Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-01-2017, 00:32   #1
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
[Pathfinder] S&S Tom Pierwszy



Część Pierwsza: Na pokładzie Goryczy




Dzień Pierwszy

Obudzili się wszyscy z okropnym bólem głowy. Otaczająca ich ciemność pozwoliła im ujrzeć jedynie zarysy licznych stłoczonych pod drewnianymi ścianami skrzyń. Pamiętali niewiele, karczemne śmiechy, brudny smak grogu i zapachy tanich perfum. Rzeczywistość wokół nich huśtała się niczym statek na falach, powodując, iż na języki wracał im kwaśnawy posmak przetrawionych trunków i mocno doprawionego jedzenia.

Wzrok skupiał im się i rozjeżdżał z trudem wyłapując z mroku sylwetki równie obolałych i oszołomionych towarzyszy. Niektórym z nich zapewne wydawało się, że nadal śnią, gdy rozpoznawali u nich... to rybi ogon, to skrzela, czy zieloną skórę i kły godne jakiegoś rosłego goblinoidalnego dzikusa. Najbardziej chyba jednak głowa bolała młodą wodnicę, na jej czole widać było wielkiego siniaka, jakby komuś nie starczyło tylko podanie jej tego świństwa, które najwyraźniej dostali inni, ale jakby musiał jej dodatkowo porządnie przyłożyć.

Dziewczyna Ryba Trait Iron Liver


Po chwili usłyszeli tez miarowy dźwięk skrzypiącego drewna. Niewątpliwie byli w ładowni jakiegoś statku. Nim zdążyli się na dobre podnieść rozbrzmiały miarowe kroki wielu par ciężkich butów. Chwilę później jasne światło latarni uderzyło w ich wrażliwe oczy porażając ponownie ich zmysły. Podszedł do nich wysoki, chudy mężczyzna z pejczem.


Za jego plecami ujrzeli sześć następnych, wrednych gęb. Zdawali się uzbrojeni w pałki, które trzymali uniesione na widoku, gotowe do uderzeń. Przewodzący im mężczyzna uśmiechnął się złośliwie, ukazując dwa rzędy dorobionych krzywo, złotych zębów. Trzymany w jego dłoni bicz trzasnął parę razy przy samych ich twarzach. Huk natychmiast spotęgował ogłuszający ból głowy powodując, iż o mało co nie omdleli na nowo.
- No już! Zbierać się, wy pieprzone lądowe nieroby! Słonce od dawna stoi już nad masztem! Ruszać żałosne rzycie na pokład, nim Kapitan Harrigan przemieli wasze mięso na parówki i każe podać je załodze!

Dopiero teraz, po tym otrzeźwiającym przemówieniu zdali sobie sprawę, iż przy sobie nie mają nic poza ubraniem. Nim zdążyli jednak zastanowić się nad tym faktem, znów przy ich głowach trzasnął bicz. Reszta drabów otoczyła ich, popychając niedelikatnie w stronę wyższego pokładu. Jedna z porwanych, ni to kobieta, ni ryba, wyposażona w smukłą, silną płetwę, wyraźnie nieprzystosowaną do poruszania się na lądzie, ledwo trzymała się w pionie. Jednak w tych warunkach akurat tym się specjalnie nie wyróżniała. Wszyscy oni bardziej potykali się niż szli. Złotozęby dokładnie przyjrzał się ich twarzom, szczerząc przy tym brzydko. Poczuli mdlący odór wydobywający się z jego ust.
- No już, dajcie mi tylko powód... - zasyczał przenosząc drugą dłoń na rękojeść pokaźnego topora trzymanego za pasem. Pałki uniosły się wokół nich. Nawet gdyby jednak chcieli robić na tym etapie kłopoty jasnym było, iż ledwo trzymali się na nogach, zrobiliby więc tylko z siebie durniów i dali oprawcom satysfakcje.
- Jestem Bosman Scourge, i na tym pokładzie wasze żałosne dupy nalezą do mnie! - wrzasnął im na odchodnym.

Wyprowadzono ich na główny pokład, gdzie czekał już tłum gapiów z z załogi. Parunastu uzbrojonych piratów ustawiło się pod burtami i zwisało z takielunku. Wśród nich ujrzeli zaledwie parę gęb, które wyglądały, jakby nie życzyły im źle. Większość jednak, nawet jeśli kiedyś może zaczynała w ich sytuacji, obecnie cieszyła się z maltretowania "nowych" na pokładzie. Widać było, że pokazują sobie niecodzienne elementy anatomii nowych nabytków, rechocząc to złowrogo, to ze szczerym rozbawieniem. Było tam też kilka kobiet i częściej widywanych ras nie-ludzi, w większości wcale nie wyglądali jednak sympatyczniej.

Nagle coś nad nimi zaskrzeczało.

- Arr! Lądowe szczury! Maszt wam w rzyć, maszt wam w rzyć! - chorobliwie wyglądająca, pozbawiona połowy piór papuga przeleciała nad nimi zrzucając zaskakująco obfity ładunek guana.

Losowy cel d4=3 Sand dan Dirn
Reflex save d20+2 vs 10= 9 porażka


Prowadzony z nimi łysy człowiek nie miał szczęścia i najwyraźniej był zbyt oszołomiony, by w porę uniknąć. Odchody trafiły go z głośnym plaskiem, brudząc odzież i kawałek twarzy. Wywołało to ryk powszechnego rozbawienia.

Minęli główny maszt dostrzegając pokrywające go rozpryski krwi. Wiele z nich wydawało się świeżych, były tam też liczne żłobienia od potężnych uderzeń bicza. Odwrócono ich w stronę rufowego kasztelu. Na nim, przy samym zdobionym misternie kole sterowym stały dwie potężne postacie. Wysoko nad tą dwójką z masztu zwisała klatka z wysuszonymi zwłokami jakiegoś człowieka. Brzydka, oskubana papuga usiadła na niej zagadując coś po papużemu do martwego lokatora klatki.

Ubrudzony guanem człowiek poczuł nienaturalne ukłucie w głowie, zatoczył się, w takim stanie nie był gotowy na magiczne bodźce. To był jego chowaniec, a przynajmniej echo emocji, przetworzone przez szwankujący nadal umysł na chaotyczne, bolesne doznanie. Wredna papuga czarodzieja najwyraźniej nadal żyła, choć nigdzie jej nie było widać. W nieprzyjemnym ukłuciu człowiek wyczuwał poirytowanie i złość. Cóż, ten ptak prawie zawsze był poirytowany.

Potężniejsza z postaci stojących przy kole sterowym, ogromny ciemnoskóry człowiek wyglądający na kapitana, ruszyła do przodu. Była w tym kolosie jakaś uśpiona siła i zatrważający potencjał gniewu, który trafiał do pierwotnych lęków w większości członków załogi.


Gdy tylko podszedł bliżej do tłumu, ten natychmiast zamilkł, z ledwością opanowując się przed cofnięciem o parę kroków. Kapitan niewątpliwie budził grozę wśród załogi. I wszystko wskazywało na to, że były to uczucia słusznie.

- Rad jestem iż zechcieliście się do nas przyłączyć - orzekł basowym głosem olbrzyma do nowych członków załogi. - Witamy na Goryczy! Jestem Barnabas Harrigan. Dla was, żałosnych majtków, kapitan Barnabas Harrigan. Nie żebyście jednak kiedykolwiek mieli czelność mnie zagadywać. Mam tylko jedną zasadę - nie zwracajcie się do mnie. Lubię strzępić język, nienawidzę jednak, gdy tacy jak wy przy mnie gadają. Trzymajcie się tego, a nie będę musiał przeciągać waszych żałosnych rzyci pod kilem!
Kapitan zarechotał brudnym, ciężkim głosem, a załoga się przyłączyła.
- A! I jeszcze coś! - dodał olbrzym, wskazując ich wielkim palcem. - Nawet mimo waszego zamustrowania ciągle brakuje nam ludzi. Gdy tylko przyłapię więc kogoś na zabiciu innego członka załogi zapozna się z chropowatym kadłubem Goryczy od dołu! Panie Plugg!
Zwróci się do stojącego koło niego oficera. Niemal łysy, choć zadziwiająco zadbany jak na te warunki mężczyzna, wystąpił do przodu. W jego dłoni spoczywał egzotyczny bicz o dziewięciu końcach, zwany przez marynarzy "kotem". Na sobie miał modną drogocenną kamizelkę wysadzaną perłowymi guzikami.


Kapitan kontynuował:
- Będzie pan na tyle łaskawy, by zrobić z tych śmieci przyzwoitych piratów. Oszczędzi mi to konieczności wrzucenia ich do potnego pudła na parę miesięcy!
To mówiąc, odszedł zostawiając ich z nowym przełożonym. Ten zszedł na niższy pokład i zmierzył ich z kwaśną miną, pokazując wyraźnie jak bardzo męczy go użeranie się z tak żałosnymi stworzeniami.
- Na tym pokładzie jestem pierwszym matem i moim zadaniem jest zadbanie o to, by wszystko działało tu równie sprawnie, jak w cheliańskim burdelu! Potrzebuje nowego takielarza!
Spojrzał na nich z niesmakiem, wskazując im biczem główny masz jednostki.
- Nie marnujcie mojego czasu! - wrzasnął - Kto pierwszy wespnie się po takielunku do bocianiego gniazda będzie pracował bezpośrednio dla mnie przy ożaglowaniu! Ruszcie swoje żałosne, zaspane rzycie, nim zrobię z nich kotem mięsny gulasz! - co bardziej spostrzegawczy zauważyli, że pierwszy mat wyraźnie krzywił się, gdy musiał używać wulgarnego słownictwa, najwyraźniej jednak chciał trzymać się konwencji.

Uzbrojeni piraci przysunęli się bliżej, niemal wciskając im szpice szabli w plecy. Spojrzeli w górę. Statek bujał się na falach, a gniazdo było naprawdę wysoko...

Kobieta o rybim ogonie spojrzała na oficera. Z jego miny wyraźnie wynikało, że polecenie dotyczyło również jej, choć w oczywisty sposób anatomia syreny nie była przystosowana do takich zadań.

Za sobą spostrzegli, jak część piratów chwyta w dłonie różne poręczne przedmioty. Wyglądali, jakby mieli nimi zaraz zamiar rzucać. Pan Plugg skrzywił się z niesmakiem. Szykował się już, by zabronić im tego rodzaju wygłupów, w końcu najwyraźniej stwierdził jednak, że to dobry pomysł, bo tylko skinął głową.
- Już! - warknął.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 18-01-2017 o 02:47.
Tadeus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172