|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-05-2019, 18:22 | #281 |
Reputacja: 1 | Tajga wzdrygnęła się, gdy świętoszkowata moc owionęła ją niczym zimna bryza. Alternatywą było jednak rozszarpanie przez truposze, więc nie zwlekając przysunęła się bliżej Edrika. Miała nadzieję,że zwój od licza spełni swoje zadanie; nie miała zamiaru dołączyć do tej śmierdzącej czeredy. |
14-05-2019, 00:42 | #282 |
Reputacja: 1 | Ruszyli przed siebie. Szli zwartym szykiem, blisko Edrika, który trzymał artefakt skutecznie odpychający nieumarłych na jakieś 3 metry od nich. Nie każdy truposz był tak uległy. Kilka większych, czy lepiej uzbrojonych, co jakiś czas przedzierało się przez krąg Świętej Kuli. Te na szczęście padały trafione włóczną czy sztyletem, które miały ostrza z dziwnego materiału. Jasmal udało się kilku nieumarłych zmusić by zaatakowali sobie podobnych. Morkhul przeliczył strzały i szybko zdecydował się, że będzie reagował tylko w ostateczności, co dla reszty wyglądało po prostu jak brak pomocy z jego strony. Natomiast trzymajaca się blisko niego Anna raz po raz tłukła na oślep buzdyganem. Tajdze udało się zająć najwygodniejszą pozycję, idąć pomiędzy uzbrojonym Edrikiem, a przerośniętym Slaak'Hanem i musiała jedynie uważać, żeby nie oberwać przypadkiem gdy któryś z nich robił zamach na zombich. Wojownik z Kirig skupiał się głównie na artefakcie, bo zauważył, że gdy się za bardzo rozpraszał, to krąg ochronny jaki dawał, zdawał się w jego ocenie pomniejszać. Posuwali się prostą drogą do obelisku. Rozglądając się na tyle na ile mogli, nie widzieli żeby był w tym miejscu jakiś potężniejszy nieumarły. Najwyraźniej przeciwnicy pokroju ożywionego drapieżnego dinozaura przeczesywały powierzchnię w poszukiwaniu niedobitków. - Może to tylko magazyn - syknęła Peck. Mag oszczędzał się i swoje czary, odliczając metry jakie zostały im do celu. Wtem, gdy dotarli do połowy drogi i byli już porządnie otoczeni przez tratujące się nawzajem trupy, coś rzuciło się na Edricka. Zazgrzytały pazury średniego rozmiaru dinozaura o szponiastych stopach. Z pomocą przyszedł niebieskołuski, który wielką łapą uderzył w napastnika i posłał go daleko w przestrzeń. Nieumarły ze świstem przeleciał tuż nad głową Thazara, który w ostatniej chwili uchylił się. Zaraz za tym stworem wystrzeliło coś od kuli Edrika, który w odruchu obronnym osłonił się tarczą. Cokolwiek się wydarzyło, przysmażyło stwora, który wpadł w tłum innych martwych. Mozolne przebijanie się do obelisku nie jednemu przyniosło na myśl jak ta chwila wyglądałaby, gdyby nie artefakt trzymany przez Edrika. Zdawało się, że minęła wieczność, ale w końcu mieli przed oczami obelisk. Stali zaledwie cztery czy pięć metrów od niego. Thazar wyraźnie czuł potęgę jaką to emanowało. Chciałoby się wręcz posiąść taką moc. Wyglądało na to, że nieumarli starali się nie zbliżać do obelisku na bliżej jak dwa metry. - Idzie wielki! - krzyknął Morkhul i posłał strzałę w kierunku gdzie dostrzegł jakieś zagrożenie. Jakieś 20 metrów od nich pojawiły się dwa trolle idące od głównego wejścia do jaskini, które rozdeptując mniejsze ludzkie zombie, szło prosto na nich. Grupa przyśpieszyła, aktywniej rozganiając martwych swoimi broniami i znalazła się przy obelisku, który stał przy ścianie. Byli więc zagrożeni przez zombich jedynie z 3 stron. |
14-05-2019, 16:45 | #283 |
Administrator Reputacja: 1 | Gdyby nie otaczający Edrika krąg, nieumarli zapewne rozszarpaliby intruzów na drobne kawałeczki. A tak - jakoś się udawało iść naprzód. A z tymi truposzami, które przekroczyły magiczną barierę, padały ofiarą tych, to kryli się w kręgu. - Dobra robota, Edriku - powiedział Thazar, "umilając" życie truposzy warstwą tłuszczu, dzięki której paru napastników zmieniło pozycją z pionowej na horyzontalną. W końcu dotarli w pobliże obelisku, pozostawiając za sobą rządek pozbawionych fałszywego życia truposzy. - Dopilnujcie, by mi nikt nie przeszkodził w rzucaniu zaklęcia - powiedział, opierając się plecami o ścianę. Wyciągnął otrzymany od Florence'a zwój i, wskazując na obelisk, rozpoczął inkantację. O nadchodzących kolejnych, groźniejszych przeciwnikach, starał się nie myśleć, wierząc w to, że towarzysze zapewnią mu odpowiednią ilość czasu. |
15-05-2019, 20:06 | #284 |
Reputacja: 1 |
|
28-05-2019, 00:28 | #285 |
Reputacja: 1 | Ogromne i paskudnie przegnite trolle zbliżały się, powalając pomniejsze nieumarłe kreatury. Thazar zajął strategiczną pozycję pod ścianą i drżącym głosem czytał magię zapisaną na zwoju. Prawie nieralnym wydawało się to, że Tajga w takiej chwili była w stanie cokolwiek wydusić ze swojego gardła, ale pieśń jaką nuciła, zagrzewała pozostałych. Jasmal udało się przejąć kontrolę nad kilkoma nieumarłymi, które rzuciły się na pozostałych. Zostały rozszarpane w zaledwie jedno tchnienie. Z nerwów Edrik zaciskał coraz mocniej dłoń na artefakcie, jakby to miało wspomóc jego działanie. Raz po raz dźgał włócznią w te nieumarłe istoty, które lekko dymiąc, przebijały się przez aurę świętego przedmiotu. W obronie pozycji wspierał go jaszczur, rozrywając pazurami co silniejsze trupy. Obaj czuli presję widząc jak trolle coraz bliżej nich się znajdują. Morkhul otarł pot z czoła. Ze zdenerwowania, bo dotychczas nie wystrzelił, żadnej strzały. Aż w końcu obrał cel. Posłał pierwszą strzałę w trolla. Ta wbiła się centralnie w czaszkę, ale oponent nawet nie zachwiał się, jedynie machnął ręką, łamiąc wbitą strzałę i przewracjając kilka szkieletów. W takich warunkach każda sekunda zdawała się nie mieć końca. Jeden pomniejszy gadzi nieumarły próbował przedrzeć się przez linię obrony, co prawie mu się udało, ale nim był w stanie dostać się do maga na ratunek przybyła Anna, wbijając mu sztylet w szyję. Rozproszona istota zaraz została usunięta przez niebieskołuskiego, rzutem w dal. Thazar wreszcie ukończył inkantację. Poczuł jak magia kumuluje się w nim i zbiera w jego dłoniach. Wpierw odczuwał to jak mrowienie, ale z każdą chwilą nasilało się, aż zaczęło go od środka palić. Nie wiedząc co się dzieje, w panice, otarł dłonie o obelisk. Wywołało to oślepiający błysk, który zalał całą jaskinię i wydawało się, że przeniknął również jej ściany. Nikt nie widział co się wydarzyło. Oślepieni słyszeli jedynie syki i wrzaski dziesiątek istot oraz pękanie kamienia. Pierwszy wzrok odzyskał Edrik. Jego oczom ukazało się pobojowisko. Wiele trupów. Ale tym razem na nogach trzymały się tylko te mniejsze. Wszystkie większe od ludzkiego zombie, leżały nieruchomo, nierzadko przygniatając wierzgające mniejsze umarlaki. Po obelisku nie było śladu, zupełnie jakby nigdy go tam nie było. Thazar czuł się wyczerpany i aż upadł na kolana. - Udało się? - nieśmiało zapytała Jasmal, intensywnie pocierając powieki. Wkrótce wszyscy odzyskali wzrok. Z wyjątkiem Tajgi, którą wciąż paliły oczy. Aura artefaktu działała nieprzerwanie i pozostałe nieumarłe stworzenia nie przekraczały granicy jego działania. Slaak'Han pokręcił łbem w przeczącym geście. - Onw ank archse rof Khaarim’To - powiedział, co znów tylko zrozumiałe było wyłącznie dla maga. Pozostali zaraz skupili swoją uwagę właśnie na nim. |
28-05-2019, 11:21 | #286 |
Administrator Reputacja: 1 | Thazar skupił się na trzymanym w dłoni pergaminie, starając się nie zwracać uwagi na otoczenie i jak najdalej odsuwając od siebie myśli o nadciągających trollach rozpoczął inkantację. Zaklęcie było skomplikowane, a świadomość ciążącej na nim odpowiedzialności nie pomagała zaklinaczowi w najmniejszym nawet stopniu. Ale jednak się udało. Niszczycielska energia spłynęła z dłoni na obelisk... ...niszcząc go całkowicie, o czym Thazar dowiedział się dopiero po paru długich chwilach, gdy wreszcie odzyskał siły na tyle, by móc otworzyć oczy. Na taki drobiazg, jak podniesienie się z kolan, nie starczyło mu już energii. Widząc wbite w siebie spojrzenia niejaszczurczych uczestników wyprawy odchrząknął parę razy, wypił dwa łyki wina z manierki. - Slaak'Han mówi, że to nie koniec, że teraz trzeba znaleźć Khaarim’To - przetłumaczył słowa jaszczura. - Ale to chyba beze mnie. Nie mam siły wstać, więc może wybijecie to małe paskudztwo, a ja sobie w tym czasie odpocznę - zaproponował. |
28-05-2019, 20:33 | #287 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Zormar : 05-06-2019 o 21:16. |
29-05-2019, 14:45 | #288 |
Reputacja: 1 | Wydawało się, że to już koniec. W śmierdzących nieumarłymi podziemiach, kompletnie nie tak, jak Tajga swój kres życia sobie zaplanowała. Tyle że poddanie się nie leżało w jej naturze, nie póki mogła coś zrobić. Co prawda jej bojowa przydatność była mikra, za to mogła wzmocnić bojową przydatność reszty kompanów, co sumarycznie dawało lepszy efekt. Choć wzmacniania tutejszej latarenki nie planowała; teraz klnąc i pomstując tarła oczy, próbując odzyskać wzrok. Z miernym rezultatem. Czuła, że standardowe leczenie niewiele się tu chyba zda, ale nie mogła nie spróbować, nucąc słowa zaklęcia, a potem słuchając edrikowego opisu sytuacji. No przecież nie będzie szła przez łany truposzy jak ślepa sierotka!! |
02-06-2019, 23:35 | #289 |
Reputacja: 1 | Energia kuli jaką wyzwolił Edrik spłynęła na ranną Peck. Wszyscy widzieli jak kobieta odzyskała siły, a jej rany zasklepiły się w sposób niepozostawiający ani jednej blizny. - Dzięki... - z wielką ulgą westchnęła Anna. Jasmal zrobiła tak jak polecił jej wojownik. Podeszła do Tajgi i zaczęła jej się przyglądać, starając się dociec co dolegało złotowłosej. - Ma mocno przekrwione oczy, prawie nie widać źrenic - zacmokała ze współczuciem. - Powinna dostać okład z odpowiednich ziół i nie wysilać ich bardziej. - Mogę jej co najwyżej zrobić okład ze zgniłej trzustki - sarknął Morkhul. Jaszczur widząc, że żaden nieumarły nie przedziera się przez krąg artefaktu oraz najwyraźniej biorąc pod uwagę zmęczenie kompanów, nie marudził i czekał, aż się przygotują do poszukiwań. Uzdrowiona Anna podeszła do Thazara, który dogorywał sobie na podłodze. Podłożyła magowi plecak pod głowę. - Odpocznij, nigdzie bez ciebie nie ruszymy - zapewniła, a na jej słowa niebieskołuski tylko prychnął. ~***~ Było prawie jak podczas pikniku. Wszyscy siedzieli w kółko, blisko siebie zebrani przy żółtym świetle jakie promieniało z kuli. Byłoby całkiem miło gdyby nie syki i jęki trupów kręcących się na granicy działania mocy artefaktu. Slaak'Han wrócił do swojego normalnego rozmiaru po tym jak pierwsze czary wspomagające zaczynały tracić swoją moc. Wkrótce one wszystkie wyparowały. - T'ahw kahassk daa!!! - Słowa odbiły się echem od sklepienia i niczym grom spadło na obozujących. Jaszczurzy nieznajomy przyzwał zjawy i posłał je ku grupie, której członkowie ledwo zdążyli stanąć na nogi. Coś co wyglądało jak widmowe, gadzie szkielety nieubłaganie sunęły, wyciągając swoje łapska, by pochwycić Edrika, Tajgę i Jasmal. Już prawie ich pochwyciły, ale przekroczyły krąg artefaktu. Natychmiast rozmyły się w powietrzu, znikając ze świstem. - Khaarim’To! - warknął Slaak'Han i rzucił się biegiem na niego, przepychając się między nieumarłymi. Morkhul odruchowo, zapewne spanikowany, wystrzelił strzałę w nekromantę. Ta trafiła go w ramię, boleśnie raniąc. Thazar odpoczął na tyle, by być w stanie stać o własnych siłach. Tajga odzyskała odrobinę wzroku, ale była w stanie jedynie odróżniać ciemność od światła i słabo wyraźnie kształty jakie tworzyły. |
03-06-2019, 11:59 | #290 |
Administrator Reputacja: 1 | Thazar był pewien, że kilka kolejnych godzin odpoczynku całkiem postawiłoby go na nogi, ale niestety - los poskąpił mu tych godzin. I, jak się okazało, wcale nie musieli iść szukać kłopotów, które same do nich przylazły. Zaklinacz podniósł się pewnym trudem, stanął na nogach, korzystając z usłużnej pomocy ściany, po czym przyjrzał się osobnikowi, który przywoływał zjawy. Co prawda przybysz nie miał na czole napisu "nekromanta", ale Thazar mógłby się założyć, że mają przed sobą samego Khaarim’To... Które to przypuszczenie potwierdził okrzyk Slaak'Hana. Thazar nie miał zamiaru iść w ślady jaszczura i rzucać się do gardła wroga. Postanowił użyć bardziej pasującej do niego metody i posłał w przeciwnika garść magicznych pocisków. |
| |