Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-09-2012, 16:15   #11
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Kłótnie współtowarzyszy były męczące i niepotrzebne. Ot kto weźmie skrzynię ze skarbem, czyli zwyczajowe zachowanie piratów. Jednakże teraz było praktycznie na odwrót. Zwykle każdy chciał by sam nieść tajemnicze kosztowności licząc na większy zysk lub okazję to nieuczciwej ucieczki wraz z dorobkiem załogi, a tu próbowano wyręczyć się innymi, do tego stopnia, iż o mało noże w ruch nie poszły.

Wpierw Szczur nie wytrzymał i ruszył ponieść ich znalezisko. Wtem wszyscy jakby zdali sobie sprawę jakże błędnie postępowali względem możliwie najcenniejszej rzeczy w ich posiadaniu. Gdy Katty wyszła z inicjatywą zostania tragarzem, majtek szybko oddał ładunek jedynej kobiecie w towarzystwie. Ta spojrzała tylko matczynym wzrokiem, ni to na chłopca ni skrzynię i ruszyła trzymając oburącz ich skarb.

Następnym sprytnym okazał się mag, władca kościanej wieży czy innych wyimaginowanych obiektów nie z tego świata. Jednak nie ciche warkniecie i spojrzenie które wbiło się w krocze czaroklety powstrzymało jego zapędy erotyczno-zarobkowe. A może to coś innego go wybiło z tropu?

Sielanka rodzinna nie trwała długo. Ich uszy dobiegł ponownie ryk bestii tym razem zbyt blisko korsarzy. Nim się zdążyli zorientować bestia smoka przypominająca rozerwała jednego z nich, a część posłała na piach plaży. Jej lot obserwowali ze strachem, kogo teraz zaatakuje.
Nie minęły trzy sekundy gdy klecha dołączył do grona chętnych na zawartość ładunku i wydał stanowcze polecenie najmłodszemu piratowi odnośnie drewnianego pudełka, które jeszcze przed chwilą było w posiadaniu Willow. Jednak nim ten choćby drgnął, nie mówiąc już o wykonaniu zadania mu powierzonego, piratka skoczyła na równe nogi i pochwyciła leżącą skrzynię. Ruszyła biegiem w stronę urwiska by dostać się do jaskiń. Nie wiadomo czy gnana chciwością czy rozsądkiem nie oglądała się za siebie. Wpierw chciała rzec chociaż słowo wyjaśnień które być może powstrzymało by latające sztylety dosięgnięcia jej pleców jednak każda strata tchu mogła źle się dla niej skończyć.
- Abra kadabra! - te dziwne słowa były jedynymi które wykrzyczała tuż przed urwiskiem. Nie wiadomo też, czy chodziło jej o nagłe zwinięcie im pakunku sprzed nosa, czy też rzuciła jakiś tajemniczy czar. Wiadomym jednak było, że ot zwyczajna dziewuszka, poczęła biec poprzez strome zbocze, w swych dłoniach wciąż trzymając skrzyneczkę. Wbiegła na kilka metrów w prawą odnogę jaskini gdzie dopiero tam się zatrzymała.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
Stary 02-09-2012, 17:24   #12
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Goblin był z siebie wyjątkowo zadowolony. Upokorzył kapłana i dał mu znać, że nie jest jego chłopcem na posyłki. Kariera pirata wydawało mu się na początku bardzo atrakcyjna i raczej tymczasowa, jednak ich wspaniały kurewski kapitan nie dość, że ciągle się nim wysługiwał to jeszcze nie spuszczał z oka przez co goblin nie miał okazji kiedy przetrącić mu kark.

Chwila dumy jednak szybko zniknęła gdy pojawił się potwór.

- Na pytę Tymory, co to za bestia?! - spytał nieco oszołomiony gdy potwór zaczął zabijać jego kamratów. Na szczęście nie zaczął od biednego goblina.

- Kurwa! Co robimy ze skrzynią?! - spytał oczekując szybkiej odpowiedzi.

- Skrzynia jest moja! Dam sobie radę z nią! – Krzyknęła kobieta szybko podnosząc się z ziemi i chwytając drewniane pudełko. “Obyś mnie skurczybyku nie oszukał” przeszło jej przez myśl gdy biegła w stronę jaskiń oburącz dzierżąc pojemnik.

Nie oglądając się za innymi, goblin ruszył za Kate. Nie ufał jej, jak każdemu z załogi, i niewiele się przejmował jej zdrowiem – ale skrzynia… dla tego cholerstwa niemal zginęli i goblin nie miał zamiaru spuszczać jej z oka.

Biegnąc z kobitką, goblin ponownie ubrał się w cienie, które sprawiały że stawał się mniej widoczny. Miał też plan użyć swojej drugiej postawy gdyby zgubił rudą dziwkę. Bądź co bądź żadne z nich nie dbało zbytnio o higienę więc powinien ją wyczuć nawet na parę kilometrów.
 
Qumi jest offline  
Stary 05-09-2012, 14:34   #13
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Nie zdając się na łaskę czy też niełaskę Suczej Królowej Szczur popędził w kierunku skał. Przez chwilę widział jeszcze plecy wspinającego się w górę Ventixa, kiedy jednak Umberlee za sprawą prośby swego sługi zesłała na okolicę gęstą jak zupa grochowa [specjał ich pokładowego kuka], stało się to niemal niemożliwe. Niemal po omacku dotarł do poszarpanej morskimi falami, naturalnej konstrukcji i bez namysłu pokierował się w lewą stronę.

W tym samym czasie Katty bez większych problemów przemieszczała się wąską rynną wyżłobioną w skałach. Wilgotny kamień, usiany wszelkiego rodzaju skorupami morskich zwierząt, ości i ptasiego łajna na pewno nie był najlepszym podłożem, jednak dzięki użytej przez kobietę magii nie musiała się teraz o to martwic. Słysząc za sobą znajome sapanie i przeklinanie obejrzała się za siebie. Ventix wyłonił się właśnie z mgły u wejścia do swoistego korytarza, którym właśnie się przemieszczała.
Gdzieś za nim dostrzegła też zarys postaci Jaspera, ten jednak widocznie miał pewne problemy z pokonaniem śliskich kamieniach, gdyż zaraz osunął się w dół.
Im dalej w głąb, korytarz zdawał się coraz węższy. Ostatecznie dochodząc do iście klaustrofobicznych rozmiarów. Jedynym plusem tego stanu rzeczy był fakt, że rynna w tym miejscu zasklepiała się dając pełną ochronę od strony nieba. Katty przycupnęła w bezpiecznym miejscu, a chwilę potem dołączył do niej zdyszany goblin. Zmierzył wzrokiem ściskaną przez nią skrzynie, by następnie powędrować nim ku niewielkiemu otworowi w końcu korytarza, po którego drugiej stronie roztaczał się dobry widok na roztrzaskany u brzegu okręt.
Ożaglowanie przypominało postrzępione szmaty do podłogi. Większa część prawej burty przestała istnieć - w ogromny otwór po niej wcisnęły się zaś poszarpane skały wybrzeża. Dwójka rozbitków dostrzegła też coś niepokojącego... Żółto-brunatne plamki, przypominające odcieniem ropne krosty ma twarzy jednego z majtków Ponurej Klary. "Jaszczuroludzie"- stwierdzili zgodnie, po krótkiej obserwacji.
Wtedy też po korytarzach rozeszło się echem przeraźliwe, desperackie wołanie Szczura. Rozdzierający gardło krzyk zdawał się przepełniony bólem i... Jakby zbliżał się w ich kierunku. Dopiero po chwili stało się jasnym, że dobiega on z miejsca gdzieś nad ich głowami... Zapewne z gadziego dzioba, który stał się miejscem wiecznego spoczynku ich majtka. Teorię tą potwierdzić mógł kolejny ryk bestii, tym razem jakby nasycony zadowoleniem...? Albo był to efekt bujnej, podlanej setkami litrów rumu, wyobraźni piratów.

Ich myśli zapewne krążyły dookoła majta żałośnie krótko... Ponownie skupili swoją uwagę na wraku i poruszających gdzieś w nim jaszczurców. Ryk bestii musiał dosięgnąć ich zmysłów, bowiem ku zaskoczeniu piratów, spore stadko tych istot zebrało się na plaży i czym prędzej czmychnęło do dżungli, zostawiając na straży trójkę strażników. Działać trzeba było szybko...
------------------
Ventix test wspinaczki:
Rzut w kostnicy 15

Jasper test wspinaczki:
Rzut w kostnicy 1
Stłuczenia: [wynikające z "1"]

Rzut w kostnicy 3

Dodatkowy efekt - skręcona kostka.
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"
Mizuki jest offline  
Stary 11-09-2012, 21:18   #14
 
Glyswen's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodze
Wielki jaszczur krążył gdzieś nad głowami rozbitków, a zdezorientowany kapłan trwał niewzruszony, pośród czułych objęć gęstej mgły.
Skrzynka i reszta załogi od dawna zniknęła mu z pola widzenia. Pomimo licznych nawoływań, po Szczurze nie było już ani śladu.

Sługa Umberlee poczuł lekkie ukłucie żalu.
Majtek zostawił go tu samego... na pastwę szczęk wielkiego, latającego pierda. Nawet nie przejął się losem biednego starca.

Radosny, triumfalny skrzek, gdzieś ponad mlecznymi obłokami.

Jar zrugał się w myślach. Nie mógł winić tchórzliwego gołowąsa. To przecież jeszcze dziecko. Strach to nieodłączny element jego prostej, nieskomplikowanej egzystencji.
Takim małym, bezbronnym istotką potrzebny jest ktoś silny, ktoś kto będzie ich mentorem, który nauczy ich życia i w prowadzi w realia tego okrutnego i bezlitosnego świata.

Stłumiony pisk na granicy słyszalności.

Trzeba było stąd uciekać. I to jak najszybciej...
Błogosławieństwo Królowej Głębin nie trwa wiecznie i niebawem mleczna zasłona uleci, korząc się przed majestatem niestrudzonego Słońca.

O'sleaw skierował kroki wprost ku skalnemu wzniesieniu po prawej stronie - miejscu do którego pierwotnie mieli udać się "marynarze" pod piracką banderą.

Wziąwszy głęboki wdech, kapłan począł niepewnie stawiać kroki, pnąc się coraz wyżej, ku kamiennym językom, zapewniających częściowe schronienie przed szczękami krążącego gdzieś nieopodal monstra.
Pomimo słabej kondycji, wspinaczka szła nad wyraz gładko i po krótkiej chwili Jareczek znalazł się w bezpiecznym miejscu.


Odsapnął chwilę po czym ruszył dalej w głąb skalistego korytarzu.



-------------------------------
rzuty:
test na siłę - wspinaczka - 22 (!!!!) <<<< dostane jakieś bonusy za 20 oczek na kostce?
 
Glyswen jest offline  
Stary 14-09-2012, 16:51   #15
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
-Ktoś coś wie o tych jaszczurkach? - spytał goblin.
- Są wiecznie głodne i nie zawahają się zjeść człowieka czy to goblina. - Odrzekła mu siedząca na skrzynce piratka. Czekała z szablą wyciągniętą w dłoni, z głownią opartą o ziemię, na resztę kamratów. Co prawda coraz większe szanse były na to, iż jedynym kompanem ostanie się ów mały goblin, jednak wciąż miała złudne nadzieje na liczniejsze towarzystwo “przyjaznych” istot.

- Gdy spróbują tego to dostaną niestrawności - uśmiechnął się wrednie goblin - Choć wątpię aby miały szansę... jedno mnie tylko kurwa zastanawia... czy jest coś na statku co może nam się przyda, a co ci prymitywi uznają za godne uwagi? - spytał powoli.
- Jedzenie? Woda pitna? - odpowiedziała mu z ironią jakby była to oczywistość jasno oczywista.

- Jedzenia pełno na plaży - goblin paskudnie się uśmiechnął. Jasnym było, że chodzi mu o trupy. - Ale woda pitna... pewnie gdzieś na wyspie jest... ale nie wiadomo ile bym nam zajęło szukanie jej.... eh... aż klnąć się odechciewa... -machnął ręką.

- Mogę spróbować się tam zakraść, ale sam niewiele uniosę... może by też ich wybić, o ile nie są tak silne jak to latające straszydło, ale trzeba będzie się potem gdzieś szybko ulotnić, bo nas kurwa wytropią i odwdzięczą się. - wskazał na trójkę jaszczuroludzi.

- Manierkę miał kanonier. I szlag by go, że też zachciało mu sie bratać z latającą jaszczurką. I gdzie jest dupsko tego wariata z relikwiarzami?!

Jakby na zawołanie w skalistym korytarzu pojawił się zdyszany kapłan Umberlee.
Ujrzawszy dwójkę rozbitków rozpromienił się nieco.
Uśmiech jednak szybko zszedł z jego twarzy, gdy pośród ocalałych, miast bezbronnego, przerażonego Szczura ujrzał szpetną mordę Ventrixa.
Nie chciał jednak pokazać po sobie zdumienia, toteż narzuciwszy większe tępo, kontynuował swoją symfonię stęknięć podczas stawiania kolejnych kroków.
- To nie na moje kości. Za stary już jestem na takie rozrywki. - Jar zwalił się na ziemię, nieopodal Katty i wygodnie usadowiwszy swe zacne cztery litery na twardej, nagrzanej od słońca ziemi, począł grzebać w worku do tej pory spoczywającym na jego ramieniu.

-Widzieliście resztę? Gdzie Szczur i ten... Jasper? O kuglarza nawet nie pytam, bo ten chuj i tak długo nie pociągnie ze swoją ręką...

Nie czekając na odpowiedź kamratów, począł majstrować przy żelaznym garnku dosłownie przed chwilą wyłowionemu z gąszczu różnych śmieci spoczywających na dnie jutowej torby.
Na moment zamknął oczy, skupiając się na inkantacji jakiej dziękczynnej litanii do Królowej Głębin.
Po krótkiej chwili ze stalowego naczynia poczęła wydobywać się para, która wkrótce ustąpiła miejsca kilku litrom czystej, wyśmienitej wody mineralnej...
Na facjacie O'sleawa zagościł łagodny, potulny uśmieszek.
-Od tego ratowania waszych dup zaschło mi w gardle...
Panno Wilow zapraszam na ucztę dla umęczonego gardła.
- To mówiąc spojrzał w stronę plaży na której majaczyły jakieś pokraczne sylwetki.
Twarz sługi Suczej Królowej nagle stężała.
- A co to za kolejne chujstwo?

- Zapewne miejscowi...- usłyszeli głos Jaspera, który z grymasem bólu wypisanym na twarzy wspinał się po kamieniach w ich stronę. Pozostali dopiero po chwili dostrzegli jego spuchniętą kostkę.
- Pytanie czego takie gołodupce szukają na okręcie...- splunął przez ramię. - Tehyrskim. Co robimy?
Piratka uśmiechnęła się wręcz zalotnie. Przybrała minę zachwyconej dziewuszki po czym dygnęła lekko niczym dama dworu królewskiego. Lecz gdy tylko zaspokoiła pragnienie, wytarła swe usta w rękaw nie zważając na jakiekolwiek maniery.
- Poczekamy z półminuty na niego - rzekła mając na myśli Szczura. - potem powinniśmy chyba poszukać jakiejś cywilizacji. Może w jakimś porcie czy coś uda nam się ukraść choćby niewielki statek... A zaraz! Skrzynia! Otwórzmy ją - rzekła patrząc znacząco na goblina. Nie była pewna czy to jego działka ale wydawał się najodpowiedniejszy do tego zadania.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline  
Stary 16-09-2012, 19:43   #16
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Goblin westchnął na pytanie.

- A bo goblin to od razu pieprzony złodziej? Nie ma to jak dawka rasizmu po umknięciu przed śmiercią, tfu - splunął.

- Nie, nie umiem otwierać zamków, ale zawsze można wziąć kamień i ściągnąć zamek. Nie mamy pieprzonego klucza, więc i tak na nic nam ta kłótka. - dodał.
 
Qumi jest offline  
Stary 18-09-2012, 00:54   #17
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Wcześniej. Po eksplozji na "Ponurej Klarze"

Huk i pióropusz ognia - to ostatnia rzecz jaką Ghrom, Szczęki oraz Haik pamiętali z pokładu Ponurej Klary. W tamtej chwili ich umysłów nie zajmowało zbyt bardzo pytanie: "Co się stało?". I czemuż się dziwić...? Lodowata, wzburzona woda szybko ogranicza wszelkie myśli, pragnienia do jednego - przetrwania. A o to było ciężko zważywszy na setki drobnych jednak ostrych jak smocze kły drzazg, które powbijały się w ich ciało oraz poparzeń, które zdawały się jedynie kąsać bardziej w zetknięciu z zimną, zdawałoby się zbawienną na rany tego typu wodą.
Jak przez mgłę pamiętać mogli swoje desperackie, wręcz instynktowne starania w walce żywiołem... Ratunek? Nadszedł zapewne z najmniej oczekiwanej strony.
W ich pamięci zapisał się obraz kołyszącej się na wysokich falach burty okrętu; krzyki marynarzy oraz liny, które chyba jedynie z kaprysu Umberlee pochwyciły ich i pozwoliły ocalić życie.
Ocknęli się dopiero pod pokładem i to jedynie na kilka chwil otoczeni przez żelazne kraty. Ich oczom ukazała się surowo spoglądająca twarz brodatego kapłana. Właśnie jego wzrok jak i słowa zapamiętali najlepiej...
- Nie jesteśmy wam podobnymi zwierzętami, zapamiętajcie to piraci. Wasze życie ocaliliśmy by niechybna śmierć was czekająca była sprawiedliwa... Wymierzona miarą cierpień jakie zadaliście ludowi Tehyru i Calimshanu. Będziecie jeszcze żałować, że nie pochłonął was ocean. Zrozumiecie jak wielką łaską ze strony losu mógł się okazać dla was ten sztorm...
Z odrobiny piasku na jego dłoni wydobył się gęsty, choć niewielki obłok białego dymu, który następnie otulił piratów. W jednej chwili narastający w nich gniew zniknął ustępując miejsca wszechogarniającemu znużeniu... Zapadli w sen.

+-+-+




Obudził ich dopiero przyjemny chłód oraz nieco mniej przyjemne, bardziej niepokojące, stęknięcia gdzieś z oddali. Trzeba było przyznać... Ładownia, w której ich wcześniej umieszczona zmieniła się w trakcie tej "krótkiej" drzemki dość diametralnie...
Zacząć trzeba od wody, sięgającej niemal po pas. Niewątpliwie dostała się do miejsca skrytego w sercu okrętu przez dość amatorsko wykonany "świetlik" w burcie okrętu, gdzieś po ich lewej stronie. Pomiędzy wypełniającymi go teraz skałami dało się dostrzec oddalone nieco piaszczyste wybrzeże.
Wcześniej odebrany im i odłożony na pokaźny, przybity do podłogi stół ekwipunek, teraz zapewne podziwiany był przez ryby snujące się gdzieś pod "pokładem" Tehyrskiego okrętu. Pręty żelaznych kart były powyginane we wszystkie strony, co z pewnością osłabiło ogólną ich strukturę, budząc tym samym nadzieję w uwięzionych piratach na wydostanie się z niewoli.
Jednak nim trójka osiłków zdążyła naprężyć swe mięśnie ich oczom ukazało się "źródło" niepokojących postękiwań. Troje jaszczuroludzi, ściskających w swych łapach włócznie wparowało do wnętrza ładowni niemal natychmiast wlepiając w piratów swoje wściekłe ślepia.

- Ciiiiepłokrwiści...- syknął pierwszy, skryty nieco za plecami swych towarzyszy, jakby ogarnięty przerażeniem zasłaniając się swym orężem.
- Niiiee, Suurlaik. Jest z nimi naszzzz....- szybko wtrącił drugi z jaszczurców, wyginając swój pysk w coś przypominającego uśmiech.- Cooo on robić z ciepłokrwistymi?
Nagły wrzask sprawił, że jaszczurce jak jeden mąż uniosły bronie i skuliły się nieco.
- Szybująca śmierć, szybująca śmierć!- doszło ich wołanie gdzieś z oddali.- Wracać, wracać wszyscy!
Gady popatrzyły po sobie, następnie zerkając w kierunku więźniów.
- Powiadomić o tym wodza... Wrócimy po nich, kiedy latająca śśśśmierci odlecieć.
Zniknęli gdzieś za drzwiami równie szybko, jak się w nich pojawili...



+-+-+

Kilka chwil później. Skalny cypel.

- Dobrze, w takim razie ja to zrobię do licha...- warknął mnich chwytając za pierwszy, lepszy z kamieni, które nie trudno było znaleźć pośród korytarzy wydrążonych w skałach.
Ścisnął go mocno w swojej pokrytej bliznami dłoni i nie reagując na protesty swych kamratów uderzył raz, i jeszcze jeden w połyskujący zamek skrzyni.
Ten po jednym z kolejnych uderzeń "puścił", zgrzyt jednak z tym związany niemal całkowicie zagłuszył nieprzyjemny dla ucha, magiczny świst przyprawiający niemal o gęsią skórę. Wieko skrzyni odskoczyło w górę, jakby pchnięte od środka a oślepiający, błękitny błysk wystrzelił prosto w twarz zdezorientowanego mnicha. Pozostali z piratów instynktownie dali susa w tył z mniejszym czy to większym skutkiem, po chwili ponownie zerkając w kierunku klęczącego nad skrzynią Jaspera. Strumień magii stopił jego skórę odsłaniając kości i niekompletne uzębienie. Po białych teraz polikach spływała stopiona maź, zapewne z dawniej usadzonych w oczodołach gałek... Drętwy mnich opadł w końcu bezwładnie na plecy nie wydając z siebie ostatecznie nawet najdrobniejszego jęknięcia.

Ventix, Katty i Jar zmierzyli się nawzajem nieco niepewnym spojrzeniem, nie minęło jednak wiele czasu jak to skupiło się na skrzyni, z której wnętrza unosił się delikatny obłok dymu.
Bardzo ostrożnie podźwignęli się na ramionach zaglądając do jej wnętrza. Na ich twarzach zagościło zdziwienie, kiedy uświadomili sobie, że jedyną rzeczą poza czerwoną, satynową chustą wewnątrz skrzyni była kryształowa kula o wielkości ludzkiej pięści...
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 18-09-2012 o 20:58.
Mizuki jest offline  
Stary 18-09-2012, 08:15   #18
 
Glyswen's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodzeGlyswen jest na bardzo dobrej drodze
Przeciągły syk, a potem fala ognia rażąca we wszystkie strony.

Kapłan otworzył oczy ze zdumienia na wpół sekundy przed tym jak padł na ziemię. Kamieniste podłoże boleśnie poharatało jego pierś, a w chwilę potem do obszernej kolekcji zadrapań i obtarć dołączyły liczne, rozległe poparzenia, gdy całuń płomieni ogarnął sylwetkę skulonego starca.

Tlące się resztki ubrania zaskwierczały radośnie. Fala bólu ponownie rozlała się po ciele.
Jar zaskamlał nieznacznie. Znajdował się na granicy rozpaczy.
Miał już dość tego przeklętego rejsu, tej jebanej plaży i niedoruchanego jaszczura szybującego gdzieś pośród obłoków. I do tego jego ciuchy...

Sługa Suczej Królowej przywodzący na myśl zgrzybiałego szmaciarza! Na Gniew Umberlee! Do czego to już doszło! Ten świat schodzi na psy!

Z ledwością podźwignął się na kolana. Gdy opadł dym, jego oczom ukazał się nadpalony Jasper i niewzruszona skrzynia z mieniącym się w niej kryształem.
Widok stopionej twarzy mnicha był drastyczny i niwątpliwie szokujący, lecz O'slaew w swym życiu widział gorsze potworności. Nie przejął się więc zbytnio śmiercią towarzysza, który wszak sam zgotował sobie taki, a nie inny los.
Kapłan mimo woli pobłogosławił stygnące zwłoki, po czym kopniakiem odsunął je od szatańskiego kufra kapitana.
-Niechaj Ci ziemia lekką będzie. Pochowaliby my Cię, ale kierwa jakoś nie mam dziś humory na zabawę w piaskownicy.

Cóż... tyle musiało starczyć na epitafium dla tragicznie zmarłego pirata.
Sługa Morskiej Pani postąpił krok do przodu, zgrabnie manewrując pomiędzy kałużą stopionej skóry, a nieruchomym ciałem.
Przez krótką chwilę obserwował dziwną kulę skąpaną w morzu aksamitów.
Obrócił głowę w stronę reszty ocalałych rozbitków. Na jego twarzy malowało się zdumienie i złość, która swe początki zawdzięczała pierwszej chwili w której starzec odzyskał przytomność na tej... przeklętej plaży.
- I to wszystko z powodu... Tego?!

Kątem oka, dyskretnie zerkał ku rozgrzanemu do czerwoności garnca z bulgoczącą wodą. Jeśli natrętny goblin zbliżyłby się do naczynia, Jar gotów był potraktować go jakim kamulcem leżącym gdzieś nieopodal nogi Jaspera.

-To chore... - Przez głowę kapłana przeleciała pewna myśl. - Za waszym pozwoleniem zaopiekuję się znaleziskiem i postaram się zbadać jej... Właściwości. - Widząc grymas twarzy kamratów, uśmiechnął się czule.
-Co jak co, ale u mnie będzie najbezpieczniejsza. - Dodał niespiesznie.

Nie czekając na reakcję Ventrixa i Katty ostrożnie nachylił się nad wiekiem kufra. Przez moment przyglądał się wnętrzu skrzyni, po czym owiniętą w poły dawnego płaszczu, ręką pochwycił tajemniczą kulę...

-------
Rzut na refleks
Obrażenia -9
 
Glyswen jest offline  
Stary 18-09-2012, 11:20   #19
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Haik to przeszło dwa metry postury. Jest masywny choć szczupły. Dłuższawe brązowe włosy skryte pod kapturem. Powszechnie znany pokładowy cieśla oraz stolarz, skuteczne uzupełnienie oddziałów abordażowych oraz niestety dla otoczenia okazyjny bard.

Kiedy Ghrom otworzył oczy i rozejrzał się zacisnął zęby ze wściekłości. Na widok jaszczurów poderwał się i podszedł do krat uderzając w nie pięścią z całej siły aż się cała klatka zatrzęsła.

- Ghrom sie wydostanie stąd i wypruje wam flaki jaszczury -warknął na “oprawców” przeszywając ich wściekłym wzrokiem-

Jego postura mogła budzić przerażenie. Ponad 3 metrowa góra mięśni okraszona łysą głową z tatuażem i kłami na wierzchu. Gdyby ktoś go w ciemnej uliczce spotkał mógłby otrzeć się o zawał. Podczas wypadku na Klarze musiał pozbyć się swojej zbroi, która nadawała mu jeszcze masywniejszy wygląd opancerzonego olbrzyma. Teraz będąc praktycznie w samych gaciach każdy mógł dostrzec jego masywne ciało pokryte od góry do dołu bliznami od ostrzy, przypaleń, zadrapań, ugryzień i innych nieprzyjemnych wypadków. Zwłaszcza uwagę zwracała największa blizna przebiegająca przez prawie całą klatkę piersiową.


Nędzny dzień…naprawdę nędzny dzień – pomyślał Haik obudziwszy się. Nim zdążył przyjrzeć się bliżej zaistniałej sytuacji, dzień się pogorszył o kolejny stopień w jego osobistej skali.
Do jakiej wiedzy ma mnie doprowadzić TO o umiłowany Oghmo – wymruczał pod nosem wpatrując się w trójkę nowych gości. Przecież czytać ich uczył nie będę.
Po chwili, usłyszawszy przedziwne zachowanie gości i ich nagłe odejście wymruczał podziękowanie swemu patronowi i momentalnie rzucił: Pomóżcie mi z tym. Po czym joł rozginać kraty. Pełne 2 metry wzrostu i spora siła Haika, w połączeniu z jeszcze większymi przymiotami jego towarzyszy w chwilę zmiotła kraty z ich drogi. Haik wyskoczył z klatki i szybko doskoczył do stołu. Wsunął swe ocalałe dobra w jedną z licznych kieszeni swego stroju po czym rzucił do towarzyszy. To co kamraci, za nimi i wpierdol? A później bierzemy co nasze albo i nie a ładne i przydatne i zmieniamy okolicę na zdrowszą. Co wy na to?

Jednocześnie przeczesywał pomieszczenie wzrokiem szukając czegoś na kształt maczugi.

Zauważywszy większy kawał drewna, w razie jego braku ławę, dechę lub jeśli i tego nie ma, rozbijając stół – chwyta go jako swą nową ukochaną broń. Więc cóż, ruszamy? Rzucił jak zwykle uprzejmym głosem. Po czym ruszył wgłąb statku pilnie wypatrując patałachów oraz przydatnych przedmiotów: żywności, narzędzi, broni. Zwłaszcza interesowała go woda gdyż czuł pragnienie. Panowie, jeśli zauważycie coś przydatnego – weźcie to proszę lub dajcie mi znać, dobrze? Po czym widząc że Ghrom go wyprzedza przyspieszył by dotrzymać mu kroku.

Ghroma nie trzeba było przekonywać żeby pomógł przy wyważaniu krat, naparł na nie swoim cielskiem i zaraz stal leżała na deskach. Dostrzegł wcześniej swój topór i poszedł po niego czym prędzej. Wielka siekiera zakończona z lewej i prawej strony ostrzem, większa niż przeciętne topory używane przez ludzi. Praktycznie to był nawet większy od wyrośniętego człowieka. Przez to przedstawiciele ludzkiej rasy nie mogliby się nim raczej posługiwać. Zarzucił też swój plecak na ramie i popatrzył w stronę towarzyszy obojętnym, chłodnym wzrokiem.

- Ghrom ma rachunki do wyrównania, jeśli chcecie przelać krew to chodźcie ze mną. Zdobycze mnie nie interesują... poza bronią.

Nie czekając dalej wyminął Haika i poszedł przodem trzymając dwurącz swój topór i rozglądając się w poszukiwaniu żywych.
 

Ostatnio edytowane przez vanadu : 18-09-2012 o 11:38.
vanadu jest offline  
Stary 20-09-2012, 11:33   #20
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Z minuty na minutę, kolejni członkowie byłej załogi padali jak muchy. Goblin nie darzył ich zbytnią sympatią, ale cholera, byli mu potrzebni do przeżycia. Została ich tylko trójka: babochłop, pedofil i biedny Ventix.

Truchło Jaspera leżało na kamieniu obok skrzyni, goblin spojrzał po raz kolejny na swoich towarzyszy i zaczynał żałować tej zabawy w piratów. *Trzeba była kurwa zostać tym ochroniarzem* klął w myślach. Wiedział jednak, że nie ma na to czasu. Tym co teraz się liczyło jest przetrwanie, nie jakaś pierdolona skrzynia.

- A trzymaj ją sobie, pedale.- machnął ręką –Jest nas tylko troje, nie sądzę aby kula była teraz naszym największym problemem. – dodał cierpko.

- Teraz musimy przetrwać. Została nas mniej niż połowa i trzeba zacząć myśleć co zrobić żeby tak zostało. – wskazał na jaszczuroludzi na plaży.

- Trzeba zdobyć prowiant i pojmać jeńca. Te zawszone jaszczurki na pewno wiedzą o wyspie więcej niż my.
 
Qumi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172