Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-05-2016, 12:02   #21
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Przestań.- rzekł donośnym głosem Foigan, po czym zbliżył się na dwa kroki do Venory i uniósł lewą rękę. Brodacz uśmiechnął się szeroko i rozszerzył drugą ręką, rękaw swej szaty pokazując paladynce schowanego w środku, śpiącego nietoperza.
-To Sirk. Będzie strzegł nas nocą w czasie snu.- wyjaśnił. Venora słyszała o chowańcach magów, przemienionych magicznie zwierzętach, które służyły i pomagały swym panom. Sirk nie był szczególnie uroczym chowańcem ale z pewnością przydatnym. Chwilę później dwójka kompanów miała już w pełni przygotowany obóz. Ognisko płonęło wesoło zwiastując ciepłą i bezpieczną noc. Stare, potężne drzewo, pod którym obozowali dawało im sporą ochronę przed wiatrem i ewentualnym deszczem. Venora ułożyła się wygodnie na kocu w śpiworze z mieczem odłożonym w zasięgu ręki. Nie chciała być zaskoczona w żaden sposób.

Krasnolud przed snem opowiedział jej trochę o sobie. Foigan pochodził z Wielkiej Rozpadliny a to wyjaśniało dlaczego nie był tak gburowaty jak krasnoludy z północy o których zdecydowanie więcej słyszała paladynka. Z kontekstu rozmowy wynikało, że brodacz ma brata bliźniaka, lecz nie wiele o nim mówił. Wspomniał również, że jest wielkim dłużnikiem Augusta, to też bez wahania przyjął zadanie, które powierzył mu i młodej rycerce stary kapłan Helma.
Godzinę po rozbiciu obozowiska, kiedy wieczór zmienił się w noc, kompani odpłynęli w błogim śnie.

13 dzień Czasu Kwiatów 1372 roku rachuby dolin. Gdzieś na zachód od Suzail

Venora zbudziła się tuż przed świtem, kiedy niebo powoli znów stawało się szare. Foigan już nie spał. Karmił Ruperta głaszcząc go przyjacielsko po grzbiecie. Brodacz był przywiązany do swego kuca. Venora odprawiła modły na niewielkiej polance niedaleko drzewa, pod którym obozowali, a kiedy wróciła Foigan poczęstował ją sucharami i paroma plastrami suszonego mięsa. Niedługo potem byli już gotowi ruszać dalej w drogę. Pogoda znów im dopisywała. Słoneczko od samego rana towarzyszyło im na niebie, zaś orzeźwiający wiatr z zachodu sprawiał że podróż nie mijała im w skwarze i upale. Foigan raz na jakiś czas zarządzał przerwy, głównie ze względu na Ruperta. Zarówno krasnolud, jak i Venora wiedzieli, że zmęczony kuc to bezużyteczny kuc.


-Chyba nie uda nam się dotrzeć dzisiaj na miejsce. Ale jutro nie powinno być z tym już problemu.- odezwał się nie odrywając wzroku od majaczących na zachodzie górskich szczytów. Przyroda w tej okolicy zapierała dech w piersi. Ścieżka, którą podążali biegła pomiędzy porośniętymi uprawnymi polami wzgórzami.
Teren robił się coraz bardziej nierówny, a dwukółka raz zjeżdżała bardziej swobodnie z górki, by po chwili ślimaczyć się pod stromą górkę. Rupert nie był jednak byle kucem i dzielnie znosił trudy wędrówki. Venora nawet nie chciała myśleć jakby wyglądała ta podróż pieszo.
Paladynka nudziła się strasznie. Choć krasnolud nie raz próbował podjąć jakąś inteligentną rozmowę, to jednak służka Helma czuła jakiś dziwny zew w sobie, który pchał ją do tego by poprawić jej wizerunek w oczach wyżej postawionych kapłanów Helma -w tym Augusta - i zakończyć tę misję z powodzeniem. Z drugiej jednak strony ich misja polegała tylko na odbiorze i dostarczeniu przesyłki, to też starała się studzić w zarodku entuzjazm i podniecenie.

-Zuch chłopak!- krzyknął brodacz gdy w oddali ujrzał ich cel. Najwyraźniej brodacz pomylił się nieco w obliczeniach czasu, bądź Rupert postanowił tym razem nieco przyspieszyć. Jakby nie było, dwójkę podróżników ominęła kolejna noc pod gołym niebem.
-Dotrzemy na miejsce po zmroku, ale już nie będziemy się zatrzymywać tak blisko celu.- stwierdził brodacz. Jak powiedział, tak też zrobił. Mimo iż słońce zdążyło zajść kilka pacierzy temu, Rupert hardo i niezłomnie ciągnął dwukółkę w stronę niewielkiej osady Grumgish.
Wieśniacy swój wolny czas od pracy spędzali z rodzinami, w domach to też ciszę jaka panowała w wiosce zagłuszały bez problemy cykające koniki polne oraz wtórujące im żaby. Osada znajdowała się u samego podnóża gór, lecz na dość sporym wzgórzu, skąd widać było całą okolicę, a ewentualne błotne lawiny nie zagrażały mieszkańcom aż tak bardzo.

Kilkanaście drewnianych chat, oraz niewielki budynek z kamienia będący zarówno cechem rzemieślników, jak i czymś na kształt noclegowni dla rzadko zaglądających tu gości.
-Rozpytaj o Illmaterytę. Ja zajmę się Rupertem.- poprosił Foigan. Venora skinęła głową i zgodnie z jego słowami udała się do wnętrza budynku. Venora otworzyła drzwi przybytku i zajrzała do środka. Wnętrze przypominało bardziej graciarnię niż miejsce przyjmowania gości, lecz rycerki w ogóle to nie dziwiło, albowiem goście musieli zaglądać tu na prawdę rzadko, to też właściciel dostosował wolną przestrzeń do innych celów. Kilka grubych świec płonęło rozmieszczonych w różnych częściach głównej izby. Gdy Venora wkroczyła do środka a podłoga zaskrzypiała pod ciężarem jej butów z pomieszczenia na drugim końcu wyłonił się łysiejący człek liczący około czterdziestu wiosen. Był postawny i wysoki, znacznie wyższy od Venory.

-W czym mogę pomóc?- zapytał zaintrygowany niecodziennym widokiem rycerza, w dodatku płci pięknej.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 05-06-2016, 09:52   #22
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Paladynka, nie zrażona sposobem w jaki patrzył na nią mężczyzna, przedstawiła mu się tak, jak to nakazywało jej dobre, świątynne wychowanie.
- Poszukuję miejscowego kapłana Illmatera - dodała zaraz. - Mógłby mi pan wskazać gdzie go znajdę?
-Tak szybko przybyliście? Goniec pobiegł zaledwie wczoraj nad ranem.- mężczyzna zrobił zamyśloną minę i spojrzał na Venorę -Nasz kapłan, duchowy pasterz zniknął z wioski z całym zapasem złota, należącego do mieszkańców nie przyjezdnych klechów.- rzekł z dużą nutą sarkazmu -Znajdźcie gnidę i oddajcie nam nasze złoto.- dodał po chwili.
- Oh… - Venora była wyraźnie zaskoczona tym co jej powiedział. - Nie wiedziałam... - przyznała zaraz. - Nie, my mieliśmy tylko odebrać jedna rzecz od niego, a po drodze z Suzail nie spotkaliśmy nikogo - przyznała. - Kiedy to się stało? Znaczy, kiedy zniknął kapłan? - zapytała podejrzewając, że musiało mieć to miejsce krótko przed tym jak wysłali gońca do stolicy.
-Przedwczoraj o świcie w kaplicy już nie odbyły się codzienne obrzędy.- wyjaśnił wyraźnie poddenerwowany -Zebraliśmy naradę, żeby obmyślić plan co począć, wtedy też moja małżonka zauważyła, że wiejski budżet, który żeśmy w domu trzymali zniknął razem z tym podłym szczurem. Mieszkał tu, jadł z naszych upraw, a tak się nam odwdzięcza!- prychnął.

Venora naprawdę nie wiedziała co mu powiedzieć. To co spotkało tych ludzi i to z ręki kapłana, było naprawdę podłe. Wiedziała jak ciężko pracują mieszkańcy takich wiosek by się utrzymać i bardzo im teraz współczuła.
- Z chęcią pomożemy. Przynajmniej do czasu aż przyjdą odpowiednie osoby, wezwane przez waszego posłańca - odparła w końcu. - Możemy się rozejrzeć? Kapłan tu mieszkał? Zostawił jakieś swoje rzeczy? - zaczęła wypytywać o więcej informacji o tej osobie.
-Tak.- odrzekł mężczyzna za szynkwasem -Mieszkał tu psia jego mać!- splunął na podłogę -Pod moim dachem!- wziął kilka głębokich wdechów, a gdy maleńkie żyłki na jego skroni przestały intensywnie pulsować spojrzał znowu na Venorę i wyprostował się lekko.
-Zostawił wszystko co tu miał. Wszystko… Nie miał nic tak po prawdzie. Łachmany, święty symbol Illmatera, plecak z dziurami i bukłak.- wzruszył ramionami, a po chwili namysłu zrobił skupioną minę -Co masz na myśli mówiąc “do czasu aż przyjdą odpowiednie osoby?- uniósł brew zdziwiony -To nie was przysłali z Suzail?
- Jak już mówiłam - zaznaczyła. - My mieliśmy tylko odebrać jedna rzecz od niego. Wyruszyłam ze swoim towarzyszem ze stolicy zanim wysłaliście gońca do miasta - powtórzyła swoje słowa, ale tym razem nieco wolniej i dokładniej.
-Rozumiem.- odrzekł mężczyzna -Nie mam pojęcia gdzie mógł uciec, ale znając życie to pewnie pije wino i dotyka dziewki gdzieś w najbliższym porcie szlag by to trafił…- mruczał pod nosem -A ty się czegoś napijeta?- spytał. Chwilę później w pomieszczeniu pojawił się Foigan. Brodacz zbliżył się do Venory i zagaił wesoło -No i gdzie nasza przesyłeczka?-
Paladynka spojrzała zasmucona na krasnoluda. Pokręciła głową.
- Kapłan zniknął, a razem z nim oszczędności mieszkańców - streściła swoją rozmowę. - Więc musimy go teraz poszukać - odwróciła wzrok znów na swojego rozmówcę. - Bylibyśmy wdzięczni za możliwość przenocowania i jakąś sprawę na kolację.
Mężczyzna wzruszył tylko ramionami -Wybierzcie sobie stolik. A pokój mam tylko jeden, jeśli chcecie go ze sobą dzielić wynajmę za dwa srebrniki.
- Dziękujemy w takim razie za gościnę - skinęła głową Venora i skierowała się do pierwszego z brzegu stolika. Gdy zajęła miejsce przy nim spojrzała na Foigana. Na jej twarzy malowało się zmartwienie. Najpierw z ghulami sobie nie poradziła, a teraz wygląda na to, że nawet zadanie odebrania księgi będzie ponad jej siły. Tymora zdecydowanie nie sprzyjała jej w ostatnim czasie.
- Mamy pozwolenie na przejrzenie jego rzeczy. Ale mówił, że niewiele tego - odezwała się do krasnoluda gdy gospodarz zostawił ich samych. - Zapewne księgi nie znajdziemy… - stwierdziła ze smutkiem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 06-06-2016, 16:04   #23
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Venora oraz towarzyszący jej krasnolud długo nie musieli czekać na zamówioną strawę. Gospodarz po kilku chwilach przyniósł dwa półmiski wypełnione pachnącym gulaszem, a do tego po dwie pajdy chleba czosnkowego, wysmarowanego smalcem. Foigan obrzucił kolację badawczym spojrzeniem obracając półmisek jakby chciał zobaczyć posiłek z każdej strony.
-Gulasz powiadasz?- pokręcił nosem ewidentnie niezadowolony -Koło gulaszu to nawet nie stało, ale nic to.- wzruszył ramionami, złapała w garść drewnianą łychę i włożył porcję do ust.
-Uciekł z złotem mieszkańców powiadasz?- spytał nie przejmując się pełnymi ustami -Kto by pomyślał, wszak kler Ilmatera jest chyba jednym z najlepiej postrzeganych w okolicy jeśli nie całym Cormyrze.- przełknął co miał w ustach po czym ugryzł kawałek chrupiącego chleba -Przynajmniej o mają dobre-

-Chcesz się zająć tą sprawą? No cóż, ja i tak mam nadmiar wolnego czasu, więc czy wrócę do Suzail za dwa, czy za trzy dni to mi już różnicy nie robi.- wzruszył ramionami -August nie ponaglił nas w liście, a jak pewnie sama wiesz jeśli sprawa jest niecierpiąca zwłoki zawsze mówi o tym wprost, tak więc nie frasuj się tym na zapas.- pocieszył paladynkę.
Niedługo potem, gdy już skończyli jeść Foigan przywołał do siebie gospodarza i położył na blacie stołu złotą monetę.
-Trzymaj za pokój i kolację. Drugą dostaniesz, jak powiesz nam cokolwiek co mogłoby pomóc w poszukiwaniach waszego klechy.- Karczmarz schował monetę do sakwy, solidnie ją związał po czym pogładził się po brodzie.
-A co tu dużo gadać. Willem to stary cap. Zawsze był robotny, pomagał w polu i w sumie w wszystkim o co prosili go ludzie.-

Gospodarz dosunął stołek do stołu gości i usiadł wygodnie zawieszając ręce na piersi -Zawsze uważałem go za mądrego człeka. Kiedyś ponoć sporo w swoim życiu przeżył przygód. Opowiadał parę razy o rzeczach, które widziały jego oczy. W kaplicy odprawiał modły o wschodzie oraz godzinę przed zachodem. Nie nudził się, bo nie miewał wolnego czasu. Mawiał, że nuda jest domeną głupców.- zamyślił się na chwilę -Jak widać to my byliśmy głupcami ufając mu bezgranicznie.- dodał po chwili nie odrywając wzroku od klepiska.
-Nie powinniście z góry zakładać, że czmychnął z waszym złotem.- wtrącił się Foigan -Ile żeście tego złota mieli?-
-Siedemdziesiąt sześć złociszy oraz dwadzieścia srebrników dokładnie.- odrzekł, na co Foigan tylko prychnął pod nosem. Karczmarz tym widokiem mocno się poirytował.

-No tak. Takich jak wy panie krasnolud też już nie raz widziałem. Każdy z was para się wojaczką, czy różnorakimi rzemiosłami. Sprzedajecie swoje wyroby, kopiecie szlachetne kamienie, albo zarabiacie krocie na ochronach karawan i tak dalej. My jesteśmy prostymi wieśniakami. Uprawiamy pola, mamy łącznie dwudziestu ośmiu mieszkańców. Kilka krów, świń i kóz. Dla nas siedemdziesiąt złociszy to zapasy paszy na zimę, oraz narzędzie do pracy w polu.- wyjaśnił, na co Foingan zrobił skruszoną minę i przyznał mu rację przytaknięciem głowy.
-Postaramy się pomóc.- rzekł -A teraz prowadź do jego izby.- Gospodarz skinął głową i wstał. Schody po których wchodzili na piętro skrzypiały niemiłosiernie.
-Zniknął nocą, tak myślę. Trzy dni temu, odprawiał wieczorne modły w kaplicy normalnie.- wspominał prowadząc dwójkę kompanów do izby, w której nocował Ilmateryta.

-Tu wasz pokój, tu jego.- wręczył Venorze mosiężny kluczyk, po czym z kieszeni wyjął drugi i otwarł nim drzwi -Nigdy tu nie zaglądałem. Dopiero wczoraj, a mieszkał tu już drugi rok. Księgi mata tam.- wskazał maluteńką szafkę obok łóżka. Symbol patrona cierpiących spoczywał na poskładanym posłaniu, na łóżku. Pod łóżkiem zaś znajdowały się jego stare i dawno poniszczone od ciężkiej pracy ubrania. Foigan zignonorwał prywatne rzeczy kapłana, poświęcając całą uwagę szafce, o której wspominał gospodarz. Brodacz obracał głowę to w lewo, to w prawo czytając kolejne tytuły.
-No proszę. Mówiłem, że nie ma co się martwić na zapas. Jest nasza księga.- rzekł z uśmiechem, po czym zrzucił pod nogi swój plecak i wyciągnął z niego kawałek płótna, w które zawinął księgę i schował ponownie do swojego plecaka.
-Zadanie wykonane... No prawie.- uśmiechnął się szeroko.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 08-06-2016, 21:31   #24
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
W przeciwieństwie do krasnoluda Venora nie była wybredna. Uprzejmie podziękowała gospodarzowi za miskę strawy i z apetytem zaczęła się zajadać. Gulasz był jak dla niej, bardzo smaczny i nie wahała się pochwalić to głośno gdy tylko przełknęła pierwszą łyżkę. Mówienie z pełnymi ustami było niegrzeczne, ale nie upomniała o to Foigana niepewna jakie zwyczaje mają krasnoludy w tej materii.
Uważnie słuchała opowieści gospodarza o tym ile im zginęło i za jakiego człowieka uchodził Willem. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że ktoś taki jak on mógł tak źle potraktować ludzi, z którymi żył.

Paladynka ucieszyła się niezmiernie, gdy jej towarzysz nie wniósł sprzeciwu co do jej pomysły by wspomóc wieśniaków w rozwiązaniu ich problemu. Co więcej wydawał się zainteresowany jej propozycją, by w końcu zapewnić gospodarza, że zajmą się sprawą. Ona sama doskonale zdawała sobie sprawę z trudów jakim musieli stawiać czoło mieszkańcy takich wiosek jak ta i choć dla krasnoluda suma jaka im została skradziona nie była duża, to dla nich była kwestią tego czy przetrwają do kolejnego sezonu.
Dodatkowo stwierdzenie Foigana, że w liście August ich nie popędzał sprawiło, że poczuła ulgę. Ostatnim czego chciała to znów podpaść swojemu przełożonemu.

Im więcej dowiadywali się o Willemie to tym bardziej Venora nie była przekonana, że kapłan dokonał czynu o jaki był oskarżony. Jego rzeczy zdawały się pozostawać w miejscu tak jakby miał on się zaraz pojawić w drzwiach i ich przywitać.
Były jego księgi, ubrania i nawet medalion z symbolem wyznawanego boga.
Zaskoczyło ją i to bardzo znalezienie ICH księgi. Aż zaniemówiła z wrażenia. Ich zadanie naprawdę było wykonane...
Venora przygryzła wargę zastanawiając się. Ale widząc, że Foigan wcale nie zmienił zdania uśmiechnęła się promiennie.

- Choć nie było to konieczne, dziękuję że zapłaciłeś za mnie. Odwdzięczę się przy najbliższej okazji - obiecała. W czasie, gdy krasnolud przeglądał księgi ona zajęła się prywatnymi rzeczami kapłana.

- Wspaniale, że się znalazła! - stwierdziła panna Oakenfold nie ukrywając ulgi jaką poczuła na tą wieść. Naprawdę nie spodziewała się, że ją tu znajdą. Raczej zakładała, że złodziej zabrał ją ze sobą. - Bardzo ci dziękuję, że zechciałeś się zająć tą sprawą - dodała mając na myśli kradzież i zniknięcie kapłana. - Niestety to wcale nie wygląda mi to tak prosto jak przedstawił to gospodarz. Nie znam się na kradzieżach - uśmiechnęła się wymownie. - Ale jakbym miała skądś uciekać to raczej zabrałabym swoje rzeczy. Co o tym sądzisz Foiganie?
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 09-06-2016, 17:31   #25
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Święte słowa- przytaknął krasnolud -Choć z drugiej strony, rzekomo zabrał sporą sumę - ironizował brodacz spoglądając na karczmarza -więc będzie mógł sobie kupić w pierwszej, lepszej karczmie przydrożnej nowe ubranie i co tam tylko sobie zachce. A może już miał inne rzeczy schowane na wypadek ucieczki.- pogładził się po podbródku -kto tam wie...- zakończył rozmowę. Właściciel karczmy widząc, że już nie będzie potrzebny odszedł bez pożegnania.
-A może nasz pan karczmarz go zatłukł, ukrył ciało i złoto a następnie zainicjował plotkę o ucieczce miejscowego kapłana z całym dobytkiem społecznym?- spojrzał na Venorę i wzruszył ramionami. Najwyraźniej w swoim życiu różne rzeczy widział i nic go już nie zdziwi -Chodźmy spać. Czas odpocząć w łóżku.-

Kompani zebrali się i udali do pomieszczenia na przeciwko, które było przeznaczone dla gości. Identycznie przygotowana izba z tą różnicą, że znajdowało się w niej wszystko podwójnie. Dwa łóżka, szafeczki i miski z wodą. Krasnolud nie miał oporów przed wieczorną toaletą w towarzystwie Venory. Ponoć wszyscy południowcy byli tak do tego nastawieni. Brodacz jednak miał świadomość, że Venora może mieć inne podejście do tego, tak więc zadeklarował, że rankiem wstanie wcześniej i wyjdzie z pokoju zostawiając paladynkę z sobą samą. Do tego był dobrze wychowany, gdyż zaproponował pomoc przy ściąganiu zbroi Venory. Młoda dziewczyna z uśmiechem na twarzy zgodziła się i już po paru chwilach leżeli w swoich łóżkach. Krasnolud zgasił swoją świecę i odwrócił się do ściany, a już po paru chwilach Venora słyszała jego chrapanie.



14 dzień Czasu Kwiatów 1372 roku rachuby dolin. Wioska Grumgish

Gdy Venora zbudziła się tuż po świcie, izba była pusta, tak jak obiecał jej krasnolud. Miska z studzienną wodą była zimna, ale taki już był urok noclegów w rozjazdach. Dziewczyna szybko załatwiła poranną toaletę i odprawiła modły do Helma. Nie mogła kolejny raz zapomnieć o modlitwach, gdyż jej bóstwo mogłoby się nawet na nią pogniewać. Na koniec założyła swoją zbroję i zeszła na dół gdzie nie było nikogo po za wyglądającym przez okno krasnoludem.
-No dzień dobry.- rzekł wesoło -Jeśli jesteś głodna zjedz. Ja już jestem po posiłku.- dodał. Venora wiedziała, że może czekać ich długi i męczący dzień to też nie mogła zrezygnować z śniadania. Owsianka, świeży chleb i kozi ser to bardziej żołnierskie śniadanie, ale dla niej w zupełności wystarczało.
-Proponuję się rozdzielić. Mamy kilkanaście chat do przepytania. Podzielimy je na pół i oszczędzimy połowę czasu.- Venora wiedziała, że krasnolud ma rację to też od razu przystanęła na jego propozycję.

Zaraz po śniadaniu, zgodnie z ustaleniami rozdzielili się i udali dookoła - Foigan na zachodnią część, Venora zaś na wschodnią - osady. Czekało ją przepytanie sześciu rodzin. Z pierwszą poszło gładko. Trafiła na moment, kiedy wszyscy jeszcze byli w domu. Niestety na tym się jej szczęście skończyło, gdyż wieśniacy nie wiedzieli nic. Nawet nie uczęszczali na nabożeństwa Ilmatera, ze względu na wiarę w Chutaneę. Kolejna chata należała do sędziwej kobieciny, która chyba nawet nie była świadoma zniknięcia kapłana. Zachowywała się, jak gdyby nie opuszczała swej chaty dalej niż do wychodka od wielu, wielu dni. Venora udała się dalej. Trzecia chata należała do rodziny lokalnego łowcy, choć akurat tego osobnika nie było w domu od paru dni. Jego żona wyjaśniła Venorze, że Argin od wielu dni jest po za domem.
-Ostatnimi czasy w okolicy kręci się więcej goblinów niż ostatnio.- powiedziała. Kobieta wyznała, że jej mąż miał można to nawet nazwać przyjacielskimi stosunkami, z Ilmaterytą.

Venora dowiedziała się, że rodzina, która ją właśnie gościła była bardzo pobożna i codziennie uczęszczali na modlitwy do kaplicy. Argin nawet nie wiedział o zniknięciu duchownego z osady. Kobieta szybko jednak dodała, że nie ma żadnych podejrzeń w jaki sposób mógł zniknąć kapłan.
Czwarta chata, do której zapukała paladynka była pusta, ale młoda dziewczyna pasąca gęsi na łące nieopodal wystarczyła Venorza. Była do dziewczyna licząca może szesnaście lat. Ładna i zgrabna o długich, jasnych włosach i pięknych, błękitnych oczach. Gdy Venora się do niej zbliżyła lekko się przeraziła, lecz gdy ujrzała symbol Helma na piersi, na zbroi Venory od razu się rozluźniła. Zapytana o kapłana, zbulwersowała się w młodzieńczy sposób. Broniła dobrego imienia mężczyzny i nie dopuszczała do siebie myśli, że mógł uciec z wioski z ich złotem. Stwierdziła, że nie wie co się z nim stało, ale na pewno nie jest to scenariusz napisany przez lokalnego karczmarza.

Kolejna chata należała do lokalnej złotej rączki. Mężczyzna o smukłych dłoniach zajmował się naprawianiem dosłownie wszystkiego a jego praca polegała na dbaniu o sprzęt pozostałych, przez co oni zajmowali się każdy kawałkiem jego ziemi. Mężczyźnie obojętny był Ilmateryta, lecz nie podejrzewałby go o kradzież i ucieczkę.
Ostatnim kogo odwiedziła Venora był zgarbiony starzec, który twierdził, że kapłan faktycznie mógł ukraść złoto i pewnie je trwoni z Arginem. Venora widziała jednak obłęd na twarzy starca, to też jego zdanie nie było dla niej żadnym argumentem.
W końcu spotkała się z Foiganem, który wyjaśnił, że nie dowiedział się niczego po za "skurwiałymi goblinami" zabijającymi jego krowy na pastwisku nocą.
-A ty czego się dowiedziałaś?- spytał.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 18-06-2016, 01:31   #26
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Każde łóżko po choćby jednym dniu spania na trawie było niezwykle wygodne. Tym bardziej, że plecy Venory jeszcze nie odżałowały czasu spędzonego w kaplicy. Z przyjemnością zdjęła z siebie zbroję, z uprzejmą pomocą zaoferowaną jej przez krasnoluda. Dziewczyna nie czuła się zawstydzona jego obecnością w jednym pokoju z nią. Miała wielu braci i w czasach dzieciństwa wszyscy razem spali w jednym pokoju na łóżkach w ilości mniejszej niż ich wszystkich było.
Oczywiście nie znaczyło to by zamierzała się negliżować przy mężczyźnie. Co do tego nie było mowy. Dlatego rankiem, gdy obudziła się i nie było już w pokoju jej towarzysza była mu za to bardzo wdzięczna. Od razu po wstaniu z łóżka zajęła się poranną toaletą i udała na śniadanie.

Rozmowy z mieszkańcami nie wyglądały obiecująco. Choć Venora starała się być optymistycznie nastawiona to jednak gdzieś w podświadomości siedziały jej ostatnie porażki, nie dając o sobie zapomnieć.
Po ponownym spotkaniu się z Foiganem okazało się, że to jednak jej lepiej wyszło wypytywanie.

Westchnęła i tłumacząc, że trochę ma do opowiadania, zaproponowała, żeby rozsiedli się w cieniu pobliskiego drzewa.

[media]http://img02.deviantart.net/b7b3/i/2013/226/5/f/golden_shade_by_lilleninja-d6i3wba.jpg[/media]

Dzień był piękny, a słońce przyjemnie grzało. Niestety stanie w nim będąc odzianym w zbroję już tak przyjemnie nie było. Za to w cieniu było całkiem wygodnie. Położyła miecz obok siebie i spojrzała na Foigana.
- No więc... - Venora zaczęła od streszczenia wszystkich rozmów jakie odbyła ze spotkanymi mieszkańcami. Zaznaczyła w trakcie swojego monologi że czasem potrafi wyczuć nastawienie swojego rozmówcy. Nie mniej wyznała, że nie była w stanie tego stwierdzić tu w większości przypadków. Co według niej znaczyło, że nie było fałszu w słowach rozmówców.

Paladynka pewna była tylko tego, że rozmawiają z dziwczynką wyczuła, że jest ona emocjonalnie mocno związana z kapłanem i była ona bardzo przekonana co do tego co mówiła. Podobne odczucia miała co do pana złotej rączki. On też w ocenie Venory zdawał się być szczery w swojej wypowiedzi.
Na koniec tylko westchnęła, że jeśli chodzi o starszego pana to równie dobrze mógł mieć racje co i zwykłą starczą demencję w bardzo złośliwej formie.

- Uważam, że najlepiej byłoby pójść za czymś pewnym -
stwierdziła na koniec. Jako, że sama nie chciała wierzyć, że kapłan mógł popełnić taki czyn, co więcej mógł być teraz w tarapatach, to chwilowo rozpatrywała właśnie w ten sposób tą sprawę.
- Interesuje mnie czy może Argin, łowca, nie jest w to zamieszany - zasugerowała. - Ponoć się przyjaźnili, teraz obu nie ma. Może to powiązane? Co o tym sądzisz Foiganie? Jeśli nie znajdziemy innego tropu to powinniśmy zapytać żonę łowcy gdzie on udaje się na polowanie.

Na koniec zaproponowała jeszcze, że zanim udadzą się na poszukiwania łowczego to muszą ponownie porozmawiać z gospodarzem u którego mieszkali. Panna Oakenfold zasugerowała, że tym razem bardziej skupi się na jego słowach próbując doszukać się czy nie ma w nich fałszu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 19-06-2016, 19:00   #27
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Plan był prosty. Najpierw mieli udać się do właściciela gospody, na krótką pogawędkę, następnie zaś wrócić do żony Argina, by wypytać o dokładniejsze informacje, na temat terenów łowieckich. Tak też poczynili. Gospodarz był zdziwiony z faktu, że raz jeszcze jest przepytywany, lecz wersja którą podawał paladynce i towarzyszącemu jej krasnoludowi była taka sama. Krasnolud stał niewzruszony tuż za plecami Venory, z rękami splecionymi na piersi. Mężczyzna po raz kolejny odpowiedział na te same pytania, lecz Venora nie mogła być w pełni przekonana czy jego wersja jest wymyśloną śpiewką, czy też na prawdę wierzy w słuszność swoich słów. Paladynka nie mogła nic więcej zrobić, to też wraz z Foiganem udali się do chaty łowczego. Młoda wieśniaczka również była zdziwiona ponowną wizytą rycerki w swych skromnych progach. Zdziwił ją też widok dotrzymującego jej towarzystwa krasnoluda. Miała minę, jakby pierwszy raz na oczy widziała przedstawiciela tej rasy.

Mimo wszystko dokładnie opisała tereny, na których Argin ostatnimi dniami polował. Było to stosunkowo niedaleko, lecz kobieta przestrzegła dwójkę gości iż tamte okolice są bardzo niebezpieczne, albowiem ostatnimi czasy kręci się tam masa goblińców, które w swej zuchwałości zapuszczają się coraz dalej od gór i sprawiają coraz więcej kłopotów. Argin wspomniał jej ponoć iż niedawno odwiedził dwie wioski, w której mieszkańcy również narzekali na kręcące się worgi blisko pastwisk i obory.
-Trzeba się tam udać. Nie mamy wyjścia, to nasz jedyny trop.- rzekł brodacz rozkładając w bezradności ręce na boki. Venora wiedziała, że brodacz ma rację i jest to jedyna jak na chwilę obecną opcja, która może im pomóc w odnalezieniu zaginionego Ilmateryty.

Tak też poczynili. Paladynka i towarzyszący jej Foigan wrócili do karczmy, gdzie zostawili swój sprzęt, następnie uzupełnili wodę w bukłakach, oraz dobrali pochodnię w razie, gdyby noc ich zastała w górach, po czym ruszyli w drogę. Góry ciągły się długimi milami, lecz żona Argina dokładnie opisała gdzie powinni maszerować. Foigan zostawił w wiosce swojego osiołka, oraz dwukółkę. Stwierdził, że goblińscy łucznicy i worgi mogą zrobić krzywdę jego przyjacielowi.
-Szlak na północny zachód. Po godzinie marszu miniecie pastwisko owiec i strzegącego nich starca z psami. Dalej dotrzecie do wymierającego lasu, u podnóża gór i tam też znajduje się teren badany przez Argina.- brodacz przypominał na głos słowa wieśniaczki. Z czasem faktycznie minęli pastwisko na wzgórzu, gdzie stadka owieczek pilnował stary mężczyzna i kilka sporych psów.

Widząc z oddali dwójkę podróżników kiwnął im tylko głową na powitanie, lecz nie uraczył ich żadnym innym gestem, skupiając resztę swej uwagi na owcach i wypatrywaniu okolicy.
Po kolejnej godzinie zastał ich deszcz. Ulewa i to straszna. Foigan nałożył na głowę kaptur, lecz na niewiele to mu się zdało, gdyż jego płaszcz przemoknął w kilka chwil. Venora również nie przepadała jak woda ciurkiem wlewała jej się pod pancerz, lecz nic nie mogła z tym zrobić. Czarne chmury nad ich głowami zwiastowały zbliżającą się z wschodu burzę a błyszczące w oddali błyskawice tylko potwierdzały tę teorię, lecz oboje doskonale wiedzieli, że nie powinni odpuszczać poszukiwań. Z trudem, spowolnieni deszczem wdrapywali się po nierównym terenie, a z każdą kolejną minutą czarne jak heban niebo było coraz bliżej. W końcu silny i porywisty wiatr zaczął tak mocno wiać, że krople deszczu aż nieprzyjemnie chłostały ich twarze i musieli zasłaniać się rękami.


-Tam!- krzyknął Foigan, gdyż wiatr zagłuszał ciszej wypowiadane słowa. Brodacz wskazał paluchem w oddali majaczący lasek, oraz walczącego na jej skraju osobnika, który z niemałym trudem bronił się przed czwórką goblinów, które go otaczały.
-To chyba Argin! Trzeba mu pomóc!- krzyknął po czym włożył dłoń do bufiastego rękawa i wypuścił z pod pazuchy swego chowańca, szepcąc coś do zwierzęcia tuż przed wypuszczeniem. Nietoperz pomknął przed siebie w stronę potyczki, a krasnolud nie zwlekając ani chwili ruszył do biegu za nim. Gdy znajdowali się zaledwie kilkanaście metrów od miejsca potyczki Foigan zatrzymał się w miejscu, sięgnął ręką do kieszonki i prędko zaczął inkantować słowa wyzwalacz dla zaklęcia. Venora nie czekała aż skończy, lecz już po chwili przekonała się co do skuteczności magicznego pocisku.

Skrząca się jaskrawym światłem, magiczna kula świsnęła obok paladynki uderzając stojącego najbliżej niej goblina. Zielonoskóry stanął jak wryty na widok pędzącej kobiety. Ona zaś rozpędzona z jeszcze większym impetem wpadła w stwora nacierając nań dobytym chwilę wcześniej mieczem. Cios nie był zbyt silny, lecz magiczny pocisk Foigana uszkodził goblina na tyle, by miecz Venory wysłał go do Otchłani. Pierwszy trup padł na ziemi. Mimo iż apogeum burzy właśnie szalało nad ich głowami musieli walczyć na śmierć i życie. Paladynka ciężko dyszała, lecz wiedziała, że musi być w pełni skoncentrowana.
Korzystając z niezapowiedzianej pomocy i rozproszenia goblinów łowca skoczył w bok i ściął kolejnego goblina bez krzty litości.
Na polu bitwy pozostały jeszcze dwa gobliny. W zasadzie to jeden, gdyż drugi po chwili namysłu urwał się do ucieczki.

Ten, który pozostał rzucił się z furią w oczach na Argina uderzając go swoją dzidą, prosto w udo łowcy. Cios był niespodziewanie silny i naostrzona szpica badyla wbiła się głęboko w mięsień, tak że mężczyzna aż zawył z bólu. Venora musiała szybko uporać się z goblinami, gdyż rana człeka, obficie krwawiła.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 19-06-2016 o 19:03.
Nefarius jest offline  
Stary 20-06-2016, 22:36   #28
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Paladynka bez zwłoki ruszyła na pomoc łowcy i zachodząc zajętego nim goblina od tyłu zamachnęła się na niego mieczem. Trafiła go bezbłędnie, ale rana jaką mu zadała nie była za wielka. Venora zrzucała za to winę, na deszcz, który rozmoczył podłoże przez co nie mogła zbyt stabilnie stanąć.

W tym momencie Argin postanowił odegrać się na parszywym stworze, ale ból najwidoczniej zamroczył go na tyle, że machnął ręką, ale goblin bez problemu tego uniknął. Niestety już przed atakiem Foigana nie był w stanie uciec. Krasnolud ukrócił życie napastnika.
Venora od razu doskoczyła do łowczego by mu pomóc. Niestety wciąż była za mało doświadczona by uleczyć go magią, a jej umiejętność opatrywania dawała sporo do życzenia, ale nie mogła po prostu stać i patrzeć jak mężczyzna się wykrwawia.
Jeszcze dla bezpieczeństwa rozejrzała się czy ostatni z goblinów na pewno uciekł i wtedy przyklękła przy łowcy.

Ten natomiast uprzedzając jej pytania, wskazał na swój plecak. Panna Oakenfold podsunęła mu go i Argin wyciągnął z niego miksturę leczącą.
"Dzięki niech będzie Helmowi" pomyślała i zrobiło jej się od razu lżej, że ten problem zechciał rozwiązać się sam. Z ulgą przyglądała jak łowczy wypija wywar i po chwili jego największa rana zasklepia się, a krew przestaje płynąć strumieniem.

- Musimy się skryć przed deszczem - powiedziała na tyle głośno by obaj usłyszeli. - I piorunami - a one ponoć bardzo ciągnęły do stali, której paladynka miała na sobie kilka kilogramów. - Czy możesz nas zaprowadzić w takie miejsce? - zapytała Argina wyciągając do niego rękę by pomóc mu wstać. Jeśli będzie to konieczne to Venora pomoże mu iść.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 23-06-2016, 17:38   #29
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Argin podniósł wzrok na Venorę. Ujrzała na jego twarzy jeszcze grymas bólu. Dosłownie na jej oczach rana się zasklepiła, lecz najwyraźniej ból był tak silny, że na jego ukojenie potrzeba leczącej magii kilku, dobrych sekund.
-Znam! To jamka, w której kiedyś kryła się wataha wilków. To pół mili w głąb lasku!- odrzekł służce Helma głośno i wyraźnie. Wiatr dosłownie targał włosami Veory, kobieta musiała przysłonić twarz dłonią by w ogóle otworzyć oczy.
-Za mną!- dodał w końcu Argin, po czym wstał i już chyba nie czując żadnego bólu ruszył biegiem w stronę lasu. Venora posłała Foiganowi porozumiewawcze spojrzenie, na co brodacz odpowiedział skinieniem głowy, po czym oboje ruszyli.

Na miejsce dotarli po paru minutach trudnego i strasznie wyczerpującego (szczególnie Venorę) biegu w lesie. Jamka znajdowała się pod starym, o ile nie wiekowym dębem. Niewielka jaskinia w ziemi, miała może trzy metry szerokości i była dość wysoka, by dorosły mężczyzna nie musiał się ciągle pochylać. Miejsce było doskonale przygotowane przez łowcę, najwyraźniej spędził tutaj kilka nocy. Choć wody w butach mieli sporo, przynajmniej mogli normalnie porozmawiać, jaskinia tłumiła bowiem wyjący na zewnątrz wiatr.
-Życie żeście mi uratowali. Argin jestem.- rzekł po czym wyciągnął rękę zarówno do Venory, jak i Foigana.
-Wiemy kim jesteś. W zasadzie to szukaliśmy Cię. Na szczęście udało nam się zrobić to na czas.- odrzekł krasnolud.

-Szukaliście mnie?- zdziwił się mężczyzna -Jak to?-
-Przybyliśmy tu z Grumgish. Twoja żona powiedziała nam, gdzie cię szukać.- Krasnolud skinął głową, zaś Argin aż zrobił krok do przodu.
-Co z moją żoną?-
-Nic. Wszystko jest dobrze. Jesteśmy delegacją świątyni Helma. Przybyliśmy do osady by porozmawiać z opiekującym się duchowo waszą osadą, Ilmaterycie. Niestety okazało się, że zniknął. Co najlepsze zniknął z całym dobytkiem wsi. Niektórzy podejrzewają, że brat zabrał złoto i uciekł.- wyjaśnił spokojnie wszystko brodacz.
-Frank? Zabrał złoto i uciekł?!- zaśmiał się ironicznie Argin -Toż to jakieś bzdury.- dodał. Venora z uwagą słuchała jego wypowiedzi bacznie obserwując mowę ciała i gestykulację, co by mieć pewność czy mężczyzna aby nie próbuje kłamać.

W jej uznaniu jego odpowiedź była szczera.
-To gdzie może być?- spytał Foigan.
-Nie wiem. Nie mam bladego pojęcia, co mogłoby mu się wydarzyć. Rzadko opuszczał wieś. Zawsze na oczach wszystkich mieszkańców. Mieszkał z nami tyle czasu, że każdy zdążył się przekonać jak zacnym i wartościowym był człekiem.- odrzekł z dumą na temat znajomego.
-To prawda, że się przyjaźniliście?- spytał brodacz.
-Owszem. Frank był oczytaną i niezwykle inteligentną osobą. Był bardzo wszechstronny w talentach a dobroci miał w sobie tyle, że gdyby miał skonać z głodu to i tak oddałby ostatnią kromkę chleba potrzebującemu. Każdemu z nas pomagał w polu, pomagał przy narodzinach cielaka, czy przy strzyżeniu kóz. Zawsze można było na nim polegać.-

-Te gobliny.- mężczyzna zmienił nieco temat -Nigdy takich nie spotkałem. Widywałem różne plemiona, ale te były wyjątkowo zorganizowane i nie tak głupie. Dobrze trzymały oręż i nieźle robiły uniki. Ta zielona zaraza zagraża kilku osadom takim jak Grumgish. Jestem tego pewien. To że się tu pojawiły nie może być przypadkiem.- mówił z przekonaniem -Trzeba sprawdzić gdzie mają gniazdo, zobaczyć ich siły, sojuszników. Cokolwiek. Trzeba nam się dowiedzieć kto nimi dowodzi. Potrzebuje waszej pomocy. Możesz pani opowiedzieć w swej świątyni, może kto będzie w stanie pomóc. Może jaki oddział przyślą. Tu chodzi o życie może i setki ludzi, a kto wie czy nie więcej.- Argin spojrzał zarówno na Venorę, jak i na Foigana -Błagam. Tylko na was mogę liczyć.- dodał po chwili. Krasnolud spojrzał wymownie na Venorę, jakby to do niej miała należeć ta decyzja.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 25-06-2016, 19:23   #30
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nie małe zmęczenie dopadło paladynkę. Z przyjemnością skryła się przed deszczem w ciemnej jaskini. Czuć było w niej, że kiedyś zwierzęta pomieszkiwały tu. Zastanawiała się co się stało z wilkami skoro teraz ich tu nie było. Może to miało związek z goblinami?
Postanowiła nie zaprzątać sobie na razie głowy tym.

Zdjęła rękawice, rozpięła zbroję przy szyi i usiadła na ziemi by odpocząć. Z plecaka wyciągnęła jedzenie by zaspokoić głód. Przysłuchiwała się przy tym z uwagą rozmowie krasnoluda z łowcą. Poczuła zawód gdy okazało się, że Argin nie wiedział nic co mogłoby im pomóc znaleźć kapłana. Ale przynajmniej po jego wypowiedzi ostatecznie wyrobiła sobie opinię o zaginionym. Lecz skoro nie on był złodziejem to kto i dlaczego to Ilmateryta zaginął bez wieści? Wydawało się to być sprawą nie do rozwiązania.
I gdy tak zamartwiała się, że to już stracony temat, mężczyzna wspomniał o niezwykłych nawykach tutejszych goblinów. Rację miał, że to było niepokojące i trzeba się za to zabrać nim problem nie urośnie na tyle, że zmusi tutejszych mieszkańców do opuszczenia swych domostw by ratować się przed goblinami.

- Znaczy... - Venora nieco się speszyła gdy obaj spojrzeli na nią oczekując od niej decyzji.
Westchnęła.
- Z pewnością przekażę tą informację swoim przełożonym i gorliwie poproszę ich o interwencję w tej sprawie - zapewniła. - Tylko, że trzeba udać się w takim razie jak najszybciej do wioski i z niej do stolicy. A kapłana jak nie było tak nie znaleźliśmy nigdzie... - skrzywiła się, bo liczyła, że dotrzyma słowa w znalezieniu go. - Argrinie, a może był ktoś kto nie przepadał za nim? Ktoś komu się naraził choćby dlatego, że pouczył za nieodpowiednie zachowanie? Może ktoś nowy kręcił się przy wiosce? Może kapłan był tylko świadkiem kradzieży i ktoś go za to uciszył... - multum możliwości, ale żadnych odpowiedzi nie mieli.

- No nic, jeszcze niczego dobrego nie wyszło z łapania kilku srok za ogon. Jak tylko wypoczniemy to wracamy do wioski. Trzeba byłoby też ostrzec inne wsie, bo droga do stolicy trochę zajmie, droga przekazywania informacji i decydowania też nie jest krótka - dodała dając do zrozumienia, żeby łowca nie spodziewał się zbrojnej armii na jutro.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:47.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172