martwy jednak to, co zaobserwował przed chwilą wystarczyło żeby upewnić go, co do tego, że Tolle wciąż żyje.

Szyb wydawał mu się najbezpieczniejszym rozwiązaniem, choć niedawno włamywał się przez domu przez podobny szyb, co nie było zbyt miłym uczuciem. Na szczęście ten szyb był znacznie szerszy i łatwiej dało się go pokonać. Jednak szyb nie był tym, czego powinien się obawiać. Tym czymś było mechaniczne coś podążające tuż za nimi. Wprawdzie wcześniej się z niczym takim nie spotkał, ale przerażone krzyki jego towarzyszy świadczyły, że to nie było nic dobrego. Dzięki szybkiej ucieczce udało im się dostawić to coś i zostawić je w tyle. Dowiedział się, że to coś to freser. Jako, że nigdy tego nie spotkał nie wiedział jak bardzo to jest groźne.

W końcu dotarli do pokoju kontrolnego gdzie leżały dwa kolejne ciała. Stąd mógł wreszcie zobaczyć silos, o którym tyle razy wspominano w ciągu ostatnich 10 minut. Nie było też mostu prowadzącego do niego. Teraz sytuacja zaczęła się robić krytyczna z powodu, iż do pomieszczenia zaczął się wdzierać freser. Axel widocznie miał jakiś plan, bo zaczął wszytko odłączać nakazał zrobienie prowizorycznej blokady. Gdy w jego ręku zalśnił granat EMP Frank już wszystko zrozumiał. Postanowił nie bawić się w bohatera i wykonał wszystkie jego polecenia. Wyłączył wszelką elektronikę po czym szybko wskoczył za blokadę by uniknąć ewentualnych odłamków.
 
wojto16 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172