Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-06-2012, 20:10   #21
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Nie miał zbyt dużo do roboty. I dobrze, potłuczone kości nadal dawały mu się we znaki. Z satysfakcją zauważył, że innym ochotniczym obrońcom kasyna udało się pochwycić spowolnionego przez niego maga. Pozostało już tylko jakoś mądrze wykorzystać sytuacje dla własnych korzyści. Przeszedł się wśród nielicznych nieszczęśników, potratowanych przez tłum w czasie paniki. Było tam kilku bandytów i innych przypadkowych gości. Wyszukał najzamożniej wyglądającego z nich i położył dłoń na jego czole, pozwalając by energia, którą obdarzył kapłana jego patron przeniknęła do pokiereszowanego ciała.
- Asmodeusowi niech będą dzięki, będziesz żyć! - uśmiechnął się lekko, podnosząc delikatnie głowę ofiary, tak by ta zapamiętała jego twarz. Sojusznik o zasobnej kiesie zawsze mógł się przydać.

Skinął jeszcze krasnoludowi w podzięce, wszak ten odważnie starał się odgrodzić od niego rozpędzoną hołotę, i skierował się w kierunku właściciela lokalu. Przy okazji zerknął również na innych barwnych oryginałów, którzy przyczynili się do tego zaszczytnego, choć trochę chaotycznego, zwycięstwa.
- Ktoś pozazdrościł ci twego majątku, gospodarzu. - odrzekł wskazując pobojowisko wokół. - Grupka bandytów próbowała cię okraść, bohaterskiej postawie obecnych tu gości zawdzięczasz jednak, iż doszło jedynie do powierzchownych uszkodzeń, bez bezpośredniej szkody dla twojego skarbca, a nikczemnicy zostali przepędzeni, tudzież, po części - wskazał na pochwyconego maga. - Złapani.
Podkuśtykał trochę teatralnie do najbliższego stołu, opierając się o niego, by odciążyć potłuczoną nogę. Chciał by było widać, że obrażenia odniósł właśnie w boju o majątek właściciela kasyna.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 18-06-2012 o 20:12.
Tadeus jest offline  
Stary 18-06-2012, 21:35   #22
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Plan Dona wypalił, chociaż nie do końca tak jak się tego spodziewał, na szczęście nogi zamortyzowały uderzenie i nie rąbnął w ścianę z pełnym impetem. Potrzebował teraz kąpieli i prania, o ile maź nie miała zamiaru zniknąć sama z siebie za jakiś czas. W czasie kiedy dhampir się zbierał na równe nogi, reszta zdążyła już dogonić maga i doprowadzić go do załamania nerwowego. Tasak powędrował do pochwy a wojownik stanął na kawałku stabilnej podłogi. Przynajmniej podeszwy butów nie były oblepione.

Saul wrócił w końcu do głównej części lokalu, jedynie po to, żeby się przekonać do jakiej katastrofy potrafi doprowadzić spuszczenie z oka choćby na krótki moment tego typu przyjęcia. Najwyraźniej upadek Złotego Goblina miał swoje powody nie tylko w kiepskim zarządzaniu, a przynajmniej tak się zdawało na tą chwilę. Kapłan, jak się okazało Asmodeusza, nad tym jakie cele mu przyświecały przy ruszeniu przeciwko złodziejom mógł się zastanowić później, ale sprawa zaczynała mu nieco bardziej śmierdzieć. Poczekał aż Balthazar skończy swój ślinotok i wtrącił swoje trzy grosze.
- Musisz się postarać o lepszą ochronę, co do bandytów, to nie lubię jak mi ktoś wywija czymś ostrym przed oczyma, na podłodze jest jeszcze paru jego koleżków, kilku innych zwiało. - wojownik wyciągnął z kieszeni chusteczkę i zaczął się metodycznie wycierać. Oczyma za to rozglądał się za jakimś nieruszonym i nie rozlanym w rozgardiaszu drinkiem.
- A ty... - zwrócił się do maga - jeśli raz jeszcze wspomnisz o mojej matce i bohaterach, to wyrwę ci jaja i nimi nakarmię, na dobry początek. - nawet ghuletka nie mogła znaleźć trafniejszego połączenia obelg działających na dhampira.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 20-06-2012, 15:29   #23
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Tacy z nich ochroniarze jak z mojej dupy — rzucił Zagrak gdzieś z tyłu. — Właściwie to może i gorsi.

Krasnolud próbował pozbierać się z podłogi, lecz za każdym razem znowu się wywalał i tylko jeszcze bardziej oblepiał się śliską mazią. Sytuacja była upokarzająca, lecz kapłan zacisnął zęby i kontynuował, aż w końcu udało mu się stanąć na nogi. Ostrożnie, starając się zachować równowagę, zbliżył się do grupki ludzi, którzy walczyli z rabusiami.

Trza go wypytać — rzekł, wskazując na maga — dowiedzieć się, kto ich najął i tak dalej; potem zabić.

Rozejrzał się, spoglądając na spustoszenie w kasynie i stratowanych ludzi leżących w pobliżu wyjścia. Drugnarson nie miał litości dla złodzieja. Jeśli ktoś przez swoją chciwość powoduje innym ból, sam także powinien cierpieć — rozumował; oko za oko.

Ja pójdę pomóc rannym — stwierdził. — Zawołajcie mnie, jak już skończycie przesłuchanie.

Następnie krasnal odwrócił się i zrobił parę kroków w stronę wyjścia, po czym nagle zatrzymał się i zawrócił.
A tak — powiedział — bym był zapomniał. Ty, jak ci tam… Saud. Znasz może Lugariusa? Słyszałeś o nim? Lugarius, kapitan statku? Pirat...
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 20-06-2012 o 15:32.
Yzurmir jest offline  
Stary 21-06-2012, 09:07   #24
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Azak wyprostował się dumnie i mimo pokracznego wyglądu zaczął tyradę
- I znowu dzięki inteligencji i potędze umiłowanego sługi Padyszacha imperatora, niech jego imię rozebrzmieje ponad firmamentem i sprawi, że bogowie zapłaczą złotymi łzami, zło i występek zostały powstrzymane a karczma uratowana. W istocie, gdyby nie ja Wielki I Wspaniały Azak i moi pomocnicy karczma została by unicestwiona - Potem zwrócił się do Maga
- W moim kraju już zaczynano by wyrywać ci paznokci, ale w tym zdegenerowanym kraju nie praktykuje się oświeconej sprawiedliwości, ale jeśli prymitywny magicu nie wyjawisz, jakim mrocznym siłom służyłeś, inaczej twe oka plugawe olejem gorącym zostaną zalane
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 25-06-2012, 22:13   #25
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Bogacz spojrzał szeroko otwartymi oczami, pełnymi strachu i roztrzęsienia.

- Będę żył… czy ja… umierałem… – mężczyzna momentalnie pobladł.

Powoli zaczął wstawać, otrzepał swój szmaragdowy kubrak wyszywany srebrną nicią i rozejrzał się dookoła, starając zrozumieć i przypomnieć sobie co zaszło. Przyjrzał się swoim dłoniom, nogom, brzuchowi, pomacał głowę i spojrzał na tyłek. Wszystko było na miejscu. Rozejrzał się po innych ludziach. Wszyscy byli poobijani, ale nikt nie wyglądał na martwego. Zwęził nieco oczy ponownie spoglądając na kapłana. Odzyskał kolor skóry.

- Tak, na to wygląda… dziękuję za pomoc…proszę – mężczyzna wyciągnął złotą monetę i położył na dłoni Balthazara. – Za fatygę. Proszę też mnie odwiedzić w moim sklepie – „Niezwykłości Findelina” w Zawietrzu. Do widzenia. – pochylił lekko głowę, obrócił się i ruszył do wyjścia.

Saul w międzyczasie zaczął wypytywać ochronę co zaszło –ta jednak nie chętnie odpowiadała. Wtedy właśnie wy podeszliście do niego. Właściciel kasyna uważnie słuchał każdego z was, z wyjątkiem Variela, który najwidoczniej uznał, że wszystko zostało już powiedziane.

- Dziękuję. – skwitował opowieści Balthazara, Azakiira, Zagraka i Dona, oraz ciszę elfa.

Mag bandyta siedział już cicho, zdawał się całkowicie odciąć od świata, schować wewnątrz swoich fantazji, bo w żaden sposób nie reagował co się do niego mówiło ani co się z nim robiło.

- Zabierzcie go i jego towarzyszy i zamknijcie w którymś z pokoi. Zwiążcie i zakneblujcie. Zostawcie straż wewnątrz pokoju, potem się z nimi uporamy. – spojrzał wzrokiem pełnym gniewu i złości na bandytów. Zacisnął pięść, ale wziął głęboki oddech i uspokoił się.

- Proszę, poczekajcie tu na mnie przyjaciele. Możecie napić się czegokolwiek z baru – na mój koszt. Zaraz wracam.

Saul wziął kolejny głęboki oddech, uśmiechnął się promiennie i ruszył w stronę drzwi do wyjścia, gdzie przed kasynem zebrali się wszyscy goście. Spod baru nie było słuchać wiele, ale po głosie Saula wiadomo było, że daje niezłe przedstawienie. Usłyszeliście wyrywki zdań, że bardzo przeprasza, że wzmocni ochronę – między innymi o bohaterów dzisiejszego dnia – oraz że dam gościom 110% wartości swoich żetonów – dzięki czemu buczenia i krzyki ucichły, zastąpione przez klaskanie i gwizdy radości.

Po chwili Saul wrócił, czoło miał całe spocone, ale wyglądał na zadowolonego.

- Dziękuję wam raz jeszcze. – zaczął. - Byliście nieodzowną pomocą w zatrzymaniu napadu na moje kasyno. Bardzo wam dziękuję, z całego serca. – dodał.

- Mam dla was propozycję, wiem to śmiałe od was o to prosić, ale dam wam 150% wartości żetonów oraz pracę… zarówno normalną tutaj w kasynie jak i dodatkową… po godzinach, że tak powiem. Ze względu na moje stare życie… mam wielu wrogów, ale o tym później – jeśli się zgodzicie. Mogę wam zapewnić pensję 10 sztuk złota na tydzień, miejsce do spania, wyżywienie, a może i więcej jeśli będzie się nam powodziło. Być może dowiem się czegoś też o tym mężczyźnie, którego pan szuka, panie krasnoludzie. – rzucił.
 
Qumi jest offline  
Stary 26-06-2012, 10:47   #26
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Nie wyglądało to najgorzej, krótka interwencja i chwila taplania się w magicznym smarze od razu zaowocowała drinkiem na koszt lokalu. Gdy tylko Saul ruszył uspokajać gości zgromadzonych przed Goblinem, Don poszedł po swój kufelek. Zawartość nie była aż tak popularnym drinkiem, zwykle podawano go też w mniejszych naczyniach, ale nie przejmował się zbytnio, brandy jabłkowa rozcieńczana miodem syconym była przyjemna, ale mocna, do tego dochodził kac morderca. Dhampir wrócił spokojnym krokiem do grupki, czekając na powrót gospodarza. Rozejrzał się po spustoszeniach wywołanych atakiem i ich akcją. Nie wyglądało to najgorzej, może goście uciekli, ale żaden nie ucierpiał poważnie, zdobienia można było spokojnie naprawić, piekielny pomiot nie uciekł z klatki. Na dodatek można było powiedzieć że dla wielu będzie to niezapomniana noc, a do kasyna przychodziło się nie tylko ze względu na szansę wygranej ale i emocje. Tego ostatniego mieli pod dostatkiem.

Refleksje nad łykami z kufelka przerwał powrót właściciela Goblina. Jego propozycja była co najmniej interesująca. W porównaniu do tego co dostawał w Zdechłym Szczurze do tej pory, można by powiedzieć że była to okazja jego życia. Decyzja nie była ciężka.
- Wchodzę w to, Zdechły Szczur będzie musiał sobie poszukać innego ochroniarza na moje miejsce. - podniósł kufelek w niemym toaście i pociągnął solidny łyk i uśmiechnął się szeroko. Zapowiadało się ciekawie, całkiem tak jak przeczuwał, fortuna się nieco odwróciła dzisiejszego wieczora.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 28-06-2012, 11:10   #27
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Zagrak obejrzał paru sponiewieranych gości, ale żaden z nich nie zdawał się mieć urazów poważniejszych od paru siniaków i stłuczeń. Gdy skończywszy szybkie badanie, chciał przejść do kolejnej osoby, zauważył, że wszyscy pozostali już się sami jakoś pozbierali. Chyba nie była tutaj potrzebna jego pomoc, zatem wrócił do reszty obrońców kasyna.

Głupio zrobił, że zamknął tego czarownika — mruknął, nalewając sobie kufel piwa z beczki. — To jest cholerny magik, istnieje szansa, że tymi swoimi sztuczkami da radę uciec. Powinniśmy go przesłuchać na miejscu.

Krasnolud wdrapał się na wysoki stołek przy barze i wskazał swoim trunkiem na pozostałych.
Dobrze nam poszło, szkoda by to było zmarnować. Oho, wraca Saud.

Gdy właściciel "Goblina" przedstawił im propozycję, Zagrak zastanawiał się przez chwilkę. Nie pomyślał jak dotąd, szczerze mówiąc, o czymś takim jak praca, ale faktycznie może to mu się przydać. Zanim znajdzie Lugariusa może minąć trochę czasu i jakieś koszty będą, a zapłata, jak też oferowany wikt, wydawała się godziwa i powinna go utrzymać przez ten czas. Pracodawca, który z pewnością posiadał kontakty, oraz miejsce pracy w tłocznym, ludnym miejscu to dodatkowe, ale znaczne korzyści dla jego misji. Tak więc rozważywszy to wszystko Drugnarson nie zastanawiał się już dłużej.

Stoi. Masz mój topór, gospodarzu — stwierdził i uchylił łyk piwa.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 29-06-2012, 20:12   #28
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Azak chwycił najdroższy z alkoholi i spróbował łyk
- Smakuje trochę jak kwasior jaki dajemy krową, aby nie piły wody, ale się poświęcę - rzekł i wypił pół butelki. Na propozycję właściciela przybytku rzekł.
- Choć w normalnych warunkach, tysiąc monet, byłoby mało za godzinę pracy kogoś tak wspaniałego jak ja, ale w tych okolicznościach, jestem w stanie zaakceptować waszą ofertę.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 08-07-2012, 21:00   #29
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Elf i kapłan Asmodeusza przytaknęli tylko głową na znak zgody. Saul szeroko uśmiechnął się i klasnął dłońmi.

-Wspaniale! Wiedziałem, że się dogadamy! – odparł uradowany. Odchrząknął i na jego twarzy znowu pojawiła się poważna mina.

- Wracając jednak do tego zajścia… – westchnął – Myślę, że to zlecenie Clegga Zinchera… jednego z magnatów kryminalnych w mieście… on i ja mamy wspólną historię…Saul pstryknął palcem a barman przygotował mu jego ulubionego drinka – martini z lodem. Przez chwilę właściciel kasyna wyglądał na dużo starszego, na dużo bardziej zmęczonego. Spojrzał w górę, uśmiechnął ironicznie się do siebie lub czegoś co tam zauważył i kontynuował.

- Od czego by tu zacząć… widzicie – wasz skromny i poczciwy gospodarz kiedyś… dawno temu… zboczył nieco ze ścieżki. Riddleport to właśnie robi z ludźmi – nie można żyć uczciwie. A ja byłem wyjątkowo nieuczciwą osobą. Tak jak Zincher, byłem jednym z magnatów kryminalnych. Jednym z największych i najpotężniejszych. Osiągnąłem niemal szczyt dzięki swoim machinacjom, zdradom i oszustwom. Niemal… – kolejny raz westchnął, ciężko jednak było określić czy żałuje że mu się nie udało czy że próbował.

- Nie zauważyłem wtedy wielu rzeczy… przede wszystkim tego co się działo z moją rodziną. Tego jak bardzo się od siebie oddaliliśmy, jak moje życie ich zmieniło. Mój syn… Orik… nie wiedziałem że było z nim aż tak źle… Wplątał się z pewien skandal… do cholery! Sam go wywołał! I to nie byle jaki!Saul uderzył pięścią w ladę.

- Ten dureń, ten…. On zabił prostytutkę, która odmówiła mu usług… i jej kochanka – alchemika Falka. Takie rzeczy się zdarzają w Riddleport oczywiście. Nie zrozumcie mnie źle – zostałby ukarany, już ja bym o to zadbał, ale zabił on niewłaściwe osoby… Falk był bratem Clegga Zinchera, potężnego magnata kryminalnego. Zincher był bardzo wpływowy i wkrótce zwrócił Nadrządcę i innych magnatów przeciwko mnie! Mój durny syn uciekł z miasta i słuch po nim zaginął… próbowałem znaleźć pomoc u mojego drugiego syna, ale Varik wiedział jaka ze mnie była szumowina i opuścił Riddleport. Został członkiem Straży Korvosanu. – kieliszek martini Saula był już pusty. Barman niezwłocznie podszedł i nalał kolejną porcę.

- Próbował uciec… wiem, jestem tchórzem, ale nie chciałem aby moja biedna żona cierpiała z mojego powodu! Jednak Zincher… on… on… – mężczyźnie załamał się głos. Wziął swój kieliszek i jednym haustem wypił całą zawartość.

- Wybaczcie, ale pewne historie nie można na trzeźwo opowiadać… on, Zincher, podpalił mój dom gdzie spaliła się żywcem moja biedna żona… potem zwalił winę na mnie…. na mnie! Rozumiecie! Że to ja zabiłem własną żonę aby uciec! Nadrządca gdy się dowiedział kazał mnie stracić, ale „słodki” Zincher poprosił o mniejszą karę. Chciał abym żył, abym cierpiał w ubóstwie… wytykany przez innych jako zabójca własnej żony… – na chwilę w kasynie zapadła całkowita cisza… przerwał ją barman dolewając martini.

- W każdym razie… od tego momentu postanowiłem nie zejść już więcej na złą ścieżkę. Chcę prowadzić uczciwy i legalny biznes. Pokazać temu miastu, że nie trzeba być tak skorumpowanym jak ja byłem żeby coś osiągnąć! Jednak jak widzicie – same prawe słowa nie wystarczą. Potrzebuję ochrony, ludzi do specjalnych zadań – was. Oprócz normalnej pracy od czasu do czasu może zdarzyć się potrzeba zrobienia czegoś ekstra… a teraz wybaczcie… ta historia bardzo mnie zmęczyła. – odsunął pełny kieliszek martini i ruszył do drzwi prowadzących na piętro.

- Larur, mój menadżer kasyna, pokaże wam pokoje i powie co trzeba zrobić. – wskazał na krasnoluda stojącego nieopodal, krzyczącego na ochroniarzy i obsługę aby sprzątali szybciej i lepiej.

Choć wkurzony, Larur okazał się być całkiem sympatyczną osobą. Chętnie opowiadał na większość pytań, pokazał wam pokoje i oprowadził po kasynie. Dał wam też listę możliwych prac do wykonania w kasynie podczas godzin otwarcia.

~*~

Choć wczorajszy dzień okazał się klapą w Złotym Goblinie, dzisiaj do kasyna przybyły po raz kolejny tłumy. Nie było dziś zaplanowanego żadnego specjalnego wydarzenia, ale wielu chciało zobaczyć miejsce wczorajszej rozróby, napadu i pseudo-pożaru. Jak i również tych, którzy powstrzymali rabusiów.

Schodzący się goście co rusz pokazywali palcami na wczorajszych bohaterów, szeptając coś pod nosem. Atmosfera była, tak jak wczoraj, dość huczna. Skąpo ubrane kelnerki w stroje sukubów przechadzały się pomiędzy stołami, krupierzy tasowali karty bądź kręcili ruletką. Ludzie pili i bawili się… niestety co poniektórzy trochę więcej pili.

Czworo mężczyzn przy stole do Ghulletki zaczynało być nieznośnymi. Zaczepiali i obmacywali kelnerki, które z trudem uwalniały się z uścisków mężczyzn. Wyzywali się niemal gorzej niż głowa na stole, krzyczeli na krupiera że oszukuje. Słowem byli zapowiedzią kłopotów.

Choć po wczorajszej nocy Saul kazał zatrudnić 10 dodatkowych ochroniarzy to dziś jeszcze nie udało się znaleźć wszystkich a ci wczorajsi byli na tyle mocno potłuczeni, że nie mogli dzisiaj przyjść. Z tego powodu dziś wyjątkowo to wy zostaliście poproszeni aby w szczególności zadbać o bezpieczeństwo lokalu.
 
Qumi jest offline  
Stary 09-07-2012, 20:15   #30
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Wśród gości była też gruba zamożna kobieta, która próbowała uwieść Dona. Na razie jednak przyglądała się mu z daleka.
 
Qumi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172