|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-02-2018, 17:44 | #311 |
Reputacja: 1 | Lunie nie zostało wiele czasu na decyzję, ale wtedy z odsieczą przyszli jej towarzysze; może niezbyt rozsądnie, lecz jak zwykle - BOHATERSKO! Widząc to Luna chwyciła przygotowane wcześniej dymne patyczki, przełamała i rzuciła między siebie a orki oraz dalej w ich tłum. Miała nadzieję, że to da kompanom przewagę. Teraz najlepiej by było w bitewnej zawierusze przeprowadzić królewnę na drugą stronę czasu - nawet jeśli przy okazji przerzuci i kilka orków. Tyle że Margery za szarżowanie się wcale nie brała i Luna nie do końca wiedziała czy biec po nią ryzykując orcze ciosy, czy czekać. Zdecydowała się więc przywołać swoje ptaszyska by utrzymały wrogów z dala od niej i kuli, którą chroniła. |
05-02-2018, 22:34 | #312 |
Reputacja: 1 | Sprytne taktyki i skryte działanie. Wszystko to przechodziło do historii, kiedy w ich grupie nie wszystko szło po ich myśli. Kiedy pojawiali się wrogowie. I zwykle wtedy, kiedy Elvin mógł uderzyć na wroga. Orki nie spodziewały się tego i być może to był klucz do sukcesu. Albo fakt, że były marnymi, choć silnymi wojownikami. Ktoś mając tylko taką armię raczej nie mógł liczyć na sukces w wojnie. A mimo wszystko, tu wygrywali. Dźwięk gwizdka na chwilę zagłuszył inne odgłosy. Yetar przy swoim działaniu zapomniał, że tuż obok znajduje się reszta walczących stworów, których część zwróciła głowy do tyłu słysząc ten dźwięk. Od tego momentu mieli tylko jedną szansę: szybko biec! Margery nie ociągała się, pędząc za pobrzękującym zbroją Elvinem. Ona sama zresztą też nie była w tym biegu cicha - ale przecież nie miało to już żadnego znaczenia. Dymne pałeczki robiły jeszcze więcej zamieszania, dając złudne schronienie małej wyroczni, wijącej się pomiędzy przeciwnikami. Dwa ostrza zahaczyły niewielkie ciało i Luna ledwo człapała, mając ciągle jedną najważniejszą misję: włożyć kulę w dłoń posągu, kiedy tylko widoczni już towarzysze wejdą w jego zasięg. Girlaen szybko pojęła, że strzelanie to wyłącznie strata czasu. Nadbiegający z tyłu przeciwnicy zabiliby ją w kilka chwil. Popędziła więc za pozostałymi. Rzucona przez jednego z wrogów włócznia zahaczyła jej ramię, ale nie spowolniła półelfki. Blacktower wpadł między kilku wrogów, rozpychając ich i robiąc miejsce dla Margery. Yetar zwinnie lawirował między próbującymi trafić go wrogami. Wszyscy byli na miejscu, a Luna ostatnim wysiłkiem i ostatnią chwilą w powietrzu wcisnęła kulę w kamienną dłoń. Ostatnie co zobaczyli przed powrotem do swoich czasów, to cień spadający ku nim z nieba. ..::KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ::.. |
|
| |