Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-05-2012, 23:52   #11
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Faktycznie zdawało się że jego zezowate szczęście ponownie uśmiecha się do niego swoją szczerbatą szczęką. Mógł zdzierżyć przegrane w kości, chociaż właśnie topniały jego ostatnie oszczędności, ale kobieta powoli działała na jego nerwy. Nie wiedzieć czemu uczepiła się właśnie jego. Dona powoli zaczęły nachodzić mordercze myśli. Niemalże wyobrażał sobie jak delikatnie krew spływa jej po szyi. Potem naszła go myśl, że tuczne prosiaki miewają mniej słoniny i otrząsnął się z nieco groteskowej wizji. Później nadeszły już całkiem mieszane uczucia.
- Hej, przystojniaku. Może potrzebujesz nieco złota… mam go naprawdę sporo… chcesz? – wyciągnęła mieszek i go otworzyła. W środku było z 30 złotych monet. Szybko go jednak zamknęła i wsunęła pomiędzy swoje przerośnięte piersi. –To sięgnij, jest twój – oblizała drapieżnie usta.
Sakiewka ochroniarza faktycznie świeciła pustkami, nieco zdesperowany skusił się i sięgnął dłonią w kierunku sakiewki.
- Aaaa, najpierw przyjemności, potem zapłata. Poza tym, słonko, strażnicy zajmą się tobą jeśli chcesz to siłą zrobić... chociaż... chętnie skosztowałabym tej siły... - zaczęła się "zalotnie" śmiać.
Don delikatnie wyplątał dłoń z uścisku i przejechał paznokciem od przerośniętych piersi, przez szyję, aż za ucho. Następnie nachylił się nad nią, tak żeby zobaczyła dokładnie kły, dość rzucające się w oczy, kiedy dhampir się uśmiechał i wyszeptał słodko do jej ucha.
- Zapomnij. - Następnie odwrócił się na pięcie i odszedł od stołu zostawiając złoto w kobiecym skarbcu.
- Wrrr... - kobieta dostała ciarek. - Nie myśl, że to koniec przystojniaku. Ja zawsze dostaję to co chcę, z czasem.

Don uśmiechnął się pod nosem. Mogła próbować, chyba faktycznie mógłby zastanowić się nad skosztowaniem jej krwi gdyby naciskała. Stare rodzinne tradycje wcale tak łatwo nie ginęły, czasem zdarzało się że zlizywał krew z ostrza. Jakkolwiek odwrócenie się miało zbawienny skutek, uniknął oślepiającego błysku, który dobiegł zza jego pleców i oszczędził mu chwilowego oślepienia. Odwrócił się zobaczyć co dokładnie się działo. Nie wyglądało to najlepiej. Ktoś chciał oskubać Saula Vancaskerina a przy okazji wszystkich, którzy zapłacili za wstęp, jednocześnie faktycznie idąc z duchem turnieju próbowali oszukiwać. Wyciągnął swój wierny tasak.


- Padnij kto może, ostre przedmioty w użytku - rzucił żeby w miarę oczyścić sobie drogę i ruszył w stronę czarodzieja. Zdawało się że musiałby sobie wyrąbać drogę przez jednego ze zbirów, ale wziął już na to poprawkę. Jego stopy szukały pewnej ścieżki w zbieraninie oślepionych ludzi a jego ostrze drogi do ciała pierwszego z bandytów. Nie był sam, przynajmniej dwóch innych wydawało się działać w kierunku udaremnienia napadu.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 24-05-2012, 09:49   #12
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Variel uśmiechnął się do obsługującej dziewczyny.
Na razie dziękuję kusicielko, może trochę później.

Przechodząc się po sali obserwował z uwagą i zaciekawieniem całą menażerię osobowości. Spostrzegł „olbrzymią damę” której tusza zafascynował maga, jednocześnie jednak zniesmaczyła.
„Ciekawe czy to jej prawdziwy wygląd pomyślał”. Jako, że jednak nie znał wszystkich zasad panujących w tym przybytku. Postanowił na ten czas nie odkrywać swoich kart.

Variel sam nie wiedział co kazało mu zamknąć oczy. Może „szósty zmysł” może doświadczeni nabyte w czas setek godzin spędzonych na przysłuchiwaniu się rozprawom, którym przewodniczył jego ojciec. Niemniej jednak był w stanie zareagować.
W języku magii wywodzącym się ze smoczego zabrzmiał słowa i w kierunku wrogiego czarodzieja pomknął pocisk mocy.
W międzyczasie Variel wyjął rapier ofiarowany przez matkę.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 25-05-2012, 03:05   #13
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
A zatem jego nowy znajomy był kapłanem Asmodeusa. Zagrak nie przypominał sobie żadnych zatargów między wyznawcami tego diabolicznego bóstwa a rasą krasnoludów, zatem był gotów na razie to zaakceptować; wszak sprawy ludzi rzadko kiedy się go tyczyły. Postanowił jednak w późniejszej chwili przyjrzeć się bliżej temu kultowi, jak i innym, aby w przyszłości nie mieć żadnych wątpliwości w kontaktach z ich wyznawcami.

Baltazar, człowiek, z którym rozmawiał, wskazał na toalety, a Drugnarson podążył oczami za jego gestem, nie widząc jednak niczego szczególnego, być może z powodu wysokiego gracza, który mu zasłaniał widok. Miał zapytać o to Hoona, lecz gdy tylko się odwrócił, dostrzegł, iż kapłan zasłania oczy. Kierowany instynktem, krasnolud także zacisnął powieki — i w samą porę, aby ustrzec się oślepiającego błysku.

A to dopiero — jakieś ludziska próbują skraść skarb demona. Czy tam diabła, wszystko jedno. Zagrak nie lubił złodziei, toteż nie zamierzał biernie się przyglądać albo co gorsza kulić w strachu na ziemi, tak jak większość przybyłych tu tchórzy. Krasnolud zeskoczył ze stołka i wyciągnął swój topór bojowy, Pierwszą Krew. Broń ta została wykuta przez jego ojca, Drugnara, i skosztowała posoki pierwszego zabitego przez niego wroga. Zagrak także dokonał przy jej pomocy dziewiczego zabójstwa podczas najazdu jednego dzikszego czy głupszego wodza orków. Co więcej, Zagrak, który otrzymał topór oficjalnie, gdy opuścił twierdzę Janderhoff, był pierworodnym synem — pierwszą krwią z krwi. Jak więc widać, imię tego oręża miało wielorakie znaczenia, co było oczywiście zupełnie nieistotne w obecnej sytuacji. Zagrak chciał tylko przełożyć nim komuś przez łeb.

Hoon wykroczył naprzód i użył zaklęcia — mądry ruch, ale sprawił, że uwaga bandytów skupiła się na nim. Drugnarson znał go tylko przez minutę albo dwie, ale stali po tej samej stronie, a krasnoludy zawsze wspierają towarzyszy broni; tym się zresztą różnią od tej młodej i często dzikiej rasy, jaką są ludzie. Gdy tylko zatem miał pewny chwyt na tarczy, Zagrak ruszył, by bronić Asmodeanina.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 27-05-2012, 21:15   #14
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Azakiir uznawał tutejszą ludność za dzikusów, nie wartych uwagi i czci. Sytuacja w kasynie bynajmniej więc go nie zdziwiła, a wręcz nawet może i nieco ucieszyła? Mógł przecież teraz pokazać im gdzie jest ich miejsce! Na swój cel wybrał kobietę, która była w spółce ze złodziejami. Wyglądała na kogoś ważnego, więc jej obezwładnienie mogło mocno obniżyć morale wroga. Fakt, że sala była przepełniona gośćmi kasyna i że rozprysk bomby prawdopodobnie dosięgnie i ich – nie miał najwidoczniej znaczenia dla alchemika.


Bomba dosięgnęła swojego celu i wybuchła płynnym ogniem, który osiadł się na kobiecie i gościach dookoła. Po Sali rozeszły się krzyki bólu i paniki.

- Chcą nas spalić! Chcą spalić całe kasyno! – zaczęło krzyczeć parę ludzi i ci którzy do tej pory leżeli posłusznie na ziemi nagle wstali. W panice zaczęli biec do głównych drzwi wejściowych. Kobieta wmieszała się w tłum, co nie było zbyt trudne bo sama wpadła w panikę …

Tłum ludzi tratował tych, którzy leżeli, a ci którzy stali byli siłą ciągnięci w stronę drzwi. Don z trudem przedostał się do bandyty, który stał mu na drodze do czarodzieja. I choć wojownik zdołał zachować równowagę – bandyta miał mniej szczęścia. Tłum ludzi przewrócił bandytę i stratował zanim wojownik miał szansę cokolwiek mu zrobić. Nieprzytomny, bandyta leżał poobijany na podłodze. Drugi bandyta obok miał więcej samozaparcia i nie dał się stratować tłumowi. Don postanowił więc na nim skupić swoją uwagę – niestety w tłumie ciężko było machać mieczem, aby kogoś nie zranić i atak został z łatwością sparowany mieczem bandyty.

Niezadowolona mina dziewczyny wciąż widniała przed oczami elfowi. Pomyśleć, że jeszcze chwilę temu było tu tak „spokojnie”. Nie tracąc jednak czasu na zbytnie rozmyślania, magus posłał magiczny pocisk fioletowej energii w stronę czarodzieja. Był to wyjątkowo dobry wybór na tę sytuację. Pocisk manewrował z niezwykłą precyzją pomiędzy tłumem. Fioletowa energia rozbłysła ze sporym impetem na brzuchu czarodzieja. Ten zgiął się w pół i wypowiedział parę przekleństw, które zniknęły w krzykach spanikowanego tłumu. Elf widząc, że tłum zaczyna zachowywać się coraz bardziej agresywnie przybrał postawę defensywną, z uniesionym rapierem – dzięki temu uniknął stratowania.

Podobnie jak przy alchemiku, jeden z bandytów został stratowany – drugi jednak ostał się. Strażnicy też mieli problemy, skupili teraz całą swoją uwagę na przeżyciu i uspokojeniu tłumu – ze średnim skutkiem. Ocalały bandyta, nadzwyczaj posłusznie, ruszył w stronę Baltazara, ale drogę zagrodził mu krasnolud. Topór tych rozmiarów nie był łatwą bronią w użyciu w takim tłumie, jednak krasnolud nadzwyczaj precyzyjnie się nim posługiwał – tnąc prosto po boku bandyty. Mężczyzna został bardzo mocno ranny, chwycił się za bok i nie był już wstanie powstrzymać tłumu, który go pochwycił w szale i stratował.

Jeden krasnolud mógł powstrzymać jednego napastnika – ale nie spanikowany tłum gości. Baltazar był całkiem silny jak na kapłana, ale ciężko to porównać z siłą tłumu. Najpierw został pochwycony siłą naporu w stronę drzwi, ale już kawałek dalej, nie mogąc utrzymać równowagi, przewrócił się. Starał się ochronić swoje ciało jak tylko mógł i trzeba przyznać, że miał szczęście, że znajdował się przy jednym z krańców sali, bo dzięki temu niezbyt wielu gości go podeptało.

Czarodziej nie miał zbyt wielu problemów ze strony tłumu – większość mimo wszystko starał się go unikać po pokazie fajerwerków jeszcze chwilę temu. Na początku chciał zająć się kapłanem, ale teraz swój gniew skierował na elfim magusie. Jakby ironicznie, posłał w stronę Variela taki sam pocisk energii jaki elf mu zafundował.

Reszta strażników i bandytów była zajęta swoimi problemami, część uciekło – część walczyło o przetrwanie. Wkrótce jednak większość gości opuściła główną halę i zatrzymała się na drzwiach, które dosłownie pękały w szwach. Nie były one przystosowane do obsłużenia takiej ilości ludzi na raz, więc ludzie zaklinowali się wewnątrz, starając się wydostać przed innymi, ciągnąc ich w tłu, drapiąc i przepychając – sprawiając, że tylko parę osób zdołało wyjść.

W głównej hali został tylko czarodziej i śmiałkowie, którzy rzucili mu wyzwanie. Strażnicy starali się uspokoić tłum przy drzwiach, a bandyci albo zniknęli albo leżeli nieprzytomni. Widząc to, czarodziej przegryzł gniewnie wargi i skupił swoją uwagę na impie w klatce, który przez cały czas wyklinał i uderzał o drzwi klatki, próbując się wydostać. Złodziej miał już sięgnąć po coś w swojej kieszeni, ale zrezygnował.

Zamiast tego wyszeptał słowa zaklęcia, które sprawiło że podłogę przy alchemiku i wojowniku pokryła śliska substancja utrudniająca ruch. Sam natomiast ruszył biegiem, bo zaklęcie Baltazara przestało działać, w stronę łazienki, prawdopodobnie aby uciec.
 
Qumi jest offline  
Stary 07-06-2012, 21:01   #15
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Don nie przewidział ognistej bomby, efekty paniki były dużo łatwiejsze do przewidzenia. Miał szczęście że ciągle stał na nogach i był w jednym kawałku. Złodziej, którego miał zamiar poszatkować całkowicie go rozczarował i padł pod naporem tłumu. Drugi prysnął, co było zmyślnym posunięciem przy tym obrocie spraw. Był jeden znacząco pozytywny aspekt całej sprawy. Tłusty babsztyl gdzieś zniknął z pola widzenia, dhampir nie wnikał czy uciekła, czy ktoś ją stratował.

Wojownik widząc lekko połyskującą powierzchnię jaką miał teraz pod stopami, nie czekał aż się poślizgnie, sam położył się szybko i przeturlał w stronę uciekającego maga. Gdyby tylko udało mu się go częściowo dogonić, miał szansę go obezwładnić lub ubić. Zostawianie przy życiu maga, któremu się pokrzyżowało plany, nie było zbytnio przedłużającym życie posunięciem. Zaraz po tym jak udało mu się przebyć zaklętą powierzchnię, wstał, już w biegu przełożył miecz do wolnej ręki i wyciągnął sztylet. Gdyby mag próbował czegoś głupiego, zawsze mógł próbować go wyeliminować rzuconym sztyletem.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 08-06-2012, 14:47   #16
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Azak podrapał się po brodzie ... Spalenie tego nędznego przybytku tylko sprawiłoby, że miasto stałoby się mniej brzydkie, ale coś mu się kołatało mu się w głowie, że jak spali cały lokal to nie dostanie pracy. Potem ten magik uliczny rzucił czar i wszystko pokryło się śliska mazią. Chwycił tym razem swój ciało zmieniacz i wypił go. cytrynowo orzechowy smak rozszedł mu się w ustach. Był dumny z tej receptury i cieszył się z powodu jej opracowania. Przy okazji eliksir zwiększał siłę i sprawiał, że świat stawał się prosty. Chwycił sztylet i ruszył w pogoń za magiem.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 11-06-2012, 19:17   #17
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Zagrak obejrzał się w stronę Baltazara, którego nie udało mu się całkiem ochronić — kapłan Asmodeusa leżał nieco dalej, gdzie porwał go tłum, i trzymał się za swój bok. Krasnolud najpierw miał do niego podejść i pomóc mu się pozbierać, ale potem spojrzał na uciekającego czarodzieja i nie miał już wątpliwości, co powinien czynić — ruszył pędem w stronę łazienki, chcąc odciąć złodziejowi drogę ucieczki.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 14-06-2012, 20:29   #18
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Variel ruszył za magiem.
- Stój bandyto!
Nie czekając na jego reakcje, cisnął sztyletem w uciekającego maga.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 16-06-2012, 12:15   #19
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Kapłan jęknął boleśnie powstając powoli z ziemi. Był zdecydowanie za stary na tego typu chaotyczne bójki, szczególnie jeśli to on stawał się podczas nich ofiarą. Początkowo chciał wykorzystać modlitwę, by zaleczyć obtłuczenia w swoim ciele, stwierdził jednak, iż za jakiś czas może mu się to bardziej przydać. Zerknął bezradnie na lśniącą magiczną materię odgradzającą go od uciekającego czarodzieja.

Nie było sensu go ścigać. Wszak Baltazarowi zależało jedynie na zyskaniu sojusznika we właścicielu lokalu, a to już zrobił uniemożliwiając kradzież. Z drugiej strony nie przewidział, że jeden z gości w przypływie destrukcyjnego heroizmu postanowi puścić cały przybytek z dymem niwecząc jego plan.

Rozejrzał się za jakimś zbiornikiem z płynem, którym mógłby zagasić zagrażające przybytkowi płomienie.
 
Tadeus jest offline  
Stary 17-06-2012, 21:35   #20
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Don miał niezły plan. Przeturlanie po magicznym smarze rzeczywiście sprawiło, że uniknął przewrotek i tego typu problemów, jednak smar… jest śliski. Niby podstawowa wiedza, ale w chwili gdy adrenalina uderza do głowy łatwo zapomnieć o takich szczegółach. Smar oblepił ubranie i odsłoniętą skórę dhampira. Impet z jakim turlał się Don został wzmocniony przez śliski smar – w taki sposób, że nawet kiedy wojownik przestał się turlać to dalej ślizgał się po podłodze – jak na zjeżdżalni wodnej z wypolerowanego drewna.

Wojownik ślizgając się nie mógł wyhamować przed ścianą – jedyne co mógł zrobić to wystawić ugięte nogi w stronę ściany, żeby wyhamować.

Zagrak nie miał co prawda planu jak Don, ale był równie zmotywowany… i choć krasnoludy słyną ze swojego zmysłu równowagi to gdy tylko stopy kapłana wylądowały na śliskiej powierzchni podłogi… cóż, upadek był głośny i niezbyt przyjemny.

Więcej szczęścia mieli Variel i Azakiir.

Choć wiele pół-elfów w Riddleport – elfy są tu rzadkością. Z tego powodu stały się niejako legendą – ich gracja, elegancja, arogancja i potęga – przynajmniej dwiema tymi cechami wykazał się dziś Variel. Mówi się, że elfy łączą sztukę z magią i walką, że śpiewem potrafią palić miasta, a w pełnym gracji tańcu wpadają w zabójczy trans. Variel przebiegł przez śliską podłogę właśnie tańcząc.

Skacząc z miejsca na miejsce, elf obracał się na palcach nogi – robiąc pełny obrót i w ten sposób unikając skierowania siły rozpędu tylko w jedną stronę. Uniesiony sztylet w ręce robił spirale i kręgi dookoła ciała elfa – pomagając mu w zachowaniu równowagi.

Azakiir wybrał… inny sposób. Mięśnie alchemika niemal natychmiast powiększyły swoją objętość po wypiciu tajemniczej substancji. Również twarz mężczyzny uległa zmianie – stała się bardziej dzika, rysy wyostrzyły się – nawet włosy mu urosły i przyciemniały. Jednak najbardziej było widać zmianę po brwiach – zrobiły się krzaczaste i połączone nadając alchemikowi wygląd troglodyty.

Zamiast gracji, Azakiir wykazał się siłą. Każdy krok odbijał się echem w sali, prawie łamiąc posadzkę. Smar po prostu wypływał spod stóp alchemika, wyrzucony ciśnieniem i siłą uderzenia.

Variel doskoczył do maga z uniesiony sztyletem, Azakiir mógłby nawet obyć się bez sztyletu, który wyglądał nieco żałośnie w jego wielkich, umięśnionych dłoniach.

Mag był lekko… zszokowany, spojrzał za siebie na drzwi do łazienki, potem przed siebie na elfa i troglodytę. Westchnął, upadł na kolana i uderzył pięścią o ziemię.

-Kuuuuuuuu***************** – krzyknął jeszcze parę razy. Odrzucił swój sztylet i zwoje na bok.

- Poddaję się wy kurwisze. – splunął na bok. – Poddaję się! Słyszycie wy niby bohaterowie od siedmiu boleści! Gratulacje, mama będzie na pewno z was dumna!

Balthazar tymczasem rozejrzał się za jakimś źródłem wody, aby ugasić płomienie. Tak naprawdę to nie było ich zbyt wiele. Ogień alchemika jedynie wybuchnął – płomieni było niewiele. Parę języczków paliło się na osmolonej podłodze, ale malały z każdą chwilą. Profilaktycznie jednak, kapłan chwycił kubeł z lodem z baru i wylał go na płomienie, które żałośnie zgasły.

Ludzie przy wyjściu, tymczasem, już niemal całkowicie wyszli z budynki i ustawili się wokół kasyna. Wielu krzyczało obelgi skierowane w Saula, inni byli po prostu przerażeni i szukali swoich bliskich wśród tłumu.

Saul natomiast dopiero teraz wbiegł do głównej sali. Rozejrzał się dookoła, przeklął. Otwieranie i zamykanie sejfu było w specjalnym pomieszczeniu gdzie nie dochodziły niemal żadne dźwięki, a sama procedura zajmowała sporo czasu.

- Co tu się dzieje?! Gdzie są klienci? Kim wy jesteście? Gdzie ochrona? Do do kur** nędzy się tu dzieje?! – wykrzyknął.
 
Qumi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172