|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
09-01-2017, 23:08 | #1 |
Reputacja: 1 | [AD&D 2ed, +18] Kraina umarłych liści
Ostatnio edytowane przez Hazard : 10-01-2017 o 00:34. |
10-01-2017, 14:28 | #2 |
Reputacja: 1 | Rodzeństwo. Wiatr, opadające liście i pustoszejąca kieszeń. Ponury jesienny klimat psuł humor nawet mającemu wszelkie powody do radości Garedowi. Odrywając wzrok od ponurego widoku za oknem, zwrócił się do siostry: Ostatnio edytowane przez kinkubus : 11-01-2017 o 22:08. |
11-01-2017, 20:02 | #3 |
Reputacja: 1 |
|
19-01-2017, 21:29 | #4 |
Reputacja: 1 | Za wredna, za wściekły
__________________ "Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar |
19-01-2017, 21:59 | #5 |
Reputacja: 1 |
|
19-01-2017, 23:04 | #6 |
Reputacja: 1 | Nudne obowiązki. To nie leżało kompletnie w jej jurysdykcji. Powinna pójść po straż, ale nie miała nic lepszego do roboty, więc postanowiła poświęcić na ten problem chociaż trochę czasu. — Ty, idź po straż! — zarządziła na wstępie, wskazując na jedną z młodszych osób w tłumie. Wybrany młodzieniec szybko odwrócił się na pięcie i zaczął przeciskać się przez tłum. Gwardzistka nie była całkiem pewna, czy pobiegł po straż, czy też przestraszył się i postanowił uciec z niewygodnej sytuacji. — Ktoś jeszcze jest ranny? Kto zabił psy? Sam najemnik, czy ktoś mu pomagał? — Ja! — Gwendolen usłyszała głośną odpowiedź gdzieś zza tłumu, który ponownie rozstąpił się, przepuszczając młodego mężczyznę o brązowych, potarganych włosach. Miał na sobie skórzaną zbroję oraz sporej wielkości topór przyczepiony do pasa. By udowodnić to, mężczyzna sięgnął po broń, z której wciąż kapała świeża krew, następnie zaś wskazał na owinięte kawałkiem zakrwawionej szmaty ramię. — O mało co nie skończyłem tak jak ten tu — spojrzeniem wskazał na truchło najemnika. — Na całe szczęście, w przeciwieństwie do tych zasranych najemników, ja potrafię walczyć! — A kim ty jesteś, że po mieście ganiasz z toporem? — ozięble zwróciła się do wojownika. — Bo jestem, Gauthier, topór do wynajęcia — odparł mężczyzna posyłając kobiecie szelmowski uśmiech. — Obecnie pracuję jako ochroniarz karawan u kupców Bławatnich. — Mów w takim razie, co widziałeś i robiłeś przed zajściem — skrzyżowała ramiona i przyjęła najbardziej obojętny wyraz twarzy, jaki można było sobie wyobrazić. — Przechodziłem akurat obok, usłyszałem krzyki i zobaczyłem tu jakieś zamieszanie, a kiedy ogarnąłem co się dzieje, to wyciągnąłem topór i rzuciłem się na pomoc — odpowiedział Gauthier zwięźle. Zaraz jednak dodał: — Nie musisz dziękować za pomoc. To był mój obowiązek jako obywatela Lunetree... by pokazać tym najemnikom, że są tak naprawdę bandą patałachów, którzy nie potrafią ogarnąć chaosu w tym mieście. Ciekawe ile osób jeszcze zostało by zagryzionych gdyby nie ja! Gwardzistka tylko przewróciła oczami. — Ktoś zaprzeczy tej wersji? — zwróciła się do tłumu. Nikt jednak nie zaprzeczył. — Na co się jeszcze gapicie? Rozejść się! A ty — skinęła w stronę najemnika — idź się opatrzyć. Najgorsze w tym wszystkim było to, że musiała teraz tutaj stać, żeby nikt niepowołany nie zainteresował się zwłokami. Równie dobrze mogła przyjrzeć się im sama, ale wolała poczekać, aż wszyscy sobie pójdą i zostawią ją sam na sam z denatami. — Już to zrobiłem — odparł Gauthier wskazując na kiepsko zawiązany kawałek szmaty na ramieniu. Kiedy reszta tłumu zaczęła powoli się rozchodzić, najemnik odszedł tylko kawałek dalej i usiadł na beczce stojącej przed drzwiami jakiegoś domostwa. Skrzyżował ramiona i wyprostowany zaczął spoglądać to na miejsce zdarzenia, to na drugi wylot uliczki, jakby strzegł okolicy. Natomiast na miejscu pozostała jeszcze jedna osoba poza Gwen i najemnikiem. Owy roztrzęsiony, zapomniany przez wszystkich młody kapłan, który ciągle siedział przy ciele swojego towarzysza. Nie wyglądało na to, że sobie pójdzie. Jeden ranny zachciał stróżować, drugi siedzi nad zwłokami i rozpacza... Gwendolen westchnęła i podeszła do kapłana. Może po drodze przy okazji spotka jakiś oddział straży. — Chodź, odprowadzę cię do świątyni. A ty — skierowała słowa do najemnika i wydała mu komendę jak psu — pilnuj. — Ale… Ale nie mogę go tu tak zostawić — odezwał się kapłan, spoglądając na martwą twarz swojego towarzysza. — Przecież nigdzie nie pójdzie — odpowiedziała nieczule. — Ty musisz odpocząć i poinformować swoich... braci. Jestem pewna, że będą chcieli zająć się ciałem osobiście i wrócą po nie. Jeżeli ma to dla ciebie tak wielkie znaczenie, mogę tutaj zostać, a ty pójdziesz z najemnikiem. — Jestem toporem do wynajęcia, nie jakimś tam nieudolnym najemnikiem — odparł oschle Gauthier. — A tu jest mi całkiem wygodnie. Nie mam zamiaru ruszać stąd dupy… za darmo. Tymczasem kapłan zaczął intensywnie zastanawiać się nad uwaga Gwendolen. — Chyba… masz rację — odparł po chwili namysłu. Następnie spojrzał na “topornika”. — Jeżeli przypilnujesz ciała do czasu aż ktoś po nie przyjdzie, to świątynia na pewno wynagrodzi cię za to. — No ja myślę — mężczyzna odparł, jeszcze wygodniej rozsiadając się na beczce. — Bylebym nie musiał długo tu siedzieć. Pieprzony materialista. Myślał, że się różni od najemników, a było dokładnie odwrotnie. Gwen gardziła nim niemniej, niż ludźmi Sezera. Do tego był głupi, jeśli myślał, że jakaś szmata uchroni go przed gangreną. — W takim razie ruszaj się. Goliat, do nogi! — zawołała do psa i zaczęła iść w stronę świątyni, od której dzielił ich krótki spacer brudnymi ulicami miasta. * |
20-01-2017, 01:28 | #7 |
Reputacja: 1 | Trudne sprawy
__________________ "Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar |
21-01-2017, 20:39 | #8 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Hazard : 21-01-2017 o 20:55. |
24-01-2017, 01:24 | #9 |
Reputacja: 1 | Ponury ochroniarz
__________________ "Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar |
27-01-2017, 23:17 | #10 |
Reputacja: 1 | — Powinniście zabrać zwłoki waszego kapłana z ulicy, póki nie zajęły się nimi bezpańskie psy. |