Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-12-2010, 19:00   #21
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Z niemałą obawą wszedłem do chaty, wraz z Sarą u mego boku. Po przekroczeniu progu domu, a raczej rudery, przywitał nas bałagan. Po izbie walały się różnorakie sprzęty i części umeblowania - krzesła, stołki, taborety. Wszystko, łącznie z wystrojem wyglądało co najmniej staromodnie. Rozglądając się po domu westchnąłem. Wyglądało na to, że mieszkańcy tej chaty dawno ją opuścili. Naliczyłem pięć pomieszczeń gospodarczych - sypialnia, kuchnia, piwniczka, składzik na drewno oraz pomieszczenie służące najpewniej do wędzenia mięsa. Nie spodobał mi się wystrój tamtego miejsca, ale wszystko wydawało się być w (nie)porządku. Jednak po szczegółowiej przyjrzawszy się wszystkim pokojom, ogarnął mnie niepokój i rodzący się strach. Wewnątrz nie było ani śladu po mieszkańcach, a jednak wszystko zdawałoby się być zadbane, przygotowane jakby specjalnie dla nas - pościelone łóżka, działająca lodówka, elektryczność, piwnica wypełniona słoikami z konfiturami... Wydało mi się to podejrzane, ale zachowałem tą informację dla siebie - nie chciałem niepokoić Sary.

Po dłuższej chwili dołączyła do nas Karolina, najwyraźniej niezmiernie czymś uradowana.
- Mam dobre wieści! W pobliżu widać jakieś zabudowania, chyba wieś. - powiedziała uśmiechnięta, patrząc na nas radosnymi oczyma.
Spojrzałem na jej podarte spodnie, po czym odchrząknąłem.
- Zauważyłaś może jakichś ludzi? Trochę tu cicho. Nie podoba mi się to... - powiedziałem gryząc się w język.
- Tak czy inaczej, jesteśmy kurewsko głodni i zmęczeni, a mamy pod ręką działającą lodówkę, piwnicę pełną pyszności, wygodne łóżka i telewizor. - spojrzałem na obie dziewczyny z perswazją w oczach.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline  
Stary 12-12-2010, 23:35   #22
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Pusty dom musiał reprezentować sobą jakąś tajemnicę, to już Kamil zauważył. Gdy tak stali na dworze debatując nad tym co teraz zrobią Sara cicho krzyknęła. Wskazała na czarny punkt na niebie. Powiększał się z każdą chwilą coraz bardziej, chmury zaczęły szybciej płynąc po niebie, aż nagle rozpędziły się do niewyobrażalnej prędkości, niebo pociemniało, przeszyła je błyskawica. Zerwał się okropny wiatr, drzewa szumiały złowrogo, konary skrzypiały pod naciskiem rozpędzonego powietrza. Chmury zatrzymały się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, mroczne i gęste zasypały Kamila, Sarę i Karolinę ciężkim deszczem. Po niebie z hukiem i blaskiem przedzierały się błyskawice, rozświetlając wielką już czarną plamę na niebie. Przypominać zaczynała ona Kamilowi jakiś pędzący rój. I w istocie się nim okazała. Coś pędziło w ich kierunku z olbrzymią prędkością i były tego setki tysięcy. Do tego w hałasie burzy przedzierał się dziwny pisk i skrzeczenie, niesione echem. Karolina wrzasnęła. Spływała po niej ścieżkami krew, nie jej krew. Dopiero po chwili zauważyła, że to niebo uraczyło ich czerwienią zamiast wody. Sara z krzykiem ruszył biegiem do starej chaty, szlochając i płacząc. Po chwili czarna chmara przesłoniła cały horyzont. To nie były setki tysięcy, to były setki milionów kruków i nietoperzy, które wpadły na pozostało dwójkę, raniąc ich skrzydłami dziobami i skrzekiem.
 
Tasselhof jest offline  
Stary 13-12-2010, 17:15   #23
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
To było zdarzenie rodem z horrorow. Chmury nabrały wielkiej prędkości i pędziły po niebie niczym galopujące konie. Wraz z ich prędkością, rósł czarny punkt na niebie. Byłem zbyt zaabsorbowany tym niecodziennym zjawiskiem, żeby zwrócić uwagę na krzyk Sary i ewentualnie uspokoić ją. Sam nie byłem spokojny. Moje czarne przeczucia okazały się trafne. Działo się coś strasznego i niebezpiecznego zarazem. W każdą komórkę mojego ciała wdzierał się strach.

Wkrótce niebo pociemniało, a chmury stały się czarnymi obłokami, które rozdarła jasna błyskawica. Grzmiot nastąpił zaraz po błysku. I wtedy, chmury zatrzymały się, przerywając swój straszliwy galop. Oniemiały, zamrugałem kilka razy i spojrzałem pytająco na Karolinę. Znów utkwiłem spojrzenie w niebie. Niespodziewanie zerwał się potężny wiatr, którego zawodzenie rozbrzmiewało po całej okolicy. Było takie straszliwe, że zapewne słyszał je cały świat... Sklepienie niebieskie ponownie rozdarły jasne zygzaki. Odnalazłem na ciemnym tle wyraźny kształt czarnej plamy. Wciąż się powiększała, i wyglądała niczym przerażający rój setek tysięcy olbrzymich pszczół, poruszający się ku ziemi z olbrzymią prędkością. Zaczęło padać. Wtedy wrzasnęła Karolina. Odwróciłeś się i ujrzałem jej twarz, naznaczoną ściekającymi strużkami krwi. Przetarłem swoją twarz i spojrzałem na dłoń, wymazaną szkarłatną cieczą. Ogarnęła mnie panika, wzmagana wrzaskami i piskami dochodzące z nieba. Sara krzyknęła i uciekła łkając, aby schronić się w domu. Obróciłem się do tyłu i spojrzałem w górę. To, co wcześniej było czarnym punktem, teraz wydawało się być falą czerni, w szybkim tempie rozchodzącą się po horyzoncie. Towarzyszące jej piski i wrzaski sprawiły, iż domyśliłem się zagrożenia.
- Do środka!! - wrzasnąłem do Karoliny, i szarpnąwszy ją za rękaw sam pobiegłem, aby schronić się przed nadciągającym zagrożeniem.
Już wewnątrz, zacząłem rozpaczliwie poszukiwać czegoś, czym dałoby radę zasłonić okna i zablokować drzwi.
- Pomóżcie mi! - powiedziałem do dziewczyn. Musimy zabić czymś okna!
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline  
Stary 14-12-2010, 14:34   #24
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Ucieszona razem z Kamilem i Sarą wyszłam z chatki, oddychając spokojnym wiejskim powietrzem. Niemalże zapomniałam już o agresywnych psiorach z tamtej stacji. Myślałam, że przez jakiś czas uda nam się uniknąć niebezpiecznych wydarzeń. Nagle zrobiło się ciemno. Zdziwiona spojrzałam pytająco na Kamila, który, co zauważyłam z rozbawieniem, zrobił to samo. Usłyszałam grzmot, ujrzałam błyskawice, a okrzyk Sary uświadomił mi jak bardzo się myliłam. Spojrzałam przerażona na Sarę, szykując się na najgorsze. Ręka Sary wskazywała na wyraźnie odcinającą się na tle ciemnego nieba, czarną plamę, która z każdą chwilą zbliżała się do nas. Wyglądała jak czarna kawa, którą kiedyś niechcący wylałam na ulubiony dywan mamy. Mama… Zanim spróbowałam ją sobie przypomnieć, lunął deszcz, owa „plama” zdążyła się do nas zbliżyć, a ja stałam sparaliżowana ze strachu, w związku z tym co ujrzałam. Nim, któreś z nas zdążyło zareagować, nad naszymi głowami przeleciała chmara nietoperzy. Poczułam coś lepkiego na mojej twarzy.
Nie!, krzyknęłam w myślach.
Po mojej twarzy ściekała krew na szczęście nie moja. Starałam się nie wpaść w panikę, ale tak strasznie nie lubiłam nietoperzy. Słyszałam swój przyśpieszony oddech i pulsowanie w skroniach.
Cholera dziewczyno rusz się, krzyknęłam do siebie w myślach, bo zaraz zaczniesz hiperwentylować!
Nic z tego. Skuliłam się, jednak nie mogłam nic zrobić. Powoli osuwałam się w nicość. Nagle poczułam silne szarpnięcie, a w moich uszu dobiegł głos Kamila, jakby spod Ziemi:
-Do środka!
Poddałam się szarpnięciu i znalazłam się w środku chaty. Potrzebowałam chwili, by odnaleźć się w sytuacji. Potrząsnęłam głową i otworzyłam oczy. Usłyszałam wyraźniejszy krzyk Kamila:
-Pomóżcie mi! Musimy zabić czymś okna!
Kierowana głównie instynktem, a nie rozumem szybko wzięłam z jakiegoś kufra ciężką, grubą tkaninę i zarzuciłam ją na zniszczoną okiennicę. Niestety, nie było już niczego w tym stylu. W lekkiej panice biegałam po izbach, szukając tego czegoś.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline  
Stary 14-12-2010, 20:50   #25
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Tylko w dwóch oknach brakowało okiennic inne były wciąż sprawne i na pewno nie było by z nimi problemu, jeśli chodzi o zamknięcie ich na haczyki. W rogu stoi nad próchniała szafa, którą z łatwością powinno dać się zasłonić okno, a znajdujące się w środku stare palta i futra z pewnością pozwolą zatkać mniejsze otwory. Dodatkowo Kamil mógłby przysiądź że w piwniczce widział świeczki.

Tymczasem rój krążył od jednego do drugiego krańca horyzontu nie przestając kraczeć i piszczeć. Do tego deszcz nabrał na sile, wiatr się wzmożył a błyskawice prawie nie znikały z nieba. To wyglądało jak najprawdziwszy koszmar.
 
Tasselhof jest offline  
Stary 18-12-2010, 11:10   #26
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
- Cholera! Musimy coś zrobić z tymi oknami! - wskazałem palcem na dwie okiennice, w których brakowało szyb. Z tymi, które są całe, też musimy coś zrobić. Mogą nie wytrzymać i pęknąć. Ja poszukam czegoś, czym mogę je zasłonić, a ty sprawdź w piwnicy, czy nie ma tam świec. Dałbym sobie... urwać, że widziałem tam kilka... - powiedziałem do Karoliny.
Sytuacja wymagała szybkich decyzji. Nikt z nas nie chciał się nawet domyślać, do czego zdolne byłyby te ptaszyska, gdyby znalazły wejście do naszego schronienie. Dom, w którym jeszcze nie tak dawno czułem się nieswojo, stał się dla nas azylem, jedynym promykiem nadziei w tej absurdalnej sytuacji, w której się znaleźliśmy. Z paniką rozglądałem się po pomieszczeniach, biegałem z izby do izby w poszukiwaniu czegoś, czym mógłbym przesłonić puste okna. Te, które były całe zamknąłem dodatkowo na haczyki, w obawie przed pustoszącym rojem. Z niemałym wysiłkiem udało mi się także przesunąć starą szafę, tak że zasłaniała całkowicie jedną z wybitych szyb. Znajdującymi się w niej elementami garderoby zasłoniłem wraz z Sarą pozostałe okna, tak że wkrótce w domostwie zapanował półmrok, rozjaśniany cieniutkimi promykami bladego światła, które jakimś cudem zdołały się przedostać do środka. Mimo to, nie potrafiłem usiąść bezczynnie. Znalazłszy jakieś płótna, kartony, stare krzesła oraz inne elementy wyposażenia, stworzyłem dodatkowe wzmocnienia przy oknach, i drzwiach.

Kiedy skończyły się moje możliwości, udałem się do izby w której przebywała Sara, siedząca na ziemi, oparta plecami o ścianę i oplatająca ramionami podciągnięte do siebie nogi. Podszedłem do niej i zsunąłem się na drewnianą podłogę, opierając zmęczone ciało o solidną ścianę. Sara łkała i drżała z przerażenia. Westchnąłem i przytuliłem ją do siebie, ramionami oplatając jej drobne ciało i trąc jej skórkę, aby rozgrzać jej ciało i odegnać przerażenie. Brodę oparłem na jej głowie i wpatrywałem się mroki zaciemnionego pomieszczenia, czekając na Karolinę i świece. Teraz zrozumiałem, dlaczego strach i przerażenie to okropne uczucia. W przeciwieństwie do innych, bardzo silnie oddziaływają na ciało. Bolały mnie wszystkie mięśnie, a głowę przeszywał mi kujący ból. Miałem już wszystkiego dosyć. Byłem zrezygnowany.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline  
Stary 28-12-2010, 15:55   #27
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Niemal drgnęłam od głosu Kamila:
-Cholera! Musimy coś zrobić z tymi oknami! Z tymi, które są całe, też musimy coś zrobić. Mogą nie wytrzymać i pęknąć. Ja poszukam czegoś, czym mogę je zasłonić, a ty sprawdź w piwnicy, czy nie ma tam świec. Dałbym sobie... urwać, że widziałem tam kilka...
Biorąc głęboki oddech, by się uspokoić odszukałam drzwi, a za nim schody prowadzące na dół.
Spokojnie, to tylko piwnica. Co z tego, że ciemna to tylko piwnica. Nic Ci się nie stanie”.
Ruszyłam wolno na dół przyświecając sobie komórką, którą wyłuskałam z kieszeni podartych dżinsów. Po chwili znalazłam się w korytarzyku, który prowadził do dwóch małych izb. Wolno ruszyłam w prawą stronę . Nagle coś puchatego otarło mi się o nogę, pobiegło przed siebie. Z duszą na ramieniu poświeciłam w tamtą miejsce i zdążyłam zauważyć długi, łysy ogon.
-Cholera! Jeszcze szczurów mi trzeba było.
Szybko przetrząsnęłam obie izby i wreszcie znalazłam czego szukałam, pudełko zwykłych świec. Podniosłam kartonowe pudełko udając się do wyjścia. Jednak po drodze spotkałam prawdziwy zastęp szarych szczurów. Krzyknęłam piskliwie, mając tego wszystkiego już serdecznie dość. Potykając się po schodom wlazłam na górę i z hukiem zamknęłam drzwi. Rzuciłam pudełko na podłogę i obejrzałam się z każdej strony, czy przypadkiem nie uczepił się do mnie żaden szczur. Gdy starałam się uspokoić dojrzałam w kącie, siedzącego Kamila z Sarą, którą czule obejmował. Ehh bym dała, by przy mnie był Konrad… Nie przerywając im usiadłam pod ścianą.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline  
Stary 30-12-2010, 22:12   #28
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Krwawa burza trwała wydawać by się mogło już od kilku nie zliczonych dni, tak na prawdę minęły może dwie godziny od jej rozpoczęcia. Siedzieli tak w półmroku słuchając skrzeku i pisku hord stworzeń krążących na ziemi. Zwierzęta latały i obijały się o siebie, co chwila któreś z głuchym hukiem uderzało w drewnianą ścianę, jedne z nich próbowały się czasami przez nią przegryźć z marnym skutkiem, inne natomiast zagryzały siebie nawzajem rozszarpując nieszczęśnika na strzępy. Dawało to uwięzionym w starej chacie jako takie pojęcie co by się z nimi stało gdyby tylko próbowali wyjść. Sara uspokoiła się trochę i spojrzała na osamotnioną w rogu Karolinę. Uśmiechnęła się delikatnie i gestem ręki pokazała, aby się do nich przybliżyła.
- Oczywiście jeśli masz ochotę.
Dodała, gdy doczekała się decyzji z jej strony cichuteńko i delikatnie zanuciła kołysankę śpiewaną im kiedyś przez matkę. Piosenkę, która jak żadne inne potrafiła ogrzać jej serce i otulić je spokojem w trudnych sytuacjach. Najpierw cicho i nie pewnie, potem już trochę śmielej rozpoczęła tymi słowy.

Maleńka, maleńka, spośród gwiazd,
Wciąż na niebie się uśmiechasz,
Kogo lubisz, kogo kochasz spośród nas,
Maleńka, maleńka, spośród gwiazd.

Gdy gwiazdko świecisz mocno tak,
Gdy wędrowiec w ciemności widzi twój znak,
Ach, maleńka, maleńka, spośród gwiazd,
Z pewnością podziękuję Ci za twój blask.

I kiedy gwiazdko nadejdzie twój czas,
Kiedy na niebie w końcu zniknie twój żar,
Ach kogo, kogo, zabierzesz z pośród nas,
Maleńka, maleńka, spośród gwiazd.

Gdy skończyła dźwięcznie i melodyjnie poczuła łzę na swoich włosach. Spojrzała w górę. Policzki jej brata były wilgotne. Patrzył pusto przed siebie. Zapanowała cisza, wszyscy siedzieli nie odzywając się i wtedy nagle nadeszło olśnienie. Sara wstała i podbiegła do szczeliny w barykadzie okna i wyjrzała przez nią. Niebo wciąż było ponure i zachmurzone. Kałuże krwi wypełniały wszystkie zagłębienia, a chmary ptactwa, nietoperzy obsiadły stare słupy energetyczne, gałęzie i dachy. Miliony czarnych ślepi wlepione były w jednym kierunku, zastygnięte w miejscu, jakby oczekujące czegoś co było na razie ukryte przed wzrokiem ludzi. Po długich wlekących się chwilach w końcu z punktu na, który wszystko wokoło zdawało się patrzeć zawirowało powietrze, nadeszła z tamtą mała mgielna chmurka a z niej wyłonił się czarny kształt. Po woli zaczął przypominać ludzką istotę odzianą w czarną suknię i skrawki materiału tworzące złudne wrażenie skrzydeł z tyłu.


Postać kobiety zdawała się sunąć po ziemi, a nie po niej stąpać, kruki i wszystko wzniosło się w powietrze z niezwykłym hałasem i łopotem skrzydeł. Kobieta machnęła ręką i wszystkie stworzenia przeraźliwie wrzasnęły i niczym rażone piorunem, martwe zaczęły spadać na ziemię. Nim jej jednak dotknęły po woli rozsypały się w proch porwany nagłym powiewem powietrza. Kobieta zatrzymała się w sporej odległości i spojrzała bezpośrednio na skrytych w domu ludzi. Jej wzrok niezwykle pusty i zimny przeszył wszystkich dreszczem. Kończyny odmówiły posłuszeństwa. Mogli tylko stać i z lękiem przyglądać się czarnej postaci. Ta uniosła przed siebie ręce. Ziemia momentalnie wchłonęła kałuże krwi, niebo powoli się rozpogodziło, a gdzieś w środku głowy wszyscy usłyszeli ten jeden szept.

„Nie próbujcie mnie opuścić moje dzieci, pokochajcie to miejsce jak i ono was ukochało i przyjęło na swoje łono, nie zawiedźcie go, a sowicie was wynagrodzi, rozczarujcie, a surowo ukarze. Oczywiście jeśli wola życia wcześniej w was nie zgaśnie.”

I zniknęła, bez żadnych obłoków dymu czy mgły. Zostawiła po sobie trzy łomoczące serca, zagubione jak nigdy dotąd w życiu.
 

Ostatnio edytowane przez Tasselhof : 31-12-2010 o 12:45.
Tasselhof jest offline  
Stary 01-01-2011, 19:51   #29
 
Wredotta's Avatar
 
Reputacja: 1 Wredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znanyWredotta nie jest za bardzo znany
Siedzieliśmy w półmroku, mając wrażenie, że nie mijają sekundy, tylko godziny. Sara w końcu się uspokoiła i z uśmiechem poklepała miejsce koło siebie. Z wdzięcznością skuliłam się koło nich. W tym momencie cieszyłam się, że nie jestem tu sama. Że mam ludzi, choć zupełnie obcych, na których mogę polegać. To mnie podnosiło na duchu, ponad wszelką miarę. Z odrętwienia wyrwał mnie piękny i melodyjny głos Sary. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak potrafi. Nuciła z zawzięciem jakąś kołysankę, której nigdy w życiu nie słyszałam. Ale musiałam przyznać, że przynosiła ukojenie. Przestałam się trząść, a po policzkach nie spływały mi łzy. Kamil widziałam zareagował na nią całkiem odwrotnie. Siedziałam w milczeniu, nie wiedząc co zrobić. Potrzebowałam czegoś, co pozwoli mi normalnie funkcjonować w tym szaleństwie. Przeklęłam się w duchu, że zostawiłam słuchawki na siedzeniu w samochodzie. Muzyka, którą kochałam pozwoliłaby mi się skupić. Nie pozostało mi nic innego, jak iść za przykładem Sary i samej sobie nucić. Tak więc zaczęłam sobie nucić mój ulubiony kawałek Metallici, The House Jack Built

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=0eNMKJ_DLSs[/MEDIA]

"Open door, so I walked inside
Close my eyes
Find my place to hide
And I shake as I take it in
Let the show begin
"

Zanim zdążyłam dojść do drugiej zwrotki, Sara nagle zerwała się z miejsca i podbiegła do okna. Niewiele myśląc, ruszyłam za nią i obie ostrożnie wyjrzałyśmy przez okno. Chmary czarnego ptactwa oblegały wszystko w promieniu kilkunastu kilometrów. Gdzie okiem sięgnąć, nie było miejsca, gdzie nie byłoby czarno. Nagle uleciała chmurka siwej mgły, z której zaczęła formować się postać. Z przerażeniem niemal cofnęłam się do tyłu, bojąc się rozwoju dalszych wydarzeń. Ujrzałam wreszcie istotę, przypominającą człowieka, odzianą w czarną suknię. Z lękiem odkryłam, że z tyłu ma coś, co wyglądało na skrzydła. Po chwili ciszy postać machnęła ręką, a wszystkie kruki, nietoperze, wrony i inne paskudztwa zostały porażone piorunem, przeraźliwie wrzasnęły, aż w końcu jedne pod drugim zaczęły padać martwe na ziemię. Na podłożu widniały wielkie kałuże krwi. Dziwna kobieta przeniosła wzrok, na co wydałam z siebie pisk przerażenia. Jej wzrok był taki pusty. Nagle ziemia jakoś wessała krew w podłoże, a niebo się rozpogodziło. Usłyszałam mrożący krew w żyłach szept, jakby we wnętrzu swojej czaszki:
Nie próbujcie mnie opuścić moje dzieci, pokochajcie to miejsce jak i ono was ukochało i przyjęło na swoje łono, nie zawiedźcie go, a sowicie was wynagrodzi, rozczarujcie, a surowo ukarze. Oczywiście jeśli wola życia wcześniej w was nie zgaśnie.
Tajemnicza kobieta, jakby rozpłynęła się w powietrzu, pozostawiając po sobie tylko strach w moim sercu.
 
__________________
"Już, już, bo nie będzie gier wideo..."
Wredotta jest offline  
Stary 02-01-2011, 13:36   #30
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Zbici w ciasny kłębek, oczekiwaliśmy końca tego koszmaru. Krople straszliwego deszczu ciężko rozbijały się na dachu, oknach i ziemi, a zwierzęca wrzawa tylko się wzmagała. Huki, piski, drapanie, uderzenia, bębnienia, rozdzieranie... Wszystkie te odgłosy wwiercały się w nasze głowy, torując sobie drogę do najgłębszych obszarów świadomości, pustosząc wszystko, co napotkały. Nasza trójka mogła tylko siedzieć obok siebie, w fałszywym, wręcz desperackim, poczuciu bezpieczeństwa. Aż strach pomyśleć, jaka byłaby kolej wydarzeń, gdybyśmy w porę nie dotarli do tej starej chaty...

Maleńka, maleńka, spośród gwiazd,
Wciąż na niebie się uśmiechasz,
Kogo lubisz, kogo kochasz spośród nas,
Maleńka, maleńka, spośród gwiazd.

Gdy gwiazdko świecisz mocno tak,
Gdy wędrowiec w ciemności widzi twój znak,
Ach, maleńka, maleńka, spośród gwiazd,
Z pewnością podziękuję Ci za twój blask.

I kiedy gwiazdko nadejdzie twój czas,
Kiedy na niebie w końcu zniknie twój żar,
Ach kogo, kogo, zabierzesz z pośród nas,
Maleńka, maleńka, spośród gwiazd.


Ta melodia i słowa, śpiewane drgającym, strachliwym głosikiem Sary wzbudziły lawinę wspomnień, które pokrywały moje życie niczym śnieg otulający szczyt Mount Everest. Pamiętam, kiedy byliśmy małymi brzdącami, jak matka śpiewała i nuciła nam tę melodię, aby ukoić nasze zmęczone całodzienną zabawą serca i uśpić czujne umysły. Taka delikatna... słowa i melodia wibrowały w mojej głowie, wytykając mi przed oczy najróżniejsze obrazy z mojego życia, o których zdawałem się już nie pamiętać. Ten strumień miłych, beztroskich wspomnień zdawał się manifestować poprzez moje łzy, powoli spływające po policzkach na głowę Sary. Niewidzącym wzrokiem sięgałem gdzieś daleko za oknem. Dopiero kiedy oprzytomniałem, uświadomiłem sobie, że upiorna chmara zaprzestała ataku na nasz azyl. Zanikły także wszelkie dźwięki, pozostawiając tylko szum naszych oddechów.

Najwidoczniej nie byłem jedyną osobą, która zauważyła taki stan rzeczy. Sara wstała i podeszła do okna, a nim zdążyłem się podnieść, dołączyła do niej Karolina, a po chwili i ja. Wszyscy spoglądaliśmy na zewnątrz, gdzie wszystko było pokryte całunem czarnych kształtów. Pojawiła się mgła... a z niej kobieta. Ruszyła przed siebie, zrywając skrzydlate zwierzęta do lotu. Stworzenia nagle wrzasnęły i jak gdyby zasnęły, zaczęły opadać na ziemię, znikając w chmurach popiołu, nim jej dotknęły. Wszystko na zewnątrz zmieniło się momentalnie, pozostawiając tylko nieziemską postać w czarnej sukni.

Nie próbujcie mnie opuścić moje dzieci, pokochajcie to miejsce jak i ono was ukochało i przyjęło na swoje łono, nie zawiedźcie go, a sowicie was wynagrodzi, rozczarujcie, a surowo ukarze. Oczywiście jeśli wola życia wcześniej w was nie zgaśnie.” - te słowa odbijały się echem w mojej głowie, a gdy kobieta zniknęła, głos przestał wibrować, pozostawiając we mnie pustkę. Czy aby na pewno to była kobieta? Było w niej coś, co sprawiało iż nie mogła ona być człowiekiem. Te dostojeństwo, arystokratyczny wzrok i władcza aura. W tej postaci było coś jakby z matki.

Podczas gdy Sara i Karolina, najwyraźniej przerażone, otępiały we mnie narodził się zarodek myśli, zasiany przez tę oniryczną postać i przerażającą scenerię. Wybór... jakikolwiek on był, wszystko było jasne - życie albo śmierć. Życie albo śmierć. Życie...
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172