Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-10-2018, 17:09   #141
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Wraz z wilkiem dołączył do nich kruk, którego Xhapion przezornie zostawił przy wyjściu z jaskini. Nie chciał stresować ptaka ciasnotą koboldzich ścieżek.
Zgodnie z postanowieniem, nie rozmawiali w drodze o tym czego świadkami byli niedawno. Nie sprawiało to jednak, że tumult myśli w głowie czarodzieja się uspokoił. On potrzebował werbalnego ujścia, pobudzenia synaps rozmyśleniami nad istotą kryształu oraz trzymającej się ich więzi. Nie mógł jednak tego zwerbalizować. Nie tylko, ze względu na obecność koboldów, ale też dlatego, że myśli te mogłyby się nie spodobać Ivorowi i Shee’rze.
- Nic wielkiego krasnoludzie – odpowiedział na pytanie. – Rozmowy o naturze i zawiłościach magii oraz próby wykrystalizowania planu na jutrzejszy dzień.
A ten zapowiadał się długi.
Xhapion wyciągnął z plecaka racje i przygotował sobie skromną kolację. Według słów Kirkima wyruszyć mieli z samego rana, warto więc było zachować siły. Swoim zwyczajem zapisał tylko kilka słów w dzienniku, po czym udał się na spoczynek. Długo jednak nie udawało mu się zasnąć. Zatopiony w swoich myślach spoglądał od czasu do czasu na śpiących towarzyszy niedoli.
„Oby jutrzejszy dzień przyniósł więcej odpowiedzi
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 23-10-2018, 21:14   #142
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
apłanka nachyliła się nad zwierzęciem. Wyciągnęła ręce, rozłożyła dłonie. Zamknęła oczy i zaintonowała słowa błagalnej modlitwy będącej zarazem zgodą na stanie się przekaźnikiem dla boskiej mocy. Energia darowana jej przez Torma spłynęła na nią i wypełniła każdy skrawek ciała. Następnie przeskoczyła z koniuszków palców na wilka, rozlała się po jego istocie, by po chwili powrócić do Heleny. Prorocze zaklęcie podziałało, została obdarowana wiedzą, iż zwierzęcia nie zżera trucizna. Miał wielkie szczęście, chociaż nie można wykluczyć, iż Tymora tym bardziej czuwała nad Astine. Jednak co istotniejsze, kiedy zainteresuje się więc nią Beshaba? Zaprawdę kwestie szczęścia i pecha nie były tym nad czym chciałby teraz rozważać. Odsunęła tę myśl, cisnęła nią w zakamarki umysłu, by móc ponownie skupić się na Tormie i jego darach. Poprosiła już nie o wieszczenie, a o najprostszą leczniczą magię. Niemal natychmiast błagania zostały wysłuchane, a przez dłoń popłynęła dobroczynna moc zasklepiająca rany.

hłód wody przyjemnie objął dłoń, która spryskała twarz Astine. Kapłanka dostrzegła, że usta tamtej wykrzywiły się w grymasie, oczy ruszyły pod powiekami, a mięśnie napięły. Jasnym się stało, że nie będzie potrzebne wiele zachodu, by dziewczyna się wybudziła. Helena stanowczo poklepała ją po policzkach, czemu towarzyszył dość charakterystyczny dźwięk, dodatkowo spotęgowany resztkami wody. Astine powierciła się chwilę w odruchu na wilgoć i dotyk. Powieki jej rozwarły się, najpierw z wolna, by po chwili już błyskawicznie ukazać oczy w pełnej okazałości. Błyszczało w nich zaniepokojenie, zdziwienie oraz strach. Dziewczyna szybko podniosła się i zasyczała z bólu, w chwili kiedy to oparła się na zabandażowanej ręce. Spojrzała na nią jakby nie rozumiejąc co się dzieje, po czym szybko omiotła teren wokół siebie. Prędko znalazła to czego wyglądała. Wilk leżał związany, a nad nim stała Elely wraz z Saugiem. Dopiero wówczas uświadomiła sobie, że ma nad sobą Helenę. Z wolna podniosła na nią wzrok, by ujrzeć jasny grymas niezadowolenia na jej obliczu.


męczenie dało o sobie znać kiedy tylko zostali pozostawieni samym sobie. Umysły ich zaprzątały myśli dotyczące dnia następnego, koboldów, ich misji oraz magicznego związania, którego padli ofiarą. Ciała ich z kolei były zmęczone intensywną oraz ciężką wędrówką przez błotnisty las. Oswobodzone z obuwia stopy zdawały się nabierać osobistych oddechów, a odciążone barki stały się tak lekkie, jak gdyby ktoś przyczepił do nich skrzydła. Przygotowany im posiłek składał się głównie z mięsiwa oraz kilku rodzajów napojów. Oprócz tego znalazło się trochę suszonych grzybów oraz owoców, lecz niezbyt wiele. Nie było jednak przymusu i niektórzy woleli wyszperać z własnych juków suchary.

yjście na zewnątrz mogło nie być najlepszym pomysłem. Powietrze w szybkim tempie stawało się chłodne, a okoliczne ziemia błotnista, pełna drobnych odpadków. Zupełnie pozbawiona zieleni. Jedynymi oznakami jakiegokolwiek życia były poruszające się szybko plamki owadów, bądź cichutkie popiskiwania gryzoni. Zapach również nie należał do zbytnio zachęcających, lecz Shee'ra wiedziała, że podoła tym niewygodom, w końcu była to dla niej nie pierwszyzna, chociaż w duchu wolała mieć pod nogami ściółkę, a nad głową korony drzew. Pocieszającym pozostawał jednak fakt, że nikt nie zdoła zniszczyć nieboskłonu, tego oddalonego obrazu czystego, naturalnego piękna. Zawsze miała również u swego boku Nazira. Wiernego towarzyszą gotowego na wszystko. Czuwał przy jej boku również w tej chwili, strzegł i pilnował, by nikt nie przeszkadzał, kiedy półelfka sięgała do samego jestestwa otaczającego świata.


ieczór minął im dość intensywnie, bowiem trzeba było poczynić niezbędne przygotowania do jutrzejszej wyprawy. Niemniej, gdy już wszystko zostało zrobione, a brzuchy zapełnione nadszedł czas czas na upragniony i wyczekiwany spoczynek. Zapadali w sen szybko, bez większych trudności, zwłaszcza bezproblemowo przyszło to Shee'rze, która już wcześniej wyciszyła swój umysł, a teraz zatopiła się w cieplutkim futrze Nazira. Niemal równie szybko w krainy snu odpłynął krasnolud, którego myśli kręciły się wokół radosnych wspomnień związanych z co dopiero zakończoną pracą oraz Xii, jak i Elie. Najgorzej z kolei przyszło to Xhapionowi, bowiem głowę jego niemal rozsadzały myśli, a niesforny język chciał za wszelką cenę mówić, przez co długo mu zajęło nim go ostatecznie okiełznał, a umysł wyciszył. Niemal natychmiast po tym, jak zamknął oczy poderwać się. Coś wyczuł. Moc, silne napięcie splotu charakterystyczne dla magii z wyższych kręgów wtajemniczenia. Nie był w tym osamotniony, bowiem dostrzegł, że nie tylko on się przebudził. Wszyscy popatrzył na siebie skołowani próbując dociec cóż się wydarzyło. Jedyną wskazówką pozostawało niknące prędko echo wyzwolenia potężnej mocy gdzieś na północy. Z dużym trudem udało im się przespać jeszcze tych parę godzin do świtu.

orin ocknął się po tym, jak coś go dotknęło. Instynktownie sięgnął po leżący obok topór. Niewiele brakowało, a skróciłby Xoro o głowę, lecz w porę się wstrzymał. Kobold popatrzył na niego zaskoczony nie kryjąc się z niezadowoleniem, że tak go potraktowano.
Uspokójcie się. Chcecie iść do tej kuźni, czy nie? – rzekł do krasnoluda cicho, bowiem pozostali jeszcze spali. Po tych słowach oddalił się w kierunku zasłony.
Zaczekam na zewnątrz – dodał, po czym uczynił jak powiedział.
Siedział chwilę na swym posłanie jakoby zdezorientowany. Nocne niepokoje nie wpływały dobrze na samopoczucie. Nie pogardziłby jeszcze odrobiną odpoczynku, lecz z drugiej strony kolejnych okazji może nie być, by odprawić modły do Moradina w pełniejszej krasie. W kilka chwil stał gotowy do kucia.


oboldzia kuźnia prezentowała się lepiej, aniżeli początkowo przypuszczał. Budynek był zbudowany zdecydowanie solidniej i porządniej, aniżeli jego sąsiedzi. Ściany postawiono na kamiennych fundamentach, a wyższy dach obłożony czymś bliskiemu gontowi. Nad wszystkim górował zbudowany z kamienia okrągły komin, który wychodził z potężnego, szerokiego paleniska, przy którym mogło pracować do czterech kowali. Jego konstrukcja została wykonana w taki sposób, że bez większych problemów można było zarówno rozgrzewać metal, jak i przetapiać rudy. W bliskiej odległości stały ustawione kowadła różnej wielkości i kształtach, by móc zmieniać kształt metalu wedle swej woli. Ponad to wszędzie pełno było narzędzi, tak kowalskich, jak i tych, które wyszły niedawno spod młota. Pod zachodnią ścianą stała beczka wypełniona oskardami.
Do wnętrza wprowadził Torina Xoro, gdzie krasnolud dostrzegł dwa inne koboldy. Odziane były w skórzane, brudne fartuchy. Kowale spojrzeli po sobie, a następnie niepewnie popatrzyli na krasnoluda.
Ten tutaj Torin musi się przygotować do wyprawy, a aby to uczynić musi skorzystać z kuźni. Zapewnicie mu wszystko, czego będzie potrzebował – rzekł do nich Xoro w koboldzim, a Torin dostrzegł konsternację na pyskach koboldzich kowali.
Niedługo wrócę – rzekł do krasnoluda we wspólnym, po czym skinął na tymczasowe sługi Torina i wyszedł pozostawiając zebranych w niezręcznie ciszy.


hee'ra, Xhapion oraz Ivor niedługo po tym, jak zostali przebudzenie przez Xoro, nadal co najmniej trochę zaspani szli przez koboldzią osadę. Mieli przy sobie swój ekwipunek, lecz ze słów Xoro wynikało, że jeszcze nie będą wyruszać. Czarownik ograniczył się jedynie do informacji, iż Kirkrim życzy sobie, by możliwie jak najprędzej stawili się w sali tronowej. Xoro, jak to miał w zwyczaju, nieumiejętnie krył się z emocjami, to też bez problemu wyczytali z jego postawy, gestów oraz tonu głosu, że nadal jest niezadowolony z roli, jaką mu przypadła, lecz co ważniejsze dał im do zrozumienia, że nie spodziewał się, iż będzie musiał przekazywać im jakieś wcześniejsze wezwanie. Ba sam wydawał się podirytowany tym, że nie do końca wie co się dzieje.

ymczasem w okolicy wrzało. Wszędzie kłębiły się koboldy. Niektóre ewidentnie brały się za swoje obowiązki, lecz niektóre dawały się ponieść ciekawości i obserwowały przygotowania. Co i rusz można było dostrzec jakiegoś mężczyznę, który zakładał pancerz, bądź przypinał oręż do pasa. Zdarzało się nawet, że obok przejechał jeździec dosiadający przerośniętej łasicy. Pochłonięci swoimi rozkazami nie zwracali awanturników większej, niż przelotne uwagi, głównie dlatego, że po prostu górowali nad kłębiącą się dziatwą. Najwięcej działo się w centralnej części osady, tuż przed jaskinią wodza. Zbierały się tam już pierwsze zbroje grupki, jedne uzbrojone lepiej, inne gorzej, lecz większości wyposażeni lepiej od obdartusów, którzy zaatakowali ich w lesie. Nie przystając ani na chwilę weszli do środka odprowadzani wieloma spojrzeniami.

ewnątrz było tak samo jak wczoraj, nie licząc zgłaszanych palenisk oraz większego rozgardiaszu oraz bieganiny. W centralnej części stał jeden z uczniów Kirkrima, który energicznie wydawał rozkazy. Co i rusz ktoś do niego podchodził i przekazywał jakieś wieści, bądź otrzymywał rozkazy. Dopiero w chwili, gdy się zbliżyli spostrzegli, że to w cale nie jest jeden z uczniów, a sam Kirkim, tylko odziany w prostsze i praktyczniejsze szaty. Pochłonięty organizacją początkowo nie spostrzegł, ich pojawienia się, lecz gdy już to nastąpiło szybko przeszedł do rzeczy.
Jesteście. Widzę, że noc nie była dla was łaskawa – pysk wykrzywił mu się w drobnym uśmiechu. On również wyglądał na takiego, który nie zaznał dobrego odpoczynku. Pod oczami dostrzegalne były zmarszczki, efekt niewyspania. Niemniej głos miał silny i energetyczny, chociaż już odrobinę zdarty.
Mniejsza jednak o to. Chodźcie za mną.
Kirkrim ruszył tunelem, a oni nie mogąc począć nic lepszego za nim. Podążyli za nimi również strażnicy wodza, tak jak nakazywał im obowiązek.

Przygotowania są już na ukończeniu. Nie minie wiele czasu, a będziemy mogli wyruszyć. Planowałem, iż uczyniły to wcześniej, lecz pewne sprawy doprowadziły do tego, że musiałem opóźnić wymarsz. Nie wydając się w szczegóły musiałem jeszcze coś sprawdzić. Tak, czy inaczej mam wieści, które powinny Was zainteresować. Mianowice, co niespodziewane, Zikrik coś znalazł. A przez coś rozumiem zapiski. Trudno powiedzieć, kto jest ich autorem, ponieważ dysponujemy jedynie czymś w rodzaju odpisu, przepisu, bądź najzwyczajniej w świecie przerysowaniu run, lecz co istotniejsze znajdują się tam symbole niemal identyczne do tych, które ty zapisałaś Zikrikowi Shee'ro. Możliwe więc, że ktoś kiedyś próbował badać coś podobnego, tego nie jestem w stanie stwierdzić, lecz być może, któremuś z Was uda się odczytać to, co tam zapisano – mówił prowadząc ich przez jaskinie, aż wreszcie dotarli do sali z kręgiem. Na miejscu dostrzegli, że wszystkie stoły zostały zawalone księgami, zwojami oraz papierzyskami. Kirkrim gestem nakazał im, by zaczekali, kiedy on będzie szedł po owe zapiski.

W chwili kiedy tylko weszli do owego pomieszczenia wyczuli emanujące z kręgu pozostałości mocy. Powietrze było gęste i naelektryzowane. Zapach świec zdominował wszelkie inne wonie. Ewidentnie został wykorzystany tej nocy.

irkrim wreszcie powrócił niosąc zarówno kartę, którą wczoraj zapisała Shee’ra, jak i zwój zdradzający swym wyglądem, iż najlepsze czasy ma już za sobą. Zbliżył się do jednego ze stołów i odgarniając wszystko inne zrobił trochę wolnego miejsca. Gestem poprosił ich do siebie. W międzyczasie rozwinął zwój, to też, gdy podeszli mogli już bez trudu spojrzeć na pokryty mocno wyblakłymi symbolami pergamin. Ten był niezwykle stary, miejscami pojawiły się przebarwienia, a nawet drobne dziury, lecz sam tekst pozostawał jeszcze jako tako czytelny. Znaki rzeczywiście bardzo mocno przypominały te z menhiru, ba część była identyczna, lecz tylko w nielicznych przypadkach.
Któreś z was byłoby w stanie to odczytać? – zapytał ich Kirkrim, chociaż spoglądał w głównej mierze na druidkę.

 

Ostatnio edytowane przez Zormar : 23-10-2018 o 23:46.
Zormar jest offline  
Stary 26-10-2018, 13:05   #143
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Helena odsunęła się od Astine i zaczęła pakować medyczne utensylia, dając tropicielce chwilę na ogarnięcie sytuacji. Poniewczasie uświadomiła sobie, że kobieta nic nie upolowała, więc znów będą musiały podzielić się z koboldami zapasami zabranymi z Ostoi. Zniechęcona pokręciła głową.
- Czujesz się już lepiej? - zwróciła się do Astine starając się mówić tonem zatroskanym, a nie zirytowanym. Pretensje i tak nic nie zmienią w ich obecnej sytuacji.

- Mogłabyś wyjaśnić... to? - spytała po chwili wskazując na związanego w baleron wilka.



 
Sayane jest offline  
Stary 26-10-2018, 18:11   #144
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Opóźnienie wyruszenia na wyprawę w wielu kulturach uważane było za zły omen i Ivor był pewien, że Kirkrim z błahego powodu nie podjąłby takiej decyzji. A to znaczyło, że to, co chciał im pokazać wódz koboldów, było naprawdę ważne.

Okazało się jednak, że Ivor nie może dołożyć swej cegiełki do dzieła odczytanie zwoju.
I znowu wszystko pozostało w rękach Shee'ry.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-10-2018, 20:33   #145
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Torin szybko się zebrał, za nic miał zrzędzenie Xoro. Mógł znaleźć inny sposób na obudzenie go. Szybko zebrał wszystkie swoje rzeczy, bo nie zamierzał już wracać do namiotu. Po drodze rozglądał się za Xią. Chciał spotkać przed walką jakiegoś życzliwego kobolda.

***

Kuźnia był lepsza niż by się mógł po koboldach spodziewać. Gdy Xoro odszedł podszedł do beczki, z której wyjął parę oskardów i fachowym okiem je ocenił.
- Marna jakość. – mruknął w smoczym.
Po tych słowach wyją swoje mistrzowsko wykonane narzędzia. Zaczął ponownie kształtować stal. Miał zamiar przekuć ją i skręcić dwukrotnie. Wykucie płaskownika z damastu powinno długo trwać. Torin zaczął kuć i modlić się do Moradina.

***

W drodze na miejsce zbiórki znowu rozglądał się za małą twarzyczka Xii.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 30-10-2018, 22:09   #146
 
Rozyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Rozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputację
- Natrafiłam się na niego w czasie polowania - rzekła Astine, rozcierając ranne ramię. - Nie wiem czy wpadł w jakąś pułapkę koboldów czy może próbował upolować zbyt wielką zwierzynę, ale wiem, że zranił się w nogę. A że nie mogłam go przecież tak zostawić w środku puszczy, głupia ja, więc latałam po lesie szukając sposobnych ziół - kobieta zamilkła na chwilę. - Tyle że w międzyczasie znalazł sobie jedzenie, więc nie miałam zbytnio jak mu dać. - Tym razem Astine zamilkła na dobre.
 
Rozyczka jest offline  
Stary 01-11-2018, 15:01   #147
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Shee'ra zbliżyła się do Kirkrima i pochyliła nad starym pergaminem. Najpierw starannie i bardzo ostrożnie przyjrzała się samemu dokumentowi.
Bez wątpienia był bardzo stary. Czegoś takiego nigdy jeszcze nie widziała i czuła jak dłonie zaczynają jej się pocić z emocji. Zwinęła więc palce do środka i odetchnęła głęboko.

Potem w skupieniu zaczęła studiować zapiski. Znaki były bardzo stare, niemniej była prawie pewna, że napisano je w druidzkim. Szukała wskazówek w tekście, charakterystycznych odstępów, czy ułożenia symboli.
Przywoływała z pamięci wszystkie teksty, które czytała w tym sekretnym dialekcie, lecz nic to nie dało. Nie ma pojęcia, co takiego zapisano. Bez wątpienia była to jakaś dziwna, mocno archaiczna forma starodruidzkiego, lecz nic ponad to nie potrafiła powiedzieć.

Zamruczała z niezadowolenia.

- Bardzo mi przykro Kirkrimie. Tekst napisany został w bardzo archaicznej formie języka druidów.- odrzekła z żalem - Możliwe, że gdybym miała dostęp do innych tekstów i więcej, dużo więcej czasu, mogłabym odcyfrować to co zostało zapisane. W obecnej chwili jednak nie jestem w stanie pomóc. - a po chwili dodała - Mam jednak prośbę. Czy mogłabym przepisać znaki? Niezmiernie mnie zaintrygował ten zwój.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline  
Stary 01-11-2018, 17:06   #148
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Kapłanka spojrzała niechętnie na Astine. Takie wyjaśnienie według niej nic nie wyjaśniało. Faktycznie głupia ona.

- Jedzenie... znaczy ciebie? - znacząco wskazała na zabandażowaną rękę. Wzruszyła ramionami. - Zadbałam o to, żeby nie zdechł. Co masz zamiar z nim zrobić? Odnieść go na miejsce?


 
Sayane jest offline  
Stary 05-11-2018, 21:54   #149
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
lely przysłuchiwała się słowom Astine w skupieniu. Na jej twarzy malowała się mieszanka troski, złości oraz rosnących wątpliwości.
Mógł równie dobrze zostać ranny podczas walki o przywództwo nad stadem, a nabyte kalectwo sprawiło, że wataha się go pozbyła. To się zdarza. I owszem mogłaś go zostawić – rzekła niziołka nakazując Saugowi gestem, by pilnował wilka. Podchodząc do dziewczyny. – Wiem, że to trudne, widzę jak się miotasz, ale proszę zastanów się! Pomyślałaś w ogóle o nas? Czekających i niepokojących się? I o sobie? Wygłodniałe i ranne zwierzęta potrafią być nieprzewidywalne i mordercze! Jest nas mało, nie wiadomo kiedy wrócą pozostali, a koboldów budzi się coraz więcej. Musimy być czujne i ostrożne, a ty…

Łowczyni westchnęła, odwróciła wzrok ku koronie wielkiego drzewa, pod którym obozowali.
Ale to już bez znaczenia. Co się stało to się nie odstanie, a ty żyjesz, to jest w tej chwili najważniejsze. Miałaś szczęście, bardzo dużo szczęściaElely rzekła już spokojniej, wróciła wzrokiem do Astine. Po chwili kontynuowała – Helena ma rację, co z nim poczniesz skoro już go uratowałaś?

Niziołka wraz z kapłanką wbiły wzrok w Astine. Tymczasem Saug słuchając słów swej pani stróżował obok związanego wilka oraz koboldów, z których to tych kilka przytomnych szeptało coś między sobą z zainteresowaniem przypatrując się wszystkiego co działo się w obozowisku. Z tonów głosów oraz mimiki pysków można było wyczytać, poza oczywistym niezadowoleniem ze swojej sytuacji, rozczarowanie brakiem świeżego mięsa. Zostało wprawdzie trochę z sarny, lecz nie ostało się tego zbyt wiele, a mógł dojść kolejny pysk do wykarmienia…


rytyczne stwierdzenie krasnoluda odmalowało się grymasem niezadowolenia na pyskach nowych współpracowników. Najwyraźniej miały inne zdanie na temat swych wyrobów, lecz nie uroniły słowa, zapewne trzymając się rozkazu od Xoro, bądź równie dobrze z niechęci do wdawania się w dyskusję z niekoboldem. W pogardliwym skupieniu obserwowały, jak Torin wyjmuje z plecaka swe narzędzia, doskonale wykonane, z jednej strony bardzo dobrze wyważone i precyzyjne, a z drugiej noszące ślady częstego używania oraz liczne wytarcia na uchwytach. Krasnolud kątem oka wyłapał błysk zazdrości oraz podziwu w gadzich ślepiach, lecz postanowił to zignorować i skupić się na tym, co go tutaj sprowadziło.

Rozgrzany i zmiękczony w płomieniach oskard giął się pod wpływem krasnoludzkiej sztuki kowalskiej. Metal skręcał się wedle jego woli. Rytmicznie jaśniał i gasł, nabierał i tracił temperaturę, a temu wszystkiemu towarzyszyły pieśni, hymny i modlitwy, recytowane, śpiewane i skandowane w rytm uderzeń młota, a z czasem i młotów, gdyż koboldzi kowale niejako odruchowo sięgnęli po swoje narzędzia. Złapali kawałki metalu i starając się utrzymać rytm kuli razem z Torinem. Ogień zasyczał, a iskry wzbiły się w górę, gdy jeden z nich ruszył wachlarzem, a drugi dorzucił węgla. Żar wzmógł się, surówka zajaśniała jeszcze bardziej, a metal giął się jeszcze łatwiej pod uderzeniami krasnoludzkiego młota. Raz i drugi, dźwięki kucia rozchodziły się coraz dalej od kuźni, a okoliczne koboldy zdawały się zerkać w jej kierunku zaintrygowane niecodzienną prężnością zakładu.

Ostatni wers został wyrecytowany, a oskard wykuty. Torin uniósł go w obcęgach przed sobą, a kowale przyglądali się w skupieniu. Wiedli wzrokiem wzdłuż krawędzi, kątów i badali powierzchnię. Krytycznie zawiesili oko na żeleźcu, by wreszcie wymienić spojrzenia z krasnoludem. Następnie pogratulowali świetnej roboty. Ich własne prace nie zostały jeszcze dokończone, lecz po tym jak zostali zainspirowani i pociągnięci przez Moradińskie pieśni można było być pewnym, że będzie to zdecydowanie coś lepszego, aniżeli coś, co zazwyczaj wychodziło spod ich młotów. W tej samej chwili do kuźni wpadł Xoro, który natychmiast podszedł do Torina.
Zbierajcie się. Ekspedycja zaraz wyrusza– rzekł odrobinę zasapany.
Dał krasnoludowi chwilę na to, by ten zabrał swoje rzeczy, a on sam mógł złapać oddech.


warz Kirkrima, która początkowo wyrażała żywe zainteresowanie i widać było, iż jest ciekaw tego, cóż druidaka wyczyta, pod wpływem wyjaśnień Shee’ry zmieniła się diametralnie. Uśmiech zniknął zastąpiony grymasem niezadowolenia z takiego obrotu sprawy. Zawarczał pod nosem i przeszedł się kawałek po komnacie pogrążony w myślach. W pewnej chwili zerknął na Xhapiona i Ivora, lecz równie szybko pokręcił delikatnie głową bijąc się z myślami. Wreszcie podszedł do nich, przez dłuższy moment patrzył na zapisany runami pergamin, po czym obrócił się do kobiety.
Dobrze rozumiem twe zainteresowanie, lecz muszę odmówić. Przynajmniej na razie. Pozwolę ci przepisać znaki, ale dopiero wówczas, kiedy to położymy kres rebelii – przemówił we wspólnym, po czym szybkim ruchem zabrał pergamin i ostrożnie zwinął go. – Wolę, byś była skupiona na zadaniu.
Kobold nie czekał, aż tamta odpowie tylko odszedł do sąsiedniego korytarza. Po chwili wrócił dzierżąc w rękach swój kostur. Idąc przeciągnął pazurem po runach i wyszeptał krótkie, niezrozumiałe słowo. Pokryte znakami drewno wraz z umieszczoną na szczycie kulą zafalowało i momentalnie wyprostowało. Kirkrim z prostym kijem i osadzonym na jego szczycie rubinem zbliżył się do nich. Drużynowi znawcy Sztuki bez problemu wyczuli obecność splotu charakterystycznego dla iluzji.
Idźcie dokończyć wasze przygotowania. Nie zwlekajcie, wkrótce wyruszamy.


rowadzony przez Xoro krasnolud o mało co nie poślizgnął się na błocie, które rozciągało się pomiędzy chatami. Część reprezentacyjna osady prezentowała się oczywiście lepiej, lecz nie mógł zapominać o tym, że nie wszyscy w tym miejscu są kapłanami, czy czarownikami. Że ktoś musi pracować w pocie czoła, chodząc w błocie i najprostszym odzieniu. Podziały społeczne były wszędzie, naturalna kolej rzeczy, której nie da się zmienić. Tyczyło się, to wszystkich z wyjątkiem dzieci. Na przykład Xii, którą nagle dostrzegł kątem oka. Przystanął na moment, by zobaczyć co się dzieje. Xia bowiem była w centrum zainteresowania grupki rówieśników, podobnej jej koboldziątek. Patrząc po wzroście musieli być w podobnym wieku. Tak, czy inaczej z zachwytem, ale i nutką zazdrości przyglądali się dłoni dziewczynki, czy też raczej temu, co ta na niej miała. Pomiędzy małymi pazurkami błyszczała bowiem brosza. W pewnej chwili Xia odwróciła wzrok w stronę gdzie stał krasnolud i spostrzegając go pomachała przyjaźnie. Tymczasem reszta dzieciarni zainteresowała się czymś innym i ruszyła z miejsca, a spóźniona Xia rzuciła się za nimi.
Wódz nie będzie czekał.Xoro nie wyglądał na zadowolonego z nieplanowanego postoju. Dostrzegając, iż brodacz zwrócił wreszcie na niego uwagę ruszył przed siebie.


a placu przed jaskinią wodza panował zgiełk. Kłębili się na nim koboldzi wojownicy, jeźdźcy i łucznicy. Odziani w porządne skórzane pancerze, jedni w lżejszych, inni w grubszych. Najlepiej prezentowali się oczywiście jeźdźcy oraz czołowi wojowie, których można by wręcz nazwać czempionami. Obwieszeni skórami wilków i niedźwiedzi, z poprzyczepianymi koralikami, kawałkami rogów oraz kości sprawiali wrażenie niemal dzikich. Kontrastowała z tym dyscyplina, którą to dowódcy wymagali od swych podwładnych. Nie były to może idealne szeregi marszowe, lecz każdy z gadów wyglądał na takiego, który wie gdzie jest jego miejsce i co ma robić.

Wokół nich, rzecz jasna w pewnej odległości, zgromadził się tłumek cywilów. Byli tam wszyscy, od dzieciarni, przez kobiety i górników, aż po starców, niewielu, ale jednak. W powietrzu wyczuć można było zapach porannej strawy, zapach rosy oraz pewne nienazwane napięcie. Cywile, jak i wojownicy zdawali się być jednocześnie zaniepokojeni, jak i pełni nadziei. Wszystko to obserwowali stojący pomiędzy jednymi, a drugimi, awanturnicy oczekujący na Kirkrima. Mieli chwilę na to, by przypatrzeć się bliżej wojownikom, których było na oko około dwudziestki. Nie dostrzegli wśród nich żadnego znajomego pyska, więc zapewne grupa, która przyprowadziła ich do osady została wysłana na patrol, bądź inne, podobne działania w okolicy. Wszyscy oczekiwali na pojawienie się wodza i rozkaz wymarszu.

 
Zormar jest offline  
Stary 07-11-2018, 22:53   #150
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Starania Shee'ry nie przyniosły nic nowego. Jedynie nadzieję, że może kiedyś uda się zdobyć jakieś ciekawe informacje. Problem na tym polegał, że nie wiadomo było, co koboldy w ogóle, a Kirkrim w szczególności, zrobią z wiedzą, jaką Shee'ra (być może) zdobędzie po odczytaniu pergaminu.
I co zrobią z tymi, których menhir oznaczył. A nuż okaże się, że są niebezpieczni dla świata?
To był temat, który musiał poruszyć z druidką. Na osobności, oczywiście.

* * *


Ivor z mieszanymi uczuciami spoglądał na sojuszników. Tak jakimś dziwnym trafem nie do końca im ufał.
No ale w tej chwili jedne co mogli zrobić to poczekać na przybycie wodza.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172