lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu DnD (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/)
-   -   Płaczący las [D&D 3,5ed FR] (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-dnd/16786-placzacy-las-d-and-d-3-5ed-fr.html)

Santorine 06-02-2017 19:44

Huldra splunęła, widząc uciekającego wilka. Wyglądało na to, że bestie były znacznie bardziej inteligentne niż te, z którymi zazwyczaj miała do czynienia. Mamrocząc pod nosem przekleństwo, zakasała topór za pas.

- Dobra robota - rzekła, posyłając potężne klepnięcie w plecy Yennana. - Bestie robią się mądre, uczą się. Zupełnie jak ludzie.

Odwróciła się na pięcie i spojrzała na ślady krwi.

- Skoro wilki odeszły, możemy sprawdzić, dokąd prowadzą ślady - rzekła. - Elf jest ranny. Dasz radę, czy wykrwawisz się na śniegu? - zapytała, patrząc raźno na Cadora.

Nefarius 10-02-2017 10:48

Płaczący las. Tajemnicze ruiny. Wieczór


Nieznajomy przetarł rękawem usta krwi i skwierczącego tłuszczu upolowanego zwierza. Człek spojrzał zdziwionym wzrokiem to na Bareda, to na Houna śmiejąc się przy tym głupkowato.
-Zbadać teren zanim zaczniemy robić cokolwiek?- zacytował łysego mnicha, grzebiąc przy tym językiem między zębami.
-Aaa! Już wszystko rozumiem... To wasz pierwszy zew? Za trzy noce, rozpoczniemy tutaj obrzęd ku czci pana. Każdy dokona przemiany i ruszymy sforą po okolicznych wiochach by mordować, zabijać, polować, patroszyć... A i grabić! Zapomniałbym. A następnego dnia nie będzie już po nas śladu- wytłumaczył na prędce zamiary swoje i swych nieobecnych współplemieńców.
-Do czego tu się przygotowywać, he? Jeśli staną nam na drodze jacyś strażnicy dróg, to i ich wyrżniem w pień. Co żeście tacy zestrachani?

Płaczący las. Grupa zwiadowcza. Wieczór

Huldra czekała na odpowiedź Cadora, lecz elf był zbyt przejęty rozszarpanym ramieniem by udzielić konkretnej odpowiedzi. Wojowniczka z Północy zbliżyła się i rzuciła okiem na rany towarzysza niedoli. Nie wyglądało to najlepiej. Trochę się na tym znała i znała również opowieści największych wojów z Uthgarskich klanów, którzy potrafili powalić w walce trolla, a umierali od zakażonych ran. Krew rytmicznie kapała z ręki elfa na przymarzające podłoże. Huldra wiedziała, że trzeba będzie obmyć ranę i najlepiej przypalić, co by się rana nie zaogniła i nie wdało jakieś paskudne choróbsko. Po za tym krew Cadora będzie najlepszą mapą do miejsca, które Huldra uznała za ważne. Drzewa powinny uchronić podłoże od zasypania śniegiem, a to oznacza, że za dnia powinna trafić tutaj bez większych problemów.
-Wracamy- rzuciła w końcu chłodno.

Płaczący las. Tajemnicze ruiny. Późny wieczór

Gdy trójka zwiadowców wróciła do obozu, zdziwili się nielekko widząc tajemniczego jegomościa siedzącego przy ognisku, wraz z Hounem i Baredem. Ten początkowo odpowiedział podobnym zdziwieniem, wymalowanym na twarzy, lecz gdy dostrzegł spokojne reakcje mnicha i jego młodego kompana, sam się uspokoił.
-Ho! Jest was jeszcze więcej?- spytał zrywając się na równe nogi -Czemuśta nic nie mówili? No i jest z wami dziew...- zamilknął, gdy ujrzał bladego, zmarzniętego i wycieńczonego elfa. Człek minął Huldrę i podszedł bliżej Cadora nie odrywając wzroku nawet na sekundę od jego krwawiącej rany.
-Nie leczysz się?...- spytał ciągle świdrując wzrokiem zranione ramię -Ty nie jesteś wtajemniczony... Na Malara to świętokradztwo! Przyprowadziliście tu niewtajemniczonego!- warknął, po czym odwrócił się i wycelował palcem w Houna -Kiedy Krogon się dowie, pourywa wam łby!- dodał człek.

Santorine 10-02-2017 11:43

Huldra popatrzyła na elfa i wiedziała, że bestia wpiła swoje zęby nieco zbyt głęboko, by mogli podążać za tropem. A zresztą - kto wie, dokąd naprawdę prowadziły ślady? Terenu nie znali, a wycieczka gdzieś dalej mogła skończyć się źle. Zrozumiała więc, że muszą wracać. Cador musiał odpocząć. Poza tym, nie chciała, żeby zaskoczyła ich noc.

- Wracamy - rzuciła w końcu chłodno.

Droga powrotna była krótka. Nie oddalili się przecież daleko. Krótki wypad był zaledwie spacerem - jutrzejszy wypad miał być znacznie dłuższy. Powracając, nie przepasała topora z powrotem do pasa, czując, że być może to nie był koniec zabawy na dzisiejszy dzień.

Powracając do obozu okazało się, że nie była w błędzie. Podczas ich nieobecności przyszedł tu ktoś - ktoś, kto miał tyle czelności, by poczęstować się mięsem, które sama złowiła i rozsiąść się, jakby należał do niego obóz. Co gorsza, to, co wygadywał, kompletnie nie miało sensu dla kobiety. Wyglądał, jakby rana Cadora czymś go uraziła. Huldra sprężyła się w sobie i skoczyła na mężczyznę, próbując wejść w zwarcie.

Zeman 12-02-2017 11:06

Potężne uderzenie kobiety z pewnoscią nieco nim zachwiało. Nie miał zamiaru pomagać elfowi. Albo był na tyle silny by przeżyć, albo nie. Widząc że Huldra zdecydowała coś z nim jednak zrobić, wzruszył jedynie ramionami. Skinał krótko na jej słowa i wyruszli w drogę powrotną.

Gdy udało mi się trafić do ruin, sam Yennan był delikatnie zaskoczony obecnością kolejnej osoby. Wyszukał wzrokiem Houna, któremu rzucił pytające spojrzenie. Gdy ten skupił wspojrzenie na elfie i wykazał swoje zdziwienie faktem nie zarastajacej się rany, sam młodzieniec po prostu ukrył swoje dłonie w szerokich rekawach szaty, ostatecznie sam będąc nie w pelni "zdrowia".

Gdy ten ponownie odwrócił się w strone tego bardziej paskudnego łysego towarzysza, on powoli zaczął kierować się za jego plecy cichymi krokami, gotując się do ewentualnego ciosu w kark ku ogłuszeniu. Oczywiście, o ile nikt nie zapobiegnie sytuacji w inny sposób.

Blackvampire 14-02-2017 19:55

Szczurołak był bardzo pewny siebie, za bardzo jak na jego gust. Tacy zazwyczaj szybko przekonywali się, że wcale nie są tak silni jak im się z początku wydawało. Rozmowa nie zmierzała w żadnym konkretnym kierunku, ale odciągała mężczyznę od zadawania niewygodnych pytań. Jego słowotoki dawały Hounowi czas by zastanowić się nad doborem kolejnych słów. Niestety los chciał, że nie było mu dane wypowiedzieć ani jednego z nich. W nieodpowiednim momencie wrociła reszta drużyny, w dodatku ranna.

Reakcja szczurołaka była nie do końca tym, czego mnich się spodziewał. Zdaje się był głupszy niż się na początku zdawało. Huldra natomiast zareagowała jak najbardziej zgodnie z jego przewidywaniami. Pozostawało tutaj pytanie czy w swoim aktualnym stanie dadzą sobie rady nawet z tak miernym likantropem? Za chwilę mieli się przekonać.

Mnich spojrzał w oczy mężczyzny, który wskazywał go paluchem wyczekując na moment, w którym kobieta będzie próbowała go złapać. Miał wtedy zamiar dać susa do przodu i ogłuszyć* jegomościa przy pomocy ciosu wierzchem pięści wymierzonego prosto w skroń.

*Oszałamiająca pięść

Nefarius 24-02-2017 17:49

Taktyczny manewr Houna był w uznaniu mnicha najlepszym z możliwych wyjść. Łysy mężczyzna zaszedł niezbyt rozgarniętego likantropa od tyłu i błyskawicznym ciosem uderzył go w skroń. Szczurołak osunął się na ziemię lądując pod nogami Houna bez ruchu.
Mnich zatarł dłonie widząc jak dobrze mu się powiodło. Nim jednak cokolwiek zdecydował zrobić ich elfi kompan – Cador również niespodziewanie stracił przytomność. Tylko dzięki uśmiechowi Tymory nie wpadł do sporego ogniska. Jego otwarta, poszarpana rana wyglądała paskudnie a krew, która ciągle płynęła obficie z rany elfa miała coraz bledszy kolor. Nikt nie zajął się zatamowaniem krwotoku mężczyzny i w chwili obecnej znajdował się on na skraju śmierci...

Kerm 24-02-2017 17:59

Zbyt wielki tłok się zrobił wokół atakowanego, by i Bared chciał się mieszać do tej walki. Jeszcze by przez przypadek oberwał któryś z kompanów. Z tego też powodu wolał cierpliwie poczekać i interweniować tylko w razie konieczności... która, na szczęście, nie nadeszła.

Gdy tylko przeciwnik znalazł się na ziemi, bez ruchu, Bared przystąpił do wyjaśniania sytuacji.
- To likantrop - powiedział. - Trzeba go mocno związać - dodał. - Na dniach ma się tu odbyć spotkanie wyznawców Malara, połączone z wielkim zabijaniem wszystkich, którzy wpadną im w ręce.

Mówiąc to przyklęknął przy leżącym i spróbował jakimś kawałkiem szmaty zatamować płynącą z jego rany krew.

Santorine 24-02-2017 20:49

Huldra przystanęła, kiedy Houn załatwił sprawę.

- Nieźle - rzekła, spoglądając, jak Bared zajmuje się Cadorem. - Tylko, po co właściwie zostawiamy go przy życiu?

Jeśli wkrótce będą mieli na karku zlot likantropów, to pozostanie w ruinach nie było najlepszym wyjściem, pomyślała. Wraz z nastaniem ranka będą musieli wyruszyć dalej, aby wydostać się z lasu. Wyciągnęła z buta sztylet i przytknęła likantropowi do gardła.

- Mówisz, że wkrótce zjawi się tutaj reszta. Znaczy, został dzień, może dwa na parcie dalej na północ. Zwęszą nas, zabiją. Ale przynajmniej jednego będzie mniej. Chyba, że jego życie coś dla was znaczy. Wtedy mówcie, bo palce mnie swędzą.

Po rozwiązaniu sprawy ze szczurołakiem zamierzała posilić się tym, co zostało i odpocząć po całym dniu. Rano ustali się, co dokładnie zrobią.

Blackvampire 27-02-2017 17:38

Celny cios w odpowiednie miejsce na ciele przeciwnika posłał go jak kłodę na twardą, popękaną posadzkę. Niezbyt urodziwą twarz mnicha wykrzywił grymas zadowolenia. Wpuścił powietrze nosem jednocześnie przyjmując bardziej neutralną postawę i nieco się prostując.
- Nie wiem czy tak łatwo zranisz go zwykłym ostrzem. Niemniej zastanówmy się pierw czy nie lepiej dokładniej go przesłuchać zanim postanowimy go zabić. O ile żyw nie przyda nam się bardziej.- Przestąpił z nogi na nogę przyglądając się leżącemu. -Pierw go przeszukajmy i zwiążmy, pewnie niedługo odzyska zmysły. - W tym momencie spojrzał na rannego elfa. - Mocno krwawi, zostawiliście ślady juchy prosto do miejsca gdzie aktualnie się znajdujemy. Jeśli nie Malaryci to pewnie jakieś inne bestie właśnie są na naszym tropie. Jeżeli któreś z was zna się na opatrunkach to niech lepiej się nim zajmie, możecie też pozwolić mu umrzeć, ale aktualnie im nas więcej tym lepiej. - Powiedział spoglądając po każdym z osobna jednocześnie stając w wejściu do ruin i wbijając wzrok w ciemności.

Nefarius 27-02-2017 21:07

Pierwszą rzeczą, którą zrobił Yennan było przeszukanie nieprzytomnego likantropa. Słowa starszego mnicha, zawsze brał z powagą i szacunkiem, to też gdy z ust oszpeconego mnicha padła propozycja sprawdzenia "majątku" szczurołaka, Yennan jako pierwszy zabrał się do roboty.
W między czasie Huldra, zajęła się rannym Cadorem, próbując ustabilizować jakoś stan rannego kamrata.
-Sztylet rzucił młodzik wyciągając zza pazuchy mężczyzny nóż o falującym ostrzu.Rękojeść broni była bardzo starannie zrobiona, a na jej krańcu znajdował się piękny i duży rubin. Mężczyzna nie poprzestał na laurach i szukał dalej. Chwilę później odkrył ukrytą kieszonkę w wewnętrznej części szaty likantropa, gdzie znajdowała się wąska fiolka z błękitną substancją, którą chyba każdy poszukiwacz przygód w życiu wypił. Lecznicza mikstura, mogła postawić Cadora na nogi błyskawicznie, lecz mogła też przydać się w przyszłości na inną okazję. Yennan szukał dalej. W końcu natrafił na sakiewkę wypełnioną do połowy brzęczącą zawartością. Nawet likantrop musiał jakoś sobie poradzić w karczmie na szlaku, bądź przejeżdżając przez miasto czy wieś. Nim doszli do porozumienia w sprawie losu szczurołaka, ten powoli zaczął odzyskiwać przytomność. Mieli coraz mniej czasu.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:48.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172