Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-10-2014, 18:45   #1
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
[D&D 5 FR] Strażnica na Pograniczu



Strażnica na Pograniczu

25 Mirtul Roku Księcia, 1357 DR

Kamień Grzmotów... Miejsce te można było nazwać ostatnim bastionem cywilizowanego świata, jednak patetyczne określenie nijak się miało do zamieszkujących tę osadę przyjaznych i lubiących małe dzieci ludzi, żyjących w malowniczych domkach, które swą prostotą przypominały tych, którzy je zajmowali. Podróżujące karawany kupieckie mogły tu odpocząć od wielojęzycznego, krzykliwego i barwnego tłumu gwarnych wielkomiejskich ulic, zamieniając go na towarzystwo opalonych, nagich od pasa w górę rolników i pastuchów. Ludzie byli tu raczej częścią krainy słońca i wiatru oraz wyniosłych górskich szczytów.



Nazwa tej niewielkiej osady drwali i rybaków wzięła się od tajemniczej skały stojącej pośrodku wsi, wykonanej z nieznanego alchemikom pierwiastka. Pasowała jak pięść do nosa do krajobrazu lekko pofałdowanych, zielonych i przyjaznych ziem Cormyru, pełnych tłustych krów i dobrze odżywionych owiec, wielkich stogów siana i łąk o miękkiej trawie, zamieszkanych przez króliki i myszy polne. Stąd też wzięły się niepotwierdzone domysły, iż została przeniesiona za sprawą potężnej magii z innego zakątka Faerunu. Nie posiadała żadnych niezwykłych właściwości, lecz według starego przesądu ucałowanie kamienia miało chronić podróżników od śmierci, a awanturnikom sprzyjać w poszukiwaniu zaginionych skarbów.



Ponad wsią górowały mroczne, wysokie wieże strażnicy, wznoszącej się jak sępie gniazdo na nagim wzgórzu. Stała się ona symbolem defetyzmu Cormyru, który mimo wielkich nakładów pieniężnych nie poradził sobie z oswojeniem ostatniego krwiożerczego leśnego królestwa, naigrywającego się z króla Azouna IV i rodziny Obarskyrów niczym nieujarzmiony jaszczur – symbol odnajdywany w ludowych podaniach, balladach i heraldyce, składających się na kulturę pełną niezwykłych widmowych stworzeń oraz pradawnych bestii.



Cielsko owego gada w rzeczywistości stanowiły wędrowne plemiona wstrętnych potworów, nie przepadających zarówno za sobą nawzajem, jak i za Cormyrem, dążących do zniewolenia jego mieszkańców, pogwałcenia królewskich praw i kradzieży bogactw. Nadciągały gromadami z Grzmiących Wierchów, dzikich i niebezpiecznych gór, które swą nazwę zawdzięczały nagłym i niszczycielskim burzom, nękającym te okolice przez okrągły rok. Bestie osiedlały się w kanionie podziurawionym jak ser zapomnianymi jaskiniami, w których człowiek nie był od miliona lat.



Strażnica Kamienia Grzmotów może na pierwszy rzut oka była fortecą idealną, rozświetlającą niebezpieczne cienie rzucane przez bezimienne kreatury na królestwo niczym blady snop światła latarni morskiej, jednak dla dragonów krążących po ulicach osady była równoznaczna z zesłaniem. Zwykle na służbę tutaj trafiali żołnierze, którzy w jakiś sposób byli niewygodni dla władz militarnych oraz bogatych, wyrobionych, ale też i zwaśnionych rodów arystokratycznych. Powodem mogło być wątpliwe pochodzenie, chęć ukrycia przed światem wielkiej polityki czarnych owiec szanowanych rodzin, czy też odmienność rasowa - jeśli żołnierz nie był elfem, z pewnością miał przynajmniej domieszkę krwi leśnego ludu. W końcu kto, jak nie elfy, mógł sobie poradzić z niebezpieczeństwami boru Hullack?



Zesłanych wojowników los ślepo przydzielał do jednej z dwóch charakterystycznych grup: do przywykłych do brania się za bary z losem weteranów lub do trupów, których krew karmiła mroczne doliny i ukryte jary. Śmierć deptała tu po piętach każdemu niczym ślepy pies. Zaprawdę gorzka to była służba!



Nie dość tego ostatnimi czasy brakowało dopływu nowych dragonów z powodu ciągnącej się latami okupacji Tilvertonu, co podstarzały konstal Purpurowych Smoków i kasztelan twierdzy Kendrick Hardcastle próbował nadrobić rekrutując kompanię najemniczą zwącą się Bandą Żelaznej Obroży. Miejscowi szemrali, że uzupełnianie Purpurowych Smoków zahartowanymi w rozbojach rabusiami było grą niewartą świeczki, gdyż to posunięcie zrodziło tylko zbędne animozje między żołnierzami, których żelazne nerwy i tak już były bliskie wybuchu. Czarę goryczy przelewali wszelakiej maści awanturnicy, dumnie zadzierający nosy, kierowani tu przez cormyrskich strażników, po cichu liczących na to, że zbieranina szumowin z nieraz najodleglejszych zakątów Faerunu zdoła okiełznać knieję.



Więzy krwi znaczyły tu niewiele, a jakakolwiek bardziej złożona hierarchia wojskowa niż Kendrick na szczycie i podlegli mu wojacy nie miała znaczenia, co rozwścieczało pełnych pretensji przedstawicieli drobnej szlachty, a najemnikom i dragonom z niższych warstw społeczeństwa domalowywało tylko uśmieszki w kącikach ust i prowokowało do kąśliwych uwag.



Taka sama prostota cechowała tutejszy wymiar sprawiedliwości – odległość od stolicy uniemożliwiała odwołanie się od surowego wyroku, często nie mającego za wiele wspólnego z prawem Krainy Purpurowego Smoka. Nic w tym dziwnego – sprawy związane z kierowaniem Kamieniem Grzmotów często męczyły bardziej niż wszystkie bitwy, jakie tu stoczono, razem wzięte. Zresztą każdy z Purpurowych Smoków kochał wolność, a skomplikowane przepisy prawne kojarzyły się nie z niezależnością, lecz z korupcją i dekadencją.



Niedźwiedziożuki przybyły falą szorstkiego metalu i bezwzględnego ognia, wypadając na ulice osady niczym szczury z nory. Tu i ówdzie widać było ślady bitwy. Niektóre z domów znajdowały się w stanie kompletnej ruiny. Pies zaczął wyć smętnie gdzieś na zewnątrz. Sylwetki wieśniaków zajętych grzebaniem zmarłych, opatrywaniem ran i libacją zwycięstwa niewyraźnie rysowały się w żywym świetle pochodni i ognisk. Przenikliwy dźwięk spiżowych trąb zlał się ze wzmożonym tumultem czynionym przez bijący oklaski tłum. Rozległ się chóralny jęk, wyrażający jakby mieszaninę żalu i niezaspokojonej żądzy krwi. Brawa szybko zaczęły przybierać na sile, jak gdyby ludzie chcieli, by cały świat usłyszał ich owacje. Byli dumni, że żyją pod sztandarem Purpurowego Smoka.



Starcy siedzący pod rozłożystymi konarami dębów pozdrawiali wędrowców. Gadatliwi staruszkowie opowiadali o zakończonym oblężeniu jakby to było niczym nowym, jakby życie na surowych obrzeżach ponad tysiącletniego królestwa szlachetnych rycerzy, zwaśnionych arystokratów oraz bogatych i rozkwitających gospodarstw przyzwyczaiło ich do życia w nieludzkim, trudnym do pojęcia rozgoryczeniu. Zapytani o nocleg, skierowali ich do domu zajezdnego „Pod Halabardą”, znajdującego się wewnątrz warowni. Gdyby byli głodni, obok wspomnianego zajazdu czekała na nich oberża „Korbacz i Kołacz”.



Chudy urzędnik z blizną na skroni siedział przy stole z lakierowanego drewna, oświetlany przez spiżowe kaganki zwisające z poczerniałych od dymu murów. Było w mężczyźnie coś, co sprawiało, że jego zajęcie wyglądało groteskowo. Gęsie pióro skrzypiało na stronicach opasłej księgi wielkości niziołka, zapisując imiona przybyszy i opuszczających twierdzę tłustym gryzmołem. Przez wielką sklepioną bramę między zmierzchem a północą przechodziło niewielu ludzi, szli prędkim krokiem i w milczeniu, a ich liczba zmniejszała się wraz z upływem czasu. Bohaterowie tej opowieści byli ostatnimi wchodzącymi.




- Poproszę każdego z was o imię. Jaki jest wasz powód pobytu? - Zapytał z tak beznamiętną monotonią, że aż się wzdrygnęli. Brzmiał jak głuchy ton dzwonu świątynnego. Dwóch zakutych w stal wartowników stojących obok było gotowych do eskorty nowych śmiałków, a ich piki na wszelki wypadek były przygotowane do zaoferowania krwawszej alternatywy powitania.


 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 24-11-2014 o 12:12.
Lord Cluttermonkey jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172