Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-08-2009, 13:53   #11
 
Seorse's Avatar
 
Reputacja: 1 Seorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetnySeorse jest po prostu świetny
Abid leżał na ziemi gdzieś w krzakach, rzeczywistość powoli powróciła do niego, słyszał jakieś krzyki. Powrócił też ból. Pomacał twarz, nos był wygięty pod bardzo dziwnym kątem. Otworzył oczy i powoli wstał, ale prawie od razu upadł, przez udo biegła głęboka rana, tu i ówdzie bielała kość. Zewsząd schodzili się ludzie, byli w podobnym stanie. Poczołgał się do najbliższego trupa i zabrał mu włócznie. Wstał podpierając się na niej i powoli poszedł w stronę zbierającej się grupy. W środku zgromadzenia rozpoznał Pabla:
-…to i bądźmy twardzi Tylko siła, wspólna siła da radę powstrzymać, jak widzieliście sami zorganizowanego wroga. Pierdolić śmieszne baronowo-generalskie armie obrony ze wschodu, stwórzmy prawdziwą armię, prawdziwych wojowników. To jedyne, co nam zostało. Kto chce niech idzie za mną ,reszta srających pod siebie ze strachu niech przepadnie. Niech zginie, niech stanie się gównem tego miejsca. – Choć Abid usłyszał tylko końcówkę wypowiedzi wiedział, że pójdzie razem z nim. Podszedł do jednego z ocalałych i poprosił o nastawienie nosa. Potem urwał kawałek tkaniny z własnej szaty i mocno obwiązał ranę. Już naprawiony ruszył za przewodnikiem podpierając się na swojej prowizorycznej kuli. Po paru godzinach marszu doszli do Degnoss, nie widział, co się działo przy bramie, ale po chwil weszli do miasta. Abid od razu poszedł do szpitala został profesjonalnie opatrzony. Wyszedł z budynku i chciał obejrzeć stragany. Ale chwilę później z ratusza wybiegł Pablo, a za nim ogromny demon, wszystko wokół niego zaczęło się palić. Niewiele myśląc cisnął włócznią w potwora. To był błąd, pozbawiony podpory upadł na ziemię.
 
__________________
Skoro jest dobrze, to później musi być źle. A jak jest wspaniale, to będą wieszać.
(Z dzieła Sarturusa z Szopinberga „O rozkoszy bycia obywatelem Imperium”)
Seorse jest offline  
Stary 05-09-2009, 02:24   #12
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Gladiator ocknął się z bólem rozrywającym czaszkę z tyłu. Leżąc ściągnął hełm i odetchnął gryzącym powietrzem. Czuł lekki swąd spalenizny i to nie tylko drewna. Początkowo słyszał tylko jakieś szmery, które przebijały się przez kakofonię dzwonów i dzwonków w jego uszach. Po jakimś czasie szmery zamieniły się w odległe jęki. Spróbował się podnieść, ale ciało zdawało się mówić że to nie jest dobry pomysł. W głowie natężył się ból i poczuł pulsowanie w skroniach. Do tego był cały obolały. Zignorował to i się dźwignął siadając oparty o ścianę. Rozejrzał się i zobaczył nieprzytomnego krzyżowca ściskającego w dłoni długi miecz.
- Ciekawe czy przeżyjesz? - rzekł i zaraz pożałował. Każde słowo wywołało falę bólu rozchodzącą się w czaszce na kręgi na wodzie po wrzuceniu kamienia.
Zamiast cokolwiek robić wpatrywał się tępo w wyjście, a raczej w wyrwę w ścianie, i rozmyślał.
- I co teraz. Takiej rzezi jeszcze tu nie było. - poparzył na tarczę i miecz leżące obok - I na co to wszystko, całe to wojsko, cała organizacja... Bzdura i kłamstwo. Wcale nie daliśmy rady tym pomiotom.
Zobaczył jak krzyżowiec się się ocknął. Z trudem wstał i skinął głową nie wiedząc po co.
- Dzięki - usłyszał zachrypnięty głos.
- A więc to jest ten dowódca straży, krzyżowiec, Rod Enkerbrand - przez głowę galopowały myśli. W tym czasie Rod schował swój miecz i ściągnął hełm.
- Jak jest na zewnątrz? - kolejne słowa wymieszane z chrupaniem jabłka. Fimus pokręcił głową dając znak, że nie wie. Skrzywił się z bólu. Nie wiedział co lepsze czy kręcić głową, czy odpowiadać. Jedno i drugie sprawiało spory ból. Przyklęknął aby zabrać hełm, tarczę i glatiusa. W tym czasie Rod wyszedł popychając drzwi spichlerza, które upadły na ziemię razem ze sporym kawałkiem ściany. Do środka wdarł się intensywny odór rozkładających się ciał i spalenizny. Gladiator powlókł się zrezygnowany za krzyżowcem. Po wyjściu ujrzał rozmiary zniszczeń. Wszędzie trupy i ranni, z czego pierwsza kategoria była w przerażającej większości. Poszukał wzrokiem Roda i ujżał go podnoszącego jakąś kobietę. Wokół chodzili ludzie z przerażeniem albo rezygnacją w oczach. Czasami Fimus miał wrażenie że widzi u niektórych szaleństwo czające się tuż, tuż. W jednym miejscu zaczęło się tworzyć zbiegowisko. Zobaczył jakiegoś człowieka górującego nad zebranymi ludźmi, to był Pablo. Powlókł się w tamtą stronę.
- ...obrony ze wschodu, stwórzmy prawdziwą armię, prawdziwych wojowników. To jedyne co nam zostało. Kto chce niech idzie za mną ,reszta srających pod siebie ze strachu niech przepadnie. Niech zginie, niech stanie się gównem tego miejsca. - gromkim głosem przemawiał Pablo.
- Czemu nie... - pomyślał - Tu i tak już nic nie ma.
Poszukał jakiegoś worka i rzemieni. Ze straganu zgarnął bez oglądania przyprawy i żywność. Przy straganie z bronią poszukał nowej pochwy na glatiusa. Zabrał jeszcze prosty sztylet i długi miecz przewieszając go na plecach. Jako że zapowiadało się na kawałek drogi postanowił w końcu skompletować ubranie. Wyszedł z przeświadczenia że i tak na nic to komuś, a tylko się zmarnuje jak zostanie. Zamienił swoje sandały na porządne wojskowe buty pamiętając o onucach. Trafiły się mu także skórzane spodnie i koszula. Na koniec zabrał jeszcze lekko porwany płaszcz. Tak obciążony powlókł się na wychodzącymi z Idop ludźmi. Po drodze zajrzał jeszcze pod przykrycie rozbitego wozu.
Po kilku godzinach marszu i przejściu przez główną drogę cała grupa dotarła do Degnoss. Gdy doszli Fimus był wyczerpany i zły, że zabrał tyle ciężaru. Przed murami stało dwóch strażników odzianych w jakieś szmaty, którzy od razu zareagowali z wrogością. Rozgorzała dyskusja, która zaczęła się przeradzać w poważną kłótnię. Jednak dzięki stanowczości Pabla temat został szybko zakończony i wszyscy weszli do wioski.
Fimus klapnął sobie żeby odpocząć, nie przestawał jednak bacznie obserwować otoczenia. Nieliczni zaczęli zajmować się swoimi sprawami nawiązując nowe znajomości. Większość przybyłych jednak zwyczajnie odpoczywała. Pablo poszedł do Ratusza. Nie upłynęła zbyt długa chwila, gdy z wybiegł czy może raczej został wyrzucony przez podmuch ognia Pablo. Fimus nie wierzył własnym oczom. Po przeciwnej stronie rynku w samym środku wioski stał najprawdziwszy demon masakrujący wszystkich w swoim zasięgu. Nie wiele myśląc pobiegł za najbliższy budynek, żeby się ukryć. Postanowił nie walczyć tym razem. Przeciwnik był zbyt potężny, ponad jego siły stracone w marszu. Pomimo stuleci dobrze pamiętał że to właśnie brak sił był powodem zakończenia jego żywota na Ziemi. Nie, nie powtórzy tego błędu...
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline  
Stary 07-09-2009, 20:40   #13
Ren
 
Ren's Avatar
 
Reputacja: 0 Ren nie jest zbyt sławny w tych okolicachRen nie jest zbyt sławny w tych okolicach
Zerwałam się na równe nogi, gdy poczułam dużą ilość mokrej zimnej cieczy na swojej twarzy. I to był duży błąd. Zaraz potem zawyłam z bólu. Ktoś zabandażował mój rozszarpany bok, najpewniej ten sam ktoś kto przed chwilą polał mnie wodą.
Rozejrzałam się wokoło.Miałam przy sobie moją strzelbę i sieć. I całe szczęście, bo tak dobrej roboty sieci ze świecą szukać. Strzelba miała na sobie ślady harpich szponów, ale poza tym nic jej nie było. Pablo stał na dachu, a raczej tym co z dachu zostało i przemawiał do ocalałych. Mówił coś o szansie, sile i prawdziwej armii, a potem zlazł i ruszył przed siebie. Powoli zwlokłam się z ziemi i ruszyłam za nim. Bok niemilosiernie mnie bolał, ale przecież nie położe się i nie zdechnę, skoro nie dane mi to było wcześniej. Poza tym, nie należałam do „srających pod siebie ze strachu”, byłam w końcu jedyną kobietą, która broniła tego cholernego miasta. Przyszłość co prawda nie przedstawiała się w jasnych barwach, ale zawsze to lepsze niż nic.
Nie spodziewałam się gorącego przyjęcia w Degnoss i nie pomyliłam się. Pablo miał jednak łeb na właściwym miejscu, więc udało nam się dostać do miasta. Sam skierował się do ratusza i zniknął w środku. Nie poszłam do budynku szpitalnego, jak reszta, potrafiłam ocenić, że zostałam fachowo i sprawnie opatrzona. Po co robić sztuczny tłok, normalnego im tam nie brakuje.
Klapłam właśnie przy jakimś stosie ubrań, z nadzieja na drzemkę, gdy drzwi ratusza otwarły się gwałtownie i wyskoczył z nich Pablo, strzelając jak szalony w głąb. Buchnął płomień i tuż za nim wyleciał ognisty demon. Wyglądał ja sam diabeł. Jakiś rycerz zamachnął się na niego toporem, ale nic to nie dało, potwór nawet tego z początku nie zauważył. Zresztą wiedziałam, ze to nic nie da, to nie był jakiś podrzędny demon. Moja sieć była bezużyteczna, to nie było coś co można złapać. W takiej sytuacji można zrobić tylko jedno – strzelać w oczy. Przystawiłam sobie strzelbę do ramienia, uklękłam na jedno kolano dla lepszego zaparcia i równowagi i czekałam na dogodny moment do strzału.
- Podejdź tylko trochę bliżej, a wyślę Cię tam skąd przybyłeś. – mruknęłam.
 
Ren jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172