Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-08-2014, 12:03   #1
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Planescape - Wybraniec

Wśród nieskończonych miriadów gwiazd i światów istniała pewna osamotniona planeta. Planeta, która z daleka wyglądała niczym pomarańczowa piłeczka. To sympatyczne skojarzenie nie miało jednak nic wspólnego z szarą codziennością planety. Pokryta na całej swej powierzchnie rdzawym piaskiem planeta była jedną, wielką pustynią. Zdawać by się mogło, że nie ma w tym nieprzyjaznym świecie miejsca na jakiekolwiek życie, czy to roślinne, zwierzęce, czy też inteligentne.
Nic bardziej błędnego. Życie nawet w tym surowym klimacie istniało życie i …. Nie, nie miało się dobrze.
Potworny żar lejący się z nieba, brak wody, wdzierający się wszędzie piasek i kurz, a także tyrania nieśmiertelnych czarowników sprawiły, że życie na Athasie było dla większości jej mieszkańców istną katorgą.


To właśnie w tym okrutnym świecie narodził Chninkel.
Półsierota, jeden z tysięcy niewolnik Tectuktitlaya, władcy Draj. Nieświadomy swojego dziedzictwa i potęgi przez lata prowadził nędzne życie. Gnębiony i poniżany. Zmuszany do ciężkiej, katorżniczej pracy przeklinał swój los, bogów i świat w którym sie wychował.

Nadszedł jednak dzień jego dwudziestych pierwszych urodzin. Chninkel nie spodziewał się po tym dniu niczego szczególnego. Po dniu morderczej pracy udał się do swojej lepianki i zaległ na posłaniu.
Tuż przed północą przeszła do niego matka, której nie widział od miesięcy. Została ona wyznaczona do innych prac i Chninkel praktycznie jej nie widywał. Teraz w ten ponoć szczególny dla niego dzień, znalazł sposób aby się z nim spotkać.
Krótkie powitanie, pytania pełne troski i matczynej miłości i na koniec życzenia zdrowia i pomyślności. Serce Chninkel zapłonęło na chwilę radością, ale wiedział że jest to radość krótkotrwała. Rano znowu czeka go mordercza praca przy budowie świątni, Kolejne razy, obelgi i litry potu przelane w piekącym słońcu.
- To szczególny dzień, synu - powiedziała matka do Chninkela.
- Mamo daj spokój…
- Posłuchaj mnie. Nigdy nie mówiłam ci o ojcu. Wszelkie pytania zbywałam milczeniem lub zasłaniałam się niepamięcią. Ja jednak pamiętam go doskonale. To był człowiek niezwykły i ty też taki jesteś. Teraz gdy jesteś już gotów mogę zdradzić ci sekret twego dziedzictwa. Jesteś wybrańcem. Zrodzonym z wędrowca pośród gwiazd. Wybranym, aby przemierzać gwiezdne szlaki i odkrywać nowe światy. Dokładnie tak, jak twój ojciec. To należało do niego.
Przy tych słowach matka Chninkel wyciągnęła niewielkie zawiniątko. Był to misternie wykonany srebrny wisior, który kształtem przypominał wykoślawiony klucz.
- Twój ojciec chciał, abyś to nosił. Ponoć wisior ten poprowadzi cię i pomoże odkryć prawdziwą naturę i moce w tobie drzemiące.
Spoglądając na srebrny klucz Chninkel myślał tylko o tym, że sprzedając go mógłby kupić wolność dla siebie i swojej matki.
Ta, jakby czytając w jego myślach powiedział:
- Uwierz mi myślałam o tym każdej nocy przez te wszystkie lata. Obiecałam jednak twojemu ojcu, że wręczę ci ten wisior w dniu twoich dwudziestych pierwszych urodzin Nie mogłam pozbawić cię twojego dziedzictwa. Nie mogłam. Cierpiałam w milczeniu i czekałam na ten dzień.
Matka Chninkel otarła łzy i ścisnęła dłonie syna.
- Weź to i uciekaj. Przekupiłam strażników i przez kilka chwil nie będzie strażników przy północnej bramie obozu. Znajdziesz tam tobołek z wodą i jedzeniem. Tylko tyle mogłam dla ciebie zrobić. Uciekaj i podążaj za swoim dziedzictwem
Chninkel zaprzeczał. Nie chciał zostawić matki, ale ta nalegała i błagała go, żeby nie zwlekał ani chwili.
Łzy matki i wieloletnie poświęcenie sprawił, że Chninkel wyruszył. Z ciężkim sercem i ze łzami w oczach opuścił obóz niewolników i uciekł na pustynię.


Tej nocy przyśnił mu się jego ojciec. Wyglądał dokładnie tak samo, jak Chninkel. Jedynie długa, gęsta broda oraz obcy strój odróżniały ojca od syna.
- Odszukaj oazę Al-Aslader. Tam odnajdziesz prawdę.
To były jedyne słowa, jaki miał do przekazania ojciec synowi po dwudziestu jeden latach.
Nie znając świat, mając za sobą ścigających go łowców niewolników, Chninkel wyruszył aby poznać prawdę o sobie.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 06-08-2014, 16:06   #2
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Wysoka postać stała w piasku pustyni. Był to mężczyzna, młody mężczyzna. Miał na sobie zniszczony płaszcz z kapturem, który miał chronić go od słońca i spodnie. Za pasem dostrzec można było kościany sztylet, a w ręce niesiony tobołek z zapasami. Stopy obwiązane jakimś materiałem, który zastępując buty miał ochronić go przed gorącym piaskiem. Czarne niczym noc włosy, spadały swobodnie na plecy, sięgając niemal do pasa. Spod płaszcza wysuwał się co chwila ogon. Czarny, bez futra, zakończony czymś, przypominającym grot strzały. Czerwone oczy wpatrywały się w dal. Diablę patrzyło w kierunku, z którego przybyło.

To wszystko nie tak miało wyglądać. Erthar był niewolnikiem. Jedyna przyszłość jaka go czekała, to śmierć z wycieńczenia w trakcie pracy. Tak było do tej pory i tak miało być zawsze. Los jednak chciał, że w ciągu jednego dnia wszystko wywróci się do góry nogami. To, co usłyszał od matki, to że w ogóle jej posłuchał i uciekł. To było niczym sen, sen który niebawem się skończy. Tak mu się wydawało dopóki nie uciekł i nie zobaczył w śnie swego ojca. Sen w śnie, to nie było możliwe.

To wszystko musiało być prawdą. Prawdą było, że uciekł, zostawiając tam matkę. Prawdą było, że usłyszał od niej tak niezwykłe rzeczy. Prawdą było, że dostał od niej srebrny wisior, który teraz wisiał na jego szyi, skryty pod płaszczem. I prawdą było, że nie miał już odwrotu. Największe obawy pojawiły się teraz. Teraz, gdy nie mógł wrócić. Chociaż wahał się, co zrobić dalej, był pewien jednego. Nie mógł wrócić. Uciekł. Gdyby wrócił, zostałby zabity i ten sam los mógłby spotkać jego matkę. Pozostała już tylko jedna droga. Jak najdalej stąd.

Diablę nasunęło kaptur na głowę i ruszyło przed siebie, jak najdalej od obozu niewolników. Jeśli to miała być wolność nie był pewien, czy naprawdę jej pragnął. Śmierć w obozie czy na środku pustyni. Nie potrafił w tym dostrzec żadnej różnicy. Woda i trochę jedzenia na pewno pomogą mu przetrwać jakiś czas, ale zapasy nie były niewyczerpalne. Wszędzie wokół rozciągała się pustynia. Nie wiedział, jak wielka ona mogła ona być, ani tym bardziej, czy był wstanie na niej przeżyć wystarczająco długo.

- Oaza Al-Aslader - powtórzył nazwę miejsca, o którym usłyszał od ojca. - Może chociaż powiedziałbyś, gdzie to jest. Po dwudziestu jeden latach, to chyba nie jest zbyt wiele? - rzucił w otaczającą go próżnie. Ciężko powiedzieć, by w tej chwili czuł coś dobrego do ojca. Raczej był na niego wściekły. Nie dość, że zostawił go i matkę, to jeszcze nie mógł się teraz pojawić i porozmawiać z synem, tylko wymyślił sobie sen. Sen, który przyniósł jeszcze więcej pytań i właściwie żadnych odpowiedzi.

Szedł, szedł na północ. Musiał w końcu gdzieś dojść albo chociaż zobaczyć coś w oddali. Brama, którą uciekł, znajdowała się na północy. Skoro brama była właśnie tam, gdzieś na północy musiało się coś znajdować. Po co stawiać bramę na północy, skoro z tamtego kierunku nikt nie mógłby przybyć do obozu? To nie miałoby najmniejszego sensu. Przynajmniej Erthar miał taką nadzieję, brnąc dalej przed siebie.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
Stary 07-08-2014, 09:27   #3
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Trzy dni morderczej wędrówki przez palące piaski pustyni. Trzy dni walki o życie i wolność. Trzy dni, które nie tylko odmieniły Erthara, ale także utwierdziły go w przekonaniu, że to co się dzieje to nie jest sen.
Każdej nocy chłopak miał ten sam sen. Jego ojciec siedzący w cieniu namiotu i mówiący do niego to jedno, jedyne zdanie:
- Odszukaj oazę Al-Aslader. Tam odnajdziesz prawdę.
Mimo to każda kolejna noc przynosiła nowe szczegóły. Erthar widział rozstawione w koło barwne namioty. Widział wysokie drzewa o smukłych pniach i wielkich, rozłożystych liścia. I widział olbrzymie jezior na którego środku zbudowana przepiękny pałacyk z białego kamienia.
To była oaza Al-Aslader i to tam Erthar musiał dotrzeć.

Wokół jednak nie było nic poza czerwonym, rozgrzanym i piekącym w stopy piaskiem. Jak wzrokiem sięgnąć, aż po horyzont tylko piasek, piasek i piasek.
Zapewne, gdyby nie lata katorżniczej pracy i wrodzona wytrzymałość na gorąco Erthar by się już poddał. Teraz już rozumiał dlaczego strażnicy praktycznie nie obawiali się ucieczek. Samotny uciekinier, bez pomocy i nadludzkiej wytrzymałości nie miał szans przeżyć.
Jemu się udało. Tylko ja długi czeka go jeszcze marsz zanim dotrze, choćby do jakieś wioski.

Czwartego dnia wieczorem Erthar dostrzegł na horyzoncie światła miasta. Było to potężne miasto wokół którego rozciągał się grząski teren, jakby ruchomych piasków. Do miasta prowadziła jedna, wyłożona kamieniami droga. Patrząc na nią Erthar wiedział, że zapewne tysiące niewolników zginęło budując zarówno to miasto, jak i drogę.

W pewnym momencie Erthar dostrzegł coś, co jakimś cudem uszło mu do tej pory uwadze. Jakieś trzysta metrów od niego w pobliżu niewielkiego pagórka rozłożyła się niewielka karawana. Składała się ona z dwóch niewielkich wozów ciągniętych przez cztery dorosłe Inixy.

Wokół wozów odpoczywała grupa około dziesięciu osób. Wśród nich Erthar dwa mocarne muły, siedmiu ludzi, w tym dwie kobiety oraz elfa, który wyglądał na ich przywódcę lub jakiegoś szlachetnie urodzonego. Jego posłanie było najrozleglejsze, a obok stał jeden człowiek z wachlarzem uczynionym z szerokich liści.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 07-08-2014, 10:23   #4
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Z każdym dniem wędrówki, Erthar z coraz większym trudem szedł dalej. Coraz częściej zaczynały pojawiać się myśli, że popełnił błąd. Coraz częściej miał ochotę zatrzymać się i poczekać na śmierć. Jednak co noc pojawiały się te sny. Wydawało mu się, że z każdym snem widział dokładniej zarówno ojca jak i wszystko wokół niego. To jakoś go motywowało by iść dalej. Jeden sen mógł być zwykłym przypadkiem, ale kolejne już na pewno miały jakieś znaczenie. Przynajmniej wiedział już, jak rozpoznać miejsce, którego szukał. Jeśli w końcu udałoby mu się tam trafić, na pewno by miał pewność, że znalazł to czego szukał.

Miasto. Ogromne miasto, która za pewne nazwano na cześć jakiegoś wielkiego władcy. A takie miasta powinny być nazywane zawsze tak samo. Cmentarzyskami. Przy budowie zginęło pewnie więcej niewolników, niż teraz mieszkańców jest w mieście. A władze szczyciły się, jak piękną rzecz stworzyli. Nawet nie pozwalając sobie, by odrobina kurzu splamiła ich stroje. Nagle coś oderwało jego wzrok od miasta.

Erthar przyłożył dłoń do czoła, by słońce nie przeszkadzało mu tak bardzo w przyjrzeniu się grupie, którą dostrzegł. Czyżby to miał być pierwszy uśmiech losu od trzech dni? Do tej pory tylko piach, słońce, piach, słońce i nic poza tym. A teraz karawana. Jedyne na co natknął się od ucieczki. Wprawdzie w oddali widział miasto, ale nie tego szukał. Jego celem była oaza, a nie miasto, wzniesione niewolniczymi rękami.

Decyzja była oczywista. Trzeba było podejść bliżej, porozmawiać z nieznajomymi. Istniało wprawdzie ryzyko, że ta grupa nie potraktuje go przyjaźnie. Być może nawet zrobią z niego niewolnika i cały wysiłek włożony w ucieczkę pójdzie na marne. Nie mógł jednak wędrować dłużej sam. Czuł, że niedługo padnie i pozwoli by piaski pustyni go zasypały. Wolał podjąć ryzyko.

Znajdował się na pustyni, więc nawet jeśli chciałby podejść bliżej i obserwować nieznajomych, raczej szybko zostałby zauważony. Oczywiście jeśli do tej pory go nie dostrzegli. Ruszył w stronę karawany. Idąc powoli, cały czas zastanawiał się, co zrobić, gdy już do nich dotrze? Co powinien powiedzieć? Prawda nie wchodziła w grę. Zabiłby sam siebie, gdyby powiedział, że jest zbiegłym niewolnikiem. Chyba lepiej było po prostu poczekać. Zobaczyć jak zareagują, gdy zobaczą, że się zbliża.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
Stary 07-08-2014, 10:53   #5
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Erthar ruszył śmiało w kierunku obozującej karawany. Gąszcz myśli kotłował się w jego głowie. Z jednej strony była to niewątpliwa szansa, ale z drugiej ryzyko. Od tak dawna nie miał kontaktu z normalnymi ludźmi, że obawiał się oto jak powinien się zachowywać.

Gdy zbliżył się do obozowiska zauważył, że jego pojawienie się zostało przyjęte z dość dużym niepokojem.
Dwaj ubrani w skórzane przepaski przedstawiciele rasy mułów. Obaj byli uzbrojeni w krótkie włócznie o kamiennych grotach. Na ich szyjach Erthar dostrzegł metalowe obręcze. Widział takie u niewolników wyższej rangi w obozie przy budowie piramidy. Obaj byli więc niewolnikami, tak samo jak on.
- Stój! - wrzasnął jeden z nich - Coś za jeden i czego chcesz?
Drugi ze strażników szepnął coś do ucha swojemu kompanowi. Erthar usłyszał, że ten odpowiada mu półszeptem:
- Idź poinformuj Uriellaha.
Po tych słowach drugi strażnik pobiegł w kierunku, gdzie leżał elf.
- Słyszałeś? Gadaj czego chcesz?
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 07-08-2014, 11:06   #6
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Erthar zatrzymał się, a cóż innego miał zrobić? Nie potrzebował teraz wrogów. Strażnicy byli niewolnikami. Jakoś go to nie zaskoczyło. Na tym cholernym świecie niewolnicy byli wszędzie. Popatrzył za odchodzącym strażnikiem. Wyglądało na to, że zaraz zjawi się ich właściciel. Zdjął kaptur z głowy, by ukazać swoją twarz. Ukrywając twarz pod kapturem raczej nie wzbudzałby zaufania.
- Chcę... - to było dobre pytanie, czego on tak naprawdę teraz chciał? I czy mógł odpowiedzieć zgodnie z prawdą? - Wędruję przez pustynię od kilku dni. Jesteście pierwszymi, których spotkałem. Chcę po prostu z wami porozmawiać - powiedział po chwili. Czekając na reakcję strażnika, zastanawiał się czy nie powiedział zbyt wiele. Niestety nie był już wstanie cofnąć swoich słów.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
Stary 07-08-2014, 11:37   #7
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Gdy Erthar udzielał odpowiedzi wrócił drugi strażnik.
- Zaprowadź go do Uriellaha - polecił swojemu kompanowi.
Mężczyzna ucieszył się. Poszło łatwiej niż się spodziewał. Początkowa wrogość i nieufność została zastąpiona przez życzliwość i gościnność.
Erthar został zaprowadzony przed oblicze elfa, który leżąc na poduszkach wskazał mu miejsce na dywanie w swoim pobliżu.
- Witaj - rzekł - Jestem Uriellah Ellastallord, głowa rodu i przewodnik karawan. Siadaj i rozgość się. Opowiadaj skąd przybywasz i dokąd zmierzasz.
Na polecenie elfa jedna z kobieta przyniosła dzban chłodnej wody, owoce oraz suszone mięso.
- Wybacz skromność tego posiłku, ale jesteśmy od wielu dni w drodze. Nasi towarzysze udali się do miasta, aby uzupełnić zapasy, ale wrócą dopiero o świcie. Opowiadaj zatem. Ciekaw jestem wielce kim jesteś.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 07-08-2014, 12:03   #8
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Erthar usiadł na wskazanym miejscu. Był zaskoczony. Nieznany podróżnik na pustyni był traktowany lepiej od niewolnika. Z lekką nieufnością przyglądał się elfowi i jedzeniu. Skromny posiłek? Gdyby takie skromne posiłki otrzymywali niewolnicy. Sięgnął po dzban z wodą. Zimny płyn rozlał się po jego suchym gardle. Ogonem sięgnął po suszone mięso i przysunął je do ust. Jego zaostrzone zęby rozrywały je na mniejsze kawałki.

Dopiero po chwili przypomniał sobie, gdzie jest.
- Wybacz - spuścił wzrok na ziemię. Odezwała się w nim natura niewolnika. Rzucił się do wody i jedzenia jak jakieś zwierzę, a czuł że nie powinien tak robić. Popełnił błąd i chciał przeprosić, a raczej całe dotychczasowe życie tak na niego wpłynęło . - Jestem Erthar - niewiele osób zwracało uwagę na imiona niewolników, więc chyba nie było sensu ukrywać prawdziwego imienia. - Przybywam z południa. Szukam oazy Al-Aslader.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
Stary 07-08-2014, 12:15   #9
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Elfy wybuchł perlistym śmiechem i przez długą chwilę chichotał jak dziecko.
- Oaza Al-Aslader - rzekł gdy się w końcu trochę uspokoił - Widać, że chyba żar lejący się z nieba pomieszał ci zmysły. Przecież to mit. Bajka dla grzecznych dzieci i spragnionych wolności niewolników. Oazy Al-Aslader nie istnieje i nigdy nie istniała. To wymysł jakiegoś oszalałego z gorąca pustelnika. Myślałem, że już nie ma naiwniaków, którzy w to jeszcze wierzą. Wielka oaza pośrodku pustyni przez którą nie tylko płynie wielka rzeka, ale jest także jezioro na którego środku wzniesiono cudny pałac. Ojczyzna wolnych ludzi. Królestwo swobody i dobrobytu, gdzie wszyscy żyją radośnie i szczęśliwie. A nad wszystkim czuwa dobrotliwy - elf przez chwilę szukał w pamięci imienia.
- Jazgash - podpowiedział wachlujący elfa mężczyzna.
- No właśnie Jazgash. W niego też wierzysz? - zapytał z drwiną elf.
 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline  
Stary 07-08-2014, 12:25   #10
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Reakcja elfa w żaden sposób nie napawała Erthara optymizmem. Bajka, wymysł szaleńca. Czy to był cel jego podróży? Czyżby uciekł tylko po to, by zmarnować życie na poszukiwanie czegoś, co nie istnieje? Tylko dlaczego w snach ojciec wciąż kazał mu odnaleźć to miejsce?
- Kim jest ten Jazgash? - zapytał po chwili. Co miał zrobić dalej? Ponownie wędrować przez pustynie i szukać oazy? Czy to miało jeszcze sens? Z drugiej strony, co zrobić jeśli nie kontynuować poszukiwań? Nie miał innego celu, pozostały mu tylko poszukiwania miejsca z bajek.
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?
Saverock jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172