- Cóż , możemy niemal z pewnością szykować się na żywiołaka ognia. Coś mi mówi , że i tak będziemy musieli pokonać wszystkich strażników. Jeżeli macie jakieś specyficzne czary oparte na lodzie to będzie dobre miejsce do ich użycia – zwrócił się do „magowskiej” części pielgrzymów , - a jeżeli coś bardziej bazującego na ogniu to można by zacząć od tej drugiej komnaty, wodnej, a po odpoczynku przygotować się na żywiołaka ognia.
Nevar nie znał się specjalnie na magii ale widział już efekty zaklęć bazujących na ogniu i tych lodowych, wiedział też że magowie są bardziej ograniczeni w ilości zaklęć, niż choćby nie przymierzając strzelcy w ilości strzał. W zasadzie sam miał jeszcze sporawy zapas amunicji, wszak na wyprawę wziął pełen kołczan i jak do tej pory strzelał z kilka, może kilkanaście razy i to co się dało to odzyskiwał.
- Pozwolicie że w przypadku żywiołu ognia będę się trzymał na większy dystans niż do tej pory, nie chciałbym aby spalił mi pióra – dodał zamierzając ograniczyć ewentualną eksploatacje kuźni do pozostania w korytarzu i to w jego paro metrowej głębokości. Choć nie mógł wykluczyć, że na widok jakiegoś lepszego łuku jego chciwość nie przysłoni rozsądku...