TomBurgle | 24-06-2018 01:38 | Od słowa do słowa, od pomysłu do pomysłu, plan formował się i rozjaśniał. Szeroko nakreślona idea Tanisa - zniesienie niewolnictwa prawem i ustanowienia prawa bezwzględnego składu z minimalną rekompensatą - dostała praktyczny kształt z rąk Anathema, Morna i Zorena. Kształt ważny o tyle, ze rozwiązywał problem spodziewanego oporu łowców niewolników. Dotychczasowe plany kręciły się koło różnych form szturmu na obozowisko - co było rozwiązaniem krwawym i bezprawnym. Obecny plan miał tylko drugą z tych wad. To raziło i drażniło go jak drzazga w palcu, ale koniec końców takie dostał posłannictwo od bogów. Zamiast narzekać i malkontencić, wziął się więc do dalszego planowania z otwartym sercem.
Stanęło na podmienieniu Kardana przy pierwszej sposobności po nagłym wezwaniu go do ratusza "w poważnej sprawie", to jest w celu poinformowania go o nowym prawie. Kharrick - przemieniony w niego - miał ogłosić pozostałym w obozie (mimo hulanki którą miał zorganizować Gwidon) łowcom że dobili targu i doprowadzić do wymiany, najlepiej w taktycznie niekorzystnej dla nich pozycji. Wcześniejszy misterny plan ataku - włącznie z zabezpieczeniem ziemianki z niewolnicami i tarasowaniem pozostałych - został planem zapasowym, na wypadek gdyby coś poszło nie tak. Większość zaangażowanych, w tym straż miejska i zbrojni, mieli być poinformowani dopiero na chwilę przed. - Tak więc, ja pomogę obezwładnić Karadana i jego eskortę modlitwą - tutaj zerknął na Morna. Jego zaklęcia, jak już wszyscy wiedzieli, także były w tym pomocne - a potem dołączę do jazdy i będę czekał w pogotowiu. Kharrick przemieniony w Kardana ruszy do obozowiska ogłosić umowę, Jace podszyje się pod jego ochroniarza. A wy? - zapytał pozostałych.
Mieli możliwość ukryć jeszcze jedną osobę pod iluzją - ale nie była to iluzja konkretnej osoby, a jedynie stroju. Jednak nocą, pod zimowym kapturem, mogło to wystarczyć. A trójce ludzi łatwiej niż dwójce poradzić sobie gdyby coś poszło nie tak.
Koniec końców, było jeszcze jedno pytanie: - Za ile dni działamy? - przygotowania tak naprawdę nie były konieczne. Poprawiała się pogoda. Mogli powiększyć zapasy. Ale Tanis nie widział niczego, co mogłoby drastycznie zmienić się na ich korzyść. A, jak podniósł to Anathem, ujawnienie się z planem miałoby katastrofalne konsekwencje.
Plan był już ułożymy, spotkanie dobiegało końca, gdy Lord poruszył inną sprawę. - Leio, Amberlie Tanisie, jestem pod wrażeniem tego co tutaj dokonaliście w tej Starej Stacji - burmistrz zaczął oficjalnie, ale na szczęście szybko przeszedł do rzeczy. - Jednakże wynikły w związku z tym pewien problem, który być może wspólnie rozwiążemy za obopólną korzyścią. Budowa murów miasta zbliża się do waszej ziemi. Możemy zatrzymać się na granicy waszych ziem lub włączyć waszą posesje w ciąg umocnień murów miejskich. W pierwszym przypadku w razie napaści i ataku na miasto, zmuszony byłbym z przykrością zburzyć ostrzałem i wszelkimi innymi środkami Stary Zajazd, by nie dać wrogom ufortyfikowanego miejsca do obrony i ataków na miasto. Jeśli zgodzicie na włączenie w ciąg murów miejskich i wybudujecie barbakan, otrzymacie równą część zapłaty, dotyczącą opłat od kupców oraz kopytkowego, za prowadzenie jednej z dwóch bramy miejskiej. Dostarczę też wam bronę, wzmocnioną bramę oraz wybuduję fosę wraz z zwodzonym mostem z środków miejskich. W drugim przypadku część ziem wcielonych w obręb miast, za murami waszej posiadłości, zamienił bym na dziesięć razy większą powierzchnię ziemi przed murami. Jak jest wasza decyzja? - - To nie moja ziemia ani mój zajazd, ale mając zagwarantowany dodatkowy przychód z bram mogłabyś się zastanowić - półelf poczuł się w obowiązku dalej doradzać gospodyni. Budowa murów miejskich była wysiłkiem odległym - co najmniej do wiosny - a więc niespecjalnie osobiście go dotyczącym, bo mimo swoich sześćdziesięciu kilku lat, po elfiemu był wciąż młody i nie miał zamiaru osiadać w jednym miejscu. I raczej nie w Oakhurst, gdzie stabilność jak na razie nie była w cenie. |