Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-09-2016, 10:51   #21
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację

Jakież było zdziwienie Sroczki, gdy okazało się, że należy do PRAWDZIWEJ drużyny poszukiwaczy zaginionych skarbów, bo rzecz jasna nie pamiętała oczywiście by się do jakiejś zaciągała… a tu proszę! I ona! I Edelmann! I dwóch dziwnych panów, ale najważniejsze… był tam też MIRNARK!
Kenderka była wniebowzięta, iż może podróżować ze swoim nowym przyjacielem, który tak okazale i egzotycznie się prezentował. I choć kac mocno trzymał… na tyle mocno, że bidulka skubnęła tylko ziemniaczki i kilka kawałeczków ryby, oraz opiła się wody jak za wszystkie czasy, dzielnie wędrowała u boku nowych towarzyszy nie skarżąc się… ale co najważniejsze nie uprzykrzając im się. Chyba.

- Muszelki! - Tili zatarła łapki na widok tajemniczego grobu. Zdejmując plecak z ramion i stawiając go na nodze minotaura, podskoczyła do kurhaniku, łapiąc za okazałą małżę. - Ciekawe czy ma perłę.
- Jeśli nie ma, to zawsze można zebrać kilka i zjeść - odparł Haran. - Ponoć zdrowe to i pożywne. Na niektórych stołach za smakołyk uchodzą.
Mirnark znosił dotychczasowe niewygody podróży ze stoickim spokojem. Cieszył się nawet, że może pomóc Sroczce w sytuacjach, kiedy jej mały rozmiar mógł stanowić problem. Oraz z uratowania jednego z ich pozostałych towarzyszy. Gdy dotarli na miejsce,minotaur najpierw rozejrzał się dokładnie, sprawdzając, czy to miejsce nie przywołuje żadnych negatywnych sił. Potem uklęknął przed grobem i zmówił krótką modlitwę za zmarłych.
-Przepraszamy, że musimy naruszyć twój spoczynek. Zapewniamy jednak, że dobra które zrabowałeś i wziąłeś ze sobą do grobu zostaną wykorzystane w dobrym celu. - Powiedział do zmarłego, tak jakby ten stał przed nim.
Tili przyjrzała się z ukosa Haranowi, podchodząc do minotaura. Odczekawszy chwilę by wojownik mógł zmówić modlitwę, wręczyła mu muszlę z szerokim uśmiechem oczekiwania, najwyraźniej znalazła Mirnarkowi kolejne ważne zadanie do pomocy - roztrzaskanie skorupki mięczaka.
- A tak w ogóle, to jesteś pewien, panie Edelmann, że właściciel tych skarbów aby na pewno nie żyje? - łotrzyca zwróciła się do krasnoluda, biorąc się pod boki. - Mamy kopać tak? Ktoś wziął łopatę?
Wyzwolony przez Mirnarka czar pozwolił mu określić, że na cmentarzu znajdują się słabe aury nieumarłych, umieszczone w narożach. Niestety, nie udało mu się określić dokładnej liczby tych stworzeń, jednak wiedział, że są one uśpione.
Edelmann spojrzał zaskoczonym wzrokiem na Tili i Mirnarka.
- Nie macie łopaty? - zapytał, zdziwiony. - Trzeba będzie kopać rękami…- westchnął.
- A więc powiadasz, że to tutaj… - Haran podszedł do miejsca, będącego ponoć grobem kapitana i równocześnie miejscem ukrycia skarbu. Wziął w dłonie puklerz i zaczął rozgarniać ziemię.
Nieświadomie i zupełnie niechcący, Haran uruchomił pułapkę. Poczuł jak strzałka wbija się w jego nogę, orając głęboką bruzdę i dochodząc niemalże do kości. Zielona maź, która znajdowała się na grocie, na szczęście nie dotarła do krwioobiegu mistyka. A jeśli dotarła, to było jej na tyle mało, by nie wyrządzić żadnych szkód. Mało tego, usłyszeliście hałas kilku pękających płyt, a chwilę później byliście już otoczeni przez osiem szkieletorów uzbrojonych w pordzewiałe miecze, noże i tarcze…
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 18-09-2016, 11:00   #22
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Haran zaklął, gdy ukryta w ziemi pułapka wypluła strzałkę, trafiając go w nogę. I przeklął swoją głupotę - wszak to było dosyć logiczne, że musi istnieć jakieś zabezpieczenie...
Cofnął się o krok i sięgnął do swojej torby. Wyciągnął niewielką, futrzaną kulkę, którą rzucił w stronę najbliższych szkieletów. Parę metrów od mistyka pojawił się nie wiadomo skąd wielki brunatny niedźwiedź, który z furią ruszył na szkielety, ciosami łap zamieniając je w stosy kości.
Tili nie wiedziała czy krasnolud żartuje, czy mówi prawdę. Zbita z pantałyku, zadarła głowę spoglądając pytająco na Mirnarka, szukając u niego wsparcia i wtedy też zakapturzony osobnik, który był nudny na sto wiatrów, uruchomił pułapkę. Kobieta parsknęła śmiechem, ożywiona nagłą zmianą akcji.
Wyciągając procę, którą ewidentnie robił jakiś elfi rzemieślnik, kenderka załadowała kamyk i wyliczając śpiewną rymowanką, wycelowała w nadchodzącego szkieleta.
Talving obserwował igraszki towarzyszy z bezpiecznej jak mu się wydawało odległości. Niestety kiedy pojawili się nieumarli trzeba było działać. Zdecydował się na najniebezpieczniejszy ze swoich czarów. Wykonując skomplikowany ruch rękoma zaczerpnął magicznej energii następnie pozwolił by uformowała się w snop ognia i posłał go w kierunku najbliższego szkieletora.
Szarżujący niedźwiedź samą swoją masą roztrzaskał dwa trupy stojące najbliżej Harana w pył. Pocisk Tili nie opuścił nawet procy, która zaplątała się Sroczce o nogę, powodując tym samym potknięcie kenderki. Wyzwolony przez Talvinga czar spopielił jednego z napastników, a dwóch innych poważnie ranił, jednego ledwo muskając. Najgorzej przedstawiała się sytuacja Mirnarka, który był otoczony przez czterech ożywieńców. Pozostawało to tajemnicą, jakim cudem żaden z szkieletów nie trafił minotaura. Może zawdzięczał to nadludzkiej zręczności, a może to po prostu zwykły traf… Z odsieczą przybył mu Edelmann, który zaszedł jednego z nieumarłych z boku i potężnym cięciem wręcz pozbawił go czaszki.
- Do tyłu, wracajcie do grobów! - wykrzyknął minotaur, biorąc potężny zamach w stronę najbliższego z nich i trafiając go potężnym uderzeniem, które zgruchotało kości nieumarłego.
- Zgromadźcie się za mną, osłonię was! - krzyknął do bardziej delikatnych członków grupy, próbując się przedrzeć do nich przez szkielety. Głównie metodą spuszczania na nieumarłych kolejnych ciosów.
Białoboczka szybko pożałowała, że naśmiewała się z jednego z kompanów, a sama nie była lepszą. Lądując zadkiem na mokrym piachu, wyplątała się z procy, po czym na czworaka przebiegła za nogi Talvinga, który stał najbliżej. Wczepiając się paluszkami w nogawkę jego spodni, stanęła za nim, robiąc sobie z mężczyzny żywą tarczę… a może po prostu szukała u kogoś pocieszenia?
Wychylając się zza magika, załadowała procę jeszcze raz.
Talving pozostał w dalszym ciągu wierny swej magii i korzystając z tego, że nie jest atakowany posłał w kierunku szkieletów kolejne ogniste zaklęcie.
Minotaur z kolei wykorzystał,że wszyscy zebrali się w jednym miejscu i zaszarżował na najbliższy szkielet na tyle głupi, aby się zbliżyć. Jeśli się uda, chciał odciągnąć napastników od jego towarzyszy i skupić ich uwagę na sobie.
Przyzwany przez Harana niedźwiedź zaszarżował i dosłownie rozniósł szkieleta wraz z otaczającymi go grobowcami, tym samym zapewniając drużynce pewne plecy. Talving miał szczęście, iż wypowiedział słowa zaklęcia, nim Tili pociągnęła go na ziemię. Ogniste strzały przemknęły przez powietrze, spopielając dwa z pozostałych szkieletów. Haran wystrzelił z kuszy, ale jego bełt przeszedł nieszkodliwie między żebrami ożywieńca, nie czyniąc mu najmniejszej krzywdy. Ten spróbował się zrewanżować Mirnarkowi płaskim cięciem, lecz krasnolud był szybszy. Atakując potężnym cięciem z wyskoku, dosłownie rozłupał nieumarłego na pół. Gdy wylądował, odwrócił się do towarzyszy z mordem w oczach.
- Co to, kurwa, było?! - krzyknął, zdziwiony i wściekły jednocześnie.
- Zapewne ktoś nie chciał, by ktoś inny tu grzebał - powiedział Haran, po czym rzucił na siebie czar - leczenie średnich ran. - Podobno niektórzy dbają o swój majątek nawet po śmierci. Czy w opowieściach o grobie kapitana nie było czasem jakiegoś ostrzeżenia na ten temat? - spytał.
Krasnolud spojrzał zaskoczony na Harana.
- Cóż… - zastanowił się. - Nic takiego tam nie usłyszałem. Zresztą, lokację tego miejsca wyjawił mi umierający w celi pirat, którego sam tam wsadziłem, więc równie dobrze mogła być to pułapka… - odparł mistykowi.
- Odsuńcie się trochę - poprosił Haran, po czym wydał niedźwiedziowi kopania w miejscu, gdzie - według krasnoluda - miał się znajdować grób kapitana. Skoro misie umiały rozkopywać mrowiska, to z pewnością i w tym przypadku niedźwiedź sobie poradzi.
 
Kerm jest offline  
Stary 20-09-2016, 15:08   #23
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Mirnark odetchnął i stanął na czatach, obserwując, czy kolejne pułapki albo nieumarli nie staną im na przeszkodzie. Swój cep bojowy trzymał pewnie w dłoni.
Niedźwiedź bez problemu rozsuwał piasek swymi szponami, przynajmniej dopóki nie zniknął. Ów szósty zmysł, który ostrzegł minotaura przed szkieletami, nie podsuwał mu żadnych informacji. Oczom śmiałków ukazała się malutka skrzynka, odkopana przez przyzwane zwierzę.
- No proszę, coś tu jednak jest - powiedział nieco zaskoczony Haran.
Mimo wszystko myślałem, że to będzie coś większego, pomyślał nieco zawiedziony.
Kenderka zatopiła palce we włosy wywróconego magika, zafascynowana ich kolorem, tak podobnym to jej własnych. Najwyraźniej do jej małego rozumku nie dotarło jeszcze, i być może już nie dotrze, w jak niebezpiecznej byli sytuacji.
Gdy miś znikł, zostawiając w prezencie odkopaną skrzynkę, podskakującym krokiem pognała w sam środek dołka.
- Skarb! Prawdziwy, magiczny, tajemniczy, ukryty, piracki skarb! OTWORZĘ! - zaoferowała swą pomoc, przyglądając się kuferkowi ze wszystkich stron, trzymając lepkie rączki JESZCZE przy sobie.
Sroczka dorwała pojemnik w swoje ręce, dokładnie oglądnęła z każdej strony i… dojrzała małą igiełkę, która wystawała znad zamka. Pokręciła w zastanowieniu główką, podniosła leżącą na ziemi muszelkę, podstawiła ją pod igłę i wytrychem otwarła zamek. Pułapka została unieszkodliwiona, dając Tili miejsce, by mogła zająć się zamkiem. Nie minęła kolejna minuta, a wytrychy prowadzone przez zręczne paluszki kenderzycy dokonały wręcz niemożliwego - zamek otwarł się z cichym szczękiem. Wnętrze skrzyni odsłoniło kilkanaście mniej lub bardziej wartościowych przedmiotów: srebrny dzbanek, złotą bransoletkę, krwawnik, cztery kolorowe jaspisy, bursztyn, różową perłę, jakiś pergamin i sakiewkę zawierającą czterdzieści stalowych monet…
- Jest się czym nacieszyć - powiedział Haran, z uznaniem kiwając głową. - Prawdziwy skarb - powtórzył po Sroczce. - Proponowałbym mniej więcej równy podział - zasugerował.
Kenderka odchyliła głowę, łypiąc niemal czerwonymi, patrząc z takiego kąta, ślepiami na Harana. Wyraźnie nad czymś dumała, być może nawet nad jakąś ciętą ripostą wobec mężczyzny. Tym większe było więc zdziwienie zgromadzonych, gdy Sroczka zdecydowała się milczeć, zamykając z trzaskiem wieko skarbu, by bezpiecznie wygramolić się z dołka.
-A ja proponuję, żebyśmy to zrobili w jakimś innym miejscu - powiedział Mirnark. Sięgnął po pudełko i delikatnie podał ich krasnoludzkiemu zleceniodawcy. -Nie znam się, przyznam ze wstydem, na tych całych pływach i odpływach, ale wolałbym być daleko stąd, nim woda odetnie nam drogę.
Tili pisnęła żałośnie niczym kopnięty piesek, gdy minotaur sprzątnął jej sprzed nosa skrzynkę. Popatrzyła na niego z wyrzutem, chowając łapki pod pachami.
- Gdy się stąd wydostaniemy - dorzucił swoje Haran - Wtedy pomyślimy o podziale. Teraz, jak mówi Mirnark, weźmy nogi za pas.
Talving wyglądał na zawiedzonego.
- Ryzykowaliśmy życiem dla tych drobiazgów? Dobrze obejrzymy to dokładnie po wyjściu i przy lepszym świetle, a na razie spróbuję pewnej rzeczy.

Zaklinacz ponownie wypowiedział coś bezgłośnie i wykonał nieskomplikowany ruch dłonią. Jego oczy w tym samym momencie zalśniły dziwną poświatą, która po sekundzie zanikła, jej efekt jednak pozostał dając czaromiotowi zdolność widzenia magii.
Zaklinacz najpierw uchylił lekko wieko skrzyni. Jego oczy dojrzał iż pergamin, który znajdował się w niej skrzył się słabym blaskiem. Gdy Talving podniósł ten przedmiot i rozwinął zwój, odczytał iż jest to potężne zaklęcie, które pozwala na miotanie kwasowych strzał.
Nie potrafił rzucać tego czaru ale o nim słyszał. W każdym razie zwój był zbyt cenny by powierzyć go krasnoludzkiemu opojowi i kenderce toteż zwinął go i schował do tuby, którą miał przy pasie.
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline  
Stary 22-09-2016, 16:13   #24
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
Tili nie rozumiała zawodu mężczyzn, bo jak dla niej skarb był iście skarbowy… to znaczy, na tyle, na ile sobie wyobrażała jak powinien wyglądać skarb pirata, bo nigdy żadnego jeszcze nie znalazła. Wycierając ręce w spodnie, rozejrzała się po jaskini, ostrożnie ją obchodząc. Gdy wróci do karczmy, musi koniecznie zaznaczyć to miejsce na swojej mapie i dokładnie je opisać.
Sroczce udało się dojrzeć, iż kilka kamieni ukrytych pod dużym krzakami, może wydawać się dziwnymi, a co za tym idzie, może się za nimi coś ukrywać…
Niewiele myśląc, a w zasadzie to… w ogóle. Sroczka pognała czym prędzej do wypatrzonego punktu, kucając przed nim. Wystawiając język na zewnątrz, zmarszczyła czoło zawzięcie coś kalkulując.
- Chyba znalazłam domek krabów! - oznajmiła mężczyznom, dumna ze swego odkrycia, łapiąc za jeden z kamyczków i delikatnie starając się go wysunąć… wszak nie chciała wystraszyć lokatora domniemanej norki.
Gdy tylko Tili odsunęła kamyczki, z niewielkiej dziury w ziemi wypełzło kilka malutkich krabów, jak gdyby gonionych przez jednego, nieco większego od reszty. Jednak nie to przykuło wzrok kenderki… tam, wewnątrz tej dziury, coś się błyszczało!
Łotrzyca zapiszczała radośnie klaszcząc w ręce, gdy zobaczyła wypełzające stworki. Z chęcią obroniłaby mniejsze stworzonka, przed tym większym, ale pamiętała jak raz wsadziła palec do wiadra z rakami i przez tydzień bolał ją po tym palec.
- Wiecie co? Chyba znalazłam… znalazłam… KRABI SKARB! - oznajmiła po chwili, wsadzając do dziury łapkę.
- Zawsze myślałem, że to sroki zbierają różne rzeczy - powiedział Haran, z zaskoczeniem spoglądając na kraby-kolekcjonerów..
Tili po dosłownie kilku sekundach, poczuła jak coś zaciska się na jej palcu, wywołując u kenderki falę bólu… Jej dłoń zacisnęła się na krawędzi otwartego mieszka, ledwo go utrzymując.
Sroczka zbierała się by odpowiedzieć mężczyźnie, że ona też zbiera różne rzeczy… a w zasadzie to kamyczki, ale została zaatakowana przez podstępnego kraba skrytobójcę!
- Ratunku! - zawyła niczym uderzone szczenię.
Haran, nie namyślając się wiele, złapał kenderkę w pasie i pociągnął, chcąc ją oderwać od tego czegoś, co najwyraźniej zaatakowało Sroczkę.
Połączonymi siłami Tili i Harana udało się odciągnąć kenderkę od dziury. Na jej palcu wisiał malutki krab, który był bardziej wystraszony całą sytuacją niż pozostali, więc gdy ujrzał tylko światło, puścił paluch, spadając w dół. Sroczka mogła się teraz przyjrzeć dokładnie swojej zdobyczy… Był to złoty grzebyk, stylizowany na smoka, którego oczy wykonane były z… czerwonych, świecących kamyczków!
- Trzeba było nie puszczać tego kraba - za śmiertelną powagą powiedział Haran. - Zupa z krabów, albo pieczone kraby... To jest bardzo smaczne. Mielibyśmy zaczątek obiadu.
Albinoska dmuchała na palec, łypiąc buńczucznie na mężczyznę, jakby nie mogąc się pogodzić z faktem, że ktoś tak nudny uratował jej życie.
- Dziękuję, że mi pomogłeś… - wymamrotała, najciszej i najniewyraźniej jak potrafiła, po chwili podskakując i prezentując krabi skarb. - Chodźcie, chodzćie może tego jest więcej!!! - zawołała radośnie biegając dookoła Harana, to był jej wielki dzień, znalazła aż dwa skarby.
- Ile mamy czasu, zanim morze odetnie nam odwrót? - spytał Haran. - Jeśli jest trochę, to może faktycznie warto by poszperać?
Edelmann odwrócił się na pięcie, spoglądając na mistyka.
- Cóż, mamy jakieś pół godziny, jeśli chcemy wrócić do Portu przed świtem. Jeśli chodzi o morze, do przypływu zostało nam jeszcze kilka chwil, takich dosyć dłuższych. Jednak początki przypływu są spokojne, myślę więc, że możemy przeszukać cały cmentarz jeszcze raz. - klasnął w dłonie.
- Ja POMOGĘ! - zawołała Tili chowając grzebyczek do swojej sakwy, którą znalazła u pasa czarodziejki. Po czym zaczęła ponownie myszkować.
- A nuż po raz kolejny dopisze nam szczęście - powiedział Haran, rozglądając się po grocie. - Może ta skrzynka to kolejna pułapka? Żeby zwieść poszukiwaczy, a prawdziwy skarb będzie ukryty parę metrów od grobu...?
Mirnark pokręcił głową z politowaniem, rozbawiony radosnymi przygodami jego towarzyszki. Ostrożnie, trzymając swój cep w pogotowiu, tak na wszelki wypadek, zaczął wypatrywać wszelkich ukrytych skrytek albo ciekawie wyglądających znalezisk. Miał też nadzieję, że jego szósty zmysł ostrzeże go, gdyby w okolicy czaiło się więcej nieprzyjemnych z niespodzianek.
Talving znudzony igraszkami lepkorękiej przeczesywał okolicę swym bystrym wzrokiem. Niewiele jednak widział. Podczas tej czynności zastanawiał się skąd u diabła wziął się zwój z zaklęciem w tej dziurze. Czyżby jakiś piracki mag tam go tam umieścił? Magia wymagała finezji i dyscypliny o którą nie podejrzewał piratów, więc skąd?
-Śpieszmy się drodzy państwo. Teoria Harana jest z pewnością godna rozważenia. Warto wziąć ja pod uwagę.
Drużyna rozpoczęła poszukiwania, pospieszane co chwila przez krasnoluda i zaklinacza. Przez kilka minut spełzały one na niczym, wszystkie groby były solidne, brakowało jakichkolwiek oznak ukrytego skarbu… Do momentu, gdy zmęczony minotaur oparł się o jeden z grobowców, naruszając jego podstawy. Oczom wojownika ukazał się wielki kufer, ważący chyba ze trzydzieści kilogramów…
- Kolejna pułapka? - spekulował Haran.
Łotrzyca niemal natychmiast zmaterializowała się przy kufrze, rozpościerając łapki by zagrodzić mężczyznom, a zwłaszcza Haranowi, przejście. Marszcząc czoło w czymś, co można by wziąć za skupienie, albinoska obejrzała kufer oraz miejsce w którym stał.
Uśmiech zwycięstwa, który wykwitł na jej bladoróżowym licu, przypominał wręcz podkówkę - znak, że kender jest mocno zafascynowany i śmiertelnie niebezpieczny... dla otoczenia.
Wycierając spocone z podniecenia łapki, Tili poczęła gmerać przy wieku skarbu za pomącą dziwnie wyglądających narzędzi gdy wtem pomarańczowy płomień z sykiem zionął spod klapy, płosząc albinoskię, która z piskiem wystrzeliła rękoma w powietrze unikając poparzenia.
- Ups… hehe - zmieszana popatrzyła po mężczyznach, po czym upewniając się, że już nic nie czyha na jej zwinne paluszki, otworzyła kufer, zupełnie jakby zamek w nim znajdujący się… po prostu dla niej nie istniał.
Z samym wiekiem, Tili jednak miała problemy… nie tylko dlatego, że było ciężkie, ale też ona malutka i po prostu zabrakło jej rąk by otworzyć skarb na oścież… to co jednak zobaczyła w środku tak ją podnieciło, że puściła klapę, krzycząc rozemocjonowana i plotąc coś o wspaniałych, epickich, artefaktach.
- Co tam jest? - Haran zadał retoryczne pytanie. Nie czekając na odpowiedź podniósł pokrywę. - O, mamy szczęście - powiedział. [/i]- Teraz dawajcie worki, plecaki. Trzeba się z tym szczęściem jak najszybciej znaleźć... na suchym lądzie. [/i]
Nie czekając na reakcję kompanów otworzył plecak i zaczął do niego pakować znalezione skarby.
- Ja, ja! Ja chcę ponieść tarczę! - kenderka skakała niczym zając koło Harana by w końcu chwycić za imak i wytargać ze stękiem drewniany przedmiot. - Ja poniosę… - sapnęła, ruszając, chybotliwie, truchcikiem w kierunku swojego plecaka. Najwidoczniej Sroczka bardzo chciała się wykazać w swojej nowej drużynie, zanim mężczyźni stwierdzą, że jej obecność jest uciążliwa.
Gdy już ustalili przydział skarbów do niesienia, Edelmann zarządził wyjście z groty.
- Pośpieszmy się! Mamy niewiele czasu, by dostać się do głównej groty! Jeśli nie zdążymy, potopimy się tutaj! - mówiąc te słowa zbierał do plecaka znalezioną w skrzyni kolczugę. Zarzucił go sobie na plecy, co było nie lada wyczynem, biorąc pod uwagę ilość broni, jaką miał przewieszoną przez plecy…
Drużyna ruszyła spokojnym, powolnym tempem przez odsłoniętą już teraz półkę skalną w wodzie. Gdy tylko wyszli na otwartą przestrzeń, ujrzeli bijącą znad Portu łunę… Krasnolud tylko zaklął wściekle.
- Kurwa, znów coś się dzieje… Ech, nienawidzę tej porannej zmiany, gdy trzeba coś wyjaśniać, bo ci z nocki tego nie dopilnowali… - westchnął pod nosem, ruszając dalej. Prowadził was tą samą ścieżką, aż do Balkoniku, gdzie wisiała pozostawiona przez drużynę lina. Spojrzał po wszystkich i zapytał:
- Dobra, kto wchodzi na górę pierwszy i opuści drugą linę? - jego wzrok był nieco nieufny.
- Ja! Ja! - kenderzyca wystrzeliła z ręką w powietrze oznajmiając wszem i wobec, że zgłasza się na ochotnika. - Wezmę linę i zostawię z wami plecak. Dobrze? Dobrze! - dogadując szczegóły sama ze sobą, zrzuciła ciężar z barków nurkując w dobytku po, aż nadto starannie zwinięty, sznur. - To idę! Albo nie idę… bo się wspinam! - przywierając u urwiska chwyciła za wiszącą lianę, po czym ruszyła w górę, zanim dotarło do mężczyzn, że to bez sensu.
Sroczka bez najmniejszego problemu wspięła się na sam szczyt wzniesienia, nie nadwyrężając liny. Zawiązany przez nią węzeł był solidny, nawet wiszący Mirnark go nie nadwyrężył. Towarzysze spokojnie ruszyli dalej, w stronę Portu...
- Mówiłeś, że znowu coś się dzieje? - Haran nawiązał do wcześniejszej wypowiedzi Edelmana. - Było więcej takich pożarów, czy też mówisz tak, ogólnie?
- Nie było pożarów od czasów Czerwonej… A to nie wróży nic dobrego. Ale co noc ostatnio cos się dzieje, cholera…
- westchnął krasnolud.*
-Jeśli można jakoś służyć pomocą, gotów jestem zaoferować swoje usługi. - Powiedział Minotaur, niosąc większą część skarbu.
 
Demogorgon jest offline  
Stary 22-09-2016, 20:48   #25
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
Krasnolud poprowadził drużynę tą samą drogą do Portu. Drużyna nie napotkała żadnych kłopotów po drodze, bo i czego spodziewać się w nadmorskiej jaskini? Morskich pająków? Raczej nic więcej nie mogło się tam pojawić, chyba że syrena... Ale nie mieli okazji jej spotkać, przynajmniej tej nocy. Gdy tylko dotarli do przesmyku w skale, przez który dostali się do korytarzy, oczom członków drużyny ukazała się czerwona łuna nad Gloom Town i słup dymu, ciągnący się w stronę morza...
- Cholerne niedołęgi! Znowu coś spierdolili... - krasnolud zaklął, mając na myśli chyba swoich kompanów ze straży. - Ech, ta nocna zmiana... - westchnął, utwierdzając tylko bohaterów w przekonaniu, iż miał na myśli swoich towarzyszy. Ruszył jedną z ulic w stronę łuny.
Miejsce zdarzenia otaczał już mały tłumek gapiów, składający się głównie z żlebowych krasnoludów i kenderów. Edelmann przecisnął się do pierwszego rzędu, torując sobie drogę łokciami i aż wrzasnął z wrażenia. Nachylił głowę, podbiegł na środek... Oczom bohaterów ukazał się przerażający obrazek – na stopionych kamieniach leżał mężczyzna, niemalże zwęglony do cna... Zachowała się jedynie jego twarz, a i to wyłącznie dlatego, iż musiał się zasłonić bronią, która, topiąc się w ogniu, utworzyła coś na kształt maski, utrwalającej wyraz twarzy zmarłego półelfa...
- Damien, kurwa! Ile razy ci mówiłem, że za dobry jesteś do tej roboty... - krasnolud klęczał na kolanach, zanosząc się płaczem. Widać było, że zmarłym był ktoś bliski Edelmannowi. - Mało straciłeś przez Czerwoną?! - wykrzyknął, uderzając pięścią w stopiony bruk. Jego głowa opadła na resztki klatki piersiowej półelfa, miażdżąc pozostałe chrząstki i kości.
- Sierżancie Termyen, muszę was prosić, byście poszanowali zmarłego. - wtrącił się siwobrody mężczyzna, zakuty w pordzewiały napierśnik.


Edelmann odwrócił się w stronę podchodzącego mężczyzny.
- Tymin, ty mnie weź nie wkurwiaj. - warknął wręcz. - Co ty możesz o tym wiedzieć?! TY go nawet nie szanowałeś! - wystawił oskarżająco paluch w stronę Tymina.
- Edelmann, uspokój się. - dowódca nocnej zmiany przykucnął obok krasnoluda. - Damien dostał dzisiejszej nocy awans. Został sierżant...
- I chuj mu z tego przyszło! Czemu, czemu wysłałeś go samego!?
- warknął oskarżycielsko Edelmann.
- To był jego wybór. Karnan się rozchorował, jego baba przyszła i mi to przekazała... - Tymin wlepił wzrok gdzieś w morze. - Mamy świadka. Jest wystraszony, ale zaprowadzili go na posterunek. Prześpi się tam i przesłuchamy go rano.
- Nie oszukuj się, Tymin. Te niedorajdy nie są w stanie połączyć porządnie faktów. Pewnie nic, kurwa, nie ustalą i zamkną całe śledztwo. „Drodzy państwo, to był atak maga, któremu sierżant kiedyś się naraził”. Wspaniały sposób, żeby zamieść sprawę pod dywan, nie?
- Może dajmy im sz...
- Nie, kurwa! To był Damien! Rozumiesz?! Przesłużyłem z tym wąskodupcem dwa lata! Rozumiesz, dwa lata! Walczyłem z nim ramię w ramię, jak wywalaliśmy Czarnych Rycerzy z miasta, jak przyleciała Czerwona...
- Rozumiem, Edelmann. Co proponujesz?


* * *
Haran
Tragiczna scena, której był świadkiem dowodziła czegoś więcej niż tego, że krasnolud też miał uczucia. Jednak mistyk widział już nie takie zbrodnie, a nauczył się przy nich jednego – że morderca zawsze lubi sobie popatrzeć na zwłoki, napawać się swym dziełem. Czujny wzrok mistyka wyłowił wśród tłumu znajomą twarz Thazana stojącego obok swego ochroniarza, Byrta. Gdy ich spojrzenia się spotkały, półelf odwrócił się na pięcie i zaczął odchodzić...

* * *
Mirnark
Minotaur widział w swoim życiu już niejedno, ale bestialstwo całej sytuacji nie mieściło się w jego rogatej głowie. W zdarzenie z całą pewnością zamieszana była magia, bo ogień nie wybucha i nie gaśnie tak po prostu, sam z siebie. Jego zmysły podpowiadały mu, że cała sprawa powiązana jest z wielkim złem, które nawiedziło Balifor...

* * *
Talving
Zaklinacz widział potężne zaklęcia, które były w stanie spalić całe wsie, jak również i miasta. Znał efekty tych czarów, znał ich skutki. Prosty czar pozwolił mu stwierdzić, że sam płomień nie był magicznego pochodzenia, co nie wróżyło dobrze... Jednak z całą pewnością użyto w tym miejscu magii, a rzucany czar należał do iluzji.

* * *
Tili
Kenderzyca nie była w stanie skupić się na całej sytuacji, mając wokół siebie tylu krewniaków. Jej uwaga została zwrócona dwukrotnie – gdy ktoś zwrócił uwagę Edelmannowi oraz chwilę później, gdy odsłaniająca Lunitari chmura pozwoliła rzucić księżycowi nieco blasku. Albinoska dostrzegła lekki, czerwony błysk pochodzący niemalże z samego nabrzeża. Czyżby... kamyczki?! Gdy podbiegła, by sprawdzić tę rewelację, znalazła malutką, smoczą łuskę.


Krasnolud stanął przed niedawnymi towarzyszami.
- To jak, zgodzicie się rozwikłać tajemnicę śmierci mego druha? - zapytał, ocierając twarz z kurzu i łez.
 
__________________
Port Balifor - przygoda osadzona w świecie Smoczej Lancy - zapraszam do śledzenia!
Przez czas bliżej nieokreślony bez dostępu do sieci. Znowu...

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-09-2016 o 08:01.
Corrick jest offline  
Stary 23-09-2016, 11:22   #26
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Talving widział w swoim krótkim życiu dziesiątki jeśli nie setki trupów. Większość sam spopielał, więc nie był wstrząśnięty ani nie zbierało mu się na mdłości. I tak nic nie przebije dyndającej na sznurze jego matki. Z zaciśniętymi wargami omiótł fachowym okiem miejsce zdarzenia sięgając także po magię. Niemagiczny ogień zdolny stopić broń i iluzja w mieście naznaczonym przez smoka. Wszystko przypominało mu pewne kuglarskie przedstawienie w którym koniec jest łatwy do przewidzenia od samego początku. Czuł przeciwnika na wyciągnięcie ręki a będąc jednocześnie bezsilny wobec braku zaklęć mogących przeniknąć kamuflaż wroga zacisnął zęby tak, że zazgrzytały. Z trudem opanowując wściekłość powiedział najbardziej swobodnie jak był w stanie.

-Co prawda nie jestem obywatelem Balifor, ale moim czysto ludzkim obowiązkiem jest pomóc.

Rekus wyczuwszy stan zagrożenia i skrajne wzburzenie przyjaciela wychynął z kaptura i kuląc się przy szyi Talvinga nerwowo ruszał noskiem i wąsami próbując ustalić niewidzialnego przeciwnika.

Talving zaś łapiąc się jak tonący brzytwy odwrócił się powoli i możliwie najbardziej naturalnie jak był w stanie do Harana i szepnął mu na ucho.

-Jeśli potrafisz przeniknąć niewidzialność lub iluzję rozejrzyj się.

Po czym zwrócił się jeszcze w stronę minotaura i zaciskając pięść na wysokości serca popatrzył znacząco chcąc dać mu znak by był gotowy na wszystko.
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline  
Stary 23-09-2016, 11:42   #27
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację

- To zaraz, zaraz… mówisz, że ciocia Roshunda była od strony twojej matki Kamality? - Tili przerwała wywód Romula z którym starała się ustalić stopień pokrewieństwa. -A co w wujkiem? Tym od strony brata ojca szwagra twojej babki…

Kenderzyca była strapiona całym zdarzeniem. Nigdy nie widziała płaczącego krasnoluda, więc podświadomie czuła, że mężczyzna bardzo cierpi po stracie tego kogoś… kogo właśnie rozkruszył własną głową. Starała się zachować stosownie do sytuacji, ale było to dla niej trudne, gdyż za bardzo emocjonowała się wcześniejszymi wydarzeniami. Niemniej, wyglądała na poważną i nawet jej głos stał się jakiś taki mniej piskliwy. W zasadzie, to tylko przez grzeczność, a nie ciekawość, włączyła się do rozmowy z blond włosym, grubawym przedstawicielem jej rasy, który widząc niespotykany wygląd Sroczki pojawił się tuż przed nią, nawijając jak katarynka o swoich korzeniach.

- Wujek taty taty mojego taty nazywał się Arini, nie… z domu Stokrotkojadków. Surojadki byli od strony babci cioci syna dziadka siostry przyrodniej wujka Kalego. - albinoska wymieniła się z Romulem na piórka, gdyż miał całkiem ładną kolekcję sójkowych lotek.


Wyglądało na to, że oboje znaleźli się w niezłym impasie. Ich pokrewieństwo było niemal pewne, ale z jakiegoś powodu nie mogli dojść do konsensusu. Podłamany mężczyzna zaczął opowiadać historię wujka męża ciotki od strony babki babki matki siostry ojca dziadka jego siostry mlecznej. Łotrzyca z początku nie słuchała, nie mogąc się zdecydować czy skupić się na swoim rozmówcy, Mirnarku czy krasnoludzie, gdy dotarło do niej, że zna słyszaną historię.

- Hej! Czy to nie przypadkiem wujek Trapspringer? Ten sam co po pijaku pomylił smokowca z prawdziwym smokiem i założył mu siodło chcąc go ujeżdżać? - tak, to był ten sam wujek, z tą samą historią i tą samą rodziną. A więc jednak byli z Cichobiegiem rodziną!
Kenderzy wpadli sobie w ramiona ciesząc się z odnalezienia bardzo dalekiej rodziny. Ich radość nie trwała jednak długo. Kenderce coś zamigało przed oczyma i sądząc po zachowaniu dalekiego „kuzyna”… jemu też, bo bez słowa obole rozeszli się w swoich kierunkach. KU PRZYGODZIE!

Znalezisko było godne takiego poszukiwacza skarbów jakim stała się Sroczka Białoboczka.
Prawdziwa łuska z prawdziwego ogona, prawdziwego smoka. Zafascynowana, a co najważniejsze, namaszczona błogosławieństwem, tego jakże potężnego znaleziska. Wróciła do swoich towarzyszy, trafiając na sam koniec dyskusji.
To ją trochę zbiło z pantałyku. Przez chwilę wyglądała jak zagubione dziecko, którym w zasadzie była. Stała teraz za plecami krasnoluda, który przemawiał do reszty towarzyszy. Przed nogami miała zwęglone szczątki… eee… kogoś?
Przez chwilę przypatrywała się biedakowi, aż straż nie zorientowała się z jej tak bliskiej obecności. Zanim jednak zdążyli zareagować, dziewczyna przeskoczyła nad trupem i czmychnęła wprost między nogi minotaura, przytulając się do jednej z nich i wyraźnie szukając wsparcia.

O ile samotnego kendera można było postraszyć i pogonić… tak najwyraźniej nikt nie kwapił się by zaczepiać kendera z minotaurem u boku.
Łotrzyca zadarła główkę wpatrując się wyczekująco w „krowi pysk” przyjaciela, aż ten nie nachylił się do niej. Dziewczyna wręczyła mu wtedy małą łuseczkę, szepcząc do ucha gdzie ją znalazła, czym była i… dlaczego mu ją dała.

To był swoisty wyraz miłości i przyjaźni. Ten gest byłby błogosławieństwem… gdyby dawczyni nie była… kenderem.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 23-09-2016 o 11:58.
sunellica jest offline  
Stary 23-09-2016, 18:36   #28
 
Demogorgon's Avatar
 
Reputacja: 1 Demogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znanyDemogorgon wkrótce będzie znany
-Wyczuwam tutajźlady czegoś złego, nienaturalnego wręcz. - Powiedział Minotaur, niewielesobie robiąc z tego, jak to zabrzmi. -Może pan na mnie liczyć. To wręcz moja powinność, w tej sytuacji.
Podszedł do Tymina.
-Czy może nam pan powiedzie co wiadomo do tej pory o tej sytuacji? Czy są jacyś świadkowie albo jakieś ślady?

Nie umknęło jego uwaze też, co znalazła Sroczka, wiec w wolnej chwili nachyliłisę nad kenderką i przyjacielsko zapytał
-Dziękuję za ten podarunek. Będę go strzegł. Możesz mi pokazać, gdzie dokłądnie znalazłaś tę łuskę? - Może i był to fałszywy trop, ale przezorność nigdy mu nie zaszkodziła jeszcze.
 

Ostatnio edytowane przez Demogorgon : 25-09-2016 o 16:28.
Demogorgon jest offline  
Stary 24-09-2016, 10:59   #29
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Radość ze znalezienia skarbu (który przyjemnym ciężarem spoczywał na ramionach mistyka) rozpłynęła się na widok zmasakrowanego ciała, tudzież okoliczności tej śmierci towarzyszącym.
Trup to trup i Haran niejednego w swym życiu widział, ale ten zginął w sposób nietypowy. Żar musiał być straszny, skoro nawet stopił się kamień. To raczej nie była kula ognia...
Poza tym jedyna magia, jaką potrafił tutaj wykryć, była magia iluzji, niezbyt mocna zresztą.

Rozejrzał się dokoła.
Musiałby być ślepym, by nie dostrzec Złocisza.
Czy wśród strażników mógł być inny półelf o imieniu Damien?
Złocisz chciał odwrócić od siebie uwagę straży. Damien polował na Złocisza. Bez wątpienia byłby to świetny sposób i pozbycia się groźnego wroga, i skierowania uwagi straży na tajemniczego maga.
Ale na twarzy Złocisza nie malowała się radość czy satysfakcja. Widniał tam smutek.
Poza tym... gdyby Złocisz chciał się napawać triumfem, to nie pokazałby się tutaj we własnej osobie. Założyłby czapeczkę.

Czy był to cios wymierzony w miasto, czy tylko w straż? A może ktoś wiedział o rodzinnych związkach Damiena i Thazara i śmierć strażnika stanowiła tylko jeden z ruchów wymierzonych w Złocisza?

Obrócił się w stronę Talvinga.
- Czuję tu tylko trochę magii iluzji - powiedział. - Być może ktoś oszukał w ten sposób tego strażnika, by się do niego zbliżyć, lub zwabić w to akurat miejsce.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-09-2016, 19:10   #30
 
Corrick's Avatar
 
Reputacja: 1 Corrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwuCorrick jest godny podziwu
Poszukiwacze obejrzeli z wielką pieczołowitością miejsce zbrodni i to, co znaleźli nie wzbudziło w nich radości... Zadrapania na chodniku świadczyły o tym, że cokolwiek zabiło Damiena, było sporych rozmiarów. Jak to możliwe, że nikt inny nie dostrzegł tego zdarzenia? I jakim cudem półelf nie wezwał pomocy, widząc to, co atakowało? To były pytania, na które musieli odpowiedzieć sobie jeszcze tej nocy. I, być może, już ją znali...


Kapitan Tymin powiedział, że świadek czekać będzie na nich na posterunku straży rankiem, gdy tylko minie pierwszy szok. Obiecał również, że pozostawi tutaj kilku strażników, by pilnowali miejsca zbrodni, gdyby tylko chcieli tutaj wrócić. Edelmann zapewnił ich, że jeśli będą czegoś potrzebować, znajdą go w Madame Butterfly w jutrzejsze popołudnie, a po obiedzie, przy ciele przyjaciela. Z takim zapewnieniem ruszyli do karczmy, by odespać wrażenia całego dnia...

* * *

Noc minęła stosunkowo spokojnie. Ranek zastał ich ospałych, opatulonych w ciepłe koce. Wiejący znad morza wiatr nie przynosił ciepłego powietrza, lecz ciężkie, kłębiaste chmury. Albo to okna były tak usyfione? Ciężko było to stwierdzić, nie otwierając ich – co graniczyło niemalże z cudem, biorąc pod uwagę fakt, iż jedynie w pokoju Talvinga miały zawiasy...

Sala wspólna witała poszukiwaczy pustkami. Ranek nie był zachęcający do wychodzenia z domu, poza tym, ludzie musieli jakoś zarabiać na życie. Wczorajsza tragedia skłoniła kilku kapitanów do pospiesznego opuszczenia Portu, toteż nawet Doki świeciły pustkami. Jedynie kilku dzieciaków wbiegło na chwilę do Madame, a chłopak, któremu dzień wcześniej pomógł Mirnark, wskazał go palcem i zawołał:
- To on mi pomógł! Dziękuję, Panie Minotaurze! Uratował Pan moją matkę! - po czym dzieciaki wybiegły, a karczmarz głośno zaklął, dając upust swojej frustracji. Otwierające się w te i z powrotem drzwi tylko wpuszczały zimno do środka, wraz z ciężkimi kroplami deszczu.
- O, witam, witam. Słyszałem, że zajmujecie się śledztwem w sprawie śmierci sierżanta Damiena? Tragedia jakich mało... Od czasu, no, sami wiecie... - karczmarzowi ewidentnie chodziło o ubiegłoroczny atak Malystryx. - W dodatku wydaje się, że nawet Bogowie płaczą nad jego śmiercią, taka dzisiaj aura. - odchrząknął i splunął gdzieś w bok, pod ścianę. - Radzę zabrać płaszcze, bo skończycie z paskudnym przeziębieniem przy takiej pogodzie...

Na śniadanie były smażone jaja, kilka kromek chleba i, oczywiście, pieczona ryba. Tych chyba było tutaj aż nadmiar... Te, które podano Poszukiwaczom na śniadanie, miały dziwne, niebiesko-fioletowe ości i lekko twarde, acz delikatne mięso. Karczmarz machnął ręką, nie chcąc słyszeć o zapłacie, twierdząc, iż „przyjaciele Edelmanna są moimi, zaś tacy, którzy zajmują się sprawą Damiena, powinni być wszędzie witani równie gościnnie, co tutaj”. Cóż, przybytek może nie był zbyt górnolotny, ale dobre i to...

Ustaliwszy podział łupów przy śniadaniu, Poszukiwacze mogli z czystym sercem spieniężyć zdobycze i zająć się przesłuchaniem świadka.

* * *

Posterunek straży nie wyróżniał się w żaden sposób. Ot, zwykły budynek, lekko chylący się w stronę morza, ale to była specyfika miasta. W drzwiach już stał kapitan Tymin, jakby czekając na Poszukiwaczy.
- No, wreszcie jesteście. Chodźcie, muszę wam coś powiedzieć. - zaprosił gestem do środka. Poprowadził grupę do gabinetu, gdzie czekały już cztery stołki i bardzo poważny kender. - To jest Harlowe Barstool, miejscowy Szeryf i mój przełożony. Chciałby zamienić z wami kilka słówek. - mówiąc te słowa, Tymin opuścił pomieszczenie.


Kender odchrząknął i rzekł:
- Jak już powiedział kapitan Tymin, jestem Harlowe Barstool, miejscowy Szeryf i dowódca Straży z rozkazu prefekta Renshara Morgenesa. Z jego też rozkazu spotykam się z wami, moi drodzy. - westchnął. Ciężko było określić jego nastawienie względem Poszukiwaczy, ale kender nie sprawiał wrażenia ani zainteresowanego, ani zbytnio zadowolonego z całej sytuacji. - Prefekt nie jest zadowolony z faktu, iż poprzedniej nocy zginął jeden ze Strażników. Nie jest też zadowolony z faktu, iż musi zaangażować osoby postronne, ale rozumie to. - Harlowe spojrzał za okno. - Cóż, Straż nie może poprowadzić wewnętrznego śledztwa, bo Edelmann dał nam jasne warunki. Na nieszczęście, Renshar jest ciotecznym bratem stryja Edelmanna, a takie kontakty wiele tu znaczą. - westchnął przeciągle. - Udało mi się zatem wynegocjować z Prefektem wynagrodzenia dla waszej czwórki. Dostaniecie po czterysta sztuk stali za rozwiązanie śledztwa, dodatkowo Renshar sypnie wam nieco ze swojego skarbca za szybkie uwinięcie się ze sprawą i brak kolejnych trupów. - kender nie wyglądał na zadowolonego. - Niestety, więcej nie możemy wam dać, sami rozumiecie... - przewrócił oczyma.

Dopiszcie sobie po 2 punkty sławy, Mirnark dodatkowo 1 więcej.
Resztę dyskusji wraz z przesłuchaniem świadka załatwimy w doku

 
Corrick jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172