Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-02-2013, 22:34   #21
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
- No żesz w dupę jeża, ileż można... - syn Hroeberta nie wytrzymał wreszcie po godzince czy dwóch. Zad go bolał, pełny pęcherz również, a parszywych magusów nadal nie było. A siedzieć i po prostu gapić się w ciemność było marną namiastką działania. Tym bardziej że “inkwizytor” mogła męczyć Eranatiana w innym pomieszczeniu... Nabrał powietrza i naraz kajdany z mocy przykuwające go do krzesła zniknęły jak wchłonięte. Co faktycznie miało miejsce.

Wstał i przeciągnął się, aż w kręgosłupie mu chrupnęło. I z miejsca rozejrzał się za jakimś naczyniem zdatnym do ulżenia w cierpieniu. Niestety, fakt oswobodzenia wcale nie zmienił gęstej, nienaturalnej ciemności, oblepiającej wszystko niczym czarny syrop i konfudującej zmysły. Tyle że Halvard miał dobrą pamięć...

Najpierw odszukał biurko, dotykając go delikatnie wysuniętymi przed siebie dłońmi, potem regały i inne sprzęty. Niespiesznie wymacywał drogę w ciemności i szurał ostrożnie stopami. Rychło też odnalazł miecz, kukri i inne drobiazgi, jakie czaromioty wyszarpnęły mu z kieszeni i zdarły z szyi. Odetchnął z ulgą gdy symbol Gwaerona powrócił na jego gardło.

- No to do dzieła - mruknął gdy zdecydował w końcu co czynić. Ruszył ku drzwiom. Biurko i gabloty mogły poczekać.

Halvard przedzierał się przez pomieszczenie niezgrabnie, co chwila zawadzając bokiem o jakiś mebel. Raz nawet strącając na podłogę szklany bibelot. Gdyby nie spowijająca wszystko dookoła ciemność, widok poruszającego się tak mężczyzny utwierdzałby w przekonaniu, że łyknął sobie o szklanicę wina za dużo. W końcu jednak dotknął wyciągniętymi ramionami ściany i po omacku odnalazł drzwi, następnie klamkę. Ta zaskrzypiała głośno pod naciskiem.
Korytarz po drugiej stronie skąpany był w słabym, błękitnym świetle. Wyjątkowo nienaturalnym, który odbierał otoczeniu wszystkie inne barwy. Świat tutaj wydawał się istnieć jedynie w odcieniach czerni i błękitu. Sam korytarz świecił pustkami, do tego stopnia iż trudno było łowcy zlokalizować choćby źródło światła.
Następnym co przykuło jego uwagę były drzwi w głębi korytarza. Po lewej stronie. Jedyne w polu widzenia, aż do prowadzących w dół schodów po prawej stronie.
Zostawił za sobą ogarnięty mrokiem pokój. Drzwi za nim, pchnięte niezidentyfikowaną siłą zatrzasnęły się głośno. Olbrzym na ten dźwięk aż skulił się lekko. Wszystko wydawało się jednak w porządku. Senne światło oblewające martwy korytarz, ciemność w dole schodów... Zbliżył się zatem ku drzwiom w głębi i kiedy już miał chwycić za klamkę usłyszał piskliwy, a jednocześnie ochrypły głosik, bo mianem głosu określić się tego nie dało, za sobą.

- Na Twoja miejsce moja by tego robic nie pomyślała. Pani będzie zła, bardzo zła. Twoja miała siedziec ciii, w pokój. I czekac, czekac. Nie dla gośc, chodzic tutaj. Zła, zła.
Istota przypominająca po części goblina, nieco kobolda a nawet i trochę chochlika... Stała na szczycie schodów, wpatrując się parszywą mordką i świecącymi w niej, wielkimi, złotymi ślepiami prosto w Halvarda. Nie wyższa niż pół metra, o drobnym torsie i niepasujących, masywniejszych nogach i ramionach.



- Niech to demony - syknął Halvard. Nie spodziewał się że tak szybko zostanie odkryty i teraz zawahał się, bowiem miał nadzieję rozejrzeć się niepostrzeżenie... Ale teraz?

“… Nasi wrogowie uderzyli zatem wysoko. Kim był ten nieszczęśnik? Dlaczego zginął? Tego musimy się dowiedzieć. Może ktoś z wieży, wiedząc co stało się z jego ziomkiem, postanowi nam pomóc?“ - słowa pani Moonwell zadźwięczały mu w pamięci. Zaklął w duszy, ale niewiele mu to pomogło.

Nawet jeśli by bez hałasu zaciukał stworka to nie pomoże to w próbach nawiązania współpracy z inkwizytorką. Miał wielką chęć kopniakiem posłać go w dół schodów ale wspomnienie przeklętych Harfiarzy wiązało mu ręce.

Oczywiście, wiedział że musi ulec. Stawka była zbyt wielka by mógł sobie pozwolić na zaspokajanie własnego widzimisię, dlatego splunął tylko na parszywego strażnika i ruszył z powrotem do pokoju. Trudno. Odbije to sobie w przyszłości.
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172