Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-10-2015, 16:16   #1
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Mroczne Cienie Sembii [18+][d&d/path]

Słońce zachodziło krwawo tego wieczora.


Zabobonna staruszka mogłaby to określić słowem: “zły omen” zwiastujący czyjąś śmierć. Ale w Sembii krainie monet, sztyletu i trucizny, śmierć była częścią życia. Codziennie ktoś umierał, czasami ze starości, czasami od śmiertelnej dawki jadu lub żelaza między żebrami. Śmierć była powszechnym zjawiskiem w Sembii jak i w całych Zapomnianych Krainach. Śmierć była częścią życia.
Ale czasami śmierć jednej osoby może zmienić los wielu innych. Tej nocy ktoś miał umrzeć, to już było przypieczętowane wcześniej. Los już wcześniej założył pętle na jego szyję. Tej nocy, miało nastąpić wykonanie w wyroku.

Enaya Sulivuir


Trup na podłodze. To pierwsze co rzuciło się w oczy Enayi po wejściu do komnaty Mirabety Selkirk. Trup na podłodze. Sama kobieta nie przejmując się tym faktem siedziała przed lustrem przyglądając się swemu obliczu.


Jak zwykle spokojna, jak zwykle pełna gracji, jak zwykle niewzruszona. Sulivuir nigdy nie traciła zimnej krwi, zawsze spokojnie kalkulowała swoje szanse i znała różnicę między ostrożnością a strachem.
Dzieliła zresztą te cechy ze swym największym przeciwnikiem. Sądząc po sukni i biżuterii szykowała się na wielki bal z okazji Śródlecia urządzany corocznie w Wielkiej Sali Rady Sembii. Impreza na której każdy kto chciał zabłysnąć w towarzystwie, musiał się pojawić. Osoby tak wpływowe jak Mirabeta mogły ją sobie odpuścić. Ale ona nigdy tego robiła. W końcu była tą czarującą twarzą Selkirków, w przeciwieństwie do władczego Kendricka Wysokiego i enigmatycznego Miklosa Selkirka.

W tej chwili zaś siedziała przed lustrem rozmyślając nad sytuacją. Dwóch jej ochroniarzy pilnowało jej bezpieczeństwa. Gdy Enaya weszła i pokłoniła się swej pani, ta uśmiechnęła się kwaśno zerkając wpierw na nią, a potem na trupa mężczyzny.
- Natrętny wielbiciel.- westchnęła wstając i poprawiając suknię.- Dowiesz się kto go przysłał i dlaczego.
- Miklos?-
zasugerowała Enaya.
- Wątpię. On nie toleruje niekompetencji i nie jest tak głupi, by otwarcie mnie atakować. To ktoś inny.- odparła Mirabeta przechodząc po bogato urządzonej komnacie do szafy z futrami i płaszczami otworzyła ją szeroko.- W razie czego… kapłani Waukeen w ordulińskiej świątyni z pewnością będą chętni ci pomóc w tej sprawie. List do nich leży na moim sekretarzyku,
Na chwilę zamilkła, by spojrzeć na Enayę i rzec.- Do Ordulinu zawitali lordowie Rediec.
Zmrużyła oczy widząc jak wyraz twarzy Enayi robi się bardziej zacięty i dodała chłodnym tonem.- Nie obchodzi mnie wasza wspólna przeszłość. Nie pozwól by twoje uczucia weszły w konflikt z interesami. Są jeszcze warci więcej żywi niż martwi. Jeszcze… ale ich czas nadejdzie, bądź cierpliwa.
Uśmiechnęła się na koniec ciepło.- A jeśli masz ochotę towarzyszyć mi na balu to, moja droga musisz lepiej dobierać stroje.

Kathil Wesalt


Bal z okazji Śródlecia był wydarzeniem towarzyskim na którym musiała się pojawić. Z powodu różnych interesów jakie prowadziła. Co prawda Kathil nie mogła zaliczyć się do grona nobliwych szlachciców, czy też bogatych kupców, ale… prowadzone przez nią interesy wymagały bycia na takich przyjęciach. Rzadko ją zapraszano. Częściej musiała się wpraszać, tak jak teraz jako osoba towarzysząca znajomego kupca.
Któremu się urwała zresztą. Niestety biedaczek będzie musiał znaleźć inną okazję na jej zauroczenie.
Kathil przybyła tu nie tylko z obowiązku, ale też z misją od znajomego hrabiego z rodu Morethain. Miał on córkę jedynaczkę, bardzo piękną i bardzo bardzo rozpieszczoną. Jak to z jedynaczkami bywa.
Zjawił się u Kathil kilka dni temu z konkretnym problemem do rozwiązania i… z konkretną gotówką w sakiewce.
- Sprawa jest delikatna. Moja córka ubzdurała sobie że wyjdzie za kupca. I to nie przedstawiciela starych kupieckich rodów, ale jakiegoś nuworysza, który dopiero zbił majątek. Może i jest bogaty dziś, ale cy będzie jutro? Nie powierzę mojego jedynego dziecka takiemu… takiemu… takiemu dorobkiewiczowi. Nie mogę go też zabić jak psa, gdy będzie przejeżdżał przez las leżący w moich włościach.- mówił wtedy z wyraźną irytacją.- Nie. Nie może zginąć. Moja córka mogłaby mnie posądzić o jakiś związek z jego zgonem. Dlatego ma umrzeć w oczach mojej córki. Potrzebuję solidnego dowodu zdrady albo czegoś równie… może zdołasz go przymusić jakoś do porzucenia mej córeczki ? Tak byłoby najlepiej.
Zapłata jaką zażądała Kathil okazała się za niska. Szlachcic gotów był zapłacić nawet o 200 monet więcej, więc Wesalt nie miała powodów by mu odmówić, tyle że… kim był Sergow Merske ?
Imieniem którego nie kojarzyła z żadną twarzą, z żadnym interesem, z niczym… Może więc był oszustem?
Nawet jeśli był oszustem to z pewnością pojawi się na balu, by podtrzymać swoje kłamstwo.Z drugiej strony mógł być i prawdziwym kupcem. Kathil nie znała wszystkich kupców żyjących w Sembii.

Zaś sam bal, był targowiskiem próżności, jak co roku.


Snobistyczna impreza, na której bogactwo strojów ukrywało ubóstwo gustu u noszących je osób. Kathil znała wiele z nich. Jak choćby przyklejającego się od jednej kupieckiej żony do drugiej Matteo Selkirka, najmłodszego z pełnoletniego potomstwa Kendricka Wysokiego. Z tego co Kathil pamiętała, Matteo był sojusznikiem Miklosa, aczkolwiek niezbyt lojalnym.
Formuła przyjęcia nie zmieniała się od lat, więc Kathil znała wszystkie atrakcje. Tańce na środku sali, rozmowy w bocznych nawach, pokazy iluzjonistyczne i fajerwerków na placu przed gmachem. W końcu ta impreza nie służyła rozrywce, a pokazaniu się. Toteż Wesalt mogła się skupić na wyszukiwaniu swego celu. By mu się przyjrzeć i ocenić jak go podejść i kiedy.
Nie widziała też Mirabety Selkirk, ale to akurat wcale jej nie dziwiło. Ta wpływowa kobieta lubiła mieć mocne wejście.
-Szukasz kogoś konkretnego czy wybierasz rozrywkę na ten wieczór, spośród tych dostępnych?- głos za jej plecami był znajomy i należał do postaci która wyróżniała się swą szarością pomiędzy tym zgrupowaniem pawi.


Wiligian Krantz… imię niewątpliwie zmyślone. Krantz był znaleziskiem sprowadzonym przez Miklosa wiele lat temu. Pełnił rolę osobistego notariusza samego Miklosa, co wiązało się z olbrzymią wiedzą na temat planów najstarszego z Selkirków. A nawet więcej… Krantz słynął z niesamowitej pamięci. Potrafił odtwarzać wszelkie zasłyszane rozmowy słowo po słowie, w oryginalnej intonacji. A był świadkiem i uczestnikiem setek rozmów nie tylko w obecności Miklosa. Wiedział wiele o wielu osobach, był niemal żywym spisem ludności.
- Kręcisz się tak bez celu, zamiast szczebiotać owinięta wokół ramienia Rembranta Vogela, z którym przyszłaś.- a przy tym był bardzo spostrzegawczy i niewątpliwie niezwykle inteligenty. Bardzo niebezpieczny człowiek. Nic dziwnego, że ponoć w rodzinnym kraju, wydano na niego wyrok śmierci.

Morgan Juurgen


Karczma gdzieś na szlaku górskim Grzmiących Wierchów nie była najbardziej wygodnym miejscem do wypoczynku. Mała i ciasna. Nawet teraz, gdy lato było w pełni, przez szczeliny w balach z których była zbudowana, przenikał chłód. Jedyne co rozgrzewało w tej karczmie to tłusty rosół, baranie kożuchy na łożach i pulchna służka… wszystko to jednak kosztowało co najmniej srebrną monetę. Nic wiec dziwnego, że chętnymi byli jedynie kupcy przejeżdżający przez przełęcz. I towarzyszący im przewodnicy, tragarze, ochroniarze… Wolni najemnicy lub ochroniarze byli rzadkością. O wiele taniej i wygodniej wszak było wybrać drogę morską wzdłuż wybrzeża Morza Spadających Gwiazd. Dziwiła więc trójka przybyszy, która utknęła w tej karczmie od trzech dni.
- Spóźnia się…- warknął rosły mężczyzna o twarzy naznaczonej paskudną blizną.


Niewątpliwie ciężkozbrojny wojownik, choć teraz zbroi nie nosił. Metal nie ogrzewa ciała wszak, a raczej wprost przeciwnie. Rozgrzewał ciało i zabijał czas jednocześnie rzucając toporkami do celu.
-Powinniśmy już od dwóch dni być w drodze.- kolejny toporek utkwił w celu.
- Nie gorączkuj się tak Rolgarze, jestem pewna że nasz nowy nieustraszony przywódca z pewnością do nas dołączy wkrótce.- odparła znudzonym tonem kobieta. Umięśniona kobieta o ciemnej jak heban skórze i z chustą na głowie.


Wydawała się jakąś egzotyczną wojowniczką, choć pół-włócznia którą nosiła przytroczoną do pleców świadczyła o bardziej natchnionym podejściu do życia. Symbol kojarzony powszechnie z Savrasem wytrawiony na grocie jej broni o tym świadczył.
- Saevira…- westchnął rycerz nazwany Rolgarem.- Ile mamy na niego czekać? I w ogóle co to za pomysł, żebyśmy mieli jakiegoś przywódcę? Dotąd jakoś radziliśmy sobie bez bohatera Cormyru mówiącego nam co mamy robić.-
Saevira spojrzała na przycupniętego w kącie krasnoluda w okularach obwieszonego sakwami niczym juczny muł.
- Gursam, może byś… pomógł?- mruknęła z rezygnacją w głosie. Krasnolud leniwie oderwał sie od czytanej księgi, równie leniwym ruchem sięgnął po paczuszkę z egzotycznymi cygarami, najnowszą modą rodem z Maztiki,


Zapalił je pstryknięciem kciuka i przywołaniem magicznego płomienia, po czym rzekł.
-I tak nie mamy wyboru, musimy czekać. Po pierwsze to było polecenie z samej góry, a po drugie… on ma w sakwie rozkazy dla naszej grupy. Bez niego i tak nie wiemy, gdzie mamy wyruszyć, prawda?-
- Nie cierpię gdy masz rację. Ale nie moglibyśmy…-
odparł Rolgar, ale przerwał wypowiedź w połowie, bo drzwi się otworzyły i wszedł przez nie jakiś młodzian. Spojrzenia trójki najemników skupiły się na jego płaszczu. Był bowiem wyszyty na nim Srebrny Kruk.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172