Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-03-2012, 19:36   #1
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
[Pathfinder] Gra Cieni



Gra Cieni


Wprowadzenie



Oto jest Golarion, zielony, przyjazny życiu świat zawieszony gdzieś w mgławicy alternatywnych wymiarów i tajemniczych obcych planów. Planeta na pierwszy rzut oka całkiem niepozorna, gdzie wielkie wojny bogów są od dawna przeszłością, a o ogromnych rzeźbiących kontynenty kataklizmach świadczą już tylko wyżłobione w skorupie, dawno zalane morzami wyrwy.



Jedną z takich zatopionych starożytnych blizn jest Morze Wewnętrzne, jest to nazwa zbiornika wodnego, a zarazem regionu - grupy krain ułożonych wokół stworzonej przez meteoryt wyrwy, która tysiące lat temu podzieliła jeden ogromny kontynent na północny Avistan i południowe egzotyczne krainy Garundu. Jeśli wierzyć mędrcom, to właśnie wokół tego morza rozwinęły się jedne z pierwszych starożytnych cywilizacji, które dały początek współczesnym królestwom.



Najpotężniejszym z nich, a zarazem miejscem rozpoczęcia naszej przygody jest Cheliax, rozległe ludzkie mocarstwo będące kulturowym spadkobiercą starożytnego Imperium Taldani, rozciągającego się setki lat temu nad całym północnym brzegiem Morza Wewnętrznego. To właśnie Cheliax przez stulecia było centrum ludzkości, to ten lud wydawał na świat najznakomitszych ludzkich wodzów i myślicieli, i to tu sto lat temu spodziewano się powrotu boga Arodena - patrona rasy ludzi. Bóg jednak, wbrew starożytnej przepowiedni, zamiast zjawić się i poprowadzić swój lud do nieśmiertelnej chwały, w niewyjaśnionych okolicznościach poniósł śmierć, rozpoczynając stulecie wojen, zbrodni i niepokojów. Ludzkość w jednym momencie została osierocona, a Cheliax jako centrum jej potęgi odczuło to najmocniej. Jednak mieszkańcy tego kraju przetrwali. Znaleźli nowych patronów. Mimo że cena była wysoka...

To wszystko dla naszego bohatera obecnie nie miało jednak większego znaczenia, jego świat chwilowo zamykał się w obrębie parudziesięciu akrów otaczających skromne, przytulne gospodarstwo Handwicków - prostej pary chłopów, która parę tygodni temu odnalazła go ciężko rannego na skraju pobliskiego lasku. Sprzed tego wydarzenia nie pamiętał absolutnie nic, poza własnym imieniem.

Rozdział I: Złociste wzgórza


David zmrużył oczy, spoglądając przez okno na pomarańczowy owal zachodzącego powoli nad polami słońca. Usiadł wygodniej przy ławie, zauważając z prawdziwą ulgą, iż rwący ból, który odczuwał od... Od kiedy tylko pamiętał wreszcie przestał utrudniać mu poruszanie. Od wschodu powiał ciepły, letni wiatr, spłynął ze wschodnich wzgórz tworząc na zbożu szerokie, rozchodzące się leniwie fale. Chłopską kuchnię wypełniał zapach świeżo wypieczonego chleba i gorącego jeszcze jabłkowego musu. Na stopie czuł rozpłaszczony, mokry pysk Tacka - handwickowego kundla, który najlepsze lata miał już dawno za sobą i z niewyjaśnionych powodów wyjątkowo upodobał sobie nieznajomego, co było nie lada ewenementem. Reszta inwentarza nie wiedzieć czemu do łotra pałała niemal otwartą wrogością.

Tego dnia mógł sobie pozwolić na odpoczynek, zasłużył bowiem na niego z nawiązką, od wielu dni pomagał staruszkom w ich codziennych obowiązkach, znosząc cierpliwie ich grzeczne marudzenie i ciągłe pouczanie. W sumie im się nie dziwił, rolnik z niego był żaden, co przynajmniej potwierdzało, iż tym fachem raczej w przeszłości się nie zajmował. Słaby rolnik był jednak lepszy niż żaden, a staruszkowie częstokroć nie mieli siły, by w ogóle zabrać się za robotę, cieszyli się więc z każdej, nawet nieudolnej pomocy. Nie dało się tez ukryć, że traktowali młodego mężczyznę trochę jak własnego syna, którego nigdy zapewne nie mieli.

Stara para wróciła z miasteczka na farmę dopiero późnym wieczorem, gdy niebo zaszło szarymi chmurami, a widoczność znacznie ograniczył siąpiący gęsto letni deszcz. Miny mieli nietęgie. Hilda usiadła ciężko przy kuchennej ławie, ujmując dłoń Davida. Jej ciepła, szorstka ręka wyraźnie drżała. Rolf wyjrzał lękliwie przez okno, po czym upewnił się, że drzwi do chaty są na pewno zamknięte. Chrząknął, poprawiając nerwowo wąs. Pies wstał z podłogi i zaczął kręcić się po izbie, intuicyjnie wyczuwając niepewność właścicieli.
- Davidzie - wyszeptała Hilda drżącym głosem. - Dawidzie. - w jej oczach pojawiły się tłumione łzy. - Musisz nas opuścić. Szukają cię... oni...
Gdzieś za ścianą deszczu zarżał koń. Na małym drewnianym mostku znaczącym granicę terenów Handwicków zadudniły kopyta.
- Uciekaj, chłopcze! Uciekaj i nie patrz za siebie!
Stary ogorzały mężczyzna wcisnął mu w dłoń nóż i małą, brzęczącą srebrem sakiewkę. Hilda przypadła do młodego mężczyzny znacząc ramię jego prostej chłopskiej koszuli kroplami wilgoci.
- Weź tylne drzwi i biegnij ile sił do lasu przez sad Mayera. My postaramy się ich zagadać...
- Biegnij... - wyszeptała błagalnie Hilda.
Wyczulony słuch Davida pozwolił mu usłyszeć plaśnięcie błota, w które zeskoczył jeden z jeźdźców przed domem. Zawtórowało mu głośne, agresywne szczeknięcie - i nie był to Tack. Byli blisko.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 12-03-2012 o 23:58.
Tadeus jest offline  
Stary 13-03-2012, 11:38   #2
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Cheliax. To brzmiało obco, niemal jak wszystko inne, wywołując u ciemnowłosego mężczyzny wściekły grymas i warknięcie oznaczające w tym przypadku zupełną bezsilność. Potrafił żonglować czterema czy nawet pięcioma kamieniami na raz z zamkniętymi oczami, ale nie potrafił wymienić nawet jednego miasta w tym całym imperium, o którym dowiedział się od pary staruszków. Po tym, jakie talenty u siebie odkrywał, oraz tym, jak irytowała go praca na roli, zdawał sobie sprawę, że jego wcześniejsze życie musiało być znacznie bardziej emocjonujące. Nie był stworzony do siedzenia w jednym miejscu, zakładania rodzinki i płodzenia dzieci.
Nie mówił o tym wszystkim Handwickom, mieli wystarczająco dużo problemów, a na dodatek ich czas się kończył. Tego dnia, gdy ból zniknął, a może raczej usunął się na bok, podjął decyzję o opuszczeniu tego miejsca. Potrzebował wiedzieć kim był, a siedzenie tutaj i oranie pola było ostatnim, czego po życiu pragnął.
Nawet w najgorszych przeczuciach nie podejrzewał, że będzie musiał uciekać. Tak, zdecydowanie jego wcześniejsze życie było bardziej ekscytujące.

Spojrzał w oczy obojgu, kiwając głową, co miało być całym podziękowaniem i pożegnaniem. Nie lubił takich chwil, ale jeszcze bardziej nie lubił pustych słów. Jeśli ci, którzy go ścigali, byli tymi złymi, to był to właśnie koniec Handwicków. Swoje już przeżyli, łotrzyk nie miał najmniejszej ochoty bawić się tutaj w bohatera. Wsunął nóż za pas, sakiewkę schował pod ubraniem, a potem jeszcze krótko i ostrożnie wyjrzał za okno. Chciał poznać kto go ściga, przynajmniej kilka charakterystycznych punktów tych ludzi, aby wiedzieć jak ich potem znaleźć. Rzucił jeszcze jedno, ostatnie, spojrzenie na małżeństwo i już był przy tylnych drzwiach, otwierając je ostrożnie. Pamiętał, że jeden zawias lubił zgrzytać. Wymknął się na zewnątrz i rozejrzał. Najbliżej miał pole, zboże złociło się już na nim, dając jakąś ochronę. Skulił się i ruszył w tamtą stronę, mając zamiar dotrzeć do pobliskiego strumienia i ruszyć w jego górę.
Żadnego bohaterstwa, nie był na to jeszcze gotowy. Obejrzał się tylko kilka razy, opuszczając to miejsce bez większego żalu... i chyba bez większych wyrzutów sumienia. Być może to też była jakaś część jego historii, to, że inni poświęcali się dla niego. A może był zwyczajnym skurwysynem. Kolejna rzecz do odkrycia.
 
Sekal jest offline  
Stary 13-03-2012, 12:32   #3
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Ostrożnie wychylił się przez okno starając się przebić wzrokiem białawą ścianę deszczowej mgiełki. Ujrzał dwie masywne, okute w czarne płytowe zbroje sylwetki. Byli już niemal przy samym domu, z każdym ciężkim krokiem zostawiając głębokie ślady w rozmiękczonej wodą ziemi. Ich broń lśniła czerwonym blaskiem magicznej mocy.



Nagle oboje z nich równocześnie odwrócili głowy w stronę okna, za którym się skrywał. Nie zastanawiając się, czy go ujrzeli, David wyminął parę staruszków szykujących się z przerażeniem w oczach do otwarcia drzwi przybyszom, po czym pospiesznie ruszył ku tylnym drzwiom.

Mknął jak cień, przedzierając się przez zraszane deszczem połacie zboża. Chmury nad nim mruczały pierwszymi nieśmiałymi wyładowaniami burzy. Obejrzał się za siebie dostrzegając upiorny blask, unoszący się na horyzoncie gdzieś z kierunku farmy Handwicków. Wreszcie dotarł do rzeki, tutaj grunt w przeciwieństwie do tego na polach był wyraźnie rozmiękczony, wszędzie zalegało błoto i szerokie, rozlane kałuże. Mimo swojego talentu nielicho się namęczył, by przekroczyć te przeszkody nie pozostawiając wyraźnych śladów. Gdy myślał już, że mu się uda, ze ściany zboża za nim wyskoczył wielki czarny pies. Jego kolczasta obroża wydawała się wykuta z tego samego materiału, co zbroje przybyszy. Bestia bez zastanowienia ruszyła pędem ku łotrowi, rozpędzając się z każdą chwilą coraz bardziej. Nie miał wątpliwości, że była szybsza od niego.
 
Tadeus jest offline  
Stary 13-03-2012, 12:53   #4
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Tego właśnie chciał uniknąć. Nie miał pojęcia czym były te istoty, choć niewątpliwie były wystarczająco charakterystyczne, aby potem czegokolwiek się o nich dowiedzieć.
O ile będzie potem.
Obejrzał się raz jeszcze, zastanawiając się w trybie przyspieszonym, czy wiedział coś o walce z takim przeciwnikiem. Wielki pies miał zdecydowanie zbyt ostre kły. David wyjął zza pasa nóż, marną broń, ale jedyne co miał na takie sytuacje jak ta. Nie mógł uciec, więc musiał walczyć.
Szybko przeanalizował wszystkie dostępne mu opcje, a potem wybrał rzekę. Ograniczała ruchy, ale to w niej stojący człowiek wciąż miał dwie sprawne ręce. Psu pozostanie tylko pysk, o ile nie wpadnie głębiej w wodę. Wbiegł więc tak, aby woda sięgała mu nieco za kolana, a potem odwrócił się i lekko przykucnął, gotowy do uskoczenia na bok. W dłoni ściskał sztylet, gotowy do zadawania ciosów jak tylko pełen kłów pysk przemknie obok.
O ile przebiegnie. Kolejne założenie. Jak i to, że uda mu się uniknąć pierwszego skoku bestii.
Czy kiedyś był w stanie przeciwstawić się takim potworom?
 
Sekal jest offline  
Stary 13-03-2012, 14:36   #5
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Na nieszczęście łotra pies również posiadał zaskakująco szybki refleks. W mgnieniu oka odbił się potężnymi tylnymi łapami od brzegu, wpadając na swoją ofiarę z siłą tarana. Nawet błyskawiczny unik nie pozwolił Davidowi w porę zejść z drogi. Poczuł jak potężne zębiska bestii rozrywają koszulę i ciało na jego ramieniu. Ciężar atakującego cielska niemal powalił go w sięgającą kolan wodę. Wytrzymał jednak, odwijając się w szybkim płaskim ciosie. Ostrze sztyletu przecięło skórę na pysku szarpiącego się psa, nie było jednak w stanie zagłębić się poważniej w jego ciele. Starczyło to jednak, by bestia odskoczyła, skomląc z bólu. Wpadła z pluskiem do wody, która człowiekowi sięgała zaledwie do połowy nogi, dla psa była jednak wyraźnym utrudnieniem. Pies rozchlapywał wodę próbując desperacko sięgnąć złodzieja, ten jednak w tym spowalniającym ruchy przeciwnika żywiole miał zdecydowaną przewagę.

Teraz już bardziej wściekły niż przestraszony łotrzyk uderzył pod pysk, korzystając z tego, że pies ma problemy z poruszaniem się i jego sztylet znów trafił, tym razem wchodząc aż po rękojeść. Cielsko wpadło w wodę bez ruchu, tonąc powoli w rozszerzającej się chmurze krwi. W samą porę, w oddali David dojrzał bowiem czarne rogate hełmy przedzierające się stopniowo przez gęste pola żyta.

Ramię krwawiło i pulsowało przeszywającym bólem, na szczęście jednak nie odniósł poważniejszych ran mogących spowolnić jego ucieczkę. Chwilę później zniknął w zaroślach po drugiej stronie rzeki, zostawiając ciężkozbrojnych nieznajomych daleko za sobą.

Przez następne godziny kluczył po pobliskich polach, sadach i zagajnikach, upewniając się, czy na pewno nikt go nie śledzi. W pewnym momencie stanął, przyczajony i czujny. Coś poruszyło jego wyostrzone zmysły. Rozejrzał się wokół. Zbadał wzrokiem granicę pobliskiego lasku. Niewyraźne wspomnienia zamajaczyły w jego głowie. Zbliżył się ostrożnie do poletka wydeptanej jakiś czas temu ziemi. W jednym miejscu gleba miała ciemny, czerwono-czarny kolor. Stara krew. Jego krew? Postarał się wrócić myślami do tamtych chwil, nie był jednak w stanie przypomnieć sobie żadnych szczegółów. W drzewie obok nadal widać było dziury po wyrwanych z niego strzałach. Niewątpliwie tygodnie temu toczyła się tam jakaś walka.

W międzyczasie słońce zaszło już za pofałdowanym wzgórzami horyzontem i wokół zrobiło się ciemno. Po dymie kominów widocznym za dnia na niebie wiedział, że do najbliższej mieściny miał jeszcze co najmniej dwie godziny drogi, a i nie wiadomo było jak miejscowi zareagują na nieznaną, ranną postać wkradającą im się nocą do sioła. Musiał postanowić, co uczynić dalej.

+135 XP
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 13-03-2012 o 14:44.
Tadeus jest offline  
Stary 13-03-2012, 15:32   #6
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Już wtedy, kiedy uznał, że chwilowo jest bezpieczny, oderwał rękaw swojej koszuli, obwiązując nim ranę. Potrzebował ją zszyć. Potrzebował także nowego ubrania, jedzenia, czegokolwiek na drogę... przy okazji ciesząc się, że jest lato. W zimę takiego wypadu mógłby nie przeżyć, jakiś czas temu doszedł do wniosku, że nie był za mocno obeznany z naturą i poruszaniem się po dziczy - nadrabiał tu tylko swoją zwinnością.

Dymy pobliskiej wioski zwiastowały tylko chwilowy odpoczynek. Ranę na ramieniu na szczęście łatwo mógł wytłumaczyć dziką zwierzyną, znacznie gorzej byłoby, gdyby dostał mieczem lub strzałą. Musiał dotrzeć do ludzi, ale u tych tutaj nie zamierzał pozostawać. Wybadać gdzie nie ma psa, zakraść się i zabrać kilka przydatnych na podróż rzeczy. Potrzebował miasta, miejsca, gdzie nie będzie rzucał się w oczy i będzie mógł zniknąć. I być może dowiedzieć się czegoś więcej.

To było na później. Na razie zbliżył się do miejsca, w którym jakiś czas temu rozegrała się walka i zaczął je dokładnie przeszukiwać, szukając czegokolwiek, co w jakiś sposób mogło łączyć go z przeszłością. O ile faktycznie to on tutaj walczył jakiś czas temu.
 
Sekal jest offline  
Stary 13-03-2012, 17:49   #7
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Mimo późnej pory, łotrzyk zabrał się za badanie domniemanego miejsca zbrodni. Blady blask księżyca przesączający się przez korony drzew pomagał bardzo niewiele, wystarczająco jednak, by David zauważył pewną nieregularność w ściółce za pobliskimi zaroślami. Wyglądało to tak, jakby ktoś tam coś w pośpiechu zakopał, a potem przykrył to przeniesionym z innego miejsca mchem. Zaciekawiony znaleziskiem, od razu zabrał się do kopania. Widać było, iż osoba, która skryła coś pod ziemią, mimo najlepszych chęci nie zrobiła tego zbyt profesjonalnie. Już po chwili łotrzyk natrafił na zakopane przedmioty. Pierwszym z nich była barwiona na ciemny granat skórzana zbroja, pozbawiona jakichkolwiek oznaczeń, za to cała pocięta, przypalona i okrwawiona. Zdecydowanie nie nadawała się już do użytku, drugim przedmiotem zaś, którego David by o mało co nie przeoczył, był połyskujący metalicznie, zdobiony motywami pierścień.


Gdy tylko wziął go do ręki, poczuł się, jakby odzyskał starego przyjaciela. Nie potrafił wytłumaczyć czemu to wie, ale miał pewność, że przedmiot kiedyś należał do niego.

Przy lasku nie znalazł już nic więcej. Jako że i tak miał zamiar zakraść się do pobliskiej wsi, postanowił wykorzystać do tego trwającą nadal noc. Nie przewidział jednak, iż rana i przeżycia ostatnich godzin tak bardzo wyczerpały jego siły. Gdy dotarł do pierwszych zabudowań, już ledwo stał na nogach, miał jednak świadomość, iż nie może odkładać dalszych posunięć na po śnie, wszak pościg przypuszczalnie nadal kręcił się gdzieś po okolicy.

Bez żadnych problemów zakradł się między chaty, ogołacając z wprawą składziki, komórki i przydomowe piwnice. Przy okazji podsłuchał trochę z konwersacji toczących się w chatach okradanych właśnie chłopów. Ci najwyraźniej nie słyszeli o tym, iż czarni zbrojni są w okolicy, bądź z jakichś powodów nie poruszali tego faktu w rozmowach. Gadali o cenach zboża, pogodzie, srogich podatkach i egzekucjach przestępców, których najwyraźniej w tym państwie było bardzo dużo, bo był to jeden z ulubionych tematów. David podchwycił też parę nazw większych miast pojawiających się w rozmowach, próbując wyobrazić sobie na podstawie zasłyszanych wskazówek ich położenie.



Łup zdobył też całkiem pokaźny. Składał się on z:

- Dwóch bochenków chleba i pęta kiełbasy
- Starego, grubego płaszcza i nowej lnianej koszuli
- Igły i nici, jak również czystych kawałków dzianiny na opatrunki
- Oraz około pięciometrowego kawałka liny

Gdy miał już wycofać się ze zdobytymi dobrami zwrócił uwagę na dziwne zachowanie mieszkańców. Ci, chwile po zgaszeniu świateł, wymykali się z domów, gromadząc tłumnie w miejscowej stodole. Już po chwili rozległy się w środku ciche zaśpiewy i modły, które łotrzyk usłyszał tylko dlatego, że postanowił podejść bliżej pod samą drewnianą ścianę.
 
Tadeus jest offline  
Stary 13-03-2012, 19:23   #8
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Łup był całkiem dobry jak na kompletny brak ryzyka, ale widząc taką szansę, jaka się przed nim rozpościerała, byłby głupcem, gdyby z niej nie skorzystał. Zanim jednakże do tego doszło, założył na palec znaleziony pierścień. Intuicja nie mogła go mylić, a jeśli należał do niego, to takie zachowanie nie mogło skończyć się niczym paskudnym.
No dobra, mogło, ale bez ryzyka nie było szans niczego osiągnąć na tym świecie.
Potem, już w wiosce, wykorzystując nikłe światło przesączające się przez okna i szpary w domach, spróbował zszyć swoją ranę, najpierw ją przemywając czystą wodą. Nic innego nie było w jego zasięgu. To także nigdy nie mogło być jego dziedziną, nie znał się na ranach, ale za to w tym przypadku nadrabiał zręcznością. Potem owinął to wszystko czystą dzianiną, będąc gotowym do dalszego działania.

Początkowo chciał tylko przespać się w jakiejś stodole i przed świtem ruszyć dalej, ale dziwaczne zachowanie chłopów dało mu inną szansę. Wybrał największą, wyglądającą na najbogatszą chatę, z której także wyszli ludzie i skierował się ku niej, starannie trzymając się ciemności. Miał zamiar poszukać wszystkiego, co mogło się przydać - nie tylko pieniędzy, ale także broni, worka lub podróżnego plecaka, być może jakichś map, choć bardzo w nie wątpił. Nie czuł z tego powodu wyrzutów sumienia, to też była jakaś wskazówka.
Myśl o zostawieniu im za to wszystko choć kilku srebrników przyszła do jego głowy jako ta ostateczna, gdyby przypadkiem znalazł w środku coś na prawdę wartościowego dla niego. Nie chciał jednakże tracić na to dużo czasu, zamiast tego mając jeszcze ochotę zajrzeć do stajni, zanim tutejsi skończą te swoje modły, czy cokolwiek to było.
 
Sekal jest offline  
Stary 13-03-2012, 23:32   #9
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Czyż złodziejowi mogła nadarzyć się lepsza okazja? Niemal wszystkie domy były wyludnione, gotowe do ograbienia. Trzeba było dokonać jedynie odpowiedniego wyboru. Już wcześniej, gdy robił pierwsze rozeznanie terenu, w oko wpadł mu największy, zadbany dom, należący zapewne do miejscowego sołtysa, bądź jakiegoś bogatszego posiadacza ziemskiego. Właśnie tam postanowił skierować swoje pierwsze kroki. Rezydencja wyglądała iście obiecująco i nawet całkiem przyzwoity zamek tkwiący we frontowych drzwiach niespecjalnie go zniechęcił, starczyło się tylko rozejrzeć, by zauważyć, iż jedno z okien na pierwszym piętrze nie było do końca domknięte - zapewne w powodu letnich upałów. Nie potrzebował nawet liny. Nachodzące na siebie pod skosem, dekoracyjne deski bocznej ściany zapewniły jego dłoniom wystarczający chwyt. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie nieudolnie opatrzona rana, która nagle, w połowie drogi na górę postanowiła się otworzyć, brocząc krwią i przeszywając jego ramię paraliżującym bólem.

Syknął, odpadając jedną ręką od ściany. Dyndał tak przez moment, sapiąc i próbując bezskutecznie zmusić ranną kończynę do pewnego zaciśnięcia się na fakturze ściany. Gdy to się wreszcie cudem udało, zamarł. Nasłuchiwał, próbując dostrzec kogoś, kto mógł go ewentualnie usłyszeć. Gdy i po chwili nikt taki się nie zjawił, podciągnął się resztą sił na parapet, podważył sztyletem okno i zniknął w środku zmazując szmatką krople krwi, które zostawił na okiennej ramie. Miał nadzieję, że nie zostawił jej zbyt dużo na zewnątrz.

Dom od środka wyglądał równie przyzwoicie, co od zewnątrz. Meble były zadbane i sporządzone przez porządnych rzemieślników, gdzieniegdzie na ścianach wisiały ładne, choć raczej tanie obrazy, w kuchni znalazł posrebrzany dzbanek i tego samego typu sztućce. Wszystko ładne i przyzwoite, ale niestety nic wyjątkowego. Gdy myślał już, że będzie musiał zmienić dom, natknął się na coś, co wyglądało jak pokój łowiecki pana domu. Na ścianach dostrzegł liczne trofea - srebrzystego lisa, łosia, jelenia i czegoś co wyglądało na jakąś miejscową ich mieszankę, był tam nawet niedźwiedź, którego reszta spoczywała na podłodze w formie przytulnego (i doskonale tłumiącego kroki) dywanu. Najciekawszym jednak, co łotrzyk ujrzał w tej izbie była spora okuta skrzynia wyposażona w dość masywny zamek. Wiedział (choć nie wiedział skąd), że wypukłe żelazne ornamenty okalające sam zamek mogły kryć sporo niespodzianek. Szkoda, że jedynym narzędziem jakim dysponował był jego nóż i kradziona igła, ewentualnie widelec i inne kuchenne utensylia, po które musiałby się wrócić do drugiego skrzydła budynku.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 14-03-2012 o 00:32.
Tadeus jest offline  
Stary 14-03-2012, 10:45   #10
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Gdy skrzynka się otworzyła, mimowolnie się uśmiechnął. Stare nawyki działały, ale sądząc po tych umiejętnościach, to raczej żołnierze i straż powinni go szukać, a nie jakieś dziwaczne istoty w ciężkich zbrojach. Drewnianą, pokrytą runami tabliczkę odłożył na bok, nie mając zamiaru zabierać czegoś tak nieprzewidywalnego ze sobą. Stanowiła mechanizm rozbrojonej pułapki i łotrzyk był pewien, że nie chce jej mieć w kieszeni. Nie wiedział nawet jak do końca działała, choć umysł podpowiadał mu, że kiedyś takie rzeczy znał doskonale. Inaczej jak mogłoby udać mu się to rozbroić?

Znalezioną w środku skórznię narzucił na siebie, w ten sposób znacznie łatwiej było to nieść, choć nie tracił czasu na przypinanie pasków. W środku był jeszcze krótki łuk, kilka cięciw, marny zapas pięciu strzał i medalion w kształcie łuku, który David także zabrał, na koniec wkładając tabliczkę z runami do środka kufra i zamykając go. Na zewnątrz nie został żaden widoczny ślad rabunku, dokładnie też sprawdził swoją ranę, a głównie to, czy krew nie próbuje kapać na ziemię. Pozostawianie za sobą własnej krwi także nie było tym co lubił, co gorsza, było bardzo niebezpieczne. Nie miał pojęcia dlaczego jego mózg tak właśnie sądził.

Gdy już zbierał się do wyjścia, ludzie zaczęli wyłazić ze stajni, a co gorsza, pojawiła się jakaś cholerna dziewczynka, wchodząc do pomieszczenia, w którym znajdowało się otwarte okno. W pierwszym odruchu chciał podejść do niej od tyłu i dać jej w łeb, uciekając jak najszybciej, ale opanowanie przyszło bardzo szybko. Nie, takich rzeczy mimo wszystko nie robił w poprzednim życiu, nie z dziećmi, nie gdy mógł tego uniknąć. No i to na pewno wszczęłoby alarm, gdyby jednak udało mu się wymknąć po cichu, miał szansę nawet przespać noc - w końcu kto zagląda w środku nocy do kufra z bronią na polowanie.
Rozejrzał się, szybko wybierając inny pokój, z którego okno wychodziło na stronę przeciwną do tej, z której znajdowała się stodoła. Uchylił je i jeszcze raz rozejrzał na zewnątrz. Schodzenie zawsze było łatwiejsze, gdy już się zawisło na rękach, czy w jego przypadku raczej ręce, to można było dalej już zwyczajnie zeskoczyć. O ile podłoże nie było niebezpieczne, ale czy obecnie miał wyjście?

+400 xp
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 14-03-2012 o 11:47.
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172