|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-07-2017, 15:45 | #11 |
Keelah Se'lai Reputacja: 1 | Sharlea zbytnio się nie upijała, bo i tak nie lubiła krasnoludzkiego wina, czy innej strawy, ale po tak dalekiej podróży to trzeba było cosik zjeść i dać psu do jedzenia też. Zjadła w milczeniu parę zakąsek by jutro mieć siłę by ruszyć do kopalni. Słuchała oczywiście tego tam Toporobrodego, tak przetłumaczyła sobie nazwisko, by było zabawniej, jak najęta. Chciała zapamiętać jak najwięcej i zerknęła też na mapę. Dwa razy prosto, w lewo i w drzewo - pomyślała sobie elfica obcierając buźkę “na chłopa”, rękawem. Wzruszyła ramionami. Wstała wzięła łuk z krzesła. -Chodź Hakan. Czas spać, bo jutro czeka nas przygoda, a nie chcemy zostać w tyle - powiedziała do zwierzęcia i pogłaskała go po grzbiecie. Piesek poszedł na panią do swojego pokoju. Szału nie ma - pomyślała widząc obraz pokoju, w którym przyszło jej nocować. Położyła łuk, gdzieś obok łóżka, by mieć go blisko, torbę na krześle, które było w pobliżu niewielkiego biurka. Zajrzała pod łóżko, tak na wszelki wypadek. Hakan od razu władował się na łóżko. Sharli tylko pokręciła z dezaprobatą głową widząc jak się wyleguje na jej posłaniu. -Ja będę spać na ziemi tak? Dzięki - powiedziała patrząc na uśmiech Hakana. Podeszła do okiennicy i zasłoniła kotarę. -Posuń się trochę - rzekła dziewczyna. Pies spał na większej części łóżka niż elfica, oczywiście. Zasnęła po paru minutach. Śniła o swojej pierwszej przygodzie na polowaniu i rozmyślała nad planem jutrzejszego dnia. Nie może sobie pozwolić na błąd, najmniejszy. Musiała się otworzyć do ludzi, których szanuje, nie to co krasnale, ale da się przyzwyczaić. Rankiem obudził ją pies szczekaniem i skakaniem po elfce. -No doooooobra. Już nie śpię - powiedziała ziewając i przecierając oczy. Wyciągnęła się jak długa i wstała odsunąć kotarę. Piękny dzionek się zapowiadał. Szybko, szybko, kobieto, bo będą na ciebie czekać - pomyślała zabierając łuk, torbę i wszystkie potrzebne rzeczy…..oraz psa. Zeszła na dół, gdzie czekał już na nich Thorram Axebeard z Ormackiem. Czesała dłonią włosy na szybko, i równie szybko przestała by nie robić “sceny” przed nimi. Tak, tak powodzenia i niech droga szeroką będzie - pomyślała. Była gotowa do drogi.
__________________ I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many. Discord: Adi#1036 Ostatnio edytowane przez Adi : 06-07-2017 o 15:47. Powód: Drobna korekta |
07-07-2017, 08:08 | #12 |
Reputacja: 1 |
|
09-07-2017, 23:52 | #13 |
Reputacja: 1 | Półczłek nie był wyjątkowo zawiedziony tym obrotem sprawy. Prawdopodobnie do samego wycinania wrogów wystarczy on sam. Kobiety i sztuczkarz - bo przecież nie sztukmistrz - mogą się przydać w bardziej nietypowych sytuacjach, których nie sposób przewidzieć. - Tak - mruknął do siebie Kurg, rozważając słowa Tajgi - To nie miejsce dla zwykłych aroganckich dziewek... Ona coś ukrywa. Poczekamy, zobaczymy. Przeniósł wzrok na Sharleę. "Prosta dziewucha. Z łukiem... i psem." Parsknął. Nie miał pojęcia, skąd się tu wzięła. "Albo Bogowie ją mają w szczególnej opiece, albo skończy się jej fart i zginie marnie" skwitował. Zdecydował, że zje więcej. Zawsze najlepiej mu się spało z pełnym żołądkiem. Śnił wtedy o wielkich bitwach. Przed opuszczeniem sali przemyślał jeszcze wszystko, co wiedział. Tak, żeby nie wypadło z głowy. Kopalnia to sporny teren. Do tej pory brodacze z Kamiennej Przyłbicy byli chłopcami do bicia. Nie byli brani pod uwagę. Czy uderzenie powinno być zdecydowane? Na pewno. Ale czy chcemy, żeby uwaga wrogów została skupiona na krasnalach z powierzchni? Z tym pytaniem będzie trzeba się przespać. Noc we własnej komnacie była jedną z bardziej komfortowych jego życiu. Kurg z żalem zwlókł się z posłania tuż przed świtem i odprawił rytualne modły. Ojcze Bitwy, dzięki Tobie kolejna bitwa minionego dnia została wygrana. Wojna trwa nadal. Nie wiem, dokąd mnie prowadzisz, ale czuję, że mnie wspierasz. Daj siłę tym rękom, by dokonywały chwalebnych czynów. Daj siłę nogom, by poniosły na miejsce przeznaczenia. Daj siłę sercu, by walczyło ze mną, a nie przeciw mnie. Pokaż ścieżkę Gryfa, bym szybował nad mymi wrogami. I udzielaj swych łask w czasach próby, proszę Cię Uthgarze. Ja, Kurg, syn nieznanego wojownika, i mój topór, są twoje teraz i jutro, i po wszystkie dni mego życia. Mirdautas vras. W pełnym bojowym rynsztunku spotkał się z grupą. Wymienił krasnoludzki uścisk przedramion z gospodarzami i ruszył z resztą. Po chwili było jasne, że to on będzie szedł przodem. Dzierżąc w dłoniach potężny topór, kroczył spokojnie, lecz pewnie. Gdy Panril stworzył źródło światła, zaraz obejrzał się i warknął: - Niech wam to oświetla następny krok, ale nic poza tym! Będę szedł kilka metrów z przodu, żeby chociaż mnie nie widzieli. |
17-07-2017, 21:09 | #14 |
Wiedźmin Właściwy Reputacja: 1 | Noc minęła spokojnie. Warunki lokalowe jakie zapewniły najemnikom krasnoludy dla większości z nich były standardowe, choć dla niektórych były luksusem widzianym pierwszy raz w życiu. Rano grupa się zebrała i została poprowadzona w kierunku kopalni, a dokładnie wejścia do niej przez Ormacka. Rzeczywiście droga zabrała im około 30 minut. Wejście do kopalni było szerokie i rozpoczynało tunel opadający w dół gdzie z każdym metrem ściemniało się coraz bardziej. - Tu was zostawiam, życząc powodzenia. Nie jestem tak dobrym mówcą jak dowódca naszej twierdzy, ale nie przesadzę mówiąc, że wielu krasnoludów liczy na was i dopinguje. - Pożegnał się z nimi Ormack. - Przy wejściu będzie czuwał zmieniający się oddział strażników. Zaczęli schodzić do kopalni. Gdy otwór wejściowy pozostał już daleko w tyle i przestał stanowić źródło światła zrobiło się naprawdę ciemno. Panril użył czaru by wzbudzić światło. Rzeczywiście to działało, jednak jak słusznie zauważył Kurg działało to w obie strony. Niestety w tą drugą stronę działało bardzo mocno na niekorzyść drużyny. Oni co prawda widzą co mają pod nogami, żeby sobie zębów nie wybić, ale też wszystko co jest tam w ciemnościach widzi też całą drużynę jak na dłoni. Na dłuższą metę trzeba będzie wymyślić jakieś inne rozwiązanie. Co prawda co kilkadziesiąt kroków świeciły się łuczywa pozstawione przez pracujących tu krasnoludzkich górników, jednak za wiele światła nie dawały. Kurg rozsądnie wybrał opcję, żeby podążać z pewnym wyprzedzeniem przed drużyną. Nie był objęty kręgiem światła. Jednak czy miało to tak duże znaczenie w miejscu gdzie zamieszkujące go stwory potrafiły widzieć w ciemności. Korytarz zakręcał w lewo i rozszerzał się w niewielką jaskinię ogrodzoną gdzieniegdzie kolumnami na których umieszczone były łuczywa. Widać było ślady użytkowania tego terenu jako wyrobiska. Efekt był taki, że ciemność zmieniła się w szarość. To znaczy nadal było ciemno jednak było chociaż cokolwiek widać. Poza tym wzrok członków drużyny też się coraz mocniej przyzwyczajał co panującym w kopalni warunków. Stąpali ostrożni i w ciszy mając świadomość, że i to może być niewystarczające w tym całkowicie wrogim im otoczeniu. Wiedzieli jednak na co się pisali i co tu dużo ukrywać zgłosili się na ochotnika. Kurgowi wydawało się, że coś dostrzega przed sobą. Nie był jeszcze do końca pewien co, ale przeczuwał niebezpieczeństwo. Coś czaiło się w mroku, czaiło, szemrało i poruszało. Był już pewien, gdy nagle koło jego ucha przemknęła strzała i na szczęście odbiła się od ściany korytarza. Był pewien. Gobliny. Gdy zaczęły szykować broń wyczulone w wielu walkach zmysły Kurga rejestrowały i obliczały. Jeżeli się nie mylił to były trzy grupy po 3 do 4 goblinów każdej z nich. Jedna mniej więcej na wprost od wyjścia z korytarza oraz po jednej z prawej i z lewej strony. Co prawda gobliny nie należały do zbyt trudnych przeciwników, ale jak mawia krasnoludzkie przysłowie gdy goblinów kupa to i troll dupa. Kurg się cofnął w kierunku towarzyszy w skrócie przekazując im informacje, które ustalił. Zbliżała się pierwsza walka i to z przeciwnikiem znacznie przeważającym liczebnie.
__________________ There can be only One Draugdin! We're fools to make war on our brothers in arms. |
25-07-2017, 08:54 | #15 |
Reputacja: 1 | Kopalnia nie była zbyt imponująca; cóż, gdy widziało się choćby kawałeczek Podmroku, który był de facto zupełnie odrębnym światem to żadna dziura w ziemi nie robiła wrażenia. Górników też nigdzie nie było widać; ciekawe jakie straty ponosił dowódca z tytułu ciągłych przestojów... Tajga uśmiechnęła się ironicznie pod nosem na narzekania Kurga. Jak chciał oddział ciemnowidzących to mógł sobie taki zebrać. Doceniła jednak inicjatywę zębiastego i fakt, że przejął rolę zwiadowcy. Nawet przy jej doskonałym słuchu tupot ich własnych stóp w ciszy podziemia był niemal ogłuszający. Czujka była niezbędna. Jak niezbędna okazało się niedługo później. Oddział goblinów - ani chybi drowich niewolników, jeśli ktoś chciał znać opinię bardki - zasadził się na nich w rozwidleniu. Tajga zanuciła pod nosem szybkie zaklęcie, które wytworzyło wokół niej kilka kolejnych bardek, po czym nieco głośniej krótką magiczną balladę wzmacniającą siły sojuszników. Zieloni i tak pewnie już wiedzieli o obecności drużyny, toteż nie musiała zbytnio dbać o zachowanie ciszy. - Mogę przyzwać kilka stworzeń, by walczyły wraz z nami - rzuciła w przestrzeń gdy już skończyła przygotowania do walki. |