Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-05-2016, 22:51   #1
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
[Storytelling 18+ FR e5] Ucieczka

Kilka dni po waszym przebudzeniu w okrętowej ładowni, zastała was burza. Statkiem najpierw tylko szarpało, wieczorem już rzucało. Sztorm rozszalał się na dobre nocą. Za każdym razem gdy otwierał się właz, z pokładu wlewał się potok lodowatej wody i soczystych, marynarskich przekleństw...
Wasz strażnik nazywał się Swen. Mógł być półorkiem, trudno było to na pewno stwierdzić przy całym oblepiającym go brudzie. Może to tylko wrodzona brzydota? Swen wyprowadził połowę niewolników na pokład, by zastąpili przy wiosłach zmytych przez fale marynarzy.

Sztorm ciągnął się kolejny dzień i Swen znów przyszedł do ładowni, zabrać kolejną grupę. Mina pirata była jeszcze bardziej ponura niż zwykle (co samo w sobie było nie lada osiągnięciem).

To było wczoraj. Od tego czasu nie widzieliście żadnego z piratów czy zabranych wcześniej niewolników. Dzisiaj rano, krzyki i trzaskanie biczy, odgłosy dające do zrozumienia, że wioślarze są trzymani w ryzach, ucichły zupełnie. Czekacie na jakiś znak życia na pokładzie.

Słyszycie straszny zgrzyt, tarcie i drżenie całej ładowni w koło was, gdy statek osiada na mieliźnie. Z góry dobiegł odgłos wyginających się prętów, łamanych desek. Potężne uderzenie wstrząsnęło całym pokładem, to musiał być upadający maszt. Wszystkich was, rzuciło w stronę dziobu, lecz wciąż jesteście spętani kajdanami w nadgarstkach. Jeśli wierzycie w jakiś bogów, jeśli choć znacie imiona jakiś, teraz jest chyba dobry moment na skomlenie o pomoc. Może do Umberli Królowej Mórz, Talosa Pana Burzy, a może Pani Szczęścia Tymory? Dziób okrętu, rozbity uderzeniem, oderwał się zupełnie, wpuszczając do środka podmuch deszczu i zimnego powietrza. Z lewej burty wystaje ogromny głaz.

Chwilę później słyszycie tylko szum wiatru i uderzenia przybrzeżnych fal. Z otwartego dziobu można zobaczyć fragment mokrej od deszczu plaży. Wrak osiadł chyba w jakiejś otoczonej klifem zatoczce.

 
Amon jest offline  
Stary 10-05-2016, 00:02   #2
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Paradoksalnie sytuacja nie była aż tak zła. Pogodzenie się z losem było łatwiejsze niż myślał. Beor żył zamiast użyźniać dno, co pozwalało zachować optymizm. Dodatkowo bycie słabszej budowy sprawiało, że raczej nie wezmą go do wioseł i nie sprzedadzą do kopalni, bycie mężczyzną redukowało także szansę gwałtu. Miał za to szansę zostać zarządcą u jakiegoś pana, miał ku temu umiejętności i jak się znał na wycenie tak wiedział, że sprzedaż w innym celu niż praca umysłowa byłaby dla handlarza złym interesem.
Niestety pozostali więźniowie nie podzielali optymistycznego spojrzenia (albo jak on go nie okazywali), przez co jedynym zajęciem było wymiotowanie, jedzenie kleiku o podobnym smaku i konsystencji oraz analizowanie budowy statku i jego słabych punktów.

Także nie było wielkim zdziwieniem, że statek rozpadł się w tym miejscu, spodziewałby się tego, gdyby nie był zbyt zajęty panikowaniem.
Wpierw wzrok rozpaczliwie podążył szukając klucza do kajdan, potem zaczął się szarpać w końcu zaczął się szarpać z rozmysłem. Obrał najsłabszy punkt ściany za cel, zamierzał zaczekać aż fala uderzy w kadłub męcząc całą strukturę i wtedy uderzyć wszystkimi siłami w najsłabszy dostępny punkt, kopiąc nogami deskę i wyrywając kajdany rękoma.
Gdyby to nie zadziałało planował doradzić komuś silniejszemu gdzie najlepiej się zaprzeć by wyrwać kajdany, w końcu przez ostatnie dni nie miał do roboty nic innego niż obserwacja wnętrza ich więzienia.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 10-05-2016, 02:05   #3
M0n
 
M0n's Avatar
 
Reputacja: 1 M0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputacjęM0n ma wspaniałą reputację
Cholerna łajba niby łupina orzeszka od bez mała kilku dni rzucała się wśród fal, przez co krasnolud jako stworzenie bezsprzecznie lądowe znosił to... po krasnoludzku klnąc ustawicznie, w przerwach pomiędzy kolejnymi atakami choroby morskiej. Wreszcie, zapewne nie mając już czym zahaftowywać najbliższej okolicy, chmurnie spoczął nie klnąc już nawet. Strapiony był niezmiernie swym aktualnym położeniem, bowiem jako krzepki kowal mógł i do usranej śmierci machać wiosłem na galerach. Przytłaczała go owa wizja, choć nadal jawiła się mgliście, jako że po tak wielu latach spędzonych w rodzinnej kuźni, z trudem było mu przyjąć tak drastyczną odmianę onego chędożonego losu. Lecz jak się okazać miało, był to jedynie zaczątek tej niespodzianej historii.
Po tym, jak dnia wczorajszego ten orczy cap przebrzydły, pewnikiem do Krasnoludów uprzedzony, większość brańców z ładowni do wioseł wziął, okładając ich przy tym siarczyście batogiem, już więcej gromady pod pokładem skrępowanej swym obmierzłym obliczem nie uraczył. I tutaj po czasie zaczął się ów tumult. Bowiem po tak długiej walce z żywiołem jak wreszcie nie łupnie, jak nie gruchnie, to Garibald Cranmer-Hammer już przodków jął we niebiesiech witać, za grzechy doczesne żałując. Rzucony ku dziobowi pewien był, że przyjdzie mu niechybnie wyzionąć ducha w obcej stronie, jednak los przewrotny zbawiennym tym razem się zdał, bo choć nie do końca kowal temu zawierzał, to nadal czuł przytomnie ból w przetartych od kajdan nadgarstkach.
Gdy tylko droga ku wolności zamajaczyła niewyraźnie, dziurą w dziobie łajby się jawiąc, brodacz nie myślał nawet dłużej mitrężyć, choć i ryzykować niepotrzebnie nie zamierzał. Z pewnością jednak nie miał zamiaru dać się wtórnie spętać niby wół, toteż rozglądając momentalnie jął szukać w owym rejwachu klucza, którym mógłby rozkuć kajdany, klnąc przy tym po krasnoludzku zwrócił się do przygodnych współwięźniów.
Spróbuję wyrwać te chędożone kajdany, i obym zdołał nim ten troli syn tu zlezie. – Rzekł niepewny do końca, czy aby ów nadzorca nadal żyw był. Po czym zapierając się całą mocą, umęczony trudem dotychczasowej żeglugi, zaciskając tęgie łapy na łańcuchach, począł je wyszarpywać z beli, do której były przytwierdzone, pewnym będąc, że nie zawiedzie.
 
M0n jest offline  
Stary 10-05-2016, 08:41   #4
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mijał dzień za dniem, a Lander zastanawiał się, jaki los zgotowali mu bogowie, Beshaba zapewne. Jeśli dożyje do końca rejsu (a ci, co go porwali, o swój towar zbytnio nie dbali), to pewnie trafi na targ niewolników. Co prawda nigdy takiego miejsca nie widział, ale słyszał niejedną opowieść... i nie marzył o tym, by osobiście te opowieści sprawdzić.
Ale co miał zrobić? Skoczyć za burtę? Nawet gdyby był magiem i zdołał przyciągnąć jakimś czarem klucze...
Przymknął oczy i wyobraził sobie, jak klucze od kajdan płyną ku niemu w powietrzu... i, oczywiście, gdy otworzył oczy nic się nie stało. Klucze wisiały spokojnie na haku.
Ale nawet gdyby mu się udało, to co by potem zrobił? Znalazłby się z powrotem w kajdanach szybciej, niż powiedziałby na głos swoje imię.


Burza nie rozpędziła ponurych myśli Landera.
Miał tylko nadzieję, że łowcy niewolników nie zechcą nikogo złożyć w ofierze Suczej Królowej, bo pewnie padłoby na niego - najsłabszego z całej grupy, kogoś, kto z pewnością nie osiągnie na targu wysokiej ceny.
Chyba że kupi go jakaś bogata matrona... Ciekawe, czy byłoby to lepsze, niż praca przy wiosłach czy machanie kilofem w kamieniołomach czy innej kopalni.


Rozbicie się statku nie oznaczało bynajmniej końca niewoli. Stale byli w kajdanach i jeśli nie zdołają się uwolnić, to będzie ich czekać śmierć głodowa. W każdej chwili mogli się pojawić marynarze, wyciągnąć z ładowni i zagnać do roboty. W każdej chwili kolejna fala mogła zamienić wrak w stos desek, a skutych łańcuchami niewolników pociągnąć w morskie fale. Równie dobrze mogło się okazać, że wylądowali na kawałku skały na środku bezkresnego morza...
- Spróbujcie sięgnąć klucze... - powiedział.
Gdyby klucze spadły i wylądowały na dnie... Nawet gdyby Garibaldowi udało się wyrwać łańcuchy, to i tak łażenie w kajdanach źle by się skończyło.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 10-05-2016 o 13:29.
Kerm jest offline  
Stary 10-05-2016, 09:42   #5
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Taler oswajał się z losem jaki mu sprawiono. Rozglądał się po współwięźniach. Ci albo płakali i modlili się do bogów o ratunek jak i błagali półorczego oprawce o litość. We wiosce nigdy nie widział tylu ludzi na raz w jednym miejscu, nie wspominając o takiej mieszance ras. Kiedyś widział krasnoluda, który przejeżdżał niedalekim traktem a i elfa się zdarzyło spotkać podczas prac w lesie. Ale taka liczba wywarła nie małe wrażenie na chłopaku.

Kiedy już minęło trochę czasu rozpętała się burza. Statek kołysał się na falach a woda moczyła wszystko co napotkała na drodze. Młodzik przez to niekontrolowane kołysanie pozbył się wszystkiego co miał w trzewiach. Papkę, którą dostali parę godzin temu zwrócił szybko. Kiedy nastąpiło uderzenie wszyscy polecieli ku dziobowi i tylko dzięki trzymanym kajdanom w ręce kiedy oddawał pokarm nie wyrwało mu stawów. Podniósł głowę i zobaczył dziurę w kadłubie. Widać było ląd, który przyciągał swoją stabilnością do siebie. Żeglarze nie schodzili zapewne zbierając się na nogi po kolizji z lądem.

Zaczął przyglądać się belce jak i kajdanom. Te drugie były dobrze przymocowane i podejrzewał, że często sprawdzano i poprawiano mocowanie. Natomiast belka nie musiała być dobrze przymocowana, szczególnie po uszkodzeniu konstrukcji. Patrzył wokół co robią inni. Kilku próbowało wyrwać kajdany inni lamentowali i wznosili modlitwy do bogów.
Taler zaczął modlitwę do Tymory. Bogini szczęścia i licząc na łaskę z całych sił zapierając się nogami a dłońmi chwytając za łańcuchy od kajdan.
 
Hakon jest offline  
Stary 10-05-2016, 14:25   #6
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Ann od chwili porwania nieustanie zastanawiała się jaki los im zgotują oprawcy. Większość z mężczyzn, a z pewnością tych silniejszych i co roślejszych jeśli dotrą do celu skończy pracują w kopalni czy walcząc na arenach ku uciesze swoich oprawców.
Reszta za pewne zostanie sprzedana jako sługi bogatym właścicielom ziemskim lub arystokratą, którzy za każde przewinienie będą karali batogami - tak że plecy ich ofiar zamienią się w krwawy kawałek mięsa. Ale i tak był to na pewno lepszy los niż zostanie nierządnicą w którymś z zamtuzów.

Na szczęście Ann nie chorowała tak jak niektórzy z współwięźniów, ale i tak od ciągłego kołysania i zapach w ładowni czuła się okropnie. Dodatkowo ciasno opięte kajdany, które wrzynając się Ann w ręce dotkliwie je poraniły.
Co gorsza na zewnątrz panował sztorm, który jaszcze bardziej wzmagał kołysanie okrętu. Dodatkowo do ładowni co pewien czas przychodził z batogiem ich nadzorca, by zabrać kolejne grupy niewolników którzy zastępowali tych co nie mieli sił już wiosłować.
Wtedy statkiem wstrząsało mocne szarpniecie rzuciło wszystkich w kierunku dziobu, najwyraźniej złamał się maszt. W pewnym momencie można było posłyszeć szum fal i wycie wiatru, a lewa burta statku został zniszczona przez morski głaz. Najwyraźniej sztorm zniósł piracki okręt ku nabrzeżnym płycizną.

Ann widząc że kilku z jej towarzyszy próbuję wyrwać łańcuch z naruszonych okrętowych belek, nie wahała się nie zamierzała skończyć na targu niewolników. Wiedząc że nie nie jest silną osobą postanowił pomóc najbliższemu towarzyszowi niedoli, być może razem będą mieli większe szanse by się uwolnić.
 

Ostatnio edytowane przez Orthan : 10-05-2016 o 14:52.
Orthan jest offline  
Stary 10-05-2016, 18:26   #7
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację


No i tyle. Tak właśnie kończy się życie Zalfera Seawarda. Skończy na statku, wśród jemu podobnych. Cóż, może tak mają kończyć szulerzy i oszuści? Ha! Może to właśnie jeden z jego "klientów" wściekł się, porwał niziołka i sprzedał go w niewole piratom? A wielu takich by się znalazło, którzy chcieliby odpłacić Zalferowi pięknym za nadobne. Na szczęście w większości przypadków niziołek znajdował się już daleko, gdy jego ofiara orientowała się w tym co zaszło. Oszukiwanie w grze w kości? Pewne. Wyłudzenie? Czemu nie! Podszywanie się pod członka rodziny, który stracił całe złoto na szlaku? Chleb powszedni.
"Ileż pięknych wspomnień, ah. Aż łezka się w oku kręci. Choć może... to dlatego, że te piekielne kajdany ocierają mnie do krwi." myślał niziołek, krzywiąc się na widok swoich rozoranych przegubów dłoni, które bezwładnie zwisały z metalowych obrączek.

Dni mijały a niziołek starał się skupiać na wszystkim, byleby nie myśleć o bólu, chorobie morskiej i słonawym smaku kleiku, którym od wielkiego dzwonu karmili ich porywacze. Zalfer mówił. Mówił dużo, mówił cały czas i często nie na temat. Taką obrał taktykę, aby uporać się z "niedogodnościami" rejsu. Niektórzy więźniowie chętnie na to przystawali i dla zabicia czasu dyskutowali między sobą. Oczywiście do momentu kiedy ten śmierdzący obdartus, który uważał się za nadzorcę więźniów, nie schodził pod pokład. Oj wtedy nie można się było odzywać. Niziołek raz się o tym przekonał bardzo boleśnie. Połork był przeciwny rozmowom między więźniami i co gorsza rozmowom z nim samym czego Zalfer nie wiedział. Raz wypalił do strażnika, chcąc go zagadnąć, ale ten szybko mu odpowiedział... kośćmi swojej dłoni. Tego dnia niziołek nauczył się ważnej lekcji i nieomal stracił kilka zębów. Mimo to, gdy tylko na horyzoncie nie było widać paskudnika orczej krwi małemu gadule nie zamykały się usta.

***

Gdy statek z głośnym trzaskiem wpadał na mieliznę Zalfer poderwał się na równe nogi (na tyle ile pozwalały mu przykrótkie kajdany) i krzyknął
- Na Cyrica! Wszyscy tu się potopimy! - Następny gwałtowny wstrząs sprawił, że niziołek stracił równowagę i przygrzmocił głową w belkę, do której były przypięte jego kajdany. W efekcie czego stracił na chwilę przytomność. Gdy jednak otworzył oczy zobaczył ogrom zniszczeń statku oraz wdzierającą się do wnętrza plaże. Jego wzrok powędrował ku pozostałym więźniom. Część z nich próbował się wyswobodzić, część była nieprzytomna lub nie żyła. Zalfer w panice po raz kolejny poderwał się na nogi i szarpnął kajdanami, mimo ogromnego bólu, jaki sprawiały mu poranione nadgarstki. Szarpnął raz, drugi i szybko się poddał - wiedział, że sam się z tego nie uwolni. Zwrócił się do więźniów, którym wyswobodzenie szło zdecydowanie lepiej niż jemu -Hej, przyjaciele! Pomóżcie, sam nie dam rady, a musimy się przecież trzymać razem! Po tym co przeszliśmy, tyle wspólnych chwil każdego wieczora, wspaniałych historii, którymi się nawzajem raczyliśmy. No, raz dwa i wspólnymi siłami uda nam się wyrwać te kajdany, a później damy nogę z tej przeklętej krypy! Hej Lander, Ann! Albo ty Beor! Pomóżcie! - Niziołek mówił w sposób niedający po sobie poznać, że panikuje, wręcz można by pomyśleć, że był radosny. Ale to tylko pozory, za maską pewności siebie kłębiła się rozpacz i panika, że przyjdzie mu zostać na wieki we wraku statku pirackiego i zamienić się w niziołczy szkielet.

 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)

Ostatnio edytowane przez Lomir : 10-05-2016 o 18:30.
Lomir jest offline  
Stary 10-05-2016, 21:22   #8
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Beor natychmiast spostrzegł, iż mimo wszechobecnych zniszczeń klucze wciąż wisiały w tym samym miejscu. Mimo nadziei Landera wciąż niemal dwa metry od najbliższego uwięzionego. Pozostając przykutym do belki, nie było możliwości by ktokolwiek z was ich dosięgnął. Taktyka jaką obrał Beor była właściwa jednak zły los chciał (pewnie za sprawą Pani Nieszczęść i Zguby Beshaby), że jego siła była niewystarczająca.
Garibald rwał łańcuch z całej siły przy gromkim dopingu Zalfera. Deska skrzypiała ale nie dawała za wygraną. Może gdyby dziecię Moradina, Kowala Dusz szarpało tak godzinami, belka w końcu by pękła? ale czy będzie miał tyle sił i czasu… Nadzorcy podobnie jak reszty piratów nie było ani widać ani słychać, ale to jeszcze nie znaczyło że ich gdzieś nie ma.
Tymora faktycznie musiała czuwać nad Talerem. Impakt uderzenia sprawił, iż fragment belki do której był przykuty mężczyzna, był pęknięty. Podobnie jak Beor i Garibald, Taler zaczął się siłować z kajdanami i drewnem. Mięśnie niemal nagiego mężczyzny napinały się do granic możliwości, a i skuta przy nim Ann pomagała ciągnąć jego łańcuch, rozumując, że Taler ma większe szanse na oswobodzenie się. Zalfer wyciągnął się na ile mógł, by choć symbolicznie dopomóc w tych zabiegach, ale łańcuch którym sam był skuty nie dawał mu możliwości. Po kilku minutach wspólnego wytężania się i ciągnięcia w każdym możliwym kierunku, kobiecie i mężczyźnie udało się jednak wyłamać kawałek belki i uwolnić Talera. Półmetrowy łańcuch oczywiście wciąż spinał kajdany na jego nadgarstkach, jednak mężczyzna był wolny.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 10-05-2016, 22:22   #9
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Widząc że młody chłopak szarpie się z łańcuchem, Ann szybko chwyciła za jego łańcuch i pomogła chłopakowi.
Ann ciągnęła i szarpała łańcuch z całych sił. Zupełnie nie zwracał uwagi na krwawe obtarcia, które powodowały okowy. Dla niej liczyło się tylko to że jakoś zdoła uwolnić chłopak, a tym samym wraz z resztą towarzyszy zyska wolność.
Gdy z wyczerpania i bólu Ann zamierzał już się podać i zdać się na swój los, to w tym momencie łańcuch odczepił się od belki, chłopak był wolny.
Nie wierząc w to co widzi Ann chwilę patrzyła zdziwionym wzrokiem na Talera. Jednak szybko wskazała ręką mu by ruszył po klucze, wiszący na jednaj z ścian ładowni.
 
Orthan jest offline  
Stary 10-05-2016, 22:28   #10
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
-Niech Tymora będzie chwalona na wieki.- Wypowiedział młodzian patrząc na luźne kajdany w dłoniach. Nie czekał długo. Zerknął za kluczami w kierunku jaki pokazywała Ann. Wisiały na miejscu. Tymora nadal czuwała nad nim. Szybko rozejrzał się za piratami i skoczył ku kluczom. Otworzył kajdany i udał się najpierw do swoich wybawicieli. Pierw uwolnił Garibalda.
-Daj znać jak ktoś będzie schodził.- i ruszył wysfobodzić następną ofiarę żelaznych kajdan. Była nią Ann, która pomagała mu ile sił miała przy wyrywaniu kajdan.
-Dziękuję za pomoc o pani.- Szepnął jej gdy przekręcał klucz w zamku. Kolejne kajdany, które brzęknęły o pokład były Beora i Landera. W końcu doszedł do Zalfera i gdy już go wyswobodził rzucił mu.
-Uwolnij resztę więźniów przyjacielu i dołącz do nas czym prędzej.- Po tych słowach rozglądał się za jakąś bronią. Deska, drąg czy może coś bardziej poręcznego i zbliżył się do reszty.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172