lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   [AD&D 2ed] Czarna Horda (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/16762-ad-and-d-2ed-czarna-horda.html)

hen_cerbin 13-03-2017 17:22

Jesteśmy jako gracze równie odpowiedzialni za sandboxa. Szkoda, przyjemne mi się grało, całkiem niedawno potrafiliśmy zapisać w kilka osób kilka stron w jedno popołudnie. Ale jak masz się męczyć...

Co do fabuły, chętnie poznam plot twista. Ale resztę może zostawisz sobie? Kto wie, kiedyś możesz mieć ochotę na poprowadzenie samej drugiej części.

kinkubus 13-03-2017 19:16

Będzie trochę chaotycznie, ale piszę z głowy. Miejcie na uwadze, że to wszystko było dosyć elastyczne, tak, że gdyby zaczęło się zupełnie rozjeżdżać, to bym po prostu coś zmieniła.
Niestety ta część była trochę kłamstwem podszytym sandboxem, ponieważ miała planowane zakończenie.

FABUŁA

Ogólny pomysł był taki, że zwiedzacie wybrzeże i zbieracie swoją armię niedobitków, żeby stawić czoło Czarnej Hordzie w finalnej bitwie. Czy to z Tazokiem czy bez, bo zakładałam, że on może zginąć wcześniej. Chodził sobie po mapie, aktualnie siedział w stolicy Kłosu.
Żebyście mi nie wyszli z mapy zastosowałam trzy, proste bariery. Na wschodzie jest oczywiście ziemia Hordy. Przełęcz była zajęta przez obozy Hordy, które odcinały jakąkolwiek odsiecz z północy. Na zachodzie... to było trochę dziwne, bo tam miało być morze, ale się rozpędziłam podczas rysowania mapy :)
Tak więc na zachodzie był cały pas, od gór aż po morze, magicznych run. Te runy, po uruchomieniu, stworzyłyby szczelinę rozcinającą wybrzeże. Jednego z dni po prostu poczulibyście wstrząs dochodzący z zachodu, a po jakimś czasie albo sami to mieli okazję sprawdzić, albo doszłyby was wieści od wracających spod granicy z Królestwami uchodźców. Jej, posiłki ;)

Jako główny zasób do waszej armii były takie opcje:
1) uchodźcy Złotego Kłosu z różnych obozów porozrzucanych po mapie.
2) najemnicy na świniach do których należał Edisson.
3) odcięci od zachodu żołnierze z Królestwa.
4) Dominium z naciskiem na poszukiwaczy przygód z samym założycielem Dominium na czele.
5) jaszczuroludzie, którzy nie byli do końca wrogo nastawieni. To latające coś to były koboldy, nie jaszczuroludzie.
6) elf z lasu. Nie elfy, elf, ale o tym dalej.
7) rycerze słońca, paladyni, którzy przejeżdżali przez wybrzeże, kiedy zaczęła się inwazja.
8) Arabowie, którzy przypłynęliby gdzieś w 2/3 sesji. O nich dalej.

To oczywiście nie wyczerpanie tematu, a jedynie to, co sobie założyłam. Część sama by się sprezentowała, jak chociażby oddziały Królestw, a o część trzeba by się postarać.

Stolica stała w płomieniach. Odbywało się jej plądrowanie, była nie do odratowania. Horda zatrzymała się, przegrupowując siły, plądrując i polując na uciekinierów.
Nadal jednak w środku znajdowało się dużo zasobów i chowali się mieszkańcy. Z każdym dniem jednak ubywało ich, ale również przerzedzała się siła Hordy w mieście.

Mieliście szpiega... a nawet dwóch! To pozostałość z AD&D, która była problematyczna po zmianie systemu, ale po prostu nadałam taką moc Mulaheyowi... bo tak :)
Szpiegami byli:
1) Gwardzista który wyruszył na zwiad z Rodrikiem.
2) człowiek w piwnicy w Pegate.

O co dokładnie chodziło? Mulahey rzucał na nich Charm Person. Na gwardzistę rzucił w czasie bitwy. Gość z piwnicy gdzieś w trakcie dwóch dni, kiedy kryliście się w Bastionie. To były wtyki Hordy, zmanipulowane magią.

Wspomniany elf. To był bohater leśnych elfów, potężny wojownik, którego elfy mogły wysłać z wami, ale pod jednym warunkiem (czy raczej, jeden wymyśliłam, ale może byście coś wymyślili niestandardowego?): naprawilibyście problem z jeziorem. Tam na dnie spoczywała przeszyta mieczem elfka, pradawna szamanka elfów z Puszczy. Żaden z elfów, który był potomkiem leśnych z tej Puszczy, nie mógł zbliżyć się do jeziora, słysząc jej żałosny lament, który ogłuszał ich zmysły.

Sam elf, wstyd się przyznać, powstał przez zainspirowanie tym :)


Dokładnie tak by się zachowywał wasz elf. Stał z tyłu i robił głupie miny. Ale w walce byłby najprawdopodobniej najpotężniejszą postacią, która przewinęłaby się przez całą sesję. Być może nawet wliczając drugą część.

Elfy nie chciałyby włączyć się do otwartej walki, bo dla nich to jeden pies, kto będzie szalał na wybrzeżu. Zbliżą się do Puszczy, to dostaną po głowie. Kiedyś wybrzeże było ich ziemiami, ale koloniści wygonili elfy, które wycofały się zupełnie do Puszczy.

Na zachodzie latały wiwerny. W tym jedna wielka, paskudna i najgroźniejsza. Nie było to jakimś elementem fabuły, po prostu tam było niebezpieczniej :)
No, jeszcze w zajeździe "Szerokiej Drogi" stacjonowali łowcy wiwern. Nie miałam co do nich wielkich planów, ale pewnie potencjalnie dało się ich zaciągnąć do wojny po tym, jak Królestwo odpaliło runy, pokazując, że nawet oni obawiają się Hordy.

I zakończmy na najważniejszym, czyli Arabach. Jak napisałam, przybyliby w 2/3 sesji. Zaparkowaliby swoje czarne barki gdzieś na plaży, niedaleko Bastionu, gdzie również rozbiliby swój obóz. Byli to łowcy niewolników z odległych ziem, którzy zapuścili się daleko w poszukiwaniu wyjątkowego towaru. Najpierw skontaktowali się w Hordą, ale Tazok ich obraził i odrzucił ich propozycję, że oni będą mu pomagać, ale połapią sobie kogo chcą. Wkurzyło ich to, nawet bardzo, więc uknuli plan.

Podczas bitwy, kiedy dwie armie byłyby już osłabione, odpaliliby cały swój arsenał magicznych przedmiotów, który siałby istne spustoszenie w obu szeregach. Zaczęliby łapankę w którą wpadliby gracze, Tazok (gdyby żył), Mulahey (gdyby żył) i każdy BN, którego zdążyłam polubić ;)
Nie chodziło im już o zarobek, a urażoną dumę. Oczywiście łapanka jak najbardziej dla chociaż częściowego pokrycia kosztów, ale wywaliliby w was taką baterię magii, że nie mielibyście najmniejszych szans. Pomyślcie o magicznych przedmiotach zbieranych długimi latami z różnych zakątków globu. Łowcy byli prawdziwymi światowcami :)

Druga część rozpoczęłaby się wraz z momentem, jak w drodze do domu, sztorm zmiata barki i rozbija je w nieznanej wam zatoce. Jako że siedzielibyście przez cały czas pod pokładem, nawet nie wiedzielibyście, gdzie jesteście. I o to chodziło w drugiej części, rozbitkowie na nieznanych ziemiach.

POSTACIE

Opiszę wam BNów, których spotkaliście lub chociaż o nich słyszeliście.

Tazok “Czarny Szpon”
Lider Hordy, silny wojownik. Testowałam, zmiótłby większość was w jedną rundę. Miał profesję wodza z Księgi Spaczenia. 3 ataki, 57 WW, niepokojący, nieustraszony, 9 redukcji obrażeń wszędzie, oprócz na klacie (gdzie miał 11). Podchodzenie na długość kija było samobójstwem.
Nie naginała go przy tworzeniu postaci, rzucałam uczciwie, dałam mu profesje i rozwinięcia, które wydały mi się słuszne. Po prostu był bardzo zaawansowaną postacią na drugiej profesji.

Chciał stać się hobgoblinim królem, nic dodać, nic ująć.

Mulahey, kapłan Myrkula
Magia śmierci, nekromancja. Chodził ze zdechlakami wszędzie, zbierał ich więcej. Omamiał magią ludzi i wysyłał ich po wioskach w celu wywabienia mieszkańców i zorganizowania masowej rzezi (przez oddziały Hordy), a potem sobie tak chodził z jednej do drugiej i wskrzeszał trupy. Dlatego w Pegate był masowy grób.

Jego motywacją było szerzenie strachy przed śmiercią. W imieniu Myrkula który chce, żeby śmiertelnicy się go bali. Myrkul nie był łaskawym bóstwem.
Można powiedzieć, że był boskim czempionem, a nawet... wybrańcem bogów :P
Profesję miał kapłana, ale prawie skończoną, czy nawet skończoną, nie chce mi się liczyć :)

Mulahey chętnie by z wami porozmawiał, ale był nie do przekabacenie. Niestety, szerzenie strachu wśród Hordy na niewiele by mu się zdało. Miał jednak zwyczaj puszczania ludzi wolno, więc komuś mogłoby się upiec, gdyby został pojmany. Stanowił również magiczną artylerię Tazoka, więc magów eliminowałbym bez litości.



Ariska, niziołcza złodziejka
W AD&D była drugopoziomowym łotrzykiem z zawrotnym 19 zręczności. Po zmianie systemu była skończoną profesją złodzieja, gotową do dalszego rozwoju, ale nie mająca większego kierunku.

Była po prostu złodziejem, łotrzykiem w czystej postaci. Nie miała nawet pokrywać waszych luk w tej kwestii, po prostu tak mi się wylosowała :)
Trzymała się was, bo wiedziała, że samej ma mniejsze szanse na przeżycie.

Anders “Bajarz”, kapelusznik
Było mi szkoda, że Szafran odszedł, bo "jego" BNi mieli potencjał.

Po zmianie systemu Anders był jedną z postaci niezależnych z normalną profesją i rozwojem. Inni też mogli się wybić, ale on od początku był na to nastawiony, czy się z wami zejdzie, czy nie.
Anders był włóczykijem, który miał nieszczęście znaleźć się na wybrzeżu podczas swoich podróży. Trochę umiał strzelać, ale ogólnie to był wędrowcem i na tym się znał, czyli na niczym :p

Wynna, woźnica browarowy
To ta ruda. Była butną i narwaną dziewczyną, która systematycznie pchała się pod nóż, ale podczas ataku na Bastion udało się jej przeżyć jakimś cudem. Zatłukła jednego goblina pięściami.

Była leserem, który ma na wszystko wywalone, ale rzuca się jak wsza na grzebieniu kiedy coś znajdzie się w zasięgu jej wzroku.
Miała też wóz z zapasem piwa, ale konstabl zabronił jej rozpowiadać o tym i zachował całość dla swoich ludzi. Wynna miała na to - zgadnijcie - wywalone.

Erlathan, wygnany elf
Czy też mroczny. Był czarodziejem, uczniem. Był słabszy od Sadraxa, ale w AD&D prawie wszystkie punkty biegłości wydane miał w specjalizację spellcraft. Nadawał się na ucznia dla Sadraxa, gdyby ten chciał takiego przyjąć.

Te runy, którymi był pokryty, zapobiegały przed jego wejściem do Puszczy. Został wygnany za niekontrolowaną, dziką magię. Zasadniczo nie potrafił kontrolować swoich zaklęć, ale runy mu w tym trochę pomagały.

Imlotel, elfia zielarka
Nie była nikim specjalnym. Zwykła zielarka. Wspominam o niej, ponieważ była w żałobie po mężu, który zginął z ręki goblinoida. Gdzieś coś było w którym poście, że kogoś opłakuje, ale nie mówi, kogo. No to teraz wiecie. Wiem, mało satysfakcjonujące.

Błyskotka Heve
Tutaj też była mała tajemnica. Część z jej biżuterii była magiczna, a ona sam prowadziła ekskluzywny zakład fryzjerski w stolicy. Stanowiła część bogatego mieszczaństwa.

No i na koniec, nasz zawodnik wagi krasnoludziej. Mierzący metr czterdzieści, strzelający zawodowo z kuszy, zajmujący się płatnerstwem i kowalstwem, wywodzący się z klanu Axe... Panie i Panowie! Oto gwiazda wieczoru! ROOOOOOOOOONNNND WRRRRRRĘCZMOOOOOOCNYYYY!
Naprawdę miał kuszę Frigę. Naprawdę chciał ją odzyskać. Poszedłby po nią sam wreszcie. Na początku miał mieć rodzinę w mieście, ale potem zmieniłam to na kuszę, bo mnie to rozbawiło :)
Głęboka historia, co nie? ;)



Na razie to na tyle. Nie wiem... jak macie pytania, to zadawajcie. Pewnie coś pominęłam, albo po prostu nie było nic ciekawego do powiedzenia. Też nie będę wam przedstawiała pełnego zarysu sesji, no bo nie o to chodzi :)
I tak dużo się naprodukowałam. Szkoda, że nie potrafiłam tak pisać postów :/

Ale wiecie... ulga jak po zimniutkim prysznicu w środku lata...

hen_cerbin 13-03-2017 20:31

Dobra, to ja chce w to zagrać jak już to zapomnę (tak w pół roku, rok max.) ;) Fabuła super.
Szkoda. Miałbym elfiego ucznia!
I pojedynek z mulaheyem... To byłoby coś.
Też miałem pomysł na rozwój Sadraxa. Obudziłby w sobie (a raczej kilka porażek by w nim obudziło) to kim dawno temu chciał być, zanim został biernym, czekającym na decyzje innych, urzędnikiem...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:19.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172