lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   Jadeitowy Regent - Dziedzictwo Brinnewall (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/14514-jadeitowy-regent-dziedzictwo-brinnewall.html)

Arvelus 30-01-2015 16:23

Wiązka gorąca, widoczna jedynie jako drżące, lekko błyszczące czerwonawo powietrze, poszybowała w stronę goblina i nie trafiła. Jedynie musnęła fajerwerk. Wtedy wszystko potoczyło się szybko.

Caldwen pamiętał jak ekspolzja rzuciła nim przez pomieszczenie i uderzyła o ścianę, wyduszając powietrze z płuc i świadomość z umysłu.

Kolejnym odczucie było jedyne w swoim rodzaju, gdy pozytywna energia przepływała jego ciało. Świadomość powoli zaczęła wracać. Najpierw dźwięki, niewyraźne i nieczytelne. Potem czucie. Ból stłumiony leczeniem, a na końcu wzrok. Rozmazany. Potem wszystkie zmysły się powoli wyostrzały. Potrzebował chwili by zrozumieć co się dzieje. Ma przeprosić? Nie ma problemu.
- Wybaczcie, nie chciałem osiągnąć takiego efektu, a w każdym razie nie w taki niekontrolowany sposób.

- Jaki mamy dalszy plan? Wracamy już do wioski? - zapytał gdy postawiono go na nogi

Slan 30-01-2015 20:50

- Pierw bierzemy goblinka - rzekła Arrabel

Rodryg 31-01-2015 18:29

- No macie szczęście mogło się skończyć gorzej, na przyszłość będziecie bardziej uważać przy wybuchowych rzeczach nie ? - powiedział Walthus rozglądając się po sali "tronowej" wodza. Na ścianach dało się dostrzec rozliczne "trofea" w postaci połamanej i wyszczerbionej broni oraz końskich lub psich głów jak wiadomo stworzenia te były zaprzysiężonym wrogiem małej zielonej razy z nikomu nie znanych powodów. Oczywiście gobliny raczej nie były znane ze sztuki preparowania trofeów więc raczej nie były one w najlepszym stanie.

- Lepiej się tu rozejrzyjmy potem wynośmy przepytać tamtego co tu się wydarzyło, muszę w Sandpoint zamówić nowe okno po ostatnim... - przerwał na chwilę podnosząc coś z ziemi jak się okazało był to drugi fajerwerk - Mieliście szczęście i że ten nie wybuchł, takie małe a tyle szkód może narobić. No ale teraz jest wasz. - powiedział wręczając go Lajosowi.

Przy wodzu znaleźli wcześniej wspomniane przez kapłana fiolki z eliksirem pięć strzał które były dość solidnie wykonane ale także co zwróciło ich uwagę znacznie lepiej zniosły eksplozję niż reszta posiadanych przez wodza co mogły sugerować że były magiczne. Dodatkowo wódz pod swoim strojem miał koszulkę kolczą doskonałej jakości zapewne zdobytą na jakimś pechowym awanturniku wraz z łukiem. Pozostałe gobliny nie miały przy sobie nic godnego uwagi poza swoimi topornie wykonanymi ostrzami.

W pokoju obok znajdowała się sypialna wodza przynajmniej tak to można było nazwać podłóg goblińskich standardów podobnie udekorowany trofeami jak jak poprzedni pokój za łożę robiła sterta koców, szmat, różnych futer i mchu wydzielała też nieprzyjemny odór świadczący o tym że wódz raczej nie dbał o higienę czy częsta wymianę zużytej pościeli. O dziwo ie znaleźli tu nic godnego uwagi co oznaczało ze jeśli było tu coś cennego to znajdowało się w ostatnim pomieszczeniu.

Skarbiec był całkiem spory i pojemny jednak ku ich zdziwieniu był też dość pusty co biorąc pod uwagę ostatnią aktywność plemienia mogło być co najmniej podejrzane. Pod ścianami walały się jakieś graty jednak nie miały one większej wartości, jedyną cenną rzeczą która przyciągnęła ich uwagę była czerwona skrzynia mimo że oblepiona błotem i brudem dało się dostrzec że była dość solidnie wykonana zaś boki przedstawiały żurawie oraz żaby na tle plaży...
We wnętrzu wyściełanym jedwabiem znajdowało się kilka przegród, w jednej znaleźli dość osobliwą broń w postaci sześciu świetnie wykonanych gwiazdek do rzucania, samo to mogło świadczyć o egzotycznym pochodzeniu skrzyni i jej zawartości. Ponad to znajdowało się tam luzem mniej więcej trzysta srebrnych monet i około setka złotych niektóre z nich także wyglądały na nie tutejsze, w kolejnej z przegródek dostrzegli egzotyczną spinkę do włosów na której końcu znajdowała się czerwona perła. Zaraz obok zaś znajdował się wachlarz wykonany z kości słoniowej i przyozdobiony złotem z rysunkiem gekona z jednej strony, był zapewne sporo wart gdyby nie fakt ze z drugiej strony była wymalowana toporna i trudna do odczytania mapa niewątpliwie dzieło goblinów. Trudno było ja zrozumieć biorąc pod uwagę ze nie posługiwały się one pismem ale przedstawiała chyba okolicę mokradeł z kilkoma oznaczonymi obszarami...

Zdobycze:

Wódz
2 Eliksiry Leczenia Lekkich ran
5 Magicznych strzał ? - Niezidentyfikowane
Mistrzowska koszulka kolcza [Małego rozmiaru]
Mistrzowski długi łuk refleksyjny [Małego rozmiaru]
Rakieta

Skarbiec
Solidna przyozdobiona skrzynia
6 Mistrzowskich gwiazdek do rzucania
329 Sztuk Srebra
112 Sztuk Złota
Ozdobna spinka do włosów z czerwoną perłą
Złocony wachlarz z kości słoniowej [Z nabazgraną mapą na odwrocie]


Slan 01-02-2015 14:57

Arabel przyglądała się z niesmakiem barłogowi goblinów.
- Jak ludzie mogą wymagać od goblinów by były dobre, skoro nikt nawet nie uczy ich higieny. I do tego pewnie jedzą mięso.
Nie brała udziału przy pakowaniu sprzętu, ale upatrzyła sobie ten wachlaż, spodoba się na pewno Ameiko. W końcu od dawna nie rozmawiały szczerze i w ogóle. Odcieła głowę wodza i poszukała goblina. Gdy go znalazła, pokazała mu czerep uśmiechając się wesoło
- Cześć... nie będziesz już się musiał bać złego wodza - mówiła powoli i wyraźnie, wierząc, że ją zrozumie.

Rodryg 04-02-2015 19:32

Kichacz wciąż nie śmiał się ruszyć w obawie że nadejdzie atak, i krwiożercze długonogi go utłuką a z jego głowy zrobią trofeum. Leżał więc tak w dole z każdym oddechem czując zapach wilgotnej gleby i powoi zaczynał robić się głodny. Niestety nie było nic do jedzenia ziemia też się nie nadawała, sprawdził na początku dało się rzuć ale po chwili wypluł. To pozwoliło mu się zorientować ze zrobiło się spokojnie ? Wychylił głowę rozglądając się za długonogami po czym wrzasnął przeraźliwie gdy tylko po okolicy rozniósł się huk towarzyszący eksplozji.
"Spalą i zrównają wioskę z ziemią ! Porąbią nas na kawałki i dadzą nasze czerepy swym paskudnym miękkim różowym i smakowitym bachorom ! Do zabawy jako trofea ! Kichacz mówić że to się źle skończy !" zaczął biadolić kichając parę razy przywarł do ziemi ale to nie był koniec...

Usłyszał kroki i zaczął mieć nadzieję że to koniec i długonogi odchodzą jednak zdał sobie sprawę że zatrzymały się na krawędzi dziury. Usłyszał kobiecy głos uniósł swój łeb tylko by ku swemu przerażeniu ujrzeć obraz niewyobrażalnego terroru !

Nad nim stała blond włosa kobieta z czerepem Wodza Bebecha !
Kichacza zlał zimy pot i nie tylko przed nim stał nie kto inny jak niesławny żółty demon potwor o szpiczastych uszach który od wielu pokoleń tępił goblińską rasę w tych stronach i która doprowadziła do zagłady nie jedno plemię Jej imię było tak straszne i demoniczne że żaden goblin nie potrafił go wypowiedzieć bez połamania sobie szczęki i pogryzieniu języka ! "Shhllaauuee ?" czy jakoś tak tylko najgorsza istota z piekieł mogła się tak nazywać !
A teraz nadszedł czas zagłady dla Ropucholizów !
Nie miał dla niego znaczenia że nie miała ani szpiczastych uszu ani nawet nie była elfem i nie dzierżyła łuku ! W obliczu takiego zagrożenia pozostało mu zrobić tylko jedno ! To co robi każdy goblin w takiej sytuacji !

~~*~~

Arabel nie musiała długo czekać na reakcję goblina spojrzał się na nią swymi szkarłatnymi oczami w których dostrzegła absolutny terror, usta miał głęboko rozdziawione. Zaczął coś wrzeszczeć i szemrać pod nosem podrywając się na równe nogi w tej chwili wyczuła nieprzyjemną woń świeżego moczu.
Goblin w jednej chwili padł na kolana rycząc i lamentując i wykrzykując coś w swym rodzimym języku zanosił się łzami. Nawet Caldwen miał problemy ze zrozumieniem go.

"Nieeee zabijać Kichacza ! Huee! Nic nie zrobiłem ! Kichacz zrobić wszystko co żółty demon chcieć ! Tylko nie robić z głowy Kichacza trofeotorebki ! To był pomysł wodza nie Kichacza ! Kichacz jest niewinny ! Tylko chcieć się najeść !

Arvelus 08-02-2015 22:33

Arabela z zadowoleniem dostrzegła, że goblin się cieszy z tego, że uwolniła go z niewoli wodza.
- Tak malutki, jesteś już wolny i bezpieczny. Nazywam się Arrabel, a ty?
- On się ciebie boi i błaga o litość - posłużył pomocą Caldwen, po czym zwrócił się do goblina
- Ona nie chce zrobić ci krzywdy. Nie masz się czego bać.
- “Demon nie utnie Kichaczowi łba i nie zrobi trofeozabawki dla dzieci ? Tak ? Głowa wodza jej wystarczy ? - wyskrzeczał goblin ostrożnie unosząc łeb kichnął parę razy po czym kontynuował - Czego chcecie od Kichacza ? - zapytał goblin, a Caldwen przetłumaczył.
- Chcę ci tylko pomóc. Powiedz, kto was napadł? - zapytała, przy pomocy gnoma.
-”Kościaki ! Dużo kościaków przyjść i zabrać swój skarb ! Ukradły nam skarby, które my ukraść im… Kościaki złe nie dychać nie pływać. Tylko chodzić… “
Caldwen zmróżył brwi
- Kościaki? Szkielety? Takie co w ludziach siedzą gdy ci jeszcze żyją?
- “Kościaki złe ! Same gnaty żadnego mięska ! Dziwne były miały takie hełmy i złe miecze... - Goblin zaczął gestykulować jak by pokazywał rogi na hełmie tylko że schodzące się do środka zaś gdy mówił o broni zatrzymał się głęboko zastanawiając po czym powiedział - Miecze złe, krzywe…. A jednak kościaki krzywymi mieczami ubić bohatyrów wodza. Najgorszy był kościak wódz Kichać wiedzieć że to kościak wódz ! Bo kościak wódz miał wodzowki hełm ! Tak było !”
- Gdzie oni są? Co to za skarb wam ukradły? Kiedy to było?
-” Bohatery wróciły ze skrzyniami i skarbami z jaskini ! Mówili że dużo trupów ale wtedy kościami martwe martwe nie martwe ruchawe były. W skrzyniach bum bum były różne bum bum takie latające i takie bum leżące a także takie kręcące się Bum …. Kichacz lubić kręcone dużo ognia i bum ale się nie parzyć ! I dużo skarbów było, wódz był zadowolony bohatery zadowolone i plemię też zadowolone wielka zabawa była ! No może długonogi nieszczęśliwe gdy my im bum w twarz, ale kto tam długonogami się martwić ty krótkonogi być to wiesz nie ? I wtedy kościaki przyjść ! Wódz brame zamknąć sprytny być, kościaki nie przyjść… Jednak kościaki nie dychać i przyjść i tak bohatery walczyć ale kościaki za silne być ! Slorb wyjść ze swej chaty o tam... ‘ - wskazał na jedną z hat za plecami awanturników była ona trochę większa od pozostałych i solidniejsza choć nie tak okazała jak wodza - “ Slorb być ważny zaraz za wodzem wrzeszczeć ale głupki nie słuchać. Wódz przyjść sprytny być złapać Slorba i rzucić szkieletom o tak ! “ - złapał leżącego obok trupa swego kompana i cisnął nim o ścianę jak by to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem - “Kościaki pociachać Slorba i my myśleć że se pójść ale one znowu atakować. Wodzu sprytny mówić że skrzynie złe i skarb zły przeklęty ! Wina Pisanejtwarzy pisać się nauczył i mapę do wraku narysować gdzie było bum i Vorka Gobinojadka ale bohatery ją zabić a Vorka zabić Pisanątwarz i być dobrze. Vorka też mieć mapę na takim śmiesznym czarnym czymś z jaszczurką niestety nie jadalne. Ale mapa dobra była i skarby były i kościaki no i kościaki przyszły i zabrały skarb i se poszły ! Tak !”
Tylko Caldwen rozumiał pokurcza więc pozostała trójka mogla zacząć się nudzić gdy stworek gestykulował i zdawał relację gnomowi. Jednak ich uwagę przykuły ślady tuż obok dziury nad którą stali. Wyglądało to tak jak by ktoś wlókł coś dużego i ciężkiego po ziemi…
Arrabel skonfundowana słuchała przygnębiającej historii goblina tłumaczonej przez Caldwena. Zaczęła się poważnie zatanawiać, czy nie popełniła błędu wierząc w dobro goblinów. Westchnęła i rzekła
- Czyli tu w okolicy jest prawdziwe zło. Wracamy do miasta i zdajemy raport!
- Tak, ale na razie dowiedzmy się więcej - zgodził się z Arabel
- Gdzie tam mapa? Ile było kościaków?
- [i] Wódz zabrać mapę bo być skarbem. Kóściaków… Krym…” - goblin zaczął mamrotać i liczyć na palcach łatwo dało się zauważyć że że szlo mu to dość topornie i pare razy się pomylil w końcu zacżał machąć ręką jak by chciał pokazać palcami - “Ich było Tyle ! I tyle ! I tyle ! Bohatery połamać parę kościaków w wodzie ale ich i tak być za dużo ! Tyle by zabrać skarb było ich ! Wy teraz nie bić Kichacza tak ?” - goblin kichnął i spuścił uszy patrząc się błagalnym wzrokiem na awanturników.
- Kiedy Kichacz pokazać nam mapę - przytaknął Caldwen
- Kichacz nie mamy … - Goblin zaczął szlochać i wyglądał jak zbity szczeniak - “Wódz mapę zabrać. Nie wina Kichacza“
- Hmmm… - westchnął gnom zamyślony po czym otworzył szerzej oczy, z łupów po wodzu wyciągnął zabazgrany wachlarz.
- To ta mapa? - zapytał goblina
- “Tak ! Mapa i kościaki tam były ale wtedy trupo kościaki nie rucho kościaki. Tak bohatery mówiły gdy wróciły.”
-[i] Świetnie[i] - skomentował Caldwen - Puszczamy go? Humanitarnie zabijamy? Dla mnie bez znaczenia.
Arrabel popatrzyła na niego ze zgrozą
- Oczywiście, że puszczamy go… - rzekła oburzona
- Hej - lekko podniósł głos Caldwen -[i] Po tym co wyczyniasz z tym mieczyskiem nic nie jest oczywiste. Jesteś wolny. Nie wpakuj się więcej w problemy. -[i] Ostatnie zdania skierował do Goblina.
- Sprawdzimy tą jaskinię?
- Pierw wracamy do miasta. Co, jeśli to Szepczący Tyran się przebudził albo co? - rzekła prawie z nadzieją

Rodryg 09-02-2015 19:35

"Naprawdę ?" - zapytał Kichacz z nie dowierzaniem jednak po potwierdzeniu ze jest wolny wrzasnął radośnie i zaczął gramolić się dziury, co jak na ironię było dla niego dość mozolnym procesem.

W tym czasie przystąpili do sprawdzenia czy goblin rzeczywiście mówił prawdę, gdy tylko zbliżyli się do stawu ujrzeli trzy potrzaskane szkielety które już zdążyły się zapaść w mulaste podłoże. Miały one na sobie przerdzewiałe pancerze o dość osobliwym wyglądzie świadczące o tym że ich właściciele nie pochodzili z tych stron. Arabel bez problemu przypomniała sobie że kiedyś widział już takie zbroje oczywiście w znacznie lepszym stanie. Było to w posiadłości rodziny Kaijitsu...

Przeszukanie pozostałych budynków nie było zbyt owocne gobliny były znane ze zbierania różnych nikomu nie przydatnych śmieci i to właśnie tam znaleźli, połamane narzędzia, graty, stare kawałki mebli i ubrań, pogniecione metalowe puszki no i kilka ludzkich zębów lub kości zapewne trofea po "wyprawach wojennych" plemienia. Znaleźli nawet coś co można było uznać magazynem, jeśli tam można nazwać budynek w którym upchnięto wszystko co tylko się dało i wyglądało jak by było świeżo przyniesione z najbliższego śmietnika. Przynajmniej chata Slorba wyróżniała się od pozostałych tym że była podobnie urządzona jak wodzowska choć trochę "skromniej" jeśli w ogóle można było użyć takiego słowa przy goblińskiej architekturze.

Caldwen: Percepcja 16+7=23

W czasie przeszukiwania jej wnętrza uwagę gnoma zwróciło kilka desek w pobliżu posłania. Tak jak przypuszczał pod nimi znajdowała się skrytka w której doradca wodza schował to co udało mu się uszczknął z łupów jakie przynieśli goblińscy bohaterowie. Mianowicie niewielki mieszek w którym znajdowały się dwadzieścia trzy złote monety oraz trzy rakiety zgrabnie zawinięte w kilka skrawków materiału zapewne po to by zabezpieczyć je przed zamoknięciem. Wyglądało jednak na to że poza tym pozycja zaufanego doradcy wodza nie była wcale tak opłacalna, przynajmniej mogli ruszać w drogę powrotną z nowinami.

Caldwen: Wiedza (Lokalna) 15+9=21

Mieli tez dość czasu by zbadać mapę nabazgraną na odwrocie wachlarza Caldwen doszedł do wniosku ze przedstawia ona trzy miejsca na terenie mokradeł. Jedno znajdowało się daleko na zachód od wioski goblinów. Kolejne yakże w kierunku zachodnim przy południowym wybrzeżu mokradeł, jeśli dobrze pamiętał to w pobliżu miejsca gdzie miała mieszkać rzekoma wiedźma. Ostatni topornie nabazgrany symbol znajdował się w takim miejscu które sugerowało zapewne położenie groty ze skarbie znajdowała się ona w południowo zachodnim zboczu klifu okalającego mokradła. Wyglądało na to że jeśli zamierzali się tam wybrać to najłatwiej było by im tam dotrzeć ze ścieżki zlokalizowanej na południu mokradła, zwanej też wiedźmową ścieżką tylko dlatego że prowadziła do jej chaty i zazwyczaj tylko ona z niej korzystała. Oczywiście poleganie na mapie sporządzonej przez gobliny mogło być dość ryzykowne ale jedyną alternatywą była by przeprawa przez bagna śladem pozostawionym przez wleczone z obozu goblinów skrzynie.

Hotarubi Seiren


Shalelu była znana w Sandpoint z tego że posiadała dość wąskie grono zaufanych przyjaciół dlatego też dla bywalców Miedzianego Smoka było nie małym zaskoczeniem gdy elfka dość ciepło powitała egzotycznie wyglądającą kobieta która tego ranka stanęła w drzwiach przybytku. Musiała mieć nie małe szczęście by w ogóle ją zastać biorąc pod uwagę że powszechnie wiadomą rzeczą było to ze łowczyni raczej nie przepadała za miejskim zgiełkiem. Już parę lat się nie widziały więc miały trochę zaległości do nadrobienia na jej szczęście Shalelu znała właścicielkę więc znalezienie ustronnego kąta z dala od wścibskich uszu plotkarzy nie było problemem.

Niestety nie dane im było cieszyć się długo spokojem tuż przed południem do zajazdu wpadł jakiś człowiek niosąc wieść że jeden z tutejszych awanturników właśnie powrócił z wyprawy. Sam, ranny i do tego niosąc dość upiorny pakunek. Niektórzy mieszkańcy już zaczęli snuć teorię na temat tragedii i ich niepowodzenia oraz zastanawiać się co począć. Na szczęście tutejszy szeryf dość szybko i skutecznie uspokoił czarnowidzów wydając obwieszczenie z którego wynikało że pozostali awanturnicy ruszyli dalej w głąb mokradeł, Ten który powrócił z powodu ran przyniósł zaś szczątki nieszczęsnych ofiar mitycznego Potwora z Bagien którego zgładzili w czasie tej wyprawy, oczywiście to też było świetnym tematem do plotek jako że spora część mieszkańców uważała bestię za wymysł podpitych rybaków którzy przestraszyli się czegoś w nocy.

Emocje i dyskusje nie zdążyły właściwie do końca odgadnąć gdy późnym południem tego samego dnia dało się usłyszeć zgiełk na zewnątrz, świadczący zapewne o powrocie pozostałych awanturników. Wkrótce zjawili się w zajeździe na co tutejszy bywalcy wpierw zamilkli bacznie obserwując mniej lub bardziej pokiereszowanych bohaterów by po chwili zacząć wznosić toasty i okrzyki w ich imieniu.

***

Powitanie ich było głośne i niespodziewanie ciepłe nawet biorąc pod uwagę że wcale nie wyglądali tak bohatersko z siniakami i rozcięciami ale najwyraźniej tutejszym mieszkańcom to nie przeszkadzało i szybko zaczęli ich zasypywać pytaniami o to co się wydarzyło lub prośbami by opowiedzieli o swych czynach. Nawet Ameiko jako właścicielka miała problemy z dopchaniem się do nich, przynajmniej do chwili gdy nie zauważyli jej obecności robiąc jej trochę miejsca.
- Widzę że powracacie w chwale. Kolejka dla wszystkich ! - zakrzyknęła na co bywalcy wznieśli radośnie kufle i zaczęli rozsiadać się przy stolikach zapewne oczekując aż zaczną opowiadać - Dobra siadajcie i opowiadajcie rozumiem że już spotkaliście się z Hemlockiem i mu... - w tym momencie drzwi ponownie otworzyły się z hukiem a Ameiko westchnęła - Aha... o wilku mowa.
Szeryf szybko podszedł do zebranych uśmiechając się.
- Już zaczynałem się martwić gdy zobaczyłem Aberona z tym workiem. Mam rozumieć że udało wam się rozwiązać problem z goblinami ? - po czym przebrał bardziej surowy wyraz twarzy i kontynuował - Bardzo chętnie bym usłyszał od was jak weszliście w posiadanie tuzina ludzkich czerepów, znam wersje Aberona ale mimo wszystko wolę się upewnić. Weźmiemy ten stolik co ostatnio. - skierował ostatnie słowa do Ameiko.

Slan 10-02-2015 13:15

Arrabel podobala sie droga powrotna. Byla dumna z tego, ze udalo jej sie uczynic tyle dobra, choc zaczynala sie martwic tymi nieumarlymi, ktorzy nawiedzali bagna. Z nimi tez trzeba sie rozprawic.
Gdy wrocila da miasta przezyla prawdziwy szok. Nie spodziewala sie takiej reakcji u mieszkanców Sandpoint, ktorzy traktowali ja jak bohatera z legend, ktorym zawsze chciala sie stac. poczula, jak lzy naplywajo jej do oczu. A wtedy pojawila sie Ona
Byla pienkna, jak zawsze. Jej usmiech sprawil, ze serce paladyn zaczelo szyciej bic. Co sobie pomysli, widzac jej wlosy
- Eee cieśc! Patrz co zdobylismy - pokazala obcientom glowe wodza, akurat w chwili, gdy szeryf wszedl
- Taki stwor z bagien je kolekcjonowal, ale go zabilismy. To pewnie ten stwor z legend. Bialy, bez szczenki. Zabilismy tez wodza goblinów - postawila na stole glowe i penk uszu. Coraz bardziej sie pogronzam - pomyslala

Guren 10-02-2015 18:36

Hotarubi Seiren
Kobieta o czarnych, prostych włosach sięgających do łopatek. Ubrana na ciemnofioletowo. Rysy twarzy wskazywały na Wschodnie pochodzenie. Wydęte usta i zadarty nos podkreślały dumny charakter Hotatubi Seiren.
Do gospody weszła sprężystym krokiem. Jednocześnie starała się ukryć irytację pod wyrazem twarzy pokerzysty. Nadal nie mogła przywyknąć do odmiennego wyglądu "miejscowych", w sumie to była za krótko w nowym kraju. W swojej ojczyźnie uważała się za dosyć wysoką, ale tutaj... Przede wszystkim zastanawiało ją czy bardzo się rzuca w oczy jako pochodząca z kraju Mikan, choć specjalnie ubrała się w strój miejscowych? I czy zauważą jej fioletowe oczy i szpiczaste uszy? Uszy schowała pod włosami, co z tego, że elfy mają podobne.
Ostatnim razem jak klan wysłał ją na misję do tego kraju zbyt egzotyczny wygląd wprawił ją w kłopoty. choć i wtedy starała się nie rzucać w oczy jak na ninję przystało. Gdy wpadła, zaraz znalazły się sępy. Ładny egzotyczny towar dla łowców niewolników. I łatwo porzucona własnemu losowi przez pozostałych członków klanów.
Hotarubi skarciła się w duchu po raz kolejny. Przecież jest profesjonalistą. Od dziecka szkolono ją na wojownika ninja, wmieszanie się w tłum nie powinno stanowić problemu.
Wtedy wypatrzyła Shalelu- elfkę dla której przebyła całą drogę z Mikan.

Irytacja Hotarubi tylko rosła. Ci cudzoziemcy nie wiedzą co to szanować cudzy spokój. I skąd się ich tyle bierze na raz w jednym miejscu?! Czy naprawdę Shalelu nie mogła wybrać innego miejsca na rozmowy?! Owszem - Shalelu uratowała jej życie gdy przybyła na misję kilka lat temu do tych dzikich krajów…. Ale właśnie dla spłaty tego długu Hotarubi tutaj przybyła. Nie znosiła długów. I tyle ją kosztowało, aby odnaleźć ta swoją wybawczynie!! I dla godziwej wyprawy skoro już uwolniła się od swojego klanu. I żeby nie musieć oglądać kilku osób:
-Czy chcecie zacząć, pani Shealo?

Elfka popatrzyła się na nietypową kobietę po czym zaczęła mówić z charakterystycznym dla siebie stoickim tonem. - Nie spodziewałam się ciebie ujrzeć w tych stronach Hotarubi, myślałam że po ostatnim zamieszaniu wróciłaś do siebie. Choć widzę że zapamiętałaś moją poradę jak mnie znaleźć gdybyś chciała się ze mną spotkać.
-Doceniam chęć spotkania. Zwłaszcza po tak długim czasie...

Hotarubi policzyła w myślach do "10". Nie ma sensu od razu wypominać ile musiała szukać elfki.:
-Za ocalenie mojej skromnej osoby jestem również wdzięczna
Dlatego uznałam, że to dobry moment, aby wyrównać stare długi po tym jak ułożyłam sobie życie po za klanem

- Wiesz nigdy nie oczekiwałam by ktokolwiek spłacał takie długi wobec mojej osoby choć dobrze wiedzieć że ktoś o mnie pamięta. Widzę że czas ci jednak sprzyjał nie zostawiając na tobie śladu, chociaż na pewno lepiej wyglądasz gdy nie jesteś związana. -
powiedziała się uśmiechając po czym westchnęła i dodała - Szczerze mówiąc masz szczęście że mnie tutaj zastałaś, rok może dwa i mogła byś mnie już tu nie spotkać. Już od jakiegoś czasu zastanawiam się czy gdzieś się nie przenieść ale zazwyczaj na tym się kończy...
-Rok- dwa to raczej dużo
- Wybacz czasami to mogło zabrzmieć arogancko,, po prostu pamiętam jak to miasto było jeszcze małą osadą pośrodku dziczy.
- Wybacz czasami zapominam że lat to dość zmienna miara zależnie kogo się spytasz. To mogło zabrzmieć arogancko,, po prostu pamiętam jak to miasto było jeszcze małą osadą pośrodku dziczy.
-Rozumiem. Dla elfów to inna miara. Ale skoro będę pani od teraz towarzyszyć...
- Towarzyszyć ?
-Jako odwdzięczenie za ocalone życie. Zwykle to chyba polega, aby towarzyszyć aż się nie ocali życia swojemu wybawcy? Czy coś równowartego...

Elfka zamrugała parę razy wyraźnie zaskoczona po czym odpowiedziała:
- Wiesz tylko ja nie oczekuję tego z twojej strony ale raczej nie dam rady cię od tego odwieść co ? Zapewne zostanę tutaj jeszcze przez jakiś czas choć moi przyjaciele też planują jakąś wyprawę w najbliższym czasie więc być może będziesz się mogła ze mną zabrać. Teraz mamy małe zamieszanie z goblinami które dobrały się do fajerwerków więc i tak na razie nie mogę wyjechać.

-Gobliny i fajerwerki? Te stwory mogą być mądrzejsze niż słyszałam. Skoro je zdobyły...
- stwierdziła Hotarubi po łyku herbaty.

- Raczej więcej szczęścia niż rozumu, poluję na niej już od dawna i nie raz widziałam że o ile uwielbiają ogień i wybuchy to równie często same padają ich ofiarą a nawet chyba częściej niż ich przeciwnicy. Wcale nie wykluczone ze same się wytłuką zanim dojdziemy do sedna całej sprawy. Choć niedawno wyruszyła grupka miejscowych z zamiarem rozwiązania tego problemu więc kto wie. Wbrew pozorom zniszczenie tak małego plemienia nie jest wcale trudne choć i tak trzeba mieć na uwadze że potrafią być groźne zwłaszcza w większej liczbie oraz z łatwopalnymi materiałami.

-Czyli jednak... Coś powinnam wiedzieć o tych "miejscowych"?
- Cóż jednemu z nich imieniem Aberon też ocaliłam życie właśnie przed goblinami, pokurcze prawie go pokonały swoją liczebnością ale bić się umie i to bez broni co jest dość nietypowe choć jak słyszałam w twych stronach to jest częściej spotykane. Arabel to znajoma Ameiko...
- wskazała na kobietę będącą właścicielką zajazdu i dobrą przyjaciółką elfki - ... jest paladynką i brała udział w krucjacie do Medven, niedawno powróciła, to chyba mówi samo za siebie. Chociaż czasami wydaje się być trochę dziwna ale Ameiko mówiła by jej tego nie wytkać. Był jeszcze z nimi taki gnom imieniem Caldwen, znał kilka sztuczek. Teoretycznie wyprawa w trójkę mogła by być dość ryzykowna ale tylko jeśli by się poczuli zbyt pewnie w czasie walki a i jeszcze taki jeden wyruszył za nimi. Przyniosło go z Magnimaru bardzo chciał poznać Ameiko tylko tak zabalował że przeoczył gdy szeryf ogłaszał nagrodę za gobliny a tamta trójka planowała wyprawę. Być może ich dogonił twierdził że jest kapłanem Caydena choć dla mnie wyglądał na szlachcica który zwiał z domu za przygodą. Lajos chyba się nazywał mam nadzieję że nie przysporzy im problemów...
- Czy mam rozumieć, że mam z nimi podróżować?

Elfka wzruszyła ramionami i odparła. - Teraz to już trochę za późno choć Ameiko wspominała że może im zaoferuje by się z nami zabrali kiedyś. Wiesz ja ci nie mówię co masz robić.

- Skoro nie chcecie, żebym wam towarzyszyła to mogę działać na rzecz... bliskich wam osób

- Cóż jeśli już tak nalegasz to możesz od tego zacząć wiadomo że każda pomoc się może przydać. No i raczej amatorką nie jesteś, łażenie po moczarach raczej nie będzie ci przeszkadzać ?
-Skądże znowu...
-skłamała gładko - Może i spotkałyśmy się w takich warunkach, ale też nie spędziłam życia jako rolnik, czy szlachcianka myśląca tylko o odcieniu sukni -reszta była już prawdą. Choć nieraz zarzucano Hotarubi pewną próżność

- Cóż oczywiście to też zależy od nich czy będą chcieli twojej pomocy ja
-Oczywiście, Pani Shalelu
-oświadczyła grzecznie.

Sama Hotarubi zanotowała, aby przed spotkaniem z tą drużyną o której mówiła Shalelu powinna się przebrać. To fioletowe kimono powinno być odpowiednie. Skoro już mają się na nią gapić jako na dziwnego cudzoziemca, to niech tak, żeby im gały powychodziły z zachwytu! Tak, żeby nie mogli jej nic zarzucić. Nie jak na jakieś dziwactwo...
Liczyła, że nie widać że pod sukienką poruszyła swoim kocim ogonem...

Rodryg 13-02-2015 18:57

Kilka osób zaczęło wznosić toast na widok głowy wodza i goblinich uszu ale szybko przycichli gdy szeryf dał im znak by cieszyli się trochę spokojniej.
-Dobra może usiądziemy i opowiecie co dokładnie się wydarzyło oraz co udało się wam odkryć. Jeszcze trochę a będę tutaj musiał przenieść swoje biuro.
- Co poradzę że mój zajazd jest po drodze i tak nie dostaniesz zniżki.
-I tak nie piję na służbie...
- skierował się do tego samego stolika na uboczu przy którym zasiedli jakiś czas temu tamtego wieczoru.
- Eh znowu będzie trzeba wyszorować stoliki... - powiedziała ze zrezygnowaniem właścicielka zajazdu.

Zasiedli przy stoliku szeryf szybko przeliczył uszy i podsumował.
- Będzie tak jak mówiłem sto dwadzieścia za uszy trzysta za wodza, zresztą widzę że też złupiliście plemię. Teraz opowiadajcie co i jak bo widzę że trochę was pokiereszowały więc nie było tak gładko jakbym się spodziewał. - przerwał gdy na stole pojawiła się taca z kuflami oraz kilkoma miskami gulaszu. Ameiko stanęła obok opierając się o ścianę i uśmiechając się do szeryfa odpowiedziała.
- No chyba nie myślałeś że przegapię tą opowieść ?
Zresztą wyglądało na to że nie tylko ona chciała usłyszeć ich opowieść do stolika zbliżała się blond włosa elfka i do tego nie była sama...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:41.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172