|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-11-2014, 18:56 | #11 |
Reputacja: 1 | Randal wiedział, iż Rotis nie żartuje zapewne pozabijał by tych głupców, za co by potem zadyndał. - Zapewne tak, lecz tak będzie zabawniej a i większa sromota dla nich potem, gdy zostaną obici kijem przez młodzieńca. Tą lekcję zapamiętają o wiele dłużej, niż będzie trwało zrastanie się ich kości. [MEDIA]http://th01.deviantart.net/fs71/PRE/f/2013/186/3/0/druid_sketch_by_domigorgon-d6c4xjk.jpg[/MEDIA]
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 02-11-2014 o 22:24. |
02-11-2014, 23:25 | #12 |
Administrator Reputacja: 1 | Nie byli to jego towarzysze. Znał tu tylko jednego człowieka i, nie da się ukryć, mógł się do nich odwrócić plecami. A jednak... Niektórym członkom Żelaznej Obroży należałoby założyć nie tylko obrożę, ale i kaganiec. Między innymi tym tutaj. Zdecydowanie nie potrafili się zachować. Gdy tylko ten, który rzucił wyzwanie awanturnikom wyszedł z oberży, Liadon wstał i w ślad za tamtym ruszył na podwórze. Chciał dopilnować, by wszystko odbyło sie zgodnie z zasadami... I w razie czego złożyć odpowiednie zeznania, gdyby w cała sprawę włączyły się Purpurowe Smoki. |
02-11-2014, 23:56 | #13 |
Reputacja: 1 | Gdy elf wyszedł z gospody Rottis wskazał mu ręką na sąsiednią beczkę. Mimo pojedynku jaki miał się za kilka chwil odbyć, oni nie musieli przerywać rozmowy. - Więc mówisz, że spędziłeś w strażnicy trochę czasu. Może będziesz w stanie powiedzieć mi coś więcej na ten temat.- Rottis wręczył Liadonowi list gończy.- Dostałem to starszego wojownika na bramie.- - Strażnicy mają zakaz opuszczania murów, więc lokalni mieszkańcy zwracają się często o pomoc do najemników.- Odpowiedział elf. - Świetnie. Więcej pracy dla mnie. Pewnie wiesz gdzie szukać koboldów?- Zapytał człowiek. Nagle w drzwiach pojawiły się kolejne osoby.
__________________ Man-o'-War Część I |
03-11-2014, 02:08 | #14 |
Reputacja: 1 |
__________________ [D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: wolny czas [Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: wolny czas Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 24-11-2014 o 11:13. |
03-11-2014, 02:51 | #15 |
Reputacja: 1 | Widząc całe zdarzenie Rottis zebrał wygrane pieniądze od kupców, najemników i innych gości gospody, tworzących rozjuszoną krawędź areny. Słusznie stawiał na 2 z 3. Nawet on miał by problem z trójką. Gdy tylko walka zakończyła się nockoutem Randala pobiegł szybko do gospody po kleryka Jabadoocka, gnom mógł uleczyć chłopaka nawet z najgorszych ran. W tym czasie Liadon musiał wyjaśnić całe zdarzenie swym niedawnym kolegą z pracy, gdyż zabrali oni ze sobą członków Obroży, zostawiając chłopaka zatroskanemu tłumowi, gdy Rottis powrócił na "arenę" razem klerykiem.osiłków,z,obroży już nie było. Początkowo wojownik i kleryk mieli problem przepchać się przez tłum do rannego towarzysza. Wojownk interweniował mówiąc. - Dobra ludziska! Rozejść się. Przedstawienie skończone.- Gdy to nie podziałało przywdział zastraszający wyraz twarzy i łapiąc miecz wykrzyknął krótkie. - SPIERDALAĆ!- To wystarczyło. Ludzie się rozeszli, a Jabadoock mógł zabrać się do pracy. Gdy kleryk zrobił swoje, co zawsze było inponujące dla Rottisa, wojownik pomógł Liadonowi wnieść chłopaka do środka, przed przekroczeniem progu mówiąc z uśmiechem. - Następnym razem ratowanie dam w opałach zostaw profesjonalistą takim jak ja i Esmeralda. W ostateczności takim świrą jak Malakai. Może Władca Południowych Wiatrów wróci mu za to skrzydła lub chociaż ogon.- Rottis roześmiał się głośno. Jakiś czas później za część z wygranych pieniędzy Rottis kupił towarzyszą po dzbanie najdroższego piwa. Randalowi jeszcze jedno na zbolałą głowę i dume.
__________________ Man-o'-War Część I Ostatnio edytowane przez Baird : 03-11-2014 o 02:56. |
03-11-2014, 08:27 | #16 |
Reputacja: 1 | - Mei, ślicznotko! Byłabyś z pewnością lepszym siodłem niż służką. Czy mógłbym tej nocy usadzić na tobie swoje bryczesy? Po tych słowach Malakai miał dosyć. Mogli zachowywać się głośno, może nawet sporadycznie obłapywać dziewczyny, ale tak niesmaczne, werbalne zaczepki były zdecydowanie nie na miejscu.
Ostatnio edytowane przez Ogryzek Szatana : 25-11-2014 o 03:19. |
03-11-2014, 08:50 | #17 |
Reputacja: 1 | Gnomi kapłan obserwował poczynania Randala i dopytywał stojących obok o szczegóły zajścia. Już go korciło, żeby wyjść na środek zaimprowizowanej aren i wygłosić odpowiednie kazanie o dobrych manierach, umiarze w picu trunków i hamowaniu gniewu, ale zdawał sobie sprawę, że nie jest to do końca odpowiedni moment. Uwagę gawiedzi obecnie skupiała się na trójce najemników i Randalu, który pragnął nauczyć ich moresu. Nie było więc szans, aby ktokolwiek zwrócił teraz uwagę na nawet najmądrzejszą i najlepszą mowę gnoma. Kapłan wierzył jednak w wygraną młodzieńca i w głowie już układał odpowiednią retorę na okoliczność zwycięstwa i triumfu dobra nad złem. Niestety trzeci z oprychów zdołał powalić Randala i bez interwencji Purpurowych Smoków się nie obyło. Jabadoock nie miał więc okazji do zabłyśnięcia przed całą wioską swoją elokwencją i mądrością. Zatem jedynym i niejako przymusowym słuchaczem jego mowy był ranny Randal nad którym kapłan odprawiał rytuał. - Zaiste sprawiedliwy i honorowy z ciebie mężczyzna, drogi Randalu. Jednak twa gorąca głowa potrzebuje jeszcze wiele dyscypliny. Bez tego wypadki tego typu będą cię spotykać na każdym kroku. Uczucia i wewnętrzne impulsy nigdy nie są dobrymi zausznikami. O wiele lepiej posłuchać się rozsądku i to nim się kierować. Światło Księżycowej Pani ci sprzyjało, ale każda passa się kiedyś kończy, a przede wszystkim nasze siły. To bardzo prawe, że chciałeś nauczyć dobrych manier tych gburów, ale zanim sięgnąłeś po kij trzeba było sięgnąć po słowa. Mądre słowo może zdziałać o wiele więcej niż stal, czy mięśnie. I choć wielu nie docenia potęgi słowa, to zapewniam cię drogi kompanie, że to ono jest początkiem wszystkiego. Bez słów, bez mądrych słów nadal bylibyśmy takimi właśnie tępymi barbarzyńcami, jak ta banda którą niemal pokonałeś. Bowiem nie możemy mieć głupcom za złe, że się nie uczą, lecz za złe mądrym, że nie uczą głupców. Na przyszłość pamiętaj, żeby najpierw się najpierw dwa razy zastanowić, a później działać bo nie zawsze będę w pobliżu, aby wspomóc cię mocą mojej bogini. Niech srebrzyste światło Selune cię chroni i prowadzi, Randalu. Jabadoock choć miał jeszcze wiele do powiedzenia zakończył swoje pouczenie, gdyż obolała głowa i poobijane mięśnie jeszcze przez jakiś czas będą przypominać młodemu Randalowi o tym wydarzeniu, a tym samym o naukach gnoma. Kapłan chciał też oszczędzić chłopakowi dodatkowych cierpień i skończył mowę, pomagając mu wstać. |
03-11-2014, 10:54 | #18 |
Administrator Reputacja: 1 | Walka potwierdziła, że Randal potrafił sprawnie władać kijem, ale równocześnie okazało się, że druid nie do końca poprawnie oszacował swoje siły. Na szczęście nie zakończyło się to tragicznie i (tak przynajmniej sądził Liadon) skończyło się na interwencji kapłana i ewentualnym bólu głowy. Chociaż do tego ostatniego mogła się przyczynić również nieco przydługa i pełna mądrych pouczeń mowa gnoma. Pytanie, co było lepsze - trochę bólu, czy wysłuchiwanie nudnej reprymendy też musiało być dokuczliwe. * * * - Za zdrowie Randala! - dołączył się do toastu, gdy już wszyscy byli z powrotem przy stole. |
03-11-2014, 10:54 | #19 |
Reputacja: 1 | Randal ocknął się słysząc monotonny dialog Jabadoock-a. Kapłan nie mógł się powstrzymać przed pouczającym kazaniem. Jednakże z tego chyba powodu, przegapił i nie zajął się do końca ranami chłopka, co też ten czół. Wyjął kilka „Dobrych Jagód” i dokończył proces leczenia zapoczątkowany, przez zajętego kazaniem gnoma. Po czym sprężyście wstał, czym wzbudził niemałe zdziwienie wśród zgromadzonych, a nawet oklaski dla umiejętności gnoma. „Niech ma też mu się trochę sławy uzdrowiciela należy”. Pomyślał druid. Uśmiechnął się promieniście do zgromadzony. Zahaczył stopą o „Zamiatacza”, potem zaś jednym ruchem podrzucił drąg do wyciągniętej reki. Po czym puścił go w ruch. Drąg wirował mu w dłoniach i wokół ciała, tak że był ledwie widoczny. Momentalnie tez zatrzymał młodzieniec wirowanie kija, po czym się ukłoni co wzbudziło kolejną fale oklasków. - Dziękuję ci Kapłanie Selune. Po tych słowach jednak pochylił się nad Jabadoockiem. Wyszeptał mu do ucha. - Pomyliłeś odbicie gwiazd w stawie z gwiazdami. To samo zgubiło tamtych z „Bandy Żelaznej Obroży”. W przeciwieństwie do nich wiedziałem dokładnie na co się porywam. Pokonałem ich już oraz ośmieszyłem w momencie wyzwania, wygrałem zaś gdy gdy rozpocząłem walkę, oni zaś przegrali gdy ją podjęli. Po tych słowach wyprostował się i cały czas uradowany zwycięstwem ruszył do oberży. Postanowił jeszcze dobić reputację najemników z „Bandy Żelaznej Obroży” Poprosił karczmarz o miskę wody i jakieś płótno lniane do wytarcia. Następnie zrzucił z siebie skórznie i ubranie, pozostając odziany do pasa. Rozpoczął ablucje, zmywając z siebie krew i bród podwórza. Dyskretnie obserwującym bywalcom „Korbacza i Kołacza”, ukazało po pierwsze krzepkie lecz nie umięśnione ciało Randala, nie mógł ujść ich uwadze też fakt, iż na ciele jego nie było widać nawet najdrobniejszych siniaków. Tak to ostatecznie pogrążył reputację „Bandy...” „W końcu towarzyszom mym przyda się też trochę sławy. Zapewne nie będzie się mógł opędzić od zainteresowanych jego usługami klientów”. Młodzieniec uśmiechnął się na wspomnienie czasu gdy sam był nader popularny po uratowaniu ludzi przed powodzią. Chwil czasu dla siebie nie miał wtedy. Niemal współczuł gnomowi, niemal. Potem dołączył do towarzyszy. Uśmiechnął się ciepło do Rotisa. - Dziękuję jeszcze raz za twoją ofertę. Mój sposób był jednak pewniejszy i zabawniejszy. Ośmieszył dokumentnie najemników z „Bandy Żelaznej Obroży”. Jednakże gdybyś tylko Rotisie wyjął miecz i użył go w walce trafiłbyś do lochu, jeśli zaś byś zabił kogoś nim to miałbyś krótkie spotkanie z katem. Nie bez powodu zakłada się tutaj na miecze oraz inną broń ostrą „Więzy pokoju”. Po czym wychylił kufel piwa w odpowiedzi na toast mnicha. Po czym podszedł i usiadł przy wuju, który spoglądała na niego karcąco. - Wybacz wuju, lecz nie mogłem pozwolić aby kobiety obrażano w mojej obecności. Nie mogłem też pozwolić aby tacy dranie, jak ci najemnicy, bronili moją rodzinę przed wrogiem, gdyż zbyt łatwo mogli by się okazać zdrajcami i przyczyną zguby całej strażnicy oraz miasteczka. Teraz nie będą mogli tego uczynić. Zresztą znasz moje umiejętności w walce kijem. Nie ma w miasteczku i strażnicy chyba nikogo kto by był lepszy w niej. Obudzony w końcu gwarem Łata uznał, iż już dosieczenie wygrzał się na kominku, zeskoczyły ma stół po czym na ławę i rozsiadł się koło młodego druida, podstawiając głowę do drapania. Randal niema machinalne zaczął gładzic i drapać rysia. - Myślę, iż to o czym mówiłeś przed walką, łączy się z zwiększona populacją orków, goblinów oraz koboldów. Słyszałem też o pustelniku, który nagle zmienił swój charakter, zaczął rozdawać uzdrawiające jabłka. Być może to magia natury, lecz nie jestem skłonny uwierzyć w taką szybka zmianę charakteru człowieka. Po tych słowach zwrócił się do towarzyszy. - Tym powinniśmy zająć się w pierwszej kolejności, zwłaszcza że przy okazji będzie można zarobić na tępieniu szkodników.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974 Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 Ostatnio edytowane przez Cedryk : 03-11-2014 o 10:57. |
03-11-2014, 11:23 | #20 |
Reputacja: 1 | - Tym powinniśmy zająć się w pierwszej kolejności, zwłaszcza że przy okazji będzie można zarobić na tępieniu szkodników Malakai oderwał usta od kufla. Ostatnio edytowane przez Ogryzek Szatana : 25-11-2014 o 03:22. |