Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-09-2012, 00:20   #1
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
[FR 3.5] Lojalność

20 Eleint (Wrzesień)
Farma niedaleko Daggerford



Farma Starego Berna okazała się zwykłą stodołą, w której mieszkały zwierzęta i składowano plony, zaś dookoła były pola na których rosły różne zboża i warzywa takie jak ziemniaki. Była akurat połowa Eleint, a więc czas zbiorów - w okolicy był jeszcze jeden robotnik, który się tym zajmował. Zbieranie żniw o zachodzie słońca wydawało się nieco dziwne, ale kto tam wie lokalnych farmerów.
Niezwykłe było w farmie Starego Berna było to, że Stary Bern był jednym z lokalnych klawiszy - tyle udało się ustalić grupce poszukiwaczy przygód, kiedy pytali rozbawionych mieszkańców miasta o “Starego Berna i jego farmę”. Gospodarstwo naturalnie nie należało do niego, tylko do miasta, zaś robotnicy na nim pracujący - w tym ten jeden jedyny, który o zachodzie słońca wciąż nie miał dość - byli skazańcami, którzy w ten sposób odpracowywali swoje przewinienia. Oczywiście trafiali tutaj tylko niegroźne złodziejaszki - kieszonkowcy, naciągacze... nie było mowy o wyprowadzaniu na rolę morderców, czy zawadiaków, bo jeszcze by zwiali, albo (co dostarczyłoby wszystkim powód do śmiechu na dłuższy czas) zatłukliby strażników, którzy ich mieli pilnować.

Idąc ku stodole błotnistą drogą przeznaczoną dla wozów, grupa śmiałków dostrzegła z daleka, że oprócz wytrwałego robotnika na polu, przy budynku jest troje uzbrojonych strażników, którzy grali w karty i najprawdopodobniej mieli dopilnować, żeby rzeczony robotnik nigdzie nie pierzchnął.
Jak dotąd nieźle im to wychodziło.

Samych śmiałków, zmierzających do celu było pięciu. Nie licząc kozy, która należała do jednego z nich i skubała po drodze wszystko co się dało - włącznie ze spruchniałą kłodą, którą mijali.
- Elvira, przestań! - wrzasnął po raz wtóry barczysty, krasnoludzki właściciel kozy do swojego pupila.


Korgan był specyficznym krasnoludem. I nie chodziło tylko o kozę, którą reszta nowo powstałej drużyny musiała tolerować już od Waterdeep, a która prawdopodobnie służyła krasnoludowi do spraw o które woleli nie pytać. Jego specyficzność była o wiele bardziej namacalna - nigdy nie ściągał hełmu, a ten był z tyłu wgnieciony tak głęboko, że *na pewno* musiał nachodzić na miejsce, gdzie powinien być tył głowy krasnoluda. Ten jednak nie chciał o tym rozmawiać, plując pod nogi i mówiąc żebyś pilnował swojego nosa.

Kiedy podeszli bliżej, jeden ze strażników rzucił na nich okiem, ledwo odrywając się od gry w karty.
- Ha, faktycznie banda cudaków! - zarechotał, a pozostali mu zawtórowali. - Wchodźcie, czeka na was.
To przynajmniej potwierdzało, że trafili w dobre miejsce.
Krasnolud chciał przyłączyć się do gry w karty, już prawie stawiając na stół pieniądze, ale pozostali szarpnęli go za ramię i pociągnęli w kierunku stodoły. Wielkie, podwójne drzwi otworzyły się - o dziwo - bez spodziewanego zgrzytu i w środku ujrzęli starca siedzącego na beczce i ściskającego oburącz zwykły drąg.


Mogli się mylić, bo w mieście nie mieli szczególnej okazji, żeby mu się przyjrzeć, ale to chyba był ten sam starzec. Swój kij trzymał w charakterystyczny sposób... taki, w jaki trzyma się to, co akurat ma się w rękach, kiedy głęboko się myśli.
- Witajcie... hem, hem... - zdecydowanie ten sam starzec.
Obok niego były jeszcze dwie beczki. Korgan bez namysłu wystrzelił w kierunku jednej z nich, wdrapując się na nią z wysiłkiem i stękaniem, kiedy zaś w końcu na niej usiadł triumfalnie, wyglądał komicznie. Jak dziecko siedzące na za dużym krześle, któremu nogi dyndały w powietrzu.
- Moje! - zakrzyknął krasnolud tryumfalnie.

Wewnątrz stodoły, oprócz trzech beczek, było nieco zamkniętych skrzyń i zawiązanych worków. Ich zawartość była tajemnicą, jednak w przypadku worków wiadomo było przynajmniej które są pełne, a które nie. Wszystko to upchane było po kątach, po obu stronach wielkich drzwi stodoły, ponieważ w dalszej części były zagrody dla zwierząt - co bardziej spostrzegawczy naliczyli cztery konie i trzy krowy różnych maści. Słychać było też gdakanie kur, ale jakby zza ściany.

- Proszę, zamknijcie drzwi. - powiedział starzec po chwili. Kiedy zostało to uczynione, kontynuował. - Na początku powiem, że zdaję sobie sprawę z niewybaczalnego zachowania waszego poprzedniego pracodawcy... - przerwał na chwilę, bo Korgan zaczął naglę trząść się na swoim siedzeniu tak mocno, że aż spadł z beczki.
- A pewnie, że to cholerna, ludzka gnida! - wrzasnął i poparł swoje słowa gwałtwnym rykiem, chwyceniem za topór i roztrzaskaniem na kawałki beczki na której dopiero co siedział.
Nikt nie wiedział, jak zareagować na taki wybuch krasnoluda, jednak z zewnątrz usłyszeli podniesione głowy i jeden ze strażników zajrzał do środka. Jednak zapewnienie starca z kosturem wystarczyło, żeby sobie poszedł, zamykając za sobą wielkie drzwi.

- Hem, hem... tak. - kontynuował mężczyzna. - Nazywam się Seser, tak w ogóle. Dlatego swoją współpracę z wami postanowiłem zacząć od wypłacenia wam wynagrodzenia. - wskazał drągiem na jedną ze skrzyń stojących w kącie stodoły.
Nie wiedzieć czemu, nikt z zebranych bohaterów wcześniej nie dostrzegł pięciu sakiewek pełnych złota, które sobie spokojnie tam leżały. Z drugiej jednak strony, nikt się nie rozglądał uważniej po stodole.
Na zewnątrz zaczął rozlegać się hałas, który brzmiał jak głośna rozmowa oddalających się osób, toteż nikt nie zwrócił na to większej uwagi - może “robotnik” się już zmęczył i wraz ze strażnikami właśnie wracał do miasta?

- To zapłata za wasze usługi, które będziecie mi świadczyć... hem, hem... - chrząknął znów, jednak zdecydowanie nie było to z powodu zakłopotania. - A które polegać będą na ochranianiu mojej osoby w czasie zadań, które mam do wykonania. To pierwsza... hem, hem... pensja, którą wam wypłacam. Za każdy dzień spędzony na ochranianiu mnie będę płacił taką sumę i... - nagle hałas za drzwiami, zamiast milknąć (co zgadzałoby się z teorią o odchodzącym “robotniku”), przybrał na sile i nie przypominał już głośnej rozmowy. Krzyk, stal, niezrozumiały gulgot...
- Co się tam dzieje?! - zaniepokoił się Seser i podszedł do dużych drzwi, które jednak same otworzyły się tuż przed nim.
… walka?

W drzwiach stanęły trzy pokraczne istoty będące prawie że dosłownym skrzyżowaniem człowieka i jaszczurki. Musiały mieć niezły refleks, bo zanim ktokolwiek zdążył zareagować, jeden z jaszczurów chwycił Sesera w pasie i zaczął z nim uciekać!


Z tyłu stała jeszcze czwarta istota, udekorowana w kolorowe pióra i biżuterię z kości.
- Zajmijcie ich, mamy maga! - wysyczał szaman i zaczął biec wraz z tym, który pojmał Sesera.
- Pomooocy!... - krzyczał w międzyczasie Seser niesiony przez umięśnione stworzenie niczym worek ziemniaków.
Jednak pozostała dwójka była dość szeroka, by skutecznie utrudniać zwykłe ominięcie ich w drzwiach.
Jaszczuroludzie zasyczęli groźnie i zmierzyli wzrokiem wszystkich bohaterów...
 
Gettor jest offline  
Stary 22-09-2012, 12:34   #2
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Podróż na farmę starego Bena była dość spokojna. Galain obserwował sobie przyrodę, Korgana z jego kozą oraz snuł po drodze rozmyślania na temat piękna przyrody i flaków poprzedniego pracodawcy rozwieszonych na pięknych bukach i oryginalnych żywopłotach. Może by warto przeinwestować, nająć parunastu silnorękich i podziękować? W końcu to kwestia reputacji – rozmyślał. Fakt że spotkanie odbyła się na farmie skazańców z jednej strony wydał się niepokojący, z drugiej zastanawiał się któż i czego może tu od nich chcieć. Koncert dla więźniów? Raczej dobry dowcip. A może brakowało im strażników i była eskorta wydała się dobrym materiałem?

Nowy „pracodawca” zrobił dobre wrażenie. Mimo kompromitującego wybuchu krasnoluda podszedł do nich ze ziem i sercem – szczerozłotym niemalże, gdyby porównać wagę monet z leżącym na drugiej szali wagi wyciętym ludzkim organem…Np. takiego jednego co o złocie jakoś nie pamiętał. Dalsze słowa szefa brzmiały coraz bardziej budująco. To dniówka? Zapytał z cicha Galain – Fiuu, nieźle. Po chwili Galain usłyszał hałas dochodzący zza drzwi i momentalnie później szefa już nie było. Kolejny nędzny dzień, no naprawdę. Usłyszawszy rozkaz tego który uciekał, Galain nie czekając na nic chwycił łuk i zaczął szyć do nich najszybciej jak mógł, celując w nieosłonięte zbrojami części, zwłaszcza głowę i oczy (jeśli są takowe zbroje jak na obrazku ). Jeśli obydwaj padną wybiegnie do drzwi i spróbuje postrzelić tego unoszącego „szefa”.
 

Ostatnio edytowane przez vanadu : 22-09-2012 o 12:37.
vanadu jest offline  
Stary 22-09-2012, 12:40   #3
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mnąc w ustach przekleństwa pod adresem niedawnego pracodawcy Aseir podążał wraz z innymi w stronę miejsca zwanego Farmą Starego Berna. Gdyby nie otrzymana właśnie oferta pracy, zapewne młody mag zajmowałby się w tym momencie rozmyślaniami na temat tego, jak uprzyjemnić życie Muzerowi i jego zgrai opryszków. Dobrać sobie jeszcze ze dwie-trzy osoby i handlarz gorzko by pożałował swojego skąpstwa. Eskorta jest w stanie ochronić przed rabunkiem, ale nie stratami typu “żarł, żarł i zdechł”. I nie chodziło tu wcale o pieniądze (parę groszy jeszcze miał, z głodu by nie padł), tylko o zasadę.
Ale, jak na razie, wybrał inne rozwiązanie. Co wcale nie znaczyło, że nie mógłby wrócić do poprzedniego pomysłu.

Młodzieniec (bo tak w zasadzie należałoby go określić) jest dość szczupły (ale bynajmniej nie chudy). Ciemne, sięgające kołnierza włosy, są niezbyt starannie przystrzyżone, ciemna twarz gładko ogolona.
Koszulka kolcza i karwasze, tudzież broń (kusza, krótka włócznia) świadczą o tym, że młodzian przygotowany jest na różne niespodzianki ze strony losu. Równie dobrze mogą to być pozory, bowiem w tym momencie Aseir idzie wykorzystując włócznię niczym kij podróżny.

Dość trudno było przyjąć ofertę pracy nie orientując się, na czym ta praca będzie polegać. W miarę jednak słów Sesera Aseirowi propozycja zaczęła się coraz bardziej podobać. Zwłaszcza gdy padła kwota. Tyle złota piechotą nie chodzi. A ze zadanie może być niebezpieczne? W końcu żyje się raz.

Oferujący pracę zniknął, nim Aseir zdążył przyjąć tę propozycję. Wizja kolejnego mieszka ze złotem zaczęła się oddalać, a na dodatek pozostało dwóch przyjemniaczków, którzy zapewne nie mieliby nic przeciwko zaopiekowaniu się sakiewkami. Kolejny zarobek miałby zniknąć? Tego już było za dużo!

- Orbis! Elctrica! Minorem!* - zawołał Aseir, wskazując stojącego po prawej stronie jaszczuroczłeka, w stronę którego popłynęła błyskająca się wyładowaniami elektrycznymi kulka.

_____________________
* Orb of Electricity, Lesser
 
Kerm jest offline  
Stary 23-09-2012, 23:03   #4
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
Skórowanie naziemca musiało poczekać, przynajmniej do czasu aż Nalf zbierze wystarczająco złota lub ludzi. Okazja ku temu nadarzyła się właściwie całkiem szybko, a skoro darowanemu koniowi nie zagląda się w uzębienie... W każdym razie kościół zapewne nie będzie tolerował wymówek w stylu oszukali mnie. Już dostatecznie dużo swoich zasad złamał tu na powierzchni (choćby czasowo współpracując z naziemcami), by znosić kolejne ciosy wymierzone w drowie ego.

W zwyczajnych okolicznościach jego natura zapewne wzięła by górę, czekając na chwilę nieuwagi Nalfein wbiłby ostrze miecza w trzewia zdradzieckiego człowieka i uciekł, czekając na okazję by pozbyć się pozostałych mających udział w jego upokorzeniu.
~ Nah, jeszcze zdążę rozwiesić ich ciała na drzewach za miastem ~ pomyślał, naciągając kaptur głębiej na twarz. Generalnie był to główny powód jego wstrzemięźliwości szermierczej. Zostanie zdemaskowanym jako drow w centrum miasta, jeszcze dość niedaleko Waterdeep gdzie podobno znajduje się zejście do Podmroku, prawdopodobnie musiałby użyć wszystkich dostępnych dla siebie środków, żeby wyjść z tego w jednym kawałku.

Takim też oto sposobem znalazł się na drodze prowadzącej na obrzeża Daggerford, idąc na jakąś farmę, do kogoś kogo nie znał i prawdę mówiąc nie było mu spieszno do poznania go. Do tego obecność ludzi i krasnoluda dodatkowo pogłębiała jego frustrację. W przeciwieństwie do większości swoich pobratymców nie żywił szczególnie negatywnych uczuć do brodatej rasy, uważał ją za waleczną i przydatną od czasu do czasu. Ludzie zaś... To była trochę inna broszka, znajdowali się niewiele wyżej w piramidzie społecznej niż elfy. Zleceniodawca też był człowiekiem, fakt że płacił z góry dodawał mu nieco klasy. Oczywiście wszystko musiał szlag trafić.

- Jaszczuroludzie tak blisko zabudowań, to jakiś żart? Strażników powinno się rzucić do klatek z drapieżnikami za dopuszczenie ich aż tutaj - syknął pod nosem zdając sobie sprawę, co dzieje się w Podmroku jak ktoś zapuści się zbyt daleko na nie swój teren. Inna broszka, że nie zamierzał zajmować się tymi dwoma blokującymi wyjście, nie kiedy jego wypła... Zleceniodawca był porywany przez kolejnych dwóch. Bez chwili zwłoki skoncentrował swoje wrodzone zdolności, wykonał dłonią gest podobny do strzepywania kurzu z niewidzialnego czegoś przed sobą, zbroja jednego z jaszczuroczłeków stała się centrum oddziaływania zaklęcia. W czasie, w którym sfera magicznej ciemności zasłoniła całe wejście do budynku, Nalf biegł już przed siebie odliczając kroki do pozycji, w której adwersarze byli w trakcie aktywacji magii, rzucił się przed siebie starając się przeturlać między zielonoskórymi i ruszyć dalej za porywaczami.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline  
Stary 24-09-2012, 20:48   #5
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Droga była długa, ale za to spokojna. Dzięki temu Agnitio mógł skoncentrować się na rozważaniach i obserwacji swoich towarzyszy. A było co obserwować. Czasami wręcz zastanawiał się czy nie uciekli z jakiegoś cyrku.

Zachichotał pod nosem.

Szczególnie krasnolud wydawał się mu wręcz przykładowym dziwakiem. Kronikarz słyszał o błogosławieństwie dwóch piorunów, ale domyślał się, że ten tutaj nie został pobłogosławiony nawet rozsądkiem, a co dopiero mocą. A jednak ludzie nadal chcieli go najmować. Agnitio zastanawiał się czy nie oznacza to, że ich pracodawca nie jest jeszcze bardziej nierozgarnięty.

Westchnął.

No i był jeszcze ten drow… pretensjonalny, patrzący na nich z góry i jakby szargany własnymi myślami – klasyczny przypadek egocentryka. Kronikarz czuł, że będą z nim kłopoty. Nie dlatego, że rzuci się im do gardeł, ale dlatego że drow najwidoczniej nie zna swoich granic i może narazić ich grupę.

Z przemyśleń wyrwał go głos mężczyzny. Wyglądało na to, że byli na miejscu. Ich zleceniodawca musiał albo użyć teleportacji, albo miał powietrzny statek Halruaan lub latającego wierzchowca, albo miał brata bliźniaka. Z trzech opcji pierwsza zdawała się najbardziej prawdopodobna, choć pojawiło się nowe pytanie: skoro dysponuje taką mocą po ich zatrudnił?

Nieco zaniepokoiły Agnitio te przemyślenia, ale gdy wysłuchał warunków kontraktu… cóż, był bardzo zadowolony. Złoto zawsze go pocieszało w trudnych chwilach i przy podejmowaniu trudnych decyzji. Tak też było i tym razem.

Marzenia o złocie musiały się jednak szybko zakończyć gdy, jak się okazało, zostali nagle zaatakowani. Kronikarz wytężył umysł i zmysły. Trochę zbyt ładnie to się rozegrało. Nie tylko jaszczuroludzie zaatakowali kiedy właśnie przyszli najemnicy, ale również szybko uprowadzili Sesera. Trochę zbyt szybko. Czyżby ich sprawdzał? To było całkiem możliwe, ale teraz nie miał czasu na długie rozmyślania, teraz był czas na akcję.

- Ty, który Wiążesz to co znany, skarbnico wszelkiej wiedzy! Dam nam siłę i mądrość, której jesteś udziałem, i poprowadź nasze dłonie i serca swoją wszechwiedzącą ręką! – wykrzyczał Agnitio modlitwę do Oghmy a wraz z nią fala energii, przybierająca postać błękitnego blasku, rozeszła się dookoła błogosławiąc sojuszników kronikarza.

Po modlitwie kronikarz poszedł trochę do przodu, aby nie stracić uprowadzonego maga z oczu.
 
Qumi jest offline  
Stary 24-09-2012, 23:31   #6
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Między podróżnikami, a jaszczuroludźmi nastąpiła chwila milczenia, której towarzyszyło bardzo szybko narastające napięcie. Przez ułamek sekundy cały świat był jak bańka mydlana, która tylko czekała aż dotknie czegokolwiek na swojej drodze, by pęknąć.
Tak też się stało.

Pierwszy zareagował Agnito, zsyłając na swoich towarzyszy pokrzepiające promienie błękitnej energii. Następnie jednak jeden z jaszczurów dostrzegł łuk w rękach Galaina i w mgnieniu oka był już przy bardzie biorąc potężny zamach swoim szponem, który jednak przebił jedynie powietrze. Zaskoczony człowiek, który właśnie mierzył do stwora z łuku, wypuścił strzałę, która jednak nawet nie wyleciała poprawnie w cięciwy, niemalże raniąc samego Galaina i poleciała ruchem wirowym gdzieś za barda.
Wtedy swój topór wzniósł do góry Korgan. Widok barczystego krasnoluda z toporem w ręce nieco pokrzepił towarzyszy i wyraźnie było widać, że magia Agnito dodawała mu otuchy.
- Naprzód Elvira, bierz ich! - zakrzyknął wskazując na jaszczura, który próbował właśnie rozszarpać Galaina. No, to by było na tyle w kwestii walecznego Korgana, który wciąż stał z toporem wymierzonym w jaszczura, niby wskazywał kierunek ataku swojemu oddziałowi. Albo, w tym wypadku, kozie.
A koza, jak to koza, zajęta była próbami dobrania się do zawartości jednej z beczek.
Drugi z jaszczuroludzi zaśmiał się sycząco, widząc groteskowego krasnoluda i ruszył na niego rozszarpując swoim szponem jego wystawioną rękę z toporem.
- Eeek, umieram, UMIERAM! - krzyknął zaszokowany krasnolud.
Na szczęście Aseir okazał się bardziej kompetentnym nabytkiem drużyny - mag wytworzył w dłoni kulę jaśniejącej elektryczności, którą wycelował i cisnął w stwora, który atakował właśnie Galaina. Trafienie było perfekcyjne - nie tylko zraniło jaszczuroludzia, ale jeszcze go osłabiło.
Na sam koniec jedyny drowi towarzysz w całej ekipie nie zwlekał i ruszył się w pogoń za pozostałą dwójką, która uprowadziła maga, zostawiając walkę w stodole za sobą.
Jaszczurzy szaman i jego towarzysz, który niósł Sesera, mieli nad nim kilkadziesiąt metrów przewagi, jednak drow liczył na to, że jednak w jakiś sposób ich dogoni...
 
Gettor jest offline  
Stary 24-09-2012, 23:41   #7
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Błyskawiczny atak zakończył się połowicznym sukcesem - lekkie osłabienie napastników nie dało wiele. Dostrzegając kątem oka porażającą przydatność Korgana i jego kozy bitewnej Galain podłamał się lecz to uczucie błyskawicznie minęło. Widząc że napastnik przed nim oberwał a towarzysz - drow rzuca się w pościg, bard odsuną się błyskawicznie w tył i cisnąwszy swój łuk Agnito, rzucił Strzelaj kronikarzu dobywając swój miecz.
 

Ostatnio edytowane przez vanadu : 25-09-2012 o 00:16.
vanadu jest offline  
Stary 25-09-2012, 00:24   #8
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Aseir wzniósł oczy do nieba i szybko pomodlił się do wszystkich bogów, jacy w tym momencie mogliby mu pomóc... Z Tymorą na czele.
Dla kogoś, kto obserwowałby wszystko siedząc bezpiecznie z boku, wyglądałoby to wszystko bardzo zabawnie, natomiast dla znajdującego się w samym centrum wydarzeń Aseira - wprost przeciwnie.
Bojowe działania towarzyszy przyniosły zerowe można by rzec efekty, na dodatek jeden z nich uciekł z placu boju, miast stawić czoła zagrożeniu. Dobrze, że chociaż nie zabrał sakiewek... Jakiś dziwnie honorowy. Tyle, że chwilowo nie stanowiło to dla Aseira zbyt wielkiej pociechy. Ani jego honorowość, ani to, że złoto zostało dla tego, kto pozostanie żywy na placu boju.
Gdyby przypadkiem dysponował czarem niewidzialności... Niestety cierpiał na pewne braki w edukacji. Przynajmniej w tym zakresie. Pozostawało zatem tylko jedno...

- Orbis! Flammarum! Minor!
Płonąca kulka popłynęła w stronę tego samego jaszczuroczłeka, którego przed chwilą potraktował elektrycznością.

_________________
* Orb of Fire, Lesser
 
Kerm jest offline  
Stary 25-09-2012, 21:26   #9
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Agnitio uniósł wysoko brew na widok podarunku Galaina. Był wyraźnie zdziwiony, ale owe zdziwienie szybko ustąpiło kiedy usłyszał kolejne okrzyki bitwy. Odrzucił łuk na bok, na nic mu się zdał. Nie był wojownikiem i nie miał wprawy w korzystaniu z takiej broni.

Zamiast tego wyciągnął... pobiegł za porywaczami. Uważał, że jego towarzysze, wzmocnieni boską mocą Oghmy, powinni dać sobie radę bez niego. Zresztą, co on by tu poradził? Potrafił nieźle strzelać z procy, ale wszyscy stali zbyt blisko siebie i mógł trafić kogoś kogo nie powinien.
 
Qumi jest offline  
Stary 25-09-2012, 23:32   #10
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Agnito uznał, że pomysł drowiego towarzysza jest na tyle dobry, że i on z niego skorzysta. Mężczyzna odrzucił czym prędzej łuk barda i rzucił się w pogoń za pozostałą dwójką, uszczuplając bojowość drużyny, która walczyła w stodole.
Jaszczur, który zagrażał aktualnie Galainowi błysnął na bardzie zarówno oboma szponami, jak i imponującymi szczękami. I to pomimo osłabiającego efektu Aseirowej kuli eletryczności!
Bard, który właśnie miał pójść w ślady Agnito i Nalfeina, po prostu upadł nieprzytomny tam gdzie stał, zabarwiając szybko swoje ubranie na ciemny szkarłat własnej krwi.
W tym czasie jedyny krasnolud w okolicy uznał, że tresowanie kozy należy odłożyć na później. Poza tym musiał zemścić się za swoje ramię, prawda?
Zamachnął się. Wielki krasnoludzki topór gruchnął w bark jaszczuroczłeka zatapiając się głęboko i stwór szybko poszedł w ślady Galaina, padając na ziemię.
Aseir w tym czasie rzucił drugie zaklęcie, tym razem płomienne. Niestety efekt był zdecydowanie mniej satysfakcjonujący, niż poprzedni - kula ledwo musnęła jaszczuroludzia i nie wywołała na nim takiego wrażenia, jak poprzednia. Sam stwór, powaliwszy właśnie Galaina, wyglądał jakby nie wiedział w którą stronę się teraz rzucić - z jednej strony miał Aseira, z drugiej niespełna rozumu krasnoluda, z trzeciej zaś śmiałków uciekających ze stodoły...

***

Nalfein, a kawałek za nim Agnito, pędzili ile sił w nogach za pozostałą dwójką jaszczuroludzi. Ten niosący wierzgającego Sesera był wyraźnie spowolniony balastem i wyglądało na to, że drow za kilkanaście sekund ich dogoni.
Jednak bieli przez pola wysokich zbóż i kierunek, czy cel ucieczki przeciwników nie był na początku znany ani drowowi, ani kronikarzowi. Do czasu.
Szybko okazało się, że jaszczuroczłeki mkną ku rzece, gdzie pod osłoną nadchodzącej nocy, oraz gąszczy czekała na nich łódź, w której stało jeszcze kilku jaszczuroludzi! Jak lokalne władze mogły dopuścić, żeby te stwory podpłynęły tak blisko ich cennego miasta?
… i od kiedy to jaszczuroludzie pływają łodziami?

 
Gettor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172