lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   "Serce Silvie" - sesja DnD (Xavier) (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/107-serce-silvie-sesja-dnd-xavier.html)

Xavier 10-10-2004 19:15

"Serce Silvie" - sesja DnD (Xavier)
 
Serce Silvie
Sesja Pierwsza

Błąkając się po całym Faerunie w poszukiwaniu przygód natrafiliście do większego miasta - Luskan. Tam dowiedzieliście się, że potrzebuje się ludzi takich jak wy do pewnej roboty, odnalezienia przedmiotu, jakiejś pamiątki rodzinnej. Bezgranicznie zainteresowani, być może, że zauroczeni ceną także postanowiliście stawić się na miejsce spotkania.

Jakiś czas temu zapadł zmrok. W czasie jesieni noc przychodzi szybciej. Przed wielką willą, domem waszego pracodawcy przywitał was posępny człowiek. Jak się okazało sługa pana domu. Zaprowadził was do wielkiej sali. Udekorowana wieloma gobelinami i jedwabnymi zasłonami, mieniła się majestatycznie. Czyste bogactwo. Nagle do grona małych ogników, lamp wywieszonych na ścianach dołączył okazały żyrandol. Zrobiony z wielu kryształków i złota. Sługa wskazał wam pięknie rzeźbione krzesła i obficie zastawiony stół.
-Poczekajcie chwilę zacni Panowie, pan Jaggeroth zaraz przybędzie - raczył was poinformować człowiek.

Rzeczywiście. Niedługą chwilę potem na krześle z kółkami pojawił się wątły i blady staruszek. Przewieziony został do stołu, na honorowe miejsce.
-Witajcie, nazywam się Alsuvius Jagge… - nagle starzec zaczął dławić się własnym kaszlem. Już chcieliście wezwać pomoc, gdy nagle wszystko się uspokoiło, a pan Jaggeroth gestem ręki nakazał wam siedzieć.
-Nazywam się Alsuvius Jaggeroth. Zapewne nie wiecie dlaczego was tutaj zaprosiłem. Ach głupiec ze mnie. Skąd mięlibyście wiedzieć. Toż żadnych konkretów nie podałem - starzec znowu odkaszlnął - Potrzebuję takich jak wy. Młodych, pełnych werwy, rządnych przygód, odważnych, silnych i bystrych, abyście odnaleźli dla mnie pewien przedmiot. Pamiątka po mojej najukochańszej Silvie - Alsuvius wskazał na jeden z gobelinów gdzie trwała piękna półelfka.
-Nic wielkiego, pamiątka o znaczeniu sentymentalnym, oddałbym jednak wszystko by umrzeć blisko serca Silvie, amuletu który nosiła zawsze ze sobą - kolejny napad kaszlu zniknął tak samo szybko jak się pojawił.
-Siedźcie spokojnie i wybaczcie choremu starcowi, że musicie to oglądać. Kontynuując, niestety nie wiem gdzie amulet pani mego serca się znajduje. Mam jakieś poszlaki, od dawna planowałem by go odnaleźć, jednak odwlekałem to na później, wmawiając sobie, ze mam mnóstwo czasu. Dopiero kiedy zmogła mnie choroba zrozumiałem jaki jestem głupi. Wiecie, już co macie zrobić, o reszcie dowiecie się od Hunga, mojego sługi. Ja muszę udać się teraz na spoczynek - podwładny szybko zabrał swojego pana z sali, do jego prywatnej izby.

Natychmiast potem do Sali wszedł inny mężczyzna. Weselszy i ubrany w zieleń.
-Witajcie, jestem Hung - przedstawił się - Pan powiedział, że mam o was zadbać. Chodźmy teraz na górę do pokoju kominkowego, niedaleko waszych izb.
Mężczyzna po krętych schodach zaprowadził was na szczyt niezbyt wysokiej, aczkolwiek szerokiej wieży, do małej, okrągłej sali. Był tam mały kominek, fotele obite skórą i piękny dywan, sprowadzony ze wschodu. Stąd prowadziło tez siedem drzwi. Chyba do waszych pokoi. Siedliście wygodnie w fotelach, a Hung zaczął mówić. Naszyjnik Pani Silvie został skradziony przez pewnego złodzieja. Było to dwadzieścia lat temu. Nieszczęsny niziołek został złapany i dzięki wszechmocnej sprawiedliwości obcięto mu obie dłonie. Teraz o ile dobrze wiemy żebrze na pograniczu cmentarza i slumsów. Nazywa się Uli Tart. Zdołaliśmy dowiedzieć się, że nazywają go "Kikucik". On podobno wykonywał zlecenie dla kogoś ważniejszego. Przekazał go niejakiemu Gharlandowi. Tutaj nasze poszlaki się urywają, a reszta wydaje się być za skomplikowana.
-Tutaj możecie znaleźć schronienie. Ten dom stoi dla was otworem. To są wasze izby. Podzielcie się jak chcecie, wszystkie są jednakowe. Zaraz przyniosą balie z gorąca wodą. Wypocznijcie, jutro czeka was pracowity dzień.
Hung zniknął już w ciemnościach schodów. Jednak chwilę potem do waszych izb zostały wniesione balie z wodą. Wszyscy z chęcią do nich wskoczyliście.

Następnego ranka obudziliście się w znakomitej formie. Wypoczęci i zrelaksowani. Udaliście się do sali kominkowej.

***

Teraz się opiszcie.

Abbudin 10-10-2004 19:48

Hugo

W fotelu najbliżej kominka widzicie niziołka. O jego przeszłości nic nie wiecie. Nigdy nic o sobie nie mówi. Wygląda na spryciarza nie na osiłka. Ma niebieskie oczy i jasne włosy. Ubrany jest w czarny płaszcz. U jego pasa widzicie: krótki miecz i topór do rzucania.

Nijel 11-10-2004 19:12

Irion
Do pokoju wszedł wasz znajomy mieszaniec. Półelf, skryty i małomówny. Musieliście się sporo namęczyć, żeby przywyc do jego opryskliwych odzywek i kapryśnego humoru. Nikogo nie żywił specjalną przyjaźnią, choć może nie znacie takiej osoby...
Niewysoki, lecz dobrze zbudowany, ubrany czysto lecz mało stosownie do miejsca w którym się znalazł. Strój podróżny - wygodny i skromny. Spodnie z trwałego lecz miękkiego materiału, wysokie, skórzane buty i skórzana kamizela na świerzej koszuli. Nie zauważyliście teraz żeby miał przy sobie jakąkolwiek broń. Z rękami założonymi za plecami i krótko ostrzyżonymi, czarnymi włosami wyglądał trochę jak wojskowy.
- Witam - mówię do nikogo konkretnego i kieruję się do okna. Opieram się o ścianę i spoglądam na zewnątrz. Nie lubię przepychu.

fleischman 30-10-2004 14:15

Ekthelion
Średniego wzrostu człowiek o jasnej karnacji i włosach. Jego kamienna twarz rzadko ukazuje uczucia i z jego ust rzadko sie dobywają słowa.
Jednak nie jest gburem, poprostu zamiast gadania, woli uczynki.
Spod błękitnego płaszczu widniała kolczuga i rękojeść jego długiego miecza. Pozatym na nogach miał wyglądające jak nowe skórzane buty.
Jego moce kapłańskie są bardzo przydatne. Jednak nigdy nie dowiedzieliście się jakie bóstwo wyznaje ani nic o jego przeszłości.
W sali siedzę spokojnie na krześle przemierzając ją wzrokiem, jednak nie skupiam uwagi na niczym konkretnym. Słysząc przywitanie Iriona reaguję skinięciem głowy.
W końcu porządnie się wyspałem...

Xavier 30-10-2004 16:21

Usłyszeliście tupanie. W końcu drzwi otworzyły się, a do sali wszedł Hung, a za nim służba wraz z obfitym śniadaniem i stołem. Dwaj szerocy mężczyźni postawili stół na środku, a słóżki postawiły wielkie talerze i półmiski z różnorakim jedzeniem.
-Oto wasze śnaidanie - pstryknął palcami, a słóżki wyszły. On jednak nadal stał w drzwiach.
-Radziłbym abyście zabrali się za zadanie zaraz po posiłku. Mojemu panu się naprawdę spieszy i nie ma zbyt wiele czasu. Aha, jeszcze jedno. Alie, wejdź proszę - w tym momencie do sali weszła młoda i całkiem ładna kobieta. Zielonooka szatynka.
-To jest Alie, krawcowa Pana Alsuviusa. Przyniosła wam nowe ubrania.
Za krawcową pojawiło się pięcioro ludzi. Obwieszonych rozmaitymi szatami. Głównie eleganckimi i wygodnymi.

Abbudin 30-10-2004 20:00

Hugo

Hmmm nowe wdzianka. Są może dla mnie zielone? Odpowiadam żartobliwie w trakcie jedzenia. Pewnie również myślicie żeby najpierw odwiedzić cmentarz. Zwracam się do kompanów. Po chwili odwracam się do Hung i pytam: Możesz powiedzieć jak trafić do Kikucika. Widzicie że to imię bardzo mnie śmieszy. Po tym z pogodną miną i pełen energii kończe śniadanie. Wzrokiem szukam na stole bana. Mam wielką ochote żeby go zjeść.

Xavier 30-10-2004 20:22

-Kikucik zazwyczaj przebywa w dokach. Koło tawerny Oko Oceanu. Uwarzajcie na niego. Mimo braku rąk nadal jest cholernie niebezpieczny.

Abbudin 30-10-2004 20:28

Hugo

Wczoraj twierdziłeś że ten Kikucik prazebywa na pograniczu cmentarz i slumsów. Ale to bez różnicy. Co on może zrobić bez rąk? hahaha! Kikucik!- Słyszycie jego głośny śmiech. No cóż pora wyruszać.

Xavier 30-10-2004 22:09

-Nie skłamałem. Doki to slumsy, tak przynajmniej jest u nas. A że morskie oko jest niedaleko cmentarzy to powiedziałem to co powiedziałem. Wybacz, że wprowadizłęm cię w błąd - teraz spojrzął na krawcową - Alie masz coś zielonego?
W tym momencie wystąpił jeden z mężczyzna obwiesoznych ubraniami i wystawił prawą rękę. Było na niej powieszonych kilka wygodnych koszul, sukni i spodni. Wszystkie zielone.

fleischman 30-10-2004 22:59

Ekthelion
Widząc syto zastawiony stół uśmiecham się i zastanawiam ile uda mi się zjeść.
Dawno nie było pożadnej wyżerki...
Natomiast całkowicie nie interesuje mnie zmiana ubrania, to co mam mi wystarcza. Nie lubię się rzucać w oczy.
Przysłuchuję się uważnie rozmowie Hunga z Hugiem nie przerywając cieszenia swoich zmysłów jedzeniem.
Może się jakoś uda na tą pierwszą osobę przestawić...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:48.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172