Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-07-2018, 19:06   #601
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Paladynka zamilkła. Zamknęła oczy i próbowała zapanować nad sobą. Strata przyjaciela po raz kolejny okazała się być niezwykle dla niej bolesna. Dłuższą chwilę zajęło nim panna Oakenfold pozbierała się. Głównie myśli o tym, że pozostali będą się o nią martwić dawały jej siłę, żeby całkiem się nie rozkleić.
~ Czy to demon był zbyt potężny, czy Albrechtowi zabrakło wiary i woli mu się przeciwstawić? ~ zastanawiała się. ~ Czy Helm od niego się odwrócił za to, że próbował mnie namówić do odejścia z zakonu? Czy jego dusza będzie po wieki potępiona? ~ martwiła się. Tego jednak mogła się nie dowiedzieć nigdy, może kapłani którzy tam... byli będą w stanie odpowiedzieć jej na nurtujące ją pytania.
Powoli wyprostowała się i otarła twarz rękawem koszuli. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na dodającą jej otuchy elfkę. Venora objęła ją i przytuliła.
- Zadałaś sobie nie lada trudu, żeby mnie znaleźć... Jak sobie radzisz odkąd nasze drogi się rozeszły? - zapytała rycerka, chcąc koniecznie zmienić temat.
-Jestem agentem harfy, nie narzekam…- odpowiedziała, dodając do tego blady uśmiech. -Sporządzam raporty, szkicuje mapy, śledzę, szukam, pytam. Nie mogę narzekać. Ale ta sprawa wyrwała mnie z codziennych obowiązków. Musiałam cię odnaleźć i przekazać tę smutną wiadomość osobiście.- wyjaśniła.

-Ty chyba też dajesz sobie rady? Słyszałam, że wykonujecie misję zleconą przez samą regentkę? Twoja sława już dawno zaczęła wyprzedzać cię o kilka kroków.- Gritta wzięła głęboki wdech.
-Wzięłam ze sobą flaszkę wytwornego wina krasnoludów z Wielkiej Rozpadliny. Kiedy już pomówisz z władcą tego zamku, napijemy się. Smutki trzeba utopić, a i świętować też jest co.- dodała elfka.
Wiadomość, że Gritta ma alkohol była bardzo pokrzepiająca. Taka była prawda, że procenty pozwalały łatwiej przebrnąć przez najgorsze problemy i smutki. Przynajmniej tak było zdaniem panny Oakenfold.
- Jakoś sobie radzę... - westchnęła ciężko Venora. - Jeden wieczór byłby za mało, żeby opowiedzieć wszystko o co się u mnie działo odkąd się ostatni raz widziałyśmy. I cóż, w końcu korona Cormyru się mną zainteresowała i oto tu jestem... - rozejrzała się w koło. - Ale mam jeszcze tyle do zrobienie... - pokręciła głową zmartwiona, wspominając swoje senne wizje. - Pomóż mi wstać - poprosiła. - Chcę dołączyć do reszty. Nie ma co odwlekać spotkania z Onyxem. Już raz go uraziłam...

~***~

Gritta nie protestowała i pomogła Venorze wstać. Razem opuściły pomieszczenie, w którym dochodziła do siebie paladynka i wyszły na korytarz, dołączając do pozostałych Agentka Harfy wymieniła chłodne spojrzenie z Agness. Rycerka skierowała kroki za Arlem, który poprowadził ich wielkimi korytarzami idącego zamku do sali tronowej.
Sklepienie ogromnej komnaty mieniło się na zielono od świetlnych refleksów ognia odbitych od milionów kawałków ciała szmaragdowego smoka. Onyx stał tuż obok największej kupy kruszcu, stanowiącego do niedawna korpus Zielonej Korony. Kamienny żmij obserwował jak służące mu golemy naprawiają i sprzątają bałagan po batalii.
Tuż obok siedział Xor, zajadając się garściami odłamkami po smoku.
Przejście do tego miejsca sprawiło nie lada problem pannie Oakenfold, ale przynajmniej starała się nie dawać tego po sobie poznać. Choć już ten krótki spacer wystarczył, żeby złapała zadyszkę i musiała się oprzeć na ramieniu maga. Venora rozejrzała się po sali króla golemów, którą pierwszy raz widziała na oczy. Jej spojrzenie spoczęło na truchle szmaragdowego smoka. Był znacznie większy od Krwi na Śniegu. Widok martwej bestii był bardzo pocieszający i znacznie poprawił nastrój paladynki, przybitej wieściami ze Smoczego Wybrzeża.
- Musicie jeszcze usunąć broń, którą smok ma włożoną w miejsce wyciętego serca - odezwała się rycerka tonem przestrogi, jednocześnie zwracając na siebie uwagę zebranych w komnacie.
-Już się tym zajął wasz przyjaciel.- odparł Onyx, zerkając na zbliżającą się w jego kierunku Venorę.
-Od dzisiaj i mój przyjaciel…- dodał po krótkiej chwili.

-Silwer.- skomentowała Agness.
-Ciekawe gdzie jest?- zastanawiał się Arlo.
-Oceniłem was zbyt pochopnie. Przyjmij moje przeprosiny.- kamienny stwór zwrócił się do Venory.
Paladynka skinęła mu głową z szacunkiem i uśmiechnęła się. Pocieszające było, że elfi sojusznik zadbał o wszystko. Gdziekolwiek się teraz znajdował.
- Najważniejsze, że udało się pokonać smoka, który we własnym domu was terroryzował - odparła mu Venora. - Co się stało z jego sługami? - zapytała.
-Nie terroryzował, a wygnał precz - sprostował Onyx.
-Większość pokonały golemy. Te które pilnowały serca zostały przez nas zabite - dodał Arlo.
Panna Oakenfold pokiwała głową na wersję Onyxa, zupełnie się z nią zgadzając.
- Jak dobrze, że to wszystko jest już za nami - odetchnęła z ulgą. Bardzo cieszyło ją, że jej towarzysze poradzili sobie ze wszystkim gdy sama nie mogła ich wesprzeć. - Powinniśmy teraz wrócić jak najszybciej do siebie. - dodała tęsknie.
-Możecie tu zostać i odpocząć tyle czasu ile wam potrzeba- zadeklarował Onyx.
-Wypadałoby pożegnać Silwera. Nie widziałam go od czasu jak ruszyliśmy szukać serca - stwierdziła Agness.

- Dziękujemy ci za gościnę, zapewne jeszcze z niej skorzystamy, zanim nie odzyskam sił - odpowiedziała Venora a następnie spojrzała na kapłankę. - Z tego co dał się poznać Silwer to pewnie już jest na zupełnie innym planie
Onyx odwrócił głowę w kierunku południowego korytarza, po czym znów spojrzał na gości w swoim zamku.
-Poprosił bym ci przekazał, że czeka na zewnątrz. Znajdź jakikolwiek korytarz prowadzący po za zamek i poczekaj parę chwil, a on cię znajdzie - wyjaśnił konstrukt.
- Xor pokaże drogę! Xor zaprowadzi Venorę! - zaproponował niespodziewanie pożeracz kamieni.
Paladynka zrobiła zaskoczoną minę. Naprawdę nie spodziewała się, że elf będzie czekał. Choć po chwili zdziwiła się również tym dlaczego skoro został, to nie był w zamku.
- To może idźmy do niego od razu? - zaproponowała i spojrzała na maga, którego ramienia się cały czas trzymała.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 01-07-2018, 21:50   #602
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Venora szybko ustaliła plan działania. Wraz ze swym ukochanym i Xorem mieli udać się odszukać Silwera, zaś pozostali zgodnie z umową zawartą z Onyxem, zaczęli zbierać szmaragdy w takiej ilości, jaką tylko byli w stanie unieść. Agness miała mało skrytek, które dałoby się wypchać cennymi kamieniami, Dundein napchał nie tylko plecak ale i kieszenie, za to Gritta skorzystała z magii. Skórzana torba, do której można było pomieścić znacznie więcej niż na to wyglądało. Widząc to, paladynka poleciła Agness by wzięła jej torbę, która miała podobne właściwości.
-Xor wierzył. Xor wiedział, że smoka zabiją. Xor liczył, że wy i Onyx pokonacie wroga. Xor wiedział, że wróci do chodzący zamek.- odezwał się golem, spoglądając kątem oka na Venorę. W masywnej łapie trzymał spory kawał zielonego kamienia, który włożył do pyska i przeżuł. -Twój pan nie był na ciebie zły, że nas wpuściłeś do zamku bez jego zgody?- spytał Arlo.
-Onyx zły, ale tylko chwilę. Onyx wybaczył Xorowi, bo Xor chciał dobrze. Onyx już nie jest zły.- wyjaśnił golem.
- Masz dobrego króla - powiedziała Venora do wielkoluda. - My całe szczęście znaleźliśmy właściwe miejsce. Gdyby nie to, mogłoby skończyć się źle dla wszystkich - podsumowała. - Szkoda tylko, że nie mogłam bardziej się w tym wszystkim przydać... - dodała.

-To nie ważne. Osiągnęliśmy nasz cel i nic więcej się nie liczy.- skomentował Arlo.
-Xor powie więcej. Onyx kazać żeby Xor poszedł z wami. Xor będzie bił orki! Xor lubi bić!- rzekł wesoło golem.
Venora uniosła na niego zaskoczone spojrzenie.
- To wspaniale! - ucieszyła się. - Twoja pomoc będzie dla nas największą nagrodą za zwycięstwo tutaj - powiedziała. Golem był tym dla wojska regentki co obecność trolla w bitwie z goblinami pod Grumgish, dając ogromną przewagę.
Korytarz którym maszerowali w końcu się kończył, a Venora i jej towarzysze widzieli już nocne niebo pełne białych chmur pędzących znacznie szybciej niż działo się to na Torilu. Powiew świeżego powietrza wzburzył jej czarne włosy.
-Dlaczego właściwie czeka na nas na zewnątrz?- spytał Arlo, choć przez to, że patrzył przed siebie trudno było stwierdzić, do kogo mówi.
-Silwer za wielki, żeby swobodnie chodzić po korytarzach. Tam mało miejsca dla niego.- odparł Xor. Dopiero teraz Arlo odwrócił się i spojrzał na golema, po czym wymienił zdziwione spojrzenie ze swoją ukochaną.

W końcu opuścili korytarz i znaleźli się na grzbiecie kroczącego zamku. Poza kilkoma wieżami nie było tutaj wyższego punktu.
-No i gdzie on niby jest?- spytał mag, a po chwili Venora raz jeszcze poczuła jak wiatr szarpie jej włosami. Ziemia pod ich stopami zadrżała, a rycerka zaniemówiła na krótką chwilę.
-Hm… Długo kazałaś na siebie czekać.- oznajmił smok o srebrzystym kolorze łusek. Był przepiękny, zupełnie jak te z bajek. Miał potężne łapy, którymi był w stanie przewrócić nawet czterokołowy wóz. Jego paszcza była zdolna pożreć dorosłego człowieka żywcem, a zęby bez problemu potrafiły rozgryźć najtwardszy pancerz. Spod szczęki zwisały mu sumiaste wąsy, zaś od czubka łba aż po grzbiet na plecach ciągnął się skórzany wachlarz. Jego oczy były bardzo ludzkie, choć oczywiście dużo większe. Smok poruszał się z niezwykłą gracją, niczym kot.
Silwer usiadł nie odrywając wzroku od Venory i Arla.


Paladynka musiała wysoko zadrzeć głowę, żeby spojrzeć jaszczurowi w pysk. W zdumieniu tym spotkaniem, aż otworzyła usta. Chwilę w milczeniu mu się przyglądała, nie wiedząc co powiedzieć. Teraz zrozumiała jakim cudem był w stanie przetrwać potyczkę z Zieloną Koroną. Z wrażenia, aż przetarła oczy. Pierwszy raz w życiu widziała na własne oczy metalicznego smoka i to dorosłego jaszczura w pełnej okazałości.
- Nigdy bym... - wymsknęło jej się z ust i odruchowo mocniej zacisnęła rękę na ramieniu maga, bo poczuła, że z tego wszystkiego nogi się pod nią uginają. Silwer w swojej prawdziwej formie był dostojny, budził wielki respekt i robił ogromne wrażenie. - Nigdy bym nie podejrzewała, że jesteś smokiem... - wypaliła w końcu, wykazując się sporą dozą młodzieńczej naiwności.
- Wybacz, że czekałeś... - Venora powoli zaczęła się zbierać w sobie po tym szokującym odkryciu. - ... Niestety walka nie skończyła się dla mnie dobrze, potrzebowałam czasu, żeby jako tako dojść do siebie - wytłumaczyła się, a jako potwierdzenie tych słów wystarczyło jedno spojrzenie na jej osobę.

-Nigdy więcej nie każ smokowi czekać…- rzekł groźnym tonem, zbliżając głowę do rycerki tak, że miała go na wyciągnięcie ręki. Smok zmrużył wielkie ślepia, ale po chwili zarechotał donośnie, odsuwając łeb od paladynki.
-Żartowałem.- wyjaśnił ukazując przednie kły.
-Zabicie Zielonej Korony było naszym wspólnym zwycięstwem. Zasłużyliśmy na laury równomiernie, wszak to dzięki wam ta kupa zielonych kamyków nie poskładała się do całości.- dodał zerkając to na Venorę, to na Arla.
Paladynka zbaraniała po tym żarcie. Przez chwilę naprawdę myślała, że się złości i już nawet w głowie na prędce szukała słów by go próbować udobruchać. Odetchnęła z ulgą i pokręciła głową wyobrażając sobie tylko jakie oboje z magiem musieli mieć miny. W końcu się lekko uśmiechnęła.
- Tak, to prawda. Gdybyś nie przekonał Onyxa do powrotu nasze życie byłoby zagrożone przez kultystów - powiedziała. - Dobrze, że wyszliśmy z tego wszystkiego zwycięsko. Ale ważne, że kolejny jaszczur należący do kultu leży martwy. Mamy co świętować

-No właśnie. Jak macie zamiar świętować?- dopytywał smok.
-Nie ma czego świętować póki co. Czeka nas jeszcze trudna misja po powrocie do Cormyru.- odparł Arlo.
-To znaczy co?- smok wybałuszył oczy.
Venora popatrzyła na czarodzieja. Niby miał rację, ale z własnego doświadczenia wiedziała, że trzeba świętować nawet te mniejsze zwycięstwa. O ile pokonanie nieśmiertelnego smoka na obcym planie można było traktować jako małe zwycięstwo, bo szczerze to dla paladynki myśl o walce z orkami, nawet jednym półdemonem, było teraz trochę jak spacerek po tym co tu przeszli.
- Wykonujemy misję dla naszej Królowej Regentki - zaczęła Venora tytułem wstępu. - Nasze wojska są w drodze na skraj królestwa, gdzie będziemy walczyć o odzyskanie twierdzy oblężonej przez orków. Ja mam swoją teorię, że za zjednoczeniem ich stoi Kult Smoka. Na razie nie wiemy za wiele co nas czeka, ale w drodze powrotnej spotykamy się z kimś kto może nam rzucić więcej światła na tą sytuację. Na tą chwilę wiemy, że orkom przewodzi półdemon, półczart... - mówiąc to rycerka spojrzała na Arla by ten poprawił ją, gdyż sama nie zapamiętała fachowej nazwy na jego określenie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 02-07-2018, 15:40   #603
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Tak, racja. Orkowie organizują się pod toporem tanar’ruka.- skomentował czarodziej.
-Orkowie i Kult smoka? Nigdy w to nie uwierzę.- odparł Silwer, zezując na Xora, który pożerał ostatnie zielone kamienie.
-Cele orków zawsze są takie same. Zabić, splądrować, zgwałcić, ograbić i tak w koło. Kult smoka to organizacja a nie horda czy banda barbarzyńców.- przemawiał tonem, jakby był pewien że się nie myli.
Venora pokręciła głową. Nie miała siły się tłumaczyć, ale musiała choćby spróbować przekonać smoka do swojego zdania. Wpierw jednak usiadła. Tak jak stała usiadła na ziemi w klęczki, bo nie miała już siły dłużej stać.
- Tak, cele orków są proste. Dlatego łatwo kultystom je zmanipulować i użyć do swoich celów - powiedziała paladynka. Zebrała się w sobie by wykorzystać wiedzę zdobytą w koszmarach.- Kultyści szukają sposobu na przebudzenie Tiamat. Szukają korony... I szukają purpurowego smoka by go zgładzić, bo to będzie ostatnie czego potrzebują jeśli znajdą artefakt
-Purpurowy smok ha ha ha…- zaśmiał się głośno smok. -Bajki dla dzieci i rycerzy, którzy potrzebują większego autorytetu niż przeor swojego zakonu.- pokręcił wielkim łbem.
- Wiem, że to brzmi jak bajki, ale pamiętaj, że też ja miałam informacje o tym jak pokonać nieśmiertelnego smoka - przypomniała mu Venora.

-Niech ci będzie.- rzekł rozbawionym tonem, po czym wyciągnął w kierunku rycerki łapę odwracając ją dolną stroną do góry.
-Między łuskami na środkowym palcu. Włóż rękę pod łuskę.- polecił Venorze.
Paladynka nie była pewna czego się spodziewać po nim. Przez myśl nawet jej przeszło, że Silwer może być jakimś żartownisiem. Spojrzała jeszcze kątem oka na maga, ale sięgnęła dłonią tak jak poinstruował.
- Podejrzewam, że tych smoków będzie więcej. Tych nieśmiertelnych - ciągnęła dalej. - Na razie tylko my i nasze wojska są świadome jak się z nimi rozprawiać
-Cóż tak się składa, że znam kilka smoków, którym że tak powiem przyświecają podobne cele co i mnie.- mówił, kiedy Venora gmerała ręką pod łuskami na łapie smoka. Po chwili poczuła bardzo delikatną i małą rzecz w dłoni o okrągłym kształcie.
-Powtórzę im by z kolei oni powtórzyli swoim ludzkim, i nie tylko, przyjaciołom jak rozprawiać się z nieśmiertelnymi smokami.- rzekł, a Venora w tym czasie wydobyła spod łuski pierścień. Srebrna obrączka przypominała węża o smoczej głowie, który zjadał swój ogon.


- Tak, to bardzo pomoże mojej misji - skomentowała paladynka zapewnienie, że Silwer poniesie informację dalej w świat. Przyjrzała się przedmiotowi, trzymając go w palcach. - Jest ładny. Podejrzewam, że nie tylko wygląda, ale ma jakąś moc w sobie. Do czego służy? - zapytała unosząc spojrzenie znów na pysk Silwera.
-Kompletnie do niczego…- odparł znów rechocząc. -Nie posiada żadnej mocy, ale być może spotkasz kiedyś jednego z moich znajomków. Oni rozpoznają twój pierścień. Być może dzięki niemu cię nie rozdepczą albo coś w tym stylu.- mówił żartobliwym tonem.
Venora westchnęła. Tak, trafił im się smok żartowniś. Ale na pewno nie zamierzała mieć mu tego za złe, bo lubiła osoby z poczuciem humoru, a to że ten konkretny osobnik był wielkości stodoły niczego nie zmieniało. Założyła pierścień na palec lewej ręki.
- Dziękuję. Przyda się bardziej niż większość magicznych błyskotek - odpowiedziała z uśmiechem. - Bardzo dobrze wiedzieć, że nie jestem sama w tępieniu sług Tiamat - dodała, bo do tej pory była przeświadczona, że wszystkie smoki żyją w zupełnej ignorancji i przez nią skończą jako sterta kości. - Silwerze... Czy mógłbyś nam jakoś pomóc w bitwie, która czeka nasze wojska? - zapytała bez naciskania, ale z nadzieją w głosie.

-A o jakiego rodzaju pomoc ci chodzi?- spytał zbliżając łeb do Venory. -Jeśli pomogę wam zwyciężyć z orkami, wtedy twoja królowa będzie zmuszona odwdzięczyć mi się jakoś za pomoc, a nie chcę jej stawiać w takiej sytuacji…- rzekł lekko ukazując przednie zębiska co można było uznać za uśmiech(?).
Uwaga smoka była słuszna, regentka nie mogłaby na coś takiego przystać, choć z tego co dała się poznać, ewidentnie zrobiłaby wiele by wspomóc swoich rycerzy. Venora spuściła wzrok zastanawiając się. I coś jej przyszło do głowy.
- Nie, władczyni nie mogłaby być winna przysługę nikomu - zgodziła się z Silwerem. - Ale co innego ja. Tym bardziej, że nasze cele wydają się być zbieżne - uniosła spojrzenie znów na smoka. - Jeśli tylko to co zechcesz ode mnie w zamian nie będzie godzić w mój kodeks paladyński - zaproponowała. W końcu już jedną taką umowę ze smokiem miała.
-A masz wóz złota na handel ze smokiem?- spytał jeszcze bardziej przybliżając swój wielki łeb, że aż tarzał sumiastymi wąsami po ziemi.
Ciężko było określić czy smok znów żartuje czy mówi na poważnie. Venora założyła tą pierwszą opcję.
- Złota nie, ale szmaragdów będzie pewnie i z dwa wozy - odpowiedziała z uśmiechem. - Choć sama wiem, że od złota wiele więcej warta jest przysługa. Ty możesz pomóc teraz mnie, ja kiedyś nie będę mogła odmówić pomocy tobie. Jak to było tu z Zieloną Koroną, zdecydowanie mogę się przydać jeśli chodzi o przeciwników jego pokroju - zapewniła go.

-Szmaragdów… Mówisz o truchle Zielonej Korony, którego pogruchotałem własnymi łapami?- zmrużył oczy mówiąc to.
-Nie bierz tego do siebie… Ale jaką przysługę możesz dla mnie zrobić ty?- spytał po krótkiej chwili Venorę.
-Uwolniliśmy cię z lochów, więc i w inny sposób możemy się przydać!- zaprotestował Arlo. Silwer wydał z siebie gardłowy pomruk zezując na czarodzieja swym wielkim ślepiem.
-Każdy otworzyłby tę celę.-
-Ale zrobiliśmy to my.- odparł blondyn splatając ręce na piersi.
-Hm… Ano nie mogę nie zgodzić się z twoimi słowami. Ale bicie orków to takie prozaiczne, takie banalne, że aż nie godne mnie…- smok nie przestawał się droczyć z ludźmi, a mówiąc to odsunął łeb i wyprostował się, że znów spoglądał na nich z góry.
- Znając moje szczęście... A raczej los jaki naszykowali mi bogowie, raczej mogę być pewna, że na samych orkach się to nie skończy. Moje pierwsze spotkanie z nieśmiertelnym smokiem, Krwią na Śniegu, zaczęło się od prozaicznego szukania wędrowców zaatakowanych przez gigantów. Jeśli więc brak ci wyzwań, to przy mnie zawsze jest ich na pęczki - westchnęła Venora. - A jeśli będziesz chciał pozostać anonimowy w tej naszej walce to da się to zrobić jeśli będziesz w formie elfa, w tej w której pierwszy raz cię spotkaliśmy. Tylko królowa będzie musiała znać prawdę o tobie.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 04-07-2018, 18:20   #604
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Pomyślę nad tym. O niczym innym teraz nie marzę jak wziąć kąpiel w ciepłym jeziorze gdzieś na gorącym południu, a potem zrobić sobie kilkutygodniową drzemkę na mej górze złota…- wziął głęboki wdech jakby autentycznie tęsknił. -Zieloną Koronę śledziłem od wielu lat. Teraz, kiedy zrealizowałem mój cel, mogę w końcu odpocząć.- dodał z ulgą w głosie.
Można było powiedzieć, że Venora szczerze zazdrościła mu tych planów. Sama chętnie by poleniła się kilka tygodni, ale była świadoma, że nie miała co liczyć na spokój. Bo jeśli będzie próbowała odciąć się od swojego przeznaczenia to tylko pogorszy wszystko, a jej bliscy najbardziej na tym ucierpią. Paladynka kątem oka spojrzała na maga.
- Wrogowie tylko czekają aż opuścimy gardę, prawda? - powiedziała Venora w refleksji do swoich przemyśleń. - Proszę rozważ naszą prośbę nim udasz się na wypoczynek. A gdy się zdecydujesz to pytaj o mnie. Zapewniam, że nie będziesz miał problemu ze znalezieniem mnie - dodała z przyjaznym uśmiechem.

- A teraz... Zechcesz do nas dołączyć przy świętowaniu zwycięstwa nad Zieloną Koroną? - zapytała go smoka. - Co prawda z wykwintnego alkoholu mamy tylko jedną butelkę krasnoludzkiego wina z Wielkiej Rozpadliny. Reszta to tylko bimber i likiery kupione u miejscowych wieśniaków - powiedziała z rozbawieniem.
-Niestety, ale muszę pomówić z królem tego zamku, a potem ruszam do swego domu. Tak dawno tam nie byłem…- zamyślił się na krótką chwilę. -Wejście do mej jaskini znajduje się za ogromnym wodospadem, w miejscu gdzie poszukiwacze przygód nie mają nawet czego szukać. No chyba, że smoczego skarbu…- zaśmiał się na myśl o tym i puścił Venorze oczko.
-Prędko nie wrócę do mojej mniejszej formy, ale kiedy już się to stanie to będę trzymał kciuki za powodzenie waszych misji.- rzekł gromkim tonem na pożegnanie.
- To do zobaczenia Silwerze. Obyśmy niedługo się znów zobaczyli - odparła panna Oakenfold uznając, że naciskanie na smoka niczego i tak nie da. Zapewne tylko jeśli się znudzi nic nierobieniem mogło dać szansę, że skorzysta z zaproszenia do walki z orkami.
Smok kiwnął nieznacznie łbem, po czym wzbił się w powietrze.

-Czas wracać. Choć po prawdzie moglibyśmy świętować w wiosce barbarzyńców. Tam przynajmniej znajdzie się wygodne miejsce do spania.- zaproponował Arlo.
Paladynka odgarnęła z twarzy kilka kosmyków włosów, które rozwiały jej się w podmuchu wiatru spod smoczych skrzydeł. Spojrzała na maga i powoli wstała. Podeszła do niego i bez słowa objęła go za szyję.
- To dobry pomysł - odpowiedziała na jego propozycję, przytulając się do niego mocno.
Arlo objął ukochaną jedną ręką powoli kierując kroki w stronę korytarza, którym dotarli na miejsce spotkania ze Silwerem.
-Ciekaw jestem, czy wiedza tego orka jest warta chociaż połowę tego zachodu, który nas tu spotkał…- rzucił idąc niespiesznie przed siebie.
- Pewnie nie jest nawet ćwierci zachodu warta. Za to pomoc Xora będzie już dla nas bezcenna w nadchodzącej bitwie - stwierdziła wciąż uwieszona na magu Venora. Korciło ją by dowiedzieć się jak potoczyła się walka kiedy straciła przytomność, ale nie wiedziała czy aby pytanie o to Arla było dobrym pomysłem. Uznała w końcu, że poczeka aż krasnolud się spije, to wtedy wszystkiego się dowie, nawet tego co nie miało miejsca. - Zdajesz sobie sprawę, że takich walk jak ta tutaj czeka nas jeszcze wiele w życiu? - zapytała go szeptem.

-Ależ oczywiście. Przy tobie na pewno.- odparł śmiejąc się pod nosem.
Venora mimowolnie sama się lekko uśmiechnęła. Przynajmniej sprawiał wrażenie, że ma świadomość w co się pakuje.
- Z jednych walk będę wychodzić w jednym kawałku, po innych może być ze mną gorzej niż tu... Będziesz potrzebował nie lada cierpliwości do mnie - mówiła dalej. - Do tej pory Kult Smoka nie interesował się mną, ale wkrótce nie będzie kultysty który by nie znał mojego imienia... - westchnęła. - A jeśli mnie nie będą mogli sięgnąć, to będą próbowali mnie zranić, krzywdząc osoby mi bliskie. Im bliższe tym dotkliwszy cios...
-Co cię wzięło na takie rozmowy?- spytał zdziwiony Arlo. -Przecież wiem jakie są konsekwencje bycia twoim towarzyszem i twoim mężczyzną.- odparł.
- Ja... Miałam okropne wizje... Często je mam - przyznała mu się. Puściła go i zatrzymała się, gestem ręki prosząc go by zrobił to samo. Nie widziała sensu w ukrywaniu tego przed nim. W końcu był uczniem wieszcza, więc kto jak kto, ale on powinien jej uwierzyć, może nawet wspólnie mogliby znaleźć sposób by miała nad snami jakąś kontrolę… Pomarzyć zawsze mogła.

- To takie wizje, w których znajduję się w nie tak bardzo dalekiej przyszłości, gdy kultowi udaje się przebudzić Tiamat. Nasz świat jest opanowany przez złe smoki i sługi pięciogłowej. Upiornie było przemierzać ruiny Suzail… - pokręciła głową odruchowo chcąc pozbyć się tych wspomnień z głowy. - A po przebudzeniu zawsze jeszcze jakiś czas czuję w ustach smak piasku i siarki. To zawsze jest takie dziwaczne… Zupełnie jakby moja świadomość przenosiła się w czasie i przejmowała kontrolę nad ciałem starszej wersji mnie. Nie zyskuję co prawda jej pamięci, ale mogę rozmawiać z osobami mnie tam otaczającymi. Staram się wyciągać od nich jak najwięcej informacji i uwierz mi, że są mocno skonsternowani moimi pytaniami
-Kochanie…- przemówił do niej czułym tonem, delikatnie ją obejmując wokół szyi. -To tylko sny. Jesteś młodym człowiekiem, o ogromnym bagażu doświadczeń życiowych. To całe cierpienie, ból i śmierć, która cię otacza wpływa na wszystko w twojej duszy i świadomości. Nic dziwnego, że czasami nie potrafisz odróżnić snu od jawy.- próbował ją pocieszyć, choć chyba nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji.
Panna Oakenfold pokręciła głową.
- Nie Arlo, to nie są tylko złe sny. To są wizje przyszłości - ton jakim to powiedziała wskazywał, że co do tego jest pewna. A paladyni przecież nie mogli kłamać. - Nie da się śnić o osobach, których się nigdy nie poznało? A już tak mi się zdarzało. Choćby z Angess, czy niebieskim smoczydłem z lochów zamku Krwi na Śniegu.

Czarodziej przyglądał się Venorze, z uwagą słuchając jej słów.
-Znam kilku wieszczy. To dziwni ludzie, którzy dekadami obcowali z tym rodzajem magii. Czasami ich wizje przychodziły same od siebie. Nie wiem, czy to za sprawą woli bogów, czy splot sprawiał im psikusa. Ale ty nie jesteś wieszczem, nie masz nic wspólnego ze splotem, jak zatem mam tłumaczyć twoje wizje?- rozłożył bezradnie ręce.
- Prawda, nie jestem wieszczem, a z magią niewiele mam wspólnego - odparła, nie tracąc zapału. - Ale już na pewno wola bogów ma swój udział. Mój bóg nazwał mnie swoim wybrańcem. Tylko to i aż to może tłumaczyć moje wizję - stwierdziła. - Mam taką swoją teorię, że w przyszłości w końcu pokonałam Tiamat, ale zniszczenia jakie poczyniła były nieodwracalne i świat nadal umierał. Więc jedynym sposobem na jego uratowanie było cofnięcie w czasie i w ogóle nie dopuszczenie do przebudzenia smoczej bogini - zasugerowała.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 09-07-2018, 19:36   #605
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Arlo klepnął się bezradnie rękami w biodra.
-Cofnęłaś się w czasie?- spytał by mieć pewność, że dobrze zrozumiał.
- Tak. To byłoby najlepsze wytłumaczenie - Venora skinęła głową, niezrażona rekcją maga. - I to też może tłumaczyć drobne różnice, które zauważyłam porównując teraźniejszość z przyszłością z wizji - wyjaśniła. - Bo te różnice mogą świadczyć, że udaje się zmieniać naszą przyszłość. To co mówię chyba nie jest zupełnie niemożliwe? W końcu w moich żyłach płynie krew niebian, pozwalająca mi robić rzeczy niemożliwe, dodajmy do tego potężną magię i boskie błogosławieństwa, które mogą pochodzić nie tylko od Helma... - choć brzmiało to nieprawdopodobnie, paladynka mówiła o tym z pełną powagą. - Hymmm, Krąg Aradosa mógłby dysponować tak silną magią - zmrużyła oczy w zamyśleniu nad tą drobną dygresją.
Rozmowę kochanków przerwało pojawienie się Dundeina w towarzystwie Gritty. Obok siebie wyglądali bardzo zabawnie, ale na szczęście Dundein był tym bardziej tolerancyjnym krasnoludem i nie stwarzał problemów o towarzystwo elfki.
-Venoro, jaki jest plan działania?- spytała kobieta.

-Cóż, pozbycie się golemów z wąwozu było warunkiem do zapracowania sobie na zaufanie herszta górskich barbarzyńców. W ich osadzie przebywa ork - uchodźca, który zostawił swych pobratymców idących na wojnę z wszystkimi wokół. Po powrocie Niedźwiedzia Łapa - herszt wojów pozwoli nam pomówić z orkiem. Mamy nadzieję dowiedzieć się czegoś o orkach w okupowanym zamku zanim przystąpimy do ataku.- wyjaśnił w kilku zdaniach Arlo.
Paladynka nie wyglądała na zadowoloną z tego, że najście jej przyjaciół przerwało ważną dla niej rozmowę. Oczywiście starała się nie dać tego po sobie poznać, kiedy mag opowiadał Harfiarce o powodach znalezienia się w tym miejscu.
- Także teraz pakujemy co nasze i wracamy na nasz plan - dokończyła Venora. - Arlo słusznie zauważył, że świętować zwycięstwo nad Zieloną Koroną będzie wygodniej nam wszystkim gdy wrócimy do obozu barbarzyńców - dodała choć sama nie miała pojęcia czy da radę przejść taką drogę.
-Zatem pożegnajmy Onyxa i ruszajmy dalej w drogę.- rzekł krasnolud.

~***~

Droga do tronowej sali, gdzie znajdowała się góra zielonych kamieni była bardzo prosta. Venora i reszta trafiłaby tam nawet w ciemności. Gdy dotarli na miejsce, większości golemów już nie było. Kilka małych konstruktów bez narzekania sprzątało rozsypane po posadzce kamyki zielonej barwy. W centralnej części ogromnej komnaty oczywiście stał Onyx, a obok niego Xor, zajadający się garściami szmaragdów.
Kiedy kamienny wąż dostrzegł Venorę zmrużył oczy i pochylił swój wielki łeb bliżej kobiety.
-Czy odnaleźliście naszego wspólnego przyjaciela?- spytał król golemów.
-Tak. Raz jeszcze dziękujemy za gościnę. Nasze sprawy jednak nie pozwalają nam zostać tu dłużej i zdecydowaliśmy wracać na nasz świat.- odparł Arlo.
-Dobrze. Xor was wyprowadzi. Moje włości zawsze będą was mile witać.- rzekł na koniec i odsunął głowę, po czym spojrzał na Xora i skinął do niego.
-Xor otworzy bramę. Xor może. Pójdą za Xorem.- powiedział pożeracz kamieni. Stwór sprawnie otworzył portal, do którego zaprosił gestem łapy, a kiedy kompani co do jednego przeszli nim, sam Xor udał się ich śladem.


Powietrze było świeże, a zimny wiatr aż miło muskał po twarzach. Było już dawno po zmroku, a bezchmurne niebo ukazywało rozgwieżdżone niebo. Venora chyba najbardziej z całej grupy cieszyła się na ten powrót. Oddychała głęboko, chcąc pozbyć się wspomnień pylistego powietrza ze swoich wizji, w których tak długo była uwięziona.
-Nie ma jak góry…- rzekł krasnolud z nutą melancholii i satysfakcji, że wrócili na ich rodzimy plan.
-Tak gadasz, jakby tam gór nie było…- syknęła Agness, lecz brodacz puścił mimo uszu uwagę towarzyszki podziwiając jasne punkty nad ich głowami.
-Xor nie pójdzie z wami. Xor poczeka tu. Tu Xor będzie czekał, aż Venora wezwie.- oznajmił -I wtedy Xor się zjawi.- Golem niespodziewanie wyciągnął wielką łapę w kierunku rycerki i wypuścił z niej malutki, dębowy gwizdek.
-Venora dmuchnie trzy razy, a Xor przybędzie pomóc bić orki.- oznajmił.
- Dziękuję wielkoludzie - odparła z uśmiechem paladynka, chowając przedmiot do swojej sakiewki. - Do zobaczenia wkrótce - dodała i skinęła mu głową. W końcu odwróciła się i spojrzała na swoich towarzyszy.

Panna Oakenfold jako jedyna w tej grupie nie miała na sobie rynsztunku i tylko magiczną torbę pozwolono jej sobie samej nieść. Nadal była za słaba by nosić swój pancerz, więc w drodze powrotnej musiała zdać się na pozostałych, gdyby coś na nich wyskoczyło. Venora jednak nie martwiła się na zapas, bo walka na planie Ziemi dała jej pewność, że towarzyszące jej osoby dadzą sobie radę nawet bez niej, a ta myśl była nad wyraz pocieszająca.
- Trochę nam się zejdzie ta droga. Nie dam rady iść tak szybko jak ostatnim razem - oznajmiła paladynka. - Idziemy. Segrid, prowadź - dodał na koniec, spoglądając na krasnoludkę.
- A ty mów gdy będziesz opadać z sił. Idziemy twoim tempem - odparła przewodniczka uważnie przyglądając się paladynce.
- Oczywiście - skinęła jej głową Venora.

~***~

Nocna pora doskwierała jedynie Arlowi i Agness, bo pozostali całkiem dobrze widzieli gdy jedynym źródłem światła była Selune i warkocz podążających za nią gwiazd. Segrid szła pierwsza, ale raz po raz musiała zatrzymywać się, zupełnie nie przyzwyczajona do tak powolnego chodzenia i ledwo powstrzymywała się, żeby nie rzucić jakimś kąśliwym komentarzem by dać upust swojemu niezadowoleniu z tego faktu, ograniczając się do robienia wymownych min i przewracania oczami, czy zwyczajnie głośnego wzdychania. Venora nawet nie zwracała na to uwagi skupiona na pokonywaniu kolejnych metrów ścieżki którą szli. Już po dwóch kwadransach od pożegnania się z Xorem, panna Oakenfold poczuła pierwsze zmęczenie. Wtedy naprawdę się ucieszyła, że dała się przekonać do nie nakładania na siebie pancerza, o co próbowała się spierać z towarzyszami jeszcze na planie Ziemi. W głównej mierze paladynka przez znaczną większość drogi szła tylko dzięki sile własnej woli, która była w stanie poruszać jej zbolałym ciałem. Postoje robili zdecydowanie za często, ale Venora wiedziała, że jeśli się bardziej wysili to tylko zemdleje i będzie wtedy jeszcze większym balastem niż już była. Cały czas przy niej szedł Arlo, który co jakiś czas podpytywał ją jak się czuje.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 10-07-2018, 10:46   #606
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Po którymś takim pytaniu dla Venory stało się to w pewien sposób irytujące, ale nie okazywała tego, wiedząc, że to po prostu troska i gdyby któreś z jej kompanów było na jej miejscu, to sama zachowywała by się względem nich dokładnie tak samo. Obok rycerki i maga na zmianę szło któreś z pozostałych członków drużyny, na wypadek, gdyby była konieczność łapać paladynkę, zanim spadnie ze szlaku.
Wlekli się tak dobre kilka godzin, a noc robiła się tylko ciemniejsza. Szczęśliwie pogoda im sprzyjała i droga była sucha, a chłodny wiatr, wiejący im w twarz, był przyjemny dla rozgrzanych marszem. W tym wszystkim na pewno dobre było dla Venory to, że zmęczenie fizyczne skutecznie uniemożliwiało jej myślenie o problemach. Wizje senne i śmierć przyjaciela wypierane były przez pełne skupienie nad stawianiem stóp tak na kamieniach, by nie potknąć się i nie polecieć w przepaść. Rycerka miała kilka momentów, kiedy była bliska by po prostu położyć się na trakcie i odmówić uczestniczenia w dalszej drodze, ale na szczęście każdą taką chwilę słabości udało jej się w sobie zwalczyć, ograniczając się do kilkuminutowego postoju.

~***~

- Jesteśmy - oznajmiła w końcu Segrid. Widok charakterystycznych skał, kryjących za sobą przejście ucieszył wszystkich.
- Jak dobrze... - westchnęła Venora, która ledwie czuła własne nogi. - Marzę już tylko o tym, żeby położyć się... Choćby na gołej ziemi - rozmarzyła się.
Czujni chłopcy z górskiego plemienia, wypatrzyli ich już wcześniej, bo na powitanie wyszedł im sam wódz Niedźwiedzia Łapa. Barczysty mąż tym razem narzucił na plecy futro, ale było ono pozbawione rękawów i możliwości zapięcia na froncie.
-Moi synowie donieśli mi, że udało wam się pozbyć kamiennego ludu- rzekł bardzo poważnie. -Zatem czas świętować!- dodał po krótkiej chwili milczenia ze szczerym uśmiechem i entuzjazmem.
- Dziękujemy. Teraz bardzo potrzebujemy odpoczynku i ciepłego posiłku - odpowiedziała mu Venora, która oparła się na magu jeszcze bardziej niż dotychczas. Zagryzła mocniej zęby obiecując sobie w duchu, że już to będą tylko ostatnie kroki, a później będzie już mogła się wylegiwać co najmniej pół dnia, bo teraz jej ciało było przeciążone dużo ponad ludzką siłę.

Podróżnicy skierowali swoje kroki za wodzem, wchodząc w głąb osady. Im bliżej obozu tym głośniejsze słychać było dudnienie. Dwa masywne bębny równocześnie podawały dziki rytm dla tańczących wokół ognisk mieszkańców górskiej osady. Młodzi bracia bliźniacy zdawali się być urodzonymi doboszami.
W zabawie brali udział wszyscy. Kobiety, dzieci, mężczyźni. Ci starsi i młode podrostki, dziewczęta zmieniające się w kobiety i mężowie o siwiejących włosach z wolna. Każdy tańczył dziko do skocznej melodii. Ogniska wyrzucały w powietrze miliony iskierek, które już po kilku metrach znikały z oczu.
Był też ork. Ten, który dla misji królowej regentki zdawał się być tak ważnym celem. Informator, którego pomoc mogła przechylić szalę zwycięstwa. Odziany jedynie w szare bryczesy, rosły i barczysty ork. Typowy przedstawiciel swej rasy o wysuniętym czole i wystającej żuchwie, zdobionej dwoma wielkimi kłami. Tańczył pomiędzy górskim ludem jakby bawił się wśród swoich.
-Możecie spać w mej jaskini. Wybierzcie dla siebie posłania, które wam odpowiadają i tak też staną się waszymi.- rzekł herszt wskazując im jamę, gdzie mieli odpoczywać.


Zaproszenie ich do swojego domu było dla Venory jasnym znakiem, że udało im się zdobyć zaufanie wodza, a tym samym przychylność całej społeczności.
- Dziękujemy, od razu tam się udamy - odpowiedziała mężczyźnie. Zdawała sobie sprawę że w takim hałasie nie było szans zasnąć, ale na tą chwilę dla niej wystarczyło po prostu położyć się i nic nie robić.
- Dołączcie do świętujących, ja wpierw muszę odetchnąć po drodze - powiedziała do swoich kompanów, kiedy skierowali swoje kroki do jaskini.
-Ciekawe czy mają tu wino…- syknęła Gritta.
-Albo gorzałę!- dodał Dundein.
-Zostanę z tobą. Pogłaszczę cię po głowie, może uda ci się przymknąć oko chociaż na chwilę.- rzekł Arlo, kładąc dłoń na ramieniu ukochanej.
Panna Oakenfold spojrzała na niego i uśmiechnęła się z wdzięcznością, bo nie miała ochoty zostawać sama. Podejrzewała też, że mag zwyczajnie nie gustował w tak prymitywnej formie rozrywki.
- Raczej na pewno mają bimber. Zostało mi też coś z tego co kupiliśmy w Espar - powiedziała do krasnoluda. Dotarli do właściwej jaskini, w której nikogo nie było, gdyż wszyscy świętowali. Każdy znalazł dla siebie kąt i zaczął się rytuał zdejmowania pancerzy i całego rynsztunku.

~ Na bogów, czuję się znacznie gorzej jak po wskrzeszeniu z martwych~ pomyślała Venora, gdy ucieszyła się na widok sterty skór, która miała robić za posłanie. Paladynka zrzuciła z pleców magiczną torbę i od razu padła na legowisko, rozciągając się na nim.
- Moje nogi... - westchnęła panna Oakenfold, czując znaczną ulgę, gdy nie musiała już stać na nich.
Dundein, wraz z Segrid szybko pozbyli się sprzętu i pancerzy, zostawiając to pod czujnym okiem Arla, po czym od razu udali się na zewnątrz świętować z miejscowym ludem swoje małe zwycięstwo.
-Pójdę ich przypilnować.- rzuciła Gritta, która sama była najzwyczajniej w świecie ciekawa jak wyglądała zabawa wśród ludzi gór.
-Ja zostanę z wami… Jeśli nie macie nic przeciwko.- rzuciła Agness. Ex kultystka była chyba równie wycieńczona podróżą co Venora, ale nie było się co dziwić, skoro przez tyle godzin taszczyła na barkach ciężką, płytową zbroję. Venora widziała w tym jeszcze jeden powód: Agness mogła nie chcieć przebywać w towarzystwie Gritty, która wciąż posyłała w jej stronę podejrzliwe spojrzenia.
Paladynka podpierając się na łokciach usiadła na posłaniu. Sięgnęła po swoją torbę i wygrzebała z niej butelkę likieru.


- Będzie się lepiej spało - powiedziała tonem wyjaśnienia i odkorkowała. Powąchała i pokiwała głową, zadowolona z tego co czuje. - Chyba jest z jeżyn. Jeszcze takiej nie piłam - stwierdziła i wzięła pierwszy łyk. Poczuła przyjemne, słodkie ciepło w ustach, a gdy przełknęła rozlało się ono po przełyku i zawirowało w żołądku. - Uuuu, mocne - odetchnęła i podała butelkę Arlowi.
Czarodziej chwilę przyglądał się flaszy, jakby się zastanawiał czy chce otępiać swój umysł, ale koniec końców wziął do ręki butelkę i upił kilka łyków. Mężczyzna skrzywił się lekko i odkaszlnął, po czym podał butelkę Agness. Kapłanka przyjęłą ją bez zastanowienia i szybko wzięła kilka większych łyków, otarła usta rękawem i oddała butelkę Venorze.
-Będzie się lepiej spało.- wzruszyła ramionami.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 12-07-2018, 10:45   #607
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Paladynka znów napiła się. Już ta odrobina alkoholu wystarczyła, by Venora się rozluźniła, a jej dotąd blada twarz nabrała w końcu rumieńców.
- Gdy wrócimy do Suzail to kupię ci coś bardziej w twoim guście - zapewniła maga z lekkim rozbawieniem, a następnie przyjrzała się Agness. - Nie przejmój się Grittą. W końcu odpuści - zapewniła ją. Kobieta zrobiła zdziwioną minę i wzruszyła ramionami.
-Nie przejmuje się nią, czemu miałabym to robić?- spytała.
Paladynka zmrużyła oczy w zamyśleniu. Założyła to z góry, bo chyba niepotrzebnie oceniała wojowniczkę własną miarą. Ona sama chyba właśnie by się przejmowała tym co myślała Harfiarka, gdyby była na jej miejscu. Ale Agness była twardą sztuką, która sprawiała przynajmniej wrażenie, że nic nie jest w stanie jej dotknąć na tyle by się przejmowała. Doskonale ignorowała zaczepki Balthazaara to teraz tym bardziej nie ruszało jej nastawienie elfki.
- To dobrze - odparła Venora na koniec swojego toku myślowego. - Najważniejsze, że odnalazłaś swoje właściwe miejsce. Jako kapłanka Tempusa wiele osiągniesz - dodała wspominając swoje senne wizje.

-Co osiągnę, to osiągnę…- skomentowała od niechcenia i odwróciła się na bok, plecami do Venory i Arla. -Dobrej nocy- powiedziała nakrywając się futrem.
-Ty też powinnaś spać. Odpoczynek jest ci potrzebny, tym bardziej że lada dzień czeka nas bitwa.- oznajmił mag.
- Nie chcę jeszcze spać... - mruknęła paladynka i przytuliła się do niego. Po tym jak ledwo co udało jej się wyrwać z trwających w nieskończoność koszmarów, nie śpieszyło jej się by próbować zasnąć. - Nie wystarczy jak po prostu będę leżeć i nic nie robić? - dodała i wypiła więcej. - Jesteś taki przyjemnie ciepły... - skomentowała z zadowoleniem, wtulając się w niego bardziej. - Nic dziwnego skoro masz za przodka dżiniego ognia... - rozgadała się, zapewne pod wpływem likieru i zmęczenia. - Ciągle mówisz, że tylko wyglądasz młodo... To ile tak właściwie masz lat?
-Mój mistrz szacował, że miałem jakieś dziewięć lat, gdy mnie przygarnął. Jeśli był blisko to teraz powinienem mieć około dwudziestu ośmiu lat.- odparł niewzruszony mag.
- Zupełnie nie wyglądasz na tyle - skomentowała. - I już taki mały potrafiłeś czarować? - ciągnęła dalej.

-Nie, kradłem jak mistrz fachu - odparł czarodziej -Ale mistrz szybko nauczył mnie pierwszych prostych sztuczek, a że pragnąłem więcej i więcej, prędko szło mi zapamiętywanie nowych zaklęć- odpowiedział majacząc wzrokiem po sklepieniu jaskini.
- Kłamczuch - mruknęła Venora przeciągając się. - Mówiłeś, że przeganiałeś złodziejaszków, a nie że byłeś jednym z nich - wspomniała chichocząc z rozbawieniem. - To Bestekes jest dla ciebie przybranym ojcem... - stwierdziła i ziewnęła, nie mogąc się powstrzymać. Hałasy na zewnątrz zdawały się coraz mniej przeszkadzać paladynce, której powieki robiły się coraz cięższe. Kilka chwil później Venora usnęła przykryta futrami i delikatnym objęciem swego kochanka. Sen przyniósł upragniony spokój i odpoczynek. W końcu po tak wielkim wysiłku fizyczny, ale i psychicznym Venora odzyskiwała siły.

30 dzień opadania liści. Bezimienna góra na północ od Twierdzy Wysoki Róg



Kiedy rankiem otworzyła oczy, u progu jaskini było już widno. Bezchmurne niebo wpuszczało do wnętrza domu Niedźwiedziej Łapy jaskrawe promienie słońca. Venora przetarła twarz dłonią i podniosła się do pozycji siedzącej. Wokół nikogo nie było, ale głosy dobiegające jej uszu z zewnątrz trochę ją uspokoiły. Rozejrzała się, tym razem już bez nerwów i namierzyła swoją torbę. Otworzyła ją i poszukała w niej ubrań na zmianę. Było chłodno i przebrnie się nie było przyjemne. Po wszystkim owinęła się skórami, by ogrzać się. W tym czasie, chwyciła w dłonie swój medalion Helma i przymykając oczy odmówiła krótką modlitwę dziękczynną do swego patrona. Gdy skończyła próbowała sobie przypomnieć czy o czymś śniła. Czuła się wypoczęta i jedyne co znajdowała we wspomnieniach to rozmowę z Arlem przed zaśnięciem. Uśmiechnęła się pod nosem zadowolona, że zdecydował się być z nią szczery. Nie mniej bawiło ją, że wcześniej, kiedy ją podrywał, przedstawiał siebie w takim świetle... By zaimponować sumiennie przestrzegającej prawa rycerce.

~ Czy Bestekes przygarnął go z dobroci serca, czy może... ~ Venor przygryzła wargę, zastanawiając się, czy wieszcz mógł kierować się w tym temacie własnymi wizjami. ~ Raczej się tego nie dowiem, biorąc pod uwagę co o nim mówił Arlo ~ westchnęła i znów przetarła twarz. Postanowiła na razie nie kłopotać się tymi myślami. Za to zaczęła rozmyślać nad wiekiem maga, który nieco ją zaskoczył, bo był o całą dekadę starszy od niej, ale zupełnie nie pasował do jego młodzieńczej twarzy. Wyglądał w końcu młodziej od Carsa, którego ostatni raz widziała na swoim pasowaniu, na początku tego roku. Wspominając jednego z braci, zaraz pomyślała o innych.
~ Pavel byłby jego rówieśnikiem gdyby... ~ zmarszczyła brwi. Przypomniała jej się jeszcze jedna osoba, w tym samym wieku. Albrecht. Nagle przyszły pesymistyczne myśli, że Arla czeka podobny los, gdy dołączy do Kultu Smoka i Venora aż poczuła ciarki na plecach. Pokręciła energicznie głową, chcąc pozbyć się wspomnień tamtego koszmaru.
- Nie stanie się tak - powiedziała do siebie pod nosem i zacisnęła dłonie na medalionie z symbolem Helma.

Wyspanie się i świeże spojrzenie na to co przeżyła w wizjach i na Planie Ziemi, sprawiło, że szybko odzyskała optymizm i przekonanie, że uda jej się nie dopuścić do tego przed czym przestrzegały ją sny. Rycerka Helma w końcu powoli wygramoliła się spod futer i po krótkiej chwili przeciągania ruszyła na zewnątrz. Zdziwiła się, gdy dostrzegła, że słońce niemal sięgało samego południa. Spała wiele godzin, ale to właśnie było jej potrzebne. Jedno z większych ognisk, przy którym wczoraj trwała zabawa, wciąż płonęło. Wokół niego siedziało kilku chłopców, uczących się zdejmowania skóry z jakiś wielkich gryzoni, pod czujnym okiem starszego barbarzyńcy. Dopiero po chwili Venora dopatrzyła się Dundeina i Segrid siedzących na uboczu, pogrążonych w rozmowie oraz Arla siedzącego nad swą księgą w odosobnieniu. Gritty i Agness natomiast nigdzie widać nie było.
Paladynka przystanęła na chwilę zastanawiając się do kogo podejść. Ostatecznie uznała, że nie będzie przeszkadzać czarodziejowi i skierowała swoje kroki do krasnoludów.
- Cześć, coś ciekawego mnie minęło? - zapytała Dundeina, gdy zbliżyła się do kapłanów. - Gdzie reszta? - dodała, rozglądając się jeszcze za Harfiarką i wojowniczką.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 13-07-2018, 11:05   #608
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Niech błogosławieństwo bogów spływa na ciebie każdego dnia.- powitał ją Dundein.
-Śniadanie cię ominęło.- Segrid już tak subtelna nie była. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmieszek.
-Skądże mamy wiedzieć, gdzie polazły. Wąska w biodrach pewnie podziwia widoki, zaś szersza w biodrach ujeżdża jakiegoś młodzieniaszka. Kilku tutaj spoglądało na nią pożądliwym wzrokiem, a ona nie wyglądała jakby jej to przeszkadzało.- wyjaśniła krasnoludzka przewodniczka.
Panna Oakenfold przewróciła oczami na ten szczegółowy opis poczynań Agness, a jakże oficjalne powitanie Dundeina nawet ją rozbawiło.
- Ja nie muszę jeść - mrugnęła do Segrid i złapała się pod boki. - Nie wiem czy już wam za to dziękowałam, ale naprawdę jestem wdzięczna za nastawienie mi kości - powiedziała z uśmiechem. - I tak, czuję się znacznie lepiej niż wczoraj. Już dziś będę mogła założyć na siebie pancerz - zapewniła. - Muszę tylko znaleźć tego orka i ruszamy zaraz po tym jak z nim pomówię, więc trzeba zacząć się zbierać
-Chyba przebywa w tamtej jaskini z hersztem barbarzyńców.- rzekł Dundein wskazując palcem jedną z kilku jaskiń znajdujących się w jarze.

- To idę - powiedziała i przeciągnęła się. - Ciekawe czego się dowiem - westchnęła i odruchowo przeczesała włosy, by je nieco ułożyć. Były już całkiem długie, sięgające za łopatki i Venorze przeszło przez myśl, że powinna je sobie wkrótce obciąć. Z tymi przyziemnymi przemyśleniami podeszła do Arla.
- Pójdziesz ze mną rozmawiać z orkiem? - odezwała się do zaczytanego czarodzieja, przekrzywiając lekko głowę.
Mag jednak nie oderwał wzroku od księgi, będąc w pełni skupionym na czytaniu. Mężczyzna zdawał się nawet nie słyszeć słów ukochanej, która stała tuż obok niego. Paladynka już wyciągała rękę by go szturchnąć za ramię, ale powstrzymała się, przypominając sobie, że czarodzieje musieli w skupieniu studiować swoje księgi czarów i zapewne Arlo zirytowałby się gdyby mu przeszkodziła. Stojąc nad nim zastanawiała się jeszcze czy może poczekać, aż skończy, ale nie miała pojęcia ile mu się z tym zejdzie.
~ Byłoby wygodniej gdyby był zaklinaczem. Chociaż wtedy mogłabym go nie polubić... No cóż, pójdę sama ~ zdecydowała. ~ Ale niech tylko spróbuje kiedyś narzekać na moje modlenie się ~ pomyślała i uśmiechnęła się przyglądając mu się. ~ Ciekawe czy gdybyśmy mieli więcej dzieci, to któreś byłoby zaklinaczem ~ zastanowiło ją, bo to przecież było możliwe, dopóki jej ciało nie zostanie spaczone w walce z przekętym demonem.

Było też możliwe, że... ~ Nie, chyba nie... ~ zaczerwieniła się uświadamiając sobie w końcu, że ich dotychczasowe pełne czułości chwile, mogły nie obyć się bez konsekwencji. Nawet poczuła się zakłopotana tymi przemyśleniami i zaraz zdała sobie sprawę, że stoi tak już długą chwilę, przyglądając się magowi. Nie czekając już dłużej ruszyła zająć się w końcu czymś pożytecznym, zamiast myśleć o głupotach. Musiała odszukać orka. Zamierzała pójść na łatwiznę i zapytać pierwszego napotkanego tubylca o to gdzie on jest. Młody chłopak, którego zaczepiła rycerka był tylko trochę niższy od niej, choć wiekiem znacznie go przeganiała. Swymi błękitnymi oczami uważnie lustrował Venorę, kiedy ta do niego przemawiała, wcale nie kryjąc ciekawości wobec ciała czarnowłosej.
-To tamta jaskinia- rzekł wskazując palcem. -Tam spotkasz orka i naszego wodza.- wyjaśnił.
Paladynka miała obojętną minę, choć szczerze nie podobało jej się to w jaki sposób na nią patrzył ten chłopak.
- Dziękuję - odparła krótko i odeszła od niego, kierując się we wskazane miejsce. Wejścia do jamy nikt nie pilnował. Społeczność tutaj była raczej blisko ze sobą związana i nie trzeba było pilnować się wzajemnie. Venora, zaś otrzymała niepisane pozwolenie od Niedźwiedziej Łapy ubiegłego wieczoru, zaraz po powrocie do jaru klanu Ducha Sowy.

Rycerka wkroczyła do wnętrza jamy. Ta nie była szczególnie głęboka, ale wystarczająco, by mogło w niej skryć się kilkadziesiąt osób. Na końcu, wśród akompaniamentu kapiącej ze sklepienia wody i trzaskającego w ogniu drwa rozmawiali oni. Rosły herszt barbarzyńców i jeszcze większy od niego ork. Venora musiała podnosić głowę by rozmawiać z Niedźwiedzią Łapą, więc dialog z orkiem byłby równie wielkim wyzwaniem, gdyby nie fakt że ork siedział na ziemi. Nogi miał skrzyżowane, a dłonie delikatnie spoczywały mu na kolanach. Venora nigdy nie rozmawiała z orkiem na stopie wymiany informacji. Parę razy widziała przesłuchanie orków, które zostały pochwycone przez patrole Purpurowych Płaszczy wokół Suzail, ale ta rozmowa na pewno tak wyglądać nie będzie.
-Widzę, że przegonienie golemów z doliny mocno panienkę zmęczyło. Prawie pół dnia spałaś.- rzekł gromko herszt barbarzyńców, uśmiechając się przy tym szczerze i pogodnie. -Swej części umowy dotrzymałaś, ja zatem dotrzymać muszę swojej. Oto Hashpack’or, gość mój i mego ludu.- przedstawił orka, który spojrzał na Venorę i skinął jej głową.

Paladynka skinęła im głową z szacunkiem. Drobną chwilę zastanawiała się co im wspomnieć z wydarzeń jakie działy się w ostatnim czasie.
- Dziękuję. To prawda, wyprawa była męcząca. Okazało się, że to nie golemy były w tej historii problemem - wyjaśniła. - To byli po prostu mieszkańcy Planu Ziemi, których z domu przegonił potężny smok i sługi Kultu Smoka. Pokonaliśmy go wspólnymi siłami i golemy mogły wrócić do siebie
-Smok?- spytał ork grubym, zachrypniętym głosem. -Jeśli powiadasz, że pokonałaś potężnego smoka, to może i nie braknie ci odwagi i sił by walczyć z mymi dawnymi pobratymcami.- mówił spokojnie i wyraziście, choć to akurat Venora zawdzięczała czarodziejskiemu diademowi, który pozwalał jej rozumieć każdy język.
-Mój gospodarz twierdzi, że chciałaś ze mną pomówić. Oto jestem. W czym mogę ci pomóc?- spytał.
- Tak, to prawda - odparła paladynka i przysiadła się w klęczki obok niego. - Słyszałam pogłoski, że twoich pobratymców prowadzł półczart. Możesz mi powiedzieć o tym coś więcej?
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 04-09-2018, 09:41   #609
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Ork skinął jej powoli głową, jego orcze oczy wbiły się w drobną twarz Venory, a usta przemówiły
-To bardzo niebezpieczny ork. Wiele o nim słyszałem nim przybył. Wiele zobaczyłem na własne oczy. Pewnego dnia pojawił się w zamku, zaszlachtował naszego herszta i obalił swych przeciwników. Walczył trzy dni z wieloma wojami i żaden nawet nie był w stanie go drasnąć.- przemówił spokojnym tonem, jakby pogodził się z nieuniknionym.
-Jego skóra na torsie i ramionach jest twarda, jakby kości od skóry oddzielały smocze łuski. Jest silny jak ogr, a do tego sprytny jak…- ork zrobił przerwę i spojrzał w ogień.
-Kiedy byłem mały moi starsi pobratymcy opowiadali o orku, którego matkę splugawił czart. Działy się wtedy straszne rzeczy w szeregach naszego plemienia. Ork rzadko czuje prawdziwy lęk. Moi współplemieńcy umierali niespodziewanie, w potwornych okolicznościach. Każdy, kto tylko zamierzał się na życie orczycy. To jakby coś czuwało nad jej duszą.- zrobił krótką przerwę na wdech i kontynuował.
-Orczyca w końcu nie mogła wytrzymać śmierci, która ją otaczała i jednej nocy uciekła. I nikt jej więcej nie widział.- ork zamilknął i wstał zbliżając się do Venory. Zielonoskóry przyklęknął na jedno kolano tuż na przeciwko niej. Teraz dokładnie mogła przyjrzeć się jego szerokiej żuchwie i wklęsłym oczom, a także zębiskom bestii.

-Starsi mówili, że nadejdzie. Ale wodzowie byli zbyt zajęci chełpieniem się z byle grabieży… Pycha ich zgubiła. Najpierw my, potem nasi najwięksi wrogowie i kolejni i następni. Zebrał wiele klanów. Zamordował okrutnie wielu przeciwników. Nigdy takiego orka nie spotkałem. Zupełnie jakby został tu wysłany przez samego Arcydemona… Ale to nie wszystko Venoro - paladynko.- ork wstał i wrócił na swoje miejsce.
-Służą mu nie tylko orkowie. Wyverny lękają się go i szczelnie otaczają, a on sam jest w stanie przyzwać prawdziwego tanar’ri. Jeśli staniesz naprzeciw niego to umrzesz. A twoja królowa i jej żołnierze będą następni.- rzekł niespodziewanie, co aż wstrząsnęło Venorą lekko.
~ Czyżby kolejna sprawa, w którą swe paluchy maczał Kult Smoka? ~ przeszło Venorze przez myśl, gdy z ponurą miną analizowała opowieść orka. Oczywiście wydarzenia przedstawione były z jego perspektywy. Jego doświadczenie mogło ograniczać się do walki z sowoniedźwiedziem i przykładowo prawdziwego smoka nie widzieć nawet na oczy, przez co zwykły wyvern był dla niego straszny. Wtedy faktycznie półczart mógł być dla niego przerażającą kreaturą, gdy w rzeczywistości mógł być równy sile Żelaznemu... Nie mniej rycerka nie zamierzała ignorować przeciwnika. Wszystko co było pochodzenia demonicznego czy czarciego, było zdradliwe niczym bagno i zawsze trzeba było być czujnym.

- Dziękuję. To co powiedziałeś pozwoli mi się odpowiednio na niego przygotować - odezwała się w końcu panna Oakenfold. - Powiedz mi jeszcze tylko gdzie zwykł przesiadywać ten półczart? Czy ma jakieś miejsce, które szczególnie sobie ceni i strzeże? - dopytała na okoliczność gdyby istota ta mogła przejść rytuał usunięcia serca.
-No na ogół to w zamku, który z resztą sam podbił…- zasępił się ork, gładząc brodę.
- W jaki sposób on walczy? - pytała dalej, licząc na jakieś szczegóły. - Orężem? Wspiera się magią?
-Ma ciężki topór. Ale widziałem jak raz cisnął włócznią. Z odległości stu stóp trafił orka w pierś, przebijając mu serce. To niesamowite... - odparł nie kryjąc podziwu wobec umiejętności tanar’ruka.
Venora pokiwała głową w zamyśleniu. To oznaczało, że w żadnym wypadku Regentka nie będzie mogła brać udziału w głównej bitwie. A przekonanie jej do tego, znając jej reputację, mogło być trudne.
- Jak wielu kapłanów… znaczy się, szamanów ma przy sobie? - wypowiedziała kolejne pytanie, które przyszło jej do głowy.
Ork wzruszył ramionami
-Przeceniasz mnie Venoro. Nie znam dokładnych liczb ani formacji, którymi zarządza. Nikt tego nie wie, pewnie nawet on sam.- rzekł ze spokojem.
-Lecz wiedz, że zebrał kilka wielkich plemion i dobry tuzin mniejszych. A jak pewnie się domyślasz, każde szanujące się plemię ma swojego szamana…- dał rycerce do myślenia.

- Tak, to pozwala mieć pewne wyobrażenie jego sił - pokiwała głową. - Ma w swych szrankach gigantów? Trolle? Smocze pomioty? - dopytała jeszcze na koniec, wiedziona swym doświadczeniem.
-Nie.- pokręcił głową -Nienawidzi gigantów. Ale trolli zapewne jest co najmniej kilku w szeregach jego hordy. No i wyverny. Ale to już wiesz.- wyjaśnił.
- To mi na pewno pomoże - stwierdziła Venora na koniec. - Gdyby jeszcze coś ważnego twoim zdaniem ci się przypomniało to przyjdź z tym do mnie. Jeszcze pewnie kilka godzin tu spędzimy nim ruszymy z powrotem do swoich - dodała i wstała. - Cieszę się, że mogliśmy pomówić - po tych słowach wstała i skinęła mu głową. Rycerka odwróciła się w kierunku wodza barbarzyńców.
- Sądzę, że gdy wrócę do swoich i zdam im raport z tego co się wydarzyło to wasze relacje z mieszkańcami twierdzy wrócą do normy. Lord Marduck to bardzo rozsądny człowiek - powiedziała. - Mam tylko nadzieję, że twój brat, Grzmiący Cios nie będzie próbował więcej niegodziwych zagrań, by mścić się na tobie wodzu
Niedźwiedzia Łapa nie skomentował jej słów w żaden sposób, jedynie skinął paladynce głową. Venora krótko po tym opuściła jaskinię.

Przemierzając ponownie osadę, kierując się do miejsca gdzie koczowali jej towarzysze, myślała o powrocie do Twierdzy Wysoki Róg. Przypomniało jej się, że gdy szli do wioski barbarzyńców to zajęło to im cały dzień drogi, a wyruszyli tuż przed świtem. To kazało jej zweryfikować plany o niezwłocznym powrocie, bo choć droga w drugą stronę powinna być lżejsza, to wciąż zajmowała kawał czasu, a południe już dawno minęło. Zdecydowanie lepiej było przeznaczyć resztę tego dnia na odpoczynek, a dopiero o świcie ruszać do twierdzy.
~ Tylko który mamy dziś dzień...~ zastanowiła się, bo przeprawy przez koszmary zupełnie pozbawiły ją poczucia czasu i miała mocne przekonanie, że minął co najmniej jeden dekadzień. Jednak wedle słów Gritty i Arla powinni teraz mieć ostatni dzień Opadania Liści. Nie trudno było paladynce określić kiedy rozmawiała z magiem o tym kiedy wojska Regentki zawitają u progu twierdzy, a to dawało im dużo czasu na powrót i jeszcze kilkudniowy odpoczynek w cywilizowanych warunkach.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 04-09-2018, 10:29   #610
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Po powrocie panny Oakenfold niewiele zmian nastąpiło przy jaskini, którą zajmowali. Arlo nadal studiował swoją księgę, Gritty i Agness jak nie było, tak wciąż nie wróciły, a krasnoludy zajęte były burzliwą rozmową w swym rodzimym języku na temat boskich dogmatów, w których każde starało się ukazać wyższość swojego patrona i o dziwo jednocześnie nie próbowali podważać wagi bóstwa tej drugiej osoby. Paladynka uśmiechnęła się pod nosem uznając, że najwyraźniej ich kapłańska część drużyny ma się ku sobie. Nie przeszkadzając im weszła do jaskini, w której spali tej nocy i zaraz wyszła, trzymając w ręku swoją magiczną torbę. Podeszła do blondyna i usiadła obok niego, delikatnie opierając się plecami o jego bok. Oczywiście nie ciekawiła ją lektura, której się poświęcał jej ukochany całymi godzinami, ale towarzysząc mu ciałem, zamierzała zrobić przegląd zawartości ekwipunku. Nie było to proste, bo torba wypchana była po brzegi pozostałościami z pokonanego smoka. Dopóki nie zaczęli ładować w nią szmaragdów, nawet nie wiedziała, że można zapchać magiczną torbę. Arlo w drodze do obozowiska barbarzyńców stwierdził, że za taką ilość klejnotów można było kupić spory dworek, opłacić służbę i żyć za to co jeszcze zostanie.
Kusząca opcja i wielu poszukiwaczy przygód marzyło o tym w swoim życiu, ale młoda służka Helma długo by nie wytrwała w bezczynności. Venora zamknęła torbę i położyła ją za siebie, by użyć jako podgłówka. Ostrożnie oparła się o maga i czekając aż skończy zapamiętywać swoje czary, wpatrywała się w niebo, na którym pojawiało się coraz więcej chmur.

Arlo w końcu dał znać, że skończył biorąc przy tym głęboki wdech. Czarodziej zamknął księgę z charakterystycznym stuknięciem. Mężczyzna pieczołowicie ją zabezpieczył i schował do skórzanej torby, uszytej specjalnie pod księgę zaklęć.
-Wybacz, musiałem nadrobić zaległości, dlatego tyle mi czasu zajęło- wytłumaczył się prędko. -Rozmawiałaś z Niedźwiedzią Łapą? Był tam ork? Czego się dowiedziałaś? Wspominał coś o Kulcie Smoka?- czarokleta zasypał ukochaną gradem pytań.
Venora opierając się na łokciach wyprostowała się do pozycji siedzącej. Choć minę z początku miała znudzoną czekaniem i nawet przeciągnęła się ziewając, to zaraz na jej twarzy zagościł ciepły uśmiech.
- Tak, rozmawiałam - odparła, choć korciło ją by mu wypomnieć, że byłby obecny przy tym gdyby nie jego siedzenie nad książką. - Całkiem sporo się dowiedziałam. Co prawda dokładnych liczb wojsk orków nie podał, bo sam nie wiedział, ale można będzie określić przybliżoną liczbę. Z jego opowieści wygląda ten półork - półczart jak zwiastun apokalipsy - stwierdziła.

- To opowiem ci po kolei co mi powiedział... - zdecydowała. Chwilę układała sobie w głowie przebieg tamtej rozmowy, a następnie zaczęła relacjonować mu wszystko to czego się dowiedziała. - Dowiedziałam się nieco o pochodzeniu tego tanar’ruka, Krwawego Topora. Przejął władzę w kilku większych klanach i około tuzina mniejszych, co daje nam obraz ilu szamanów może mieć pod swoim władaniem. Ponad to strzec mają go wyverny, gigantów ponoć nienawidzi, ale na pewno są trolle, więc trzeba pomyśleć o kwasowej czy ognistej broni. No i rzekomo ten półczart ma zdolność przyzywania tanar’ri, ale nie wiem czy to zdolność związana z jego pochodzeniem, czy zna jakieś rytuały - zamilkła na chwilę zastanawiając się nad tym co powiedziała. - Włada swoimi poprzez strach, w okrutny sposób zabijając swoich przeciwników. On właśnie ma być odpowiedzialny za podbicie zamku, który chcemy odzyskać. Tam też on przesiaduje. Walczy toporem, ale posiada też włócznię, którą potrafi celnie rzucić na nie wyobrażające odległości.

Dobre dziesięć minut zajęło opowiedzenie całości. Na koniec paladynka zamilkła, przyglądając się magowi wyczekująco. - Ah i ruszamy jutro z rana do twierdzy. Dziś zdecydowanie jest już na to za późno - dodała naprędce.
Arlo z uwagą wysłuchał monologu ukochanej, raz po raz jej przytakując. Wyraz konsternacji na jego twarzy oznaczał, że starał się dokładnie wszystko notować w pamięci. Wyglądał jakby wszystko było dla niego jasne, to też nie dopytywał o więcej szczegółów. Po za tym Venora i tak powiedziała mu wszystko co wiedziała.
-Dobrze- odparł w końcu -Zatem udało nam się zdobyć cenne informacje. No i przy okazji zyskaliśmy sprzymierzeńca w osobie Xora.- pokiwał głową z uznaniem do tych czynów. -W takim razie proponuję spędził miło wieczór przy ognisku, obok naszego gospodarza. Może uda nam się zasłyszeć coś ciekawego, a przy okazji spędzimy wieczór pod gwiazdami. Po powrocie do twierdzy, będzie nas czekać kilkanaście nocy w obskurnej komnacie…- rzekł z poważną miną, choć Venora nie mogła wywnioskować czy Arlo jest niezadowolony z tego faktu, czy po prostu sucho go stwierdził.

- Ja tam wolę tą obskurną komnatę niż spanie po jaskiniach - skomentowała cicho Venora, nachylając się przy tym do maga, tak by przypadkiem ktoś z tubylców nie zasłyszał, bo nie chciała ich tym urazić. - Poza tym... Sądzę, że czeka nas tam jeszcze nie jeden wystawny posiłek z Lordem twierdzy - dodała już normalnym głosem i z uśmiechem. Panna Oakenfold była wyraźnie pozytywnie nastawiona do powrotu, chyba nawet stęskniła się za "cywilizacją". - Ale masz rację, warto posiedzieć z gospodarzami przy ognisku. Zawsze może im się coś ciekawego i wartego uwagi przypomnieć - zgodziła się z nim.
Niedługo później w zasięgu wzroku pojawiła się Agness. Kobieta z tatuażami na twarzy miała zmierzwione włosy, oraz przewiewne ubranie na sobie. Bez pancerza wyglądała zdecydowanie mniej groźnie. Kobieta szła lekko zawianym krokiem, jakby wypiła puchar wina za dużo. Swoje kroki od razu skierowała do czarodzieja i paladynki.
-Uf…- fuknęła na kosmyk włosów opadający jej na twarz. -Oddałam się trzem mężom. Nie wiedziałam, że tak mnie wykończą…- oznajmiła bez ceregieli, uśmiechając się przy tym pod nosem.

Paladynka w pierwszej chwili nawet nieco się ucieszyła, że exkultystka się w końcu znalazła. Jednak jej przechwałka sprawiła, że Venora złapała się za głowę, nie dowierzając, że Agness naprawdę na głos mówi o swojej rozwiązłości i jeszcze do wspomina o tym w tonie jakby była z tego dumna. Rycerka się nieco zaczerwieniła.
~ W tych sprawach jest zdecydowanie niereformowalna... ~ czarnowłosa pokręciła głową z dezaprobatą. Miała tylko nadzieję, że tamten młodzieniec którego spotkała idąc na rozmowę z orkiem, nie wyrobił sobie na podstawie Agness zdania, że i inne kobiety z jej drużyny są równie... łatwe.
- Agness, nie... - Venora już chciała ją zacząć strofować, ale machnęła ręką. - Wyruszamy jutro o świcie - oznajmiła ostatecznie i odwróciła spojrzenie od kobiety.
-No to świetnie, więc ja wracam do moich nowych znajomków…- wojowniczka odwróciła się na pięcie i jak gdyby nigdy nic udała się w tym samym kierunku, skąd przybyła.
Venora przewróciła oczami, a Arlo odprowadził Agness wzrokiem, śmiejąc się pod nosem.
-Niech korzysta z życia.- skomentował tylko.
- Szczęśliwie jej rozwiązłość przestanie być moim problemem, gdy dołączy do Tempusytów - stwierdziła mocno niezadowolona paladynka.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 15-06-2019 o 16:58.
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172