|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-08-2013, 17:13 | #141 |
Reputacja: 1 | Lou przysłuchiwała się przypuszczeniom w ciszy, wodząc wzrokiem od Arethei do Dorien. Kapłanka była zdecydowanie przyjemniejszym widokiem. Zapytana o zdanie wzruszyła lekko ramionami. - Zgodziliśmy się zaciągnąć w szeregi sług domu de Seis i wykonać powierzone nam zadanie. Nikt nie stwierdzał, że nie będzie w tym rozlewu krwi albo że wszystko sprowadzi się do wyciągnięcia informacji od konkretnej osoby. Jeśli nie będzie mi odpowiadać działanie w sprawie imć Kirstenhelma albo uznam, że to zbyt niebezpieczne dla mnie, to po prostu kolejnego zadania w przyszłości się nie podejmę. Chyba teraz nie ma co już płakać nad rozlanym mlekiem. Decyzja zapadła. - elfka trochę nie rozumiała skąd takie poruszenie. - Może na przyszłość szybciej informuj o swoich przeczuciach? - zwróciła się do Drakonii. - Z twoim taktem to raczej nie miałabyś problemu, by powiedzieć mu to w twarz... Lou ponownie wzruszyła ramionami, jakby cała dyskusja była bez sensu, po czym ruszyła swoim tempem w stronę Purpurowej Damy. Następnego dnia mieli powtórkę z "rozrywki". Szybkie szkolenie było ciężkie choćby dlatego, że było niezwykle intensywne. Lou przykładała się do niego równie mocno co do treningów walki - jakby nie było inteligencją przewyższała zapewne niejedną osobę, która znajdzie się na fecie. Podczas kiedy z wdziękiem przyjmowała umizgi niziołka, nie umknęło jej uwadze otwarte flirtowanie Drakonii z Jackiem. Bądź co bądź diablica była w tym dobra, choć najwyraźniej mało subtelna. Było to całkiem dobre ćwiczenie dla elfki - jednoczesna obserwacja otoczenia i reagowanie na osoby w najbliższym otoczeniu. Miała nadzieję, że na właściwej imprezie pójdzie jej równie dobrze, a przede wszystkim, że nie będzie tak nudno... Później przyszedł czas na omawianie planu. W zasadzie to nikt nie powiedział nic konkretnego, czyli byli zdani po prostu na własną pomysłowość. Jej zdaniem organizacja całej akcji była - co najmniej - kiepska. Zresztą pewnie Drakonia sama dałaby sobie radę z jednym Hugonem, który musiał mieć wiedzę na temat agenta, o ile faktycznie całość sprawy była związana z jego rodem. Ciężko bowiem było ocenić, komu ufać. - Mogę spróbować z Hugonem, jeśli faktycznie nie ma upodobania w mężczyznach. Cel dobry jak każdy inny. - przytaknęła Woodesowi. Z tego wszystkiego Lou była najbardziej zadowolona chyba ze swojego nowego wyglądu. Generalnie nigdy nie miała problemu z kompleksami, akceptacją siebie i innymi problemami stereotypowych kobiet. Lubiła siebie, a zwłaszcza swoje oczy i włosy. Teraz, spoglądając w lustro widziała osobę zupełnie inną. Nie dość, że blondynkę o szmaragdowych oczach to jeszcze człowieka! Zmiana twarzy dawała bardzo ciekawy efekt w połączeniu z ciałem i płynnością ruchów elfki. Lou poświęciła resztę czasu pozostałego do wydarzenia zwieńczającego tę całą naukę na odpowiednie przyszykowanie się do wyjścia. Całe szczęście, że wszystko im zapewniono - nie musiała mitrężyć czasu na dobieranie, wybieranie, dopasowywanie sukienki, butów, akcesoriów i wszystkiego. Na Salach Auberony Lou poświęciła chwilę na zlokalizowanie czterech najważniejszych dla nich osób. Jej uwagę przykuła Maven Sserster, bo niezwykle przypominała w swej postawie, zachowaniu i mimice Drakonię. Tak, Arethei mogłaby zająć się tą kobietą. Na pewno by się dogadały. A może lepiej nie? Jeszcze dogadają się za bardzo... Na gnoma nie miała pomysłu, a jakoś znajomość Zhentarimczycy jej nie odpowiadali. Skierowała się więc ku Hugonowi, by przedstawić swą uroczą, blond aparycję swym fałszywym nazwiskiem przy zachowaniu całej zawiłości dworskiej etykiety...
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.” |
|
| |