|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
18-09-2016, 10:51 | #21 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
18-09-2016, 11:00 | #22 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
20-09-2016, 15:08 | #23 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Mirnark odetchnął i stanął na czatach, obserwując, czy kolejne pułapki albo nieumarli nie staną im na przeszkodzie. Swój cep bojowy trzymał pewnie w dłoni. Niedźwiedź bez problemu rozsuwał piasek swymi szponami, przynajmniej dopóki nie zniknął. Ów szósty zmysł, który ostrzegł minotaura przed szkieletami, nie podsuwał mu żadnych informacji. Oczom śmiałków ukazała się malutka skrzynka, odkopana przez przyzwane zwierzę. - No proszę, coś tu jednak jest - powiedział nieco zaskoczony Haran. Mimo wszystko myślałem, że to będzie coś większego, pomyślał nieco zawiedziony. Kenderka zatopiła palce we włosy wywróconego magika, zafascynowana ich kolorem, tak podobnym to jej własnych. Najwyraźniej do jej małego rozumku nie dotarło jeszcze, i być może już nie dotrze, w jak niebezpiecznej byli sytuacji. Gdy miś znikł, zostawiając w prezencie odkopaną skrzynkę, podskakującym krokiem pognała w sam środek dołka. - Skarb! Prawdziwy, magiczny, tajemniczy, ukryty, piracki skarb! OTWORZĘ! - zaoferowała swą pomoc, przyglądając się kuferkowi ze wszystkich stron, trzymając lepkie rączki JESZCZE przy sobie. Sroczka dorwała pojemnik w swoje ręce, dokładnie oglądnęła z każdej strony i… dojrzała małą igiełkę, która wystawała znad zamka. Pokręciła w zastanowieniu główką, podniosła leżącą na ziemi muszelkę, podstawiła ją pod igłę i wytrychem otwarła zamek. Pułapka została unieszkodliwiona, dając Tili miejsce, by mogła zająć się zamkiem. Nie minęła kolejna minuta, a wytrychy prowadzone przez zręczne paluszki kenderzycy dokonały wręcz niemożliwego - zamek otwarł się z cichym szczękiem. Wnętrze skrzyni odsłoniło kilkanaście mniej lub bardziej wartościowych przedmiotów: srebrny dzbanek, złotą bransoletkę, krwawnik, cztery kolorowe jaspisy, bursztyn, różową perłę, jakiś pergamin i sakiewkę zawierającą czterdzieści stalowych monet… - Jest się czym nacieszyć - powiedział Haran, z uznaniem kiwając głową. - Prawdziwy skarb - powtórzył po Sroczce. - Proponowałbym mniej więcej równy podział - zasugerował. Kenderka odchyliła głowę, łypiąc niemal czerwonymi, patrząc z takiego kąta, ślepiami na Harana. Wyraźnie nad czymś dumała, być może nawet nad jakąś ciętą ripostą wobec mężczyzny. Tym większe było więc zdziwienie zgromadzonych, gdy Sroczka zdecydowała się milczeć, zamykając z trzaskiem wieko skarbu, by bezpiecznie wygramolić się z dołka. -A ja proponuję, żebyśmy to zrobili w jakimś innym miejscu - powiedział Mirnark. Sięgnął po pudełko i delikatnie podał ich krasnoludzkiemu zleceniodawcy. -Nie znam się, przyznam ze wstydem, na tych całych pływach i odpływach, ale wolałbym być daleko stąd, nim woda odetnie nam drogę. Tili pisnęła żałośnie niczym kopnięty piesek, gdy minotaur sprzątnął jej sprzed nosa skrzynkę. Popatrzyła na niego z wyrzutem, chowając łapki pod pachami. - Gdy się stąd wydostaniemy - dorzucił swoje Haran - Wtedy pomyślimy o podziale. Teraz, jak mówi Mirnark, weźmy nogi za pas. Talving wyglądał na zawiedzonego. - Ryzykowaliśmy życiem dla tych drobiazgów? Dobrze obejrzymy to dokładnie po wyjściu i przy lepszym świetle, a na razie spróbuję pewnej rzeczy. Zaklinacz ponownie wypowiedział coś bezgłośnie i wykonał nieskomplikowany ruch dłonią. Jego oczy w tym samym momencie zalśniły dziwną poświatą, która po sekundzie zanikła, jej efekt jednak pozostał dając czaromiotowi zdolność widzenia magii. Zaklinacz najpierw uchylił lekko wieko skrzyni. Jego oczy dojrzał iż pergamin, który znajdował się w niej skrzył się słabym blaskiem. Gdy Talving podniósł ten przedmiot i rozwinął zwój, odczytał iż jest to potężne zaklęcie, które pozwala na miotanie kwasowych strzał. Nie potrafił rzucać tego czaru ale o nim słyszał. W każdym razie zwój był zbyt cenny by powierzyć go krasnoludzkiemu opojowi i kenderce toteż zwinął go i schował do tuby, którą miał przy pasie.
__________________ Zawsze zgadzać się z Clutterbane! |
22-09-2016, 16:13 | #24 |
Reputacja: 1 | Tili nie rozumiała zawodu mężczyzn, bo jak dla niej skarb był iście skarbowy… to znaczy, na tyle, na ile sobie wyobrażała jak powinien wyglądać skarb pirata, bo nigdy żadnego jeszcze nie znalazła. Wycierając ręce w spodnie, rozejrzała się po jaskini, ostrożnie ją obchodząc. Gdy wróci do karczmy, musi koniecznie zaznaczyć to miejsce na swojej mapie i dokładnie je opisać. Sroczce udało się dojrzeć, iż kilka kamieni ukrytych pod dużym krzakami, może wydawać się dziwnymi, a co za tym idzie, może się za nimi coś ukrywać… Niewiele myśląc, a w zasadzie to… w ogóle. Sroczka pognała czym prędzej do wypatrzonego punktu, kucając przed nim. Wystawiając język na zewnątrz, zmarszczyła czoło zawzięcie coś kalkulując. - Chyba znalazłam domek krabów! - oznajmiła mężczyznom, dumna ze swego odkrycia, łapiąc za jeden z kamyczków i delikatnie starając się go wysunąć… wszak nie chciała wystraszyć lokatora domniemanej norki. Gdy tylko Tili odsunęła kamyczki, z niewielkiej dziury w ziemi wypełzło kilka malutkich krabów, jak gdyby gonionych przez jednego, nieco większego od reszty. Jednak nie to przykuło wzrok kenderki… tam, wewnątrz tej dziury, coś się błyszczało! Łotrzyca zapiszczała radośnie klaszcząc w ręce, gdy zobaczyła wypełzające stworki. Z chęcią obroniłaby mniejsze stworzonka, przed tym większym, ale pamiętała jak raz wsadziła palec do wiadra z rakami i przez tydzień bolał ją po tym palec. - Wiecie co? Chyba znalazłam… znalazłam… KRABI SKARB! - oznajmiła po chwili, wsadzając do dziury łapkę. - Zawsze myślałem, że to sroki zbierają różne rzeczy - powiedział Haran, z zaskoczeniem spoglądając na kraby-kolekcjonerów.. Tili po dosłownie kilku sekundach, poczuła jak coś zaciska się na jej palcu, wywołując u kenderki falę bólu… Jej dłoń zacisnęła się na krawędzi otwartego mieszka, ledwo go utrzymując. Sroczka zbierała się by odpowiedzieć mężczyźnie, że ona też zbiera różne rzeczy… a w zasadzie to kamyczki, ale została zaatakowana przez podstępnego kraba skrytobójcę! - Ratunku! - zawyła niczym uderzone szczenię. Haran, nie namyślając się wiele, złapał kenderkę w pasie i pociągnął, chcąc ją oderwać od tego czegoś, co najwyraźniej zaatakowało Sroczkę. Połączonymi siłami Tili i Harana udało się odciągnąć kenderkę od dziury. Na jej palcu wisiał malutki krab, który był bardziej wystraszony całą sytuacją niż pozostali, więc gdy ujrzał tylko światło, puścił paluch, spadając w dół. Sroczka mogła się teraz przyjrzeć dokładnie swojej zdobyczy… Był to złoty grzebyk, stylizowany na smoka, którego oczy wykonane były z… czerwonych, świecących kamyczków! - Trzeba było nie puszczać tego kraba - za śmiertelną powagą powiedział Haran. - Zupa z krabów, albo pieczone kraby... To jest bardzo smaczne. Mielibyśmy zaczątek obiadu. Albinoska dmuchała na palec, łypiąc buńczucznie na mężczyznę, jakby nie mogąc się pogodzić z faktem, że ktoś tak nudny uratował jej życie. - Dziękuję, że mi pomogłeś… - wymamrotała, najciszej i najniewyraźniej jak potrafiła, po chwili podskakując i prezentując krabi skarb. - Chodźcie, chodzćie może tego jest więcej!!! - zawołała radośnie biegając dookoła Harana, to był jej wielki dzień, znalazła aż dwa skarby. - Ile mamy czasu, zanim morze odetnie nam odwrót? - spytał Haran. - Jeśli jest trochę, to może faktycznie warto by poszperać? Edelmann odwrócił się na pięcie, spoglądając na mistyka. - Cóż, mamy jakieś pół godziny, jeśli chcemy wrócić do Portu przed świtem. Jeśli chodzi o morze, do przypływu zostało nam jeszcze kilka chwil, takich dosyć dłuższych. Jednak początki przypływu są spokojne, myślę więc, że możemy przeszukać cały cmentarz jeszcze raz. - klasnął w dłonie. - Ja POMOGĘ! - zawołała Tili chowając grzebyczek do swojej sakwy, którą znalazła u pasa czarodziejki. Po czym zaczęła ponownie myszkować. - A nuż po raz kolejny dopisze nam szczęście - powiedział Haran, rozglądając się po grocie. - Może ta skrzynka to kolejna pułapka? Żeby zwieść poszukiwaczy, a prawdziwy skarb będzie ukryty parę metrów od grobu...? Mirnark pokręcił głową z politowaniem, rozbawiony radosnymi przygodami jego towarzyszki. Ostrożnie, trzymając swój cep w pogotowiu, tak na wszelki wypadek, zaczął wypatrywać wszelkich ukrytych skrytek albo ciekawie wyglądających znalezisk. Miał też nadzieję, że jego szósty zmysł ostrzeże go, gdyby w okolicy czaiło się więcej nieprzyjemnych z niespodzianek. Talving znudzony igraszkami lepkorękiej przeczesywał okolicę swym bystrym wzrokiem. Niewiele jednak widział. Podczas tej czynności zastanawiał się skąd u diabła wziął się zwój z zaklęciem w tej dziurze. Czyżby jakiś piracki mag tam go tam umieścił? Magia wymagała finezji i dyscypliny o którą nie podejrzewał piratów, więc skąd? -Śpieszmy się drodzy państwo. Teoria Harana jest z pewnością godna rozważenia. Warto wziąć ja pod uwagę. Drużyna rozpoczęła poszukiwania, pospieszane co chwila przez krasnoluda i zaklinacza. Przez kilka minut spełzały one na niczym, wszystkie groby były solidne, brakowało jakichkolwiek oznak ukrytego skarbu… Do momentu, gdy zmęczony minotaur oparł się o jeden z grobowców, naruszając jego podstawy. Oczom wojownika ukazał się wielki kufer, ważący chyba ze trzydzieści kilogramów… - Kolejna pułapka? - spekulował Haran. Łotrzyca niemal natychmiast zmaterializowała się przy kufrze, rozpościerając łapki by zagrodzić mężczyznom, a zwłaszcza Haranowi, przejście. Marszcząc czoło w czymś, co można by wziąć za skupienie, albinoska obejrzała kufer oraz miejsce w którym stał. Uśmiech zwycięstwa, który wykwitł na jej bladoróżowym licu, przypominał wręcz podkówkę - znak, że kender jest mocno zafascynowany i śmiertelnie niebezpieczny... dla otoczenia. Wycierając spocone z podniecenia łapki, Tili poczęła gmerać przy wieku skarbu za pomącą dziwnie wyglądających narzędzi gdy wtem pomarańczowy płomień z sykiem zionął spod klapy, płosząc albinoskię, która z piskiem wystrzeliła rękoma w powietrze unikając poparzenia. - Ups… hehe - zmieszana popatrzyła po mężczyznach, po czym upewniając się, że już nic nie czyha na jej zwinne paluszki, otworzyła kufer, zupełnie jakby zamek w nim znajdujący się… po prostu dla niej nie istniał. Z samym wiekiem, Tili jednak miała problemy… nie tylko dlatego, że było ciężkie, ale też ona malutka i po prostu zabrakło jej rąk by otworzyć skarb na oścież… to co jednak zobaczyła w środku tak ją podnieciło, że puściła klapę, krzycząc rozemocjonowana i plotąc coś o wspaniałych, epickich, artefaktach. - Co tam jest? - Haran zadał retoryczne pytanie. Nie czekając na odpowiedź podniósł pokrywę. - O, mamy szczęście - powiedział. [/i]- Teraz dawajcie worki, plecaki. Trzeba się z tym szczęściem jak najszybciej znaleźć... na suchym lądzie. [/i] Nie czekając na reakcję kompanów otworzył plecak i zaczął do niego pakować znalezione skarby. - Ja, ja! Ja chcę ponieść tarczę! - kenderka skakała niczym zając koło Harana by w końcu chwycić za imak i wytargać ze stękiem drewniany przedmiot. - Ja poniosę… - sapnęła, ruszając, chybotliwie, truchcikiem w kierunku swojego plecaka. Najwidoczniej Sroczka bardzo chciała się wykazać w swojej nowej drużynie, zanim mężczyźni stwierdzą, że jej obecność jest uciążliwa. Gdy już ustalili przydział skarbów do niesienia, Edelmann zarządził wyjście z groty. - Pośpieszmy się! Mamy niewiele czasu, by dostać się do głównej groty! Jeśli nie zdążymy, potopimy się tutaj! - mówiąc te słowa zbierał do plecaka znalezioną w skrzyni kolczugę. Zarzucił go sobie na plecy, co było nie lada wyczynem, biorąc pod uwagę ilość broni, jaką miał przewieszoną przez plecy… Drużyna ruszyła spokojnym, powolnym tempem przez odsłoniętą już teraz półkę skalną w wodzie. Gdy tylko wyszli na otwartą przestrzeń, ujrzeli bijącą znad Portu łunę… Krasnolud tylko zaklął wściekle. - Kurwa, znów coś się dzieje… Ech, nienawidzę tej porannej zmiany, gdy trzeba coś wyjaśniać, bo ci z nocki tego nie dopilnowali… - westchnął pod nosem, ruszając dalej. Prowadził was tą samą ścieżką, aż do Balkoniku, gdzie wisiała pozostawiona przez drużynę lina. Spojrzał po wszystkich i zapytał: - Dobra, kto wchodzi na górę pierwszy i opuści drugą linę? - jego wzrok był nieco nieufny. - Ja! Ja! - kenderzyca wystrzeliła z ręką w powietrze oznajmiając wszem i wobec, że zgłasza się na ochotnika. - Wezmę linę i zostawię z wami plecak. Dobrze? Dobrze! - dogadując szczegóły sama ze sobą, zrzuciła ciężar z barków nurkując w dobytku po, aż nadto starannie zwinięty, sznur. - To idę! Albo nie idę… bo się wspinam! - przywierając u urwiska chwyciła za wiszącą lianę, po czym ruszyła w górę, zanim dotarło do mężczyzn, że to bez sensu. Sroczka bez najmniejszego problemu wspięła się na sam szczyt wzniesienia, nie nadwyrężając liny. Zawiązany przez nią węzeł był solidny, nawet wiszący Mirnark go nie nadwyrężył. Towarzysze spokojnie ruszyli dalej, w stronę Portu... - Mówiłeś, że znowu coś się dzieje? - Haran nawiązał do wcześniejszej wypowiedzi Edelmana. - Było więcej takich pożarów, czy też mówisz tak, ogólnie? - Nie było pożarów od czasów Czerwonej… A to nie wróży nic dobrego. Ale co noc ostatnio cos się dzieje, cholera… - westchnął krasnolud.* -Jeśli można jakoś służyć pomocą, gotów jestem zaoferować swoje usługi. - Powiedział Minotaur, niosąc większą część skarbu. |
22-09-2016, 20:48 | #25 |
Reputacja: 1 | Krasnolud poprowadził drużynę tą samą drogą do Portu. Drużyna nie napotkała żadnych kłopotów po drodze, bo i czego spodziewać się w nadmorskiej jaskini? Morskich pająków? Raczej nic więcej nie mogło się tam pojawić, chyba że syrena... Ale nie mieli okazji jej spotkać, przynajmniej tej nocy. Gdy tylko dotarli do przesmyku w skale, przez który dostali się do korytarzy, oczom członków drużyny ukazała się czerwona łuna nad Gloom Town i słup dymu, ciągnący się w stronę morza...
__________________ Port Balifor - przygoda osadzona w świecie Smoczej Lancy - zapraszam do śledzenia! Przez czas bliżej nieokreślony bez dostępu do sieci. Znowu... Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-09-2016 o 08:01. |
23-09-2016, 11:22 | #26 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Talving widział w swoim krótkim życiu dziesiątki jeśli nie setki trupów. Większość sam spopielał, więc nie był wstrząśnięty ani nie zbierało mu się na mdłości. I tak nic nie przebije dyndającej na sznurze jego matki. Z zaciśniętymi wargami omiótł fachowym okiem miejsce zdarzenia sięgając także po magię. Niemagiczny ogień zdolny stopić broń i iluzja w mieście naznaczonym przez smoka. Wszystko przypominało mu pewne kuglarskie przedstawienie w którym koniec jest łatwy do przewidzenia od samego początku. Czuł przeciwnika na wyciągnięcie ręki a będąc jednocześnie bezsilny wobec braku zaklęć mogących przeniknąć kamuflaż wroga zacisnął zęby tak, że zazgrzytały. Z trudem opanowując wściekłość powiedział najbardziej swobodnie jak był w stanie. -Co prawda nie jestem obywatelem Balifor, ale moim czysto ludzkim obowiązkiem jest pomóc. Rekus wyczuwszy stan zagrożenia i skrajne wzburzenie przyjaciela wychynął z kaptura i kuląc się przy szyi Talvinga nerwowo ruszał noskiem i wąsami próbując ustalić niewidzialnego przeciwnika. Talving zaś łapiąc się jak tonący brzytwy odwrócił się powoli i możliwie najbardziej naturalnie jak był w stanie do Harana i szepnął mu na ucho. -Jeśli potrafisz przeniknąć niewidzialność lub iluzję rozejrzyj się. Po czym zwrócił się jeszcze w stronę minotaura i zaciskając pięść na wysokości serca popatrzył znacząco chcąc dać mu znak by był gotowy na wszystko.
__________________ Zawsze zgadzać się z Clutterbane! |
23-09-2016, 11:42 | #27 |
tajniacki blep Reputacja: 1 |
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" Ostatnio edytowane przez sunellica : 23-09-2016 o 11:58. |
23-09-2016, 18:36 | #28 |
Reputacja: 1 | -Wyczuwam tutajźlady czegoś złego, nienaturalnego wręcz. - Powiedział Minotaur, niewielesobie robiąc z tego, jak to zabrzmi. -Może pan na mnie liczyć. To wręcz moja powinność, w tej sytuacji. Podszedł do Tymina. -Czy może nam pan powiedzie co wiadomo do tej pory o tej sytuacji? Czy są jacyś świadkowie albo jakieś ślady? Nie umknęło jego uwaze też, co znalazła Sroczka, wiec w wolnej chwili nachyliłisę nad kenderką i przyjacielsko zapytał -Dziękuję za ten podarunek. Będę go strzegł. Możesz mi pokazać, gdzie dokłądnie znalazłaś tę łuskę? - Może i był to fałszywy trop, ale przezorność nigdy mu nie zaszkodziła jeszcze. Ostatnio edytowane przez Demogorgon : 25-09-2016 o 16:28. |
24-09-2016, 10:59 | #29 |
Administrator Reputacja: 1 | Radość ze znalezienia skarbu (który przyjemnym ciężarem spoczywał na ramionach mistyka) rozpłynęła się na widok zmasakrowanego ciała, tudzież okoliczności tej śmierci towarzyszącym. |
27-09-2016, 19:10 | #30 |
Reputacja: 1 | Poszukiwacze obejrzeli z wielką pieczołowitością miejsce zbrodni i to, co znaleźli nie wzbudziło w nich radości... Zadrapania na chodniku świadczyły o tym, że cokolwiek zabiło Damiena, było sporych rozmiarów. Jak to możliwe, że nikt inny nie dostrzegł tego zdarzenia? I jakim cudem półelf nie wezwał pomocy, widząc to, co atakowało? To były pytania, na które musieli odpowiedzieć sobie jeszcze tej nocy. I, być może, już ją znali... |