Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-10-2014, 19:40   #1
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Warsztaty D&D ed. 3.5. Pierwsze kroki. Alienthe

Wieczór powoli zaczynał otulać Złotą Kiść, ostatnie promienie słońca kładły się refleksami na rzece. Starawa łajba dobijała do brzegu, a już po chwili celnicy zmęczeni upałem za dnia, sprawnie zaczęli sprawdzać ładunek i sam statek. Wszystko poszło gładko i już po pół godziny ładunek został sprawdzony. Wszystko zostało oclone, wszak każdy grosz ważny jest przy rozbudowie Marchii Winnego Przedgórza. Karen ziewnęła, kolejna krypa z ładunkiem odpowiadającym praktycznie dokładnie listom przewozowym. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę patrole rzeczne jak i obsadę twierdzy, będącą na odległość głosu, gdyby zaszła potrzeba wesprzeć celników w razie kłopotów lub większego zamieszania. Kontrole ostatnio były nieco bardziej nasilone, ktoś dowoził do miasta sannish i diabli liść, ale był na tyle cwany, że jeszcze go nie złapali. Nie były ogromnym problemem, przynajmniej póki co, ale margrabia miał swoje zasady, a oficjalnie były na liście substancji zakazanych. Kobieta podrapała się po nosie, na razie jakoś wszystko ze sobą współgrało w mieście, więc musiał wiedzieć co robi. Od czasu powieszenia kilku piratów oraz wytropienia innych większych przewinień, poza sporadycznym przymusowym werbunkiem na statek czyli porwaniem obywateli Złotej Kiści nie odnotowano. Statek którego kapitan postanowił werbować podstępem zatrzymana na pierwszej śluzie od Złotej Kiści. Kara była adekwatna do czynu znacznie obciążyła podstępnego szypra. Wieść o tych zdarzenia rozniosła się wystarczająco daleko, żeby robota w dokach była aż nazbyt spokojna.

Zaangażowanie zwykłych obywateli Złotej Kiści w aferę z sannish odbyło się po cichu, bez wielkich obwieszczeń heroldów. Rankiem na tablicach ogłoszeń, pojawiło się jedynie skromne ogłoszenie, o tym, że kapitan Straży Miejskiej przewidział nagrodę za sprawdzone informacje w tym temacie. Samo ogłoszenie wywołało plotki, co zresztą oczywiste, Kiść nie była ogromna, raczej zbita, zupełnie niepodobna do większości Halruaańskich miast. Każdy kogoś znał i mimo wymieszania rdzennych mieszkańców magokratycznego państwa z imigrantami z Dolin oraz Plemienia Lwa, wszyscy się ze sobą dogadywali. Przynajmniej zazwyczaj, jeśli się nie udawało, zazwyczaj błyszczące niedaleko pancerze w kolorach Kamiennej Łzy uspokajały waśnie dość szybko. Nikt nie chciał spędzić nocy w celach pod twierdzą.
Ogłoszenie miało różne skutki, mogło dać delikatnie do zrozumienia handlarzom, że ktoś wie o ich działaniach, ale są zbyt nieistotni żeby zająć się nimi od razu, lub używając większych środków. Z drugiej strony, ludzie zaczęli podejrzliwie patrzeć na ludzi, którym mocno trzęsły się ręce bez wyraźnych powodów lub mieli ogromne oczy, jakby zobaczyli bazyliszka w porannej owsiance. Na corrolaksach nie zrobiło to wrażenia żadnego, ale na kilku nie śmierdzących groszem osobach i owszem. Tak samo jak na domorosłych obrońcach dobra i sprawiedliwości, których w tym mieście znalazło się kilku. Wśród tylu kapłanów i z rzadka pojawiających się paladynów, mogło się ich kilku znaleźć. Jedynym problemem było to, że większość dorosłych miało pełne ręce roboty, nawet w wolnym czasie. Młodsi przyjezdni zwykle też, większość młodzieży była w szkołach, akademiach lub miało zajęcia przyklasztorne, od czasu do czasu miewali jednak nieco wolnego. Inne ogłoszenie przyciągnęło dużo większą uwagę, zbliżający się konkurs bardów, którego nagrodą miał być instrument z Jazodrzewu. Wśród uczniów kolegium bardów zawrzało na tą wiadomość, a przygotowania zaczęły się niemalże z miejsca, mimo że czasu pozostawało sporo.




Całe to zamieszanie odbyło się rano, z kolei późnym popołudniem, tuż przed dwoma dniami wolnymi, przypadającymi na koniec dekadnia, w akademii powoli dobiegały końca zajęcia z teorii magii. Część uczniów była zafascynowana teorią splotu i zasadami tworzenia zaklęć. Nawet pomimo faktu, że te zajęcia były dosłownie suchym wykładaniem najważniejszych zasad, pomagających zachować bezpieczeństwo przy ujarzmianiu i oswajaniu magii. Większość żaków traktowała to jako zło konieczne, w przeciwieństwie do zajęć praktycznych. Monotonny głos prowadzącego wykład Pariana, zakłócało jedynie skrzypienie piór na pergaminach. Przez chwilę w sali zapanowała absolutna cisza, kiedy ostatnie słowo przebrzmiało, a pióra zamarły w oczekiwaniu. Wzrok maga skupił się na jednym z uczniów, nieco zagęszczając atmosferę. Parian może uczył jedynie teorii, ale był nauczycielem akademii, jak wielu adeptów sztuk tajemnych czasem nieprzewidywalny.


- Garen, zostaniesz po zajęciach, reszta rozejść się, na przyszłe zajęcia każdy przygotuje czterostronicowy esej na temat zakłócenia zaklęć wieszczenia przez materiały naturalnie występujące na co dzień.

Mag założył ręce za plecami i nie spuszczał wzroku z młodzieńca w czasie kiedy cała reszta czym prędzej się pakowała i znikała z pomieszczenia. Przetrzymał ciszę i napięcie jeszcze chwilę po tym, jak ostatni z uczniów zniknął zamykając za sobą drzwi z cichym stuknięciem. Następnie wyszedł na korytarz sprawdzić czy nikt nie podsłuchuje na korytarzu i wrócił do klasy.

- Spokojnie Garenie, mam dla ciebie małe zadanie, obserwowałem cię od jakiegoś czasu, wydajesz się obiecujący, nie tylko dla mnie. Jesteś z rodziny kupieckiej, rodziców brak, do tej pory tułałeś się po Halruaa. Hmm... Mam dla ciebie inne zadanie, esej możesz napisać na za dekadzień, obecnie ważniejsze jest znalezienie osób dostarczających do Złotej Kiści shannish i diabli korzeń, kilka innych osób, które prawdopodobnie będą w stanie ci pomóc dostało już wiadomości na ten temat. Spotkasz je wieczorem w Wartkiej Strudze, pokój na piętrze, powiedz karczmarzowi, że przybywasz z siódmej wieży i szukasz pokoju na noc. To tylko na dzisiejsze spotkanie. Nie zgrywaj bohatera, od tego jest straż, z nimi zresztą będziesz się w tej sprawie kontaktował. Ja będę obserwował wyniki, a teraz uciekaj.

Mag skończył swoją przemowę i otworzył drzwi młodzieńcowi, dając mu wyraźny znak, że rozmowa została zakończona.


Mniej więcej w tym samym czasie, w Złotej Kiści i jej okolicach, kilka osób dostało tajemniczą wiadomość, nakazującą im głębsze zainteresowanie się sprawą dostaw narkotyków, oraz polecenie stawienia się w Wartkiej Strudze. Mieli powiedzieć karczmarzowi że przybywają z siódmej wieży i szukają noclegu. Zaraz po przeczytaniu wiadomości każda z nich stanęła w płomieniach, poza jedną. Wiadomość skierowana do Astavara, zapisana była na korze i zaraz po przeczytaniu zamieniła się w próchno, które rozpadło mu się w dłoni. Wieczór powoli się zbliżał, każde z nich miało dwa dni wolnego, które zwykle mogli przeznaczyć jak każdy inny uczeń w Złotej Kiści na swoje własne sprawy.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 14-10-2014 o 08:13.
Cedryk jest offline  
Stary 15-10-2014, 20:22   #2
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Sędziwy Parian zatrzymał niskiego szczupłego chłopaka, który zaczął pakować swoje rzeczy. Garenowi spieszyło się do biblioteki, aby przyjrzeć się spisowi ksiąg, aby zaplanować pracę nad esejem, a tu szykuje poważna rozmowa.

Zaiste... Rozmowa okazała się jedną z najważniejszych wydarzeń w jego życiu. Gdy Garen patrzył swoimi błękitnymi oczami, które patrzyły z owalnej twarzy okolonej czarnymi włosami, na nauczyciela dowiedział się jego osobą interesują się sam Parian. Okazało się, że Parian dłuższy obserwował młodzieńca i zainteresował nim jakieś bliżej nieokreślone osoby. Grono to zwróciło na dość niecodzienne pochodzenie jak na ucznia. Ba... Początkowe wyczyny związane z magią nie były pozytywnymi przeżyciami. A z przeszłości najbardziej utkwiły mu dwa wydarzenia. Po rzezi, w wyniku której zginęli jego rodzice, dziewięcioletni Garen znalazł amulet, który go poraził gorącem. Teraz jako uczeń Akademii Magicznej wie, że to rodzaj zabezpieczenia, przed uruchomieniem mocy przez osoby niepowołane. Następnie jest afera z Gaofenem... Dwa lata temu Garenowi przy pracy w karczmie zawróciło się głowie i niechcący uruchomił część swojej mocy. A to z kolei spowodowało zniszczenie komponentów Gaofena za co aluzjami pogonił z miasta.

Ale zostawmy przeszłość i zajmijmy się tym co ma nastać po tej rozmowie. Otóż nauczyciel kazał namierzenie osób odpowiedzialnych za przemyt do Złotej Kiści, o których ostatnio głośno. W tym celu wieczorem obecnego dnia ma się zgłosić do Wartkiej Strugi, gdzie ma być wprowadzony w sprawę przez zgromadzone tam grono.

Garen po wysłuchaniu przemowy szybko pojął, że za chwilę znajdzie się środku afery narkotykowej i musi się dobrze przygotować się do spotkania, a czasu jest mało. Pospiesznie poszedł do swojej komnaty. Nie spieszył się jednak na tyle, żeby zapomnieć czujnie rozejrzeć się za rogiem, czy nie jest śledzony. Gdy zamknął się na klucz w pokoju zrzucił szatę ucznia i przebrał się w miejski strój, Gdy skończył z ubieraniem się szybko chwycił parę stron papieru i przybory do pisanie po czym schował je za pazuchą, nie zapomniał też dla obrony wziąć sztyletu i schować w dyskretnym miejscu swojego ubrania. Gdy uznał, że jest gotowy z czujnym pośpiechem wyszedł z pokoju, skierował się do wyjścia Akademii, a następnie trochę klucząc zmierzał do wskazanej karczmy. Gdy wszedł karczmy nieznacznie, acz czujnie rozejrzał się po sali jadalnej, a ponieważ zostało do umówionego spotkania mało czasu podszedł do karczmarza i szepnął hasło:
Przybywam z siódmej wieży i szukam pokoju na noc.
Na co karczmarz odrzekł:
Oczywiście! Już prowadzę. Już tam czeka strawa.
i ostrożnie zaprowadził Garena na górę i do końca korytarza. Tam był pokój z dwoma pomieszczeniami. Gdy karczmarz zabezpieczył pierwsze pomieszczenie wskazał na drzwi do drugiego pomieszczenia i szepnął:
Proszę przejść przez te drzwi. Już są prawie wszyscy. Życzę wam i wszystkim, którzy wam pomagają powodzenia i zanoszę też modły do Waukeena za was.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.

Ostatnio edytowane przez archiwumX : 15-10-2014 o 21:03.
archiwumX jest offline  
Stary 16-10-2014, 09:49   #3
 
KukiMonster's Avatar
 
Reputacja: 1 KukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłość
Mucha latająca po ciemnym pokoju robiła to zdecydowanie za głośno. Talloc z trudem uniósł jedną powiekę, rozglądając się powoli po pomieszczeniu w którym spał. Słońce, stojące wysoko na niebie, przenikało przez kawałek szmaty zawieszonej w roli zasłony. Mężczyzna przekręcił delikatnie głowę w stronę stolika, na którym miał nadzieję zobaczyć dzban z resztką wina. Oczy skupiły się na glinianym naczyniu, bard spróbował wyostrzyć wzrok.

Po chwili starań zatrzymania wirującego pokoju młodzieniec uniósł się na łokciu i przesunął w stronę upragnionego dzbana. O mało nie wywrócił go, jednak resztki refleksu pozwoliły mu na utrzymanie naczynia w pionie. Zaczął chciwie pić rozwodnione wino. Każda kropla ciemnoczerwonego płynu przywracała go do życia. Kiedy ujrzał w końcu dno naczynia z którego pił, odstawił je na stolik. Pokój przestał wirować, a mucha chyba przysiadła na ścianie, nie słyszał bowiem uderzeń jej skrzydeł.

Talloc położył się na łóżku, wypuszczając z płuc powietrze. O mało nie uderzył w twarz kobiety, która leżała obok niego. Dopiero po chwili młody bard przypomniał sobie o jej obecności w łóżku. Młoda kobieta była całkiem ładna. Pamięć zaczynała mu wracać.


Młodzieniec zwrócił na nią uwagę jeszcze przed swoim występem w jednej z podłych karczm, jakich w mieście było dużo. Przyglądała mu się z delikatnym uśmiechem na twarzy, roznosząc trunki i strawy gościom.

Sama karczma nie zachwycała. Kilka starych, drewnianych stołów, nadgryzionych zębem czasu i kilkoma bijatykami, ławy które wymagały dużo odwagi, aby z nich skorzystać. Na jednej ze ścian kominek, w którym rozpalano ogień tylko wówczas, gdy trzeba było coś upiec, temperatura panująca wewnątrz była bowiem zdecydowanie niesprzyjająca ognisku. Na przeciwległej ścianie, tuż obok wejścia, znajdował się mały bar, za którym stał niski i tęgi karczmarz. W pomieszczeniu panował średni ruch, jednak wieczór dopiero się rozpoczynał i właściciel z pewnością liczył na większą ilość gości i klientów.


Talloc, po ustaleniu z karczmarzem szczegółów dotyczących przede wszystkim zapłaty za występ, rozsiadł się wygodnie w rogu. Chwycił swoją wysłużoną lutnię i dał krótki, acz niezwykle udany występ. Dziewka, która przyglądała się bardowi była zachwycona jego głosem i opowieścią o dziesięciu krasnoludzkich bohaterach walczących z armią goblinów.

Po występie, za który udało mu się zarobić kilka monet, usiadł w rogu czekając na strawę i napitek. Dostał całość od uroczej kelnerki, która nie spuszczała już z niego oka. Po zakończeniu jej pracy sprawy potoczyły się dość szybko. Dzban wina, kilka dobrze dobranych komplementów i tak oto Talloc nie obudził się rano sam. Tak, zdecydowanie tak to wyglądało poprzedniego dnia. I nocy.


Kiedy bard przypomniał sobie w całości wydarzenia poprzedniego dnia, wspomniał też o liście wetkniętym w drzwi jego pokoju. A jako że w nocy był zajęty zgoła innymi czynnościami niż czytaniem jakiś listów, dopiero po chwili po niego sięgnął. Treść była krótka. Oferta pracy, z niezbędnymi informacjami jak miejsce i czas spotkania. Niestety, więcej szczegółów nie podano.


Talloc ubrał luźne, ciemne spodnie i buty, na górę narzucił rozpiętą koszulę płócienną. Zabrał resztę swoich rzeczy, zarzucając plecak na ramię i po cichu wymknął się z pokoju, uprzednio dając ostatniego buziaka młodej kobiecie. Zamykając za sobą drzwi uświadomił sobie, że nie wiedział nawet jak owa kobieta miała na imię. Nie przeszkadzało mu to jednak.

Zszedł po schodach z nieodłącznym uśmiechem na twarzy. Podziękował karczmarzowi za gościnę skinieniem głowy i wyszedł na rozgrzaną ulicę, prosto w tłum pędzących w każdą stronę ludzi.

Chłopak skierował swoje kroki na bazar. Nie potrzebował niczego, jednak uwielbiał miejsca jak to. Gwar ludzkich rozmów, sprzedawcy zachwalający swoje produkty głośniej niż sąsiad, dzieci plątające się pod nogami i starające się ukraść komuś choćby jedną monetę. Kolorowe płachty powiewające nad głowami, chroniące przed bezlitosnym słońcem.


Pomiędzy mieszkańcami i przyjezdnymi kupcami przechadzali się spokojnym krokiem strażnicy miejscy, pilnujący porządku. Talloc rozglądał się z zaciekawieniem w około. Od zawsze marzył o dalekich miastach, pięknych krainach i niebezpiecznych miejscach. Teraz, w końcu, widział to na własne oczy. Kupił od jakiejś kobiety kilka owoców, w końcu od poprzedniego dnia nie miał nic w ustach.

Kiedy nastał wieczór, kroki młodego mężczyzny skierowały się do umówionego miejsca. Bard szedł tam spokojnym krokiem, nie śpiesząc się nadto. Wiedział że będzie na czas. Po drodze zatrzymał się na kubek delikatnego, czerwonego wina. Orzeźwił go po upalnym dniu i ugasił pragnienie. Dotarłszy na miejsce podszedł do karczmarza i wypowiedział słowa, które miały zapewnić mu wejście na spotkanie w sprawie zadania, które na niego czekało.
-Przybywam z siódmej wieży i szukam pokoju na noc.- rzekł z uśmiechem na twarzy. Nie mówił głośno, nie wiedział bowiem z kim ma do czynienia i czy może wypowiadać się swobodnie. Karczmarz od razu skinął głową i poprosił o pójście za nim. Talloc swobodnie wspiął się na piętro, poprawiając przy okazji niesforny kosmyk włosów, który opadł mu na oczy. Kiedy mężczyźni dotarli do końca korytarza właściciel oberży wskazał na zamknięte drzwi, mówiąc:
- Tutaj mości bardziej, niektórzy już dotarli, na innych jeszcze będziecie musieli poczekać. -
- Dziękuję karczmarzu.- odparł Talloc, po czym chwycił za prymitywną klamkę i otworzył drzwi, wchodząc do środka.
 
KukiMonster jest offline  
Stary 29-10-2014, 16:36   #4
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Pokój był obszerny. Był to zapewne jeden z najlepszy pokojów w Wartkiej Strudze. Świadczyło o tym gustownie urządzane wnętrze. Widać było, że na czas rozmowy do stołu, który normalnie znajdował się w tym pokoju dostawiono krzeseł. Gdy Talloc wkroczył do pokoju przebywał w nim tylko jeden znany z Akademii Magicznej młodzieniec. Garen, bo to on był, oczekiwał już kilka minut. W tym czasie zdążył przejrzeć biblioteczkę stojącą w kącie pokoju. Znajdowało się w niej jedynie piętnaście lub aż, biorąc pod uwagę miejsce, ksiąg, wyłącznie traktujące o historii Halruaa.
Były to popularne dzieła, z którymi zdołał się już zapoznać młody mag w bibliotece Akademii.

Talloc zajął jedno z wolnych miejsc przy stole. Żaden z młodzieńców nie chciał rozpocząć rozmowy ale milczeć też nie wypadał, zwłaszcza, iż nie wiadomo ile przyszło by im czekać jeszcze na gospodarza.

Stół był bogato zastawiony przekąskami. Na jego środku stała okazała świeca. Uwagę też przyciągał oszroniony dzban zawierający pieniące się piwo. Widocznie wszystko to było przygotowane ledwie chwile przed przybyciem młodzieńców

Ustawiona na stole świeca powoli się wypalał, minął prawie dzwon gdy przez drzwi przeszła zawoalowana kobieta w czerwonym sari. Rozejrzała się pokoju.




- Czyżby tylko tylu wystarczyło cierpliwości?

Po tych słowach nie oczekując odpowiedzi zasiadł naprzeciw nich, w miejscu w którym cienie osłaniały jeszcze dodatkowo jej twarz. Zaplotła ręce, po dłuższej chwili przemówiła.

- Widzę, iż nie jesteście gadatliwi. To dobrze, gdyż ta sprawa wymaga dyskrecji.

Po tych słowach na stół rzuciła posrebrzana płytkę ze znakami zawieszoną na złotym łańcuszku. Obaj młodzieńcy dobrze znali magiczny znak margrabiny Roni Tiran. Również jak wszystkim z Akademii Magii i Kolegium Bardów znany był fakt, iż wyżej wymieniona stosował w swych czarach miast komponentów magiczne kondensatory, którym była owa płytka. Różnicą było tylko to, iż margrabina swe płytki miała przymocowane do magicznej laski. Znaczenie tego fakty szybko docierało do młodzieńców. Płytka ta miała oznaczać, iż osoba z która rozmawiali działała z poruczenia najwyższych władz Baroni. No może nie najwyższych, lecz na pewno bardzo zbliżonych, gdyż Ronia była małżonką margrabiego Rovana Tiran, faktycznego władcy baronii.

- Pani moja obawia się wpływu przenikającego do miasta sannish-u. Szczególnie niepokojące było by gdyby pod jego wpływy dostała się nauczana na terenie Złotej Kiści młodzież. Wpływ tego narkotyku na uczniów Akademii Magicznej i Wojskowej, mógłby zagrozić bezpieczeństwu miasta a nawet całej baronii.

Przez dłuższą chwilę przypatrywała się tańczącemu płomykowi świecy.
Gdy już myśleli, iż wysłanniczka skończyła ona nieoczekiwani znowu odezwała się.

- Wolą mojej Pani jest abyście wykryli siatkę rozprowadzającą ten towar. Nie macie podejmować z nimi walki, gdy dojdziecie już do wniosku, iż zrobiliście wszystko i odkryli wszystkie nitki macie mnie zawiadomić. Pojmaniem złoczyńców zajmą się specjalne siły. W późniejszym czasie być może dołączą do was jeszcze inne osoby. Będą miały znak, iż przychodzą ode mnie.

Po tych słowach wstała i podeszła do biblioteczki. Wyjęła z pomiędzy kart jednej ksiąg cienki pergamin. Szybkimi nieregularnymi cieciami podzieliła go na pięć cześć.

Gdy rozłożyła już podzielony pergamin można było dojrzeć, iż był to plan Złotej Kiści. Podeszła jeszcze do biurka stojącego pod ścianą. Wyjęła z niego kałamarz i pióro ma odwrocie zanotowała cyfry.

- Otrzymaliście cześć oznaczoną numerem drugim. Mój wysłannik będzie miał kawałek tej mapy oznaczony numerem pierwszym lub trzecim, porównacie cięcia i mapy czy się zgadzają. Gdybyście chcieli się ze mną skontaktować.

Przerwała i weszła do sąsiedniego pomieszczenia skąd wróciła niosąc corralaksa na przedramieniu.
Posadziła go przed Garenem

- To Po , będzie ci Garenie towarzyszył. Gdy zajdzie konieczność szepniesz mu by wracał do Ann. Potrafi on mnie odnaleźć a wtedy ja znajdę was. To by było wszystko, najpewniej nigdy już się nie spotkamy. Była bym całkiem zapomniała. Czeka was nagroda stosowna do waszych osiągnięć.

Nadal stojąc nad stołem spoglądała długo w oczy każdego z młodzieńców.

- Nie próbujcie mnie teraz śledzić. Tutaj też nie macie po co wracać. To pokoje prywatne karczmarza, użyczone chwilowo za sowitą opłatą. Wyjdźcie dopiero gdy się świeca dopali, a teraz bawcie się. Karczmarz został pouczony aby jedno wasze zamówienie przyjąć, wychodząc przyślę dziewkę.

Po tych słowach wyszła. Łatwo można było poznać, iż świeca miała się palić jeszcze przez około dwa dzwony.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 29-10-2014 o 20:52.
Cedryk jest offline  
Stary 30-10-2014, 01:03   #5
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy Garen wszedł do pokoju zastał stół zastawionym wspaniałą ucztą i biblioteczkę, którą szybko przejrzał, a nóż-widelec znajdzie coś co przyda się do referatu. Krótko po tym jak stwierdził, że nic tam ciekawego nie znajdzie drzwi za nim się otworzyły, a w nich stanął Talloc. A zaraz po nim przyszła kobieta w przebraniu.

Kobieta ta rzucając na stół łańcuszek z płytką, która jest znakiem Margrabiny Roni Tiran szybko pokazała z czyjego ramienia jest w tym miejscu. A następnie nie dając nikomu do głosu wyjawiła cel misji jaką powierzono młodzieńcom i dała część rozerwanej mapy jako sygnał rozpoznawczy oraz powierzyła Garenowi corollaksa, aby w razie czego mogli wezwać posiłki.

Gdy wysłanniczka wyszła Garen przysiadł do stołu i zaczął energicznie jeść zastane mięsiwa i sałatki. Przy okazji zagaił rozmowę z bardem:
Zanim będziemy się zastanawiali co zamierzamy zrobić chciałbym cię poznać i poznać twoją opinię na temat sytuacji. Z tego co widzę, to tworzymy nietypową grupę śledczą. Dlatego jestem w stanie uwierzyć, naprawdę jest zagrożone bezpieczeństwo Baroni i to ma jakiś związek z Akademiami. Ponadto obawiam się, że zostaliśmy wybrani do tego zadania, bo w ten spisek są zamieszani ludzie ze straży. Co ty na to?
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 06-11-2014, 00:11   #6
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy wysłanniczka Margrabiny wyszła z pokoju młody czarodziej rozpoczął z towarzyszącym mu bardem naradę. Szybko doszli do wniosku, że Margrabina podejrzewa spisek wymierzony w bezpieczeństwo baroni. Domyślali się też, że spisek obejmuje przemyt narkotyku shannish do Akademii znajdujących się w Złotej Kiści oraz że w spisek są zamieszani, niektórzy ludzie ze straży i dlatego do tego zadania została ta dość nietypowa grupa śledcza. Później zastanowili się co zrobić następnego dnia. Garen postanowił popracować trochę w dokach i poplotkować z dokerami i z kilkoma zaufanymi strażnikami, którzy tam pracują takimi ja Gert, Carl i Karen. Zaś bard zamierzał obejść karczmy i tam się dowiadywać o pogłoski. Na koniec postanowili się spotkać wieczorem następnego dnia w karczmie "Czerwony Lewiatan", który był położony niedaleko portu.

Garen po skończonej naradzie wyszedł z karczmy i zachowując wszelkie środki bezpieczeństwa wrócił do swojego łóżka w Dormitorium Akademii Magicznej, gdzie wpadł krótki sen.
Następnego dnia obudził się wcześnie rano. Wziął ze swojego biurka materiały do referatu i kartkę, na której spisywał różne zasłyszane wieści. Tego zwyczaju nauczyli go rodzice i wiele razy nakierowywał go na różne okazje, tak i teraz pokładał w nim duże nadzieje. Uważnie się przyjrzał tym wieściom i kartkę z nimi i pozostałe szykowane materiały schował do torby, którą zawsze brał na wędrówki.

Poczyniwszy te przygotowania pognał do kuchni i zjadł pospieszne śniadania, po którym udał się do biblioteki, z której zamierzał pożyczyć książki na temat referatu. Niestety zdenerwowany nie mógł niczego znaleźć. Postanowił zatem pójść po pomoc do inteligentnej lampy o imieniu Arlena. Gdy szedł do bibliotekarki postanowił zadać też kilka szalonych pytań:
- Szanowna Arleno mam wielki problem. Nie mogę znaleźć niczego na temat wpływu czynników naturalnych na magię wieszczeń. Chciałbym coś się dowiedzieć o tym co ostatnio się plotkuje, to znaczy że narkotyki, takie jak na przykład czarcie ziele, mają na tą magię wpływ szczególny. Słyszałem też, że osłabia siłę woli.

Ryzykowne pytania o narkotyki spowodowały, że Arlena z namaszczeniem położyła na głowie błyszczący łańcuch, który służył jej za rękę. A następnie skrupulatnie sondowała czystość podejrzanego adepta magii. Uderzenie magii, które ogarnęło najgłębsze zakamarki umysłu, mimo lat oswajania się z magią, był dla Garena przykry. Po pomyślnym badaniu Arlena odpowiedziała:
- Czynników naturalnych? Chodzi ci o materiały, czy zdarzenia naturalne lub otoczenie samego maga? Odnośnie materiałów, większość jest wypożyczona, ale powinien być gdzieś jeszcze egzemplarz Trzystu Kryjówek Przed Wścibskim Okiem, pióra Teodora Wiecznie Uciekającego. Zawiera głównie opisy kryjówek, gdzie można się przed takimi zaklęciami schować, bez uciekania się do magii. Jeśli idzie o czynniki naturalne, to Almanach Wieszczących Geomantów, praca zbiorowa Akademii z Waterdeep. Wskazuje główne zastosowania naturalnych składników w zaklęciach i ich efekty na typowe formuły. To nie karczma, żeby plotkować, ale to oczywiste, że narkotyki ogólnie mają wpływ na magię, bo wpływają na umysł, to z kolei osłabia dwojako. Część zaćmiewa zdolności pojmowania, ale to efekt krótkotrwały, drugim efektem jest uzależnienie, co powoduje problemy z koncentracją, chęć zażycia kolejnej dawki i niemożność skupienia się na czymkolwiek poza kolejną porcją. To dość podstawowe sprawy, tak samo z pijakami, w pewnym momencie człowiek nie wytrzymuje i zaczyna się sam wyniszczać. Zarówno fizycznie jak i psychicznie. Więc tak, osłabia wolę.
Po tej stresującej rozmowie Garen powrócił do półek zapełnionych księgami w poszukiwaniu podanych przez Arlenę pozycji. Książki te dzięki doświadczeniu płynącego z wieloletnich wędrówek powinne być trzonem pracy nad referatem, a ponadto Garen liczył, że z "Almanachu Wieszczących Geomantów" zdobędzie trochę wiedzy na temat narkotyków.
Tuż przed wyjściem w sali wyjściowej doskoczył do księgi czarów i pilnie przygotował się do rzucenia czarów: pomniejszenie osoby, ożywienie liny i po dwa razy deszcz kolorów oraz dłoń maga.
Poczyniwszy te przygotowania wyszedł z Akademii, a następnie się udał w kierunku starych doków, aby wykonać swoją cześć planu związanej z zdobywaniem informacji mogących mieć związek z tą niepokojącą sprawą.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.

Ostatnio edytowane przez archiwumX : 15-11-2014 o 14:27. Powód: Przeprowadzenie dialogu z Arleną na GDocu.
archiwumX jest offline  
Stary 13-11-2014, 16:15   #7
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Bard i czarodziej rozeszli się każdy w swoją stronę. Oglądanie się za siebie wieczorową porą w wykonaniu Garena przykuło na chwilę uwagę patrolu. Łucznicy w napierśnikach z żywego żelaza podążali za nim chwile równym krokiem, by zniknąć w jednej z odbijających w stronę zamku ulic. Najwyraźniej nie był dla nich aż tak interesujący. Drogę do dormitorium przesłonił czarodziejowi jeden z golemów, pilnujących w nocy kwater uczniów, ale po tym jak odźwierny rozpoznał twarz, usunął się na bok, ponownie stapiając się ze ścianą. Miały to w naturze, że kiedy stały przy ścianie, nawet wiedząc że tam są, ub powinny być, łatwo było je pomylić z czymś innym. Żeby dodatkowo utrudnić zadanie, większość ścian była pokryta rzeźbami. Niektóre budynki były właśnie tak przyozdobione, by ukryć magicznych strażników.

Talloc z kolei miał nieco inny tryb życia. Przyzwyczajał się do tego, że ludzie zwykle rozrywki potrzebowali wieczorami, po dniu spędzonym na pracy w pocie czoła. Mimo że Nath było jednym z najprzyjemniejszych miejsc w Halruaa w czasie lata, to dopiero teraz dawało się spokojnie oddychać. W ciągu dnia, każdy chronił się przed upałem jak mógł. Poczatkujący bard ruszył w miasto, oświetlone prawie jak w dzień magicznymi światlami. Zaczął od wmieszania się w rzednący tłum na miejskim rynku, szukając znajomych twarzy, które mogłyby wiedzieć cokolwiek na temat dostaw lub samych narkotyków. Czy to łut szczęścia, czy jego wrodzony urok miał tu swój udział, zanim doszedł w okolice Czerwonego Lewiatana, wiedział już całkiem sporo. Chociażby że używających narkotyku, można rozpoznać po drżących dłoniach, kiedy nie są pod wpływem i mocno rozszerzonych źrenicach, w trakcie działania. Zauważył nawet kogoś z objawami, ale kiedy ruszył za kobieta, ta zniknęła za rogiem budynku. Gdy Talloc wyszedł zza niego, już jej nie dojrzał, jedynie czerwone światła w pobliżu Czerwonego Lewiatana. W mieście prostytucja była nie tylko legalna, ale i uregulowana odpowiednio. Zaś królowe nocy czuły się zwykle o wiele bezpieczniej, niż mogłyby gdzie indziej.


Kluczenie, rozmowy i picie zapewniło mu masę plotek. Niekoniecznie mających wiele wspólnego z prawdą, a nawet jeśli, to nie zawsze z tematem, o jaki mu chodziło. Słyszał przechwalki od kilku osób, że byli w oddziale, który pomógł obronić margrabinę przed napaścią czerwonych smoków na miejskich błoniach, o tym, że margrabia sprowadził do pomocy gnomich czarowników, którzy uwięzili w żelazie demony ognia i teraz strzegły rzeki oraz miasta. Ktoś inny sprostował że to nie demony i zaklinacze, a gnomi artylerzyści ze swoimi działami. Ktoś mówil o corrolaksach, które nad rzeką zachowywały się conajmniej dziwnie, nie dość że wpadały na siebie, to jeszcze zdawało się, że ogłusza je ich własny wybuch kolorów. Ktoś wspominał, że słyszał, ze znajomy znajomego zdobył czarcie ziele na samym rynku miejskim. Zostawało jedynie pytanie, co z tego było prawdą, co banialukami, a co mogło mu się faktycznie przydać.



Garena przywitał świt i świergot ptaków. Dzień zapowiadał się całkiem przyjemnie. Na stołówce było zaledwie kilka osób, nawet najbardziej pilni uczniowie starali się nie zrywać zbyt wcześnie, kiedy mieli wolne. Plan czarodzieja odnośnie wypożyczenia kopii książki nie wypalił. Wszystkie, które można było zabrać z biblioteki, zostały juz wypożyczone poprzedniego wieczora. Jeśli faktycznie chciał przysiąść nad esejem, z którego był zwolniony, mógł zostać w czytelni, gdzie porządku pilnowała jedna z bardziej niezwykłych nauczycielek. Arlena, bo tak się nazywała, przypominała jedną z wiecznych pochodni, których sporo było w mieście, z ta jedną róznicą, że podczas tworzenia jej, uzyskala inteligencję i świadomość. Fakt, że margrabia później dodał jej specjalną platformę z nogami, dzięki której może się poruszać, oraz łańcuchy zamiast rąk, sprawiał że w bibliotece zwykle panowała grobowa cisza.

Stare doki z kolei były niemalże przeciwieństwem cichych murów przechowujących tomy. Gwar, przekleństwa, chlupot fal o burty i stukot skrzyń oraz beczek, które właśnie były wyładowywane. Niestety, żadnego ze znajomych nie było akurat na zmianie. Rozczarowany, miał już wracać, kiedy usłyszał zgrzyt drewna o kamień, zdążył się uchylić kiedy tuż nad nim przeskoczyla beczka, którą wyhamowała dopiero kilka metrów dalej.
- Żyjesz? Gnaty całe? – Jeden z dokerów sprawdził czy z młodzieńcem wszystyko w porządku, dopiero po tym, zwrócił się do swojego partnera i zaczął go łajać. – Niech cię Azuth broni, jak jeszcze raz coś takiego zrobisz, to sam cię utopię albo przeciągne pod kilem jakiejś łajby. Gdzie masz oczy, pokaż łapy, trzęsa ci się jakbyś mięsiąc masło ubijał! Przestań brać tyle tego świństwa bo się wpieprzysz w końcu w coś wielkiego. – Dopiero teraz Garen zwrócił uwage na fakt, że ręce jednego z dokerów trzęsłły się, jakby był sześćdziesięcioletnim dziadkiem.


W czasie, gdy czarodziej nieomal pożegnał sie z życiem, Talloc dopiero zbierał się na nogi. Głowę ciągle miał pełna wczorajszych plotek i wieści. Gdy kierował się na śniadanie, z jednej z sal dobiegły go przyjemne dźwięki mandory. Zaciekawiony, zajrzał do środka, by przysłuchać się mocniej. Zdawało się, że ktoś miał nieoszlifowany talent. Jednak chwilę po tym, jak Talloc wszedł do pomieszczenia, melodia się urwała, zupełnie jakby mężczyzna, którego zobaczył w środku, nieco wstydził się swojej gry.
- Wyglądasz fatalnie, gdzieś ty się wczoraj włóczył na uśmiech Lliiry? Chcesz coś, co postawi cię na nogi? - Zagadnął, chowając swój nieco poobijany instrument do futerału.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 17-11-2014, 17:26   #8
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Garen po wypadku szybko wstał i zaczął energicznie, bacznie poszukując zagrożenia. Niczego nie zauważywszy niczego niepokojącego zaczął uważnie otrzepywać swoje ubranie z brudów, które leżały akurat w rynsztoku. Gdy był mniej więcej w połowie podszedł do niego doker, by się dowiedzieć, czy nie stała się przechodniowi krzywda i zrugać niezdarę.
- Zaraz! O jakim świństwie ty mówisz? - złapawszy dokera za ramię zapytał się zaaferowany Garen.
Gdy czarodziej złapał dokera za ramie, tamten odwrócił się szybko i złapał go mocno za dłoń.
- Bierz te ręce, nie lubię chłopców. a co do świństwa, to nie twój interes. Nie z toba rozmawiałem. - Mężczyzna warknął i strzepnął z siebie rękę Garena.
Garen rozprostował ręce i dał znak, że nie zamierza niczego złego i powiedział podniesionym głosem:
- Spokojnie! Już idę! Tylko dopilnujcie, żeby ten niezdara nie zrobił nikomu krzywdy!
Po tej przemowie nerwowo przystąpił do otrzepywania ze swojego ubrania z reszty syfu z rynsztoka.
Mężczyźnie niejako ignorując Garena wrócili do swojej pracy. Zaczynając od nieszczęsnej beczki, która poleciała niedaleko, ale na szczęście się nie rozbiła.

Gdy Garen doprowadził się do porządku doszedł do wniosku, że na dzisiaj już nic nie zdziała. Przy takim pechu mógł znaleźć śmierć. Z takimi wnioskami żwawo ruszył do karczmy, w której miał się spotkać z Tallociem. Miał nadzieję, że po tym nie wdzięcznym dniu zdąży przynajmniej napisać wstęp do referatu.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 20-11-2014, 13:27   #9
 
KukiMonster's Avatar
 
Reputacja: 1 KukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłośćKukiMonster ma wspaniałą przyszłość
Młody bard, zgodnie z ustaleniami jakich dokonał ze swoim nowym towarzyszem, ruszył swoimi ścieżkami w celu zdobycia informacji. Noc otwierała przed nim nowe możliwości. Zdobycie informacji wiązało się z koniecznością wypicia dużych ilości alkoholu z przeróżnymi osobowościami, od lokalnych obszczymurków którym trzeba było alkohol postawić, przez kupców, wykidajłów po strażników i kurtyzany, zarówno te bardziej ekskluzywne jak i te zwykłe, portowe dziwki. Ogólnie rzecz biorąc - tego wieczoru Talloc miał do czynienia z przedstawicielami praktycznie każdej klasy zamieszkującej miasto.

Następny dzień nie należał do najmilszych. Jednak kac stał się już praktycznie stałym towarzyszem młodzieńca, tak więc nie licząc wyglądu - nie był czymś wielce przeszkadzającym. Początkujący bard zszedł do sali głównej karczmy, w której się zatrzymał na noc. Przy kominku siedział wysoki mężczyzna, który wydawał się właśnie skończyć swój nie do końca udany koncert. Zwrócił uwagę na Talloca i zagadnął, widząc w nim albo współtowarzysza w zawodzie albo, jak się miało okazać, przyszłego klienta.
- Wyglądasz fatalnie, gdzieś ty się wczoraj włóczył na uśmiech Lliiry? Chcesz coś, co postawi cię na nogi? - Zagadnął, chowając swój nieco poobijany instrument do futerału.
- Wieczór mi się nieco przedłużył, sam doskonale zapewne wiesz jak to bywa. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
- Na nogi zapewne nic mnie nie postawi do wieczora, chyba że dzban dobrze schłodzonego wina bez domieszki wody. - dodał, po czym odgarnął włosy do tyłu.
- Truć się tą samą trucizną codziennie? Zupełnie bez sens, nie lepiej spróbować czegoś innego? Można coś zapalić, wypić jakąś miksturę, są różne sposoby na kaca .-Chłopak niedużo starszy od Talloca, zmierzył ucznia bardicum, jakby oceniając. - Oczywiście jeśli chciałbyś spróbować, każdy ma swoje własne sposoby. - Dodał po chwili przerwy.
Młody bard, mimo bólu głowy i niezbyt dobrego samopoczucia pojął, iż prawdopodobnie miał szczęście (bądź nieszczęście) trafić na kogoś, kto może pomóc w prowadzonym śledztwie.
- Masz coś sprawdzonego? Coś, co będzie działać i nie padnę? - spytał stawiając wszystko na jedną kartę.
- Coś się na pewno znajdzie. - W stronę Talloca poleciała niewielka paczuszka. - Zapal sobie, poprawi ci się, jakbyś potrzebował więcej, zapytaj o Kin-Tu. Może coś będę miał. Podobno otwiera studnię wieszczy i porywa jak mroczna muza. Tego akurat potwierdzić nie mogę, ale poczujesz się lepiej na pewno. - Mężczyzna zarzucił futerał na plecy i ruszył w stronę wyjścia z sali.
Talloc uzyskał więcej informacji niż się spodziewał przez przypadek. Poprzedniego dnia szukał, pytał i kręcił się po najróżniejszych miejscach po to tylko, by uzyskać mniej informacji niż w ciągu dwóch minut rozmowy z nieznajomym człowiekiem. Jednak kac to całkiem przydatna rzecz.

Talloc po otrzymaniu "towaru" zjadł śniadanie i udał się na poszukiwanie Garena, któremu chciał przekazać co ciekawsze informacje i ustalić dalszy plan działania.
 
KukiMonster jest offline  
Stary 23-11-2014, 17:48   #10
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Odzew na wiadomość poprzedniego dnia był zadziwiająco mały. Może mało kto był zachęcony znikającą wiadomością. Zamiast tego wysłanniczka Roni Tiran, złożyła osobistą wizytę w klasztorze i akademii wojskowej. Klasztor może był stwierdzeniem nieco na przerost, biorąc pod uwagę że były to cztery budynki w cieniu Kamiennej Łzy, nie mniej jednak nauczano tu drogi wojennej medytacji i ścieżek Azutha. Młodej mniszce, z którą rozmawiała, przedstawiła się wyłącznie jako Ann, można by mieć mieszane odczucia względem przekazanych dziewczynie informacji. Gdyby nie wzajemne skinięcie głową, między rzekomą wysłanniczką i Bokaru, przełożonym klasztoru. Widać było że ta dwójka się zna, a przeorowi nie przeszkadza obecność Ann w klasztorze. Dziewczyna została więc z głową pełną myśli burzących spokój i kawałkiem mapy z numerem jeden wyrysowanym z tyłu.


Z Bastardem sprawa miała się podobnie, z tym że on jako jeden z nielicznych, w całej grupie dobranej do tego zadania, był w tym kierunku szkolony. Co prawda większość treningów obejmowała zwiad i współpracę z wojskiem, czy niewielkimi oddziałami, ale docelowo, chodziło o to samo. Nie miał pewności, czy nie jest to jakiś test. Niemniej jednak, został z kawałkiem mapy, z numerem trzy z tyłu, miejscem spotkania oraz opisem kogo ma szukać.


Miejsce wieczornego spotkania było specyficzne. Czerwony Lewiatan był niczym innym jak zamtuzem. Halruaa miało dość luźne podejście do cielesności, ale te sprawy były w Aelienthe dość dobrze uregulowane. Gdyby ktoś przyjrzał się dokładniej ścianom i zdobieniom, dojrzałby nawet rękę artysty w wykończeniach wnętrza. Gdyby przyglądać się naprawdę dokładnie, można by uznać że to ta sama ręka, która stworzyła większość miasta. To jednak wymagałoby naprawdę silnej woli, gdyż uwagę przykuwały głównie wdzięki kobiet i mężczyzn tu pracujących.




Miejsce było zwykle uczęszczane przez odpoczywających zbrojnych, lub próbujących przepuścić swój ciężko zarobiony żołd. Nie było jednak zbyt tłoczno. Zarówno teren przed budynkiem, jak i wnętrze, spowite było lekko różowawym światłem. Gdyby jednak komuś jednak zachciało się wszczynać rozróbę, na miejscu zawsze był oddział strażników. Z tego co głosiły plotki nie patyczkowali się jeśli musiało dojść do interwencji. Zaś jak najbardziej oficjalnie, jakiś czas temu jeden z Sembijskich szlachciców przypłacił znęcanie się nad jedną z dziewczyn głową.




Zarówno Garenowi, jak i Tallocowi udało się zdobyć nieco informacji. Mieli więc o czym rozmawiać a czas spotkania się zbliżał nieubłagalnie. Nad miasto wyleciały skrzydlate istoty, zajmujące się rozświetlaniem go na noc, ci z lepszym wzrokiem, byli w stanie rozpoznać w jednej z nich kapłankę Lathandera ze świątyni znajdującej się niedaleko krypt miejskich i akademii wojskowej. Garen dotarł na miejsce jako pierwszy.


 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172