Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-06-2013, 17:02   #1
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Bezsłoneczna cytadela- Jednolinijkowiec D&D 3.5 Faerun


Kerowyn pożegnała awanturników życząc im szczęścia i polecając ich opiece Waukeen. Towarzyszący im mężczyzna, który przedstawił się wcześniej jak Ryszard Hucrele zaprosił ich do sąsiedniego pomieszczenia, równie bogato wyposażonego jak to pierwsze. Otworzył złoconą szkatułę i wyciągnął z niej cztery sakiewki. Rozdał je następnie drużynie i rzekł.

-W każdej jest umówione 5 sztuk złota. Pieniądze te radzę wam dobrze wydać. Na pewno przydadzą się wam lampy, oliwa do nich, może jakaś lina...-zamyślił się na chwilę-Jeszcze jedna rzecz jaką dostaniecie od rodziny Hucrele. Karczmarz Garon obiecał was przenocować. Gospoda pod „Starym Dzikiem” to najlepszy, bo jedyny lokal z mieście. Dostaniecie też chłopaka, który was oprowadzi po miasteczku. Wyjdźmy na zewnątrz.

Otworzył drzwi o zapraszającym gestem zachęcił ich do wyjścia na zewnątrz. Na poboczu drogi bawił się z innymi chłopcami obszarpany dziesięciolatek sądząc po wyglądzie. Ryszard Hucrele skinął na niego i chłopiec podbiegł do grupki poszukiwaczy przygód.
-To jest Nat- przedstawił chłopca- Oprowadzi was po mieście. Pomoże pozałatwiać sprawunki i zapozna z miejscowymi plotkami.



Nat ukłonił się zamaszyście grupie.
-Witam przepanie i pszepanów! Jak będę dorosły też będę awanturnikiem- powiedział rezolutnie- Gdzie najpierw chcecie się udać? Kowal, sklep, uzdrowiciel, czy może od razu do karczmy?
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline  
Stary 17-06-2013, 18:46   #2
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wysoki kapłan, z wiszącym na łańcuszku symbolem Selune, podszedł do stołu i zgarnął sakiewkę. Kwota zaliczki nie była olśniewająca, ale też nie była najgorsza. A proponowana ostateczna zapłata była bardzo ciekawa. Chociaż może za mała w stosunku do podejmowanego ryzyka.
Ale to się jeszcze zobaczy...

- Zrobimy, co się da - powiedział.

Gdy opuścili rezydencję i Ryszard Hucrele przedstawił im Nata, Morn nie miał nawet cienia wątpliwości, gdzie chciałby się udać na samym początku.

- Najpierw sklep - zaproponował. - Mój ekwipunek zdecydowanie wymaga uzupełnienia. I mam pewien drobiazg do sprzedania.

Miał na zbyciu pięknie wykonaną lutnię, która jemu do niczego nie była potrzebna, a samych ruinach - tym bardziej. Za to potrzebował paru drobiazgów - na przykład dobrą lampę i zapas oliwy.
 
Kerm jest offline  
Stary 17-06-2013, 19:09   #3
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Nat uśmiechnął się pod nosem.
- Żaden problem Panie. Chodźmy do sklepu czcigodnego Gideona. To tu zaraz po lewo. Jeśli dowie się, że jesteście ekipą ratunkową od państwa Hucrele na pewno was nie oszuka. Da dobrą cenę za cokolwiek co mu zaoferujecie.

Chłopak miał, jak się okazało rację. Parę kroków od siedziby Gildii Hucrele znajdował się budynek o dwuspadowym dachu pokrytym dachówką. Chłopiec wszedł przodem otwierając drzwi.

-Niech Waukeen ci sprzyja Gideonie- powitał sklepikarza- przyprowadziłem ci klientów, to ci których wynajęli Hucrele do odnalezienia swych krewniaków.


Za kontuarem stał brodaty mężczyzna około pięćdziesiątki. Wyglądał jak typowy kupiec, no może za wyjątkiem wydatnego brzucha.

- Witajcie wędrowcy-mężczyzna uśmiechnął się promiennie- pomóc wam to dla mnie prawdziwa przyjemność. Co macie do sprzedania, ewentualnie co chcecie kupić?
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 17-06-2013 o 19:15.
Ulli jest offline  
Stary 17-06-2013, 20:34   #4
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Wysoka dziewczyna o okrągłej twarzy, bladej cerze i długich prawie białych włosach, siedziała na brzegu krzesła jakby tylko czekała, kiedy będzie mogła wstać i wyjść z dusznego pomieszczenia. Jej szare oczy wodziły dookoła zdając się szukać drogi ucieczki, a może tylko śledziły kołującą po pomieszczeniu muchę, kto wie. Dłonie międliły krawędź ciemno szarej tuniki, raz nawet sięgnęła do sterczącego z sajdaka długiego łuku jakby chciała upewnić się, że wciąż tam jest. Z lewej strony u paska wisiał długi miecz, którego pochwa nosiła wyraźne ślady zurzycia, a z prawej krótki jakby nowszy. U jej stóp spoczywał wypchany plecak. Kiedy Ryszard Hucrele wyjaśnił na czym polega zadanie i jakiej nagrody mogą spodziewać się za jego wykonanie, nie wiedziała co powinna powiedzieć, ani tym bardziej jak słowa mogłyby pomóc zrozpaczonej kobiecie, skinęła więc tylko energicznie głową na znak, że zamierza podjąć wyzwanie, chwyciła plecak i przeszła za resztą do kolejnego pomieszczenia, gdzie nieco niepewnie sięgnęła po jedną z przeznaczonych dla poszukiwaczy zaginionych sakiewek.

Na zewnątrz spoglądając w zachmurzone niebo, tropicielka jakby odetchnęła. Ona również nie miała wątpliwości, że pierwsze miejsce jakie powinna odwiedzić to sklep. W plecaku trzymała całkiem udaną, niestety zupełnie nieprzydatną w zaistniałych okolicznościach lutnię, za to brakowało jej liny. „Nigdy nie należy żałować miejsca w plecaku na linę, zawsze się przyda”- mawiał Morben, a ona w pełni się z jego słowami zgadzała. Ruszyła więc za chłopcem, nieco z tyłu, przyglądając się dyskretnie mężczyznom z którymi przyjdzie jej podróżować.

Kiedy dotarli na miejsce zdjęła plecak i z pomiędzy rzeczy wyłuskała instrument kładąc go na blacie.

-Witam.- odezwała się cichym miękkim głosem-Mam do sprzedania lutnię, potrzebuję liny.
 

Ostatnio edytowane przez Agape : 18-06-2013 o 15:11.
Agape jest offline  
Stary 17-06-2013, 23:16   #5
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Omernon De`Mortis - bo tak nazywał się paladyn Torma stojący w pomieszczeniu z lamentującą kobietą - odziany był w kolczugę pod którą kryła się przeszywanica. Na jego plecach powieszona była sporych rozmiarów żelazna tarcza, zaś u swego boku miał zawieszony młot bojowy o wyjątkowo długim drzewcu. W prawej ręce trzymał hełm z przyłbicą, który to ściągnął tuż przed wejściem do budynku.

Potężny mężczyzna z nutą empatii słuchał przemowy kobiety. Pragnął ją jakoś pocieszyć, lecz jedyne co mógł powiedzieć to; Niech się Pani nie martwi, sprowadzimy ich... - urwał w połowie zdania i przeniósł spojrzenie na bogato odzianego mężczyznę - "...żywych lub martwych" dodał z niesmakiem w myślach.

Wraz z Ryszardem i resztą drużyny wkroczył w ciszy do drugiego pomieszczenia. Po wysłuchaniu monologu mężczyzny Omernon schylił głowę z szacunkiem, a następnie sięgnął po swoją sakiewkę z widoczną niechęcią. -Zrobiłbym to nawet i za darmo, dobry człowieku, ale trudnię się wyjątkowo niewdzięcznym zawodem i nawet ja muszę z czegoś żyć. Powiedziawszy to odwrócił się na pięcie i wyszedł z budynku.

···

W takim razie idźcie do sklepu, ja zajmę nam stolik w gospodzie. - Przeniósł spojrzenie na młodzieńca po czym dodał. - Drogę sam znajdę, nie mniej dziękuję za pomoc chłopcze. Idąc ulicą zahaczył o pobliski stragan, kupił cztery świeże jabłka na drogę, po czym skierował się w stronę gospody pod ,,Starym Dzikiem".
 

Ostatnio edytowane przez Warlock : 17-06-2013 o 23:55.
Warlock jest offline  
Stary 18-06-2013, 13:17   #6
 
uday's Avatar
 
Reputacja: 1 uday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znany
Milo patrzył na tych wszystkich osobników z dołu. Oni byli strasznie wysocy. Wyżsi niż Hober Niedźwiedź, a on był o głowę wyższy od Milo. W ogóle odkąd opuścił Puszczę Chondal spotykał strasznie dużo wielkoludów. Nigdy by się nie spodziewał, że na świecie jest tyle olbrzymów. Stary Gato miał rację. Musiał się jeszcze dużo nauczyć o świecie, żeby móc godnie zastąpić swojego ojca.

Tymczasem przeszli już do drugiego pomieszczenia i Ryszard wyłożył na stół mieszek z brzęczącymi krążkami. Milo nauczył się już, że wielkoludy potrafią wiele zrobić, żeby zgarnąć chociaż kilka takich. Szybko zorientował się też, że można z ich pomocą dostać kilka przydatnych przedmiotów, których samemu by nie zrobił. Dlatego też wziął ostatnią leżącą na stole sakiewkę.
- Dzięki! To znaczy, eee... dziękuję eee... dobry człowieku! - Powtórzył po Omernonie. Konwenanse ludzkich społeczeństw były dla niziołka zdecydowanie ciężkie do rozgryzienia. Do każdego należało się jakoś zwracać, Panie, Pani, Madame, Madmoiselle. Czasem dodać jakiś przymiotnik typu szlachetny, potężny. A czasem w ogóle używać jeszcze dziwniejszych tytułów. W plemieniu Milo wszyscy byli równi i wszyscy mówili sobie po imieniu. Tylko do Buna wszyscy zwracali się jakoś inaczej. Oczywiście oprócz Milo, który mówił do niego po imieniu, albo per tatku. Głupio tak własnemu ojcu wygadywać od jakichś wodzów, nawet jeśli właśnie tym się zajmował.

Po wyjściu z domu kupców podbiegł do Czarnego. Jego ukochany towarzysz miał jak zwykle mądrą minę, a jego oczy wyrażały radość. Milo pogłaskał pieska i poszukał dla niego przekąski. Zorientował się, że skończyły mu się już kawałki mięsa, które ostatnio upolowali. Trzeba będzie później wyruszyć na polowanie.


- Eee... Jeśli pozwolicie, to pójdę z wami do sklepu. Też potrzebuję wymienić te błyszczałki na coś przydatnego. - Brakowało mu porządnych sakw w których mógłby trzymać zapasy. A i lina by się przydała. - A potem idę polować na jakieś króliki.
 

Ostatnio edytowane przez uday : 18-06-2013 o 13:52.
uday jest offline  
Stary 18-06-2013, 14:22   #7
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Kupiec uważnie wysłuchał co chcieli od niego kupić. Przyjrzał się także przedmiotom, które mieli na sprzedaż.

- Kupię to od was za tyle ile jest warte. Nie policzę wam marży, bo Hucrele to moi dobrzy przyjaciele i kupcy jak ja.

Zaczął obsługiwać od ludzkiej kobiety.

- A więc masz lutnie do sprzedania młoda damo. Dam ci za nią 5 sz. Po odliczeniu liny konopnej i kotwiczki zostaje 3 sz. Proszę oto reszta i wszystkie kupione przez ciebie przedmioty.

- Teraz kolej na ciebie kapłanie- zwrócił się do wysokiego mężczyzny z symbolem Selune na szyi- Za tę mistrzowsko wykonaną lutnię dam ci 100 sz.
Odliczywszy twoje spore zamówienie czyli: koc zimowy, zakryta latarnia, litr oliwy, 15 m liny konopnej, 10 bełtów, flakon kwasu, dwa flakony ognia alchemicznego i dwie krzeszące gałązki zostaje 38 sztuk złota i trzy sztuki srebra. Proszę oto reszta i całe twoje zamówienie.


- Teraz kolej na ciebie- zwrócił się do dziko wyglądającego niziołka, ubranego jakby dopiero co opuścił puszcze, który wszedł do sklepu ze swym nieodłącznym psem wierzchowym- Mam sakwy pasujące na twojego psa i oczywiście konopną linę. Za wszystko policzę 5 sz.

Targować się nie było sensu. Mieli świadomość, że Gideon potraktował ich i tak bardzo ulgowo. Skasował tylko tyle ile te rzeczy były warte nie doliczając marży.

Nat, który cierpliwie czekał aż nie zrobią zakupów, ucieszył się że skończyli i może ich dalej oprowadzać.

Gdy wyszli już na zewnątrz wskazał niewielki budynek naprzeciw sklepu.

- Tu siedzibę ma nasza uzdrowicielka, "Corki" tak na nią wołamy. To gnomka kapłanka Garla. Tam dalej jest kowal.

Chłopiec na chwilę przerwał swój słowotok i się zamyślił.

-A wiecie- podjął po chwili ciszy- jeśli wybieracie się do bezsłonecznej cytadeli to może przyniesiecie magiczne jabłko. W okolicach przesilenia letniego gobliny z rozpadliny sprzedają je nam za 50 sz. To już za kilka dni. Próbowaliśmy wyhodować z nasion własną jabłoń, ale po roku gobliny kradną nam drzewka.

Dalszy wywód przerwała mu pogoda. Zbierające się chmury nie mogły już dłużej utrzymać w sobie wzbierających kropel i uderzeniem grzmotu dały znak że zaczyna się burza.


Wszyscy zaczęli biec za Nastym do gospody, by schronić się przed deszczem.
Nasty wszedł przodem prowadząc za sobą grupę.

Weszli do środka. Gospoda przywitała ich gwarem, zapachem potraw i piwa. W Jednym z rogów karczmy przy stole grupa niziołków o czymś głośno dyskutowała. Przy innym czterech mężczyzn grało w karty. W niszy ludowa orkiestra przygrywała zgromadzonym.


Właściciel karczmy zajęty był akurat dokładaniem do ognia nad którym na rożnie piekł się prosiak. Gdy zobaczył Nata wchodzącego z grypą przybyszów porzucił swoje zajęcie i wyszedł im na spotkanie.

- Zwę się Geron, jestem właścicielem tej karczmy.


-Wy musicie być tymi wędrowcami, którzy mają uratować dwójkę rodzeństwa Hucrele. Nasty ty już idź do domu ja się zajmę gośćmi. Taka smutna sprawa, byli tacy młodzi i zaginęli bez wieści w tych przeklętych ruinach. Pamiętam, że jakieś dwanaście lat temu niejaki Belak, druid z ogromną drzewną żabą też pytał o to i też zaginął bez wieści.

- Ale my tu gadu gadu a stół z jadłem i napitkiem czeka. Zapraszam, wasi towarzysze jeden nowy już czekają.
Geron zaprowadził ich do stołu znajdującego się pod jedną ze ścian w półmroku. Siedział już przy nim znany im z wizyty u Hucrele ludzki paladyn i nieznany krasnolud ubrany na łotrzyka.

-Ten tu krasnolud to Tharin-wskazał nieznajomego- rozmówił się już wcześniej z Hucrele i czekał tylko na grupę do której mógłby dołączyć. Resztę już sam wam opowie. Pierwsza kolejka piwa na mój koszt!

Geron odszedł by wydać polecenia kelnerce.
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 18-06-2013 o 14:25.
Ulli jest offline  
Stary 19-06-2013, 13:33   #8
 
uday's Avatar
 
Reputacja: 1 uday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znanyuday wkrótce będzie znany
- Jabłka, które leczą i jabłka które zabijają? Macie jeszcze te jabłka? Gdzie je zasadzaliście? Rosną jeszcze? Pokażcie mi gdzie były! - Milo był bardzo podekscytowany. Może i wmawiał sobie, że bycie szamanem to nie jego powołanie, ale wrodzone zainteresowanie i roślinami i miłość do zwierząt temu zaprzeczały.
- Hmm, czy tamten druid wiedział o jabłkach? Od kiedy w ogóle można je kupić od goblinów? - Po czym ujął ogromny kufel w swoje dwie małe rączki i z trudem uniósł do ust. Niziołek nawet się niezorientował, że gęsta piana pozostała na jego górnej wardze.
 
uday jest offline  
Stary 19-06-2013, 14:24   #9
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Zgadnięty niziołek, bo jego zaczepił Milo, pokręcił głową.

- Jabłko, które sprzedawały gobliny rok temu, już dawno zostało zużyte. Z nowym jabłkiem zjawią się pewnie za kilka dni bo letnie przesilenie tuż, tuż. Białe jabłko udało się tym pokrakom sprzedać tylko raz. Potem już nikt go od nich nie kupił. Gdyby nie uzdrowicielka skończyło by się to śmiercią nieszczęśnika, który je zażył.

Niziołek uważnie wysłuchał pytania o druida i drzewka.

- Druid o którym opowiada Geron był tu przed dwunastoma latami. Sam go pamiętam. Dziwak z metrowej długości żabą rzucał się w oczy. Wtedy jeszcze nie było handlu jabłkami. Zaczął się krótko po zniknięciu druida- rok może dwa po tym.

- Drzewka natomiast zostały posiane za domkiem uzdrowicielki. Łatwo tam traficie. Tworzą pokręcone kępy gałązek. Po roku ktoś je kradnie, bo znikają. pewnie gobliny, bo nie chcą utraty monopolu na jabłka.
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline  
Stary 19-06-2013, 15:26   #10
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Morna opowieść o jabłkach niezbyt interesowała. Jabłka nadawały się na kompot, lub jako mała przegryzka po obiedzie.
Z drugiej jednak strony, skoro gobliny hodowały je blisko ruin, to może wszystko jakoś się ze sobą łączyło? Jednak co o tym mogli wiedzieć mieszkańcy tej miejscowości? Zapewne nic. Trzeba było iść i przekonać się na własne oczy.

W gospodzie czekała ich niespodzianka. I bynajmniej nie był nią darmowy trunek, zaoferowany im przez Gerona.
Morn podszedł do stołu, przy którym siedział ich nowy uczestnik wyprawy.

- Morn Tallstag - przedstawił się, zajmując miejsce przy stole. - Kapłan Selune - dodał. Zapewne niepotrzebnie, bowiem noszony przez niego symbol Księżycowej Panny był dobrze widoczny.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172