Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-01-2013, 21:52   #11
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
Kiedy kapłan zapytał o imię Drakonii, ta zdziwiła się. Rzadko kiedy bowiem kapłani mieli dość cierpliwości, by wypytywać o imiona wędrowców, którzy mieli posłużyć do załatwienia brudnej roboty. Widok niecodzienny. Ciekawski kapłan.
- Nazywam się Drakonia, święty mężu. Wdzięczna jestem za zainteresowanie, aczkolwiek niepotrzebne. Wszak nasza znajomość długa nie będzie... Prawda?
Uśmiechnęła się zalotnie do kapłana.
- W każdym razie, z największą przyjemnością przyjmujemy do naszego grona tego, kogo nam przysyłasz – podjęła ponownie, po krótkiej przerwie.
Ujrzawszy wkraczającą kapłankę, uśmiechnęła się ponownie. Tym razem jeszcze szerzej.
- To miło powitać mi towarzyszkę podróży. A już myślałam, że będę skazana tylko na męskie towarzystwo w tej podróży – tu zwróciła się ponownie do kapłana. - Zdaje się, że kapłani Lathandera wykazują się większym wyczuciem, niż na początku suponowałam. Dzięki ci zatem jeszcze raz.
Tymczasem kompani czekali. Nie byli oni niczym nowym w życiu, które dotychczas prowadziła, jako że zdarzało się jej widzieć wielu włóczęgów, i gorszych, a także i lepszych.
Postanowiła zatem zostać na parę chwil w karczmie, nie planując spędzić ze swoimi nowo poznanymi kompanami całej nocy. Przedstawiwszy się raz jeszcze do tych, co mieli zbyt krótkie uszy żeby słuchać, piła wino, opowiadając opowieści ze szlaku. Nie nadużywała jednak ani jednego, ani drugiego, bowiem noc już nadeszła, a Drakonia miała jeszcze do wykonania robotę.
Podczas popijawy w karczmie, bacznie przysłuchiwała się temu, co też mówi krasnoludzki bard, wiedząc, że bardowie rzadko bywają krasnoludami, to jednak usta rozwiązywały się każdemu, jeśli tylko dobrze się grało i dużo się piło.
W tym samym czasie także lawirowała między gośćmi w karczmie, zaczepiając pijanych kmiotów i wypytując o ogrze zwyczaje – szczególnie o te dotyczące żywienia i skąd mogliby czerpać czystą wodę. Drakonia nie wierzyła, że impreza, która się zebrała, mogłaby dać radę chociażby parze ogrów, potrzebny był zatem fortel, który knuła. Za wcześnie było jednak na wyjawienie go; potrzebowała zebrać więcej wieści. Wydawało się, że wszyscy sprawę pojmowali nazbyt prosto: przyjść, zabić ogry, podzielić łup.
Wątpiła, że wszystko pójdzie tak gładko. Nie bez jej pomocy, w każdym razie. Co gorsza, ludzie wokół zdawali się wiedzieć o ograch niewiele lub zgoła nic.
Wreszcie, zebrała się, dopiwszy ostatni kielich.
- Panowie, na mnie czas. Chętnie bym z wami została, jednak mus mi jeszcze coś zrobić tej nocy. Na szczęście, rzecz nie zajmie mi długo. Wrócę niebawem.
Zanim jednak wyszła, podeszła do karczmarza, dając mu wcześniej ruchem ręki znak.
- Zacny panie – rzekła półgębkiem. - Masz tu złotą monetę, zatem posłuchaj. Jutro rankiem wyślij no pachołka do kapłanki Lathandera, wiesz, tej, co była tutaj wcześniej. Powiedz, że pewna niewiasta z grupy morderców ogrów chciałaby zapytać się o parę rzeczy... Nie tylko natury religijnej. Spraw się dobrze. No! Na mnie już czas.
Wyszła przez drzwi karczmy, zahaczywszy oko na wychodzących. Wybierając odpowiedniego, spędziła parę chwil, ale jednak nadarzył się ktoś: zakradłszy się, wyciągnęła sztylet i przecięła rzemień sakwy pewnego jegomościa. Zapomoga na nadchodzącą podróż, pomyślała. Rzecz niewielka, a jakże przydatna.
Spędziła na ulicach Ostoi jeszcze z godzinę, szukając ludzi prezentujący ze sobą łatwy zarobek.
Wróciwszy, zastała kompanię już podchmieloną.
- Mistrzu Brandzie – uśmiechnęła się z przekorą, patrząc na niziołka, który sięgał jej nieco ponad pas. - Bardzo jestem zaszczycona poznaniem ciebie, jednakże nie miałam wcześniej większej możliwości porozmawiać. Otóż, mistrzu, reprezentujecie ponoć szlachetny cech czarodziejski. Jest ze mnie dziewczyna prosta, zupełnie w arkanach nieznajoma, zatem wyłożę swoją sprawę jasno, mistrzu. Interesuje mnie, czy znasz się na przyrządzaniu czarodziejskich dekoktów, esencji, lub po prostu eliksirów. Nie tylko w sprawie chorób kobiecych, choć słyszałam, że raczej w magii sprawy mają się inaczej, jako że krew miesięczna jakoby miała niesłychaną wartość Nie w sprawie krwawienia jednak przychodzę, interesuje mnie wyrób trucizn czarodziejskich. Jakże więc będzie, mistrzu? Znacie się na miksturach?
Przysunęła swoją twarz bliżej jego, pochylając się.
- Jakże więc to będzie z tymi miksturami, magu? Znasz się na alchemii, czy raczej zasypiałeś gruszki w popiele, ucząc się u boku swojego pryncypała? Jakiś czas temu słyszałam że rasa twoja jest szczególnie wprawiona w warzeniu różnorakich kordiałów, głównie z powodu pewnej legendy, którą usłyszałam czas jakiś temu, o pewnej bandzie mężczyzn dość skąpego wzrostu, którzy wyróżniali się jednak ponadprzeciętnym rozumieniem ziół i minerałów.
Tak podróżując, służyli okolicznym wsiom niby te mądre baby, co się czasem spotyka w chatach ustrojonych wianuszkami czaszek. Tutaj poród odebrali, wprawni akuszerzy, gdzie indziej zamawiali poronienia, zawsze zabierając nienarodzone dziatki ze sobą. Czego byś nie chciał, to by uwarzyli. Osobliwie odbierali zapłatę u młodych dziewcząt, pozbawiając je wstrętnego wiana panieńskiego. Wszyscy naraz, ot tak. Musisz mi kiedyś więcej opowiedzieć o takich zwyczajach waszej rasy.

Odeszła nieco, obserwując niziołka.
- Oddalamy się jednak od tematu. Mikstury, mistrzu. Więc?
 
Irrlicht jest offline  
Stary 02-01-2013, 00:03   #12
 
Gerappa92's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwu
Po kilkunastu wypitych kuflach piwa z kompanami, Olhivier zamaszystym ruchem ręki zrzucił wszystko co znajdowało się na stole przed nim. Dość niezgrabnie wgramolił się na niego po czym poprosił Jacka by ten podał mu bęben. Zaczął wybijać rytm. Na początku powolny i prosty by w pewnym momencie niespodziewanie przyspieszyć i zacząć śpiewać. Donośny, szorstki głos rozbrzmiał w karczmie. Bardziej przypominało to recytowanie w rytm niżeli śpiewanie jednak w przy akompaniamencie bębnów robiło to niemałe wrażenie. A treść jego pieśni była mniej więcej taka:


Tam gdzie góry chmur sięgają
I swe szczyty w nie wbijają
Krasnoludy harde żyły
I w jaskiniach swoich kryły
Złoto, srebro oraz kamienie
To pokusa co plami sumienie
Każdego parszywego olbrzyma
Któremu aż cieknie ślina
Na samą myśl o tych skarbach
Do dziś widzę ich w wojennych barwach
Jak mordują mą rodzinę
A dom rozpadł się w ruinę.
I choć lata już minęły
To wspomnienia nie zniknęły
Ku pamięci tego mordu
I ku chwale mego rodu
Niech się leją piwa strugi
Niechaj żarcie noszą sługi
Życie krótkie, niebezpieczne
Nic na świecie nie jest wieczne
Więc niech leją piwa strugi
Niechaj żarcie noszą sługi
 
__________________
"Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein
Gerappa92 jest offline  
Stary 02-01-2013, 00:33   #13
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Niziołek uśmiechnął się delikatnie kiedy usłyszał jak czarnowłosa dziewczyna się do niego zwraca. -Mistrzu... Czarodziej wzdechnął jakby od niechcenia. -Wystarczy Brand, tak... wystarczy Brand. Sięgnął po swoją drewnianą fajkę i zaciągnął się. Jego myśli przez moment powędrowały gdzieś daleko, zaś jego wzrok przesłoniła mgła - powrócił wspomnienami do domu. -Arogancja cechuje wielu czarodziejów; dlatego nadają sobie tytuły mające podkreślić ich pozycję społeczną. Arogancja to głupota, a głupca tylko krok dzieli od śmierci. Wielu lordów ciemności o mocy zdolnej obracać królestwa w gruzy poległo przez swoją arogancję. Wierzyli w nieograniczoną potęgę swojej mocy, a wrogów niedoceniali. Te wszystkie bajki dla dzieci, te wszystkie legendy i opowieści o dzielnych bohaterach (często bardzo przeciętnych w swych możliwościach) stawiających czoło złu tak wielkiemu, że niemożliwym było do pomyślenia o jakiejkolwiek szansy na zwycięstwo... Brand zatrzymał się na chwilę, zebrał myśli i raz jeszcze przyłożył fajkę do ust. -Myślisz, że nie ma w nich ziarna prawdy? Arogancja jest zmorą wszystkich potężnych, ale niepokonani są tylko Ci którzy potrafią docenić swoich wrogów. Czarodziej wpatrywał się w diablicę przez dłuższą chwilę. Lubił obserwować inne istoty, gdyż zawsze interesowały go pobudki jakimi inni się kierują. -Ty jesteś inteligentną kobietą. Wypalił po pewnym czasie. -Potrafisz owinąć wokół palca i omamić każdego mężczyznę, a w dodatku potrafisz zadbać o siebie kiedy trzeba. Rzucił wymowne spojrzenie na nową zdobycz Drakonii - sakiewkę, która teraz wisiała u jej pasa, a wcześniej była własnością kogoś innego. -Jesteś inna od tych wszystkich facetów, którzy siłą zostali odcięci od pępowiny mamusi i ślepo błądzą po świecie niczym dzieci... jakże łatwa ofiara dla Ciebie. Jego oblicze znowu przysłoniła maska obojętności. Niziołek co prawda był niższy od tej kobiety, ale nie sposób było ugiąć jego wolę. Zawsze potrafił zrównać się z rozmówcą i rozmawiać tak jakby ograniczenia fizyczne nie istniały. -Teraz jesteś moim kompanem, Drakonio. Sięgnął po swój kufel piwa i upił z niego jeden łyk. -Dlatego mów do mnie Brand.

Na opowieść o nizołkach pogromcach dziewic Brand wybuchnął śmiechem. A był to zdrowy i serdeczny śmiech, który pomimo kontekstu trudno było wziąć za obrazę. -O moim ludzie krążą różne opowieści, to fakt. Faktem też jest, że nie słyszałem tej historii, aczkolwiek powątpiewam w jej prawdomówność. Nie mniej jednak znam się na miksturach - sztuki magiczne i alchemia to moja specjalność. Przyrządzenie trucizny nie będzie więc problemem. Większość grzybów i jadowitych stworzeń w okolicznych lasach może przysporzyć komuś śmierć w męczarniach lub inne paskudne dolegliwości. Zależy czego dokładniej szukasz.
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline  
Stary 07-01-2013, 14:33   #14
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Poranek zastał wszystkich zgromadzonych pod świątynią, gdzie zgodnie z umową, czekała na nich kapłanka. W jej wyglądzie nie zmieniło się niemal nic, po za plecakiem podróżnym zarzuconym na plecy. Przywitanie nowych i obcych sobie towarzyszy nie trwało zbyt długo. Dorien przyglądała się każdemu z uśmiechem na twarzy, chcąc poznać swoich druhów. Kiedy wszyscy byli już gotowi do drogi, kapłanka zaproponowała zgoła coś innego, na co wszyscy byli przygotowani.
-Moi drodzy, jako że sprawa ogrów, jak już było wspomniane, nie jest sprawą niecierpiącą zwłoki, mam dla was inną propozycję. Wyruszymy do starego dworu, musimy odnaleźć zaginioną córkę naszego poczciwego młynarza. rozpoczęła kobieta.
-Spytacie dlaczego dwór? Otóż to miejsce, gdzie wraz ze swoim ukochanym się spotykali, ojciec Joanny, tak ma ona bowiem na imię, nie akceptował tego związku. kobieta podawała po kolei wszystkie znane jej szczegóły.
- Jeśli chcecie coś jeszcze w miasteczku załatwić to zróbcie to przed wyruszeniem. Czeka nas ponad pół dnia marszu, więc przed jutrzejszym dniem nie wrócimy. -


Kiedy wszyscy wyrazili gotowość do wyruszenia w drogę, kapłanka wysunęła się na przód małej kolumny i ruszyła na wschód. Tuż za miastem, na trakcie którym podróżowała grupa, stał samotny gnom. Wyglądało, jakby zupełnie nie przejmował się nadciągającymi osobami. Wprawne oko mogło uchwycić uśmiech na twarzy kapłanki, gdy ta go zobaczyła. Po zbliżeniu się do samotnie stojącej sylwetki, Dorien przywitała się z gnomem i przedstawiła go pozostałym członkom podróżników.
-Moi drodzy, oto Glim Ningel Liściopalcy. Stróż okolicznych kniei, znawca przyrody i zacny przedstawiciel gnomiej rasy. Będzie nam towarzyszył oraz służył swoją wiedzą i dobrą radą.-
Po krótkim przywitaniu ruszyli dalej, aby przybyć na miejsce w miarę wcześnie.
Słońce świeciło coraz mocniej, trawy i drzewa zieleniły się intensywnie. Ptaki śpiewały przyjemnie, można było poczuć się zupełnie jak na bezstresowej wycieczce. Grupa mijała strumienie, większe i mniejsze łąki, ich droga prowadziła w miarę prosto.


W końcu, po 4 godzinach marszu Dorien zarządziła pierwszy postój niedaleko bystrego strumyka. Mogli dzięki temu uzupełnić nadszarpnięte zapasy wody pitnej, przemyć się i schłodzić ciało. Cień drzewa zapewniał schronienie przed promieniami słonecznymi.

Czas płynął dość szybko na błogim lenistwie i odpoczynku. Brand wpatrywał się w falujące delikatnie na wietrze liście, gdy jego uszu dobiegł dziwny dźwięk. Początkowo zignorował go, zrzucając to na garb odgłosów lasu. Nie mylił się w kwestii pochodzenia dźwięku. Po drugim warknięciu odwrócił się i popatrzył prosto na zbliżające się dwa wygłodniałe wilki, z pysków których toczyła się piana. Obnażone zęby nie dawały cienia nadziei na to, że zwierzęta są pokojowo nastawione. Zbliżały się powolnymi krokami w stronę grupy mając nadzieję na łatwy kąsek.

 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski

Ostatnio edytowane przez daamian87 : 07-01-2013 o 20:53.
daamian87 jest offline  
Stary 07-01-2013, 21:59   #15
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Droga mijała towarzyszom spokojnie, obydwoje uwielbiali bowiem spacery po swojej umiłowanej kniei. Pogoda była wprost wymarzona do wędrówki - nieśmiało wychylające się zza listowia promienie słońca delikatnie pieściły twarz gnoma, a rześki, letni wietrzyk wypełnił płuca druida tak dobrze znanym mu zapachem kwitnącego boru. Zook to wyprzedził swego przyjaciela, pędem wymijając zbliżające się drzewa, to zrównywał z nim krok, domagając się zainteresowania. Pierwszy nocleg spędzili pod liśćmi paproci, na niewielkiej polanie w głębi głuszy. Wieczór i noc były ciepłe, nie było więc konieczności rozpalania ognia. Druid przygotował sobie posiłek z zabranych ze swojej nory jagód, grzybów i odrobiny suszonego mięsa. O Zooka nie musiał się w ogóle martwić. Wilk potrafił sam zorganizować sobie posiłek, co bardzo druida cieszyło. Nie zniósłby on bowiem, uzależnienia się towarzysza od niego. Gdy druid obejrzał się, Zook ruszał właśnie na polowanie.

Zook długo nie wracał, a Glima zaczęło łamać zmęczenie. Postanowił nie czekać na przyjaciela, tylko przygotować legowiska dla nich obu i ułożył się do snu. Następnego ranka obaj ruszyli w dalszą drogę.

***Kilka dni wcześniej***

Glim tego poranka jak zwykle wybrał się zebrać trochę chrustu na opał. Gdy wrócił z drzewem w jego norze siedziała młoda dziewczyna w białej szacie ze zdobionymi elementami zbroi na torsie i kapturem na głowie. Gdy zobaczyła wchodzącego do środka, podniosła wzrok na gnoma i zrzuciła kaptur na plecy.
-Ah, młoda Dorien. Witaj. Dawno cię tutaj nie widziałem.
-Witaj dostojny Glimie, miło cię widzieć. - z uśmiechem odpowiedziała kobieta.
-Wszystko dobrze w kniei? - spytała zupełnie szczerze.
-Dobrze wszystko. Spokojnie dni płyną. Lato wkrótce na dobrze przyjdze, a z nim rozkwitnie wszystko w pełni dookoła, jak co roku - gnom zrzucił drwa w przygotowane na to miejsce, podszedł do tlącego się paleniska i zruszył szczapy. Ogień podniósł się i rozgorzał na nowo. Chwycił za imbryk, zaczerpnął wody z beczki, wrzucił do środka kilka listków i zawiesił nad ogniem. Wyjął z kieszeni soczyste jabłko, przetarł o szatę i podał dziewczynie.
-A w mieścinie jak się sprawy mają? Bardzo cię obowiązkami obarczyli po święceniach?
- Niestety, łatwo nie jest. Ponadto mamy nowy problem, w okolicy pojawiła się grupa ogrów. Karawany napadają, ludzi mordują. Muszę się tym zająć. - wyznała szczerze młoda kobieta.
-Ogry powiadasz? Niebezpieczne to istoty. Szalone często. Łatwo ich powstrzymać nie będzie. Co zamierasz zrobić?
- Muszę wynająć kogoś, kto będzie na tyle odważny, by spróbować się z nimi rozprawić. Albo na tyle głupi. - dodała nieco ciszej.
-Głupców na świecie nie brak. W pogoni za złotem, sławą, zaszczytami gotowi są serce dziczy na talerzu mocodawcom podać. Nie będziesz miała z tym problemu. Jednak widzę, że cię mocno trapi ta sprawa. Jesli zechcesz, pomoc ci mogę w zadaniu twoim.
- Boję się, że to może przerosnąć moich najemników. Jednak z twoją pomocą ich szanse rosną. Na prawdę byłbyś w stanie im pomóc? - spytała z nadzieją w głosie
-Im? Wątpię. Za nic charmonię mają. Równowage świata. Dreszczyku emocji szukają. Dla zabawy często życie odbierają... Nie, im pomóc nie umiem. Ty za ludzi odpowiadasz, niestety niewdzięcznych często. Życia postradać tam niemożesz. Z tobą pójdę a z nami Zook. - Glim skinął na wilka siedzącego przed jamą.
- Dziękuję ci Glim. Jestem twoją dłużniczką. Może mogę coś dla ciebie zrobić?
Gnom wziął gliniany kubek, podszedł do imbryka i nalał gorącego płynu.
-Oczywiście, że możesz. Herbatę wypij - powiedział druid, podając dziewczynie parujące naczynie.


***Droga do miasta***


Trzeciego dnia wędrówki, wczesnym rankiem, Glim i Zook ujrzeli prowadzącą do miasta drogę. Według obliczeń druida własnie dziś miała wyruszać wyprawa najemników, których zatrudniła kapłanka Dorien do rozwiązania problemu Ogrów. "Rozwiązania? Do wyrżnięcia, jak pewnie więszkość uważa" - ta myśl uderzyła gnoma niczym nawałnica. Tak, postanowił dołączyc do grupy, która za nic miała jakiekolwiek życie i była w stanie je sprzedać za garść nic nie wartych, złotych monet. Nie robił jednak tego dla nich. A z drugiej strony ogry stanowiły niebezpieczeństwo dla spokojnie podróżujących ludzi. Bijąc się z myślami znalazł odpowiedni do siedzenia korzeń, zrzucił torby obok, do których przytroczone były trzy fretki, upolowane przez Zooka i rozparł się wygodnie, odprowadzając wbiegającego do lasu wilka wzrokiem.

Po niezbyt długim czasie na drodze, od strony mieściny, pojawiła się grupa ludzi. Gdy zbliżyli się dostatecznie, Glim rozpoznał prowadzącą sylwetkę.
-Moi drodzy, oto Glim Ningel Liściopalcy. Stróż okolicznych kniei, znawca przyrody i zacny przedstawiciel gnomiej rasy. Będzie nam towarzyszył oraz służył swoją wiedzą i dobrą radą - rzekła odrobinę zbyt formalnie Dorien
-Witajcie. Rad jestem poznać was - gnom zebrał swoje rzeczy i dołączył do grupy
-Ruszajmy. Dzień do marszu doskonały. Szmat drogi zrobić możemy.
W drodze Glim zapoznał się ze wszystkimi, pogawędził też o kilku mniej lub bardziej istotnych rzeczach. Zamienił też kilka krótkich słów z Dorien. Osobliwą kompanię kapłance udało się zebrać, jednak nie było to nic niezwykłego. Poszukiwacze przygód, awanturnicy zwykli być równie niezwykli i do siebie niepodobni, jak potrafi być letnie niebo. Nie było innego wyjścia jak pogodzić się z tym i przyjąć sytuację taką, jaka jest.

Po kilku godzinach zarządzono odpoczynek. Każdy z podróżników zrzucił plecaki i tobołki i grupa zaległa na polanie posilając się i gasząc pragnienie. Jedni rozkoszowali się chwilą odpoczynku inni zajmowali się pogaduszkami. Jednak niziołek Brand, zwrócił uwagę na wschodzi skraj polany. Z zarośli wyłoniły się dwa wilki i powoli zbliżały się do grupy. Glim nie czekał na oczywistą reakcję pozostałych, wstając z ziemi.
-Na miejscach zostańcie... - i mimo spokoju w głosie nie było w nim proźby.
Gnom chwycił swoją włócznię oraz torbę i ruszył w kierunku wilków, podpierając się drzewcem. Zwolnił kroku. Doskonale widział obnażone kły drapieżników - musiały nie jeść do wielu dni. Zamknął na chwilę oczy i wyciągnął dłoń w ich stronę. Wilki zatrzymały się, wpatrując się w druida. Nie poruszały się. Gnom zrobił krok naprzód. Potem drugi. Wilki ciągle stały nieruchomo. Glim schylił się i odłozył włócznię na ziemię. Wilki nadal nie reagowały. W końcu druid zbliżył się na wyciągnięcie ręki i delikatnie położył dłonie na łbach drapieżników. Wilki zachowywały się zupełnie niegroźnie, poddając się delikatniej pieszczocie. Druid powolnym ruchem sięgnął do torby i chwycił przytroczone do niej fretki i rzucił je wilkom. Te chwyciły zdobycz i zaczęły łapczywie konsumować. Gnom z uśmiechem pochylił się nad zwierzętami, głaszcząć je i szepcząc coś, czego żaden z jego towarzyszy nie był w stanie usłyszeć. Ostanią fretkę, którą miał przy sobie druid wilczury rozerwały na pół pochłaniając w mgnieniu oka. Były naprawdę wygłodzone. Glim jeszcze przez chwilę zabawiał wilki, by później odprowadzić je do głuszy. Zawrócił dopiero, gdy stracił obydwa z oczu.

Wracając do reszty zabrał włócznię i bez słowa usiadł na swoim miejscu. Bardzo był ciekaw reakcji najemników, która nie wahałaby się przed zabiciem obu wilków, które w akcie desperacji chciały zaatakować liczniejszą grupę.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline  
Stary 08-01-2013, 16:24   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nikt przez noc się nie rozmyślił. Co wiecej, do kompanii dołączył druid, znający ponoć okoliczne ścieżki.
- Jestem Jack - przedstawił się Wooders. - Witam w kompanii.

Jakie są pożytki z druida w kompanii, okazało się wkrótce, gdy w okolicy miejsca, gdzie drużyna rozłożyła się na odpoczynek, pojawiły się dwa wygłodniałe wilki. Z pewnością beznadziejnie głupie, skoro nie potrafiły samodzielnie czegoś upolować. I z pewnością głupie, skoro uznały obozujących za smaczny kąsek.
Bez wątpienia najemnicy rozprawiliby się nimi bez wahania. Wśród nich, tak jak wśród wilków, obowiązywała zasada "Jedz, albo bądź jedzonym". Najwyraźniej druid, typowy przedstawiciel natury, wyznawał inne zasady. Oby w myśl swych zasad Glim nie wystąpił kiedyś przeciw tym, z którymi chciał podróżować.

- Niezła robota - stwierdził obojętnie Jack, gdy druid wrócił do pozostałych. Odłożył na bok gotową do strzału kuszę.
 
Kerm jest teraz online  
Stary 08-01-2013, 20:50   #17
 
Gerappa92's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwu
Szli za Dorien w ciepły letni poranek. Rześki wiaterek smagał jego obolałą od przepojenia alkoholowego głowę.
Lecz mimo to krasnolud zachował dobry humor. Słonko pięknie świeciło a brzuch miał jeszcze pełen po nocnej wieczerzy. Pogwizdywał pod nosem i starał się nie zostawać w tyle. Nagle jego uwagę przykuła księga, którą tajemniczy niziołek trzymał przypiętą do pasa. Jako syn skryby spędzał wiele czasu nad książkami. Nie tłumiąc w sobie ciekawości podszedł do Branda i zapytał czy mógłby rzucić okiem. Olhivier był zafascynowany magią. Sam znał kilka sztuczek. Kilka marnych sztuczek, którymi jakoś szczególnie się nie chełpił. Widok kuglującego krasnoluda raczej wzbudzał śmiech a nie podziw, dlatego rzadko kiedy używał swojej magii. Mimo to uciął sobie krótką pogawędkę na temat magii z ów czarodziejem pytając go m.in. w czym się specjalizuje.

Kiedy do kompanii dołączył Glim, Olhivier strasznie się ucieszył i od razu pozdrowił go w gnomim języku. Miasto, w którym niegdyś żył krasnolud, leżało niedaleko siedziby gnomów, z którymi często zdarzało im się handlować. A kiedy Olhivier musiał uciekać z oblężonego przez olbrzymy miasta to właśnie u nich znalazł schronienie. Gnomy otoczyły go opieką bez najmniejszego wahania. A kuracja w ich przytulnych norkach była jedną z najprzyjemniejszych rzeczy jaka mu się przytrafiła w życiu. Towarzystwo tych pogodnych istot ukoiło jego rozpacz, a nawet zaraziło go ciekawością świata i to do takiego stopnia że już nigdy nie wrócił w góry. I właśnie taką krótką historią uraczył druida kiedy ten podszedł do niego aby się zapoznać.

Po kilku godzinach marszu bard trochę zmarkotniał ponieważ w jego brzuchu zaczęło głośno burczeć. Może to właśnie dlatego Dorien zdecydowała się na krótki odpoczynek. Olhivier nie czekał i od razu rozwalił się obok strumyka a następnie z nogami w wodzie rozpakował porcje podróżną. Dopiero po chwili zauważył że na polanie trwa jakieś zamieszanie. Podszedł bliżej żeby przyjrzeć się poczynaniom gnoma. Żując suszoną wołowinę oglądał cale przedstawienie z osłupieniem. Zastanawiał się co Glim szeptał do wilków i nie omieszkał go o to zapytać przy najbliższej nadarzającej się okazji.
 
__________________
"Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein
Gerappa92 jest offline  
Stary 09-01-2013, 22:50   #18
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Incydent z wilkami mógł zakończyć się walką, na szczęście obecność druida w drużynie zapobiegła rozlewowi krwi, czy to ludzkiej (bądź przedstawiciela innej rasy) czy wilczej. Po kilku kolejnych minutach przeznaczonych na odpoczynek, grupa ruszyła dalej. Zregenerowane siły pozwoliły na przyśpieszenie marszu tak, aby miejsce ewentualnego pobytu kobiety zbadać wcześniej.

W końcu ich oczom ukazał się cel podróży. Słońce powoli opuszczało nieboskłon, jednak do zachodu zostały jeszcze przynajmniej dwie godziny. Uroki lata. Dworek otoczony był średniej wysokości kamiennym murem, który jednak nie mógł uchodzić, nawet przy dobrych chęciach, za obronny. Otaczał on prawdopodobnie całą posesję. W murze znajdowała się niegdyś piękna metalowa brama, teraz przeżarta przez rdzę i starość. Jedno skrzydło uchylone było pod dziwnym kątem, drugie trzymało się jeszcze na zawiasach.

Na wzniesieniu, mniej więcej pośrodku posesji, znajdował się zarośnięty już, opuszczony dworek. Prawie nic nie pozostało z jego dawnej świetności. Tynk łuszczył się i odpadał, ukazując materiały, z których został stworzony budynek. Bluszcz i inne rośliny powoli przejmowały władzę nad tym miejscem. Krzewy, niegdyś zadbane i równo przycięte, teraz rosły dziko bez nadzoru.


Trzeba było ustalić plan działania. Jeśli kobieta była w środku, z pewnością usłyszałaby ewentualne kroki zbliżających się osób. Jeśli nie było jej w środku, trzeba było zbadać ewentualne ślady. Jeśli była w środku lecz nie do końca z własnej woli, ewentualne osoby trzecie mogłyby coś zrobić. Ewentualności było bardzo dużo.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 09-01-2013, 23:06   #19
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Do celu ich wędrówki dotarli nieco przed wieczorem, na kolację jednak nie można było liczyć. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Żaden porządny kucharz nie chciałby zamieszkać w takiej ruinie, a lepiej było korzystać z własnych zapasów, niż liczyć na umiejętności jakiegoś partacza.

Jak uważnie obejrzał front budynku. Jeśli ktoś był w środku tej zdewastowanej budowli, to wchodzenie tam bez zaproszenia mogło się skończyć niezbyt przyjemnie.

- Glim, mógłbyś znaleźć jakiegoś małego przyjaciela, który sprawdziłby, kto lub co tam przebywa? - spytał.

Taka wiedza z pewnością by im się mogła przydać.
 
Kerm jest teraz online  
Stary 10-01-2013, 11:59   #20
 
Gerappa92's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwu
Krasnolud nie był w gorącej wodzie kompany. Okolica nie wydawała się zbyt bezpieczna a wszelakie mary lubują się właśnie w takich miejscach. Olhivier nasłuchując podszedł do bramy a następnie wytężył wzrok. Chciał sprawdzić czy w pobliżu nie ma czegoś, co mogłoby zdradzić, co kryje się w tych ruinach. Jeżeli cokolwiek tam się kryło.

Nie wyglądało to zbyt ciekawie, dlatego pomysł Jacka wydał mu się wręcz wspaniały. Bard trochę się zawiódł, że sam na to nie wpadł.

- Właśnie też o tym pomyślałem! Lecz czy to nie będzie zbyt wielkie niebezpieczeństwo dla biednego zwierzątka? Glim, jak myślisz, jakiś twój leśny przyjaciel mógłby zaryzykować dla nas i zajrzeć do środka tej budowli? -
a mówiąc to starał się brzmieć jak prawdziwy miłośnik natury.

Nasłuchiwanie 15
Spostrzegawczość 20
Blef 18 + 6 = 25
 
__________________
"Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein
Gerappa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172